Witam,
mieszkam w Hiszpanii od kilka lat. Nie podoba mi się tam jednak. Często wyjeżdżałem w delegacje i myślałem, że znajde jakiś kraj gdzie poczuję się dobrze. Niestety ciągnie mnie spowrotem do Polski, ale to głównie za sprawą mojej rodziny. Moja siostra niedawno urodziła, fajnie jakby wujek był na miejscu. Zresztą tęsknie strasznie za wszystkim. Do rzeczy.
Kilka miesięcy temu w podróży poznałem fajną dziewczynę. Jechała autostopem po Europie. Na jednej z grup na fb szukała noclegu w miejscu gdzie akurat byłem, więc jej zaproponowałem. Zgodziła się. Przyszła, porozmawialiśmy i wyszło na to, że jesteśmy z tego samego okręgu w Polsce (20km różnicy). Fajnie nam się gadało. Ona poszła spać, ja też, a rano się zabrała w dalszą podróż zostawiając kontakt do siebie.
Jak przylatywałem na weekendy do Polski to pisałem do niej czy ma czas, i tak kilka razy się widzieliśmy. Zaintrygowała mnie i to mocno, a to że przychodziła na spotkania też chyba o czymś świadczyło?
W każdym razie byłem teraz na dłuższym urlopie w Polsce na święta. Spotkałem się z nią w pasterkę w gronie moich znajomych. Było super. Po jakimś czasie zaczął się pojawiać "przypadkowy" dotyk, przytulenie czy spotkanie się spojrzeniami z takim "przeszywaniem". Zostaliśmy u mojego przyjaciela na noc, leżeliśmy razem w łóżku i rozmawialiśmy. Powiedziała mi wtedy, że jak ją objąłem to czuła dreszcze na całym ciele. Zaczęliśmy się całować, a później spaliśmy wtuleni w siebie.
Odwiozłem ją do domu nad ranem z pożegnalnym buziakiem. Dziewczyna jest młoda (22 lata - ja, 29), ale strasznie dojrzała i zaradna. Wychowywała się z siostrą. Nie wiem co stało się z jej rodzicami. Nie pytałem. W drugi dzień świąt została sama w domu i zadzwoniła do mnie, że jej smutno i czy nie chcę wpaść.
Miałem wtedy spotkanie rodzinne, ale pojechałem do niej. Rozmawialiśmy do 4 nad ranem. Było mi cudownie, na prawdę.
Spytała jak długo chcę być za granicą. Powiedziałem, że jeszcze kilka miesięcy na pewno, ale później chciałbym wrócić. Ucieszyła się i powiedziała że na mnie poczeka. Wtedy spytałem czy chce poczekać żeby ze mną być. A ona "chciałabym bardzo". Zostałem u niej na noc, kochaliśmy się.
Mówiła że nigdy kogoś takiego jak ja nie spotkała i że bardzo się cieszy, że mnie poznała zupełnie przypadkiem. Komplementowałem ją, a ona mnie.
Spytacie się po co pisze tego posta, skoro wszystko wygląda wspaniale?
Otóż są pewnie niedopowiedzenia.
Niby powiedziała że chciałaby być ze mną, ale w kolejnych dniach nic na ten temat nie wspominała. Po drugie to ja wszystko inicjuje - rozmowy, miłe słówka, komplementy, buziaki, propozycje, łapanie za ręke itd - ona nigdy pierwsza tego nie zrobiła. Jedynie co powiedziała sama od siebie to "nie miej wątpliwości co do mnie".
Wiem, że jestem osobą, która czasami przesadza, ale wolę mieć wszystko czarno na białym.
Z moją eks było czasami tak, że wkurzałem się jak nie dawała mi znać kiedy wróciła do domu ze spotkania z kumpelami (wydawało mi się to oczywiste, a tego nie dostawałem). Tutaj jest podobnie. Co Wy myślicie o tej sytuacji? Jak powinienem się zachować?
Pozdrawiam
P.S jeszcze tydzień jestem w Polsce, więc mam czas żeby z nią porozmawiać osobiście jak coś