Powrót w rodzinne strony i kłopoty z sąsiadami - Netkobiety.pl

11 lat temu postanowiliśmy z mężem wrócić w rodzinne strony kupując małą działkę 6,5a z domem w sąsiedniej miejscowości .Przez ową działkę wiodła droga z dwóch stron działki.Ale sprzedający przedstawił oświadczenie,że nikt nie rości sobie pretensji co do działki z osób trzecich.Notariusz sprawdzał w sądzie i była czysta hipoteka.I nagle gdy chcieliśmy działkę ogrodzić w jej granicach dalsi i blizsi sąsiedzi podnieśli protest .Jedni bez naszej wiedzy wpisali nam służebność w hipotekę inni podali do sądu o zasiedzenie służebności-dwie sprawy bo dwóch sąsiadów podało nas do sądu.Jedni z tych sąsiadów przegrali sprawę,odczekali  rok czasu i ponowili ponownie oddać sprawę do sądu o służebność.Na zwracanie im uwagi o nie przechodzenie i nie przejeżdżanie przez działkę ubliżali,zastraszali nas.Doszło do tego,że długoletnie kłopoty związane z sądami naraziły nas na utratę zdrowia oraz poważne straty finansowe.Mąż ciężko zaczął chorować,trafił kilka razy do szpitala w stanie ciężkim.Doszło do tego,że nie jest w stanie poruszać się,potrzebuje opieki drugiej osoby czyli mojej-żony.Nie jest w stanie sam się bronić,najęliśmy do każdej sprawy adwokata.Ogromne koszty .Ja obciążona chorobą męża oraz tym,że wszystko muszę sama robić tracę powoli zdrowie czuję,że moja psychika powoli załamuje się.Przejmuję się wszystkim,nie mogę po nocach spać,rozmyślam,płaczę.Dzieci  mieszkają daleko od nas ,mają swoje problemy ,mimo wsparcia z ich strony,tak do końca nie zdają sobie chyba sprawy co przeżywamy.Sprawy sądowe toczą się już od 6 lat,a przed nami pewnie następne kilka lat.Każde wezwanie na sprawę powoduje ogromny mój lęk i strach .Zaczynam się bać tych ludzi,tego środowiska.Nie mamy gdzie i jak i gdzie odejść stąd bo toczą się sprawy sądowe.Sąsiedzi nas zniszczyli i naszą rodzinę.A wracaliśmy w swoje strony rodzinne,na spokojną starość.Jak dalej żyć ?Braknie nam sił pomimo leczenia się do pokonywania tych problemów.