witam,
chcialabym zwierzyc sie Wam, mam nadzieje ze uzyskam wsparcie albo przynajmniej sie wygadam i bedzie mi lepiej na duszy. w sierpniu poznalam faceta, zrobil na mnie ogromne wrazenie, inteligenty, z dobra praca i poczuciem humory. randka byla cudowna. potem zaczelismy sie spotykac , bylo fajnie ale czasem potrafil byc dla mnie przykry bo ma dosc dziwne poczucie humory. pocalowal mnie dopiero na 7 randce ale na kolejnej juz chcial sie ze mna przespac ,nie zgodzilam sie, nie czulam sie gotowa. potem on zaczal milczec ,twierdzil ze pisal prace magisterska, dzwonil co drugi dzien ale nie widzielismy sie przez 3 tygodnie. tesknilam, ale tez czulam sie zraniona ta proba zaciagniecia mnie do łozka i jego reakcji na odmowe. w pazdzierniku zaczal sie starac, zapraszal mnie na randki do dobrych restauracji i byl mily, wtedy zaczelam sie angazowac. jedynie co mnie martwilo to ze widzielismy sie tylko raz w tygodniu, twierdzil ze nie ma czasu bo pisze prace magisterska a oprocz tego pracowal codziennie do 17.ale obiecywal ze to sie zmieni jak napisze prace, mimo wszystko mu ufalam. w sobote 2 tygodnie temu otworzyl sie przede mna, powiedzial ze tesknil za mna jak sie nie widzielismy przez te 3 tygodnie we wrzesniu, ze zrobilam na nim ogormne wrazenie na pierwszej randce i kazdego dnia mysli o mnie przed snem. tydzien pozniej mielismy sie spotkac w niedziele , zadzwonilam do niego w sobote ale dwukrotnie mnie odrzucil kiedy zadzwonilam rano w niedziele zeby ustalic godzine spotkania mial wylaczony telefon. juz wtedy wiedzialam ze cos nie gra. okolo 13 zadzwonil do mnie i powiedzial ze sie niestety nie spotkamy bo byl dzien wczesniej na imprezie i za duzo wypil i sie zle czuje. wieczorem do mnie zadzwonil i zerwal ze mna .stwierdzil ze powodem jest roznica charakterow, ze jestem dla niego za spokojna i zbyt powaznie mysle o zyciu. plakalam cala noc. nie rozumiem tego przeciez od sierpnia wiedzial juz jaka jestem i zauwazyl roznice charakterow? jak myslicie? i ze jeszcze te slowa jego z przed tygodnia, ze teskni itd, moglo mu sie tak odmienic nagle? a moze przestraszyl sie swoich i moich uczuc? zastanawiam sie rowniez nad tym czy moze w sobote kogos poznal i dlatego ze mna zerwal przez telefon bo nie mogl spojrzec mi w oczy ...wogole tego nie rozumiem...ciagle zastanawiam sie jak moglo do tego wszystkiego dojsc...co zrobilam zle...zastanawiam sie czy powodem tez nie byl seks...bo bardzo z tym zwlekalam, w sumie dopiero od miesiaca zaczelismy cos robic w tym zakresie...on nie nalegal bo chyba czul ze zranil mnie ta swoja nachalnoscia na poczatku, a potem wszystko dzialo sie tak ze w koncu do seksu nie doszlo, bo raz bylam za sucha, innym raz on chcial bez gumki a ja sie nie zgodzilam, a ostatnim razem po prostu mu opadl...nie wiem moze mial dosc tego ze cos nam zawsze staje na przeszkodzie....ehh, smutno mi...teraz te swieta jeszcze, plakac mi sie chce boli mnie ze otworzylismy sie przed soba, ja powiedzialam mu ze jest dla mnie wazny a on tydzien ze mna zerwal.a ja naprawde sie staralam, chodzilam dla niego w sukienkach i szpilkach, zawsze mialam jakies pysznosci dla niego na kolacje... a on tego nie docenil