przyjaciołka...romans....pomocy... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » przyjaciołka...romans....pomocy...

Strony 1 2 3 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 352 ]

Temat: przyjaciołka...romans....pomocy...

Witam prosze o szybką porade...mam przyjaciolke znamy sie od 15 lat...zawsze mielismy kontakt..raz wiekszy raz mniejszy...mielismy sie ku sobie chyba zawsze...wyszła za maż kilka lat temu...dzieci dzis dwoje...
pod koniec zeszłego roku zaiskrzyło miedzy nami...bo porozmawialismy powaznie...wyszla rozmowa o uczuciach itd. i zaczelismy sie spotykac...wiadomo kwiaty itd. bardzo fajna atmosfera...
dzis stwierdziła ze duzo myslala ze nie moze tak dalej...bo ma dzieci ktore sa dla niej najwaznijesze....meza nie kocha...powiedziala ze jak by nie dzieci..to nie bylo by problemu bo zalezy jej itd.
ale widzi jak dzieci sa za mezem....i nie mogla by zrobic krzywdy dzieciom..odbierajac im ojca...rozwodząc sie z nim...
chce miec dalej ze mna konakt...mowi ze czuje sie wyjaktowo przy mnie...itd.
powiedzialem ze ok rozumiem...nic na siłe... oboje wiedzielismy ze moze przyjsc taki moment zwatpienia w sens wspolnej przyszlosci...i obiecywalismy sobie wtedy wspierac siebie...nie dawac zwatpic...
nie wiem czy pozwolic jej odejsc...czy walczyc...
wiadomo ze poki co milcze...bo glupota bylo by odezwanie sie teraz...
co robic ??????????
oboje jestesmy po 30 stce....
prosze o porade...

2

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Posłuchaj mnie teraz dobrze . 3 lata temu nie miał mnie kto puknąć w łeb i zatrzymać bo dziś byłbym innym człowiekiem . Niedawno to zakończyłem . Jak się czuje  ? Hu..... i nigdy więcej . Tutaj jest temat „ Czy romans zmienia rzeczywistość „ poczytaj go sobie i wbij do głowy . Dwoje ludzi zaczynajac romans musi być pewne siebie i swoich decyzji a nie bajeczki by zatrzymać dla własnej wygody . Jeżeli powiedziała Ci ze dla dzieci i ze kochają tatę to zostaw to . Ona może i coś czuje do Ciebie ale nigdy nie będzie miała odwagi odejść bo dzieci . Nie wchodź w to bo będzie bolało i za jakiś czas ty komuś napiszesz to co ja Ci napisałem .

3

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Niby tak nie mowie ze nie masz racji....ale kazdy przypadek zawsze sie troche rozni...Mamy sie niby spotkac w najblizszy weekend ostatnia randka...rozmowa..i jak dorosli ludzie...
zalezy mi na niej...znamy sie od dziecka mozna powiedziec...to nie jest dziewczyna poznana w klubie...jest naprawde skromna osoba..bojaca sie zycia..wiele jej w zyciu pomogłem...zawsze bylem kiedy mnie potrzebowała...
ciezko tak zostawic to wszystko nagle i sie odciac...
Powiedziala ze wie ze bedzie tego załowała...i juz załuje swojej decyzji...
nie wiem czy to chwilowe załamanie z jej strony...
nie mam nawet z kim o tym pogadac....

4

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Niby tak nie mowie ze nie masz racji....ale kazdy przypadek zawsze sie troche rozni...Mamy sie niby spotkac w najblizszy weekend ostatnia randka...rozmowa..i jak dorosli ludzie...
zalezy mi na niej...znamy sie od dziecka mozna powiedziec...to nie jest dziewczyna poznana w klubie...jest naprawde skromna osoba..bojaca sie zycia..wiele jej w zyciu pomogłem...zawsze bylem kiedy mnie potrzebowała...
ciezko tak zostawic to wszystko nagle i sie odciac...
Powiedziala ze wie ze bedzie tego załowała...i juz załuje swojej decyzji...
nie wiem czy to chwilowe załamanie z jej strony...
nie mam nawet z kim o tym pogadac....


Tutaj chodzi o twoje życie a nie o zabawę . Uwierz mi ze tutaj trzeba podjąć decyzje która zmieni wasze życie i to Ona musi to zrobić . Czego oczekujesz od tej relacji ? Jak przygody to moje gadanie Ci nic nie da i rób co chcesz . Jak chcesz być z nią na dobre i na złe to powiedz jej czego oczekuje od tej relacji i niech ona coś robi w waszym kierunku . Wiem ze teraz jesteś zaślepiony ale wierz mi ze ból po nieudanym romansie jest konkretny .

5

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

jeśli naprawdę Ci na niej zależy, to uszanujesz każdą jej decyzję. nie traktuj jej jak dziecka.. Pozostaniesz  przyjacielem gdy zdecyduje mnie po Twojej myśii, czy straci przyjaciela?

6

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

obiecalem Ja wspierac wlasnie kiedy nadejdzie taka chwila jak ta...ale chyba nie mam w sobie na tyle odwagi i siły ...starszne mam zamieszanie w głowie....
chcialbym byc z nia to wiadomo...nie jest to dla mnie jednorazowa przygoda...jest to dla mnie bardzo wazna znajomosc...15 lat...
wiem ze bol jest konkretny bo czuje go wlasnie teraz...w srodku mnie rozsadza...
nie traktuje jej jak dziecka...jest dorosla osoba...
ona sie bała wlasnie decyzji o rozwodzie...Ja nie naciskalem na to..powiedzialem ze mi sie nie pali...mam czas...nie chce jej popędzac bo to musi byc przemyslana decyzja...
nie spowiedzialem sie ze z dnia na dzien dostane taki cios...

7

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

jakbyś się czuł, gdyby Twoja żona zdradzała Ciebie z wieloletnim przyjacielem?

8

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

obiecalem Ja wspierac wlasnie kiedy nadejdzie taka chwila jak ta...ale chyba nie mam w sobie na tyle odwagi i siły ...starszne mam zamieszanie w głowie....
chcialbym byc z nia to wiadomo...nie jest to dla mnie jednorazowa przygoda...jest to dla mnie bardzo wazna znajomosc...15 lat...
wiem ze bol jest konkretny bo czuje go wlasnie teraz...w srodku mnie rozsadza...
nie traktuje jej jak dziecka...jest dorosla osoba...
ona sie bała wlasnie decyzji o rozwodzie...Ja nie naciskalem na to..powiedzialem ze mi sie nie pali...mam czas...nie chce jej popędzac bo to musi byc przemyslana decyzja...
nie spowiedzialem sie ze z dnia na dzien dostane taki cios...



Powaznie Ci pisze.Odpusc to sobie skoro Ona oznajmila Cie juz na wstepie ze nic nie zrobi.Bedziesz tylko czaso-umilaczem do czasu az sam sie poddasz bo Ona tak szybko z Ciebie nie zrezygnuje.

9

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

powiem Ci przyjacielu ze masz racje...juz do mnie dociera to i owo...pierwsze emocje opadały...zaczyna sie chłodna ocena calej sytuacji...
pewnie myśli ze bede zabiegał...bo takie sa kobiety...liczą ze facet wyciagnie pierwszy reke...przed chwila weszla na FB sprawdzic czy jakas jest wiadomość odemnie...po 2 minutach znikła....nie bylo jej caly dzien...
znam jej caly schemat dnia...w koncu pol roku bylismy razem...i wiem że ze mna tylko rozmawiala wieczorami...i glownie z mojego powodu wchodzila na messengera...nie wierze ze weszła bo musiała....była ciekawa czy cos napisalem...
czy moze proszę ją o jakaś szanse...próbe...
Pamietam jak mowiła ze łatwo mnie nie odpuści...
Ja sie nie ukrywam jak ona caly dzien...nie mam przed czym...nic nie zrobiłem...
widzę ze to ona liczy na moj pierwszy krok...
ale go nie będzie...nie zamierzam...mam szacunek do siebie...
mowilem jej na poczatku romansu..."wszystko albo nic" .....wybrała NIC....to bedzie miała NIC...wedle zyczenia....

10

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

powiem Ci przyjacielu ze masz racje...juz do mnie dociera to i owo...pierwsze emocje opadały...zaczyna sie chłodna ocena calej sytuacji...
pewnie myśli ze bede zabiegał...bo takie sa kobiety...liczą ze facet wyciagnie pierwszy reke...przed chwila weszla na FB sprawdzic czy jakas jest wiadomość odemnie...po 2 minutach znikła....nie bylo jej caly dzien...
znam jej caly schemat dnia...w koncu pol roku bylismy razem...i wiem że ze mna tylko rozmawiala wieczorami...i glownie z mojego powodu wchodzila na messengera...nie wierze ze weszła bo musiała....była ciekawa czy cos napisalem...
czy moze proszę ją o jakaś szanse...próbe...
Pamietam jak mowiła ze łatwo mnie nie odpuści...
Ja sie nie ukrywam jak ona caly dzien...nie mam przed czym...nic nie zrobiłem...
widzę ze to ona liczy na moj pierwszy krok...
ale go nie będzie...nie zamierzam...mam szacunek do siebie...
mowilem jej na poczatku romansu..."wszystko albo nic" .....wybrała NIC....to bedzie miała NIC...wedle zyczenia....


Kolego gdybym mógł to bym do Ciebie zadzwonił i Ci wytłumaczył dlaczego Ci pisze „ nie rób tego „ ale uwierz mi ze lepiej będzie jak odpuścić . Nie było jej cały dzień bo z mężem siedziała i teraz może idą do łóżka na fiku miku . Jak ci mówi ze tego między nimi nie ma to możesz jej się zaśmiać prosto w twarz . Poprostu . Jak by chciała to by coś zrobiła a nic nie zrobiła . Nie marnuj życia na coś co nie ma sensu . Jak czegoś od Ciebie chce to niech to pokaże a nie ochłapy tylko dostajesz .

11

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Taaa, wszystkie te przypadki są takie inne od innych... Ciekawe tylko, czemu wszyscy potem przychodzicie i płaczecie, że dostaliście po tyłkach. Wiesz, dlaczego? Bo to nie jest ani trochę inne. Klasyczna sytuacja, w której jednemu wygodnie w małżeństwie, ale boczniak dodaje życiu smaku, więc się tych boczniaków trzymają, aż ci nie znaczną marudzić, że chcą pełnego związku, bo wtedy robią się kłopotliwi.

12 Ostatnio edytowany przez Gary (2018-05-13 23:23:39)

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Czasem nie można żyć z osobą którą się kocha. Czasem wydaje się że się kocha. Czasem życie z nią byłoby gorsze niż  z żoną.

Dlatego pozostaje romans. Jeśli ona nie chce romansować, to niech żyje w swojej rodzinie szczęśliwa.

Nic nie możęsz zrobić. Trzeba było działać dawniej, nie teraz. RAczej się skup na tym,a by ogarnąć swoje życie dobrze.

13

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
Nana666 napisał/a:

Taaa, wszystkie te przypadki są takie inne od innych... Ciekawe tylko, czemu wszyscy potem przychodzicie i płaczecie, że dostaliście po tyłkach. Wiesz, dlaczego? Bo to nie jest ani trochę inne. Klasyczna sytuacja, w której jednemu wygodnie w małżeństwie, ale boczniak dodaje życiu smaku, więc się tych boczniaków trzymają, aż ci nie znaczną marudzić, że chcą pełnego związku, bo wtedy robią się kłopotliwi.

wiesz tutaj nikt nie marudził...bylo caly czas na luzie...

14 Ostatnio edytowany przez ogryzek01 (2018-05-14 04:41:56)

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
Szary80 napisał/a:
ogryzek01 napisał/a:

powiem Ci przyjacielu ze masz racje...juz do mnie dociera to i owo...pierwsze emocje opadały...zaczyna sie chłodna ocena calej sytuacji...
pewnie myśli ze bede zabiegał...bo takie sa kobiety...liczą ze facet wyciagnie pierwszy reke...przed chwila weszla na FB sprawdzic czy jakas jest wiadomość odemnie...po 2 minutach znikła....nie bylo jej caly dzien...
znam jej caly schemat dnia...w koncu pol roku bylismy razem...i wiem że ze mna tylko rozmawiala wieczorami...i glownie z mojego powodu wchodzila na messengera...nie wierze ze weszła bo musiała....była ciekawa czy cos napisalem...
czy moze proszę ją o jakaś szanse...próbe...
Pamietam jak mowiła ze łatwo mnie nie odpuści...
Ja sie nie ukrywam jak ona caly dzien...nie mam przed czym...nic nie zrobiłem...
widzę ze to ona liczy na moj pierwszy krok...
ale go nie będzie...nie zamierzam...mam szacunek do siebie...
mowilem jej na poczatku romansu..."wszystko albo nic" .....wybrała NIC....to bedzie miała NIC...wedle zyczenia....


Kolego gdybym mógł to bym do Ciebie zadzwonił i Ci wytłumaczył dlaczego Ci pisze „ nie rób tego „ ale uwierz mi ze lepiej będzie jak odpuścić . Nie było jej cały dzień bo z mężem siedziała i teraz może idą do łóżka na fiku miku . Jak ci mówi ze tego między nimi nie ma to możesz jej się zaśmiać prosto w twarz . Poprostu . Jak by chciała to by coś zrobiła a nic nie zrobiła . Nie marnuj życia na coś co nie ma sensu . Jak czegoś od Ciebie chce to niech to pokaże a nie ochłapy tylko dostajesz .

Masz duzo racji w tym co mowisz...byla z mezem caly dzien...potem u tesciow na obiedzie...tak spedza niedziele...to ze fiku miku czasem robila to wiem...ale nie przychodziło jej to łatwo...podobno robila bo musiala zeby maz sie nie połapał za bardzo ze cos nie tak...ale od dawna nie byla nim zainteresowana... Wiem o tym ze troche ochłapy dostaje i ze ona powinna pokazac ze jej zalezy...że tak powiem chyba chciala zostawic sobie "furtkę"  bo "zrywając"  powiedziala ze chce miec ze mna kontakt...i pytala czy bedziemy mieli....Powiedzialem ze czas pokaze...
Tylko że Ja nie mam zamiaru sie odzywac pierwszy...zastanawiam sie nad całkowitym zerwaniem kontaktu....i nad sobotnim rzekomo "ostatnim" spotkaniem....wole być samontnym wilkiem niż płaszczącym sie psem...
wiem ze cisza bedzie Ją boleć najbardziej...chyba niema nic bardziej wymownego...

15

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

wole być samontnym wilkiem niż płaszczącym sie psem...
wiem ze cisza bedzie Ją boleć najbardziej...chyba niema nic bardziej wymownego...

Ale dlaczego chcesz żeby ja bolało ? Będziesz odczuwał satysfakcję, że ona się źle czuje ?

16

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
Hrefi napisał/a:
ogryzek01 napisał/a:

wole być samontnym wilkiem niż płaszczącym sie psem...
wiem ze cisza bedzie Ją boleć najbardziej...chyba niema nic bardziej wymownego...

Ale dlaczego chcesz żeby ja bolało ? Będziesz odczuwał satysfakcję, że ona się źle czuje ?



Ty go nie podkręcaj bo się koleś nie odkręci . Dobrze wiesz w co się może wpakować i niech lepiej ucieka od tego jak najdalej . Sam wiesz po sobie jak wyglada twoja sytuacja teraz i przez co przechodzisz  wink

17

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
ogryzek01 napisał/a:

powiem Ci przyjacielu ze masz racje...juz do mnie dociera to i owo...pierwsze emocje opadały...zaczyna sie chłodna ocena calej sytuacji...
pewnie myśli ze bede zabiegał...bo takie sa kobiety...liczą ze facet wyciagnie pierwszy reke...przed chwila weszla na FB sprawdzic czy jakas jest wiadomość odemnie...po 2 minutach znikła....nie bylo jej caly dzien...
znam jej caly schemat dnia...w koncu pol roku bylismy razem...i wiem że ze mna tylko rozmawiala wieczorami...i glownie z mojego powodu wchodzila na messengera...nie wierze ze weszła bo musiała....była ciekawa czy cos napisalem...
czy moze proszę ją o jakaś szanse...próbe...
Pamietam jak mowiła ze łatwo mnie nie odpuści...
Ja sie nie ukrywam jak ona caly dzien...nie mam przed czym...nic nie zrobiłem...
widzę ze to ona liczy na moj pierwszy krok...
ale go nie będzie...nie zamierzam...mam szacunek do siebie...
mowilem jej na poczatku romansu..."wszystko albo nic" .....wybrała NIC....to bedzie miała NIC...wedle zyczenia....


Kolego gdybym mógł to bym do Ciebie zadzwonił i Ci wytłumaczył dlaczego Ci pisze „ nie rób tego „ ale uwierz mi ze lepiej będzie jak odpuścić . Nie było jej cały dzień bo z mężem siedziała i teraz może idą do łóżka na fiku miku . Jak ci mówi ze tego między nimi nie ma to możesz jej się zaśmiać prosto w twarz . Poprostu . Jak by chciała to by coś zrobiła a nic nie zrobiła . Nie marnuj życia na coś co nie ma sensu . Jak czegoś od Ciebie chce to niech to pokaże a nie ochłapy tylko dostajesz .

Masz duzo racji w tym co mowisz...byla z mezem caly dzien...potem u tesciow na obiedzie...tak spedza niedziele...to ze fiku miku czasem robila to wiem...ale nie przychodziło jej to łatwo...podobno robila bo musiala zeby maz sie nie połapał za bardzo ze cos nie tak...ale od dawna nie byla nim zainteresowana... Wiem o tym ze troche ochłapy dostaje i ze ona powinna pokazac ze jej zalezy...że tak powiem chyba chciala zostawic sobie "furtkę"  bo "zrywając"  powiedziala ze chce miec ze mna kontakt...i pytala czy bedziemy mieli....Powiedzialem ze czas pokaze...
Tylko że Ja nie mam zamiaru sie odzywac pierwszy...zastanawiam sie nad całkowitym zerwaniem kontaktu....i nad sobotnim rzekomo "ostatnim" spotkaniem....wole być samontnym wilkiem niż płaszczącym sie psem...
wiem ze cisza bedzie Ją boleć najbardziej...chyba niema nic bardziej wymownego...



To teraz policz sobie ile takich weekendów będziesz musiał spędzić sam gdy ona spędza je z mężem . Każde Święta będzie z nim . Dzieląc się opłatkiem tez będzie z nim a nie z Tobą bo nie może z Tobą być .
Co do tego seksu bo musi żeby mąż się nie połapał . No chłopie jak można tak ściemniać prosto w oczy . Gdyby jej zależało na Tobie to by do łóżka mu nie wskakiwała bo na sile tego nie robi . Wiem ze teraz jesteś zaślepiony bo chcesz się spotkać ten ostatni raz ale uwierz mi ze takich ostatnich razów może być wiele a i tak do nieczego nie doprowadza . Trzymaj się swoich słów . Wszystko albo nic .

18

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:
Nana666 napisał/a:

Taaa, wszystkie te przypadki są takie inne od innych... Ciekawe tylko, czemu wszyscy potem przychodzicie i płaczecie, że dostaliście po tyłkach. Wiesz, dlaczego? Bo to nie jest ani trochę inne. Klasyczna sytuacja, w której jednemu wygodnie w małżeństwie, ale boczniak dodaje życiu smaku, więc się tych boczniaków trzymają, aż ci nie znaczną marudzić, że chcą pełnego związku, bo wtedy robią się kłopotliwi.

wiesz tutaj nikt nie marudził...bylo caly czas na luzie...



Ale uwierz mi ze zaczniesz domagać się więcej czasu dla siebie a Ona nie będzie mogła Ci go dać bo ?
Bo nie może bo mąż chce jechać na zakupy na wycieczkę na tamto i na sramto .
Określiła Ci się jasno czyli nie chce rozwodu czyli nic się nie zmieni a ty masz zostać przyjacielem bo tak jej najlepiej odpowiada .Jak chcesz się z nią spotkać to powiedz jej tak . Chce poświecić swoje życie dla Ciebie i czy Ty jesteś w stanie poświecić swoje dla mnie . Pewnie powie ze nie może bo dzieci bo rodzina i nie może to ty wtedy tez powiedz ze nie możesz bo nie możesz i wtedy masz jasna sytuacje . I nie patrz na jej maślane oczka które zrobi tylko na jej Tak albo Nie .

19

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Ja tu chyba czegoś nie rozumiem. Autor nie mówi, że jest lub był kochankiem. Rozumiem, że ma przyjaciólke z dawnych lat i coś do niej poczuł. Ona powiedziała, że też coś czuje do niego i zależy jej na nim, ale ma rodzine /dzieci, których  nie zostawi ani im rodziny nie rozbije. I koniec tematu. Wyznał jej uczucie, ona nie jest zainteresowana rozwodem i nie za bardzo wiem o czym tu teraz piszecie. Czy ona Ci powiedziała,  że masz być jej kochankiem? Czy powiedziała,  że nadal chce mieć w Tobie przyjaciela? Bo to sa 2 rożne rzeczy. Nie wiem dlaczego uważacie, że ona chce aby autor o nią zabiegał i błagał o względy. Jak dla mnie, to ona wyraziła się jasno. Powiedziała "nie". Ogryzek, dlaczego chcesz się pchać na trzeciego, albo dawać jej czas, żeby się rozwiodła jeśli ona powiedziała już że tego nie chce i nie zrobi. To takie troche perfidne z Twojej strony. Nie myśl sobie, że ona chce Ciebie za kochanka. Nie każda kobieta o tym marzy! Nawet jesli jakis facet wyzna jej uczucia, to nie znaczy że ona nogi przed nim rozłoży. Troche dziwnym jesteś przyjacielem. Przyjaciel powinien wspierac i pomagac i to bezinteresownie, a Ty teraz obrażony prawie jesteś, że ona się dla Ciebie nie rozwiedzie. Ela ma rację. Uszanuj jej decyzję i nie mąć już. Chcesz na siłę rozwalić jej rodzinę dla swojego szczęścia? A to że niby nie kocha męża,  to może być przejściowy kryzys w małżeństwie. Bądź facetem i przyjmij to na klate. Bądź dla niej wsparciem i układaj sobie życie z kimś innym.

20

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Dużo prawdy w tym co piszesz jest...wiem ze gdyby nie dzieci raczej byśmy byli razem...wiele razy powtarzała ze chcę odejść od męża....zmienić swoje życie...Ale jest zbyt słaba osobą...nie pracuje w tej chwili wychowuje 2 dzieci...jedno 7 lat drugie 2.... mówiłem ze niech się nie martwi o kasę... dobrze zarabiam.... po drugie jak nie raz chciała odejść od męża to szantazowal ją ze nie odpuści dzieci itd jest wrednym typem...I mówił jej zawsze gdzie pojedziesz nie masz pracy itd. Mieszkanie jest jej nie jego...on by się musiał wynieść wiadomo...Ale ona nie jest w stanie się utrzymać...kolejna rzecz często chodzi do mamy i płacze ze nie jest szczęśliwa z mężem...jej mama powiedziała ze jej pomoże gdy zdecyduje zostawić męża...Ale ona ma na uwadze dobro dzieci które są za tatą...nie chcę ich ewentualnej krzywdy...bo to dzieci są kartą przetargową... wiem ze tych ostatnich spotkań może być kilka...też mi to przeszło przez myśl... powiem tak planowaliśmy wspólną przyszłość i ślub cywilny kiedyś jeśli byśmy chcieli...I mieliśmy się trzymać siebie być razem...obiecałem że przejdziemy przez to razem i pokaże jej ze damy radę tylko ona musi chcieć...teraz się wykruszyła.... pytanie czy zateskni ? I sama zrobi pierwszy krok w moją stronę?  Jak uważasz? Czy to definitywny koniec?  Wiadomo nie chcę nic pomiędzy wszystko albo nic...
Wiem ze teraz może zacząć się gra kto pierwszy wymieknie...I czy nie jest to próba dla nas czy damy radę...może potrzebuję być sama i wszystko sobie przemyslec?

21

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Tu nie chodzi o sex...nie chcieliśmy od tego zaczynać...to nie było meritum spotkań..poszliśmy tylko raz do łóżka...łączy nas inna więź niż łóżko...biorę to na klatę....milcze i tyle...niema mnie dla niej

22

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
koni napisał/a:

Ja tu chyba czegoś nie rozumiem. Autor nie mówi, że jest lub był kochankiem. Rozumiem, że ma przyjaciólke z dawnych lat i coś do niej poczuł. Ona powiedziała, że też coś czuje do niego i zależy jej na nim, ale ma rodzine /dzieci, których  nie zostawi ani im rodziny nie rozbije. I koniec tematu. Wyznał jej uczucie, ona nie jest zainteresowana rozwodem i nie za bardzo wiem o czym tu teraz piszecie. Czy ona Ci powiedziała,  że masz być jej kochankiem? Czy powiedziała,  że nadal chce mieć w Tobie przyjaciela? Bo to sa 2 rożne rzeczy. Nie wiem dlaczego uważacie, że ona chce aby autor o nią zabiegał i błagał o względy. Jak dla mnie, to ona wyraziła się jasno. Powiedziała "nie". Ogryzek, dlaczego chcesz się pchać na trzeciego, albo dawać jej czas, żeby się rozwiodła jeśli ona powiedziała już że tego nie chce i nie zrobi. To takie troche perfidne z Twojej strony. Nie myśl sobie, że ona chce Ciebie za kochanka. Nie każda kobieta o tym marzy! Nawet jesli jakis facet wyzna jej uczucia, to nie znaczy że ona nogi przed nim rozłoży. Troche dziwnym jesteś przyjacielem. Przyjaciel powinien wspierac i pomagac i to bezinteresownie, a Ty teraz obrażony prawie jesteś, że ona się dla Ciebie nie rozwiedzie. Ela ma rację. Uszanuj jej decyzję i nie mąć już. Chcesz na siłę rozwalić jej rodzinę dla swojego szczęścia? A to że niby nie kocha męża,  to może być przejściowy kryzys w małżeństwie. Bądź facetem i przyjmij to na klate. Bądź dla niej wsparciem i układaj sobie życie z kimś innym.



Szanuje twoja wypowiedz ale tutaj próbujemy go uświadomić by nie robił kroku dalej bo nic to nie zmieni . Autor chciałby coś więcej ale się nie da. Nie zależy mu tylko na przyjaźni ale czymś więcej . Tem jeden krok więcej może go zgubić .

23

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Ogryzek, nie niszcz sobie życia czekając na kobietę, która jest już zajęta i powiedziała, że się nie rozwiedzie. Gdyby było tak bardzo źle, to pewnie i by się rozwiodła. Niezbyt ciekawa perspektywa życia/czekania na kobietę, która sama nie potrafi lub nie chce nic w tym życiu zmienić. ( Jeśli rzeczywiście jest nieszcześliwa) Mówisz że seks był raz. Z tygo wynika, że ona traktuje Cię jak wsparcie i "przewodnika". Wspólnego życia nie będzie i ona to powiedziała. Możesz być koło niej, ale nie z nią. Nie czekaj, nie namawiaj. Jest dorosła i sama o swoim życiu decyduje. Miała szansę. Ma wsparcie od bliskich. Myślę, że ona troche myli to co czuje. Ty zawsze dawałeś jej pomoc i wsparcie, czuje się bezpieczna przy Tobie i na tej podstawie zrodziła się Wasza bliższa relacja/romans. Nie licz na więcej. Jeśli jest jak piszesz, to będziesz przez nia wykorzystywany jeśli jest taka nieporadna. A raczej dasz się wykorzystywac. Żyj swoim życiem. Trzymam kciuki, żebyś znalazł właściwą kobietę.

24

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Rozumiem ze mam milczeć jak zaklęty i dac sobie spokój...czy spotkać się pogadać jak ludzie i zapomnieć o sprawie...zostając w zdrowych relacjach... apropo obrazy to nie jestem obrażony...to nie gimnazjum czy podstawówka

25

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Dużo prawdy w tym co piszesz jest...wiem ze gdyby nie dzieci raczej byśmy byli razem...wiele razy powtarzała ze chcę odejść od męża....zmienić swoje życie...Ale jest zbyt słaba osobą...nie pracuje w tej chwili wychowuje 2 dzieci...jedno 7 lat drugie 2.... mówiłem ze niech się nie martwi o kasę... dobrze zarabiam.... po drugie jak nie raz chciała odejść od męża to szantazowal ją ze nie odpuści dzieci itd jest wrednym typem...I mówił jej zawsze gdzie pojedziesz nie masz pracy itd. Mieszkanie jest jej nie jego...on by się musiał wynieść wiadomo...Ale ona nie jest w stanie się utrzymać...kolejna rzecz często chodzi do mamy i płacze ze nie jest szczęśliwa z mężem...jej mama powiedziała ze jej pomoże gdy zdecyduje zostawić męża...Ale ona ma na uwadze dobro dzieci które są za tatą...nie chcę ich ewentualnej krzywdy...bo to dzieci są kartą przetargową... wiem ze tych ostatnich spotkań może być kilka...też mi to przeszło przez myśl... powiem tak planowaliśmy wspólną przyszłość i ślub cywilny kiedyś jeśli byśmy chcieli...I mieliśmy się trzymać siebie być razem...obiecałem że przejdziemy przez to razem i pokaże jej ze damy radę tylko ona musi chcieć...teraz się wykruszyła.... pytanie czy zateskni ? I sama zrobi pierwszy krok w moją stronę?  Jak uważasz? Czy to definitywny koniec?  Wiadomo nie chcę nic pomiędzy wszystko albo nic...
Wiem ze teraz może zacząć się gra kto pierwszy wymieknie...I czy nie jest to próba dla nas czy damy radę...może potrzebuję być sama i wszystko sobie przemyslec?



Ciężkie pytanie bo i tak cokolwiek zrobię to ty pójdziesz za głosem serca lub rozumu . Pamiętaj ze to co Ona ci mówi nie zawsze musi być prawda . Ona ci mówi to co ty chcesz usłyszeć czyli jest jej złe w związku , on jest be i gdyby nie dzieci to by odeszła , ze jest nieszczęśliwa , ze seks chyba na sile z tego wyczytałem ze to czy tamto . Zależy Ci na niej i wierze Ci ale gadanie to jedno a czyny to drugie . Ty chcesz związku bo nie da się tego ukryć a Ona czego chce ?
Niedługo Ci powie ze jak z nim to robi to myśli o Tobie no chyba ze już to usłyszałeś . Musisz sam wybrać i zdecydować co chcesz z tym zrobić .

26

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
koni napisał/a:

Ogryzek, nie niszcz sobie życia czekając na kobietę, która jest już zajęta i powiedziała, że się nie rozwiedzie. Gdyby było tak bardzo źle, to pewnie i by się rozwiodła. Niezbyt ciekawa perspektywa życia/czekania na kobietę, która sama nie potrafi lub nie chce nic w tym życiu zmienić. ( Jeśli rzeczywiście jest nieszcześliwa) Mówisz że seks był raz. Z tygo wynika, że ona traktuje Cię jak wsparcie i "przewodnika". Wspólnego życia nie będzie i ona to powiedziała. Możesz być koło niej, ale nie z nią. Nie czekaj, nie namawiaj. Jest dorosła i sama o swoim życiu decyduje. Miała szansę. Ma wsparcie od bliskich. Myślę, że ona troche myli to co czuje. Ty zawsze dawałeś jej pomoc i wsparcie, czuje się bezpieczna przy Tobie i na tej podstawie zrodziła się Wasza bliższa relacja/romans. Nie licz na więcej. Jeśli jest jak piszesz, to będziesz przez nia wykorzystywany jeśli jest taka nieporadna. A raczej dasz się wykorzystywac. Żyj swoim życiem. Trzymam kciuki, żebyś znalazł właściwą kobietę.


Popieram twoja wypowiedz . Autorze twój wybor . Zdrowie albo czasoumilacz.

27

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Rozumiem ze mam milczeć jak zaklęty i dac sobie spokój...czy spotkać się pogadać jak ludzie i zapomnieć o sprawie...zostając w zdrowych relacjach... apropo obrazy to nie jestem obrażony...to nie gimnazjum czy podstawówka



Post wyżej dostałeś odpowiedz . Ona miała wybor ale z tego nieskorzystala bo jej odpowiada tak jak jest . Nic z tym nie zrobisz . Będzie ci ciężko ale uwierz mi ze właśnie ratujemy Ci skore.

28

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Dziękuję koni za ciepłe słowa czuję ulgę...jest tak jak mówisz...kiedy ja przytulalem mówiła ze bezpiecznie się czuję itd. Miała zawsze wsparcie we mnie,rady itd....to dobra dziewczyna tylko błądzi niestety jest słaba...szkoda ze niema happy endu...Ale koni podsumowalas to idealnie..bo ona też powiedziała ze nie chcę bym czekał bo jestem fajnym facetem w jej oczach...nigdy nie powiedziałem złego słowa na nią. ..

29

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Dziękuję koni za ciepłe słowa czuję ulgę...jest tak jak mówisz...kiedy ja przytulalem mówiła ze bezpiecznie się czuję itd. Miała zawsze wsparcie we mnie,rady itd....to dobra dziewczyna tylko błądzi niestety jest słaba...szkoda ze niema happy endu...Ale koni podsumowalas to idealnie..bo ona też powiedziała ze nie chcę bym czekał bo jestem fajnym facetem w jej oczach...nigdy nie powiedziałem złego słowa na nią. ..



Powiedziała bym na nią nie czekał bo jestem fajnym facetem no i super ze tak Cię widzi . Teraz jej za to podziękuj i zacznij żyć bez niej   wink

30

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Wiem Szary80 dziękuję bo nie mam z kim za bardzo o tym pogadać...czuję się lepiej...dziękuję za wsparcie...nigdy nie sądziłem ze chłop 32 lata będzie szukał pomocy na forum od obcych ludzi...bardzo dziękuję

31

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Wiem Szary80 dziękuję bo nie mam z kim za bardzo o tym pogadać...czuję się lepiej...dziękuję za wsparcie...nigdy nie sądziłem ze chłop 32 lata będzie szukał pomocy na forum od obcych ludzi...bardzo dziękuję



Ja mam 38 także wiem co pisze i przeżyłem to co ty mógłbyś mieć przed sobą i nie polecam . Stracony czas i tyle .

32

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Apropo wiem ze mnie ona obserwuje sprawdza moja aktywność na Fb...I znika...pewnie czeka na jakąś wiadomość lub ze będę ganiał za nią...ale to się raczej nie wydarzy

33

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Apropo wiem ze mnie ona obserwuje sprawdza moja aktywność na Fb...I znika...pewnie czeka na jakąś wiadomość lub ze będę ganiał za nią...ale to się raczej nie wydarzy



I będzie szukała kontaktu bo wie ze może ci się w razie problemów wypłakać na ramieniu . Fajna sprawa ale tylko od tego będziesz .

34

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Wiem że liczy na kontakt z mojej strony bo mówiła ze nigdy nie chciała by mnie stracić i było by jej smutno jak bym znikł z jej życia...szmat czasu ponad 15 lat przyjaźni...powiedziałem jej ze jeśli nie wypali kiedyś to nie wiem czy będę chciał kontaktu i ze romans zmieni wiele mimo to chcieliśmy spróbować...ja muszę ochłonąć...zastanawiam się nad sobota co myślisz? Spotkać się pogadać jak dorośli i chyba tyle w temacie...podcZas spotkania być oschły ?obojętny? Czy być sobą?

35

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Wiem że liczy na kontakt z mojej strony bo mówiła ze nigdy nie chciała by mnie stracić i było by jej smutno jak bym znikł z jej życia...szmat czasu ponad 15 lat przyjaźni...powiedziałem jej ze jeśli nie wypali kiedyś to nie wiem czy będę chciał kontaktu i ze romans zmieni wiele mimo to chcieliśmy spróbować...ja muszę ochłonąć...zastanawiam się nad sobota co myślisz? Spotkać się pogadać jak dorośli i chyba tyle w temacie...podcZas spotkania być oschły ?obojętny? Czy być sobą?

36

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Wiem że liczy na kontakt z mojej strony bo mówiła ze nigdy nie chciała by mnie stracić i było by jej smutno jak bym znikł z jej życia...szmat czasu ponad 15 lat przyjaźni...powiedziałem jej ze jeśli nie wypali kiedyś to nie wiem czy będę chciał kontaktu i ze romans zmieni wiele mimo to chcieliśmy spróbować...ja muszę ochłonąć...zastanawiam się nad sobota co myślisz? Spotkać się pogadać jak dorośli i chyba tyle w temacie...podcZas spotkania być oschły ?obojętny? Czy być sobą?



Bądź sobą i powiedz jej czego od niej oczekujesz . Ty chciałbyś stworzyć z nią poważny związek i zapytaj jej co ona o tym myśli choć w sumie się już określiła ale niech jeszcze raz to potwierdzi . Powiedz jej ze nie dasz rady tak żyć obok gdy ona wciąż jest w związku bo Cię to boli . Powiedz jej o swoich uczuciach i zapewnij jej ci jesteś jej wstanie dać . Ma mamę która może jej pomoc tak jak pisałeś no i dochodzisz Ty . Czyli nie zostanie sama a wiec do niej należy decyzja .

37 Ostatnio edytowany przez ogryzek01 (2018-05-14 09:54:07)

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Chyba tak zrobię podejde do tego na luzie...bez urazy.. zapytam jeszcze raz...posiedzimy pogadamy...zawsze jej siostra pomagała nam organizować spotkania... Ale póki co będę milczał do środy czwartku...dam jej spokój i czas na przemyślenia...bliżej soboty się odezwę by potwierdzić spotkanie A potem dam wam znać...co i jak

38

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Wiem że liczy na kontakt z mojej strony bo mówiła ze nigdy nie chciała by mnie stracić i było by jej smutno jak bym znikł z jej życia...szmat czasu ponad 15 lat przyjaźni...powiedziałem jej ze jeśli nie wypali kiedyś to nie wiem czy będę chciał kontaktu i ze romans zmieni wiele mimo to chcieliśmy spróbować...ja muszę ochłonąć...zastanawiam się nad sobota co myślisz? Spotkać się pogadać jak dorośli i chyba tyle w temacie...podcZas spotkania być oschły ?obojętny? Czy być sobą?

zawsze bądź sobą. smile I nie decyduj za nią. jeśli utrzymywanie kontaktu  z nią Cię rani i łatwiej Ci bez niej będzie to poukładać, zerwij kontakyt- Ona nie ma prawa wymagać, byś był blisko.
Jeśli bez niej będzie Ci ciężko - zostań blisko. sytuacja się wyklaruje sama- ale nie zapominaj o sobie, nie skupiaj się na niej, nie jest jedyną kobietą na planecie. wiem że Szary doradzi Ci ostre cięcie- ale prawda jest taka, że sam wciąż tęskni trochę, więc może nie warto tak tego załatwiać ostro..

39

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
Ela210 napisał/a:
ogryzek01 napisał/a:

Wiem że liczy na kontakt z mojej strony bo mówiła ze nigdy nie chciała by mnie stracić i było by jej smutno jak bym znikł z jej życia...szmat czasu ponad 15 lat przyjaźni...powiedziałem jej ze jeśli nie wypali kiedyś to nie wiem czy będę chciał kontaktu i ze romans zmieni wiele mimo to chcieliśmy spróbować...ja muszę ochłonąć...zastanawiam się nad sobota co myślisz? Spotkać się pogadać jak dorośli i chyba tyle w temacie...podcZas spotkania być oschły ?obojętny? Czy być sobą?


Ja nie mówię o ostrym cięciu  :-p
Wiadomo ze tęsknie bo nie chodziło o zabawę tylko o poważny związek i się zaangażowałem ale nic nie zrobię bo sytuacja jest identyczna jak u kolegi „ dla dziecka „ .
Czas goi rany i tego się trzymam . Jak to się mówi „ nie to nie „  wink

zawsze bądź sobą. smile I nie decyduj za nią. jeśli utrzymywanie kontaktu  z nią Cię rani i łatwiej Ci bez niej będzie to poukładać, zerwij kontakyt- Ona nie ma prawa wymagać, byś był blisko.
Jeśli bez niej będzie Ci ciężko - zostań blisko. sytuacja się wyklaruje sama- ale nie zapominaj o sobie, nie skupiaj się na niej, nie jest jedyną kobietą na planecie. wiem że Szary doradzi Ci ostre cięcie- ale prawda jest taka, że sam wciąż tęskni trochę, więc może nie warto tak tego załatwiać ostro..

40

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Ela dziękuję również za pomoc...przedemna ciężki okres...mało jem...praktycznie tylko wodę pije...każdy widzi ze coś nie tak....Ale nie mogę nic mówić ze miałem romans z przyjaciółką....przesrane... chyba pozostanie taka moja rola być obok...chyba nie chcę o niej zapomnieć tak jak i ona o mnie...dużo znaczymy dla siebie wiem to...to popieprzone wiem to... Ale chyba kilka dni ciszy będzie ok przed spotkaniem...żeby ułożyć myśli  co ?

41

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Ela dziękuję również za pomoc...przedemna ciężki okres...mało jem...praktycznie tylko wodę pije...każdy widzi ze coś nie tak....Ale nie mogę nic mówić ze miałem romans z przyjaciółką....przesrane... chyba pozostanie taka moja rola być obok...chyba nie chcę o niej zapomnieć tak jak i ona o mnie...dużo znaczymy dla siebie wiem to...to popieprzone wiem to... Ale chyba kilka dni ciszy będzie ok przed spotkaniem...żeby ułożyć myśli  co ?



Teraz pomysł sobie co byś czuł po roku czy dwóch takiego romansu z którego i tak nic by nie wyszło . Teraz to przezywasz a w sumie to dopiero początek . Przemecz się i głowa do góry .

42 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-05-14 10:45:07)

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

. chyba pozostanie taka moja rola być obok...chyba nie chcę o niej zapomnieć tak jak i ona o mnie...dużo znaczymy dla siebie wiem to...to popieprzone wiem to...

I chcesz się tak katować? Jak długo? Jej w zasadzie to może być na rękę. Rodzina zostaje tak jak jest, Ty jako wierny przyjaciel, może czasem kochanek, jesteś obok.
Jednak jedna rzecz mnie zastanawia... jeżeli przyjrzeć się chronologii, to Wy już się przyjaźniliście przed jej ślubem, zanim miała dzieci? Dlaczego wtedy nie zostaliście parą? Coś stało na przeszkodzie? Myślisz, że to się zmieniło dopiero niedawno? Od razu byłeś zakwalifikowany do friendzone. Koledzy są czasem lepszymi 'przyjaciółkami' niż kobiety. Oczywiście tacy, którzy od nas nic więcej nie oczekują.
Co więc się takiego wydarzyło, że dopiero teraz zauważyła w Tobie mężczyznę? Piszesz, że 2 dziecko ma 2 latka, tak? Kobieta nie pracuje, jest zmęczona przy dwójce dzieci, pewnie też jej wygląd się zmienił, mąż może nie pomaga, nie adoruje jej tak jakby tego chciała, oczekiwała...pojawia się spadek samooceny i tu pojawiasz się Ty, dobry, wpatrzony w nią chłopak, co zrozumie, przytuli, wesprze...do tego zawsze jest obok. To jest jednak za mało by przemeblowywać życie.
Chcesz być dalej w rezerwie, na zawołanie to bądź, ale potem nie narzekaj, że życie Ci przepływa przez palce, a jej decyzji jak nie było tak nie ma. To jest bardzo toksyczna relacja, ona będzie ci dawała jakieś sygnały, byś nie odchodził, Ty będziesz cierpliwie czekał i się wykańczał psychicznie... a powodów by nie odejść będzie prawdopodobnie coraz więcej. A Ty im dłużej będziesz obok, tym motywacji do odejścia będzie mniej, bo po co? Jak można mieć ciastko i zjeść ciastko.
Poza tym kolejna rzecz, ona ma męża i dzieci.. a Ty? Myślisz, że będąc obok stworzysz przestrzeń dla nowej relacji, że jakakolwiek potencjalna dziewczyna zrozumie "chore" relacje z "przyjaciółką"? Nie ma takiej opcji.... a jeśli się taka znajdzie to z jednak toksycznej relacji wejdziesz w kolejną równie toksyczną... Także jeśli chcesz kiedykolwiek się z kimś związać, musisz tą relację skończyć, albo bardzo osłabić. Biorąc jednak pod uwagę twoje emocjonalne zaangażowanie, raczej lepszym rozwiązaniem będzie zakończyć. Nie daj się wykorzystywać.

43

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Wiek wiem...Tak naprawdę to dłuższa historia jej i moja...kiedyś byliśmy na randce...mając po 20 lat...Ale ona była już ze swoim teraźniejszym teraz mężem...ja miałem dziewczynę...zwykły spacer...mieszkaliśmy od siebie 200km...Ale ona stwierdziła ze nie chcę konkurować z moją dziewczyną...mi było daleko 200 km...teraz taki paradoks bo mieszkam prawie 800 km od niej i nie stanowi to dla mnie problemu... jej mąż nie wie o takiej osobie w jej życiu jak Ja...dobrze ukrywała mnie przez 15 lat... to naprawdę  ciekawa historia książkę można by napisać o tym...to niekończąca się opowieść trochę bez happy endu..

44

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Wiek wiem...Tak naprawdę to dłuższa historia jej i moja...kiedyś byliśmy na randce...mając po 20 lat...Ale ona była już ze swoim teraźniejszym teraz mężem...ja miałem dziewczynę...zwykły spacer...mieszkaliśmy od siebie 200km...Ale ona stwierdziła ze nie chcę konkurować z moją dziewczyną...mi było daleko 200 km...teraz taki paradoks bo mieszkam prawie 800 km od niej i nie stanowi to dla mnie problemu... jej mąż nie wie o takiej osobie w jej życiu jak Ja...dobrze ukrywała mnie przez 15 lat... to naprawdę  ciekawa historia książkę można by napisać o tym...to niekończąca się opowieść trochę bez happy endu..


To jak niby jesteście stworzeni dla siebie to teraz macie egzamin z życia o być albo nie być . Dwoje ludzi staje naprzeciwko siebie i decydują co dalej . Tym zakończysz swoją książkę ale zaczniesz nowa historie   wink

45

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Ona...nie...chce...z...Tobą...tworzyć...nic...poważnego...nigdy...nie...zostawi...dla...Ciebie...rodziny.

A na poważnie czy mógłbyś pisać bez miliarda kropek w zdaniu? Źle się to czyta.

46

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Roxxan..zabrakło szczerej rozmowy...zawsze coś do siebie czuliśmy tylko zabrakło odwagi by to głośno powiedzieć aż do teraz po latach się przyznaliśmy do tego i tak to się zaczęło...

47

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Roxxan..zabrakło szczerej rozmowy...zawsze coś do siebie czuliśmy tylko zabrakło odwagi by to głośno powiedzieć aż do teraz po latach się przyznaliśmy do tego i tak to się zaczęło...




W takiej sytuacji liczy się tu i teraz a nie to co było kiedyś .Byc może macie swoją okazje teraz ale oboje musicie tego chcieć ale z tego co piszesz Ona woli zostać w swoim gniazdku a ty z boku . Interesuje Cię to ? Wydaje mi się ze nie .

48

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Wiek wiem...Tak naprawdę to dłuższa historia jej i moja...kiedyś byliśmy na randce...mając po 20 lat...Ale ona była już ze swoim teraźniejszym teraz mężem...ja miałem dziewczynę...zwykły spacer...mieszkaliśmy od siebie 200km...Ale ona stwierdziła ze nie chcę konkurować z moją dziewczyną...mi było daleko 200 km...teraz taki paradoks bo mieszkam prawie 800 km od niej i nie stanowi to dla mnie problemu... jej mąż nie wie o takiej osobie w jej życiu jak Ja...dobrze ukrywała mnie przez 15 lat... to naprawdę  ciekawa historia książkę można by napisać o tym...to niekończąca się opowieść trochę bez happy endu..

Czegoś dalej nie rozumiem. Piszesz, że mieszkasz 800 km od niej i nie sprawia Ci problemu co? Przyjeżdżanie do niej czy pisanie, dzwonienie? Poza tym piszesz, że dopiero niedawno wyznaliście co do siebie czujecie, wcześniej była tylko przyjaźń, a o tym, że w ogóle istniejesz, mąż nawet nie wie? Co jest w tej historii takiego ciekawego? Jaki mają sens ukradkowe spotkania w tajemnicy przed mężem, z tylko kolegą i to przez ponad 10l? Po to by popatrzeć na siebie maślanymi oczyma? Czy relacja była gównie tylko wirtualna?

49

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
Szary80 napisał/a:
ogryzek01 napisał/a:

Ela dziękuję również za pomoc...przedemna ciężki okres...mało jem...praktycznie tylko wodę pije...każdy widzi ze coś nie tak....Ale nie mogę nic mówić ze miałem romans z przyjaciółką....przesrane... chyba pozostanie taka moja rola być obok...chyba nie chcę o niej zapomnieć tak jak i ona o mnie...dużo znaczymy dla siebie wiem to...to popieprzone wiem to... Ale chyba kilka dni ciszy będzie ok przed spotkaniem...żeby ułożyć myśli  co ?



Teraz pomysł sobie co byś czuł po roku czy dwóch takiego romansu z którego i tak nic by nie wyszło . Teraz to przezywasz a w sumie to dopiero początek . Przemecz się i głowa do góry .

Szary80 dobrze Ci radzi. Sam widzisz, ze teraz jest ciezko, jesli zgodzisz sie byc kolem zapasowym, bedzie jeszcze gorzej.

50

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

ogryzek01 Ty jestes zakochany, a Twoja wybranka juz ma dawno rachunek zyskow I strat zrobiony.
Nie jestem przekonana czy Wasza przyjazn moze przetrwac z powodu uczucia.
Na pewno mogla zanim uczyniliscie krok w kierunku romansu.
Dziewczyna wiedziala ze rodziny nie zostawi, a dala Tobie nadzieje swoimi wyznaniami.
Niestety wykorzystala Cie I skrzywdzila. Byc moze na razie tego nie dostrzegasz, bo ja kochasz.
Na spotkaniu badz soba, badz szczery.
Niespelnione milosci sa calkowicie niepotrzebne. Dorosli kochajacy sie wzajemnie ludzie moga byc ze soba, jesli tylko chca.

51

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ZielonaKama napisał/a:

ogryzek01 Ty jestes zakochany, a Twoja wybranka juz ma dawno rachunek zyskow I strat zrobiony.
Nie jestem przekonana czy Wasza przyjazn moze przetrwac z powodu uczucia.
Na pewno mogla zanim uczyniliscie krok w kierunku romansu.
Dziewczyna wiedziala ze rodziny nie zostawi, a dala Tobie nadzieje swoimi wyznaniami.
Niestety wykorzystala Cie I skrzywdzila. Byc moze na razie tego nie dostrzegasz, bo ja kochasz.
Na spotkaniu badz soba, badz szczery.
Niespelnione milosci sa calkowicie niepotrzebne. Dorosli kochajacy sie wzajemnie ludzie moga byc ze soba, jesli tylko chca.


Pięknie to podsumowałas .
Mogą być ze sobą jeśli tylko chcą .

52

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
Szary80 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

ogryzek01 Ty jestes zakochany, a Twoja wybranka juz ma dawno rachunek zyskow I strat zrobiony.
Nie jestem przekonana czy Wasza przyjazn moze przetrwac z powodu uczucia.
Na pewno mogla zanim uczyniliscie krok w kierunku romansu.
Dziewczyna wiedziala ze rodziny nie zostawi, a dala Tobie nadzieje swoimi wyznaniami.
Niestety wykorzystala Cie I skrzywdzila. Byc moze na razie tego nie dostrzegasz, bo ja kochasz.
Na spotkaniu badz soba, badz szczery.
Niespelnione milosci sa calkowicie niepotrzebne. Dorosli kochajacy sie wzajemnie ludzie moga byc ze soba, jesli tylko chca.


Pięknie to podsumowałas .
Mogą być ze sobą jeśli tylko chcą .

Ale czy my przypadkiem sprawy nie wyolbrzymiamy? Skoro wcześniej mieszkali od siebie 200 km a teraz 800 km, kiedy jedno ma męża i 2 dzieci, a kiedyś raz 12 l temu byli na spacerze. Bo jeżeli ta cała znajomość, przyjaźń, jest głównie wirtualna, to ten cały zapał i uczucie może być słomiane. W końcu nie da się poznać 2 osoby przez sms. Podejrzewam też, że gdyby był rzeczywiście jej bliską osobą, która by uczestniczyła w jej życiu to mąż by coś, cokolwiek o nim wiedział. Nie ukrywa się chyba znaczących przyjaźni? Bo jeżeli byli ze sobą blisko przez tyle lat nie ma opcji by się nie zorientował, z kim żona się spotyka. Każdy wie jak ciężko jest romans trwający nawet kilka msc ukryć. Nie mówiąc o kilkunastoletniej bliskiej znajomości.
Szkoda, że autor nie odpisał na mój poprzedni post.

53

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
Roxann napisał/a:
Szary80 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

ogryzek01 Ty jestes zakochany, a Twoja wybranka juz ma dawno rachunek zyskow I strat zrobiony.
Nie jestem przekonana czy Wasza przyjazn moze przetrwac z powodu uczucia.
Na pewno mogla zanim uczyniliscie krok w kierunku romansu.
Dziewczyna wiedziala ze rodziny nie zostawi, a dala Tobie nadzieje swoimi wyznaniami.
Niestety wykorzystala Cie I skrzywdzila. Byc moze na razie tego nie dostrzegasz, bo ja kochasz.
Na spotkaniu badz soba, badz szczery.
Niespelnione milosci sa calkowicie niepotrzebne. Dorosli kochajacy sie wzajemnie ludzie moga byc ze soba, jesli tylko chca.


Pięknie to podsumowałas .
Mogą być ze sobą jeśli tylko chcą .

Ale czy my przypadkiem sprawy nie wyolbrzymiamy? Skoro wcześniej mieszkali od siebie 200 km a teraz 800 km, kiedy jedno ma męża i 2 dzieci, a kiedyś raz 12 l temu byli na spacerze. Bo jeżeli ta cała znajomość, przyjaźń, jest głównie wirtualna, to ten cały zapał i uczucie może być słomiane. W końcu nie da się poznać 2 osoby przez sms. Podejrzewam też, że gdyby był rzeczywiście jej bliską osobą, która by uczestniczyła w jej życiu to mąż by coś, cokolwiek o nim wiedział. Nie ukrywa się chyba znaczących przyjaźni? Bo jeżeli byli ze sobą blisko przez tyle lat nie ma opcji by się nie zorientował, z kim żona się spotyka. Każdy wie jak ciężko jest romans trwający nawet kilka msc ukryć. Nie mówiąc o kilkunastoletniej bliskiej znajomości.
Szkoda, że autor nie odpisał na mój poprzedni post.



Tak czy siak ta relacja grozi zawałem ale jego  : D

54

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Był okres czasu kiedy nasze drogi się rozeszły...ona wyjechała do Anglii do pracy..Ja również za granicę. ..były ciągle telefony...maile...bo Nie było opcji się spotkać wiadomo..ona wróciła z Anglii wzięła ślub. ..było jej ciężko mi o tym powiedzieć ze wychodzi za mąż...mówię ok mimo trochę kontakt się urwał wiadomo dzieci itd.  Uznaliśmy ze mamy solidny fundament by być razem bo wiem o niej więcej niż jej mąż...znam wiele sekretów których on nigdy nie pozna.. zawsze byliśmy szczerzy wobec siebie do końca...nikt nie chciał nikogo ranić....Uznaliśmy że spróbujemy,wiadomo średnio widzi mi się być z boku kołem zapasowym. I uważam że jeśli ktoś chcę być z kimś to nic nie stoi na przeszkodzie nawet dzieci itd. Wiem ze czas leczy rany... W weekend chcę zrobić sobie tatuaż zawsze chciałem na plecach My Life My Way  ...moje życie moja droga na pewno tego doświadczenia nigdy nie zapomnę.A mi minie mam nadzieję z czasem widocznie nie jest mnie warta

55

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Był okres czasu kiedy nasze drogi się rozeszły...ona wyjechała do Anglii do pracy..Ja również za granicę. ..były ciągle telefony...maile...bo Nie było opcji się spotkać wiadomo..ona wróciła z Anglii wzięła ślub. ..było jej ciężko mi o tym powiedzieć ze wychodzi za mąż...mówię ok mimo trochę kontakt się urwał wiadomo dzieci itd.  Uznaliśmy ze mamy solidny fundament by być razem bo wiem o niej więcej niż jej mąż...znam wiele sekretów których on nigdy nie pozna.. zawsze byliśmy szczerzy wobec siebie do końca...nikt nie chciał nikogo ranić....Uznaliśmy że spróbujemy,wiadomo średnio widzi mi się być z boku kołem zapasowym. I uważam że jeśli ktoś chcę być z kimś to nic nie stoi na przeszkodzie nawet dzieci itd. Wiem ze czas leczy rany... W weekend chcę zrobić sobie tatuaż zawsze chciałem na plecach My Life My Way  ...moje życie moja droga na pewno tego doświadczenia nigdy nie zapomnę.A mi minie mam nadzieję z czasem widocznie nie jest mnie warta




Spróbujemy a zostaje dla dzieci to przepaść . Nie daj się tylko wciągnąć bo upadek będzie bolał i myśle ze wasza relacja tez na tym ucierpi . Rozmowa i to szczera w cztery oczy .

56 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-05-14 13:28:56)

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Był okres czasu kiedy nasze drogi się rozeszły...ona wyjechała do Anglii do pracy..Ja również za granicę. ..były ciągle telefony...maile...bo Nie było opcji się spotkać wiadomo..ona wróciła z Anglii wzięła ślub. ..było jej ciężko mi o tym powiedzieć ze wychodzi za mąż...mówię ok mimo trochę kontakt się urwał wiadomo dzieci itd.  Uznaliśmy ze mamy solidny fundament by być razem bo wiem o niej więcej niż jej mąż...znam wiele sekretów których on nigdy nie pozna.. zawsze byliśmy szczerzy wobec siebie do końca...nikt nie chciał nikogo ranić....Uznaliśmy że spróbujemy,wiadomo średnio widzi mi się być z boku kołem zapasowym. I uważam że jeśli ktoś chcę być z kimś to nic nie stoi na przeszkodzie nawet dzieci itd. Wiem ze czas leczy rany... W weekend chcę zrobić sobie tatuaż zawsze chciałem na plecach My Life My Way  ...moje życie moja droga na pewno tego doświadczenia nigdy nie zapomnę.A mi minie mam nadzieję z czasem widocznie nie jest mnie warta

Tak podejrzewałam... Rozmowy na odległość, nawet powierzenie jakiejś tajemnicy, to nie jest solidny fundament. Ludzi się poznaje w realnym interakcjach.
Jak często się spotykaliście od końca ub roku, kiedy padły te słowa? Jak często wcześniej?
Czy przypadkiem nie było to pod wpływem jej jakiegoś kryzysu, a Ty byłeś pod ręką, tzn klawiaturą? Czy akurat przyjechałeś na święta do domu?
Sorry, że tak piszę, ale może warto ostudzić emocje, bo tych fundamentów zwyczajnie brak... ?

Edit: To nie jest normalna relacja, nawet od schematu klasycznego romansu odbiega... szczerze, ta dziewczyna naprawdę musiałaby być mega zdesperowana (nie obrażając Ciebie) gdyby się zdecydowała na taki krok. I to nie jest pstryczek w Twoją stronę, nie zrozum mnie źle, ale Wy się tak naprawdę nie znacie. Wiecie o sobie głównie to co sobie o sobie powiedzieliście, czyż nie? To marna wiedza... nawet jeśli to były jakieś tajemnice. I na pewno nie wiesz o niej więcej niż jej mąż.

Edit2: Szczerze, jak pisałeś o tej wieloletniej przyjaźni, to myślałam, że jesteście kumplami ze szkoły/studiów/pracy czy podwórka. Znacie się jak przysłowiowe łyse konie bo mnóstwo czasu spędziliście razem, poznając siebie w rożnych sytuacjach. Zawsze mogła na Ciebie liczyć, byłeś pod ręką, nie tylko na telefon. Wtedy sytuacja byłaby zupełnie inna, niż ta którą potem przedstawiłeś....

57

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Dziękuję z każdym postem otwieracie mi oczy...wiadomo nie mieszkamy razem nie znam jej w życiu codziennym to się zgadza...Ale przez ostatnie pół roku codziennie rozmawialiśmy wiele spędzonych godzin na telefonie,przed komputerem... wydaje mi się ze kryzys w małżeństwie ma...znudzenie mężem...przyznała mi się ze raz zrobiła skok w bok wcześniej...tak wiem też myślałem czy będąc ze mną mi takiego numeru nie wywinie... poprzedni romans rzekomo trwał też pół roku bo wpadka była...mąż przeczytał SMS  była mega awantura Ale jakoś przeszło mąż wybaczyl chyba...wiem że drugi raz by tego nie zrobił pewnie bo kto by chciał kobietę która chodzi na bok co jakiś Czas...współczuję jej mężowi za taką żonę

58

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

kto by chciał kobietę która chodzi na bok co jakiś Czas...współczuję jej mężowi za taką żonę

I Ty chcesz z nią być?
Człowieku, ocknij się!
Mało, że się nie znacie w życiu codziennym, to ona wprost Ci mówi, że nie jesteś pierwszym z którym zdradziła męża...
Gratuluję pomysłu! hmm

59

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Dziękuję z każdym postem otwieracie mi oczy...wiadomo nie mieszkamy razem nie znam jej w życiu codziennym to się zgadza...Ale przez ostatnie pół roku codziennie rozmawialiśmy wiele spędzonych godzin na telefonie,przed komputerem... wydaje mi się ze kryzys w małżeństwie ma...znudzenie mężem...przyznała mi się ze raz zrobiła skok w bok wcześniej...tak wiem też myślałem czy będąc ze mną mi takiego numeru nie wywinie... poprzedni romans rzekomo trwał też pół roku bo wpadka była...mąż przeczytał SMS  była mega awantura Ale jakoś przeszło mąż wybaczyl chyba...wiem że drugi raz by tego nie zrobił pewnie bo kto by chciał kobietę która chodzi na bok co jakiś Czas...współczuję jej mężowi za taką żonę



Daruj ja sobie bo tylko kłopotów się nabawisz .

60

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Dziękuję z każdym postem otwieracie mi oczy...wiadomo nie mieszkamy razem nie znam jej w życiu codziennym to się zgadza...Ale przez ostatnie pół roku codziennie rozmawialiśmy wiele spędzonych godzin na telefonie,przed komputerem... wydaje mi się ze kryzys w małżeństwie ma...znudzenie mężem...przyznała mi się ze raz zrobiła skok w bok wcześniej...tak wiem też myślałem czy będąc ze mną mi takiego numeru nie wywinie... poprzedni romans rzekomo trwał też pół roku bo wpadka była...mąż przeczytał SMS  była mega awantura Ale jakoś przeszło mąż wybaczyl chyba...wiem że drugi raz by tego nie zrobił pewnie bo kto by chciał kobietę która chodzi na bok co jakiś Czas...współczuję jej mężowi za taką żonę

ogryzek01 widzisz jaka slepa ta milosc...
Wspolczujesz jej mezowi, ale za nia wzdychasz.

Skoro juz kiedys miala romans, a nie odeszla I teraz Ciebie omotala I jeszcze niby Ciebie kocha, ale nie moze odejsc, to... to wiesz co?
To jest tak jak pisales slaba kobieta, TY jej nie zmienisz, poniewaz ona sama nie chce nic zmienic.
Narzeka, ale bedzie trwac w tym swoim nieszczesciu egoistycznie ciagnac w to innych, tak jak zrobila to wlasnie z Toba.
I wiem o tym, bo sama dalam sie kiedys tak umeczyc.
Niech ma sobie ten kryzys w malzenstwie, ale Ty juz w nim nie uczestnicz, nie zyj jej zyciem, bo Ci Twoje ucieka.

61

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Ogryzek, dawkujesz nam informacje o Waszej relacji. Z każdym kolejnym Twoim postem pojawia się informacja, która ma bardzo duży wpływ na to, co dzieje się tak naprawdę między Wami. Gdybyś od razu przedstawił wszystkie fakty, to zapewne rady byłyby nieco inne. Chłopie, weź wytrzeźwiej!!! Roxann słusznie zauważyła,  że Wasza przyjaźń to coś zupełnie innego niż my tutaj myśleliśmy. Teraz sytuacja wyglada zupełnie inaczej. Moim zdaniem to kobieta, która już jest trochę zmęczona obowiązkami domowymi. Brak jej dodatkowych atrakcji w życiu: np pracy. Miło jej było, że ktoś ją adorował. Taki trochę cichy wielbiciel. Wasz sex pewnie nie byl planowany i właściwie... stało się,  ale ona pewnie tak do końca tego nie chciała. Tak ją widzę. Miło jest sobie ... pomarzyć i gdybać. Co by było, gdybyście razem byli. Jak to cudownie by Wasz ślub wyglądał. A potem wraca do rzeczywistości. Myślę  że ona NIGDY nie traktowała Waszej relacji na tyle poważnie, żeby się rozwieść. To było tylko takie gadanie i niespełnione marzenia. Teraz sytuacja ją przerosła, bo okazało się że Ty to na poważnie traktujesz. Myślę że (pewnie nieświadomie) zrobila Ci wielką krzywdę. Ty żyłeś nadzieją i się zaangażowałeś. Dla niej to było tylko gdybanie. Powiedz jeszcze jak się poznaliście. Też wirtualnie? Byleś dla niej PRZYJACIELEM do pogadania w trudnych chwilach i WSPARCIEM. Masz 32 lata? Dobrze zrozumialam? Chłopie!! Otrząśnij się z tego. Nie zmieniaj i nie marnuj życia. To jak te kobiety, które dają się oszukać i przelewają grubą kasę facetowi, którego poznały przez internet. Ona już założyła rodzinę. Gdyby była sama, to jest szansa na pozytywny finał takiej znajomości. Ona ma męża i dzieci.  Czy nie było przypadkiem tak, że Ty pierwszy powiedziałeś że coś do niej czujesz? Możliwe że  ona zgłupiała i uznała, że może ona też coś czuje. Uważam, że to przywiązanie i wdzięczność. Chęć bycia zauważoną, docenioną i adorowaną, bo maż już pewnie o tym zapomniał. Dodatkowo wsparcie z Twojej strony i gotowość niesienia pomocy namieszały jej w głowie, bo pewnie mąż taki już nie jest. Ot co. Pomyśl racjonalnie, przeanalizuj wszystko. Spotkac sie mozesz. Bądź sobą. Zapytaj jeszcze raz, tak jak Szary Ci radzil. Ale w momencie wizji utraty Ciebie w ogole, moze zacząć mówić, że potrzebuje czasu. Uważam, że dobrze zrobiła informując Cię, że nie ma szans na związek. Przyjmij do wiadomości. Może potrzebujesz kobiety, którą trzeba się opiekować i za która trzeba podejmować decyzje. Lubisz to i czujesz się ważny. Zapewniam Cię, że takich kobitek jest sporo i to WOLNYCH. smile A i silne kobiety też lubia czasem sierotkę udawać. Głowa do góry i walcz o siebie. Ona sobie życie ułożyła. Teraz czas na Ciebie. Tylko w realu! smile

62

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Niby wzdycham ale coś do mnie dociera dzięki wam...Fakt jest bardzo słaba i nic nie zmieni jej problem jest chcę tak żyć jej sprawa... wiem ze mógłbym zniszczyć jej małżeństwo wystarczyło by napisać do jej męża...Ale nie jestem swinia...kij z tym ze tak powiem. Zastanawia mnie czy odezwie się do mnie bo miała we mnie jakiegoś rodzaju "fana" czy da mi poprostu spokój jak uważacie?

63

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Witam prosze o szybką porade...mam przyjaciolke znamy sie od 15 lat...zawsze mielismy kontakt..raz wiekszy raz mniejszy...mielismy sie ku sobie chyba zawsze...wyszła za maż kilka lat temu...dzieci dzis dwoje...
pod koniec zeszłego roku zaiskrzyło miedzy nami...bo porozmawialismy powaznie...wyszla rozmowa o uczuciach itd. i zaczelismy sie spotykac...wiadomo kwiaty itd. bardzo fajna atmosfera...
dzis stwierdziła ze duzo myslala ze nie moze tak dalej...bo ma dzieci ktore sa dla niej najwaznijesze....meza nie kocha...powiedziala ze jak by nie dzieci..to nie bylo by problemu bo zalezy jej itd.
ale widzi jak dzieci sa za mezem....i nie mogla by zrobic krzywdy dzieciom..odbierajac im ojca...rozwodząc sie z nim...
chce miec dalej ze mna konakt...mowi ze czuje sie wyjaktowo przy mnie...itd.
powiedzialem ze ok rozumiem...nic na siłe... oboje wiedzielismy ze moze przyjsc taki moment zwatpienia w sens wspolnej przyszlosci...i obiecywalismy sobie wtedy wspierac siebie...nie dawac zwatpic...
nie wiem czy pozwolic jej odejsc...czy walczyc...
wiadomo ze poki co milcze...bo glupota bylo by odezwanie sie teraz...
co robic ??????????
oboje jestesmy po 30 stce....
prosze o porade...

Na początek przestań być durniem, znaczy zmadrzej.
Oczywiście wydaje Ci się, że Twoja sytuacja jest wyjątkowa,nie nie jest.

Edit Dopiero doczytałem, smalisz cholewki do dajki, nie szkoda Ci czasu?? Nie stać Cię na kogoś lepszego??
A jej stary faktycznie ma problem, tak jak i Ty, z brakiem męskiej dumy.

64 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-05-14 14:24:51)

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...

Oboje wyglądacie na mocno niestabilnych niestety.. te parę dni do przemyslenia i bez niej i bez forum się przydadzą, bo łatwo ponoszą Cię emocje. To jej napisz, a potem się spotkajcie w 4 oczy.

65 Ostatnio edytowany przez koni (2018-05-14 14:39:37)

Odp: przyjaciołka...romans....pomocy...
ogryzek01 napisał/a:

Niby wzdycham ale coś do mnie dociera dzięki wam...Fakt jest bardzo słaba i nic nie zmieni jej problem jest chcę tak żyć jej sprawa... wiem ze mógłbym zniszczyć jej małżeństwo wystarczyło by napisać do jej męża...Ale nie jestem swinia...kij z tym ze tak powiem. Zastanawia mnie czy odezwie się do mnie bo miała we mnie jakiegoś rodzaju "fana" czy da mi poprostu spokój jak uważacie?

Uważam, że zadajesz dziwne pytania. Jeśli przez 15 lat nazywałeś się jej ..przyjacielem i byłeś zawsze, to chyba trudno tak z dnia na dzień o kimś zapomnieć. Zwłaszcza jeśli miała w Tobie wsparcie. Będzie Cię pewnie nadal potrzebowała. Co zrobi? Trudno powiedzieć. Jedno tylko zauważyłam: jesteś trochę dziwnym przyjacielem. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym mojego przyjaciela nazwać "fanem". Przyjaciel to ktoś bliski, kto jest dla mnie ważny i pomagam bezinteresownie. Ty wpadasz ze skrajności w skrajność. Masz tak złe zdanie o swojej przyjaciółce? Że może Cię traktowała jak fana? Co jest z Tobą? Najpierw mówisz, że jesteś przyjacielem, a teraz nagle masz być nikim. To ja już nie rozumiem tej Waszej relacji/znajomości. Przyjaciel to przyjaciel. Zawsze jest ważny i bliski. Albo byłeś przez te lata przyjacielem, albo caly czas na coś liczyłeś i teraz jestes rozżalony i skoro Cię nie chce, to znaczy że byłeś nikim. Czy Ty przez ten czas byleś w jakimś związku? Czy była tylko ona ?

Edit: Ela dobrze Ci radzi. Przemyśl wszystko i uspokój się, bo działasz pochopnie. Nie wymuszaj nic na niej, bo i tak nic nie zyskasz oprócz pustych słow (jeśli w ogóle). Wycisz się trochę i zastanów nad całą sytuacją.

Posty [ 1 do 65 z 352 ]

Strony 1 2 3 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » przyjaciołka...romans....pomocy...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024