Witam,
Chciałbym w skrócie opowiedzieć o tym co się wydarzyło. Z Magdą byłem 8 miesięcy, poznaliśmy się w klubie. Ja mam 24lata ona 18. Na początku było super, potem zaczęliśmy się co jakiś czas sprzeczać. Do tego doszła chorobliwa zazdrość z jej strony, mi też się to udzieliło ale nie w takim stopniu. Olałem znajomych głównie przez nią, wręcz zabraniała mi się z nimi spotykać. Z jej znajomymi sie Widywaliśmy razem, sama się z nimi bardzo rzadko widywała. Często się rozstawaliśmy i od razu wracaliśmy. Cały czas były kontrole telefonów, ona wręcz potrafiła nawet godzinę czy dwie mnie sprawdzać, wszystko co piszę, na każdym komunikatorze. Sprawdzała każdy post który skomentowałem na fejsie każdego lajka. Nawet zaczęła usuwać mi znajome niektóre bo były za ładne. Instagram Wgl na jakiś czas musiałem usunąć. Bolało mnie to trochę, ale byłem w niej szalenie zakochany więc pozwalałem na to. Z czasem kłótni były coraz więcej, raz w maju zrobiła mi kłótnię o to, że nie zaszła w ciążę. Nie raz się zdarzyło, że groziła mi że coś sobie zrobi po zerwaniu. Od razu do siebie wracaliśmy. W czerwcu przeżyliśmy 3dniowe rozstanie, Bo chciałem normalniejszych zasad w naszym związku. Chodziło głównie o to, żeby móc się jakoś widywać ze znajomymi. Zgodziłem się na jej warunki, że widujemy się ze znajomymi ale tylko w dzień(oczywiście tylko ona na tym skorzystała). W czerwcu już naprawdę zaczęło się sypać i były coraz ostrzejsze kłótnie, głównie o to, że odwalała i o jej zazdrość. Potrafiła w nocy wychodzić z domu(mieszkała z matką) i sama chodzić i sie uspokajać. Ja już zacząłem w to mieszać jej znajomych żeby jej wytłumaczyli, że tak się nie robi i żeby też ją znaleźli by się jej nic nie stało. Aż w końcu stwierdziliśmy, że sprawdzimy czy potrafimy razem ze sobą mieszkać no i wynająłem mieszkanie dla nas, ona miała sobie pracę znaleźć by nam było łatwiej.
I kilka dni dosłownie po zamieszaniu razem wyszło, że jest w ciąży. Byłem w szoku, nie chciałem dziecka w tym momencie bo wiedziałem że jest kiepsko między nami i raczej nie byłem optymistą co do nas. Ona powiedziała mi coś w stylu: "Myślałam, że dziecko nas uratuje" swoją drogą kiedy sprawdzaliśmy jej kalendarzyk i kiedy doszło do stosunku pamiętam, że bardzo wtedy na niego nalegała. Po dwóch dniach oswoiłem się z myślą, że będzie dziecko i jeśli je chce to urodzi i będziemy się starali stworzyć rodzinę. Ona też szukała sobie jak wywołać poronienie, ale odsunąłem ją od tych myśli(robila to głównie przez moją reakcję na ciąże). Mieszkaliśmy razem krótko, w międzyczasie wyjechała do ojca. Sama dzwoniła że chce wyjechać bo się kłócimy i ze sie boi iść na usg. W końcu jej ojciec spytał się mnie o adres i po nią przyjechał. Oczywiście to była moja wina, Bo gdybym adresu nie podał to by nie przyjechali. Ale miałem dość kłótni i to że non stop mówiła że chce do niego jechać.
Była tam tydzień, potem po nią pojechałem. Jak wróciliśmy znowu były kłótnie o różne bzdety typu sprzątanie, gotowanie. Czy o jej chorobliwą zazdrość(nawer filmu nie mogłem obejrzeć, Bo gdy się pojawiła jakaś atrakcyjna aktorka musiałem go wyłączyć). Ona od powrotu od ojca mówiła o wyprowadzce do matki. Ja jej dałem warunek, że dobra wróci ale jak powie o ciąży. Bała się tego, w końcu sam zainicjowałem to, że jej mama się dowiedziała. No i po większej kłótni, ona gdzieś wyszła ją ją spakowałem. Jak się potem okazało poszła do lekarza i pojechałem z nią czekaliśmy na badania w nocy i po badaniach wróciliśmy do mnie. Powiedziałem jej że ją spakowałem. Każdy mi wtedy mówił że jak tak się ona zachowuje to nie ma sensu być razem na siłę że względu na dziecko. Dzień po szpitalu zawiozłem ją do matki (dzisiaj tego szczerze żałuję, Bo nawet nie spróbowaliśmy na porządnie mieszkać razem) prosiła bym dał jej szansę kolejną ale ja miałem wtedy absolutnie dość tych kłótni. Po tym zerwała ze mną w kłótni, na następny dzień chciała wrócić. Ja powiedziałem że na razie nie bo mam dość tych kłótni i ciągłego zrywania. Kochałem ją ale nie potrafiłem już być tak uległy. Nie widziałem naszej przyszłości, sądziłem że i tak się w końcu rozstaniemy, że już nigdy się nie zmieni z jej zazdrością. Boli to do tej pory, Bo wiem że gdyby nie to spędziłbym z nią resztę życia. Proponowałem jej nawet żebyśmy poszli na terapię dla par. Chciałem to jakoś spróbować ułożyć, Bo w końcu mamy mieć dziecko. Zresztą się pytałem innych warto ratować za wszelką cenę. Były sprzeczne opinie wśród moich znajomych ona miała pretensje o to ze Wgl do nich napisałem. Od wyprowadzki do matki zaczęła latać ze znajomymi, ja siedziałem jak kołek w domu sam. Próbowaliśmy do siebie wracać, ale zazwyczaj wyglądało to tak, że kilka dni było okej. A potem wielkie kłótnie i tak przez długi okres. Często też bywało tak. Że jedno z nas chciało ratować a drugie miało dość. W październiku poszedłem na imprezę z kolegami ona poszła z koleżankami gdzie indziej. Przyszła do mnie i chciała mi zrobić na złość. Ja się narąbałem i powiedziałem o tym, że kiedyś miała sponsora(przede mną, narabany napisałem o tym do jej matki. Sam się o tym dowiedziałem po dwóch miesiącach bycia z niąi miałem poważne wątpliwości czy z nią być. Ale stwierdziłem że ją kocham i skoro ona tego żałuje i mówiła że więcej nie zrobi to jej to wybaczyłem)w końcu oboje razem wróciliśmy, pierw do jej domu bo chciała usunąć smsy z telefonu matki ale się nie udało. Wszystkiemu zaprzeczyła, pojechaliśmy do mnie spać. Mówiłem jej że chciałbym by bylo jak dawniej(gdy byłem ostro podpity) byśmy do siebie wrócili bo ja kocham nad życie. Na następny dzień lekko się już od tego wstrzymywałem, ale to co jej powiedziałem to prawda. Kochałem ją piekielnie mocno. Tylko ta jej zazdrość mnie rozwalała i przez to miałem wątpliwości. Że i tak nam się nie uda. Próbowaliśmy dalej. Pod koniec października po kłótni większej, byłem przepisać jej abonament na jej matkę. Po tym zdarzeniu znowu próbowaliśmy wrócić do siebie. Ona mi zaczęła pisać, rzeczy w stylu że może lepiej poznać kogoś nowego. Że ją nigdzie dawno nie zabrałem, że każdy lubi jak się ktoś o niego stara, mówiła że chce sobie życie układać i nei będzie wiecznie czekać. Mówiła mi że chce się spotykać jak dawniej codziennie wszystko odbudować. Ja też tego chciałem mówiłem, że powinniśmy najpierw się spotykać na spokojnie odbudować zaufanie i wrócić do siebie. Podchodziłem do tego z dystansem No ale widziałem jak ten brzuszek rośnie słyszałem jak dziecko się rusza chwytało to za serce. A tez kochałem Magde i sie cieszyłem że jest obok. Pamiętam że z kimś sobie wtedy pisała. Ale stwierdziłem, że nawet nie chcę wiedzieć z kim ze chcę jej zaufać. Bo wcześniej też pokazywała mi jak inni kolesie do niej narywali i też kiedyś powiedziała że nawet się miała z jednym spotkać ale ja zacząłem prosić o spotkania. Jak się potem okazało to była ostatnia noc Magdy u mnie, dzień później napisał do mnie kolega czy nie chcę się spotkać, powiedziałem jej o tym. I od razu zaznaczyłem ze to jedno dwa piwka i ze dawno się z nim nie widziałem. Ona się wściekła powiedziała że dość to ostatni raz jak się starała ma dość. Ja jej mówiłem, że chce z nią budować Proponowałem spotkania w inne dni bo bardzo chcialem budować na nowo. Ona stwierdziła że wybrałem i zaczęła się z kimś spotykać nie mówiła mi gdzie i z kim. Ja jej mówiłem o wszystkim. Po spotkaniu z kolegą dalej chcialem sie z nią spotkać proponowalem jej spotkania pan je odrzucała. Myślałem że jej przejdzie i że dalej będziemy próbowali. Teraz piszę to wszystko z ogromnym bólem serca. Jak się okazało potem na Tinderze poznała jakiegoś kolesia i się zaczęła z nim spotykać(komus powiedziała że to tylko po to bym się w końcu zaczął interesować nią i dzieckiem. Mimo tego ze się interesowałem). Tindera założyła w ramach zemsty bo ja go założyłem. Tylko że ja nie potrafiłem się z nikim spotykać. Ba nawet pisać, Bo cały czas była Magda w moim sercu i nasze dziecko. Wiedziałem że kogoś poznała ona sama mi zarzucała że ja kogoś poznałem. Prosiłem dalej o spotkania bezskutecznie. W końcu kiedyś zobaczyłem na lokalizacji ze jest na totalnym zadupiu w moim mieście. A wiem ze tam nic nie ma, pojechałem i zobaczyłem jak ona siedzi z nim w aucie o 23 szyby zaparowane na jakimś zadupiu. Wkurwiłem się że mnie okłamywała pytałem dlaczego to zrobiła. Aż w końcu wsiadłem w auto i się rozwaliłem. Miałem dość bólu chciałem się zabić. Potem jeszcze z nią rozmawiałem. Powiedziała mi bezczelnie że koleś więcej zarabia i to ze ma fajne auto na glebie i ze beze mnie jest szczęśliwa. Że między nami dawno nic nie ma i ma prawo robić co jej się podoba.
Byłem załamany na następny dzień pojechałem do niej, żeby dała nam szansę mamy dziecko żeby z nim zakończyła. Powiedziała że to tylko znajomy i ze nie ma zamiaru z nim kończyc. Na kolejny dzień znowu do niej pojechałem, przy jej matce powiedziałem że albo z nim skończy albo między nami nigdy nic nie będzie. Magda no powiedziała że woli z nim skończyć bo nie potrafi mnie skreślić. Płakała gdy pisała mi że to koniec. On non stop jej pisał, że wie że bym się im ułożyło(znali się dwa tygodnie, a jak się kłóciłem wtedy z Magdą co ich nakryłem siedział w aucie i nawet nie reagował). Ona napisała że została zmuszona by to zrobić. Ja mówiłem że to jej wybór. Mówiła mi że ona chce teraz spokoju nic nie chce ode mnie. Każdy mi mówił żebym nie robił z siebie idioty i kopnął ją w dupę Po tym co zrobiła. Pisałem z nią trochę potem, Bo też układałem sobie jak to się wszystko stało. Jak się okazało gdy pod koniec października próbowała ze mną i mówiła że chce by bylo jak dawniej, już sobie z nim kręciła na Tinderze. Mieliśmy oboje go usunąć wcześniej ale jak się okazało nie zrobiła tego. Miałem o to do niej pretensje na następny dzień wymusiłem spotkanie, powiedziałem jej matce o tym co zrobiła(matka jej nie była za mną odkąd powiedziałem że ślub nie teraz, a matka jest bardzo religijna). Potem z Magda pojechałem kupić ciuszki dla małego. Potem tam trochę chciałem pisać z nią o dziecku co trzeba kupić itd. I mówiłem że nie mogę być jej opcją zapasową i ze ma mi dać znać o to czy będzie chciała dalej się spotykać. Jak się okazało poszła z nim do kina, na jej ulubiony film. Na następny dzień jej ciotka powiedziała jej że tyle mówiła o tym ze nie chce by dziecko było z rozbitej rodziny. Więc Magda po rozmowie z nią powiedziała mi w płaczu, że z nim kończy i że woli być nieszczęśliwa by dziecko miało dobrze. Ja jej powiedziałem, że jej to wybaczę Bo ją kocham a tez znajoma starsza mocno ode mnie miała podobną sytuację. Magda się wściekła powiedziała mi że mam spier**lać. Dalej próbowałem z nią jakoś się dogadać. E końcu ustaliliśmy że spotykamy się jak rodzice dziecka. Spotkaliśmy się i miło spędziliśmy czas. Mówiła mi że z nim zakończyła. Potem w czwartek Proponowałem jej kolejne spotkanie, aż zadzwonilem czy w końcu się widzimy czy nie, powiedziala ze krew jej leci i jedzie do szpitala. Wystraszyłem się i mimo tego że nie chciała pojechałem tam. Wszystko było okej z dzieckiem. Ale mi nie dawało spokoju to że tak reagowała na moje przybycie jakby się czegoś obawiała. Jak się okazało on ją przywiózł a mówiła że była z bratem. Pokłóciliśmy się znowu, a ten znowu to wszystko olewał siedział w aucie. Byłem zrozpaczony prosiłem ją by z nim zakończyła powiedziała mi że jie miała z kim przyjechać. Jak się potem dowiadywałem od jej ciotki i tak miała się z nim spotkać na kawę. Na następny dzień powiedziałem jej co o tym myślę, że skoro mi tak zależy to czemu miał to w dupie. Wysyłałem jej wszystkie nasze zdjęcia bo chciałem je usunąć. Potem zaproponowała mi spotkanie sie ze mna. No i się spotkaliśmy, zarzucała mi klamstwa jakieś ja mówiłem że nie mam po co kłamać. Bo to by tylko na moją niekorzyść działało. Przeżyliśmy miły dzień, chociaż bez spięć się nei obyło gdy wspominała jego imię odchodzilem kawałek by się nie wkurzać. Miałem ogromne pretensje o to ze tak mnie okłamywała o nim. Ale jej tego nie mówiłem, chciałem jakoś to przeboleć. Wspominaliśmy o nas, mówiła o nas ze to musimy jeszcze dla dziecks kupić. Że tak będzie, mówiła o nas razem w przyszłości, narobiłem sobie nadzieji ze w końcu będzie lepiej. Na następny dzień też przyjechała. Było okej, ale już nie tak dobrze. Były lekkie spiecia o tron chłopaka. Ale powiedziałem że nie chce o nim gadać. Czasami się zamyślałem o tym ona mówiła że jej nie słucham, przepraszałem i dalej gadaliśmy. Pod koniec siedziała z telefonem i zastanawiała się czy go nie odblokować. Ja źle zareagowałem, poszedłem do pokoju obok usiadłem i płakałem. Potem wróciłem zalany łzami, jej to nie ruszyło Wgl, kiedyś do mnie przychodziła przepraszała przytulała a teraz nic. Wolała robić sobie zdjecia. Na następny dzień też zaproponowałem spotkanie powiedziała że się zastanowi. W końcu przyjechała, ale wcześniej się posprzeczaliśmy trochę. To juz nie było jak dwa dni poprzednie. Gdy próbowałem jej dać buziaka wydarła się na mnie. Wcześniej normalnie jej dawałem. Od razu była napięta atmosfera, ale jakoś potem spędziliśmy ten dzień. Co chwila z kimś pisała. Aż w końcu musiała się zbierać. Powiedziała że wraca jo to ja tak samo jak wcześniej chciałem zamówić jej Ubera. Powiedziała że nie bo ma powrót. Skojarzyłem że pewnie z nim sie będzie chciała spotkać. Wyszła spina mocna aż w końcu i tak zamówiłem jej tego Ubera. Pojechała do domu. Potem na następny dzień mowila że ma mnie dość i że nie będzie się już nigdy ze mną spotkać. Że jestem nachalny a chujowo się ze mną spędzało czas. Nie umiałem tego zrozumieć prosiłem by to wytłumaczyła. Nic to nie dawało. Byłem załamany poczułem się po prostu wykorzystany, kupowałem ubranka dla dziecka. Stawiałem jej jedzenie, płaciłem za dojazdy. Musicie też coś widzieć, przez cały związek niczego jej nie odmawiałem, kupowałem kosmetyki, papierosy, torebki, jakieś ciuszki. Dawałem różne prezenty. Często gdzieś w weekend ja zabierałem. Po tym ostatnim spotkaniu próbowałem coś jakoś nie nachalnie pisać o nas by Przemyślala to wszystko. Wydawało się że bedizd okej, potem znowu z kimś zaczęła latać, ja sie wkurzyłem. I sie pokłóciliśmy. Potem już pisałem że tylko na dziecku mi zależy i nie obchodzi mnie jej życie. Ona powiedziała, że mnie nie będzie informować o ciąży. Napisałem do jej matki, że jeśli Magda mnie nei będzie informować o ciąży to niech chociaż ona mnie informuje. Potem Magda do mnie zadzwoniła była wściekła, mówiła że to wszystko moja wina. Że gdybym nie był nachalny to by może o nas pomyślała w przyszłości. Ja starałem się nie być nachalny. Potem pojechałem w weekend na imprezę i napisałem jej żebyśmy się nie spotkali. Ona kazała mi uważnie obserwować co się stanie. Jak się okazało wrzuciła fotki z Wisły jak jest z nim. Ja się rozpłakałem, Bo jej obiecałem że ją tam zabiorę. Znajomi mnie uspokajali. Ja załamany pojechałem do niej nad ranem chcialem pogadać. Odwaliłem że tam pojechałem, była na mnie wściekła nie dziwię się. Tamtemu chłopakowi zmarł ojciec i napisałem mu kondolencje. Ona była o to wściekła. Nie mogłem się uspokoić i zadzwoniłem na 112(psycholog mi tak polecił). Żałowałem tego, że tam byłem. Od razu mówiłem, że głupio zrobiłem że tam pojechałem. Na następny dzień wszystkich przepraszałem. Magda mówiła że to może zgłosić jako nachodzenie. Ja z nią przestałem utrzymywać kontakt. Byłem u prawnika bo już wiedziałem, że skończy się na sądach. Po tygodniu napisałem, że to smutne co się stało. I żeby mi pisała o ciąży ci jakiś czas. Jak się okazało ona chce mnie pozbawić praw rodzicielskich. Po kilku dniach wyszedłem z propozycją rozejmu dla dobra dziecka. Odrzuciła to. Po kilku dniach na imprezie dowiedziałem się że kłamie na mój temat. I znowu mowilem żeby się dogadać, zaczęła mnie obrażać. Ja napisałem do tego kolesia o niej, że miała tego sponsora i jaka ona jest. I żeby się na niej nie przejechał jak ja. Cały czas jej mówiłem by lepiej było jakbyśmy się dogadali. Ona jest uparta i daje sobą też manipulować Bo sama mi powiedziała że ktoś jej tam różne rzeczy doradził(podejrzewam, że on). Wczoraj napisałem jej o tym chłopaku że nie wiedziałem że pracuje z tyloma kobietami(wiem jak Magda jest zazdrosna) i zaczęła się ze mną wykłocać. Powidziałem jej kilka słów co myślę o niej teraz i o tym jej związku(co za ironia tak się zarzekała, że z nim nie będzie). Zaczęła mi już któryś raz grozić. Na tym koniec historii na razie.
I teraz mam do was pytanie jak o niej zapomnieć, Bo była dla mnie wszystkim. Jednocześnie mam myśli jak bardzo jej nienawidzę za to co zrobiła. A drugiej strony jej mi brakuje myślę o niej prawie cały czas. Cały czas coś do niej czuję. Chciałbym cofnąć czas i żebyśmy dalej mieszkali razem i próbowali ułożyć rodzinę. Z drugiej strony mam myśli że i tak by nam nie wyszło przez jej zazdrość. Najbardziej mi szkoda naszego dziecka, Bo nie będzie miało rodziny normalnej i nie będę mógł się nim opiekować i codziennie widywać.
Też chciałem się spytać, czy jest szansa że o niej zapomnę i czy kobiety mają duży opór przed facetami którzy mają dziecko z inną i będą płacić alimenty.
I jeszcze jedna kwestia, nie jestem pewny czy dziecko jest moje, przez tego kolesia.
A także boli mnie to, że ona się z nim związała teraz, gdy rok temu dokładnie my byliśmy parą i sie spotykaliśmy w taki sam sposób. Ciągle ją kocham.. Żałuję że nie spróbowaliśmy walczyć o nas jak należy.. Teraz jak wiem że nic nie będzie chciałbym o tym wszystkim zapomnieć, ale nie wiem jak..