Jak go odzyskać? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

1

Temat: Jak go odzyskać?

Postaram się to opisać krótko, ale treściwie. I proszę o nie pisanie komentarzy typu "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki", bo ona ciągle płynie i widzę to sama po sobie smile

Rozstaliśmy się rok temu. On szaleńczo od początku we mnie zakochany: wielkie bukiety róż, codzienne spotkania, potrafił przybiec do mnie w środku nocy. Ale potem wiadomo, zauroczenie mija, a mi zaczęło przeszkadzać to, że on się oddala, zamiast zrozumieć to, ze każdy potrzebuje chwili dla siebie. Zaczęły się kłótnie. Odszedł. "Kocham Cię, ale nie jestem szczęśliwy. Chce być sam." Nie, wbrew pozorom nie odszedł do innej, żadnej nie miał. To akurat wiem na pewno. Przez cały czas mieliśmy kontakt, próbowałam wrócić. Bezskutecznie. Ostatnio trochę się zmieniło. Spotkaliśmy się raz z jego inicjatywy, obydwoje wiedzieliśmy po co, po prostu wyladowaliśmy w łózku. Był wtedy zupełnie inny niż kiedyś. Pokazywał jak to mu dobrze samemu itd. Po tej sytuacji była cisza. Poprosiłam go potem, zeby dał mi już spokój, bo nie umiem sobie ułozyć życia, gdy mamy ciągły kontakt. Szczególnie po tej ostatniej sytuacji. Napisałam mu, ze go kocham itd. Dal mi spokój na tydzień. I potem sie odezwał. Zaproponował spotkanie. I wtedy był zupełnie inny... Oczy maślane, ciągle przytulony do mnie. Spałam u niego i czesto w nocy się budziłam, bo on po prostu na mnie patrzył i dawał buziaka, gdy widział, że sie przebudziłam. Wiecie, to się widzi w oczach drugiej osoby. Ale po spotkaniu była znowu cisza. Kolejne zaproponowałam ja, wtedy nawet do niczego między nami nie doszło. Po prostu przytuleni do siebie zasnęliśmy. Poza tym na 2 spotkaniu zbliżenie wyszlo tez bardziej z mojej inicjatywy. Ale po spotkaniu znowu cisza. Pojechałam do niego w piątek. Przytuliłam się i mimo woli po prostu rozpłakałam i powiedziałam,że go kocham. Przytulił mnie tylko i odpowiedział "Kotek, nie odpowiem Ci, jest mi dobrze samemu. Ale tęskniłem, chciałem z toba polezeć, poprzytulać się". I jest cisza. Nie odzywam się. Mam wrażenie, że on mnie kocha. Takie rzeczy się czuje, po prostu. Poza tym, gdyby tak dobrze było mu samemu, to dawno urwałby kontakt. Może boi się powrotu, bo boi sie kłótni itd. Może poradzicie mi coś sensownego. Warto walczyć? Jeśli tak to jak? Dodam, że za 2 miesiace idziemy też na wesele, na które w sumie bardzo chętnie się zgodzil.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Klio (2017-03-13 12:22:24)

Odp: Jak go odzyskać?
polson napisał/a:

Postaram się to opisać krótko, ale treściwie. I proszę o nie pisanie komentarzy typu "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki", bo ona ciągle płynie i widzę to sama po sobie smile

Rozstaliśmy się rok temu. On szaleńczo od początku we mnie zakochany: wielkie bukiety róż, codzienne spotkania, potrafił przybiec do mnie w środku nocy. Ale potem wiadomo, zauroczenie mija, a mi zaczęło przeszkadzać to, że on się oddala, zamiast zrozumieć to, ze każdy potrzebuje chwili dla siebie. Zaczęły się kłótnie. Odszedł. "Kocham Cię, ale nie jestem szczęśliwy. Chce być sam." Nie, wbrew pozorom nie odszedł do innej, żadnej nie miał. To akurat wiem na pewno. Przez cały czas mieliśmy kontakt, próbowałam wrócić. Bezskutecznie. Ostatnio trochę się zmieniło. Spotkaliśmy się raz z jego inicjatywy, obydwoje wiedzieliśmy po co, po prostu wyladowaliśmy w łózku. Był wtedy zupełnie inny niż kiedyś. Pokazywał jak to mu dobrze samemu itd. Po tej sytuacji była cisza. Poprosiłam go potem, zeby dał mi już spokój, bo nie umiem sobie ułozyć życia, gdy mamy ciągły kontakt. Szczególnie po tej ostatniej sytuacji. Napisałam mu, ze go kocham itd. Dal mi spokój na tydzień. I potem sie odezwał. Zaproponował spotkanie. I wtedy był zupełnie inny... Oczy maślane, ciągle przytulony do mnie. Spałam u niego i czesto w nocy się budziłam, bo on po prostu na mnie patrzył i dawał buziaka, gdy widział, że sie przebudziłam. Wiecie, to się widzi w oczach drugiej osoby. Ale po spotkaniu była znowu cisza. Kolejne zaproponowałam ja, wtedy nawet do niczego między nami nie doszło. Po prostu przytuleni do siebie zasnęliśmy. Poza tym na 2 spotkaniu zbliżenie wyszlo tez bardziej z mojej inicjatywy. Ale po spotkaniu znowu cisza. Pojechałam do niego w piątek. Przytuliłam się i mimo woli po prostu rozpłakałam i powiedziałam,że go kocham. Przytulił mnie tylko i odpowiedział "Kotek, nie odpowiem Ci, jest mi dobrze samemu. Ale tęskniłem, chciałem z toba polezeć, poprzytulać się". I jest cisza. Nie odzywam się. Mam wrażenie, że on mnie kocha. Takie rzeczy się czuje, po prostu. Poza tym, gdyby tak dobrze było mu samemu, to dawno urwałby kontakt. Może boi się powrotu, bo boi sie kłótni itd. Może poradzicie mi coś sensownego. Warto walczyć? Jeśli tak to jak? Dodam, że za 2 miesiace idziemy też na wesele, na które w sumie bardzo chętnie się zgodzil.

Rzeczywiście "masz wrażenie, że Cię kocha". W rzeczywistości nie wątpię, że sympatia jest, ale to nie jest miłość. Zamiast problematycznego związku z Tobą preferuje nieproblematyczny układ FwB. Im dłużej będziesz się sama oszukiwać co do jego intencji, stopnia zaangażowania, im dłużej będziesz dążyła do kontaktu, tym dłużej potrwa układ. Związku z tego nie będzie.

3

Odp: Jak go odzyskać?
polson napisał/a:

Postaram się to opisać krótko, ale treściwie. I proszę o nie pisanie komentarzy typu "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki", bo ona ciągle płynie i widzę to sama po sobie smile

Rozstaliśmy się rok temu. On szaleńczo od początku we mnie zakochany: wielkie bukiety róż, codzienne spotkania, potrafił przybiec do mnie w środku nocy. Ale potem wiadomo, zauroczenie mija, a mi zaczęło przeszkadzać to, że on się oddala, zamiast zrozumieć to, ze każdy potrzebuje chwili dla siebie. Zaczęły się kłótnie. Odszedł. "Kocham Cię, ale nie jestem szczęśliwy. Chce być sam." Nie, wbrew pozorom nie odszedł do innej, żadnej nie miał. To akurat wiem na pewno. Przez cały czas mieliśmy kontakt, próbowałam wrócić. Bezskutecznie. Ostatnio trochę się zmieniło. Spotkaliśmy się raz z jego inicjatywy, obydwoje wiedzieliśmy po co, po prostu wyladowaliśmy w łózku. Był wtedy zupełnie inny niż kiedyś. Pokazywał jak to mu dobrze samemu itd. Po tej sytuacji była cisza. Poprosiłam go potem, zeby dał mi już spokój, bo nie umiem sobie ułozyć życia, gdy mamy ciągły kontakt. Szczególnie po tej ostatniej sytuacji. Napisałam mu, ze go kocham itd. Dal mi spokój na tydzień. I potem sie odezwał. Zaproponował spotkanie. I wtedy był zupełnie inny... Oczy maślane, ciągle przytulony do mnie. Spałam u niego i czesto w nocy się budziłam, bo on po prostu na mnie patrzył i dawał buziaka, gdy widział, że sie przebudziłam. Wiecie, to się widzi w oczach drugiej osoby. Ale po spotkaniu była znowu cisza. Kolejne zaproponowałam ja, wtedy nawet do niczego między nami nie doszło. Po prostu przytuleni do siebie zasnęliśmy. Poza tym na 2 spotkaniu zbliżenie wyszlo tez bardziej z mojej inicjatywy. Ale po spotkaniu znowu cisza. Pojechałam do niego w piątek. Przytuliłam się i mimo woli po prostu rozpłakałam i powiedziałam,że go kocham. Przytulił mnie tylko i odpowiedział "Kotek, nie odpowiem Ci, jest mi dobrze samemu. Ale tęskniłem, chciałem z toba polezeć, poprzytulać się". I jest cisza. Nie odzywam się. Mam wrażenie, że on mnie kocha. Takie rzeczy się czuje, po prostu. Poza tym, gdyby tak dobrze było mu samemu, to dawno urwałby kontakt. Może boi się powrotu, bo boi sie kłótni itd. Może poradzicie mi coś sensownego. Warto walczyć? Jeśli tak to jak? Dodam, że za 2 miesiace idziemy też na wesele, na które w sumie bardzo chętnie się zgodzil.


"Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki - mówią ci, którzy nie mają ochoty zajmować się czymś, czym już kiedyś się zajmowali. Problem w tym, że używają sentencji, której nie rozumieją i używają jej w złym znaczeniu.
Autorem powiedzenia  jest grecki filozof Heraklit z Efezu. Mędrzec uważał, że na świecie nie ma nic stałego. Wszystko przemija, zmienia się, płynie (panta rhei). „Niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki" - pisał Heraklit myśląc o tym, że woda w rzece, do której weszliśmy po raz pierwszy dawno odpłynęła, a woda do której wejdziemy po raz drugi, jest już inną wodą. W polszczyźnie sentencja Heraklita została uproszczona do wersji "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki." Gdyby używano jej w pierwotnej formie, pewnie błędne zastosowanie nie zdarzałoby się tak często.
Podsumujmy, do tej samej rzeki można wejść tyle razy, na ile ma się ochotę, trzeba jednak pamiętać, że za każdym razem sytuacja towarzysząca kąpieli i sama woda będzie inna."

za edusens.pl

4

Odp: Jak go odzyskać?
_v_ napisał/a:
polson napisał/a:

Postaram się to opisać krótko, ale treściwie. I proszę o nie pisanie komentarzy typu "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki", bo ona ciągle płynie i widzę to sama po sobie smile

Rozstaliśmy się rok temu. On szaleńczo od początku we mnie zakochany: wielkie bukiety róż, codzienne spotkania, potrafił przybiec do mnie w środku nocy. Ale potem wiadomo, zauroczenie mija, a mi zaczęło przeszkadzać to, że on się oddala, zamiast zrozumieć to, ze każdy potrzebuje chwili dla siebie. Zaczęły się kłótnie. Odszedł. "Kocham Cię, ale nie jestem szczęśliwy. Chce być sam." Nie, wbrew pozorom nie odszedł do innej, żadnej nie miał. To akurat wiem na pewno. Przez cały czas mieliśmy kontakt, próbowałam wrócić. Bezskutecznie. Ostatnio trochę się zmieniło. Spotkaliśmy się raz z jego inicjatywy, obydwoje wiedzieliśmy po co, po prostu wyladowaliśmy w łózku. Był wtedy zupełnie inny niż kiedyś. Pokazywał jak to mu dobrze samemu itd. Po tej sytuacji była cisza. Poprosiłam go potem, zeby dał mi już spokój, bo nie umiem sobie ułozyć życia, gdy mamy ciągły kontakt. Szczególnie po tej ostatniej sytuacji. Napisałam mu, ze go kocham itd. Dal mi spokój na tydzień. I potem sie odezwał. Zaproponował spotkanie. I wtedy był zupełnie inny... Oczy maślane, ciągle przytulony do mnie. Spałam u niego i czesto w nocy się budziłam, bo on po prostu na mnie patrzył i dawał buziaka, gdy widział, że sie przebudziłam. Wiecie, to się widzi w oczach drugiej osoby. Ale po spotkaniu była znowu cisza. Kolejne zaproponowałam ja, wtedy nawet do niczego między nami nie doszło. Po prostu przytuleni do siebie zasnęliśmy. Poza tym na 2 spotkaniu zbliżenie wyszlo tez bardziej z mojej inicjatywy. Ale po spotkaniu znowu cisza. Pojechałam do niego w piątek. Przytuliłam się i mimo woli po prostu rozpłakałam i powiedziałam,że go kocham. Przytulił mnie tylko i odpowiedział "Kotek, nie odpowiem Ci, jest mi dobrze samemu. Ale tęskniłem, chciałem z toba polezeć, poprzytulać się". I jest cisza. Nie odzywam się. Mam wrażenie, że on mnie kocha. Takie rzeczy się czuje, po prostu. Poza tym, gdyby tak dobrze było mu samemu, to dawno urwałby kontakt. Może boi się powrotu, bo boi sie kłótni itd. Może poradzicie mi coś sensownego. Warto walczyć? Jeśli tak to jak? Dodam, że za 2 miesiace idziemy też na wesele, na które w sumie bardzo chętnie się zgodzil.


"Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki - mówią ci, którzy nie mają ochoty zajmować się czymś, czym już kiedyś się zajmowali. Problem w tym, że używają sentencji, której nie rozumieją i używają jej w złym znaczeniu.
Autorem powiedzenia  jest grecki filozof Heraklit z Efezu. Mędrzec uważał, że na świecie nie ma nic stałego. Wszystko przemija, zmienia się, płynie (panta rhei). „Niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki" - pisał Heraklit myśląc o tym, że woda w rzece, do której weszliśmy po raz pierwszy dawno odpłynęła, a woda do której wejdziemy po raz drugi, jest już inną wodą. W polszczyźnie sentencja Heraklita została uproszczona do wersji "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki." Gdyby używano jej w pierwotnej formie, pewnie błędne zastosowanie nie zdarzałoby się tak często.
Podsumujmy, do tej samej rzeki można wejść tyle razy, na ile ma się ochotę, trzeba jednak pamiętać, że za każdym razem sytuacja towarzysząca kąpieli i sama woda będzie inna."

za edusens.pl

Po pierwsze to V (jak Vendetta) ;P ma rację co do interpretacji tego porzekadła o rzece, bo o to w nim właśnie ochodzi.

A po drugie to Polson w jakim Wy jesteście oboje wieku ? To znaczy bardziej mnie ciekawi ile Twój oblubieniec ma lat, bo mentalnie to chyba ledwo przekroczył dwudziestkę (i tak w wersji optymistycznej). On się zachowuje jak zabujany nastolatek. Ale nastolatki, nie ubliżając w niczym nastolatkom, to zakochują się jak cielaki. Dojrzałości w tym nie ma żadnej. Tak tylko, żeby powzdychać, pomiziać się, poprzytulać, poseksić i tyle. Póki nastolatek jest nastolatkiem to chleba za tej mąki nie będzie. Na jakieś poczucie odpowiedzialności, bezpieczeństwa nie ma co po prostu liczyć. Bo to nie ten typ. Jeśli odpowiada Ci taki układ to możesz się dalej tak spotykać i raczej nie licz na więcej. Przynajmniej nie w bliżej określonej przyszłości. Jeśli natomiast szukasz czegoś naprawdę poważnego to nie trać wiecej czasu z tym chłopczykiem (choć rozumiem, że ten czas jest bardzo przyjemny). Wybór należy do Ciebie.

5

Odp: Jak go odzyskać?

No właśnie próbowałam to napisać tak, żebyście dobrze zrozumialy. Za 1 razem chodziło tylko o seks, sama to widziałam. Ale za 2-3 zupełnie już nie..bo albo do niego nie doszło, albo to ja go zainicjowalam.

6

Odp: Jak go odzyskać?
polson napisał/a:

No właśnie próbowałam to napisać tak, żebyście dobrze zrozumialy. Za 1 razem chodziło tylko o seks, sama to widziałam. Ale za 2-3 zupełnie już nie..bo albo do niego nie doszło, albo to ja go zainicjowalam.

No i? Wasza znajomość sprowadza się do niezobowiązującego seksu za przyzwoleniem obu stron  i ku zadowoleniu tychże stron. Czasem seksu nie ma, ale czasem jest. Ino jeden problemik wink : jedna strona sobie wyobraża nie wiadomo co na tej podstawie, a druga strona nie wyobraża sobie nic... no może poza kolejnym niezobowiązującym spotkaniem.

7

Odp: Jak go odzyskać?

Spokojnie, patrzę na to trzezwiej niż kiedyś, a przynajmniej się staram smile Ale wiadomo, ze czasami emocje są większe, niż bym chciala

8

Odp: Jak go odzyskać?

Niestety, chłopak cię nie kocha, zresztą powiedział , że lepiej mu samemu. Jeżeli ktos kogoś kocha , to chce być sam? Czeka na inną, a w międzyczasie bzyka ciebie. I tyle. Ponieważ hormony buzują, a ty jesteś chętna, to korzysta. Jeżeli ci to pasuje, to ok. ale nie wmawiaj sobie,że warto walczyć i czujesz jego miłość, bo to bzdury.

9

Odp: Jak go odzyskać?
polson napisał/a:

Spokojnie, patrzę na to trzezwiej niż kiedyś, a przynajmniej się staram smile Ale wiadomo, ze czasami emocje są większe, niż bym chciala

Trzeźwiej powiadasz?
Nie wydaje mi się. Gdybyś patrzyła trzeźwo, to wyraźnie widziałabyś to:

polson napisał/a:

Postaram się to opisać krótko, ale treściwie. I proszę o nie pisanie komentarzy typu "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki", bo ona ciągle płynie i widzę to sama po sobie smile

Rozstaliśmy się rok temu. On szaleńczo od początku we mnie zakochany: wielkie bukiety róż, codzienne spotkania, potrafił przybiec do mnie w środku nocy. Ale potem wiadomo, zauroczenie mija, a mi zaczęło przeszkadzać to, że on się oddala, zamiast zrozumieć to, ze każdy potrzebuje chwili dla siebie. Zaczęły się kłótnie. Odszedł. "Kocham Cię, ale nie jestem szczęśliwy. Chce być sam." Nie, wbrew pozorom nie odszedł do innej, żadnej nie miał. To akurat wiem na pewno. Przez cały czas mieliśmy kontakt, próbowałam wrócić. Bezskutecznie. Ostatnio trochę się zmieniło. Spotkaliśmy się raz z jego inicjatywy, obydwoje wiedzieliśmy po co, po prostu wyladowaliśmy w łózku. Był wtedy zupełnie inny niż kiedyś. Pokazywał jak to mu dobrze samemu itd. Po tej sytuacji była cisza. Poprosiłam go potem, zeby dał mi już spokój, bo nie umiem sobie ułozyć życia, gdy mamy ciągły kontakt. Szczególnie po tej ostatniej sytuacji. Napisałam mu, ze go kocham itd. Dal mi spokój na tydzień. I potem sie odezwał. Zaproponował spotkanie. I wtedy był zupełnie inny... Oczy maślane, ciągle przytulony do mnie. Spałam u niego i czesto w nocy się budziłam, bo on po prostu na mnie patrzył i dawał buziaka, gdy widział, że sie przebudziłam. Wiecie, to się widzi w oczach drugiej osoby. Ale po spotkaniu była znowu cisza. Kolejne zaproponowałam ja, wtedy nawet do niczego między nami nie doszło. Po prostu przytuleni do siebie zasnęliśmy. Poza tym na 2 spotkaniu zbliżenie wyszlo tez bardziej z mojej inicjatywy. Ale po spotkaniu znowu cisza. Pojechałam do niego w piątek. Przytuliłam się i mimo woli po prostu rozpłakałam i powiedziałam,że go kocham. Przytulił mnie tylko i odpowiedział "Kotek, nie odpowiem Ci, jest mi dobrze samemu. Ale tęskniłem, chciałem z toba polezeć, poprzytulać się". I jest cisza. Nie odzywam się. Mam wrażenie, że on mnie kocha. Takie rzeczy się czuje, po prostu. Poza tym, gdyby tak dobrze było mu samemu, to dawno urwałby kontakt. Może boi się powrotu, bo boi sie kłótni itd. Może poradzicie mi coś sensownego. Warto walczyć? Jeśli tak to jak? Dodam, że za 2 miesiace idziemy też na wesele, na które w sumie bardzo chętnie się zgodzil.

Tymczasem Ty twierdzisz, że on Ciebie kocha i dążysz do powrotu do związku nie zważając na to, że jest to tylko Twoje dążenie. Swoje uczucia projektujesz na niego i stąd ten kwiatek: "mam wrażenie, że on mnie kocha".
Życzę rzeczywiście trzeźwego spojrzenia.

10

Odp: Jak go odzyskać?
polson napisał/a:

No właśnie próbowałam to napisać tak, żebyście dobrze zrozumialy. Za 1 razem chodziło tylko o seks, sama to widziałam. Ale za 2-3 zupełnie już nie..bo albo do niego nie doszło, albo to ja go zainicjowalam.

Tak czy siak koleś Cię spławił, rzucając na odczepnego, że dobrze mu jest samemu. No tak czy nie?
Goń leszcza na drzewo i niech sobie siedzi sam jak mu tak dobrze samemu. Przez rok czasu nikogo nie miał.
I Ty w to wierzysz? A może żadna normalna go nie chce? Może po prostu jesteś czasoumilaczem misia,
który chwilowo nie może sobie ogarnąć żadnej fajnej laski i jak ma potrzebę "się przytulić" to o Tobie sobie przypomina?
Oczywiście twoje mechanizmy obronne teraz odrzucają wszystko co przed chwilą napisałem i to co napisali przedmówcy,
bo masz nawrót big love i będziesz tłumaczyć pajacowanie tego kolesia na wszystkie możliwe strony, żeby wyszło na twoje,
jak to on też coś do Ciebie czuje... Tak, czuje. Czuje, że spoko mieć dupencję w rezerwie, na wypadek bycia naprawdę samemu...
Klasyka.

11

Odp: Jak go odzyskać?

Jedyne, co wam powiem, to dziękuję smile Bo powinnam zrobić to, co próbowałam, czyli odciąć się zupełnie. Ale po tych spotkaniach wróciła "nadzieja" i dziękuję, ze ja zgasiliscie. Serio! smile

12

Odp: Jak go odzyskać?

Zuch dziewczyna big_smile Dasz radę i z czasem będzie coraz lepiej i łatwiej. Znajdziesz też kogoś kto sam będzie dążył do związku z Tobą i nie będziesz się musiała prosić o ochłapy uwagi. Powodzenia smile

13

Odp: Jak go odzyskać?

Szczerze to już ktoś taki jest. To nawet moja pierwsza, mlodziencza miłość, ale mam wrażenie, ze nie czuję do niego już tego, co kiedyś i boję się zaangażować, żeby go nie zranić.

14

Odp: Jak go odzyskać?
polson napisał/a:

No właśnie próbowałam to napisać tak, żebyście dobrze zrozumialy. Za 1 razem chodziło tylko o seks, sama to widziałam. Ale za 2-3 zupełnie już nie..bo albo do niego nie doszło, albo to ja go zainicjowalam.

Dzięki temu - w przyszłości, gdybyś miała jakieś pretensje - on będzie mógł zupełnie spokojnie powiedzieć Ci, że sama tego chciałaś ...

15

Odp: Jak go odzyskać?
polson napisał/a:

Szczerze to już ktoś taki jest. To nawet moja pierwsza, mlodziencza miłość, ale mam wrażenie, ze nie czuję do niego już tego, co kiedyś i boję się zaangażować, żeby go nie zranić.

Jeżeli wychodzisz z założenia, że „nie chcesz go zranić” już na samym początku, to już wiesz, że go zranisz. Po co Ci plaster? Duża jesteś, dasz sobie na razie sama radę z ogarnięciem siebie po nieudanym związku/FwB. Przez chwilę zastanów się, czy gdyby Twój ex zaproponował Ci związek, to zastanawiałabyś się choćby przez sekundę czy decydować się na to, czy też raczej nie bo być może go zranisz... wink Znasz odpowiedź wink Tzn. wiesz już jak się zachować w stos. do dawnej miłości...

Odp: Jak go odzyskać?

"Kocham Cię, ale nie jestem szczęśliwy. Chce być sam." Związek do dla niektórych facetów jak klatka z której chcą się uwolnić ale nie zostać zaniedbanym . faceci to zazwyczaj osobniki którzy potrzebują więcej miłości niż my .
potrzebują okazywania że się ich kocha , ale nie można ich zamykać . daj trochę wolności i swobody tongue

17

Odp: Jak go odzyskać?

Zawsze lubią bzykac ex bo to najłatwiejsze.  Jeden telefon i lecisz bez gaci.
Cała reszta to twoja wyobraźnia.
A codo kowego/starego.... to pokazuje jaką manipulantką jestes i jak chcesz wykorzystać kolesia jako plaster.

18

Odp: Jak go odzyskać?
alekosmicznyswiat napisał/a:

faceci to zazwyczaj osobniki którzy potrzebują więcej miłości niż my .

https://media.giphy.com/media/3o6ZtdqEiuUFZhT7os/giphy.gif

19

Odp: Jak go odzyskać?
pannapanna napisał/a:

Zawsze lubią bzykac ex bo to najłatwiejsze.  Jeden telefon i lecisz bez gaci.
Cała reszta to twoja wyobraźnia.
A codo kowego/starego.... to pokazuje jaką manipulantką jestes i jak chcesz wykorzystać kolesia jako plaster.

Nigdzie nie napisałam, ze mam zamiar do niego lecieć, bo tego nie zrobię.

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024