Mam problem, ktory pomalu wpedza mnie w depresje. Mimo, ze od "odkrycia" minely juz 3 miesiace, jest mi coraz gorzej. Po okolo 6 miesiacach bycia razem odkrylam, ze moj facet reaktywowal swoj stary profil na fb. Zrobil to aby szukac w ten sposob mieszkania dla nas (mielismy sie przeprowadzic i zamieszkac razem, a na fb sa odpowiednie grupy gdzie mozna pisac). Nie powiedzial mi o tym bo wiedzial, ze ja generalnie nie jestem "facebookowa", a swoj regularny profil zlikwidowal - tak jakos wyszlo, ze czasem mielismy o to sprzeczke- ale taka pol zartem, pol serio - widzialam, ze zanim mnie poznal byl jednym z tych kolesi co to lajkuja zdjecia panienek - i to zazwyczaj cycatych, wiec sprawa jasna. Stwierdzil, ze nie chce miec ze mna problemow i ze fb mu nie jest do niczego potrzebne. Cos mi jednak nie dawalo spokoju i odkrylam, ze reaktywowal konto nr 2 i rzeczywiscie, napisal jeden post w sprawie mieszkania, ale oprocz tego zajmowal sie tam czyms dosc paskudnym. Facet, ktory zawsze mi opowiadal, jakim to on chce byc dobrym partnerem, dobrym czlowiekiem, jakie dla niego zaufanie w zwiazku jest bardzo, bardzo wazne - w ciagu miesiaca (odkrylam w maju, zaczelo sie w kwietniu) powysylal na fb 120 zaproszen do roznych kobiet - ale wszystkie mialy jedna ceche wspolna - ogromne naturalne piersi, komentowal z zachwytem zdjecia i - co najgorsze - do niektorych dziewczyn wysylal wiadomosci. Raczej z zadna nie nawiazala sie powazniejsza znajomosc, bo z wrazenia i w ataku niedowierzania konto "przejelam" - zmienilam haslo - i od tamtej pory nie przyszla od nikogo zadna wiadomosc. Natomiast nie zmienia to faktu, ze do nich zagadywal i to mnie najbardziej boli.
Zawsze podejrzewalam, ze on lubi duze (zeby nie powiedziec ogromne) biusty, ale poki czulam sie kochana i najwazniejsza i nigdy nie bylo sygnalu zagrozenia - whatever. Wydawal sie dojrzaly, to on chcial razem zamieszkac, on zawsze nalegal na spotkania. Powtarzal, jak bardzo mnie kocha i ze beze mnie nie mialby nic. Ale w ciagu tego miesiaca (chociaz uwazam, ze on takie zachowania mial i przed poznaniem mnie i nawet w trakcie, bo takie cos nie bierze sie nagle z nikad) narobil tyle szkod, jakby byl uzalezniony. W szoku przejrzalam historie wszystkiego i zobaczylam, ze spedzal na fb kazda chwile, kiedy nie byl ze mna. Kazda, po kilka godzin dziennie, przed praca, po pracy, kiedy tylko juz byl w domu i beze mnie - robil to. Nawet kilka razy pisal do mnie, ze idzie spac, bo ma na poranna zmiane, jest zmeczony i oczy czerwone - a jeszcze z godzine lub dwie siedzial na fb. Czyli splawial mnie mowiac, jak bardzo mnie kocha i szedl podziwiac/ szukac/pisac do innych.
Jak wyszlo na jaw - najpierw okropnie klamal. Ze to nie on, ze ktos mu zhakowal konto, ze przysiega na rodzine. Nie dawalam za wygrana i w koncu sie przyznal. Strasznie plakal. Oczywiscie nie potrafil wytlumaczyc, dlaczego, nadal twierdzi, ze jestem calym jego swiatem, ze nigdy nawet przez mysl mu nie przeszlo, zeby mnie zostawic, ze chce zyc ze mna i byc ojcem moich dzieci. Zostalam z nim i widze, ze on sie stara i rzeczywiscie jego uczucia sa prawdziwe, ale...
Ale to "ale" zostanie we mnie na bardzo dlugo, o ile nie na zawsze. A czas, zamiast leczyc rany powoduje, ze wpadam w jakas depresje. Generalnie czegos takiego jak zdrada bym nie wybaczyla nigdy, bo bym nie uniosla tego psychicznie. Tutaj zdrady niby nie bylo (fizycznej, bo jak dla mnie to co robil to jednak bylo zdradzanie, przynajmniej w sferze emocjonalnej), zostalismy razem, a ja sobie z tym nie radze. Oczywiscie jak to wiele bab by zrobilo - a to raczej blad - przejrzalam ten profil dokladnie i nietorych kobiet czy zdjec, pod ktorymi pisal pelne zachwytu komentarze - nie moge zapomniec.
Facet twierdzi, ze jesli go zostawie, to chyba cos sobie zrobi. Ze jestem dla niego najwazniejsza i koniec, tyle w temacie.
Bylybyscie w stanie przejsc nad czyms takim do porzadku dziennego? Pewnie niektore z Was bez problemu. Dla mnie byl to szok szczegolnie, ze on wydawal sie calkiem inny - wrazliwy, wczesniej byl w stalym zwiazku 6 lat, po ktorych dziewczyna zostawila go bez slowa. Po tym byl 2 lata sam i niby dojrzal, zrozumial, czego chce. Te jego opowiesci o rodzinie, zaufaniu... a tu taki zonk.
Ktos by powiedzial, ze to nic takiego, ze internetowo, ze mozna miec "kolezanki" - ale zaczepial tylko takie, ktore mialy piersi w rozmiarze dd, wiec jasne jest, ze go krecily. Natomiast z zadna raczej nie mialby szans sie spotkac, bo nie szukal tych z kraju, w ktorym akurat bylismy, tak jakby lokalizacja byla mu obojetna. Z drugiej strony - wszystkie pochodzily z jego kraju i z w miare rodzinnych stron. Czesc to dawne znajome ze studiow, ale wszystkie z tym wspolnym mianownikiem. Takie internetowe podniety...
Jestem na tyle slaba, ze trzymam to w sobie caly czas. Wykasowal wiadomosci i nie pozostaje mi nic innego, niz "wierzyc", ze tylko "niewinnie" zagadywal. Facet ma 32 lata. Bonus - poznalismy sie przez facebooka...