Witam. Nie sądziłem, że kiedykolwiek bede prosil o porady no ale jestem zmuszony do tego.
Mianowicie od pewnego czasu spotykam sie z cudowna dziewczyna. W zasadzie to na poczatku nie bralem jej pod uwage jako
potencjalna partnerke, ale wszystko sie zmienilo. Spotykamy się juz jakis czas i tak niedzielny wieczór zabralem ja na
kawe, pozniej odwiozlem do domu i pocalowalem co bylo fantastycznym zakonczeniem wieczoru.
Po tym czasie bylo pare randek i scenariusz byl podobny czyli trzymanie sie za rece itp itd.Świetnie sie dogadujemy
gdy sie tylko widzimy jest na prawde fajnie. Kiedys tak sobie siedzialem i w głowie zaczely mi sie pojawiac mysli w stylu no dobra chodzimy
na randki, swietnie sie bawimy, ale tak do mozna do konca swiata sie bujac. Taka nienazwana relacja. Zachowujemy sie jak para, ale
nikt o tym głośno nie mowi i tego nie nazywa. Męczyło mnie to strasznie i dlatego kiedys na spotkaniu zapytalem jej sie prosto
z mostu czy zostanie moja dziewczyna i sie zgodzila.
I teraz tak sie zastanawiam czy jej zalezy na tej relacji bo jakos szczerze powiem nie odczuwam tego. W sensie ja inicjuje
wszystkie rozmowy i przypuszczam, że gdyby nie to rozmawialibysmy tylko na spotkaniach. Czy to jest normalne czy ja juz jestem przewrazliwiony.
Ona nie jest wylewna osoba i wydaje sie skryta jezeli chodzi o tą sferę. Mnie sie wydaje jakby nie byla całkiem przekonana do mnie
i nie wiem jak mam sie zachowywac w stosunku do niej zeby wszysto bylo OK. Co mowic, co robić żeby niczego nie zepsuc.