to masz szczęscie kolego bo właśnie jak wy jesteście razem to sie nie kryjecie z tym że ktoś pisze lub dzwoni i to jest cudne!!! a wiekszości...np. u mnie u mego faceta było dziwnie.... bo gadał z kimś i wychodził z pokoju uciekał a jak wcześniej przed ta rozmową gadał też z kims to przy mnie i było normalnie, i do dziś nie wiem kto to był i nie patrzyłam mu na tel kto to itp nic nie sprawdzałam ale jak jeszcze raz mi tak zrobi to siła go przytrzymam i powiem co o tym myslę i kto to, a potem miał tylko dziwne zadowolenie.... mysle że to była jakaś laska, i w dodatku jest ten minus ze jestesmy w zwiazku na odległość i już było duzo dziwnych sytuacji jak razem bylismy jakies sms, rozmowy itp. kogo by szlag nie trafił?
Amelia naruszasz jego korespondencje!! To jest nawet karalne
wiem,wiem,naprawde nie chcialam tego robic,ale on pisal ze swoimi eks i w sumie,nie bylo innego sposobu...
U nas jest tak, że nikt nikomu niczego nie sprawdza, ale jak jesteśmy razem i ktoś dostanie wiadomość czy też ktoś dzwoni, to wspólnie je czytamy i jesteśmy tak blisko, że słychać również rozmowę. Czasem tylko dziewczyna poprosi mnie o telefon i ze mną go przegląda, czasem chce pierwsza czytać moje smsy :-P Ja wiem, że pozwoliałby mi na to, ale tego nie potrzebuję. Zresztą czasem prosi, żebym sprawdził, kto do niej napisał, bo jestem bliżej telefonu albo prowadzi samochód.
Gdyby kazdy zwiazek opieral sie na tym, o czym piszesz, nie byloby tego watku... Uwazam, ze to wiele znaczy dla zwiazku, gdy jest w nim cos takiego... Bo dzieki takim drobiazgom wlasnie zyskuje sie to zaufanie... Bo zaufanie nie spada z nieba, trzeba sobie na nie zapracowac, a to, o czym piszesz jest jednym krokiem do przodu, aby zwiazek na wlasnie takim zaufaniu mogl bazowac... Gratuluje!!!
EBa2308, nie potrafię się z takim podejściem zgodzić.
Nie kontrolowałam NIGDY żadnego ze swoich byłych, a jednak było między nami bardzo silne i głębokie zaufanie. Tak więc jestem żywym przykładem na to, że bez inwigilacji również można budować trwałą relację i w przeciwieństwie do grona kontrolujących kobiet miałam zawsze spokojny umysł. Nie znam uczucia takiego niepokoju, że nie można się powstrzymać, znam za to uczucie, że kocham i na tyle pewna jestem tej miłości, że nie muszę się zniżać do zachowań, których z jednej strony byłoby mi wstyd, a o których - z drugiej - nie mogłabym powiedzieć ukochanemu.
Jestem bardzo ciekawa, jakie zaufanie partner może mieć do kontrolującej kobiety, o której zachowaniu w 99% nie wie. Ciekawa to równość, że on ma być jak otwarta książka, a Wy możecie mieć "ciemne tajemnice" i grzeszki na sumieniu.
Ale co bym nie napisała, najzwyczajniej w świecie mam nadzieję, że kiedy już tym sprawdzaniem skrzywdzicie swojego ukochanego to wyciągnięcie odpowiednie wnioski...
Zaufanie ma sie do pewnego momentu, gdy sie widzi i czuje że on jest jakis inny itp. pytasz o co chodzi i mówi że ok jest, a i tak jest "dziwnie" w związku to myslę że każdej z was zaświtałoby cos w głowie i kwestia zaufania "wykruszałaby się".
Z zaufaniem bywa róznie zależy to od związku i ludzi ja ze swoich przejśc wiem, że jak już partner wyskoczy z czymś złym i w jakiś sposób te zaufanie nadszarpnął to niestety nie jest tak łatwo sprawić by bylo jak dawniej, już ten jakiś procent zaufania się wykruszył mimo że się go skleiło lub skleja od nowa
moim zdaniem kontrola to brak zaufania a wtedy zwiazek nie ma sensu....
zależy tak naprawdę jak kontrolować, ja w jakiś tam sposób kontroluje a raczej proszę o odzewy w danych sytuacjach tak aby całe noce się nie martwić, i w sumie to wygoda odczucia ulgi i wzmocnienia swego zaufania niz kontrola, a co do zaufania, niestety czasem sie je trafi, wtedy związek ma sens jeśli druga osoba umie o zaufanie odbudować... a przecież da się tylko trzeba chcieć... kontrola czasem jest potrzebna, bo faceci często myślą mało racjonalnie
Wieżę że można panować nad zaufaniem, i wszytko można byle by w umiarze...
Ja mialam zaufanie do swojego faceta, do czasu jak zaczal blizsza znajomosc z jedna dziewczyna przez internet. I od momentu kiedy to odkrylam zaczelam go kontrolowac. I im bardziej go kontrolowalam to tym wiecej bylo spiec miedzy nami. Bo on zaczal sie wkurzac ze ciagle go "sledze" a ja nie moglam przestac, wrecz popadlam w paranoje. Musialam wiedziec gdzie i z kim teraz jest, kto do niego dzwoni, z kim rozmawia przez gg. Klocilismy sie caly czas o to ze ja robie mu kontrole i im bardziej na go kontrolowalam on tym bardziej probowal "sie ukryc".Zmienial hasla w mailach,gg. Teraz z uplywem czasu wiem ze to tez zawazylo na naszym zwiazku (roztalismy sie). Ale kiedy on kontrolowal mnie np. to mnie strasznie denerwowalo. Teraz wiem ze przekroczylam granice prywatnosci jaka kazdy z nas powinien miec. Jak juz ktos napisal wczesniej kontrola nie spowoduje ze unikniemy czegos co nasz partner zrobi badz zamierza. Bo jezeli chce zdradzic to zrobi to i tyle.
139 2009-09-22 07:48:16 Ostatnio edytowany przez zrezygnowanaaa (2009-09-22 07:53:59)
Ja wyznaję zasade zaufania ograniczonego.Ile osób kobiet/mężczyzn/żon/mężów zaufanie do związku do drugiej osoby,pewność naszej wartości ,nas samych doprowadziła do zguby???Jasne ciagła kontrola ,brak prywatności to koszmar ,ale jak było wspomniane przez którąś z Was koleżanki najlepszym zaufaniem jest kontrola.Wszystko z umiarem.
Tym bardziej kontrola chodzi nam po głowie gdy mamy jakieś podejrzenia.Absolutnie nie traktowałabym tego tematu w kwestii moralnej,etycznej.
szczerze mowiac kiedys nie moglam wytrzymac bez sprawdzenia chlopakowi historii czy archiwum gg.
teraz juz tak nie jest, probuje mu ufac, wierzyc ze mnie kocha i nic nie ukrywa(wiem ze mnie nie zdradzi ale jesli facet cos ukrywa to jest znak ze cos sie dzieje) , zreszta oszczedzilam sobie stresu bo nawet jak nic nie znajdywałam to mialam dziwne masy ze pewnie usuwal ... itp. tak wiec nie chce sobie zycia komplikowac, a jak kiedys cos znajde to mu sie dostanie ;p
jak narazie jest to pelne zaufanie
U nas jest tak, że nikt nikomu niczego nie sprawdza, ale jak jesteśmy razem i ktoś dostanie wiadomość czy też ktoś dzwoni, to wspólnie je czytamy i jesteśmy tak blisko, że słychać również rozmowę. Czasem tylko dziewczyna poprosi mnie o telefon i ze mną go przegląda, czasem chce pierwsza czytać moje smsy :-P Ja wiem, że pozwoliałby mi na to, ale tego nie potrzebuję. Zresztą czasem prosi, żebym sprawdził, kto do niej napisał, bo jestem bliżej telefonu albo prowadzi samochód. Tak więc chyba nie można mówić tutaj o "kontroli" - po prostu, gdy jesteśmy razem to dzielimy nie tylko czas, ale i rzeczy wokół nas - także smsy itp. Mamy do siebie zaufanie, bo żadne z nas nigdy nie zrobiło nic, co mogłoby je podważyć. Też uważam, że trzeba mieć zaufanie do partnera i jakieś sprawdzanie go jest chore. Jeżeli ma zdradzić, odejść to tak musi być. Miłości nie da się zatrzymać na siłę, "za wszelką cenę". Jeżeli nie kocha i szuka innego - niech go znajdzie i będzie szczęśliwa/wy, a nam pozwoli znaleźć gdzieś kogoś, kto pokocha nas naprawdę. Łatwo się mówi, prawda? Ale to nie tylko "łatwo powiedziane", ale też racjonalnie.
Pozdrawiam
mam tak samo
Moją "inspiracją" do zaczęcia tego tematu jest historia mojej przyjaciółki, która jest zbliżona do historii Mon_cheri. Sama nie wiem, czy jest to zupełnie normalne zachowanie, gdy chłopak zbyt zawzięcie broni swojej prywatności. Czy to się bierze z jakiś tajemnic czy też ze zwykłej zasady. W tajemnicy przed nią spotykał się z jakimiś dziewczynami i kiedy się zorientowała on i tak nie przestał. Nie chciał zabierac jej na imprezy, nie uczestniczyła w żadnych imprezach na których on się bawił. Pod nazwą "Mechanik samochodowy" ukrywał numer dziewczyny z którą wcześniej pisał. Wszystko byłoby OK, gdyby przypadkiem przyjaciółka nie dowiedziała się że Pan M. spotyka się z mechanikiem samochodowym... dlatego to mnie tak zastanawia.
Szczerze to też nie wiem, myślę że też by mnie to wkurzało gdyby ktoś BEZPODSTAWNIE mi nie ufał i chciał kontrolować. Ale jeśli kogoś oszukałam i chciałabym żeby mi zaufał to starałabym się udowodnić swoją prawdomówność a nie ukrywać tego co robię. Oczywiście nie mówię tu że dałabym się kontrolować przez 24h itp.
Ja nie sprawdzałam dopóki moje zaufanie nie zostało nadszarpnięte, nie czułam żadnej takiej potrzeby. Nie myślałam o tym w ogóle. Nie interesowała mnie jego korespondencja ani rozmowy, znajomości. Dopóki nie wykręcił mi numeru z inną laską i nie otwarłam oczu widząc że 'nakręca' na siebie inne panny będąc ze mną! Dopóki nie zawiódł mojego zaufania poraz pierwszy drugi trzeci i poraz dziesiąty. Kolegów miał nie należących do tych wiernych ani przykładnych partnerów. Wydawało mi się, że przed nimi również chce pokazać że nie jest gorszy. Choć zawsze mówił że nie jest taki jak oni (i fakt nigdy mnie nie zdradził i nie spotkał się z inną, choć z jedną próbował..). Sprawdzałam go coraz więcej, z każdym kolejnym obiecywaniem że przestanie bo większość kłamstw wychodziła niestety na jaw a jak się później okazywało nie zamierzał nic zmieniać w swoim postępowaniu tylko lepiej to ukrywać, ale gdybym nie obserwowała tego to bym nie miała się jak o tym przekonać.
Im bardziej ja próbowałam sprawdzić czy mówił prawde tym bardziej on zamykał przede mną takie możliwości (chciał żebym wierzyła mu jedynie na słowo mimo wielu wcześniejszych kłamstw, tak jakby chciał odzyskać zaufanie na siłę, ale po to by móc dalej robić to co robił) a im bardziej coś ukrywał tym bardziej ja byłam ciekawska... błędne koło. Najbardziej chronił te strefy w których najwięcej nakłamał. Do dziś tak jest, że mówi że nic nie robi ale nie chce tego udowodnić. Ale teraz już nie chce sprawdzać tego tak obsesyjnie jak kiedyś (teraz prawie w ogóle), bo to już się zaczeło robić dla mnie samej męczące, sama się zadręczałam. Nie cieszyłam się z wspólnych chwil tylko myślałam o tym gdzie znów mnie okłamał itp.
Wiem też, że dużo się zmieniło dlatego nie myślę tak obsesyjnie o tym i nie czuję takiej potrzeby sprawdzania go. Ale jestem czujna bo nadal zabrania mi dostępu do tych sfer w których nie ma podobno nic do ukrycia, nie mówię że ukrywa coś złego tak jak do tej pory to było, ale dla mnie to trochę dziwne. Gdyby tylko nie ukrywał tego właśnie z taką zawziętością, ja nie musiałabym nic widzieć i wierzyłabym mu na słowo.
Wiem, że sprawdzanie i kontrolowanie jest złe, ale w praktyce okazało się że chęć zobaczenia czy słowa pokrywają się z prawdą jest silniejsza, zwłaszcza że wielokrotnie okazało się zupełnie coś innego.
A w wielu przypadkach może lepiej byłoby po prostu się rozstać definitywnie niż dawać szansę i bać się czy dalej nie jest się oszukiwanym bo podobno kolejna szansa = wybaczenie = na nowo zaufanie ?
Kiedy facet zaczyna kłamać, to nie ma rady... Mamy żyć w nieświadomości? Kochać kogoś, kto nas okłamuje? Lepiej już znaleźć te dowody zdrady i odejść póki czas niż myśleć, że jest się szczęśliwym a potem usłyszeć od ukochanego DO WIDZENIA niby bez powodu... To, że kobieta zaczyna kontrolować, przeważnie spowodowane jest wyskokami jej partnera, a z jakiej racji ma to tolerować? Z jakiej racji ma zaufać? Mój chłopak okłamywał mnie jakiś czas i w tym czasie sprawdziłam wszystko co trzeba, aby upewnić się w przeczuciu i upewniłam się. Tyle że odtąd on stał się bardziej skryty (ustawił hasło na gg) i nie dał mi nawet możliwości ponownego zaufania mu. Tak na pewno się nie robi. Już mu i sobie powiedziałam, że jeśli znów mnie okłamie i się o tym dowiem, to nie będę się nawet zastanawiać, bo po prostu tego nie wytrzymam. Dodam, że ja żadnych numerów za jego plecami nie odstawiałam, więc liczyłam i liczę na to samo, mam swój honor w końcu...
Wlasciwie zwiazek bez zaufania,to co to za zwiazek? Ale.... Jest taka nie pisana zasada.... Ufaj,ale sprawdzaj
Nie powinno sie nikogo kontrolowac,ja tazkze bym tego nie robila....ale kiedy pojawiaja sie niepokojace sygnaly....gdybym nie kontrolowala,zylabym w nieswiadomosci kilku okrucienstw Mam nadzieje,ze sa na swiecie jeszcze tacy mezczyzni,ktorym mozna zaufac i nie trzeba ich sprawdzac ?
Ufam swojemu facetowi
Nie kontroluje Go bo nie mam ku temu żadnych powodów, z resztą jak ktoś do niego dzwoni to mi mówi kto to był, jak dostanie smsa, a jest czymś zajęty to prosi, abym Go przeczytała z resztą ja robię tak samo, w ogóle mamy ustalone zasady i na początku związku wszystko ustaliliśmy i teraz nie ma czegoś takiego jak kontrolowanie
Kontroluje, bo mam powód. Nie mam problemów z jakimiś dziewczynami, ale wydarzyło się coś, po czym moim odruchem jest wieczne kontrolowanie...
nie kontroluje jestem. Twierdze że jak chłop będzie chciał na diabła zrobić to zrobi i pilnowanie go i tak nic nie da
"Mam do Was pytanie.... Od chwili, gdy zaczelam byc strasznie zazdrosna o mojego faceta (mial wtedy kontakt ze swoja byla), kontroluje od czasu do czasu jego rozmowy telefoniczne, smsy czy emaile... Jesli chodzi o nia, ufam teraz mojemu facetowi w 100%, lecz jak juz w innym watku pisalam, nie znosze tez jego przyjaciela... I czasem chce sprawdzic, czy juz ze soba dzwonili, czy jeszcze mam to przed soba ;-) Szczerze mowiac zle sie z tym czuje, ale cos mnie zawsze ciagnie...
Czy Wy tez to robicie? Czy w 100% ufacie swoim mezczyznom?"
ODPOWIEDŹ
Przez takie kontrolowanie mój związek o mały włos się nie posypał. Chociaż kto wie czy nie będzie końca. Dlatego wszystko z rozwagą.
Pozdrawiam
Ufam w 10000% i narzeczony czuje to. Dlatego sam o wszystkim mi mówi i chociaż często tłumaczę, że nie musi spowiadać mi się dokładnie z kim rozmawiał, kogo spotkał, że dzwonił w jakiejś sprawie do mojej przyjaciółki, to jednak on to robi, bo nie ma nic do ukrycia.
A ja może powiem tak: kontrolowanie faceta/kobiety w związku bez absolutnie żadnych podstaw jest totalnie nie fair i prędzej czy później niszczy każdą relację. Jeśli jednak doszło między parą do jakiejś poważnej scysji, która zachwiała albo nawet częściowo zlikwidowała wzajemne zaufanie, kontrola jest czymś, czemu po prostu nie sposób się oprzeć- wiem z własnego doświadczenia.
Miałam bardzo podobny przykład do Agnieszki321. Mój facet był uzależniony od pornografii i dostał obsesji na punkcie jednej konkretnej dziewczyny, której zdjęcia gigabajtami walały się po komputerze, poukładane jak w najlepszej bibliotece. Zawalał noce na oglądaniu filmów i zdjęć, zabierał laptopa do łazienki (!), wracał z pracy totalnie wymęczony z workami pod oczami, nieskłonny nawet do rozmowy. Jedyne, co potrafił odpowiedzieć to: "nie dzisiaj". Okłamywał mnie miesiącami, a za każdą kolejną obietnicą "ja już nie będę", ciągnął się kolejny ogon w postaci konspiracji i matactw- to nie miało końca. Kontrolowałam go każdego dnia. Nawet na jego własne życzenie. To, co wtedy przeżywałam było okropne i nikomu nie życzę przechodzenia przez coś takiego.
Odkąd udało nam się z tego wyjść, kontrola się zakończyła i nie mam potrzeby zaglądania w jego własności. Zresztą nawet nie chciałabym tego. Pomimo faktu, że nie odbudowałam jeszcze zaufania do niego, to jednak staram się, cegła za cegłą, stabilnie ją formować, by już nigdy więcej się nie zachwiało. Poza tym, kontrolowanie budzi we mnie wyrzuty sumienia.
Nie rozumiem jednak wspólnych skrzynek mailowych, czytanie wzajemnych smsów i innych rzeczy w tym rodzaju...
151 2010-05-05 15:28:06 Ostatnio edytowany przez vinnga (2010-05-05 15:29:52)
Agnieszko - chyba przesadzasz...
Youngwind - podziwiam Cię za umiejętność ponownego zaufania...
Ja mojego byłego kontrolowałam na każdym kroku, ale dopiero od czasu, kiedy miałam faktyczne powody. Byłam absolutnie przekonana, że nigdy już nie będę umiała zaufać żadnemu facetowi, nie wyobrażałam sobie, ze można obojętnie siedzieć obok pozostawionego telefonu, kiedy on sobie poszedł np do łazienki... To był horror.
A teraz nawet przez myśl mi nie przejdzie, że mogłabym przeczytać jakiegoś smsa, maila czy cokolwiek innego mojego obecnego mężczyzny. I, mimo, że nie mam nic do ukrycia, nie chciałabym, żeby on czytał moją prywatną korespondencję. Ufać komuś - bezcenne.
Jeśli zaufanie jest nadszarpane, to każdy przypadek wydaje się być podejrzany.
Agnieszko, fakt, że nie tylko on korzysta z tego auta stawia sprawę w innym świetle Zapytałaś, odpowiedział Ci i chyba to powinno wystaczyć.
Jeśli zaufanie jest nadszarpane, to każdy przypadek wydaje się być podejrzany.
Dokładnie, tylko to nie jest podejrzenie wypadu na piwo z kumplami, a podejrzenie zdrady. Ja nie potrafiłabym być z kimś kto zdradza, a więc gdybym miała pewność ze to to o czym mysle, to po jakimś czasie napewno bym zerwała... Dlatego nie wiem co mam robić, co o tym myślec. Przecież nie dam kawałka folii do ekspertyzy:)
155 2010-05-05 15:44:42 Ostatnio edytowany przez Elnett (2010-05-05 15:47:47)
Ja również ufam swojemu facetowi w 1000%. Zawsze o wszystkim mi mówi. Znamy swoje hasła do nk a nawet skrzynek pocztowych Nie ma nic przeciwko, gdy czasami tam zajrze. On również czasami zagląda do mojej, ale nie żeby mnie sprawdzić, tylko np. wysłać wiadomość do któregoś z moich znajomych. Choc takie sytuacje rzadko się zdarzają. Odkąd jesteśmy razem, czyli od 3 lat, nic przede mną nie ukrywał, zresztą po nim byłoby widać, że coś ściemnia. Ma wtedy takie zabłąkane oczy Haha
Co do kontrolowania faceta to jestem zdania, że jeśli stwierdziłabym, iż coś jest nie tak albo bym podejrzewała, że coś przede mną ukrywa z pewnością robiłabym wszystko aby to sprawdzić...
Agnieszko, a może on ma rację, może to od czegoś innego a nie od prezerwatyw... Przecież nawet niektóre słodycze są pakowane w takie folie. Najpierw kartonik a zaś ta folia na to?
Wyobraźnię to rzeczywiście masz bogatą
Ja również ufam swojemu facetowi w 1000%. Zawsze o wszystkim mi mówi. Znamy swoje hasła do nk a nawet skrzynek pocztowych Nie ma nic przeciwko, gdy czasami tam zajrze. On również czasami zagląda do mojej, ale nie żeby mnie sprawdzić, tylko np. wysłać wiadomość do któregoś z moich znajomych. Choc takie sytuacje rzadko się zdarzają. Odkąd jesteśmy razem, czyli od 3 lat, nic przede mną nie ukrywał, zresztą po nim byłoby widać, że coś ściemnia. Ma wtedy takie zabłąkane oczy Haha
Co do kontrolowania faceta to jestem zdania, że jeśli stwierdziłabym, iż coś jest nie tak albo bym podejrzewała, że coś przede mną ukrywa z pewnością robiłabym wszystko aby to sprawdzić...
Niby jestem w takiej samej sytuacji co Ty Elnett, teraz M. mi wszystko mówi, ale była taka sytuacja, że czegoś mi nie powiedział, bo bał się, że mnie straci.
Ale jednak mam coś takiego, że wolę to skontrolować i on mi się nie dziwi.
Youngwind - podziwiam Cię za umiejętność ponownego zaufania...
Vinnga, ta umiejętność jeszcze się we mnie nie wykształciła. Ja cały czas jedynie próbuję mu ufać. Nie zaglądam mu do komputera- zresztą on teraz bardzo rzadko go używa i tylko w mojej obecności, ekranem skierowanym tak, bym widziała co robi. To jednak nie jest tak do końca wszystko. Ciągle mam wrażenie, że jak tylko wychodzę do łazienki, on to robi; Że wykorzystuje każdy moment, by kontynuować to, czym tak bardzo mnie skrzywdził albo że kochając się ze mną myśli o tamtej małej . Niemniej, uszanowałam fakt, że przyznał się do błędu i to, że chciał się zmienić. Przyznaję, że miewam jeszcze momenty słabości, w których marzy mi się eksploracja jego folderów, ale... Staram się jednak być silna i nie szukać problemów na siłę. Jeśli kiedykolwiek znów się okaże, że mnie oszukał, będę już zdecydowanie inaczej postępować...
Ja mojego byłego kontrolowałam na każdym kroku, ale dopiero od czasu, kiedy miałam faktyczne powody. Byłam absolutnie przekonana, że nigdy już nie będę umiała zaufać żadnemu facetowi, nie wyobrażałam sobie, ze można obojętnie siedzieć obok pozostawionego telefonu, kiedy on sobie poszedł np do łazienki... To był horror.
Ja miałam początkowo dokładnie to samo. Gdy mój facet tylko wychodził do łazienki, ja przeszukiwałam (mój przypadek) jego foldery w poszukiwaniu podejrzanych zdjęć i filmów. Taka kontrolka to nic fajnego- nie chce się tego robić, a jednak coś nas do tego popycha...
A ja może powiem tak: kontrolowanie faceta/kobiety w związku bez absolutnie żadnych podstaw jest totalnie nie fair i prędzej czy później niszczy każdą relację. Jeśli jednak doszło między parą do jakiejś poważnej scysji, która zachwiała albo nawet częściowo zlikwidowała wzajemne zaufanie, kontrola jest czymś, czemu po prostu nie sposób się oprzeć- wiem z własnego doświadczenia.
Miałam bardzo podobny przykład do Agnieszki321. Mój facet był uzależniony od pornografii i dostał obsesji na punkcie jednej konkretnej dziewczyny, której zdjęcia gigabajtami walały się po komputerze, poukładane jak w najlepszej bibliotece. Zawalał noce na oglądaniu filmów i zdjęć, zabierał laptopa do łazienki (!), wracał z pracy totalnie wymęczony z workami pod oczami, nieskłonny nawet do rozmowy. Jedyne, co potrafił odpowiedzieć to: "nie dzisiaj". Okłamywał mnie miesiącami, a za każdą kolejną obietnicą "ja już nie będę", ciągnął się kolejny ogon w postaci konspiracji i matactw- to nie miało końca. Kontrolowałam go każdego dnia. Nawet na jego własne życzenie. To, co wtedy przeżywałam było okropne i nikomu nie życzę przechodzenia przez coś takiego.
Odkąd udało nam się z tego wyjść, kontrola się zakończyła i nie mam potrzeby zaglądania w jego własności. Zresztą nawet nie chciałabym tego. Pomimo faktu, że nie odbudowałam jeszcze zaufania do niego, to jednak staram się, cegła za cegłą, stabilnie ją formować, by już nigdy więcej się nie zachwiało. Poza tym, kontrolowanie budzi we mnie wyrzuty sumienia.
Nie rozumiem jednak wspólnych skrzynek mailowych, czytanie wzajemnych smsów i innych rzeczy w tym rodzaju...
hej!
to mój pierwszy post tutaj,
ale od razu wpadł mi w oczy ten temat, bo sama miałam takie niedobre przeżycie związane z moim chłopakiem
byliśmy ze sobą parę lat, nigdy nie myślalam nawet o tym, zeby zainteresować się kimś innym, mój Luby też sprawiał wrażenie wiernego. Słowem sielanka, ale kiedyś przez przypadek okazało się, że bynajmniej nie jest mi wierny... nie umiem opisać tego bólu, jaki wówczas poczułam, ale nie to było najgorsze: najgorsze, że on mnie potem okłamywał przez dłuższy czas ..
mówił mi w oczy, ze to było tylko chwilowe i że się z tamtą nie spotyka, a tak naprawdę robił to nadal i jak potem znów się wszystko wydało - po prostu nie wiedziałam,co mam zrobić... kontrola wydawała mi się czyms obrzydliwym, tak bardzo chciałam wierzyć, ufać.. bez kontrolowania.
najgorsze było kłamstwo, kłamstwo prosto w oczy, zawiódł moje zaufanie i zamiast je odbudować albo szczerze powiedzieć, że to koniec, brnął dalej w kłamstwa.
nie wyobrażam sobie, żebym miała być dalej z kimś takim, bo cały czas miałabym przeczucie, że on nadal cos kombinuje na boku, męczyłoby mnie, ze może teraz się po prostu lepiej ukrywa... I że prędzej czy później znów stanie się coś złego.
sorki, ze tak osobiście do ciebie piszę, ale przeczytałam też wątek o uzaleznieniu od pornografii Twojego narzeczonego - to jest straszne i bardzo Ci wspołczuję, mam nadzieję, że twój narzeczony nigdy więcej cię nie okłamie i ze będziexcie szczęśliwi...
najgorsza w życiu chyba właśnie jest niewiara w drugą osobę, i hipokryzja, kiedy ktoś się oburza na innych, że robią coś tam nie fer, a sam własnie tak postępuje.
pozdrawiam, Syl.
Mnie zdradziło trzech chłopaków...teraz jestem z moim M i ufam mu jak jeszcze nikomu mam tylko nadzieję, że nie będzie powtórki z rozrywki i że już się nie "przejadę"...myślę, że jesli ktoś ma zdradzić to zdradzi powiem Wam tylko, że czasami nie mogę się nadziwić co do sztuczek niektórych kobiet...wiele potrafią zrobić, żeby choć na jeden raz zaciągnąć faceta do łóżka mimo, że wiedzą, że jest zajęty...aż coś się robi :[
moj facet mial kobiete tylko na sex mezatke troje dzieci gdy sie poznalismy zakonczyl ten zwiazek lecz ona nie daje nam spokoju pisze maile opisy na gg tyczace sie jego wiem ze jest zakochana w nim po uszy powiedziala mu kiedys ze moze uciec z nim a dzieci zostawic mezowi ,gdy mowil mi pare dni temu ze napisala do niego i odpisal jej ze ma patrzec rodziny swojej bo on to dawno zakonczyl to, odpisala mu ze opisy nie tycza sie jego a zaraz po tym opisy znikly wiec cos jest nie tak ?nie mam dostepu do jego komputera ma haslo wiec tak naprawde to tylko jego slowa do mnie .Jestem ukresu sil kłucimy sie o nia ubliza mi i wyzywa a nawet dochodzi do rekoczynow .Mam juz dosc co Wy sadzicie o tym??
izka, skoro Cię bije (nie ma znaczenia z jakiego powodu) to czym prędzej powinnaś od niego odejść i nigdy nie wracać.
to nie jest takie proste on mieszka u mnie nie jest zameldowany straszy mnie ze mnie zabije albo zrobi mi z mieszkania stodole mam syna boje sie o mnie i o niego
mieszkam tu nie znam tu wiele ludzi on jest stad a ja mieszkalam 1ookm dalej gdy go poznalam trzy lata temu kupilam dom tutaj i zaluje tego dnia
Zgłoś się na policję. Szantaż to bardzo poważna sprawa. Nie ulegaj mu, bo chyba nie chcesz tak żyć? Nagraj kiedyś jak ci grozi albo ubliża i na komendę z tym. Walcz o siebie i dziecko!
165 2010-05-16 14:49:02 Ostatnio edytowany przez izka34 (2010-05-16 14:49:34)
nie chce tak zyc to prawda najlepiej bylo by sie wyprowadzic stad ale mam kredyt na dom i jestem uziemiona ,a co do policji to tu sa jego koledzy byli raz spisali ina tym koniec mialam zebra polamane ucho przeczasniete itd, zrobilam obdukcje juz trzy :(
i najgorsze jest to ze nie pracuje od dwoch lat pije dziennie trzepia sie wszystkiego doslownie wszystkiego nawet ze recznik jest zle powieszony jestem na skraju zalamania nerwowego :(gdzie moge isc po pomoc?????
Dlaczego Ty masz się wyprowadzać z własnego mieszkania skoro on nie jest nawet w nim zameldowany?
Skoro policja nie pomaga to pisz do dziennikarzy. Mów głośno, niech ten facet narobi w gacie ze strachu i ucieka. Mówiłaś swojej najbliższej rodzinie co siędzieje? Nie próbowali Ci pomóc?
168 2010-05-16 14:53:31 Ostatnio edytowany przez izka34 (2010-05-16 14:53:52)
nie mowilam nic nie chce ich denerwowac
I dlatego wolisz cierpieć i zamienić się we wrak człowieka? Kobieto, schowaj dumę do kieszeni i szukaj pomocy!
dziekuje Ci bardzo pomogla mi ta rozmowa zglosze sie z tym do psychologa i na policje pojde :(pozdrawiam
a ja sprawdzam.przeszukuję jego telefon,gdy nie ma go w pobliżu.nie umiem przestać,muszę to zrobić.sama wiem że to złe,ale ta wiedza mi w niczym nie pomaga.wmawiam sobie różne rzeczy,nakręcam się,a potem szukam.
Ja swojego nie kontroluje...
Po prostu nie czuje zazdrosci:]
100% to 100%, a nie jakieś tłumaczenie się, że pisał z byłą i miałam być prawo zazdrosna. Ok może i miałaś, ale miałaś prawo do jego prywatności???
Jeśli zależy Ci na nim to powinnaś mu zaufać a nie ciągle szpiegować. Pomyśl co będzie jeśli oboje zaczniecie przeszukiwać sobie pocztę itd.??? Tak raczej nie wygląda partnerstwo.
Ja tez osobiście nie jestem za kontrolowalniem.
Zrobiłam to tylko raz , gdy miałam nie miłe podejrzenia , które okazały się bujdą i tworzyły się tylko i wyłącznie w mojej głowie . Od tej chwili , wole porozmawiać z moim mężczyzną gdy mam jakiekolwiek złe przeczucia , niż doszukiwać się czegoś w jego smsach .
Melisa- Ja niestety , nie chciała bym żeby mój chłopak chodził z jakąś inną dziewczyną - na zakupy czy do klubu . Moim zdaniem to była by lekka przesada Zaufanie zaufaniem , ale nie nie nie ! : ))
Melisa, już kilka razy po różnych wątkach było zadawane to pytanie
Ale odpowiadając na nie: nie miałabym nic przeciwko.
Narzeczony jest ze mną na tyle szczery, że mówi mi np dzisiaj idąc ulicą widział fajną dziewczynę. Wyjaśnia mi dlaczego, ja spokojnie wysłuchuję, chwilę o tym rozmawiamy i tyle. Zawsze mu powtarzam: patrzeć sobie możesz. Nie zabraniam, bo ciężko chodzić po ulicy w przepasce na oczy Ja też się czasem za kimś oglądnę, więc rozumiem to.
Co do koleżanki: jeżeli by taką miał i chciał się raz na jakiś czas spotykać na piwku - ok. Ale oczywiście porozmawialibyśmy by za bardzo się nie wkręcił w tę znajomość. Mam do niego zaufanie i wiem, że powiedziałby mi gdyby zaczął "dryfować" w jej kierunku.
Mój mężczyzna ma dużo koleżanek. Studiuje z nimi i są bardzo zżyci ze sobą. Razem jeżdzą na studia, w przerwie chodza na obiad, wygłupiają się, organizują imprezki, spotkania, aż się sama sobie dziwię, że to wytrzymuje, ale wiem, że jest dojrzały i wart mojego zaufania. Na początku rodziły się z tego tytułu problemy, ja byłam zazdrosna i zła, że tak się kumplują, ale on wiedząc, że nie robi nic złego nie pozwolił sobie na ograniczenie z nimi kontaktu i takim sposobem przyzwyczaił mnie do tej sytuacji i teraz nie robię już mu problemów, ale nie jest to oczywiście łatwe. Mój skarb ma również bliską koleżankę z poprzedniej pracy, jest starsza od niego, ale wiem, że bardzo go ceni i on ją rówież. Byłam o nią zazdrosna, ale to też minęło. Wiem, że nigdy by nie zrobił czegoś, co mogłoby zranić mnie, bo to byłoby sprzeczne z jego wsłanym "JA". To bardzo uczciwy człowiek i ufam mu w 100% i sądzę, że ciężko by mi było tak zaufać komukolwiek innemu. Ale kwestia jest taka, że te wszystkie koleżanki są jego starymi znajomymi, które znał zanim my zaczęliśmy być razem, więc nie mam prawa ograniczać mu tych znajomości. Jeśli natomiast poznawałby nowe osoby to w tym momencie nie byłby w porządku i wtedy nie byłabym w stanie tego akceptować i godzić się na to,ale On sam się z tym zgadza, więc nie muszę mieć obaw. Fajnie jest móc ufać swojemu meżczyźnie bezgranicznie, to wspaniałe uczucie, które daje poczucie wewnętrznego spokoju...
Ale taką nowo poznaną?
Zawsze można we dwójkę wybrać się na takie spotkanie.
Heh czytam i po prostu nie wierze, mówie zawsze tak: Nikt nie może miec nad Tobą władzy, chyba że to wladze ofiarujesz.
Albo ufasz albo nie?
Można wpasc w paranoje, chore zachowanie jest omijane przez większosc facetów. Zazdrośc jest porządana, to daje nam poczucie wartości ale ile można...
Żeby knuć jakies konspiracje to zbyt wiele, cos wykryjesz i jesteś w dupie...paranoja na całego!
Jak masz stracic partnera to stanie się to tak czy inaczej, nie obronisz się przed tym.
Mam do Was pytanie.... Od chwili, gdy zaczelam byc strasznie zazdrosna o mojego faceta (mial wtedy kontakt ze swoja byla), kontroluje od czasu do czasu jego rozmowy telefoniczne, smsy czy emaile... Jesli chodzi o nia, ufam teraz mojemu facetowi w 100%, lecz jak juz w innym watku pisalam, nie znosze tez jego przyjaciela... I czasem chce sprawdzic, czy juz ze soba dzwonili, czy jeszcze mam to przed soba ;-) Szczerze mowiac zle sie z tym czuje, ale cos mnie zawsze ciagnie...
Czy Wy tez to robicie? Czy w 100% ufacie swoim mezczyznom?
Ja mam taki sam problem....To już wsumie u mnie jest choroba:(