Nie wiem, czy samotna osoba ma szansę na jakakolwiek pomoc....status rodziny...jest priorytetem w obecnych czasach....ale moze ...
Opiszę w kilku slowach swoja historię. Sama...dlaczego? Podobno atrakcyjna....moze i madra...chociaz czasem tej madrosci zyciowej brakuje...czy kiedys zabraklo....zbyt romantyczna...moze zbyt wrazliwa...po dwoch nieudanych zwiazkach...sama...co nie znaczy samotna...strata dziecka....kilkanascie lat temu...trauma, brak pracy...bieda...jakze strsznie boje sie biedy i terminow..kiedy trzeba coś zaplacic..a nie ma na to srodkow...Prace zdobylam, i zaczely sie tez klopoty..bo remont trzeba bylo zrobic w mieszkaniu, potem wykup mieszkania, i kredyty...i....komornik...pozniej...nie panowalam nad tym ...mieszkalam z mama, to dla niej poswiecilam swoje zycie...moglam wyjechac i moze byc sazczesliwa...zostalam w kraju...bo matka potrzebowala tego. Zachorowala....pobyt w szpitalu....powrot jej...ale choroba przewlekla, kosztowna byla, kolejny kredyt, znikad pomocy, troche pomoc rodziny, ale trzeba bylo oddać....w pracy napietnowana..bo zajecie komornicze...doszlo do zadluzenia mieszkania...moglabym ksiazke napisać...wiem jak smakuje....glod...idziesz do pracy glodna i musisz sie usnmiechać....bo usmiecham sie caly czas....do ludzi...po drodze swojego zycia....znalazlam pare istot Bozych...ktore potrzebowaly pomocy...i juz nie wiadomo...kto jej bardziej potrzebował...ale zawsze mozna ogrzac i cos dać od siebie...To wszystko dzialo sie na orzestrzeni kilkunastu lat....
Kolejny pobyt matki w szpitalu...udar mozgu...powrot ze szpitala nie tej samej juz osoby....trzy miesiace...i smierć....i samotnosc w zadluzonym mieszkaniu...i lęk...co dale?
No..coż zyje, pracuję...ale brakuje praktycznie wszystkiego....tv...kablowa odlaczona juz kilka lat...zreszta telewizor niesprawny...gaz odlaczony...brak na oplaty...ze wspolnota sprawa sadowa...udalo sie uratowac mieszkanie...splacam...ale...pensja...1300....mieszkanie 860...troche czasem pomaga siostra...ale ona wdowa...emerytra niska dorabia sprzedajac kwiaty...na Rynku Staromiejskim...w budce...Czasami przerazajaca jest rzeczywistosc...ale kocham zycie...probowalam pracowac dodatkowo...jak na ironię w firmie parabankowej...i udzielalam pozyczek...ale od godziny 6 do 22...na nogach...nie dawalam rady...a i w pracy pojawily sie problemy gdzie to ja pracuje, wydzierzawilam mala budke z kwiatami i zaczelam cos robic, niestety doniesiono do zakladu pracy, ze prowadze dzialalnosc a nie zglosilam tego...a pracuje w samorzadowej komorce, bojac sie utraty pracy zrezygnowalam..z tego...bylo nie bylo 1300 na reke jest...co dalej...nie wiem...mieszkam sama ze zwierzakami...ktore pozostaly, jakos tam jest. Ale jesli ktos chcialby pomoc...czymkolwiek...czyb to jedzenie, czy srodki czystosci.....to bylabym wdzieczna...Nie wiem jak dalej dam radę...mam rozne pomysly zeby cos robic...sprzedawać...to sie okaze, na ile wytrzymam to wszystko.
Na czym ta pomoc miałaby polegać?
Na czym ta pomoc miałaby polegać?
Przecież jest napisane. Na przekazaniu jedzenia i środków czystości.
Nie wiem, czy samotna osoba ma szansę na jakakolwiek pomoc....status rodziny...jest priorytetem w obecnych czasach....ale moze ...
Opiszę w kilku slowach swoja historię. Sama...dlaczego? Podobno atrakcyjna....moze i madra...chociaz czasem tej madrosci zyciowej brakuje...czy kiedys zabraklo....zbyt romantyczna...moze zbyt wrazliwa...po dwoch nieudanych zwiazkach...sama...co nie znaczy samotna...strata dziecka....kilkanascie lat temu...trauma, brak pracy...bieda...jakze strsznie boje sie biedy i terminow..kiedy trzeba coś zaplacic..a nie ma na to srodkow...Prace zdobylam, i zaczely sie tez klopoty..bo remont trzeba bylo zrobic w mieszkaniu, potem wykup mieszkania, i kredyty...i....komornik...pozniej...nie panowalam nad tym ...mieszkalam z mama, to dla niej poswiecilam swoje zycie...moglam wyjechac i moze byc sazczesliwa...zostalam w kraju...bo matka potrzebowala tego. Zachorowala....pobyt w szpitalu....powrot jej...ale choroba przewlekla, kosztowna byla, kolejny kredyt, znikad pomocy, troche pomoc rodziny, ale trzeba bylo oddać....w pracy napietnowana..bo zajecie komornicze...doszlo do zadluzenia mieszkania...moglabym ksiazke napisać...wiem jak smakuje....glod...idziesz do pracy glodna i musisz sie usnmiechać....bo usmiecham sie caly czas....do ludzi...po drodze swojego zycia....znalazlam pare istot Bozych...ktore potrzebowaly pomocy...i juz nie wiadomo...kto jej bardziej potrzebował...ale zawsze mozna ogrzac i cos dać od siebie...To wszystko dzialo sie na orzestrzeni kilkunastu lat....
Kolejny pobyt matki w szpitalu...udar mozgu...powrot ze szpitala nie tej samej juz osoby....trzy miesiace...i smierć....i samotnosc w zadluzonym mieszkaniu...i lęk...co dale?
No..coż zyje, pracuję...ale brakuje praktycznie wszystkiego....tv...kablowa odlaczona juz kilka lat...zreszta telewizor niesprawny...gaz odlaczony...brak na oplaty...ze wspolnota sprawa sadowa...udalo sie uratowac mieszkanie...splacam...ale...pensja...1300....mieszkanie 860...troche czasem pomaga siostra...ale ona wdowa...emerytra niska dorabia sprzedajac kwiaty...na Rynku Staromiejskim...w budce...Czasami przerazajaca jest rzeczywistosc...ale kocham zycie...probowalam pracowac dodatkowo...jak na ironię w firmie parabankowej...i udzielalam pozyczek...ale od godziny 6 do 22...na nogach...nie dawalam rady...a i w pracy pojawily sie problemy gdzie to ja pracuje, wydzierzawilam mala budke z kwiatami i zaczelam cos robic, niestety doniesiono do zakladu pracy, ze prowadze dzialalnosc a nie zglosilam tego...a pracuje w samorzadowej komorce, bojac sie utraty pracy zrezygnowalam..z tego...bylo nie bylo 1300 na reke jest...co dalej...nie wiem...mieszkam sama ze zwierzakami...ktore pozostaly, jakos tam jest. Ale jesli ktos chcialby pomoc...czymkolwiek...czyb to jedzenie, czy srodki czystosci.....to bylabym wdzieczna...Nie wiem jak dalej dam radę...mam rozne pomysly zeby cos robic...sprzedawać...to sie okaze, na ile wytrzymam to wszystko.
A w jakiej miejscowości mieszkasz?
Mieszkam w Toruniu
Arsenalo napisał/a:Na czym ta pomoc miałaby polegać?
Przecież jest napisane. Na przekazaniu jedzenia i środków czystości.
Ok. To widzę. Źle postawiłem pytanie. Bardziej chodziło mi o to, czy przekazanie środków czystości, czy środków na zakup tychże. Zbytnim skrótem poleciałem. Dziękuję za zwrócenie uwagi . Bo trudno cokolwiek przekazać, jak nawet nie wiadomo gdzie.
Jeśli ktoś chciałby przekazać coś...poproszę o informację na maila... swoją sytuację mogę udokumentować...w razie takiej potzreby
1300 zl pozostaje Ci po odciagnieciach komorniczych ? Czy tyle tylko zarabiasz ? Ale nie, wtedy komornik by Ci nic ie zajal, bo jest to kwota wolnaod zajec komorniczych.
Duzo zostalo Ci tego dlugu ?
Faktycznie nielatwa sytuacja.Jak gdzies dorobisz oficjalnie, to komornik zabierze.Na czarno- mozesz miec problemy w pracy, w urzedzie skarbowym.
W tej chwili mi przychodzi do glowy wyjazd za granice.Na troche, zeby podreperowac budzet.
Z pracy bezplatnu urlop, zeby ne zwolnili Cie.
Napisz cos o mieszkaniu.Wlasnosciowe ? Na Twoje nazwisko ?
Bardzo dziękuję za przekazane środki czystosci....za zrozumienie i konkretną pomoc...