Witam wszystkich,
Z gory przepraszam za dlugi post ale chcialam jak najjasniej przedstawic ta zagmatwana sytuacje ktora mnie wykancza psychicznie.Moze ktos spojrzy objektywnie i da mi jakies rady. Bardzo o to prosze i z gory dziekuje.
Poznalismy sie w 2015 roku i przez 4 mc regularnie spotykalismy.Zakochalam sie bardzo. Niestety musialam wyjechac za granice na 6 mc,przez ten czas bylismy stale w kontakcie. Gdy wrocilam pisalam kilka razy on odpisywal ale od spotkania sie wymigiwal. Postanowilam sie juz nie odzywac, ostatni raz odezwalm sie w grudniu 2016 z zyczeniami na ktore odpisal i zapytal czy sie spotkamy w nowym roku. Odpisalm ze chetnie, zapytal kiedy mam czas odpisalam ze w nastepny weekend. Na to on odpisal ze w weekend nie moze ale innej dokladnej daty nie zaproponowal napisal tylko cos takiego ze moze w tygodniu odpisalm ze ok. Przez ten czas widywalam go na portalu randkowym.
Od tego czasu sie juz nie odezwal, zero kontaktu az do lipca 2016. 7 dni po swoich urodzinach pisze mi co u mnie slychac itd. Ani slowa wyjasnien, nic. Zapytalam co go czemu zerwal kontakt na tak dlugi czas i teraz mi proponuje spotkanie. Napisal, ze czul ze nie bylam juz zainteresowana wtedy po powrocie. Pisalm do niego wtedy kilka razy itd, pytalam o spotkanie, jak moglam byc nie zainteresowana.
Po jego wiadomosci w lipcu nie wiedzialam co mam robic. Tlumaczylam sobie, ze moze mial jakies problemy wtedy itd, u mnie byl juz wtedy strach, ze znowu bede cierpiec. On nie dawal za wygrana pisal kilka razy, ja bylam wtedy znowu za granica, chcial przyjechac. Do spokania nie doszlo az do czerwca 2017. Spotkalismy sie w koncu , dawne uczucia we mnie odzyly a wraz z nimi strach. On sie wtedy staral ale u mnie strach i lek przed blizkoscia byl tak duzy, ze zaczelam unikac spotkan, wykrecalam sie wyjazdami itd. Balam sie te sytuacja sie powtorzy a wtedy bardzo cierpialam bo bylam zakochana.
Po kilku tyg bez spotkan on mi napisal te poznal inna i ma nadzieje, ze to zrozumiem. Po tym zdaniu umiescil jeszcz znaczek . Bardzo mnie to zabolalo, cierpialam jeszcze bardziej niz za 1 razem. Napisalam ze rozumiem i zycze duzo szczescia.
Od tej pory nie odzywa sie ani on ani ja.
Bardzo tesknie, nadal choc minelo juz 6 miesiecy. Wiem, ze za drugim razem unikalam spotkan itd ale to byl strach.
Mam stwierdzony przez psychologa lek przed blizkoscia i porzuceniem.Wtedy kiedy go poznalm przelamam sie troche ale po moim powrocie kiedy przestal sie odzywac jeszcze bardziej zamknelam sie w swoja skorupe. Kiedy sie odezwal po 6 mc strach byl tak wielki ze moglo to wygladac jak gra z mojej strony ale tak nie bylo. Balam sie po prostu znow mu zaufac.
Bardzo tesknie. Z jednej strony niekiedy mysle zeby do niego napisac i wyjasnic wszystko dlaczego wtedy unikalam spotkan. Z drugiej strony nie wiem czy to mialoby jakikolwiek sens teraz.
Czy in mial wogole uczciwe zamiary czy tylko chcial sobie ego podniesc?
To trwa juz 3 lata, a ja dalej nie moge tego zakonczyc i isc dalej bo wciaz o nim mysle.
Od lat cierpie na depresje i jestem teraz na etapie szukania psychoterapeuty.
Prosze doradzcie co mam robic.