Zycie byle jak jest latwiejsze. Dotyczy to kazdej sfery zycia. Latwo wejsc w zwiazek z "byle kim" ( wiele osob wchodzi w taki zwiazek,np.na pocieszenie po nieudanym), latwo miec byle jaki seks, byle jaka prace,ktora jako tako nas zaspokoaja mentalnie i finansowo i ogolnie byle jakie zycie.
Natomiast wyzwaniem jest miec to wszytsko na swoim poziomie (i kazdego inny poziom zadowoli). Byc z osoba,ktora naprawde nam odopowiada, miec taki prawdziwy seks zaspokojajacy emocjonalnie,fizycznie i duchowo. Tak samo cala reszta. Jednak nie oszukujmy sie - jest to znacznie trudniejsze. Jesli przychodzi to latwo to znaczy,ze nie jest to jeszcze ten Twoj wymarzony poziom. Dlatego decyzja wcale nie jest taka prosta,bo jest tes powiedzenie "lepszy wrobel w garsci niz golab na dachu". Czesto jest tak,ze nie godzac sie na bylejakos zostajemy z niczym. Badz wydluza sie okres czekania, zapracowania na to,co chcemy i wcale nie oznacza to ,ze zakonczy sie sukcesem.
Jednym slowem, wedlug Was, warto walczyc o marzenia,czy moze czasami lepiej docenic te mniejsze rzeczy,ktore , w gruncie rzeczy, na glebszym poziomie nie zaspokajaja nas?