Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

1

Temat: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach

Cześć Wam. Zakładam ten temat, aby spytać Was, co sądzicie o aktorach/ aktorkach grających sceny miłosne w filmach? Nie chodzi mi o żadne pornosy i odgrywanie seksu przed kamerą, ale o zwyczajne sceny miłosne z filmów fabularnych. Uważacie, że jest to sprzedawanie swojej nagości za pieniądze, a może to forma sztuki i zwyczajna praca? Czy same zagrałybyście w takich scenach? Czy gdyby Wasz małżonek odgrywał sceny miłosne w filmach, byłybyście zazdrosne? Zapraszam do dyskusji. smile

Zobacz podobne tematy :
Odp: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach
Mayka napisał/a:

Czy gdyby Wasz małżonek odgrywał sceny miłosne w filmach, byłybyście zazdrosne?

Ciekawy temat. Obawiam się, że jestem tylko człowiekiem i ...byłabym zazdrosna smile Jednak chyba nie bez powodu wiele "holiłódzkich" małżeństw szybko się rozpada.


Wydaje mi się, że trzeba mieć ogromne zaufanie do drugiej osoby, a także bardzo wysoką samoocenę żeby nie popaść w kompleksy kiedy partner na ekranie obściskuje się z inną/innym. Zwłaszcza jeśli samemu się wykonuje inny zawód, nie związany aż tak z dbałością o własne ciało (aktorki poświęcają mnóstwo czasu na rzeźbienie sylwetki, makijaże i inne).

3 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-11 20:06:25)

Odp: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach

Na pewno pasowałoby, niektórym zasłanianie się sztuką. Można sobie dorabiać ideologie jakie się chce. Jednak seks dalej pozostaje seksem.

4

Odp: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach

Bez problemu, ani jesli chodzi o seks przed kamera, ani o pornosy, ani tym bardziej sceny milosne.

BTW jak zakladasz tematy, a ludzie odpowiadaja, to wypada potem to przeczytac i odpowiedziec;p (wiem wiem moze zapomnialas ile tematow otworzylas, takze moj przytyk nie jest bynajmniej zlosliwy, raczej przypominajacy;p)

5

Odp: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach

Wydaje mi się, ze gdybyśmy traktowali sceny miłosne w filmach jako sprzedawanie się przed kamerą, to podważylibyśmy sens istnienia sporej części kinematografii. To jest sztuka, a jak się komuś to nie podoba, to niech nie ogląda.

6

Odp: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach
Nataliii89 napisał/a:

Wydaje mi się, ze gdybyśmy traktowali sceny miłosne w filmach jako sprzedawanie się przed kamerą, to podważylibyśmy sens istnienia sporej części kinematografii. To jest sztuka, a jak się komuś to nie podoba, to niech nie ogląda.

To zbyt daleko idące, tego rodzaju stanowcze stawianie sprawy, Natalio.
Wątek nie dotyczy samego tytułu  (niezbyt trafnego, niestety, bo i nie przemyślanego do końca) lecz odczuć oglądających takie produkcje. Z założeniem Autorki,  że"co by było, gdyby moja dziewczyna, narzeczona, żona lub "moja laska" dla kumpli od kufla, udawała(?) orgazm przed kamerą, nieprawdaż. W sumie sprowadza się do udziału ciał kobiecych, naturalnych lub przy udziale dublerek. Bardziej zgrabnych i młodszych, bez oznak cellulitu na udach pod pośladkami. Dla widza, występuje ten ktoś, kto daje własną, naturalną, albo "poprawioną", ale własną twarz w filmie.
Przyznam, że nie dowierzałem (sto lat temu), gdy okazało się, że scenę z drinkowym lodem i truskawką w pępku w pewnym znanym filmie, nie odgrywała Kim Basinger. Skądinąd piękna w germańskim typie urody, lecz jej dublerka. Jakaś modelka. To "jakaś" wynika stąd tylko, że nie pamiętam jej nazwiska.  Chyba jedna z tych, co na "wieszak" zbyt pełne były. Co do późno spełnionego Rourke'go w "Zapaśniku", nie wiem, co robił tej, czy tej drugiej, by wiarygodnie to wyglądało.
Sztuka sztuką, a życie, życiem, Natalio. smile
A jeśli okaże się, że udawanemu orgazmowi filmowemu, ten swojski, domowy, a ponoć prawdziwy, do pięt nie dorasta? smile
Co do krótkotrwałości "holyłódzkich" związków, to Mel Brooks, kurdupel - za to z nieprzebranymi zasobami poczucia humoru i "wrodzoną" (?) obrazoburczością artystyczną, nie przeżyłby z "panią Robinson" tyle lat.
Że młodzież skacze z kwiatka na kwiatek, zgodnie z modami i aktualnie odcinanymi kuponami od popularności, to nic nowego. Teraz, bardziej tylko to widoczne, bo komisji bigota W. Hays'a  już dawno nie ma. Gdyby dalej przewodził walce o moralność, nikt by się nie dowiedział o tym, czy owym. I dzieciach z tego i owego.
I pomyśleć, że nasza Zapolska przewidziała takich oszołomów prawie sto lat wcześniej. U nas. Że w "kolebce nowoczesnej demokracji" i najlepszej z demokracji na świecie to się mogło stać, nie mogła przewidzieć. W końcu Atlantyk szeroki jest. smile

7 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-13 11:41:28)

Odp: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach
Mayka napisał/a:

Cześć Wam. Zakładam ten temat, aby spytać Was, co sądzicie o aktorach/ aktorkach grających sceny miłosne w filmach? Nie chodzi mi o żadne pornosy i odgrywanie seksu przed kamerą, ale o zwyczajne sceny miłosne z filmów fabularnych. Uważacie, że jest to sprzedawanie swojej nagości za pieniądze, a może to forma sztuki i zwyczajna praca? Czy same zagrałybyście w takich scenach? Czy gdyby Wasz małżonek odgrywał sceny miłosne w filmach, byłybyście zazdrosne? Zapraszam do dyskusji. smile

taka praca, ale generalnie seks jest dzisiaj naduzywany i udaje sztukę, zwłaszcza w teatrze a to zadna sztuka, tylko zwykle tanie rzemiosło.
Uważam, ze zbytnia doslownosc w tej materii jest tandetna i dla ludzi bez wyobrazni. To jest przecież w filmach porno. Jak mam ochotę na taką rozrywkę to sobie odpalam redtube. W kinie oczekuje więcej finezji i magii,  historia ma dzialac na moje emocje, stad irytuje mnie ta seksualna doslownosc, wpychana na chama, czuje, ze traktuje sie mnie jako widza niczym idiote ktoremu trzeba wszystko na tace wylozyc, bo inaczej nie zalapie. Zresztą z przemocą jest podobnie. Epatuje się nią tak, jakby widz był jakims tępym młotem, ktory nie rozumie, nie zdaje sobie  sprawy z oczywistych rzeczy.

8

Odp: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach

Adiphora, w którym spektaklu uważasz, że nagość została "nadużyta"?
Seksualność może być użyta jako zabieg, tak samo jak jej brak. Ocenianie środka teatralnego bez kontekstu jest jak wykluczenie grupy kolorów z malarstwa.

Co do aktorów: kiedy byłam w związkach z takowymi, nigdy mi nie przeszkadzało, kiedy w sztuce przekraczali fizyczne granice, wręcz przeciwnie (ale może dlatego, że sama swoje ciało też często traktuje jako materiał twórczy).

9 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-13 13:05:36)

Odp: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach

w kazdym, w którym  aktorzy muszą być grac tak, jak tutaj, to tylko przykład z wielu. Kontekst zawsze się znajdzie, dla takiej sztuki wink Tzn. nie muszą, ale grają. Żaden znany i szanujacy się aktor raczej nie jest zainteresowany takimi "artystycznymi srodkami wyrazu".

http://nudografia.pl/images/thumb/Joanna_Drozda_madame_bovary_07.jpg/200px-Joanna_Drozda_madame_bovary_07.jpg

https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/ohqktkpTURBXy84ZTg1ZjE1MTA1ZTg5Mjk2MWI1NzRkNDAxMWY5ZjVjMi5qcGeSlQLNA8AAwsOVAgDNA8DCww
https://killuminati.pl/wp-content/uploads/2017/07/19554340_446612402388547_5651132329112911647_n.jpg

10

Odp: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach
adiaphora napisał/a:

w kazdym, w którym  aktorzy muszą być grac tak, jak tutaj, to tylko przykład z wielu. Kontekst zawsze się znajdzie, dla takiej sztuki wink

Jest takie powiedzenie: Jak ktoś chce to i du*ie uszy dorobi. Co nie znaczy że będziemy mieli w ten sposób królika tongue

11 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-14 11:54:55)

Odp: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach
szakisz napisał/a:
adiaphora napisał/a:

w kazdym, w którym  aktorzy muszą być grac tak, jak tutaj, to tylko przykład z wielu. Kontekst zawsze się znajdzie, dla takiej sztuki wink

Jest takie powiedzenie: Jak ktoś chce to i du*ie uszy dorobi. Co nie znaczy że będziemy mieli w ten sposób królika tongue

sami aktorzy często mowią, że nagość w teatrze stała się modna i jest to nadużywany przez reżyserow srodek wyrazu na zasadzie, że jak nie wiem, co zrobić to rozbiorę aktora, niech biega na scenie na golasa, bo to się dobrze sprzedaje.  Niektorzy nie mają z tym problemu, dla innych jest to bariera, ktorą często przelamują, bo tak po ludzku wstydzą się obnażać przed tlumem obcych ludzi, nawet mając świadomość, że to teatr a oni są na scenie. Dla mnie to nie jest sztuka, tylko obleśne, gdy reżyser ma wizję, że aktorzy muszą latać z golymi wackami i waginami po scenie, a co gorsze, dotykać się, symulować jakies seksualne perwersje. Gdzie kończy się sztuka a zaczyna żenada? Na wrocławskim festiwalu "Dialog" widzowie mogli obejrzeć kopulację na żywo. Brazylijski reżyser zatrudnił aktorow porno. Krytycy pisali, że męska pała oblepiona spermą budziła bardziej zażenowanie niż ciekawość. Czekam, kto u nas wpadnie na coś takiego. Czy pierwszy Warlikowski, Lupa a może Klata lub jeszcze kto inny? A nie... przecież chyba w spektaklu Śmierć i dziewczyna, Eweliny Marciniak już to się wydarzyło, ale pewności nie mam.
Czasem odnoszę wrażenie, że rezyserzy specjalnie wystawiają kontrowersyjne i perwersyjne historie, żeby ta nagość i seks, ktory chcą pokazać, mialy uzasadnienie. Wystawiają np. 120 dni Sodomy Sade'a i tlumaczą - no przecież tak jest w oryginale... No trudno się nie zgodzić, tylko czy to jest dzielo warte teatru i w ogole brania na jakikolwiek warsztat? Znamy filmową adaptację  Pasoliniego. Dla mnie to jest szit. Naprawdę, mam większe uznanie dla filmow porno, ktore sa tym, czym są i nie udają żadnej sztuki. Ale pal sześć, takie dzieła. Gorzej jak wciska sie taką doslowność do klasyki, pokazując ordynarnie to, co powinno pozostać w sferze subtelnego niedopowiedzenia. Albo robiąc w temacie jakieś wlasne obleśne wariacje.
Podpisuję się pod slowami Gustawa Holoubka, ktory był rzekł w temacie: "Stanowczo protestuję przeciw temu, żeby nowoczesnością nazywać na przykład ilustrację fizjologiczną człowieka, łącznie z wszystkimi możliwymi instynktami. Gdyby w teatrze możliwa była kopulacja na scenie, to starożytni Grecy na pewno by to pokazali. To jest niemożliwe, bowiem w tym szczególnym wypadku oglądanie teatru przestaje być oglądaniem, a zaczyna być podglądaniem. To kłóci się z rolą teatru, z jego posłannictwem. Mimo to trwają próby wprowadzania takich ornamentów do sprawdzonych interpretacyjnie utworów. Widziałem "Śluby panieńskie" Fredry, w których na dywanie kopulowali Gustaw i Aniela, a na kominku siedziała Klara, patrzyła na nich i onanizowała się. To nie jest nowoczesność, to jakieś kuriozalne nieporozumienie."
Krotko mowiąc, Hamlecie, założ gacie! smile
A co na to Husky?

12

Odp: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach

Adiphora, co to za przedstawienia, widzialas je?

Jakby wyciąć pojedyncze kadry z filmów Passoliniego to tez możnaby poodsądzać od czci i wiary, a jednak trudno zarzucić im miałkość.

"Żaden znany i szanowany" aktor nie zawaha się, żeby przekraczać swoje granice, jeżeli tylko jest dobry artystyczny pretekst, żeby to zrobić.

13 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-04-14 17:07:55)

Odp: Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach

no własnie napisalam o filmie Pasoliniego, że szit, i nie chodziło mi o jakieś kadry tylko całość. Co ten film i jemu podobne ma wspolnego ze sztuką lub co ma niby wnosić odkrywczego, tworczego, inspirującego... do mojego czy Twojego życia? Jakie artystyczne przeslanie ma ta historia od ktorej się zbiera na pawia, mówiąc krotko? Ma pokazywać ludzkie zboczenia i to wszystko, do czego czlowiek jest zdolny i co klębi się w zgniłych zakamarkach jego chorego i wynaturzonego umyslu? Chyba każdy inteligentny, myślący czlowiek, zdaje sobie sprawę, ma świadomość, bez oglądania,  że ten świat pelen jest zła i wszelkich obrzydliwości. Uważasz, że koniecznie należy to pokazywać?  Z pewnością wiesz, czym jest pedofilia. Czy chciałabyś oglądać film, gdzie gwalci się dzieci i zadaje im cierpienie, nawet na niby? Czy i bez tego wystarczająco robi Ci się niedobrze na samą myśl, że tak się dzieje?
Pasolini nie był dla mnie do końca normalny, choć gdzieś czytalam, że naprawdę nękaly go jakies psychiczne problemy. To by wiele tlumaczyło.  Trudno traktowac normalnie kogoś, kto publicznie twierdzi, że chcialby aby znaleziono go martwego z opuszczonymi gaciami ubrudzonymi jego spermą i sterczącym fiutem. Skończył jednak podobnie spektakularnie, skatowany i rozjechany samochodem przez jakiegoś geja, ktorego ponoc napastował (sam był homoseksualistą). Taka oficjalna jest wersja jego śmierci. Może biedny gej zabojca był tylko kozlem ofiarnym? Tego się już nie dowiemy.  Abstrahując już od jego śmierci, ale bardziej patrząc na życie, mial chyba gość jakieś kompleksy i koniecznie chcial zaistnieć w świadomości świata jako tzw. shocker. Na mnie tacy artyści nie robia wrażenia a ich sztukę mam w rzyci.  Ale dajmy spokoj Pasoliniemu, nie o nim temat w końcu. Jednak nasladowcow jemu podobnych jest wielu. Tym bardziej, że zawsze znajdą się tacy, co okażą aplauz dla takiej sztuki czy jakkolwiek to nazwać. Przypomina mi się tu idealnie wpasowujący się w taki nurt przyklad gownianej  - doslownie big_smile  sztuki.  Otoż pewien artysta, Piero Manzoni zapuszkował swoje ekskrementy w iluś tam, kilkudziesięciu puszkach (ilosć ograniczona) każdą ponumerował i opatrzył krotką acz wymowna adnotacją “gowno artysty” po czym wystawił je na sprzedaż i nie były to małe jak na tamte lata, pieniądze. Co by dlugo się nie rozwodzić, nie wiadomo, ile tych puszek jest jeszcze w obiegu, ale jakieś są, skoro wartość jednej szacuje sie dzisiaj na ponad 20 tysięcy dolarow. Gdzieś swego czasu czytałam, że jakaś byla wystawiona na aukcji w galerii i osiągnęła wysoką kwotę. Może to była ta z nr 1? big_smile Nie pamiętam. W każdym bądż razie Manzoni chcący lub nie, zadrwił sobie ze sztuki i pokazał, że sa ludzie, zdolni placić dużą kasę za gówno, doslownie, i uznawać to za sztukę. Mnie to oczywiście nie dziwi, ale ja tego nie kupuję i tyle. Taką sztukę to ja codziennie tworzę w zaciszu swego domu big_smile
Pytasz o przedstawienia. Jedno to Madame Bovary, w reżyserii Rychcika. Reszta, nie wiem. Czy to ważne jakie i czy widziałam?  Dla mnie to jest balansowanie na krawędzi dobrego smaku. Nie sądzę, aby w przypadku pierwszego obrazka, majtki na tylku aktorki odebrały sens sztuce, chyba, że opiera się ona głownie na du..e. Ostatniego nawet nie chce mi sie komentować. Performance z palcem w d...e. Dosłownie.

Tak, wiem, wychodzisz z zalożenia, jak niektorzy, że "jeżeli działanie artysty ma sens i intencję względem całości dzieła, to twórca może pozwolić sobie nawet na zrobienie kupy na środku sceny". Wg mojego pojmowania sztuki nie może. Sztuka też powinna mieć swoje granice. Granice dobrego smaku. Prawdziwa sztuka to wg mnie pokazywanie rzeczy w taki sposob, aby nie pokazywać wszystkiego, ale żeby widz miał wrażenie, że wszystko zobaczył.

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Aktorzy/ aktorki grający sceny miłosne w filmach

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024