Uratowane Małżeństwo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Uratowane Małżeństwo

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 8 ]

Temat: Uratowane Małżeństwo

Witajcie !

Na początku pragnę zaznaczyć wam, że nie jestem kobietą.
Jestem mężczyzną mam 25 lat i mam na imię Mariusz.

Pobrałem się z kobietą mojego życia 04.07.2010. A znamy się w zasadzie od lutego 2004 - poznaliśmy się dokładnie w Walentynki.
Zaraz po ślubie przeprowadziliśmy się do nowo zakupionego domu.
Pierwsze miesiące wszystko było pięknie, kochamy się bardzo, spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę.
Nie mniej jednak im dłużej razem mieszkaliśmy, tym było gorzej.
W początkowym okresie kiedy wracałem z pracy żona czekała na mnie z uśmiechem na twarzy, ściskała mnie już praktycznie w drzwiach. Nigdy nie było tak, że po wejściu do domu czekałem aż podała mi obiad a później piłem piwo i oglądałem mecz.
Wszystko zawsze robiliśmy razem. Sprzątaliśmy razem, gotowaliśmy razem no wszystko robiliśmy razem i zawsze nasze szare - domowe czynności przynosiły dużo zabawy.

Zawsze o wszystkim mogliśmy porozmawiać, śmialiśmy się razem i płakaliśmy razem.
Nie mniej jednak pewnego dnia, jakoś tuż po świętach Bożego Narodzenia - cała ta wspaniała rodzinna atmosfera posypała się jak domek z kart.
Zaczęliśmy się kłócić i czepiać siebie wzajemnie w zasadzie o pierdoły.
Nasze życie zmieniło się w piekło. Ja popadłem w pracocholizm. Wychodziłem do pracy o godzinie 6 rano a wracałem około 20 - czasem nawet 22.
Gdy mnie nie było w domu, żona siedziała u koleżanek. Nie robiła kompletnie nic.
Nigdy nie chciałem z niej zrobić kury domowej, nigdy nie zabraniałem jej pójść do pracy, ale też nie kazałem jej cały dzień siedzieć przy garach.
Za wszystko co się działo później obwiniałem ją. Z mojego punktu widzenia to ona była TA najgorsza.
Nie sprzątała, nie gotowała, nie pracowała... siedziała całymi dniami z koleżankami, plątała się po barach w momencie kiedy ja całymi dniami tyrałem.
Dosłownie każda nasza rozmowa kończyła się kłótnią. Kłóciliśmy się nawet o bzdury typu tego, że ja przygotowałem sobie kolację, zjadłem i zmyłem wszystkie naczynia ze zlewu. A ona za 10 min wrzuciła mi tam brudną łyżeczkę.

Ja jej zwróciłem uwagę a ona odbiła piłeczkę i tak przechodziliśmy do kłótni.
Z dnia na dzień było ich coraz więcej.
Pewnego dnia przyszła do mnie i oznajmiła mi, że nazajutrz idzie do adwokata wnieść sprawę do sądu o rozwód. Chciała się dogadać i dokonać tego za porozumieniem stron.
Z jednej strony byłem na to przygotowany, ale z drugiej strony załamałem się totalnie.
Biłem się z myślami całą noc. Tą noc akurat spędziłem w swoim rodzinnym domu, bo na wieść o rozwodzie wyszedłem z mieszkania w zasadzie bez słowa. Nie byłbym w stanie nic powiedzieć bo czułem jakby ktoś zacisnął mi pętlę na gardle.
W każdym razie dwa dni później pojechałem do niej. Do domu, który kupiliśmy. Pojechałem porozmawiać. Bez emocji, na spokojnie. W zasadzie miałem ustalić warunki rozwodu.
Ale przyjechałem do niej. Usiedliśmy, rozmawialiśmy bardzo długo, nie tylko o rozwodzie. Ale cała rozmowa przebiegała bardzo spokojnie i na bardzo wysokim poziomie.
Wtedy uświadomiłem sobie co mogę stracić.
Następnego dnia zadzwoniła, żebym po pracy przyjechał do domu, a nie spał u rodziców czy w pustym mieszkaniu znajomego, który pojechał akurat na wakacje i zostawił mi klucze żebym mu doglądał.
Zrobiłem to o co prosiła i wróciłem po pracy do domu. Zjadłem kolację, wziąłem prysznic, zasiadłem sobie w gabinecie odpaliłem laptop i wypełniałem jeszcze jakieś dokumenty.
Wyobraźcie sobie sytuację, że nagle do pokoju wchodzi moja żona z butelką wina i dwoma kieliszkami w rękach.
Siadła obok mnie i zaczęliśmy rozmawiać rozmawialiśmy długo. Później poszliśmy spać.
Kilka wieczorów spędziliśmy całkiem miło - przy rozmowie.
Po kilku takich wieczorach zaproponowała mi, abym wziął dzień wolny. Zrobiłem tak.
Spędziliśmy cały dzień razem. Było bardzo miło. Śmialiśmy się, poszliśmy na spacer.
Przez kilka natępnych dni sytuacja zmieniła się diametralnie !
Czułem jakbyśmy poznawali się na nowo. W mojej głowie ponownie rodziło się coś takiego jak na początku naszej znajomości. Zachwyt jej osobą. Tego nie da się opisać słowami, to trzeba przeżyć. Chociaż RAZ w życiu, ale trzeba.
Teraz wszystko wróciło do normy. Wniosek o rozwód został wycofany, nadal jesteśmy szczęśliwym małżeństwem.
Ja w pracy znów nie mogę się skupić. Bo fizycznie - siedzę przy biurku przed komputerem a myślami jestem w domu i przytulam się do żony. Coś fantastycznego.
Ale po pewnym czasie postanowiłem się jej spytać skąd nagle taka zmiana ? Skąd wzięło się to i jak to się stało, że nagle ona całkowicie zmieniła podejście do mnie.
Przyznała mi się i byłem w szoku.
Okazało się, że po naszej pierwszej rozmowie na temat rozwodu. Spodobała się jej moja reakcja.
Powiem wam szczerze, że mało się z kupy nie rozsypałem gdy mi to powiedziała.
Po rozmowie drugiej, wtedy kiedy przyjechałem do niej po pracy. Widziała, że bardzo cięzko mi się rozmawia na ten temat, co znaczyło, że mi zależy.
Uświadomiła sobie, że może stracić coś bardzo cennego.
Zaczęła szukać pomocy. U znajomych, w internecie, na forach podobnych do tego i tak dalej.
Aż w końcu ktoś podesłał jej link do pewnej strony internetowej.
Przeczytała i wprowadziła rady autora w życie. Zadziałały świetnie.
One zmotywowały do działania ją, a jej działania zmotywowały MNIE.
To się nazywa wzajemne oddziaływanie.


Link usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Wszystkim małżeństwom życzę wspaniałej i świetlanej przyszłości.
A tym z problemami - ich szybkiego rozwiązania !

Pozdrawiam :
Mariusz

Treść postu została usunięta z powodu naruszenia regulaminu forum.
Moderatorka-apoteoza

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Uratowane Małżeństwo

Witaj wlasnie przeczytalam Twoja opowiesc. Az sie wzruszylam i to sie wlasnie nazywa MILOSC!!! Zycze Wam duzo pomyslnosci i wytrwalosci na wszystkie wasze dni, lata...Ja nie mialam tyle szczesia w zyciu , ale coz trzeba zyc dalej. Pozdrawiam

3

Odp: Uratowane Małżeństwo

Wytrwania w Waszej prawdziwej miłości życzę. Piękne uczucie Was łączy. Cóż pozostaje trzymać kciuki za Wasze szczęście.

4

Odp: Uratowane Małżeństwo

Witaj.Czytając Twoja historię powróciłam wspomnieniami do pierwszych chwil kiedy poślubiłam mojego ,,męża". U nas także zacz ęło się jak w bajce.kIEDY SIĘ SPOTKALISMY PIERWSZY RAZ W SYLWESTROWĄ NOC Nie było juz dnia żebyśmy się nie widzieli. Do momentu ślubu było cudownie.Po ślubie zaczął się prawdziwy koszmar...
Powiem krótko - zazdroszczę Wam. Wiem,że zazdrość jest czymś złym ale tak mam..zazdroszczę Wam że umiecie po tych przejściach które były dla Was cięzkie znów być razem. Zazdroszczę Wam,że umieliście się dogadać... Wygraliście wojne i znów zapanował między Wami pokój. Jesteście szczęściarzami.Macie siebie. Jesteście znów razem.To była dla waszego małżeństwa wielka próba i udało Wam się kochani. Z całego serca życze Wam aby nigdy nie zabrakło Wam szacunku względem siebie., abyście umieli docenić choćby te najmniejsze drobiazgi które wykonujecie dla siebie nawzajem...aby nigdy nie zabrakło słów: przepraszam,postaram się to zmienić...
szczęścia Wam życzę.Pozdrawiam

5

Odp: Uratowane Małżeństwo

Hej Mania892 !

Zazdrość to wcale nie jest złe uczucie, pod warunkiem, że nie jest ona przesadzona. Jeżeli jesteś o kogoś zazdrosna (oczywiście w ramach zdrowego rozsądku i dobrego smaku) to jest to jak najbardziej pozytywne uczucie, bo oznacza to, że zależy ci na tej osobie !

Pozdrawiam :
Mariusz

6

Odp: Uratowane Małżeństwo

nawet nie wiesz jak miło przeczytać historię o dwojgu ludzi ,którzy na nowo odnaleźli drogę do swoich serduszek:)
to jest prawdziwa miłość smile dwojga dorosłych ludzi,którzy potrafią przyznać się między sobą do błędów i je naprawiać:)
zostaje Wam tylko pogratulować i życzyć wielu wspólnych i radosnych chwil:)
pozdrawiam

Odp: Uratowane Małżeństwo

ciesze sie ze sie udało. ze nie bylo przedewszystkim za pozno.

Posty [ 8 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Uratowane Małżeństwo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024