nie chcę z nim zamieszkać - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » nie chcę z nim zamieszkać

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 160 ]

Temat: nie chcę z nim zamieszkać

Cześć, postanowiłam napisać na forum, bo sama nie wiem co zrobić. Może wyda wam się to dziwne, ale nie chcę mieszkać ze swoim chłopakiem. Mam 25 lat, jestem po studiach i pracuję. On ma 27 lat i także pracuje. Jesteśmy razem prawie 3 lata. Mam własne mieszkanie, które jeszcze na studiach kupili mi rodzice (nie będę ukrywać, są zamożni i dobrze zarabiają). Mój luby również mieszka w mieszkaniu, który wziął na kredyt jakieś 3 lata temu. Jego rodzice pomagają mu je spłacać póki co. Ogólnie i ja i on dobrze zarabiamy, bo pracujemy w tej samej dobrze płatnej i pożądanej na rynku branży. Ale do rzeczy. Chłopak chciałby ze mną zamieszkać. Już jakiś rok temu proponował to na luzie, ale po mnie ten pomysł spłynął bez większych emocji. Teraz temat powrócił i on by chciał tak na poważnie zamieszkać ze mną. Problemem jest gdzie? On ma swoje lokum, ja swoje. Oba są niewielkie, moje mieszkanie ma 55 m, a jego 52. On ma tam swój świat, ja swój - mam na myśli nasze mieszkania. Kocham go, uwielbiam spędzać z nim czas, zostawałam u niego na noc nie raz, tak samo on u mnie. I tu jest problem. Ja nie czuję potrzeby mieszkania z nim. Jestem bardzo związana z moim mieszkaniem - urządzałam je samodzielnie, kolory ścian, meble, wszystko jest takie jakie sobie wymarzyłam. To jest mój azyl. Bardzo przytulny, kobiecy, stylowy. Uwielbiam czystość i porządek, lubię gdy wszystko jest na swoim miejscu. Były takie sytuacje, ze kiedy chłopak przychodził do mnie, często denerwowałam się, tym, że coś przestawił, albo nie powycierał wody w łazience po prysznicu, albo że nakruszył na kanapę jedząc chipsy, że nie odkłada wielu rzeczy na swoje miejsce. Nawet nie proszę go żeby zrobił mi herbatę, bo boję się, ze zrobi burdel w kuchni... No niestety tak jest. Albo jego porozrzucane ubrania kiedy idziemy spać. U siebie robi tak samo. Ale w swoim domu niech robi co chce, nie wtrącam się. Kilka razy delikatnie zwróciłam mu uwagę, żeby przestrzegał moich zasad w moim mieszkaniu, ale raczej nic się nie zmieniło. Uważa, ze przesadzam. Może to tak brzmi, ale ja tego nie znoszę. Zresztą to nie dotyczy tylko chłopaka. czasami jak ktoś mnie odwiedza to też nie lubię, jak krząta się po mieszkaniu, bo ja lubię mieć wszystko po swojemu. Nie wiem, może ja jestem jakaś dziwna, ale po prostu tak mam. Nie chcę z nimi mieszkać, lubię mieszkać sama, swój porządek i w ogóle. Nie wyobrażam sobie wyprowadzić się gdzieś indziej, ale też nie wyobrażam sobie, żeby mój chłopak (lub nawet ktokolwiek inny) wprowadził się do mnie i zaburzył wszystko... Nie wiem czy mnie rozumiecie. I nie ma to związku z brakiem uczuć do chłopaka, bo kocham go, ale moje mieszkanie to moje mieszkanie i chcę tam być sama. Nie wiem co zrobić, bo przecież wszystkie pary muszą mieszkać razem, a ja tego nie chcę, bo dobrze mi tak jak jest czyli razem i jednocześnie osobno.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
sugarfairy napisał/a:

. Nie wiem co zrobić, bo przecież wszystkie pary muszą mieszkać razem, a ja tego nie chcę, bo dobrze mi tak jak jest czyli razem i jednocześnie osobno.

nie musza wink

ale pod warunkiem, ze obu stronom to odpowiada. u Ciebie niestety bedzie problem,bo Ty nie chcesz, a on chce.
no i sytuacja moglaby sie skomplikowac przy dzieciach, ale ja uwazam,ze zawsze jest jakies rozwiązanie wink

ale rozumiem Cie. teraz mieszkam sama, ale jak kogos poznam to nie bedzie mowy o wspolnym mieszkaniu. noclegi, weekendy - ok,jestem za. ale na wspolne mieszkanie sie nie zgodze. za dobrze jest mi samej, lubie mieszkać sama,nikt mi nie balagani,niczego nie rusza, nie musze nic zmieniać, ani sie dostosowywac do kogos.

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Cześć. Z tego co opisujesz wyciągam takie wnioski, że możesz być osobą typu perfekcjonistki. Takie osoby charakteryzują się tym, że wszystko musi być tak, jak one zrobią, uważają, że nikt nie zrobi czegoś lepiej od nich. Przyczyną takiego zachowania są jakieś braki w dzieciństwie najczęściej. Jest to taka obrona przed czymś, czego człowiek się boi. Dlatego pragnie mieć coś, co będzie tylko jego i nikt nie będzie mu w tym przeszkadzać. A może w dzieciństwie musiałaś rywalizować z kimś o coś ważnego i teraz pragniesz sobie to zrekompensować i mieć coś tylko swojego? Zastanów się nad tym, bo jakaś przyczyna Twojego zachowania na pewno jest, trzeba ją tylko odkryć i zrozumieć.

4 Ostatnio edytowany przez sugarfairy (2016-12-30 18:15:13)

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Dzięki za odpowiedzi.

_v_ cieszę, że ktoś mnie rozumie. Ja po prostu jestem typem samotniczki. Lubię ludzi, spotykać się ze znajomymi, z chłopakiem na mieście, w kinie, w pubach, na domówkach, ale swój dom wole trzymać z dala od ludzi. Zwykle wpada do mnie od czasu do czasu koleżanka, rodzice, no i chłopak, ale ja są tam dłużej, to się irytuję. Po prostu moje mieszkanie jest moim światem i nie lubię jak ktoś z buciorami się do niego dobija. To jest dobre tylko na krótką metę, bo na dłużej wolę być po prostu sama. Mój chłopak mówi o wspólnym zamieszkaniu coraz częściej, trochę się smuci, kiedy go zbywam z tym pomysłem, bo ciągle unikam tego tematu, albo mówię mu, że może kiedyś, za parę lat... No a przecież większość par chce mieszkać ze sobą, żeby się bliżej poznać, docierać, przyzwyczajać... Moje koleżanki w przeciwieństwie do mnie mieszkają już ze swoimi partnerami, niektóre to nawet chciały tego bardziej niż oni sami, co dla mnie jest kompletnie niezrozumiałe.

zaklopotana123451 Owszem mam w sobie coś z perfekcjonistki, szczególnie w pracy staram się robić wszystko idealnie, nie mogę pozwolić sobie na niedociągnięcia. Kiedyś marzyłam o własnym mieszkaniu, rodzice pomogli mi spełnić to marzenie. Zanim poznałam R. urządzałam go z wielką starannością. Nie mogę wyobrazić sobie, że on mógłby się wprowadzić i zepsuć wszystko, wstawić swoje rzeczy, ubrania, zrobić bałagan... W dzieciństwie raczej nie miałam poważnych problemów. Dobrze się uczyłam, rodzice mnie wspierali, mam starszą siostrę, obie miałyśmy osobne pokoje. Naprawdę nie wiem z czego wynika moje zachowanie.

5

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

a czy to naprawde musi byc objaw jakiegoś zaburzenia? braków? czy czegoś tam?

mi jest po prostu tak wygodniej i przyjemniej
nie mówiąc juz o tym, ze jak spie sama w lozku to w koncu sie wysypiam!

moj eks partner straszny syf robił w moim mieszkaniu i ciagle mu na to zwracalam uwage.
a ja, jak mieszkam sama,to mam czysto i jestem zadowolona.

autorko,myślę, ze ten temat wyjdzie z partnerem,bo nie jest do konca uczciwe takie zbywanie go...
aczkolwiek chyba sie domyslasz, ze jeżeli zostaniesz przy swoim,to partner moze sie z Toba rozstac...

6

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
_v_ napisał/a:

autorko,myślę, ze ten temat wyjdzie z partnerem,bo nie jest do konca uczciwe takie zbywanie go...
aczkolwiek chyba sie domyslasz, ze jeżeli zostaniesz przy swoim,to partner moze sie z Toba rozstac...

I tego się obawiam. Nie chcę go stracić. Chcę z nim być, ale nie mieszkać na co dzień. Jakiś czas temu rozmawialiśmy na ten temat. On uważa, że to normalne i że w końcu trzeba będzie razem zamieszkać, bo jako para tworzymy związek i po prostu musimy być razem co dzień. Poza tym on uważa, że takie mieszkanie razem pozwoli zweryfikować, czy nadajemy się do wspólnego życia. On bardzo lubi moje mieszkanie, bo jest takie przytulne i w ogóle. Pewnie nie miałby problemu, żeby się wprowadzić do mnie, a swoje mieszkanie wynająć. Jemu wszystko jedno w którym, ważne żeby miał przy sobie swój komputer, łóżko, no i mnie. Gdy mówiłam mu o swoich zasadach, że nie lubię tego czy tamtego, to powiedział, ze postara się ich przestrzegać, ale i tak potem się zapominał. Drażniło mnie to. Dlatego nie wiem co będzie dalej. Boję się, ze jak będzie naciskał, a ja będę sceptyczna, to się na mnie obrazi.

7

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Jak chcesz być sama to taki układ jest ok, robisz co chcesz , ty ustalasz zasady. Pytanie tylko co dalej skoro masz chłopaka?czas przejść na kolejny etap. Czy z mężem i dziećmi też  będziesz mieszkać osobno?Może Tobie chłopak wcale nie jest potrzebny tylko nie chcesz być  sama .
Masz przesadny stosunek do czystości.Jasne powinnaś wymagać posprzątania po sobie, nie rozrzucania rzeczy ale jak ktoś nakruszy czy rozsypie cukier jak robi herbatę to przesada bo pewnie szlag Cię trafia.Na dłuższą metę jest to nie do zniesienia bo zwierzęta domowe brudzą, dzieci też jak są a poza tym ciężko będzie Ci chłopaka na tyle zmienić by całkowicie wpasował się w Twoje ramy.
Moim zdaniem musisz zastanowić się czego oczekujesz od związku i dokąd on ma zmierzać, bo ewidentnie chłopak chce pójść na dalszy etap a tu kompromisu nie widzę.

8

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
anicorek87 napisał/a:

Jak chcesz być sama to taki układ jest ok, robisz co chcesz , ty ustalasz zasady. Pytanie tylko co dalej skoro masz chłopaka?czas przejść na kolejny etap. Czy z mężem i dziećmi też  będziesz mieszkać osobno?Może Tobie chłopak wcale nie jest potrzebny tylko nie chcesz być  sama .
Masz przesadny stosunek do czystości.Jasne powinnaś wymagać posprzątania po sobie, nie rozrzucania rzeczy ale jak ktoś nakruszy czy rozsypie cukier jak robi herbatę to przesada bo pewnie szlag Cię trafia.Na dłuższą metę jest to nie do zniesienia bo zwierzęta domowe brudzą, dzieci też jak są a poza tym ciężko będzie Ci chłopaka na tyle zmienić by całkowicie wpasował się w Twoje ramy.
Moim zdaniem musisz zastanowić się czego oczekujesz od związku i dokąd on ma zmierzać, bo ewidentnie chłopak chce pójść na dalszy etap a tu kompromisu nie widzę.

Tylko tu nie chodzi o samą czystość, bo tak się składa, że mam w domu królika w klatce smile Ale on ma swoje miejsce, sprzątam po nim regularnie itp. Bardziej chodzi mi o obecność drugiej osoby, która burzy mój cały uporządkowany świat. Czystość też ma dla mnie duże znaczenie, zresztą mój chłopak nie jest brudasem, chodzi tylko o to, że nie robi czegoś po mojemu i to mnie drażni, a ja nie chcę być od uczenia go co powinien a czego nie powinien. Choćby składnia ubrań powinna go nauczyć mama, a nie ja. Co do dzieci, nawet o nich nie myślę w perspektywie najbliższych 5 lat.

9

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Rozumiem Cie, ale związek to także ustępstwa i kompromisy. Jeśli oboje się zaprzecie...

10

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Jak sobie wyobrażasz Waszą wspólną przyszłość? Ślub, dzieci?
W końcu TRZEBA będzie razem zamieszkać.

11

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
Cyngli napisał/a:

Jak sobie wyobrażasz Waszą wspólną przyszłość? Ślub, dzieci?
W końcu TRZEBA będzie razem zamieszkać.

No własnie TRZEBA. Ja nie czuję się na to gotowa. Nie wiem, może za jakiś czas mi się odmieni? Chcę mieszkać sama. Wiem, że związek to kompromisy. Już nie raz szliśmy oboje na ustępstwa. Ale ta kwestia jest już czymś o wiele bardziej poważniejszym, a ja czuję, że nie nacieszyłam się jeszcze w pełni samodzielnością. Co do ślubu, to oboje go nie planujemy , bo nie jesteśmy wierzący, nie chodzimy do kościoła, poza tym oboje nie chcemy tego przynajmniej teraz. Ja wiem, że w przyszłości należałoby zamieszkać razem, nawet gdybyśmy mieli te dzieci za 5,8, 10 lat, ale teraz nie umiem sobie tego wyobrazić. Nie miałabym z tym wszystkim problemu gdybym nie była w związku. A tak ze względu na chłopaka muszę się tym zamartwiać, bo nie chcę go stracić. Pod wszystkimi innymi względami jest między nami naprawdę dobrze, żyjemy w pełnej harmonii, tylko osobno, w osobnych mieszkaniach. A ja się swoim swobodnym, spokojnym samotnym mieszkaniem nie nacieszyłam.

12

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
sugarfairy napisał/a:


[...] Poza tym on uważa, że takie mieszkanie razem pozwoli zweryfikować, czy nadajemy się do wspólnego życia. [...]

[...]Gdy mówiłam mu o swoich zasadach, że nie lubię tego czy tamtego, to powiedział, ze postara się ich przestrzegać, ale i tak potem się zapominał. Drażniło mnie to. [...]

Twój chłopak ma rację. Tułać się z mieszkania do mieszkania w tym wieku to strata czasu. Zamieszkanie wspólne szybko zweryfikuje ten wasz 3 letni związek. Jemu tam wszystko jedno (tak jak piszesz) gdzie będzie mieszkał, byleby z Tobą, Ty go musztrujesz, że "podkładki pod kubek nie położył" (to przykład wink ) i może jest trochę gapowaty bo podłogi po prysznicu nie wytrze... no ale bez przesadyzmu, od niewytartej podłogi świat się nie zawali przecież wink

Skoro piszesz, że zarobki masz niezłe to co stoi na przeszkodzie zamieszkać z nim w jego mieszkaniu na jakiś czas? No nie wiem, pół roku i zobaczyć na próbę jak to będzie? A Twoje mieszkanie, na ten czas zamknąć na klucz, klucz oddać rodzicom na przechowanie (udać, że go nie ma - mieszkania znaczy się tongue ) i spróbować? Jak będzie źle - wracasz do siebie. Jak będzie dobrze... to pomyślicie w którym zamieszkacie na stałe i dopiero zacznie się "wojna" wink

13

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
sugarfairy napisał/a:

a ja czuję, że nie nacieszyłam się jeszcze w pełni samodzielnością.

Jaką samodzielnością big_smile Sama sobie kupiłaś mieszkanie? Oh, wait

14

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
Harvey napisał/a:

Skoro piszesz, że zarobki masz niezłe to co stoi na przeszkodzie zamieszkać z nim w jego mieszkaniu na jakiś czas? No nie wiem, pół roku i zobaczyć na próbę jak to będzie? A Twoje mieszkanie, na ten czas zamknąć na klucz, klucz oddać rodzicom na przechowanie (udać, że go nie ma - mieszkania znaczy się tongue ) i spróbować? Jak będzie źle - wracasz do siebie. Jak będzie dobrze... to pomyślicie w którym zamieszkacie na stałe i dopiero zacznie się "wojna" wink

Tak się składa, że on uwielbia moje mieszkanie bardziej niż swoje smile Jego mieszkanie jest minimalistyczne, klasyczne, raczej nie przywiązuje wagi do wystroju, takie typowa męska kawalerka. Moje jest przesłodzone wink Kolorowe ściany, bardzo dziewczęcy styl z elementami orientu wink Czasami, nie chce mu się ode mnie wychodzić i jechać do siebie. Ale kiedy już wychodzi po wspólnie sprzędzonym poprzednim dniu i nocy, to czasami czuję, że nareszcie (nie mam oczywiście niczego złego na myśli) mam spokój i poprawiam po nim wszystko. Co do jego mieszkania - na dłuższą metę czułabym się tam jak nie u siebie, pisałam, że nie wyobrażam sobie opuścić swojego gniazdka wink Ja naprawdę jestem w kropce, bo wiem, że R. robi się przykro, jak za każdym razem nie daje mu jednoznacznej odpowiedzi. On myślał, że będę skakała z radości na myśl o wspólnym zamieszkaniu, a ja nawet nie potrafię. Czuję, że ten problem stanie się z czasem poważniejszy.

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Autorko, są 2 wyjścia z tej sytuacji. Albo Ty zmienisz swoje nastawienie do tego, zamieszkacie ze sobą i będziecie dalej razem, albo znajdź sobie takiego mężczyznę, któremu będzie to odpowiadać. Żadnego innego wyjścia z tej sytuacji nie widzę. To jest naturalne, że jeśli kogoś się kocha, to następuje taki moment, że chce się być z tą osobą codziennie i z nią mieszkać. Jeśli u Ciebie to nie wystąpiło, a u Twojego chłopaka tak, to widocznie nie jesteście dla siebie stworzeni.

16

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
RavenKnight napisał/a:
sugarfairy napisał/a:

a ja czuję, że nie nacieszyłam się jeszcze w pełni samodzielnością.

Jaką samodzielnością big_smile Sama sobie kupiłaś mieszkanie? Oh, wait

No nie, ale co to ma do rzeczy. Mieszkam sama, zarabiam na siebie, utrzymuję to mieszkanie i jest mi z tym dobrze.

17

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
RavenKnight napisał/a:
sugarfairy napisał/a:

a ja czuję, że nie nacieszyłam się jeszcze w pełni samodzielnością.

Jaką samodzielnością big_smile Sama sobie kupiłaś mieszkanie? Oh, wait

Cóż, niektórzy samodzielni nie będą nigdy... brak im na to ambicji.
A co do tematu to nie widzę powodu dla którego miałabyś iść na ustępstwa. Nie jesteś jeszcze matką Polką, jeszcze namieszkasz się z mężczyzną i dziećmi.
Jeśli chcesz się teraz cieszyć swobodą i wolnością to to jest być może ostatnich parę lat w życiu kiedy masz taką możliwość.
Ja w twoim wieku nie miałam szansy na własne mieszkanie bo mi rodzice mi nie pomagali także szczerze zazdroszczę ci takiej możliwości i gdybym ja ją miała też bym chciała mieszkać parę lat sama.
I Wcale nie uważam że to Takie banalne że on nie wyciera podłogi czy brudzi w kuchni.
Dla mnie to by wprost oznaczało że on nie szanuje praw panujących w moim domu. MOIM wielkimi literami.

18

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
zaklopotana123451 napisał/a:

Autorko, są 2 wyjścia z tej sytuacji. Albo Ty zmienisz swoje nastawienie do tego, zamieszkacie ze sobą i będziecie dalej razem, albo znajdź sobie takiego mężczyznę, któremu będzie to odpowiadać. Żadnego innego wyjścia z tej sytuacji nie widzę. To jest naturalne, że jeśli kogoś się kocha, to następuje taki moment, że chce się być z tą osobą codziennie i z nią mieszkać. Jeśli u Ciebie to nie wystąpiło, a u Twojego chłopaka tak, to widocznie nie jesteście dla siebie stworzeni.

Nie lubię tworzyć takich sugestii typu "nie jesteście dla siebie". Wszystko jest między nami ok, tylko ta kwestia nas różni. Czasami sobie myślę, że idealnie byłoby gdybyśmy mieli mieszkania obok siebie w tym samym bloku, na tym samym piętrze, naprzeciwko siebie.

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Ale taka prawda, jeżeli nie zgadzacie się w tak ważnej sprawie, to jak Ty chcesz to rozwiązać? Po Twojemu? Nie. Albo idziecie wspólnie na jakiś kompromis, albo prędzej czy później się rozstaniecie. Bo Twój chłopak ma inne zdanie niż Ty na ten ważny temat.

20

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

To może tak...

Widzicie się codziennie?
Masz u niego/On u ciebie jakieś swoje rzeczy?
Wolisz spać sama czy z nim?
Chodzicie przy sobie w "podomowych gaciach" ?
Ile czasu masz to mieszkanie i ile już w nim mieszkasz? Rok, trzy?

21

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
zaklopotana123451 napisał/a:

Cześć. Z tego co opisujesz wyciągam takie wnioski, że możesz być osobą typu perfekcjonistki. Takie osoby charakteryzują się tym, że wszystko musi być tak, jak one zrobią, uważają, że nikt nie zrobi czegoś lepiej od nich. Przyczyną takiego zachowania są jakieś braki w dzieciństwie najczęściej. Jest to taka obrona przed czymś, czego człowiek się boi. Dlatego pragnie mieć coś, co będzie tylko jego i nikt nie będzie mu w tym przeszkadzać. A może w dzieciństwie musiałaś rywalizować z kimś o coś ważnego i teraz pragniesz sobie to zrekompensować i mieć coś tylko swojego? Zastanów się nad tym, bo jakaś przyczyna Twojego zachowania na pewno jest, trzeba ją tylko odkryć i zrozumieć.


Mój Ty psychologu... :* "D

sorki, nie mogłam się powstrzymać. Tu nie chodzi o analizowanie, dlaczego autorka  tak ma, tylko o to, że tak ma. I nie ma potrzeby tego zmieniać. Ja ją rozumiem. Gdybym miała teraz zdecydować, czy zamieszkać ze swoim, to chyba bym się nie zdecydowała.

Miałam znajomą, która miała faceta i oni mieszkali osobno - ona sobie ceniła spokój i fakt, że może robić, co chce i kiedy chce, np jechać na wakacje bez konsultacji z nim.

Kwestia trafienia na kogoś "swojego".

22

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Porozmawiaj z nim, powiedz mu o swoich obawach tak jak nam tutaj. Nie możesz go tak trzymać w niepewności, on ma chyba już inne spojrzenie na wasz związek i pewnie jakieś plany na przyszłość. Może się zdarzyć i tak, że nie znajdziecie kompromisu i wasz związek się rozpadnie. Tak czy siak pogadać trzeba.

23

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

No Ok, dopóki związek nie jest poważny, to rozumiem mieszkanie w osobnych mieszkaniach, ale ja pytałam, co będzie, jeśli zechcecie pójść krok dalej, narzeczeństwo, ślub. Dalej będziecie mieszkać osobno po ślubie i się odwiedzać co drugi dzień? Przecież to śmieszne.

24

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Mam trochę doświadczenia z królikami i sądzę, że jeśli udało Ci się zamieszkać z królikiem, to w końcu i mężczyznę zaakceptujesz. Mężczyznom zdarza się częściej słuchać niż królikom wink Może po prostu nie jesteś jeszcze na etapie życia, w którym wspólne zamieszkanie jest atrakcyjniejsze niż solo.

25

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
Harvey napisał/a:

To może tak...

Widzicie się codziennie?
Masz u niego/On u ciebie jakieś swoje rzeczy?
Wolisz spać sama czy z nim?
Chodzicie przy sobie w "podomowych gaciach" ?
Ile czasu masz to mieszkanie i ile już w nim mieszkasz? Rok, trzy?

Widujemy się 4 razy w tygodniu (oboje pracujemy i czasem jesteśmy zbyt zmęczeni, żeby się spotkać w tygodniu, ale piątki i soboty zawsze razem)
Ma w mojej łazience maszynki do golenia, piankę, zawsze odwieszam dla niego ręcznik, jakieś jego domowe ciuchy trzymam w szafie, u niego też mam bieliznę i koszulę do spania, jakiś dezodorant, takie podstawowe osobiste rzeczy
Lubie z nim spać, ale często jest mi przy nim gorąco, bo on jest strasznie ciepły jak piekarnik, zdecydowanie lepiej wysypiam się sama, ale z nim jest jakoś tak bezpieczniej wink
Kiedy zostajemy u siebie na noc, to przebieramy się w luźniejsze ciuchy, nie mamy z tym problemu, nawet nago wink
Mieszkam na swoim już jakieś cztery lata

26 Ostatnio edytowany przez Harvey (2016-12-30 20:39:47)

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
Cyngli napisał/a:

No Ok, dopóki związek nie jest poważny, to rozumiem mieszkanie w osobnych mieszkaniach, ale ja pytałam, co będzie, jeśli zechcecie pójść krok dalej, narzeczeństwo, ślub. Dalej będziecie mieszkać osobno po ślubie i się odwiedzać co drugi dzień? Przecież to śmieszne.

Może wykupi mieszkanie obok i będzie wracał na noc do siebie wink

A tak serio, lepiej z nim teraz pogadaj o waszym związku i jak widzisz kwestię wspólnego zamieszkania w najbliższym czasie. Śluby, dzieci to inna kwestia... ale o tym też warto pogadać. On dogania 3 z przodu i możliwe (a nawet wielce prawdopodobne tongue ), że to powoli ulega zmianie niż to było mówione 2 lata temu lub 3, na samym początku tongue

edit:

sugarfairy napisał/a:

Widujemy się 4 razy w tygodniu (oboje pracujemy i czasem jesteśmy zbyt zmęczeni, żeby się spotkać w tygodniu, ale piątki i soboty zawsze razem)
Ma w mojej łazience maszynki do golenia, piankę, zawsze odwieszam dla niego ręcznik, jakieś jego domowe ciuchy trzymam w szafie, u niego też mam bieliznę i koszulę do spania, jakiś dezodorant, takie podstawowe osobiste rzeczy
Lubie z nim spać, ale często jest mi przy nim gorąco, bo on jest strasznie ciepły jak piekarnik, zdecydowanie lepiej wysypiam się sama, ale z nim jest jakoś tak bezpieczniej wink
Kiedy zostajemy u siebie na noc, to przebieramy się w luźniejsze ciuchy, nie mamy z tym problemu, nawet nago wink
Mieszkam na swoim już jakieś cztery lata

Wiesz na co to zaczyna wyglądać dla mnie? Na przechodzony związek. Tkwicie w jednym punkcie i ani w lewo ani w prawo. Ślubu nie chcecie (mnie tam nic do tego, no ale to już jest krok do przodu tongue), zamieszkać ze sobą nie chcecie, jak macie lenia to w sumie wystarczy sms - a zmęczyłam/em się pracą, nie chce mi się jechać tongue dzieci... a z tym to kwestia indywidualna wink

Na moje oko twojemu partnerowi zaczyna to przeszkadzać. On by chciał ruszyć do przodu a tobie jest wygodnie tak jak jest.

I serio, przez 4 lata można się już nacieszyć swoim mieszkaniem i zdążyć je 2 razy wyremontować bo się już coś znudziło.

27

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

teraz nie chcesz mieszkac z kims, rozumiem to. ale kiedys zamierzasz mieszkac z kims? jesli zalozysz rodzine to jest to nieuniknione.

28

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Po prostu uważam, że taka relacja nie ma racji bytu ze względu na to, że latka lecą, przychodzi chęć założenia rodziny, a na odległość się tego zrobić nie da.
Lepiej już teraz związek zakończyć, bo jeśli się nie chce zamieszkać z ukochaną osobą, bo nam nabrudzi, poprzestawia - to dla mnie to nie jest miłość, a jedynie coś na zasadzie relacji biznesowej: spotykamy się na parę godzin 3 razy w tygodniu i do widzenia, każde do swojego mieszkania.

29

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Nigdy - bez rozmowy się nie obejdzie. Próbowałam mówić mu o tym, co mnie irytuje, on zdaje się to rozumieć, bo jeszcze zanim zamieszkał sam, wynajmował pokój na stancji iw ie jak to jest dzielić z kimś mieszkanie i nie zawsze to jest przyjemne, ale skoro jesteśmy w związku, to co innego...

Cyngli - napisałam już, ze ani on ani ja nie planujemy ślubu, a dzieci to odległa w czasie abstrakcja, takie mamy zasady życiowe, on też lubi być wolny, niezależny, nie jest typem rodzinnego faceta, który chce już ślubu i dzieci. Na razie chce tylko razem zamieszkać. A co będzie w przyszłości, nie wiem tego ani ja ani on... Bo nawet gdybyśmy zamieszkali razem i nic z tego by nie wyszło, to i dzieci i ślubu by nie było, wiec po co to planować? 

Mamidełko - króliki są słodkie, mój ma swoje gniazdko w klatce, która ma swoje miejsce w kącie w pokoju. Nie wchodzimy sobie w drogę wink

30 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-12-30 20:54:30)

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
Mamidełko napisał/a:

Mam trochę doświadczenia z królikami i sądzę, że jeśli udało Ci się zamieszkać z królikiem, to w końcu i mężczyznę zaakceptujesz.

Mamidełko, jesteś moją boginią big_smile

Autorko kochana - polecam również kotka, byle nie był rasowy, bo te są za grzeczne smile Taki ze schroniska najlepiej, odważny i nie boi się zrobić bałaganu smile

A co do tematu - kochasz na tyle swojego chłopaka, że jesteś w stanie przymknąć na pewne rzeczy oko? Znaczy - na podkładkę do kubka i te sprawy. Gdzieś tu na forum czytałam, że jak się nie domyka drzwiczek od pralki, to też jest tragedia.
To Ty musisz się zastanowić, czy naprawdę aż tak Ci to przeszkadza, jaki jest Twój facet, czy ewentualnie jest w stanie zmienić pewne nawyki, a do pozostałych Ty jesteś w stanie się przyzwyczaić. Jeśli nie - zostaw go, nie marnuj czasu ani jemu, ani sobie... Może to nie musi być już, Ty pomyśl - czy np. za rok podczas jego coraz dłuższych pobytów u Ciebie nadal będzie to miało znaczenie? Jeśli masz pewność, że te pierdoły Cię przerastają, a chłopak chce z Tobą mieszkać - zostaw go, nie marnuj czasu itd.
Jeśli jednak on jest dla Ciebie ważniejszy niż rozsypany cukier - to dalej wiesz.
Mam wrażenie, że jednak go nie kochasz, tylko po prostu jest Ci fajnie. To nie jest nic złego, ale on powinien to wiedzieć.

31

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
Harvey napisał/a:

Wiesz na co to zaczyna wyglądać dla mnie? Na przechodzony związek. Tkwicie w jednym punkcie i ani w lewo ani w prawo. Ślubu nie chcecie (mnie tam nic do tego, no ale to już jest krok do przodu tongue), zamieszkać ze sobą nie chcecie, jak macie lenia to w sumie wystarczy sms - a zmęczyłam/em się pracą, nie chce mi się jechać tongue dzieci... a z tym to kwestia indywidualna wink

Na moje oko twojemu partnerowi zaczyna to przeszkadzać. On by chciał ruszyć do przodu a tobie jest wygodnie tak jak jest.

I serio, przez 4 lata można się już nacieszyć swoim mieszkaniem i zdążyć je 2 razy wyremontować bo się już coś znudziło.

Takie są realia. Oboje ciężko pracujemy. Czasem zostajemy do późna w pracy, poza tym obowiązują nas projekty, które realizujemy też w domu. Jesteśmy stale w kontakcie. Dużo też podróżowaliśmy. Nigdy nie byliśmy parą, która musi spędzać ze sobą 24 godziny na dobę. Owszem, on by chciał ruszyć dalej, ja jeszcze tego nie czuję. Przez okres studiów byłam bardzo zajęta nauką, nie miałam na nic czasu, R był przy mnie zawsze, ja przy nim też, wspieraliśmy się, nikt nie marudził itd. Co do mieszkania - uwielbiam swoje je, bo jest takie jakie chciałam. Ja po prostu lubię być sama, lubię mieszkać sama. Może po prostu jeszcze nie dojrzałam do wspólnego zamieszkania? Dla mnie na wszystko jest jeszcze czas, skoro mamy być razem to będziemy, przed nami być może całe życie, po co od razu ze wszystkim się spieszyć?  Tak własnie uważam i kiedy trzeba będzie to mu o tym powiem.

32 Ostatnio edytowany przez sugarfairy (2016-12-30 21:11:38)

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
santapietruszka napisał/a:
Mamidełko napisał/a:

Mam trochę doświadczenia z królikami i sądzę, że jeśli udało Ci się zamieszkać z królikiem, to w końcu i mężczyznę zaakceptujesz.

Mamidełko, jesteś moją boginią big_smile

Autorko kochana - polecam również kotka, byle nie był rasowy, bo te są za grzeczne smile Taki ze schroniska najlepiej, odważny i nie boi się zrobić bałaganu smile

A co do tematu - kochasz na tyle swojego chłopaka, że jesteś w stanie przymknąć na pewne rzeczy oko? Znaczy - na podkładkę do kubka i te sprawy. Gdzieś tu na forum czytałam, że jak się nie domyka drzwiczek od pralki, to też jest tragedia.
To Ty musisz się zastanowić, czy naprawdę aż tak Ci to przeszkadza, jaki jest Twój facet, czy ewentualnie jest w stanie zmienić pewne nawyki, a do pozostałych Ty jesteś w stanie się przyzwyczaić. Jeśli nie - zostaw go, nie marnuj czasu ani jemu, ani sobie... Może to nie musi być już, Ty pomyśl - czy np. za rok podczas jego coraz dłuższych pobytów u Ciebie nadal będzie to miało znaczenie? Jeśli masz pewność, że te pierdoły Cię przerastają, a chłopak chce z Tobą mieszkać - zostaw go, nie marnuj czasu itd.
Jeśli jednak on jest dla Ciebie ważniejszy niż rozsypany cukier - to dalej wiesz.
Mam wrażenie, że jednak go nie kochasz, tylko po prostu jest Ci fajnie. To nie jest nic złego, ale on powinien to wiedzieć.

Proszę, nie sugerujcie mi, że go nie kocham. Wiele ze sobą przeżyliśmy, kiedy leżał w szpitalu, bo był operowany, czuwałam przy nim prawie codziennie. Kochamy się, razem byliśmy w wielu miejscach, spędzamy czas, konsultujemy się w prawach zawodowych. Czemu wszyscy czepiliście się tej podkładki pod kubek? Nigdzie o tym nie napisałam. Ja po prostu nie chcę na razie dzielić z nikim swojego terenu. Nie czuję się na to gotowa, ale to nie znaczy że go nie kocham, bo nie wyobrażam sobie, żebyśmy się więcej nie spotykali, on zresztą też.

Kiedy temat zamieszkania razem znów się pojawi, postaram się powiedzieć mu o tym co czuję, nie chcę zamiatać problemu pod dywan, ale po prostu nie wiem jak rozwiązać ten problem.

33

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
sugarfairy napisał/a:

Proszę, nie sugerujcie mi, że go nie kocham. Wiele ze sobą przeżyliśmy, kiedy leżał w szpitalu, bo był operowany, czuwałam przy nim prawie codziennie. Kochamy się, razem byliśmy w wielu miejscach, spędzamy czas, konsultujemy się w prawach zawodowych. Czemu wszyscy czepiliście się tej podkładki pod kubek? Nigdzie o tym nie napisałam. Ja po prostu nie chcę na razie dzielić z nikim swojego terenu. Nie czuję się na to gotowa, ale to nie znaczy że go nie kocham, bo nie wyobrażam sobie, żebyśmy się więcej nie spotykali, on zresztą też.

Kiedy temat zamieszkania razem znów się pojawi, postaram się powiedzieć mu o tym co czuję, nie chcę zamiatać problemu pod dywan, ale po prostu nie wiem jak rozwiązać ten problem.

Wiesz, nie gniewaj się, ale na tym miłość m.in. polega, że dzielisz niejako swój teren... I ja jak najbardziej rozumiem, że nie jesteś teraz gotowa na zamieszkanie z nim. Stąd moje pytanie, czy jesteś w stanie "przyzwyczaić się" - np. jak wyobrażasz sobie Wasz związek za rok? Bez ruchu, w tym samym miejscu?

34

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

A ja Ci napisałam, że w końcu praktycznie każdy chce iść krok dalej. Nawet, jeśli Wy tego jeszcze teraz nie planujecie, temat wypłynie.

35

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

A nie mozesz powiedziec mu  otwarcie ze nie chcesz z nim mieszkac na stałe?

A w ramach eksperymentu na przyklad jeden tydzien w miesiacu mieszkac razem u was?

Jestes pewna, że nie wytrzymasz tygodnia z facetem, ktorego kochasz?  smile)

36

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
santapietruszka napisał/a:
sugarfairy napisał/a:

Proszę, nie sugerujcie mi, że go nie kocham. Wiele ze sobą przeżyliśmy, kiedy leżał w szpitalu, bo był operowany, czuwałam przy nim prawie codziennie. Kochamy się, razem byliśmy w wielu miejscach, spędzamy czas, konsultujemy się w prawach zawodowych. Czemu wszyscy czepiliście się tej podkładki pod kubek? Nigdzie o tym nie napisałam. Ja po prostu nie chcę na razie dzielić z nikim swojego terenu. Nie czuję się na to gotowa, ale to nie znaczy że go nie kocham, bo nie wyobrażam sobie, żebyśmy się więcej nie spotykali, on zresztą też.

Kiedy temat zamieszkania razem znów się pojawi, postaram się powiedzieć mu o tym co czuję, nie chcę zamiatać problemu pod dywan, ale po prostu nie wiem jak rozwiązać ten problem.

Wiesz, nie gniewaj się, ale na tym miłość m.in. polega, że dzielisz niejako swój teren... I ja jak najbardziej rozumiem, że nie jesteś teraz gotowa na zamieszkanie z nim. Stąd moje pytanie, czy jesteś w stanie "przyzwyczaić się" - np. jak wyobrażasz sobie Wasz związek za rok? Bez ruchu, w tym samym miejscu?

Masz rację. Ja to wiem, ja wiem, że trzeba iść dalej. On po prostu już tego chce, a ja? Nie wiem. Na razie jest mi tak dobrze, ale w przyszłości wiem, że musielibyśmy zamieszkać razem. Może ja po prostu potrzebuję czasu. Na razie nie potrafię zrezygnować z tej swobody jaką mam mieszkając sama.

37 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-12-30 21:28:50)

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
sugarfairy napisał/a:

Cześć, postanowiłam napisać na forum, bo sama nie wiem co zrobić. Może wyda wam się to dziwne, ale nie chcę mieszkać ze swoim chłopakiem. Mam 25 lat, jestem po studiach i pracuję. On ma 27 lat i także pracuje. Jesteśmy razem prawie 3 lata. Mam własne mieszkanie, które jeszcze na studiach kupili mi rodzice (nie będę ukrywać, są zamożni i dobrze zarabiają). Mój luby również mieszka w mieszkaniu, który wziął na kredyt jakieś 3 lata temu. Jego rodzice pomagają mu je spłacać póki co. Ogólnie i ja i on dobrze zarabiamy, bo pracujemy w tej samej dobrze płatnej i pożądanej na rynku branży. Ale do rzeczy. Chłopak chciałby ze mną zamieszkać. Już jakiś rok temu proponował to na luzie, ale po mnie ten pomysł spłynął bez większych emocji. Teraz temat powrócił i on by chciał tak na poważnie zamieszkać ze mną. Problemem jest gdzie? On ma swoje lokum, ja swoje. Oba są niewielkie, moje mieszkanie ma 55 m, a jego 52. On ma tam swój świat, ja swój - mam na myśli nasze mieszkania. Kocham go, uwielbiam spędzać z nim czas, zostawałam u niego na noc nie raz, tak samo on u mnie. I tu jest problem. Ja nie czuję potrzeby mieszkania z nim. Jestem bardzo związana z moim mieszkaniem - urządzałam je samodzielnie, kolory ścian, meble, wszystko jest takie jakie sobie wymarzyłam. To jest mój azyl. Bardzo przytulny, kobiecy, stylowy. Uwielbiam czystość i porządek, lubię gdy wszystko jest na swoim miejscu. Były takie sytuacje, ze kiedy chłopak przychodził do mnie, często denerwowałam się, tym, że coś przestawił, albo nie powycierał wody w łazience po prysznicu, albo że nakruszył na kanapę jedząc chipsy, że nie odkłada wielu rzeczy na swoje miejsce. Nawet nie proszę go żeby zrobił mi herbatę, bo boję się, ze zrobi burdel w kuchni... No niestety tak jest. Albo jego porozrzucane ubrania kiedy idziemy spać. U siebie robi tak samo. Ale w swoim domu niech robi co chce, nie wtrącam się. Kilka razy delikatnie zwróciłam mu uwagę, żeby przestrzegał mich zasad w moim mieszkaniu, ale raczej nic się nie zmieniło. Uważa, ze przesadzam. Może to tak brzmi, ale ja tego nie znoszę. Zresztą to nie dotyczy tylko chłopaka. czasami jak ktoś mnie odwiedza to też nie lubię, jak krząta się po mieszkaniu, bo ja lubię mieć wszystko po swojemu. Nie wiem, może ja jestem jakaś dziwna, ale po prostu tak mam. Nie chcę z nimi mieszkać, lubię mieszkać sama, swój porządek i w ogóle. Nie wyobrażam sobie wyprowadzić się gdzieś indziej, ale też nie wyobrażam sobie, żeby mój chłopak (lub nawet ktokolwiek inny) wprowadził się do mnie i zaburzył wszystko... Nie wiem czy mnie rozumiecie. I nie ma to związku z brakiem uczuć do chłopaka, bo kocham go, ale moje mieszkanie to moje mieszkanie i chcę tam być sama. Nie wiem co zrobić, bo przecież wszystkie pary muszą mieszkać razem, a ja tego nie chcę, bo dobrze mi tak jak jest czyli razem i jednocześnie osobno.


Kochasz go, a on Ciebie. On chce, byście zamieszkali razem, dla Ciebie wspólne życie pod jednym dachem jest niemożliwe, nie chcesz z nikim dzielić swego terenu.
Zastanawiasz się jak rozwiązać ten, wspólnego mieszkania, problem. To sytuacja patowa, bo wasze oczekiwania są sprzeczne i nie do pogodzenia. Tak, jak nie można być w ciąży i jednocześnie w niej nie być, tak i nie można mieszkać razem mieszkając osobno.

Twierdzisz, że:

(...) Kiedy temat zamieszkania razem znów się pojawi, postaram się powiedzieć mu o tym co czuję, nie chcę zamiatać problemu pod dywan (...)

Gdybyś nie chciała zamiatać problemu pod dywan, to nie czekałabyś na to 'kiedy temat zamieszkania się pojawi', tylko już teraz powiedziała chłopakowi o tym, że nie wpuścisz go na swoje terytorium ani nie zamieszkasz na jego. Tak byłoby uczciwie.
Gdybyś nie chciała zamieść tematu pod dywan, to nie próbowałabyś powiedzieć chłopakowi o tym co czujesz, tylko o tym powiedziałabyś mu już teraz. Tak byłoby uczciwie.

38

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
sugarfairy napisał/a:

Dla mnie na wszystko jest jeszcze czas, skoro mamy być razem to będziemy, przed nami być może całe życie, po co od razu ze wszystkim się spieszyć?  Tak własnie uważam i kiedy trzeba będzie to mu o tym powiem.

Dla Ciebie jest czas, dla niego może coś się zmieniło. Moim zdaniem powinnaś z nim przegadać temat zamieszkania razem i powiedzieć mu jak Ty to widzisz - że to będzie za rok, trzy, a może pięć. Nie musisz z tym wyskakiwać jutro ale jak on zacznie coś wspominać to taka otwarta rozmowa wiele wyjaśni.

Na moje oko - Ty się zwyczajnie boisz z nim zamieszkać smile Sama z nim, na stałe i że on ciągle w tym domu będzie i wieczorami też będzie siedział na kanapie po pracy i że się nie wyśpisz bo on za "gorący" itd wink No, ale ma to też swoje plusy o których się przekonasz jak z nim zamieszkasz wink

sugarfairy napisał/a:

Czemu wszyscy czepiliście się tej podkładki pod kubek? Nigdzie o tym nie napisałam.

Sorki, to ja coś tam napomknąłem o tym wink

39 Ostatnio edytowany przez sugarfairy (2016-12-30 21:31:55)

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
Iceni napisał/a:

A nie mozesz powiedziec mu  otwarcie ze nie chcesz z nim mieszkac na stałe?

A w ramach eksperymentu na przyklad jeden tydzien w miesiacu mieszkac razem u was?

Jestes pewna, że nie wytrzymasz tygodnia z facetem, ktorego kochasz?  smile)

Nie chcę teraz, ale nie wiem co będzie kiedyś. Może kiedyś uznam, że jednak chcę. Ja już mu mówiłam, że na razie tego nie widzę, to był tym lekko zmartwiony, ale on chyba myśli, że ja się z nim tylko tak przekomarzam, a tak naprawdę chcę. Ja sama tego tematu nie poruszam, rozmawiamy o tym tylko wtedy, kiedy on zaczyna.
Może rzeczywiście powinnam spróbować z nim zamieszkać na próbę. Problemem nie jest mój chłopak, bo ja tak mam też z innymi ludźmi, którzy przewijają się przez mój dom. Najwyraźniej problem tkwi we mnie, chociaż, ja nie uważam żeby to było coś złego, na wszystko jest czas.

40

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
Harvey napisał/a:
sugarfairy napisał/a:

Czemu wszyscy czepiliście się tej podkładki pod kubek? Nigdzie o tym nie napisałam.

Sorki, to ja coś tam napomknąłem o tym wink

A ja wierzę Harvey'owi i przyjęłam za pewnik, sorki big_smile

Ale o drzwiczkach od pralki naprawdę gdzieś był taki temat big_smile

41

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
Wielokropek napisał/a:
sugarfairy napisał/a:

Cześć, postanowiłam napisać na forum, bo sama nie wiem co zrobić. Może wyda wam się to dziwne, ale nie chcę mieszkać ze swoim chłopakiem. Mam 25 lat, jestem po studiach i pracuję. On ma 27 lat i także pracuje. Jesteśmy razem prawie 3 lata. Mam własne mieszkanie, które jeszcze na studiach kupili mi rodzice (nie będę ukrywać, są zamożni i dobrze zarabiają). Mój luby również mieszka w mieszkaniu, który wziął na kredyt jakieś 3 lata temu. Jego rodzice pomagają mu je spłacać póki co. Ogólnie i ja i on dobrze zarabiamy, bo pracujemy w tej samej dobrze płatnej i pożądanej na rynku branży. Ale do rzeczy. Chłopak chciałby ze mną zamieszkać. Już jakiś rok temu proponował to na luzie, ale po mnie ten pomysł spłynął bez większych emocji. Teraz temat powrócił i on by chciał tak na poważnie zamieszkać ze mną. Problemem jest gdzie? On ma swoje lokum, ja swoje. Oba są niewielkie, moje mieszkanie ma 55 m, a jego 52. On ma tam swój świat, ja swój - mam na myśli nasze mieszkania. Kocham go, uwielbiam spędzać z nim czas, zostawałam u niego na noc nie raz, tak samo on u mnie. I tu jest problem. Ja nie czuję potrzeby mieszkania z nim. Jestem bardzo związana z moim mieszkaniem - urządzałam je samodzielnie, kolory ścian, meble, wszystko jest takie jakie sobie wymarzyłam. To jest mój azyl. Bardzo przytulny, kobiecy, stylowy. Uwielbiam czystość i porządek, lubię gdy wszystko jest na swoim miejscu. Były takie sytuacje, ze kiedy chłopak przychodził do mnie, często denerwowałam się, tym, że coś przestawił, albo nie powycierał wody w łazience po prysznicu, albo że nakruszył na kanapę jedząc chipsy, że nie odkłada wielu rzeczy na swoje miejsce. Nawet nie proszę go żeby zrobił mi herbatę, bo boję się, ze zrobi burdel w kuchni... No niestety tak jest. Albo jego porozrzucane ubrania kiedy idziemy spać. U siebie robi tak samo. Ale w swoim domu niech robi co chce, nie wtrącam się. Kilka razy delikatnie zwróciłam mu uwagę, żeby przestrzegał mich zasad w moim mieszkaniu, ale raczej nic się nie zmieniło. Uważa, ze przesadzam. Może to tak brzmi, ale ja tego nie znoszę. Zresztą to nie dotyczy tylko chłopaka. czasami jak ktoś mnie odwiedza to też nie lubię, jak krząta się po mieszkaniu, bo ja lubię mieć wszystko po swojemu. Nie wiem, może ja jestem jakaś dziwna, ale po prostu tak mam. Nie chcę z nimi mieszkać, lubię mieszkać sama, swój porządek i w ogóle. Nie wyobrażam sobie wyprowadzić się gdzieś indziej, ale też nie wyobrażam sobie, żeby mój chłopak (lub nawet ktokolwiek inny) wprowadził się do mnie i zaburzył wszystko... Nie wiem czy mnie rozumiecie. I nie ma to związku z brakiem uczuć do chłopaka, bo kocham go, ale moje mieszkanie to moje mieszkanie i chcę tam być sama. Nie wiem co zrobić, bo przecież wszystkie pary muszą mieszkać razem, a ja tego nie chcę, bo dobrze mi tak jak jest czyli razem i jednocześnie osobno.


Kochasz go, a on Ciebie. On chce, byście zamieszkali razem, dla Ciebie wspólne życie pod jednym dachem jest niemożliwe, nie chcesz z nikim dzielić swego terenu.
Zastanawiasz się jak rozwiązać ten, wspólnego mieszkania, problem. To sytuacja patowa, bo wasze oczekiwania są sprzeczne i nie do pogodzenia. Tak, jak nie można być w ciąży i jednocześnie w niej nie być, tak i nie można mieszkać razem mieszkając osobno.

Twierdzisz, że:

(...) Kiedy temat zamieszkania razem znów się pojawi, postaram się powiedzieć mu o tym co czuję, nie chcę zamiatać problemu pod dywan (...)

Gdybyś nie chciała zamiatać problemu pod dywan, to nie czekałabyś na to 'kiedy temat zamieszkania się pojawi', tylko już teraz powiedziała chłopakowi o tym, że nie wpuścisz go na swoje terytorium ani nie zamieszkasz na jego. Tak byłoby uczciwie.
Gdybyś nie chciała zamieść tematu pod dywan, to nie próbowałabyś powiedzieć chłopakowi o tym co czujesz, tylko o tym powiedziałabyś mu już teraz. Tak byłoby uczciwie.

Ale ja już z nim rozmawiałam kiedy pojawiał się ten temat. A sama go nie poruszam, bo o tym nie myślę na co dzień, nie zaprzątam sobie tym głowy, ale kiedy on porusza ten temat, to wtedy zaczynam się martwić. Powiedziałam mu, żebyśmy na razie wstrzymali się z tym zamieszkaniem, poczekali. Jak trzeba będzie to powiem mu jak to wiedzę, jeśli nadal nie będzie dawał za wygraną. Ja tez chcę dać sobie czas na przemyślenie tego. Może dzięki waszym argumentom, przekonam się, zeby spróbować.

42

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
sugarfairy napisał/a:

Ale ja już z nim rozmawiałam kiedy pojawiał się ten temat. A sama go nie poruszam, bo o tym nie myślę na co dzień, nie zaprzątam sobie tym głowy, ale kiedy on porusza ten temat, to wtedy zaczynam się martwić. Powiedziałam mu, żebyśmy na razie wstrzymali się z tym zamieszkaniem, poczekali. Jak trzeba będzie to powiem mu jak to wiedzę, jeśli nadal nie będzie dawał za wygraną. Ja tez chcę dać sobie czas na przemyślenie tego. Może dzięki waszym argumentom, przekonam się, zeby spróbować.

vs


sugarfairy napisał/a:

(...) Nie wiem co zrobić, bo przecież wszystkie pary muszą mieszkać razem, a ja tego nie chcę, bo dobrze mi tak jak jest czyli razem i jednocześnie osobno.

43

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
Wielokropek napisał/a:
sugarfairy napisał/a:

Ale ja już z nim rozmawiałam kiedy pojawiał się ten temat. A sama go nie poruszam, bo o tym nie myślę na co dzień, nie zaprzątam sobie tym głowy, ale kiedy on porusza ten temat, to wtedy zaczynam się martwić. Powiedziałam mu, żebyśmy na razie wstrzymali się z tym zamieszkaniem, poczekali. Jak trzeba będzie to powiem mu jak to wiedzę, jeśli nadal nie będzie dawał za wygraną. Ja tez chcę dać sobie czas na przemyślenie tego. Może dzięki waszym argumentom, przekonam się, zeby spróbować.

vs


sugarfairy napisał/a:

(...) Nie wiem co zrobić, bo przecież wszystkie pary muszą mieszkać razem, a ja tego nie chcę, bo dobrze mi tak jak jest czyli razem i jednocześnie osobno.

Bo na razie tego nie chcę. Ale może się przekonam, nie wiem. W końcu tylko krowa nie zmienia zdania. Nie chcę żebyśmy się przez to rozstali. Mówię jak jest, nie wiem co będzie jutro, pojutrze, za rok.

44

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
sugarfairy napisał/a:

Powiedziałam mu, żebyśmy na razie wstrzymali się z tym zamieszkaniem, poczekali. Jak trzeba będzie to powiem mu jak to wiedzę, jeśli nadal nie będzie dawał za wygraną.

Albo da za wygraną i odejdzie w poszukiwaniu dziewczyny, która będzie chciała z nim stworzyć wspólny "dom". Sory, taka prawda.

sugarfairy napisał/a:

Ja tez chcę dać sobie czas na przemyślenie tego. Może dzięki waszym argumentom, przekonam się, zeby spróbować.

3 lata związku a ty nadal potrzebujesz czasu. Ciekawe ile on jeszcze wytrzyma...

sugarfairy napisał/a:

Nie chcę żebyśmy się przez to rozstali.

To może być jednym z powodów rozstania. Może nie teraz ale w niedalekiej przyszłości.


sugarfairy napisał/a:

Mówię jak jest, nie wiem co będzie jutro, pojutrze, za rok.

Pewne w życiu są podatki i śmierć. Cała reszta to podejmowanie decyzji. Ludzie dorośli podejmują decyzje. Od tych decyzji zależy ich życie. Każda decyzja to ryzyko. Twoją decyzją jest mieszkanie osobno a ryzykiem tej decyzji może być "pass" powiedziany przez twojego partnera.

45 Ostatnio edytowany przez _v_ (2016-12-30 22:11:40)

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

jezusicku... chwile mnie nie bylo i..

co wy z tym musi, trzeba, kompromisy, dzielenie?

a guzik
nic nie musi,nic nie trzeba.
byly zwiazki gdzie ludzie mieszkali osobno,albo mieli osobne sypialnie, albo nawet mieszkali w różnych miastach i nikt nie okreslal ich zwiazkow jako mniej poważne.
jezeli moge cos przypomniec to nie ma jednej wlasciwej wizji zwiazku.

wazne, zeby obie strony chcialy tego samego

a mnie ciekawi czemu on chce z nią mieszkać. bo "zwiazek wchodzi na kolejny level i tak trzeba" czy moze ma jakieś inne argumenty?

ja,jakbym miala wybor: mezczyzna czy krolik,wybralabym królika smile a nawet dziesiec big_smile

46

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
_v_ napisał/a:

(...) wazne, zeby obie strony chcialy tego samego (...)

Jasne!

Tyle tylko, że w tym przypadku obie strony nie chcą tego samego. -

47

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
Wielokropek napisał/a:
_v_ napisał/a:

(...) wazne, zeby obie strony chcialy tego samego (...)

Jasne!

Tyle tylko, że w tym przypadku obie strony nie chcą tego samego. -


No właśnie.

V, chłopy też mają "oczekiwania", wizję wspólnego życia, rodziny (tak wiem, oni nie chodzą do kościoła i nie chcą ślubu i nie chcą dzieci bla bla bla... zakład, że coś się zmieniło w przeciągu tych 3 lat? )

Nie mierz wszystkich swoją miarą, nie każdy chce mieszkać z królikami wink

48

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
_v napisał/a:

wazne, zeby obie strony chcialy tego samego

No, otóż to. Autorka chce czegoś innego niż jej chłopak i w tym całe zamieszanie big_smile

Swoją drogą, za królikami też nie przepadam. Ale jakbym miała do wyboru "pies czy facet", to chyba bym wolała psa. Nie focha się, jak zrzucam z łóżka.

49

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
santapietruszka napisał/a:
_v napisał/a:

wazne, zeby obie strony chcialy tego samego

No, otóż to. Autorka chce czegoś innego niż jej chłopak i w tym całe zamieszanie big_smile

Swoją drogą, za królikami też nie przepadam. Ale jakbym miała do wyboru "pies czy facet", to chyba bym wolała psa. Nie focha się, jak zrzucam z łóżka.

Ale kapcie gryzie wink

Trzeba poczekać na autorkę, bo gdybać to sobie możemy do świtu... Jak okaże się, że jej wybrankowi przestanie się podobać taki układ to się rozejdą - siedzenie po szpitalach, wspieranie się w ważnych chwilach itd... to było kiedyś. I jest pewnie nadal, tylko pojawiły się oczekiwania z jednej strony i teraz jest czas oczekiwania na drugą stronę. Jak jej chłop zaakceptuję akcję "zajefajnie mi z tobą, ale nigdy nie będę z tobą mieszkać" - to fajnie. Jak nie, to trudno... pozostanie poszukanie chłopa, który będzie "podkładał tą podstawkę pod kubek" wink

50

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

noooo, tylko wtedy wracamy do tego, co juz bylo walkowane setki razy:

czemu to ona ma sie dostosować do niego? wink

51

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
_v_ napisał/a:

noooo, tylko wtedy wracamy do tego, co juz bylo walkowane setki razy:

czemu to ona ma sie dostosować do niego? wink

Skoro się ponoć kochają, to powinni porozmawiać. Ale generalnie naturalną kolejnością w związku jest zamieszkanie razem. Potem ewentualnie ślub i dzieci. Jak komuś ta kolejność nie pasuje, to wypadałoby obgadać to ze związkowcem...

52

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
_v_ napisał/a:

noooo, tylko wtedy wracamy do tego, co juz bylo walkowane setki razy:

czemu to ona ma sie dostosować do niego? wink

noooo a czemu on ma się dostosować do niej?

V (tak mnie naszło... czy to od filmu "V jak Vendetta" ? wink ) jak się ludzie kochają, to chcą być ze sobą. W końcu zamieszkać ze sobą, może jakiś tam ślub (bądź nie - jak kto chce) i najprawdopodobniej dzieci - taki jest schemat i w takim schemacie to działa w większości "par".

Bardzo mało jest "indywiduów", które świadomie "łamią" ten schemat bo... tu mają swoje powody.

Ale moim skromnym zdaniem - jeżeli autorka chce "łamać" schemat to powinna poinformować o tym swojego partnera. Wtedy będzie fair wobec niego. Jeżeli partner to zaakceptuje to wszystko hula, gra i buczy tongue

Skąd nam wiedzieć, czy mu się nie odmieniło i nie chce nadal ślubu, dzieci, wspólnego domu z drzewkiem, żony... a nie, to już było tongue Ludzie nie krowy - tak sama autorka napisała - i zmieniają zdanie wink

53

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Autorka tematu dostała od rodziców wymarzony domek dla lalek pod choinkę.
Jej najlepsza koleżanka do niech przychodzi, żeby się razem pobawić. Ale nigdy nie bawią się nowym domkiem, ten jest tylko dla niej.

Do czasu, aż koleżanka zobaczy, że jest mniej ważna od tego domku.
No, ale przecież długo można to tak ciągnąć, prawda?

54

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
sugarfairy napisał/a:

Mamidełko - króliki są słodkie, mój ma swoje gniazdko w klatce, która ma swoje miejsce w kącie w pokoju. Nie wchodzimy sobie w drogę wink

Tak się składa, że ja też mam w domu królika, ja tego mojego uszaka uwielbiam, dlatego on nie mieszka w klatce, ale biega swobodnie po mieszkaniu. Jeśli zdarzy mu się nabrudzić czy coś zbroić (sporadycznie), to nie złoszczę się, ale wpisuję to w ryzyko posiadania w domu królika, tłumaczę sobie, że on przecież nie jest złośliwy, lecz wynika to z jego natury. Mój królik jak na królika, czyli zwierzę o bardzo małym rozumku, jest inteligentny, a dzięki cierpliwości i właściwemu podejściu nauczył się załatwiać do kuwety, nie gryźć kabli, nie niszczyć mebli ani niczego, na co mu nie pozwalam. Ba, jeśli go uprzejmie poproszę, żeby nie właził pod łóżko w sypialni, to zawraca i idzie na swój dywanik (słowo daję! big_smile). Drobne niedogodności, w tym konieczność sprzątania klatki (nocuje w niej) i wymiany zawartości kuwety rekompensuje mi samą swoją obecnością wielokrotnie. Nigdy nie miałam wątpliwości, że wolę mieć w domu swojego małego 'potworka' z jego drobnymi wadami niż miałabym zrezygnować z tego, co dzięki niemu zyskuję. Coś za coś, kwestia priorytetów. 

Poszukaj sobie, proszę, analogii do swojej sytuacji, być może coś Ci się nasunie.

Czy to jest Twój pierwszy poważny związek?

55

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Olinko właśnie to miałam na myśli jak porównywałam życie z królikiem do życia z człowiekiem. Moja też za terytorium ma całe mieszkanie. Autorko uwolnij swojego zwierza, raz dwa nauczy Ciebie dzielić się swoim terenem wink

56

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Harvey, ludzie chca byc ze soba na rozne sposoby smile niekoniecznie musi to zaraz oznaczac bycie ze soba 24h na dobre

czubaszek i karolak mieli osobne sypialnie i zupelnie odmienny tryb życia (jedno nocny, drugie dzienny). nie jadali razem posiłków,a jednak byli ze sobą szczęśliwi.

szymborska i filipowicz spedzili ze soba szczesliwych dwadziescia lat, a nigdy ze soba nie zamieszkali i wcale tego nie planowalii.

dlatego jestem ciekawa jaki powód wspolnego zamieszkania ma chlopak autorki.
bo moze juz mu sie znudzilo samodzielnie pranie swoich majtek i balagan w swoim domu tongue

wiadomo ze nie moga jesnoczesnie ze soba mieszkac i nie mieszkać, wiec ja sie zawsze zastanawiam kto do kogo powinien sie dostosowac i dlaczego.

takie jest życie, ze jesli chce sie zyc wg wlasnego planu i wlasnych zasad, to trzeba czasem podejmowac trudne decyzje.

(V nie jest od vendetty wink )

57 Ostatnio edytowany przez sugarfairy (2016-12-31 09:53:20)

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Mam wrażenie, że niektórzy nie czytają tego co napisałam. Wielu z was czepia się mnie o to, że mam fioła na punkcie czystości, że mojemu chłopakowi się odmieniło i chce wziąć ze mną ślub i mieć dzieci, że mamy inne priorytety i nie pasujemy do siebie, że jestem niesamodzielna (wywnioskowałam to na podstawie tego, że komuś się chyba nie podoba to, że mieszkanie sfinansowali mi rodzice - jak ktoś ma z tym problem, to współczuję) albo że wolę królika od chłopaka? Co niektórzy mają bardzo płytkie myślenie.

Po pierwsze, ja i mój chłopak zawsze byliśmy osobami o wolnym, niezależnym statusie. Oboje liberalni do bólu, otwarci, tolerancyjni - żadne z nas nie chce ślubu, między innymi ten fakt połączył nas ze sobą. Nie chodzimy do kościoła i to się nie zmieni. Instytucja małżeństwa jest dla nas obca, chcemy być wolni i jednocześnie być ze sobą nie na zasadzie jakiegoś głupiego przekonania o tym co się powinno, co wypada. Oboje pracujemy, spełniamy się zawodowo, zarabiamy na siebie - tak jest nam dobrze, o dzieciach nikt nie myśli (zresztą nie lubimy dzieci, R. NIE jest rodzinnym facetem, wręcz przeciwnie, lubi się bawić, podróżować, wcale e nie wyraża chęci bycia ojcem). Oboje uważamy, ze mamy na to czas i owszem jesteśmy z tych co nie podporządkowują się durnym katolickim schematom (sory, jeśli kogoś uraziłam). Dla nas póki co liczą się kariery zawodowe, chcemy się czegoś dorobić, jak chociażby moi rodzice. Gdyby nawet któremuś z nas się odmieniło, to POINFORMOWALIBYŚMY się o tym, a nie robili jakieś głupie podchody. Jesteśmy konkretni, a ja znam R. wiem jaki on jest i jaki ma pogląd na życie, więc przestańcie już wałkować temat ślubu i dzieci, bo to śmieszne.

Po drugie mój chłopak wyraził TYLKO chęć zamieszkania ze mną, nic więcej. A wy się czepiliście tego ślubu. Gdyby tego chciał, to by się oświadczył, a tego nawet nie chce, tak samo jak ja (nie jestem z tych, co się proszą o pierścionek, bo mi to życia nie rozjaśnia i nie czyni go piękniejszym). Co do zamieszkania razem, na początku to były takie aluzje, potem niezobowiązujące propozycje i gdybanie, teraz - kiedy w końcu stwierdził, że ja nie wykazuję zainteresowania tym pomysłem - zaproponował poważne zastanowienie się nad tym. Wyraził już swoje zdanie, poprosiłam, byśmy poczekali, zastanowili się, mówił mu jak mi dobrze samej i on to poniekąd rozumie, bo sam kiedyś wynajmował mieszkanie z innymi lokatorami. Ja wiem, że on ma rację, argumentując swoja chęć, tym ze moglibyśmy się sprawdzić. Ale ja mam obawy i ciężko mi burzyć swój porządek, który sobie stworzyłam. Dlatego tutaj jestem, szukam wsparcia i opinii innych osób.     

Po trzecie, skończcie z tą czystością. Lubię czystość owszem, ale tu nie chodzi o to, że nikt nie ma prawa mi nabrudzić w mieszkaniu (choć nie lubię tego, bo kto niby to lubi). Tu chodzi o coś innego, _v_ idealnie mnie zrozumiała w tej kwestii. Moje mieszkanie = mój azyl. Mój bałagan = MÓJ bałagan, mój królik i jego brudy = MÓJ królik i MOJE brudy. Całe mieszkanie + królik składają się na mój świat. To moja PUSTELNIA. Nie lubię gdy ktoś mi w niej przeszkadza. Czy żadne z was nie ma takiego miejsca, w którym chciałby być tylko sam? BTW mój królik ma swoją klatkę, ale codziennie wypuszczam go z niej na kilkugodzinny spacer po mieszkaniu.

58

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
_v_ napisał/a:

Harvey, ludzie chca byc ze soba na rozne sposoby smile niekoniecznie musi to zaraz oznaczac bycie ze soba 24h na dobre

czubaszek i karolak mieli osobne sypialnie i zupelnie odmienny tryb życia (jedno nocny, drugie dzienny). nie jadali razem posiłków,a jednak byli ze sobą szczęśliwi.

szymborska i filipowicz spedzili ze soba szczesliwych dwadziescia lat, a nigdy ze soba nie zamieszkali i wcale tego nie planowalii.

dlatego jestem ciekawa jaki powód wspolnego zamieszkania ma chlopak autorki.
bo moze juz mu sie znudzilo samodzielnie pranie swoich majtek i balagan w swoim domu tongue

wiadomo ze nie moga jesnoczesnie ze soba mieszkac i nie mieszkać, wiec ja sie zawsze zastanawiam kto do kogo powinien sie dostosowac i dlaczego.

takie jest życie, ze jesli chce sie zyc wg wlasnego planu i wlasnych zasad, to trzeba czasem podejmowac trudne decyzje.

(V nie jest od vendetty wink )

Dziękuję, że jesteś na tym forum smile

59 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-12-31 11:12:39)

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
_v_ napisał/a:

Harvey, ludzie chca byc ze soba na rozne sposoby smile niekoniecznie musi to zaraz oznaczac bycie ze soba 24h na dobre

czubaszek i karolak mieli osobne sypialnie i zupelnie odmienny tryb życia (jedno nocny, drugie dzienny). nie jadali razem posiłków,a jednak byli ze sobą szczęśliwi.

szymborska i filipowicz spedzili ze soba szczesliwych dwadziescia lat, a nigdy ze soba nie zamieszkali i wcale tego nie planowalii.

dlatego jestem ciekawa jaki powód wspolnego zamieszkania ma chlopak autorki.
bo moze juz mu sie znudzilo samodzielnie pranie swoich majtek i balagan w swoim domu tongue

wiadomo ze nie moga jesnoczesnie ze soba mieszkac i nie mieszkać, wiec ja sie zawsze zastanawiam kto do kogo powinien sie dostosowac i dlaczego.

takie jest życie, ze jesli chce sie zyc wg wlasnego planu i wlasnych zasad, to trzeba czasem podejmowac trudne decyzje.

(V nie jest od vendetty wink )

Ja nie przeczę, że dwie osoby wyznające podobne zasady i lubiące ten sam styl życia mogą być razem szczęśliwe.
Problem tkwi, że u Autorki tak nie jest w jednej z najważniejszej kwestii - wspólnego zamieszkania.
Nie musi być od razu ślubu i dzieci.

60

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
_v_ napisał/a:

Harvey, ludzie chca byc ze soba na rozne sposoby smile niekoniecznie musi to zaraz oznaczac bycie ze soba 24h na dobre

czubaszek i karolak mieli osobne sypialnie i zupelnie odmienny tryb życia (jedno nocny, drugie dzienny). nie jadali razem posiłków,a jednak byli ze sobą szczęśliwi.

szymborska i filipowicz spedzili ze soba szczesliwych dwadziescia lat, a nigdy ze soba nie zamieszkali i wcale tego nie planowalii.

Pewnie, że są różne... np jest jeszcze tomasz karolak i viola kołakowska - narobił jej dzieci, potem ją zdradzał, się schodzili i rozstawali, teraz jakiś tam ślub chyba będzie. Ale ktoś kto w tv mówi, że "Facet ma za zadanie rozsiać jak najwięcej nasienia" nie jest dla mnie wyrocznią i guru związkowym wink No ale jakiśtam związek jest tongue


_v_ napisał/a:

dlatego jestem ciekawa jaki powód wspolnego zamieszkania ma chlopak autorki.
bo moze juz mu sie znudzilo samodzielnie pranie swoich majtek i balagan w swoim domu tongue

Autorka napisała (nie chce mi się już odgrzebywać ale sens był mniej więcej taki) "że najlepiej sprawdzimy czy będziemy pasowali do siebie jak ze sobą zamieszkamy" - jak po 3 latach jeszcze tego nie wiedzą to... czarno to widzę wink

_v_ napisał/a:

wiadomo ze nie moga jesnoczesnie ze soba mieszkac i nie mieszkać, wiec ja sie zawsze zastanawiam kto do kogo powinien sie dostosowac i dlaczego.

Oboje. Po równi. W związku jest się razem więc każdy powinien dawać też coś od siebie dla tego związku a nie oczekiwać że 2ga osoba poświęci się całkowicie dla tej pierwszej.

_v_ napisał/a:

takie jest życie, ze jesli chce sie zyc wg wlasnego planu i wlasnych zasad, to trzeba czasem podejmowac trudne decyzje.

Decyzję owszem, ale też powinno się poinformować drugą stronę jakie są te "własne zasady i plan" by się nie zdziwił, że "przecież miało być inaczej" wink

_v_ napisał/a:

(V nie jest od vendetty wink )

Fajny film i jakoś tak mi przyszło do głowy wink


sugarfairy napisał/a:

Po pierwsze, ja i mój chłopak zawsze byliśmy osobami o wolnym, niezależnym statusie. Oboje liberalni do bólu, otwarci, tolerancyjni - żadne z nas nie chce ślubu, między innymi ten fakt połączył nas ze sobą. Nie chodzimy do kościoła i to się nie zmieni. Instytucja małżeństwa jest dla nas obca, chcemy być wolni i jednocześnie być ze sobą nie na zasadzie jakiegoś głupiego przekonania o tym co się powinno, co wypada. Oboje pracujemy, spełniamy się zawodowo, zarabiamy na siebie - tak jest nam dobrze, o dzieciach nikt nie myśli (zresztą nie lubimy dzieci, R. NIE jest rodzinnym facetem, wręcz przeciwnie, lubi się bawić, podróżować, wcale e nie wyraża chęci bycia ojcem). Oboje uważamy, ze mamy na to czas i owszem jesteśmy z tych co nie podporządkowują się durnym katolickim schematom (sory, jeśli kogoś uraziłam). Dla nas póki co liczą się kariery zawodowe, chcemy się czegoś dorobić, jak chociażby moi rodzice.

No i super, no i fajnie smile

sugarfairy napisał/a:

Gdyby nawet któremuś z nas się odmieniło, to POINFORMOWALIBYŚMY się o tym, a nie robili jakieś głupie podchody.

sugarfairy napisał/a:

Co do zamieszkania razem, na początku to były takie aluzje, potem niezobowiązujące propozycje i gdybanie, teraz - kiedy w końcu stwierdził, że ja nie wykazuję zainteresowania tym pomysłem - zaproponował poważne zastanowienie się nad tym.

Zostałaś "poinformowana" przez niego: Chcę z tobą zamieszkać.
Twoja odpowiedź: poczekajmy, bo mi jest tak dobrze w moim mieszkanku mieszkać samej, bo jest takim "azylem" od 4 lat i wiesz... no nie chce teraz ale może kiedyś.

sugarfairy napisał/a:

Jesteśmy konkretni, a ja znam R. wiem jaki on jest i jaki ma pogląd na życie

No, bardzo konkretni tongue

Wiesz jaka byłaby konkretna odpowiedź?

A np. taka: "Kotku, jeżyku, precelku (czy jak tam go zwiesz tongue ) nie zamieszkam z Tobą. Mi ten związek odpowiada na tym etapie w takiej formie w jakiej jest. Jestem szczęśliwa, że widujemy się 4 razy w tygodniu i spędzamy w weekend wspólną noc i to mi wystarcza. Chcę cię, ale mieszkać z tobą razem nie będę."

I to jest dla niego jakaś konkretna odpowiedź i sygnał. Jak mu to będzie pasowało to dalej mieszkajcie tak jak teraz. A jak nie... to już chyba się domyślasz wink

61 Ostatnio edytowany przez _v_ (2016-12-31 11:36:42)

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

Cyngli,dlatego napisalam juz w pierwszym poście, ze autorka najprawdopodobniej bedzie zmuszona podjac decyzje.

czy zyc zgodnie ze swoja wizją (co moze sie wiazac z tym  że zostanie sama) czy "poświęcić się z miłości".

ja bym wybrala wiernosc sobie, bo powiedzmy sobie szczerze: miłości sie koncza, zwiazki sie kończą, ale ze sobą człowiek zostaje do konca zycia.

edit: poza tym wlacza mi sie ogromnu bunt kiedy slysze "tak musi byc" "tak trzeba" "to kolejny etap" "wszyscy tak robią" "nie masz wyjscia" "tak wygladaja związki" "trzeba isc na kompromis"

62

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
_v_ napisał/a:

Cyngli,dlatego napisalam juz w pierwszym poście, ze autorka najprawdopodobniej bedzie zmuszona podjac decyzje.

czy zyc zgodnie ze swoja wizją (co moze sie wiazac z tym  że zostanie sama) czy "poświęcić się z miłości".

Miłość, gdzie trzeba się "poświęcać" jest "złą" miłością albo to w ogóle nie jest miłość.

_v_ napisał/a:

ja bym wybrala wiernosc sobie, bo powiedzmy sobie szczerze: miłości sie koncza, zwiazki sie kończą, ale ze sobą człowiek zostaje do konca zycia.

Jak się dba, tak się ma.

_v_ napisał/a:

edit: poza tym wlacza mi sie ogromnu bunt kiedy slysze "tak musi byc" "tak trzeba" "to kolejny etap" "wszyscy tak robią" "nie masz wyjscia" "tak wygladaja związki" "trzeba isc na kompromis"

Jak trafisz na "odpowiednią" osobę z takim samym podejściem co Twoje... nie będziesz miała takich dylematów wink

63

Odp: nie chcę z nim zamieszkać

qrde, na tel. nie da sie latwo tak cytowac jak Ty, Harvey wink

no wiec tak: masz racje, ale tutaj większość uważa, ze autorka albo ma jakieś zaburzenia, albo powinna zrewidowac swoje pragnienia bo bardziej normalne sa pragnienia jej chłopaka. wiec wychodzi na to, ze to ona jednak będzie musiala sie poświęcić wink

co do tego dbania... wystarczy poczytać to forum zeby zauwazyc ze dbanie o związek przez jedna stronę nic nie daje. ja moge reczyc za siebie, ale nie za druga osobę.

i w koncu: jak trafie na odpowiednią osobe, to i tak nie bede robic tego,na co nie mam ochoty wink

64 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2016-12-31 12:08:47)

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
sugarfairy napisał/a:

Oboje uważamy, ze mamy na to czas i owszem jesteśmy z tych co nie podporządkowują się durnym katolickim schematom (sory, jeśli kogoś uraziłam).

Akurat to jest śmieszne i żenujące. Od kiedy ślub biorą tylko katolicy bo takie są schematy?
Ślub to uregulowanie sytuacji prawnej dwojga ludzi, ślub daje Ci możliwość opieki w razie choroby, podejmowania decyzji, wyboru miejsca pochówku etc.
Wyobraź sobie że któreś z Was ląduje w szpitalu, chce się czegoś dowiedzieć trzeba podjąć jakieś decyzje, a lekarz pyta "a kim pani jest" i może Ci wtedy potraktować jako zupełnie obcą osobę bo z punktu widzenia prawa jesteś OBCA.

Co ma tu katolicyzm do rzeczy? Nie jestem katolikiem ślub wzięłam.

Ja akurat Cię rozumiem, mam podobnie, mimo to żyję z drugą osobą w małym pokoju Jednak rozumiem, każdy ma prawo żyć tak jak chce jeśli nikogo nie krzywdzi. Dzieci nie planuje. Nie ma jednej słusznej wizji życia. To że niektórym się wydaje że ślub i dzieci nią są to inna sprawa...

Ale to co napisałaś o ślubie jest po prostu głupie.

65

Odp: nie chcę z nim zamieszkać
sugarfairy napisał/a:

Moje mieszkanie = mój azyl. Mój bałagan = MÓJ bałagan, mój królik i jego brudy = MÓJ królik i MOJE brudy. Całe mieszkanie + królik składają się na mój świat. To moja PUSTELNIA. Nie lubię gdy ktoś mi w niej przeszkadza. Czy żadne z was nie ma takiego miejsca, w którym chciałby być tylko sam? BTW mój królik ma swoją klatkę, ale codziennie wypuszczam go z niej na kilkugodzinny spacer po mieszkaniu.

Doskonale to rozumiem (chyba), bo sama mam silną potrzebę tworzenia swojego azylu, dlatego mam swój własny pokój, którego mogę z nikim nie dzielić - tam pracuję, tworzę swoje małe dzieła, tam mogę się zamknąć, kiedy boli mnie głowa albo kiedy po prostu mam ochotę pobyć w ciszy.

Problem jest taki, że oboje macie w tym samym temacie INNE oczekiwania i obawiam się, że tego nie da się ze sobą pogodzić, ja natomiast nie chciałabym mieszkać sama i był taki czas, kiedy swojego pokoju też nie miałam, co dotkliwe w żaden sposób nie było, bo drugi człowiek i jego obecność w moim życiu były znacznie ważniejsze. Jak poprzednio napisałam - kwestia priorytetów.

Z kolei przed ślubem, podobnie jak Ty, miałam swoje przytulne i do wyłącznej dyspozycji dwa pokoje, a musisz wiedzieć, że wszystko było starannie przemyślane, na swoim miejscu, bardzo "moje", podobnie jak Ty lubiłam również być panią swojego czasu i przestrzeni, w której żyję. Nigdy jednak nie miałam problemu z obecnością u siebie innych osób, a kiedy zakochałam się, to drugi człowiek stał się zdecydowanie ważniejszy od nienagannego ładu, świętego spokoju i gadżetów ułożonych na półce jak żołnierzyki (świadomie przekoloryzowuję). Uznałam zresztą, że jeśli chce się kogoś w pełni wpuścić do swojego życia, to do mieszkania także - z całym jego dobrodziejstwem inwentarza.
Nie czepiam się czystości, bo jestem w stanie zrozumieć potrzebę ładu wokół siebie oraz posiadania wszystkiego na swoim miejscu i "po swojemu", ale to Ty sama o niej wspominałaś, łącznie z tym, że denerwuje Cię koleżanka, która przychodzi, bo Ci tę czystość i przestrzeń burzy. Sądzę, że to tutaj gdzieś tkwi problem, bo Ty po prostu NIKOGO u siebie nie akceptujesz dłużej niż na chwilę. Ja w pewnym momencie zaczęłam cieszyć się na samą myśl, że zawsze jest ktoś obok.

Obawiam się, że jedynym rozwiązaniem jest znalezienie kogoś, kto również ma tak silną potrzebę mieszkania samemu, w przeciwnym razie mogą pojawić się coraz bardziej rzutujące na Waszą wzajemną relację konflikty.

Zapytałam wcześniej czy to jest Twój pierwszy poważny związek, ale pytanie przemilczałaś, a szkoda.

Posty [ 1 do 65 z 160 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » nie chcę z nim zamieszkać

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024