Witajcie. Jestem tu nowa osoba. Przez 9 lat zyłam w stałym zwiazku. Nie był to zdrowy zwiazek. Dochodziło do przemocy. Ja nie czułam sie traktowana tak jak bym chciała. Mój eks nie przytulał mnie, czesto drwił sobie ze mnie, żle sie o mnie wyrazał do innych i swojej rodziny. Własciwie nie wiem dlaczego on ze mna był? A moze inaczej: dlaczego ja z nim byłam? Jak sie w czyms utkwi na dobre wszystko powszednieje i wydaje sie normalne. Mamy córeczke która nieraz była swiadkiem jak mnie szarpał w nerwach. Ale to ja byłam zła. Ja go sprowokowałam bo na niego krzyczałam. Moze i byłam zbyt nerwowa, moze niepotrzebnie sie unosiłam ale uwierzcie, ze zyc tyle lat z kims kto poniza, nie szanuje i zwyczajnie nie kocha, to cos okropnego. Od kiedy pamietam zawsze czułam sie przy nim jakas taka głupia, zawsze miałam wrazenie, ze głupio mówie, głupio wyglądam, ze w ogóle jestem brzydka...Krytykował mój nos, nawet robił sobie zarty do swojej siostry na temat mojego nosa...Wspominajac te 9 lat mam wrazenie jakbym zyła w jakims mroku i ciemnosci, bez radosci zycia, teraz dopiero widze, ze nie było miedzy nami miłosci...
10 miesiecy temu mnie zdradził. Było to tak niespodziewane ze doznałam jakiegos szoku. Pamietam jak siedziałam i płakałam godzinami. Budziłam sie rano i płakałam. Pytałam go "dlaczego"???? A on z usmieszkiem na twarzy stał nade mna jak jakis kat i oprawca i cedził przez zeby " bo cie juz nie kocham". To było jak sztylet w serce. Ból nie do opisania.
Pierwsze 6 miesiecy to był koszmar. Ja czekałam aby wrócił. W miedzyczasie poznałam kogos przez internet, duzo rozmawialismy. Nie było to nic na serio bo dzieliło nas wiele mil, ale dzis mysle, ze ten człowiek uratował moje zycie, bo miałam mysli aby skonczyc ze soba...Mój eks co kilka tygodni miał przebłyski. Mówił mi, albo pisał w sms-ie albo zostawiał wiadomosc, ze chce wrócic...ja głupia fruwałam ze szczescia cały dzien a on...znów nie wracał na noc...I wtedy jeszcze wiekszy dół...
Spotykał sie z tamta a mnie kontrolował. Przeczytał moje emaile (włamał sie na moja skrzynke), moje esemesy, sprawdzał na biezaco kto do mnie dzwoni i ile rozmawia a poniewaz nadal płaci za mieszkanie w którym mieszkam, sprawdzał na systemie kamer do których ma dostep, czy ktos do mnie przychodził jak jego nie było.
Patologia.
Po ok 7 miesiacach poznałam kogos. Kogos kto mnie wyleczył z miłosci do eks. Nie nie było to nic powaznego, taki romans, ale namietnosc była tak wielka, ze eks wyparował z mojego mózgu w ciagu jednego wieczoru. Myśle, ze cos we mnie pękło. Miałam juz dosc czekania az on wróci. Dosc słuchania jak przychodza do niego esemesy od tamtej kobiety. Tez chciałam by kochana, dotykana, chciałam z kims porozmawiac...Kiedy nie wróciłam do domu na noc, najpierw mnie potraktował bardzo wulgarnie, a zaraz potem powiedział, ze był zazdrosny...Potem powiedział, ze teskni za mna...po to aby zaraz poleciec dotamtej...
Mało tego...stwierdził, ze ja go tez zdradziłam! Załosne!
A ja...przezyłam prawdziwy romans. Moze sie zakochałam, kto wie? To było jak burza z piorunami. Wspaniały seks! Własciwie sama do tego doprowadziłam. Sama go uwiodłam ale nie załuje.
Zawsze byłam wierna partnerka. Lojalna. Pomimo tych okropnosci które mi robił. Gdyby ktos mi rok temu powiedział ze tak bedzie nie uwierzyłabym! To niemozliwe! On sam mnie pchnał w ramiona innego mezczyzny. Ale chyba tak miało byc...
Moze jakas siła wyzsza zafundowała mi ten szok abym wreszcie mogła zaczac normalnie zyc...abym wyrwała sie spod pieczy " pana dupka" ...Dzis jestem pełna strachu i niepewnosci, bo musze zaczac samodzielne zycie, boje sie ze sobie nie poradze....
Czasem naprawde sie boje i nie dociera to do mnie!
Mam tylko nadzieje, a własciwie takie marzenie, ze jak sie za kilka lat obudze rano, w pieknym domu, pełnym słonca i spokoju, to ucałuje na dzien dobry moja córke i ona zobaczy usmiech na mojej twarzy, i pomysle sobie ze dobrze ze sie tak stało!
Moze znajdzie sie nawet miejsce dla kogos nowego...miłego...czułego...oddanego...zakochanego we mnie po koniuszki uszu!??