Czy probowac to naprawic ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy probowac to naprawic ?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 9 ]

Temat: Czy probowac to naprawic ?

Cześć. Nie wiem juz co robić więc piszę tutaj. Od tygodnia jestem sama. Zostawił mnie facet. Bardzo trudno mi to zrozumieć bo naprawdę wszystko się układało. Zdaje sobie sprawe, ze bylismy razem krotko bo 3 miesiace ale znamy sie 5 lat. Chłopak powtarzał, ze mnie kocha, ze jestem jego ideałem dziewczyny. Dogadywaliśmy się świetnie. Mówił, że miłośc to szacunek, troska, zaufanie i to wszystko bylo. Czułam sie z nim cudownie i tak samo wygladało to z jego strony. Zadnych klotni, spin. Nic. I teraz nagle stwierdzil, ze sie pogubil, ze studia go przerastaja, ze chyba sie pomylil i to nie byla milosc w co tak cholernie trudno mi uwierzyc bo go znam. Jego czyny, slowa, zachowanie mowily kompletnie co innego. Wiem, ze mieszkamy od siebie jakies 70 km i widujemy sie co 2 tyg, to go przeroslo..choc zawsze staral sie mnie motywowac, ze jeszcze kilka miesiecy i razem zamieszkamy. Jestem pogubiona. Niby nie powinnam sie go prosic bo wedlug pewnie wiekszosci z was sie wyglupie ale mi naprawde na nim zalezy. Jakos nie moge uwierzyc w to wszystko co mi mowil w chwili zerwania. Mysle, ze on sie pogubil i łudze sie, ze jesli sie do niego odezwe, pogadamy na spokojnis to moze jeszczs cos z tego bedzie. Przeciez mozna by widywac sie co tydzien, zaraz dluzsze wolne itd. Zawsze bylam dla niego wsparciem wiec moze teraz mimo wszystko tez tego potrzebuje..z drugiej strony wiem, ze studiujac ma na miejscu wiele kolezanek tylko,ze to nigdt nie byl problem. Bardzo chcialabym zebysmy sprobowali jeszcze raz..nie wierze w to, ze tak kompletnie nic do mnis nie czuje i to wszystko wczesniej byly tylko puste slowa. Nikt ze znajomych, rodziny tez w to nie wierzy. Poradzcie mi prosze co robic.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy probowac to naprawic ?
Zakochana232 napisał/a:

Cześć. Nie wiem juz co robić więc piszę tutaj. Od tygodnia jestem sama. Zostawił mnie facet. Bardzo trudno mi to zrozumieć bo naprawdę wszystko się układało. Zdaje sobie sprawe, ze bylismy razem krotko bo 3 miesiace ale znamy sie 5 lat. Chłopak powtarzał, ze mnie kocha, ze jestem jego ideałem dziewczyny. Dogadywaliśmy się świetnie. Mówił, że miłośc to szacunek, troska, zaufanie i to wszystko bylo. Czułam sie z nim cudownie i tak samo wygladało to z jego strony. Zadnych klotni, spin. Nic. I teraz nagle stwierdzil, ze sie pogubil, ze studia go przerastaja, ze chyba sie pomylil i to nie byla milosc w co tak cholernie trudno mi uwierzyc bo go znam. Jego czyny, slowa, zachowanie mowily kompletnie co innego. Wiem, ze mieszkamy od siebie jakies 70 km i widujemy sie co 2 tyg, to go przeroslo..choc zawsze staral sie mnie motywowac, ze jeszcze kilka miesiecy i razem zamieszkamy. Jestem pogubiona. Niby nie powinnam sie go prosic bo wedlug pewnie wiekszosci z was sie wyglupie ale mi naprawde na nim zalezy. Jakos nie moge uwierzyc w to wszystko co mi mowil w chwili zerwania. Mysle, ze on sie pogubil i łudze sie, ze jesli sie do niego odezwe, pogadamy na spokojnis to moze jeszczs cos z tego bedzie. Przeciez mozna by widywac sie co tydzien, zaraz dluzsze wolne itd. Zawsze bylam dla niego wsparciem wiec moze teraz mimo wszystko tez tego potrzebuje..z drugiej strony wiem, ze studiujac ma na miejscu wiele kolezanek tylko,ze to nigdt nie byl problem. Bardzo chcialabym zebysmy sprobowali jeszcze raz..nie wierze w to, ze tak kompletnie nic do mnis nie czuje i to wszystko wczesniej byly tylko puste slowa. Nikt ze znajomych, rodziny tez w to nie wierzy. Poradzcie mi prosze co robic.

Nie poniżać się.
Jak facet mówi, że się pogubił, to prawie zawsze znaczy, że żadnej miłości nie ma, nie było i nie będzie.

3

Odp: Czy probowac to naprawic ?
Cyngli napisał/a:
Zakochana232 napisał/a:

Cześć. Nie wiem juz co robić więc piszę tutaj. Od tygodnia jestem sama. Zostawił mnie facet. Bardzo trudno mi to zrozumieć bo naprawdę wszystko się układało. Zdaje sobie sprawe, ze bylismy razem krotko bo 3 miesiace ale znamy sie 5 lat. Chłopak powtarzał, ze mnie kocha, ze jestem jego ideałem dziewczyny. Dogadywaliśmy się świetnie. Mówił, że miłośc to szacunek, troska, zaufanie i to wszystko bylo. Czułam sie z nim cudownie i tak samo wygladało to z jego strony. Zadnych klotni, spin. Nic. I teraz nagle stwierdzil, ze sie pogubil, ze studia go przerastaja, ze chyba sie pomylil i to nie byla milosc w co tak cholernie trudno mi uwierzyc bo go znam. Jego czyny, slowa, zachowanie mowily kompletnie co innego. Wiem, ze mieszkamy od siebie jakies 70 km i widujemy sie co 2 tyg, to go przeroslo..choc zawsze staral sie mnie motywowac, ze jeszcze kilka miesiecy i razem zamieszkamy. Jestem pogubiona. Niby nie powinnam sie go prosic bo wedlug pewnie wiekszosci z was sie wyglupie ale mi naprawde na nim zalezy. Jakos nie moge uwierzyc w to wszystko co mi mowil w chwili zerwania. Mysle, ze on sie pogubil i łudze sie, ze jesli sie do niego odezwe, pogadamy na spokojnis to moze jeszczs cos z tego bedzie. Przeciez mozna by widywac sie co tydzien, zaraz dluzsze wolne itd. Zawsze bylam dla niego wsparciem wiec moze teraz mimo wszystko tez tego potrzebuje..z drugiej strony wiem, ze studiujac ma na miejscu wiele kolezanek tylko,ze to nigdt nie byl problem. Bardzo chcialabym zebysmy sprobowali jeszcze raz..nie wierze w to, ze tak kompletnie nic do mnis nie czuje i to wszystko wczesniej byly tylko puste slowa. Nikt ze znajomych, rodziny tez w to nie wierzy. Poradzcie mi prosze co robic.

Nie poniżać się.
Jak facet mówi, że się pogubił, to prawie zawsze znaczy, że żadnej miłości nie ma, nie było i nie będzie.

Ostre słowa. Różnie z tym bywa, kobiety czasem zrywają żeby zobaczyć jak facet zareaguje, czy zawalczy. Znam z doświadczenia jednego faceta, który zrobił dokładnie tak samo (mnie) wink
Moim zdaniem, nie zaszkodzi autorce wyjść z inicjatywą, RAZ. Jesli spotka się z chłodem z jego strony to odpuścić.
Ale ja bym do niego na miejscu autorki zadzwoniła, zapytała czy jest pewien swojej decyzji, co na nią wpłynęło - wyjaśniła to po prostu.
Lepiej mieć spokojne sumienie niż taplać się w wątpliwosciach.

4

Odp: Czy probowac to naprawic ?

Nie miej złudzeń. On po prostu nie chce z Tobą być. Normalnie to samo usłyszałam od mojego byłego,że ma problemy,które go przerastają. Było jeszcze dużo innych słów,np że jestem cudowna, ale on się zmienił i nie potrafi kochać. Że było mu ze mną cudownie,ale ja zasługuję na kogoś lepszego. Też bardzo długo chciałam wierzyć,że on się pogubił,że wszystko przemyśli i do mnie wróci,że przecież tak dobrze nam się układało,że chciał mieć ze mną dziecko i chciał ze mną zamieszkać. Ja też to wszystko słyszałam. A były to puste słowa. Minął ponad rok od rozstania i o powrocie do siebie nie padło nawet półsłówko. Wiem,że jest Ci ciężko. Takie rozstanie zawsze boli. Jedynym rozwiązaniem jest przyjąć to do wiadomości i powoli iść do przodu. W końcu zacznie być lepiej.

5

Odp: Czy probowac to naprawic ?

Zapewne zobaczył jak się żyje po studencku. smile Nie chciał być związany waszym związkiem.
Autorko więcej luzu. Młoda jesteś. Korzystaj z życia. Na związki do końca życia jeszcze przyjdzie czas. smile

6

Odp: Czy probowac to naprawic ?

Pewnie chodzi o inną.

7

Odp: Czy probowac to naprawic ?

Miałam to samo. Mija 3 miesiące, a on ma już kogoś innego. Zupełne przeciwieństwo mnie. Byłam kobieta idealna (tak myślałam) i jednak to się nie zgrało.
Sproboj raz, więcej nie próbuj.

8

Odp: Czy probowac to naprawic ?

Hej, jestem tu nowa, ponieważ szukam porady. Mam podobny problem.
4 miesiące temu zerwał ze mną chłopak. Na początku nie mogłam się pozbierać, ale teraz jest już lepiej, potrafię wyjść ze znajomymi i dobrze się bawić, choć czasem i tak wieczorami płaczę w poduszkę i zanim tęsknię. Nie ma dnia żebym o nim nie myślała.
Znamy się ponad rok czasu, a razem byliśmy prawie pół - niby mało, ale dla mnie wystarczająco, by wiedzieć czego chcę.
Dojście do etapu związku było pełne wzlotów i upadków, ale koniec końców zeszliśmy się, bo od początku coś nas do siebie pchało. Układało nam się dobrze, byliśmy ze sobą szczęśliwi, mieliśmy wiele wspólnych przeżyć. Mój TŻ bardzo się o mnie starał, zapewniał że kocha, że jestem najważniejsza i robił wszystko by było najpiękniej w naszym związku, bym czuła się wyjątkowo. Mieliśmy też wspólne plany na przyszłość, myślał o mnie poważnie. Ja byłam tą gorszą stroną. Często powodowałam kłótnie o największe pierdoły, czepiałam się ciągle rzeczy które nie miały prawie żadnego znaczenia. Zwracałam mu uwagi co źle robi lub jak ma się zachowywać. Próbowałam go ustawiać i trochę nim rządzić. Myślałam, że mogę sobie na to pozwolić, bo on mnie przecież tak bardzo kocha i nigdy nie zostawi. (Ah jaka głupia byłam). Pomijając te fakty, też byłam dla niego bardzo kochana, doceniałam jego starania, szanowałam, żadne brzydkie słowa nigdy nie miały miejsca bytu. No ale jednak. Przy jednej z większych kłótni w końcu coś w nim pękło. Powiedział że już nie ma siły do mnie, że go to przerasta, że nawet mnie chyba już nie kocha!! Że czuje się coraz gorzej przez to jak go traktuję. Najgorsze, że dopiero wtedy dowiedziałam się o wszystkim co go męczy i co mu przeszkadza. Wcześniej dusił to w sobie, bo nie chciał się kłócić, a ja nie wiedziałam, że dzieje się źle. Gdy się opamiętałam, zaczęłam go przepraszać, żałować, ale bez skutku. Po tygodniu spotkaliśmy się bo ostatecznie to zakończyć, a wtedy ja wręczyłam mu własnoręcznie napisany list w którym ujęłam jak bardzo jest mi przykro, że do tego doprowadziłam, że mimo tego co będzie i tak go kocham i chcę dla niego jak najlepiej itd. Wzruszył się i mnie przytulił, powiedział też, że nie chce mi nic obiecywać, ale że zobaczymy co będzie dalej gdy wróci. Wyjeżdżał do pracy za granicę.
I tak mijał czas. Po ponad miesiącu odezwałam się  do niego co słychać, to chwilę popisaliśmy. Po kolejnym miesiącu zaprosiłam go niezobowiązująco na wesele, wykazał chęć pójścia, jednak nie udało się, ponieważ nie dał rady zjechać na czas zza granicy. Następnie on się do mnie odezwał po jakimś czasie pytając co tam i jak wesele, to wymieniliśmy kilka zdań. Dwa tygodnie później były jego urodziny, więc złożyłam mu życzenia, zapytałam kiedy wraca i zasugerowałam jakieś urodzinowe wyjście. Napisał, że będzie za kilka dni i mimo że ma dużo załatwień to zgodził się na któryś dzień. W związku z tym kilka dni później znów się odezwałam by dowiedzieć się co i jak, odpowiedział że właśnie wylądował, że jutro nie da rady, a gdy zapytałam kiedy by w takim razie miał czas, już mi nie odpisał, aż do teraz. Było to ok. 3 tygodnie temu. W między czasie zadzwonił do mnie tylko pytając czy mam numer do jakiegoś kumpla... Aktualnie wiem, że wciąż jest w Polsce.
Nie wiem co już robić. Jak mi na nim bardzo zależało, tak wciąż zależy. Nie wyobrażam sobie byśmy mieli żyć osobno.
Pracuję z jego dobrą ciocią i nawet ostatnio mi mówiła jak to on nie był we mnie zakochany i czy nie myślimy o powrocie.
Wiem też, że byłam okropna i często zachowywałam się jak idiotka, ale ta sytuacja zmieniła mnie o 180 stopni i gdyby było nam dane spróbować na nowo to już nigdy nie popełniłabym tych błędów, ponieważ dzięki nim zrozumiałam jak dużo znaczy dla mnie ten chłopak.
Doradźcie mi coś, jak postąpić, może miałyście podobne sytuacje? Cholernie mi na nim zależy i jestem w stanie jeszcze ten raz ostatni wyjść z inicjatywą, mimo że strasznie mnie to przeraża..

9

Odp: Czy probowac to naprawic ?
Melka2102 napisał/a:

Hej, jestem tu nowa, ponieważ szukam porady. Mam podobny problem.
4 miesiące temu zerwał ze mną chłopak. Na początku nie mogłam się pozbierać, ale teraz jest już lepiej, potrafię wyjść ze znajomymi i dobrze się bawić, choć czasem i tak wieczorami płaczę w poduszkę i zanim tęsknię. Nie ma dnia żebym o nim nie myślała.
Znamy się ponad rok czasu, a razem byliśmy prawie pół - niby mało, ale dla mnie wystarczająco, by wiedzieć czego chcę.
Dojście do etapu związku było pełne wzlotów i upadków, ale koniec końców zeszliśmy się, bo od początku coś nas do siebie pchało. Układało nam się dobrze, byliśmy ze sobą szczęśliwi, mieliśmy wiele wspólnych przeżyć. Mój TŻ bardzo się o mnie starał, zapewniał że kocha, że jestem najważniejsza i robił wszystko by było najpiękniej w naszym związku, bym czuła się wyjątkowo. Mieliśmy też wspólne plany na przyszłość, myślał o mnie poważnie. Ja byłam tą gorszą stroną. Często powodowałam kłótnie o największe pierdoły, czepiałam się ciągle rzeczy które nie miały prawie żadnego znaczenia. Zwracałam mu uwagi co źle robi lub jak ma się zachowywać. Próbowałam go ustawiać i trochę nim rządzić. Myślałam, że mogę sobie na to pozwolić, bo on mnie przecież tak bardzo kocha i nigdy nie zostawi. (Ah jaka głupia byłam). Pomijając te fakty, też byłam dla niego bardzo kochana, doceniałam jego starania, szanowałam, żadne brzydkie słowa nigdy nie miały miejsca bytu. No ale jednak. Przy jednej z większych kłótni w końcu coś w nim pękło. Powiedział że już nie ma siły do mnie, że go to przerasta, że nawet mnie chyba już nie kocha!! Że czuje się coraz gorzej przez to jak go traktuję. Najgorsze, że dopiero wtedy dowiedziałam się o wszystkim co go męczy i co mu przeszkadza. Wcześniej dusił to w sobie, bo nie chciał się kłócić, a ja nie wiedziałam, że dzieje się źle. Gdy się opamiętałam, zaczęłam go przepraszać, żałować, ale bez skutku. Po tygodniu spotkaliśmy się bo ostatecznie to zakończyć, a wtedy ja wręczyłam mu własnoręcznie napisany list w którym ujęłam jak bardzo jest mi przykro, że do tego doprowadziłam, że mimo tego co będzie i tak go kocham i chcę dla niego jak najlepiej itd. Wzruszył się i mnie przytulił, powiedział też, że nie chce mi nic obiecywać, ale że zobaczymy co będzie dalej gdy wróci. Wyjeżdżał do pracy za granicę.
I tak mijał czas. Po ponad miesiącu odezwałam się  do niego co słychać, to chwilę popisaliśmy. Po kolejnym miesiącu zaprosiłam go niezobowiązująco na wesele, wykazał chęć pójścia, jednak nie udało się, ponieważ nie dał rady zjechać na czas zza granicy. Następnie on się do mnie odezwał po jakimś czasie pytając co tam i jak wesele, to wymieniliśmy kilka zdań. Dwa tygodnie później były jego urodziny, więc złożyłam mu życzenia, zapytałam kiedy wraca i zasugerowałam jakieś urodzinowe wyjście. Napisał, że będzie za kilka dni i mimo że ma dużo załatwień to zgodził się na któryś dzień. W związku z tym kilka dni później znów się odezwałam by dowiedzieć się co i jak, odpowiedział że właśnie wylądował, że jutro nie da rady, a gdy zapytałam kiedy by w takim razie miał czas, już mi nie odpisał, aż do teraz. Było to ok. 3 tygodnie temu. W między czasie zadzwonił do mnie tylko pytając czy mam numer do jakiegoś kumpla... Aktualnie wiem, że wciąż jest w Polsce.
Nie wiem co już robić. Jak mi na nim bardzo zależało, tak wciąż zależy. Nie wyobrażam sobie byśmy mieli żyć osobno.
Pracuję z jego dobrą ciocią i nawet ostatnio mi mówiła jak to on nie był we mnie zakochany i czy nie myślimy o powrocie.
Wiem też, że byłam okropna i często zachowywałam się jak idiotka, ale ta sytuacja zmieniła mnie o 180 stopni i gdyby było nam dane spróbować na nowo to już nigdy nie popełniłabym tych błędów, ponieważ dzięki nim zrozumiałam jak dużo znaczy dla mnie ten chłopak.
Doradźcie mi coś, jak postąpić, może miałyście podobne sytuacje? Cholernie mi na nim zależy i jestem w stanie jeszcze ten raz ostatni wyjść z inicjatywą, mimo że strasznie mnie to przeraża..

Melka ja już czytałam twoja historię w innym wątku ?

Posty [ 9 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy probowac to naprawic ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024