Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 29 ]

Temat: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Witam
Pisałem już na tym forum o moim problemie z byłą żoną. Byliśmy razem 6 lat w tym ponad 3 lata małżeństwem. Dzieci nie mamy.
Od początku naszej znajomości układało nam się całkiem dobrze, chociaż teraz jak tak wszystko przypominam sobie,to mi raczej bardziej zależało żeby było dobrze niż mojej byłej. To ja starałem się bardziej o bliskość, spotkania, wspólnie spędzony czas. Nie uważam tez, abym był ideałem, a moja była żona tą najgorszą. Od początku niemal naszego związku wspominała mi, że ona na żonę się nie nadaje,ale dziecko bardzo chciałaby mieć. Wtedy nie przywiązywałem do tego jakiejś szczególnej uwagi, że nie nadaje się. Starałem się aby było jak najlepiej i aby moja ukochana była zadowolona. Jak zamieszkaliśmy razem, to ja częściej sprzątałem mieszkanie, aby żona dziewczyna moja jeszcze wtedy mogła odpocząć po fizycznej pracy. To ja chodziłem po zakupy, przywoziłem ją z pracy samochodem, a sam jeździłem do swojej pracy autobusem, bo tak taniej...
Narzeczona coraz bardziej naciskała na dziecko, a ja twierdziłem że najpierw zostańmy małżeństwem, kupmy własne mieszkanie i dopiero postarajmy się o dziecko. jednak ten mój pomysł nie był zbyt mile widziany, ale zaczęła dopytywać o małżeństwo i tak po 2 latach wspólnego bycia razem wzięliśmy ślub. Jeszcze przed ślubem do żony przyczepił się jakiś cichy wielbiciel i nie dawał jej niby spokoju, a na moje zdenerwowanie tą całą sytuacją i naleganiem na zakończenie kontaktów reagowała nerwami i wypominaniem mi, że za mało czasu z nią spędzam i jestem przewidywalny. W końcu zakończyła tamtą znajomość i zaczęły się przygotowania do śluby.Po ślubie nic szczególnego się nie zmieniło między nami, nadal to ja zabiegałem o bliskość, zwykłe przytulanie się. Żona twierdziła że sama nie lubi się przytulać i nie lubi tego. Zrozumiałem i zaakceptowałem jej w sumie dziwne zachowanie, tłumacząc sobie, że ja też mam jakieś wady. Tylko że ja jej nigdy nie wypominałem jej wad, a ona moje przy każdej okazji. Często też podczas kłótni mówiła mi, że jej koleżanka będzie dla niej zawsze ważniejsza niż ja. O to zawsze miałem do niej żal.  Zaczęła coraz bardziej naciskać na zakup własnego mieszkania i staranie się o dziecko. Uległem kolejny raz i kupiliśmy mieszkanie. Niezbyt była zainteresowana remontem naszego nowego mieszkania,raczej tak jakby jej to do niczego nie było potrzebne. Zaczęliśmy się coraz częściej kłócić. Każdy powód był dobry do sprzeczki, ja zacząłem w tym czasie mocno zastanawiać się nad decyzją o powiększeniu rodziny, ponieważ widziałem, że coraz gorzej dzieje się między nami, a żona coraz częściej zaczęła wspominać o rozwodzie. W tym czasie zacząłem się coraz bardziej oddalać od żony i nie miałem już nawet ochoty na zbliżenia. Na jesieni ubiegłego roku, odkryłem przypadkowo zupełnie, że moja żona ma założone konto na portalu randkowym. Oczywiście wszystkiego się wyparła i sprawa przycichła. Na wiosnę zauważyłem dziwne zachowanie, a mianowicie częstsze wyjścia do koleżanki wieczorami,i hasło blokujące dostęp do telefonu. Dałem jej do zrozumienia, że w obecnej sytuacji nie chcę dziecka i powinniśmy próbować najpierw naprawić nasze relacje, bo tak nie zachowuje się młode,kochające się małżeństwo. W końcu sama się zdecydowała na wizytę u psychologa.Jednak po spotkaniu z psychologiem i wyrażeniem mojej chęci uczestniczenia w terapii, stwierdziła, że nic z tego nie będzie i ona nie widzi ze mną przyszłości ponieważ ja nie chcę dziecka, a terapia tego nie zmieni. Namawiałem ją do zmiany zdania, że nie powinniśmy przekreślać naszego małżeństwa. Na nic wszystko, stwierdziła, że nie kocha mnie i nic z tego nie będzie. Złożyła pozew o rozwód. Jej powodem rozwodu było, to iż ja nie chciałem mieć dziecka.
Zaczęła mi wmawiać, że to wszystko moja wina i gdybym chciał mieć dziecko, to kochałaby mnie, ale że nie chcę mieć dziecka to mnie nie kocha i nie będziemy razem i sam tego chciałem.
Jesteśmy już dawno po rozwodzie, nadal niestety mieszkamy razem, ze względu na to że mamy wspólny kredyt mieszkaniowy.
Ona ujawniła się ze swoim romansem i przestała cokolwiek ukrywać. Zaczęła mnie traktować jeszcze przed rozwodem jak zupełnie obcą osobę, jednocześnie wmawiając że to wszystko moja wina.
Niestety moje uczucie nie wygasło, i bardzo mnie to boli. Obwiniam się też o to, że może gdybym zgodził się na to dziecko,to bylibyśmy razem. Jednak drugiej strony, czy kochająca kobieta w ten sposób traktuje swojego męża? Stawia przed nim swoją koleżankę jako osobę ważniejszą? To wszystko sprawiało, że stawałem się coraz bardziej podejrzliwy i nieufny wobec mojej żony, a ona upewniała się w przekonaniu, że gdybym to ja ją szczerze kochał, to mielibyśmy już dawno dziecko.
Niestety ciężko mi ot tak wyrzucić ją z mojej głowy.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Po pierwsze, pomyśl jak rozwiązać sprawę kredytu i sprawy mieszkaniowe. Dla mnie sytuacja, gdzie dochodzi do rozwodu, a ludzie dalej mieszkają pod jednym dachem jest CHORA. Po prostu chora. Rozwód to jedynie świstek papieru i, jeśli był to rozwód bez orzekania o winie, to kilkanaście minut w sądzie.

Jaka to zmiana życiowa? ŻADNA!


ktoś36 napisał/a:

Zaczęła mi wmawiać, że to wszystko moja wina i gdybym chciał mieć dziecko, to kochałaby mnie, ale że nie chcę mieć dziecka to mnie nie kocha i nie będziemy razem i sam tego chciałem.

(...)Zaczęła mnie traktować jeszcze przed rozwodem jak zupełnie obcą osobę, jednocześnie wmawiając że to wszystko moja wina.


Jak to czytam, to mi się wydaje, że dobrze, że na dziecko się nie zgodziłeś. Nie ma co - warunki do wychowywania szczęśliwego dziecka to nie są.

A dziecko jako cudowny środek na rozwiązanie małżeńskiego kryzysu? Toż to żart! Niby miałoby coś między wami poprawić?... Jak od dawna się sypało?...

W ogóle argument, że "gdybyś chciał dziecko, to ona by mnie kochała" jest DZIECINNY. Cholernie dziecinny i niedojrzały.
Dzieci nie powinny mieć dzieci moim zdaniem.


Zajmij się KREDYTEM i przemyśl sobie sprawy mieszkaniowe.
Zacznij żyć, człowieku.

Powodzenia!

3 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-12-01 08:45:23)

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru
I_see_beyond napisał/a:

Dzieci nie powinny mieć dzieci moim zdaniem.

zabawa w "dom" to w przedszkolu było wink akceptowalne smile

4

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Zaczęło się psuć na dobre po zakupie mieszkania. Jeśli były prowokowane kłótnie, to z jej strony, po czym to ja pierwszy wyciągałem rękę, bo ja nie lubię się gniewać i nie odzywać. Wiem, że nikt nie jest idealny i każdy ma wady. Ale jak już jej zaczęło przeszkadzać, że akurat stanąłem w tym miejscu w mieszkaniu, gdzie ona akurat miała przejść i zaczęło to wzbudzać w niej złość, to już dawało mi do myślenia, że tak się nie zachowuje kochająca osoba. Może po prostu byłem za dobry,za miękki że dopuściłem  do takich zachowań?

5

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Ktosiu36 Czy aby sprawy nie rozwiązania umowy kredytu i wspólnego mieszkania nie są rozwiązane dlatego ,że ty chcesz z nią mieszkać i mieć ją pod kontrolą?
Musisz zrozumieć ,że to co było to się skończyło i powinieneś nauczyć się żyć osobno, bez niej

6

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Autorze, musisz wyjść z uzależnienia psychicznego od byłej żony.

Już mniejsza z tym KIEDY się zaczęło, co kto pierwszy powiedział, kto sprowokował kłótnię. To jest KONIEC - jesteście PO ROZWODZIE.

Nie rozkminiaj już tego co było - TO SIĘ STAŁO I SIĘ NIE ODSTANIE. Nie ważne czy byłeś "za miękki", "za dobry", "zbyt surowy" - to nie ma znaczenia. Nie wyszło ci z TĄ AKURAT kobietą, może INNEJ te same twoje cechy będą odpowiadać.


Jak jesteś w porządku, to może masz jeszcze szansę na tzw. ułożenie sobie życia i nowy związek. Tym razem z kimś, kto cię SZANUJE.
Ta twoja była już żona ma cię za nic - przyjmij to do wiadomości.

Mam pewien obraz tego, jak wyglądało wasze małżeństwo... Bardzo nieciekawie. hmm

Jednak nie straciłeś instynktu samozachowawczego nie decydując się na dożywotnie związanie z byłą żoną poprzez dziecko.

Widzę tu, że ciągle DOSZUKUJESZ się przyczyn rozpadu tego małżeństwa. Dręczą cię jakieś wyrzuty sumienia, szukasz winy w sobie. Jeszcze mi tu napisz tutaj, że ją ciągle kochasz, to wymięknę ... big_smile
Fantazjować o powrocie i cudownej przemianie byłej żony nie ma co.

Jeszcze raz dam ci dobrą radę - DZIAŁAJ na polu finansowym (kredyt) i mieszkaniowym.
IM SZYBCIEJ SIĘ wyprowadzisz, TYM LEPIEJ dla ciebie.

Ja mam mocną psyche. Ale życie pod jednym dachem w takich warunkach w końcu wykończy najmocniejszego...

Skup się na teraźniejszości. Bo twoje małżeństwo to już GAME OVER.

7

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Jeszcze nie słyszałem o parze, której w kryzysie pomogło dziecko. Zostałbyś co najwyżej potraktowany jak byk rozpłodowy. Sytuacja dziś byłaby identyczna, tylko zafundowałbyś swojemu dziecku rozbitą rodzinę.

Moim zdaniem postąpiłeś słusznie. Mieszkanie z tą kobietą jednak to - jak słusznie zauważyła I_see_beyond - kompletne nieporozumienie.

8

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Od początku niemal naszego związku wspominała mi, że ona na żonę się nie nadaje,ale dziecko bardzo chciałaby mieć. Wtedy nie przywiązywałem do tego jakiejś szczególnej uwagi, że nie nadaje się.

Może po prostu byłem za dobry,za miękki że dopuściłem  do takich zachowań?

Nie.
Związałeś się z kobietą, która od samego początku Ciebie nie kochała, miała Cię gdzieś i nawet niespecjalnie się z tym kryła. Ty nie chciałeś tego widzieć, albo to wypierałeś.
Warto, byś odpowiedział sam sobie, dlaczego tak fascynował Cię związek z kimś, kto Tobą pomiatał.

9

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru
I_see_beyond napisał/a:

Jeszcze mi tu napisz tutaj, że ją ciągle kochasz, to wymięknę ... big_smile

ktoś36 napisał/a:

Już jakiś czas po rozwodzie, a ja nie czuję do niej nienawiści, złości. Nie potrafię. Brakuje mi jej, tęsknię za nią, myślę o niej i co najdziwniejsze boję się o nią, żeby jej się krzywda nie działa, żeby jej nikt nie skrzywdził. Myślę, że nadal bardzo ją kocham i żaden rozwód ani to jak mnie potraktowała nie zmieniło mojego uczucia do niej.

Wymiękaj... big_smile

Nie ma sensu pisać tutaj dopóki razem mieszkają, bo Ktoś to ciężki przypadek i bez odcięcia fizycznego nie będzie żadnego innego odcięcia, ani rozsądnej myśli.

10

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

O w mordę jeża ... big_smile

Klio, masz rację.

Ja się nie podejmuję prowadzenia tego przypadku. wink


Ktosiu36, zajrzyj tu PO TYM, JAK PRZESTANIECIE MIESZKAĆ RAZEM!

11

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Obwiniam się też o to, że może gdybym zgodził się na to dziecko,to bylibyśmy razem.

Pewnie, bylibyście razem. Ale jej zachowanie by się nie zmieniło ani na jotę. Nadal by nie chciała się do ciebie przytulać, nie chciała by od ciebie bliskości, wypominałaby ci wady, mówiła, że koleżanki są ważniejsze od ciebie, chodziła na "randki" z portalu, wychodziła wciąż z koleżankami, chowała przed tobą telefon i za wszelkie trudności zrzuciłaby (bardzo skutecznie) winę na ciebie. I by cię nie kochała. Tak jak mówi to teraz.

Babka chciała znaleźć faceta, co to będzie łożył na nią i na dziecko. Reszta małżeństwa i związku nie była jej potrzebna (przynajmniej nie od ciebie), co bardzo jasno dawała do zrozumienia.

Ot tak to jej nie wyrzucisz z głowy, bo spędziliście trochę życia razem. Minie trochę czasu, zanim przestanie boleć, jak to każda strata i każda żałoba.

12 Ostatnio edytowany przez ktoś36 (2016-12-02 19:20:58)

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Sprawa z kredytem i mieszkaniem jest w trakcie. Mieszkam w tym mieszkaniu, ponieważ kredyt jest też na mnie i póki nie będzie sprzedane, to nie opuszczę mieszkania, bo się może okazać, że nikt nie będzie miał nawet możliwości obejrzenia tego mieszkania w celu zakupu. Sprawa będzie się ciągnąć w nieskończoność. Chcę się pozbyć tego mieszkania i kredytu. Taki jest powód mojego dalszego tu mieszkania, a nie chęć kontrolowania byłej żony.

Ciężko jest zapomnieć o kimś kogo się widzi codziennie.
Myślę, że jeszcze w tym roku uda się załatwić formalności związane z tym mieszkaniem i kredytem. Wtedy w ciągu jednego dnia wyprowadzam się.
To nie ja miałem niecne plany wykorzystania żony finansowo czy w jakikolwiek inny sposób. Ożeniłem się z miłości. Chciałem żyć z kimś jak normalny człowiek. Gdybym wiedział że tak się to wszystko potoczy, to nie brałbym żadnego ślubu,a tym bardziej brał kredyt. 

Wiem, że to koniec i nie liczę na żaden powrót żony. Zbyt dużo mnie to kosztowało nerwów, żalu i myślenia - w co ja się wpakowałem.
A że uczucie jest, no jest, ale minie z czasem. Póki co jest bardzo ciężko, jak patrzę na to wszystko.

13

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

pomocy! ! W pazdziernika znalazlam prace jak przedstawifiel handlowy siedzialam na dupie w obskurnym biurze czulam na sobie oczy szefa od czasu do czqsu mowil mile slowo pewnej niedzieli zadzwobil o 20 powiedzial ze mam wyslac tam i tam mejla o takiej i takiej tresci bo to potrzebne na juz moim zdaniem to moglo poczekac do poniedzialku do 8 rano ale wyslalm co raz czesciej slyszalam mile slowa wiedzial ze moj maz jest na wyjezdzie pisal mi co raz odwazniejsze smsy ODPISYWALAM uznalam to jako od tak zalezalo mi na pracy ale do niczego nie doszlo pewnego dnia byl bardzo ale to bardzo napalony pisal bardzo smsy erotyczne a nwet dostalam zdjecie mmsem jego czlonka. Przestalam chodzic do pracy duulo mnie meczyl dlugo pisal ja bie odpisywalam powiedzialam rla meza o wszystkim tylko nie o tym ze mu czasami odpisywalam mam same smsy od szefa zbrezne a nawwt jedo zdjecie. Moj maz chce isc do niego i zazadac zadośćuczynienia czy moge mu na to pozwolic ?

14

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Powinnaś założyć swoją historię. Nie pisze się na cudzym wątku.

15

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Jakbym  czytała  swoją  historię  i była  w Twojej  skórze.  Przeszłam  to samo była tak samo i to ja kochałam  i zabiegałam  bo chciałam  z kimś  normalnym  żyć.  Po wszystkim  doszłam  do wniosku  że  w związku  kocha  prawdziwie  tylko  jedna  osoba.  Tylko jedna  a druga  korzysta.  Z tym że  kiedyś  tej kochającej  cierpliwości  i kładzenia  uszu  po sobie  zabraknie.  Boli  bardzo  ale nie można  się  dać  wykorzystywać  do granic  w zamian  nie otrzymując  tego czego się pragnie, potrzebuje, i tak doskwierająca  samotność  w związku.  Napisz jak sobie  dajesz radę.  Co do rozwodu  usłyszałam  takie słowa: na męża powinno  się  wziąść  "glupszego " od siebie. Wredne  ale po głębszym  zastanowieniu- czemu mężczyźni  lgną  do trudnych  i niedostępnych  kobiet? Nie wiem...

16

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

W moim przypadku chyba faktycznie to ja byłem tym głupszym w naszym związku. Nie widziałem wielu rzeczy,albo zaślepiony miłością wmawiałem sobie, że nie widzę pewnych dziwnych zachowań. Wiele osób uświadomiło mi teraz, że to jak wyglądało moje małżeństwo, to nawet koło miłości nie stało. Szkoda, że ja nie widziałem wcześniej tego sam. Uniknąłbym tego małżeństwa. Ciężko mi teraz,bo nadal mieszkamy pod jednym dachem i codziennie się widzimy. Myślę, że jak już zamieszkam w innym miejscu, to z czasem przestanę myśleć o niej i zapomnę. Przecież miłość i wzajemny szacunek nie wyglądają w ten sposób, że kopie się leżącego i oczekuje, że tylko ktoś będzie z siebie dawał wszystko,a samemu niczego się nie da, lub z wielką łaską. A jeśli tylko zrobię coś nie pomyśli, mojej żony, to awanturę mam gwarantowaną.
Moja była już żona nawet nie wierzyła mi na słowo,że miałem gorączkę, tylko chciała abym przy niej mierzył jeszcze raz temperaturę. Wiem co na to powiecie - to chore. A nie miała podstaw ku temu, aby mi nie wierzyć, bo ja zawsze byłem szczery wobec niej.

17

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Witam po długiej przerwie.
Udało się załatwić sprawy finansowe rok temu i od tamtej pory nie widzieliśmy się.
Jednak po roku czasu nadal brakuje mi tych dobrych chwil spędzonych z nią. Nadal mam wyrzuty sumienia, że to wszystko w większości moja wina.Gdybym zgodził się na dziecko wtedy... może byłoby inaczej.
Rok czasu jak się nie widzieliśmy. Jak wyjść z tego poczucia winy? Jak odnaleźć radość z życia?
Spotkałem się z nowo poznaną dziewczyną, ale to nie jest to. Cały czas brakuje mi mojej byłej już żony. Jak się tego pozbyć?

18

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Chłopie, ona prawdopodobnie nigdy Cię nie kochała (co było wyżej napisane) a że miała parcie na dziecko i Ty się napatoczyłeś... A Ty masz poczucie winy, że gdybyś zdecydował się na dziecko, byłoby inaczej.
Zacznij od zrozumienia, że to nie Ty nawaliłaś, a w zasadzie robiłeś niemożliwie wiele dla kogoś, kto-na dobrą sprawę- miał to gdzieś.
To dobry początek.
Przeczytaj jeszcze raz komentarze wyżej, ponieważ dziewczyny (i panowie) dobrze w nich prawią.
A później przestań rozpamiętywać te parę dobrych chwil. Przypomnij sobie kłótnie, kochanka i absurdalne tłumaczenie, że nie kocha, bo nie chcesz mieć dziecka.
Następnie wyjdź do ludzi, ale nie koniecznie do dziewczyn, bo nie u każdego metoda klina się sprawdza (a u Cb chyba się nie sprawdziła).
I najważniejsze: to kiedyś minie, kiedy już się tak stanie, przekonasz się, że po świecie chodzi dużo fajnych, mądrych kobiet.

19

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru
ktoś36 napisał/a:

Rok czasu jak się nie widzieliśmy. Jak wyjść z tego poczucia winy? Jak odnaleźć radość z życia?
Spotkałem się z nowo poznaną dziewczyną, ale to nie jest to. Cały czas brakuje mi mojej byłej już żony. Jak się tego pozbyć?

Spotkaj się z drugą. Z trzecią, piątą i dziesiątą jak będzie trzeba. W końcu trafisz na tą właściwą, przy której twoje poczucie winy
zastąpi rozczarowanie i złość na siebie samego, że zmarnowałeś bezpowrotnie tyle czasu na babranie się w tym gównie.

20

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru
ktoś36 napisał/a:

Witam po długiej przerwie.
Udało się załatwić sprawy finansowe rok temu i od tamtej pory nie widzieliśmy się.
Jednak po roku czasu nadal brakuje mi tych dobrych chwil spędzonych z nią. Nadal mam wyrzuty sumienia, że to wszystko w większości moja wina.Gdybym zgodził się na dziecko wtedy... może byłoby inaczej.

Było by inaczej... Obarczony zostałbyś alimentami i koniecznością oglądania jej przy każdej okazji wizyty u dziecka. Czy to było by lepsze od niewidzenia jej? wątpię.

ktoś36 napisał/a:

Rok czasu jak się nie widzieliśmy. Jak wyjść z tego poczucia winy?

Przede wszystkim należy wreszcie uświadomić sobie, że nawet będąc w związku, ludzie podejmują świadome decyzje. Jej decyzją było odejście od Ciebie. Nie ma w tym Twojej winy.

ktoś36 napisał/a:

Jak odnaleźć radość z życia?

Jest tylko jedna metoda - polubić najpierw samego siebie. Osoba obok, to tylko wisienka na torcie.

ktoś36 napisał/a:

Spotkałem się z nowo poznaną dziewczyną, ale to nie jest to. Cały czas brakuje mi mojej byłej już żony. Jak się tego pozbyć?

Terapia w kierunku: podniesienia własnej wartości.

21

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

jak czytam Twoją historię, jak do tego doszło to widzę podobieństwa do swojej sytuacji
oczywiście mam inną historię bo nigdy nie ma identycznej ale wiem co przeżywasz
nie dogadywaliśmy się, również proponowała mi dziecko które miało rozwiązać nasze problemy na co się nie godziłem (dzięki Bogu)


u mnie rok temu orzeczono rozwód, mimo tego do tej pory jestem z nią w jakimś stopniu związany uczuciowo
gdy 1.5roku temu lub rok temu ktoś mi mówił że to minie, kompletnie w to nie wierzyłem a pewnie w myślach kazałem mu się puknąć w czoło - tak bolało, u mnie znajomość trwałą dwa razy dłużej niż u Ciebie
aktualnie jest lepiej niż rok temu, pół roku temu ale wciąż są chwile gorsze

najważniejsze w tym wszystkich, tak jak już ktoś napisał - to pokochać siebie
pomóc w tym może wiara, miłość do Boga jednak jeśli nie stworzyć specyficznej relacji z samym sobą, dopóty będziesz jej szukał z drugą osobą, która zawsze może Cię zdradzić, opuścić
do tego wszystkiego potrzeba dużo pracy nad sobą i nie stanie się to w kilka miesięcy - to jest proces który musi potrwać a co ważniejsze, musi boleć
bo NIE MA ROZWOJU BEZ BÓLU

ona była niedojrzała, prawdopodobnie u Ciebie również podejście do życia wymaga naprawy, popracowania nad nim
sam fakt że oskarża Ciebie o rozpad, świadczy o jej infantylności, i wiem że przez to wbijasz sobie do głowy "co by było gdyby...", obwiniasz się, wiem bo miałem tak sam a i czasami mam

życzę powodzenia w zdrowieniu, metodę na klina (jak ktoś zaproponował) odłóż na bok
dla zobrazowania dlaczego: praktycznie każdy alkoholik od niej zaczynał, przełóż to na relacje damsko-męskie i masz odpowiedź


ps.
jeśli chcesz, pisz na priv

22

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Witam. Nie chcę zakładać nowego tematu i zaśmiecać forum.
Minęło dużo czasu. Poznałem nową dziewczynę, spotykaliśmy się pół roku i znajomość ona zakończyła.
Nie przeżywałem tego w ogóle.
Ale coś innego pamiętam - cały czas porównywałem ją do mojej byłej żony, bo moja była żona to tak się zachowywała, a ta zachowuje się tak i cały czas tęsknota za byłą żoną.

Myślę, że ją barszo kochałem. Ale z drugiej strony cały czas zadaję sobie pytanie - skoro tak ją kochałem to dlaczego nie chciałem tego dziecka? Czego się bałem? Może ze mną jest coś nie tak, skoro nie chciałem tego dziecka?
Przecież jak się kogoś kocha, to pragnie się dla tej osoby szczęścia, a dla niej największym marzeniem było posiadanie dziecka.
Teraz, gdyby tylko dało się cofnąć czas, to nawet chwili nie zastanawiałbym się  i zgodziłbym się na to dziecko.

Co o tym myślicie?

23 Ostatnio edytowany przez display (2022-02-13 14:51:16)

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Myślimy że minęło kilka lat a ty dalej stoisz w miejscu, nic nie zmieniłeś w swoim życiu na plus i wybacz to stwierdzenie ale po prostu jesteś "głupi" bo uwielbiasz sam siebie oszukiwać. Uwielbiasz żyć złudzeniami, ochłapami i przeszłością dlatego nie dziwię się że kobiety od ciebie uciekają. Sama nigdy bym się z kimś takim nie zadawała. Twoja była zapewne już dawno sobie ułożyła życie na nowo, pewnie nawet o Tobie nie myśli a ty tkwisz w tym od lat i użalasz się nad sobą. Wybacz ale takie podejście jest po prostu żałosne. Od takich ludzi się ucieka. I jeśli nie dasz sobie wreszcie kopa na rozpęd i nie weźmiesz się w garść to po prostu tak zmarnujesz swoje życie myśląc o kobiecie która ma Cię gdzieś.

PS. faktycznie jeśli lubisz być czyimś podnóżkiem i chłopcem do pomiatania to faktycznie trzeba było zgodzić się na dziecko. Tylko tego dziecka byłoby szkoda.

24

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru
ktoś36 napisał/a:

Teraz, gdyby tylko dało się cofnąć czas, to nawet chwili nie zastanawiałbym się  i zgodziłbym się na to dziecko.

Co o tym myślicie?

Myślę, że gdyby babcia miała drucik to by była radiem.

Czasu nie da się cofnąć. Podjąłeś decyzję - moim zdaniem słuszną. Minęło ponad 5 lat, a Ty dalej o swojej byłej, o dziecku, co by było gdyby...

Skup się na teraźniejszości i przyszłości, nie ma tym, co było.

25

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Zrobiła z ciebie niezłego pantofla i dobrze uprała ci głowę ze 6 (!!!) lat później ty dalej świecie wierzysz ze jakbyś się zgodził na dziecko to pewnie dalej bylibyście razem.
Nawet centymetra nie drgnąłeś z miejsca w którym byłeś ze 6 lat temu. Przez cały związek zebrałeś o uczucia aby się dowiedzieć ze jej przyjaciółka zawsze będzie dla niej ważniejsza niż własny, osobisty mąż!!
Strasznie to wszystko smutne, moim zdaniem powinieneś iść na terapie i w końcu to wszystko przepracować i zacząć zyć życiem a nie ochłapami przeszłości która nie była dla ciebie nawet dobra

26

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Nie wiem czy ona była twoją pierwszą gdyby tak to by dużo wyjaśniało w twoim zachowaniu. Idealizujesz ją, nie widzisz wad utrzymując ją cały czas na piedestale a to zwykła kobieta a wręcz dużo jej brakuje do standardów jakimi powinna się charakteryzować żona. Widocznie musisz zmienić środowisko - miejsce zamieszkania i starać się odciąć od przeszłości zaczynając wszystko od nowa. Wiem to bardzo trudne i pracochłonne ale to jedyna droga. A ona ? to kolejna w tłumie kobieta którą mijasz, wybrała swoją samodzielną drogę bez ciebie i nawet jakbyście się kiedyś spotkali to nie miej złudzeń NIE PASUJECIE do siebie i nigdy nie będziecie!

27 Ostatnio edytowany przez ktoś36 (2022-02-15 17:43:02)

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Tak, to była moja pierwsza wielka miłość.
Ja też święty nie byłem, ja też się od niej pod koniec małżeństwa oddaliłem, nie chciałem rozmów na trudne tematy, a raczej unikałem ich bo zawsze taka rozmowa szybko schodzila na temat dziecka.
Też miała prawo czuć się oszukana, bo wcześniej mówiłem że chciałbym mieć dzieci, a jak co do czego, to powiedzialem że nie chcę.

28

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Człowieku, weź mnie nie strasz... Ja po 17 latach związku, z dziećmi też zostałem przez tę pierwszą i jedyną zostawiony. Po 6 latach nie ruszyłeś mentalnie z miejsca. Może mi jest łatwiej, bo ja postawiłem na pierwszym miejscu dzieciaki, a one zasługują na uśmiechniętego, fajnego, szczęśliwego tatę. Lekko nie jest i nie będzie (nie mamy jeszcze rozwodu, nawet dzisiaj poruszyłem z nią ten temat), ale nikt mnie nie podniesie poza mną samym. Do przemyślenia, życie Ci ucieka, a Ty zawiesiłeś się w ułudzie.

29

Odp: Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru
CatLady napisał/a:

Myślę, że gdyby babcia miała drucik (...)

Ciekawe... przyjrzyj no się tej  babci.

Posty [ 29 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Małżeństwo, rozwód i ciąg dalszy koszmaru

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024