Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 52 ]

Temat: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Cześć wszystkim. Do tej pory tylko czytałam to forum, ale teraz kiedy w moim związku nasilają się problemy – lub ja tak uważam – potrzebuję jakiejś rady.
Mam lat 30 z małym haczykiem, chłopaków w moim życiu miałam niewielu z czego ostatni był kilkuletnim koszmarem – stąd pewnie moje skrzywione spojrzenie na obecny związek i bardzo małe doświadczenie w sprawach damsko męskich.
Aby uniknąć zamieszania postanowiłam moje wątpliwości ująć w punkty.
1.    Mój ukochany twierdzi, że zbyt często jestem na „nie” kiedy on coś mi pokazuje. Np. nie byłam za zakupem 2 dodatkowych mebli do salonu: tzn chciałam je kupić ewentualnie w następnym miesiącu – tak aby rozsądnie podzielić wydatki. Lub wczoraj, zdenerwował się bo oglądaliśmy podkładki na stół, wiece takie pod talerze, stwierdziłam, że nie ma sensu ich teraz kupować bo nie mamy jeszcze docelowego stołu.  Kiedy wyszliśmy ze sklepu powiedział, że to nie są sensu i że męczy go moje ciągłe „nie” (przytoczył sytuację z ikea) ale chwilę wcześniej kupiliśmy „cotton balls’e” które już dawno chciał powiesić w salonie.  Nie wiem, czy naprawdę jestem taka na „nie”
2.    Wczoraj wieczorem poruszył kwestię dzieci.  Mój ukochany ma brzydki zwyczaj zaczynania „poważnych” rozmów kiedy ja jestem już pod kołdrą i zaczynam przysypiać – więc nie jestem pewna czy wszystko usłyszałam i czy dobrze Go zrozumiałam. Po swoich obserwacjach stwierdza, że ja kiedy tylko w pobliżu znajduje się jakieś dziecko to uruchamiam wszystkie systemy obronne, że nie widzi we mnie instynktu macierzyńskiego i martwi się, czy będę chciała lub umiała z czułością zająć się naszym dzieckiem. A prawda jest taka, że dzieci mnie po prostu onieśmielają, nie wiem czemu ale wstydzie się okazać do nich sympatię, i że w duchu cieszyłam się kiedy 4letni chrześniak mojego Ukochanego przylgnął do mnie jak rzep do psiego ogona.
3.    Sytuacja którą przeżywam sama. Jestem w szczęśliwym związku ponad rok. Ponad dwa lata temu rozstałam się z Panem który przez cały okres związku mnie zdradzał, Ponadto zfradzał mnie również z kobietą która całkiem niedawno została jego żoną a miesiąc temu urodziła mu dziecko. Niemal codziennie zadręczam się myślą o tym, że chciałabym aby byli nieszczęśliwi, aby oszukiwali się tak samo jak oszukiwali mnie i zostali tak samo zdradzeni i zranieni. Boli mnie ich szczęście, zwłaszcza, że po jakich 2 latach bycia z Exem miałam złe przeczucia co do tej dziewczyny, ale pan Ex zarzekał się jak żaba błota, że ja i tylko ja na zawsze.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

3. współczuję bardzo takiej sytuacji, wyjątkowo perfidny typ, nie dziwię się twojemu rozgoryczeniu, minęły dwa lata ale widocznie potrzebujesz jeszcze więcej czasu aby emocje opadły i udało ci się podejść do tego z dystansem. Nie czuj presji, że musisz to wybaczyć szybko i życzyć im szczęscia, nie tłum swoich emocji, jeśli tylko to nie rzutuje na twoje życie codzienne (np. płaczesz z tego powodu) to po prostu daj sobie czas.
2.powiedź mu o tym co napisałaś tu wink
1.te dwie sytuacje które przytoczyłaś nie są miarodajne w ocenie tego czy faktycznie jesteś ciągle na nie. Może sposób w jaki wyrażasz swoje bycie "na nie" gasi jego entuzjazm? To chodzi tylko o kwestie zakupowe czy jeszcze jakieś inne?

3

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

1.    Tego samego dnia odwiodłam Go też od pomysłu kupienia mi pierścionka. Mimo, że lubię biżuterie noszę ją sporadycznie. Wyjątkiem jest srebrna obrączka oraz zegarek - prezent od Ukochanego. Jeśli widzimy jakąś fajną koszulkę, bluzę czy nowe nowy model samochodu - kolekcjonuje je- zawsze pytam czy chce. Pensje mamy przyzwoite, starcza nam w zasadzie na wszystko, ale w moim odczuciu za mało odkładamy bo prawie nic nie odkładamy - to mnie martwi. Z drugiej jednak strony te podkładki kosztowały zaledwie kilka zł, nie odczulibyśmy tego w budżecie.  Muszę się poobserwować i spisać więcej przykładów.
2.    Sęk w tym, że pewne rzeczy nie przechodzą mi przez gardło. Wolę spuścić głowię i siedzieć w milczeniu, nawet jeśli to wzbudza w Nim złość lub smutek.

4

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

Sęk w tym, że pewne rzeczy nie przechodzą mi przez gardło. Wolę spuścić głowię i siedzieć w milczeniu, nawet jeśli to wzbudza w Nim złość lub smutek.

To zdecydowanie jest problem. Bez wątpienia rozumiesz, na ile ważna jest komunikacja, a nie umiesz się przełamać i ją blokujesz. Obstawiam, że z tym "byciem na nie" też raczej chodzi o sposób niż o samo to, ile razy jesteś czemuś przeciwna.
Zastanów się, dlaczego to taki problem - kiedy to ustalisz, będziesz mogła popracować nad tym, co rzeczywiście jest ważne. Szczerą rozmową, a nie balansem między zgadzaniem się, ustępowaniem i sprzeciwianiem się.

5

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

1. Zasadniczy błąd- to, że powiedziałaś, że nie chcesz prezentu w postaci pierścionka, w domyśle mając na myśli "zacznijmy oszczędzać" nie sprawi, że tak się stanie, a jedynie wywoła jego frustracje, że odrzucasz jego prezent. Wiąże się to z pkt. 2 czyli problemem z komunikacją. Powiedziałaś mu, że chciałabyś oszczędzać? Rozmawialiście o tym? (nie przy okazji wizyty u jubilera).
2. Jak wyobrażasz sobie wspólne zycie z człowiekiem, któremu nie jesteś w stanie zwierzyć się z tak (w moim mniemaniu) błahej sprawy?
Oj popracuj nad tym bo kiepsko to widzę, żeby Twój ukochany nie stracił do ciebie cierpliwości...

6

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

O oszczędzaniu rozmawiam bez większego kłopotu. Jak więc mądrze odmówić prezentu w postaci pierścionka czy innej biżuterii jeśli On ciągnie mnie pod wystawę u jubilera? Jedyne o czym nie potrafię rozmawiać to o sympatii do obcych dzieci, chociaż zawsze tłumaczę, że moja mama cudzych dzieci nigdy nie lubiła, denerwowały ją i niechętnie przebywała w ich otoczeniu. Jeśli o mnie chodzi to w zasadzie nigdy nie brakowało mi miłości ze strony rodziców.

7

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Zaraz, zaraz. Jaki pierścionek, jakie prezenty, jakie rozmowy o dzieciach? Decydujesz się być i żyć z nim?

8

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
Wielokropek napisał/a:

Zaraz, zaraz. Jaki pierścionek, jakie prezenty, jakie rozmowy o dzieciach? Decydujesz się być i żyć z nim?

Tak, od lutego mieszkamy na dobre razem. Remontujemy dom, urządzamy go dla siebie.

9

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Przepraszam Cię bardzo za poprzedni post, pomyliłam Cię z inną osobą i innym problemem.


Jak mądrze odmówić przyjęcia prezentu (tu: pierścionka). Uczciwie podać powody tej decyzji.

10

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

4. Jeszcze przypomniała mi się historia z ostatnich dni. Stoimy w aptece, szukamy kropli do oczu, nie było nic z świetlikiem wiec sugeruje, że może trzeba zapytać przy kasie. Chyba mnie nie usłyszał. Podeszliśmy do kasy, On podaje produkt który wybrał, pan nabija na kasę – w tym momencie ja wykasuje z pytaniem czy nie mają czegoś z świetlikiem, pan jednak coś tam miał, wiec mówię, bierzemy te, odwracam głowę i pytam czy takie mogą być, On nic nie mówi tylko płaci i wychodzimy. Po minucie odzywa się „denerwuje mnie kiedy traktujesz mnie jakbym był ubezwłasnowolniony”  Czy to naprawdę tak wygląda? Ja chciałam tylko wybrać lepszy produkt.

11

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

O rany, ależ macie "poważne" preteksty do kłótni. Takie bzdurki najlepiej obracać w żart, spróbuj tak robić smile

12

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

4. Jeszcze przypomniała mi się historia z ostatnich dni. Stoimy w aptece, szukamy kropli do oczu, nie było nic z świetlikiem wiec sugeruje, że może trzeba zapytać przy kasie. Chyba mnie nie usłyszał. Podeszliśmy do kasy, On podaje produkt który wybrał, pan nabija na kasę – w tym momencie ja wykasuje z pytaniem czy nie mają czegoś z świetlikiem, pan jednak coś tam miał, wiec mówię, bierzemy te, odwracam głowę i pytam czy takie mogą być, On nic nie mówi tylko płaci i wychodzimy. Po minucie odzywa się „denerwuje mnie kiedy traktujesz mnie jakbym był ubezwłasnowolniony”  Czy to naprawdę tak wygląda? Ja chciałam tylko wybrać lepszy produkt.

Powiem szczerze, że jakby się taka sytuacja powtarzała, to ja też bym się nieco wkurzyła. Bo to wygląda tak, jakbyś faktycznie chciała za niego decydować - zwłaszcza, jeśli te krople były dla niego. Może nie chciał ze świetlikiem, miał prawo - a Ty najpierw zdecydowałaś, że bierzecie, a dopiero potem zapytałaś go o zdanie.
Niby to pierdoła - ale jeśli tego typu rzeczy zdarzają się często, to mogą człowieka wkurzać.

13

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Nie mam jeszcze zbyt dużego doświadczenia z facetami, ale mi też ta historia z kroplami do oczu wydaje się jakąś pierdołą. Jak będziecie spinać o głupoty, to się nawzajem zamęczycie.

14

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Eehh..
Po pierwsze masz prawo czuć złość na byłego i życzyc mu co tam chcesz. przejdzie Ci z czasem i będzie Ci zwisać.
Po drugie instynkt macierzynski ma prawo spać jeszcze, nie widzę nic nienormalnego w Twoim podejściu do dzieci. Ja byłam taka jak Ty- z dystansem dopóki nie zostałam mamą- a póżniej byłam ukochaną ciocią. Uwielbiam wszelkie dzieci- przebywanie z nimi resetuje mózg.
Po trzecie nadzwyczajnego masz chłopaka- mój mąż ucieka na widok TKmaxx- big_smile  wyluzuj troche i pozwól mu kupić jakies pierdołki przez które nie zbankrutujecie- jeśli mu to sprawia radość.

15 Ostatnio edytowany przez DisplayName (2017-09-19 11:28:17)

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Z biegiem dni, sprawy o których tu pisałam wydają się być blache. Bazując zapewne na doświadczeniach z starego związku, dochodzę do wniosku, że na co dzień zapominam o wyluzowaniu i  staram się być jak najbardziej "super" od świtu do nocy:
bladym rankiem na trening, potem do pracy z pracy do kuchni w kuchni obiad z 5 dań wink potem jeszcze coś, tylko aby Ukochany nawet nie miał szansy pomyśleć, że nie jestem "najbardziej super"

16

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Dziś wracam do Was z dwoma pytaniami bo od swojego lubego nie jestem w stanie dużo wyciągnąć.
1. Co rozumieć jeśli facet, co prawda zawsze w żartach, ale nieznośnie często powtarza: ...bo ty już mnie nie kchasz... albo  Koteł, dlaczego Ty mnie juz nie kochasz?
i jedyną odpowiedź jaką dostaję jest, "bo tak"
2. Ostatnio jak mój luby zdenerwował się, że nie pojadę z nim na Mazury ( mój tata jest w szpitalu) powiedział, że miedzy nami jest "coraz mniej szczerej bliskości", bo nie robimy wielu rzeczy razem które moglibyśmy robić razem.

17

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

Dziś wracam do Was z dwoma pytaniami bo od swojego lubego nie jestem w stanie dużo wyciągnąć.
1. Co rozumieć jeśli facet, co prawda zawsze w żartach, ale nieznośnie często powtarza: ...bo ty już mnie nie kchasz... albo  Koteł, dlaczego Ty mnie juz nie kochasz?
i jedyną odpowiedź jaką dostaję jest, "bo tak"
2. Ostatnio jak mój luby zdenerwował się, że nie pojadę z nim na Mazury ( mój tata jest w szpitalu) powiedział, że miedzy nami jest "coraz mniej szczerej bliskości", bo nie robimy wielu rzeczy razem które moglibyśmy robić razem.

Za mało seksu, albo za mało seksu inicjowanego przez Ciebie, albo za mało zaangażowania w seksie z Twojej strony (coś w stylu "Ja leżę, a Ty mnie pieść").

18

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Wydawało mi się, że w tych sprawach nie jestem kłodą...  muszę zwrócić na to większą uwagę, dziękuje

19

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

Wydawało mi się, że w tych sprawach nie jestem kłodą...  muszę zwrócić na to większą uwagę, dziękuje

To tylko sugestie. Nie prawda objawiona smile Może po prostu pogadaj z nim co dokładnie ma na myśli.

20

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
wilczysko napisał/a:

Może po prostu pogadaj z nim co dokładnie ma na myśli.

To najlepsza rada smile
Autorko, piszesz, że twój facet nie specjalnie jest skłonny do ujawniania, co dokładnie ma na myśli, ale warto próbować. Bo niedopowiedzenia i nieujawnione myśli to coś, co powoli i systematycznie potrafi zniszczyć każdy związek.

21

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

Dziś wracam do Was z dwoma pytaniami bo od swojego lubego nie jestem w stanie dużo wyciągnąć.
1. Co rozumieć jeśli facet, co prawda zawsze w żartach, ale nieznośnie często powtarza: ...bo ty już mnie nie kchasz... albo  Koteł, dlaczego Ty mnie juz nie kochasz?
i jedyną odpowiedź jaką dostaję jest, "bo tak"
2. Ostatnio jak mój luby zdenerwował się, że nie pojadę z nim na Mazury ( mój tata jest w szpitalu) powiedział, że miedzy nami jest "coraz mniej szczerej bliskości", bo nie robimy wielu rzeczy razem które moglibyśmy robić razem.

odnośnie pytania 1, kto w związku spodnie nosi? smile Bo facet takich pytań kobiecie nie zadaje, to akurat damska domena. Co do drugiego, brak Twego wyjazdu w takiej sytuacji jest raczej oczywisty, więc czepia się niepotrzebnie.

22

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
Unreal napisał/a:
DisplayName napisał/a:

Dziś wracam do Was z dwoma pytaniami bo od swojego lubego nie jestem w stanie dużo wyciągnąć.
1. Co rozumieć jeśli facet, co prawda zawsze w żartach, ale nieznośnie często powtarza: ...bo ty już mnie nie kchasz... albo  Koteł, dlaczego Ty mnie juz nie kochasz?
i jedyną odpowiedź jaką dostaję jest, "bo tak"
2. Ostatnio jak mój luby zdenerwował się, że nie pojadę z nim na Mazury ( mój tata jest w szpitalu) powiedział, że miedzy nami jest "coraz mniej szczerej bliskości", bo nie robimy wielu rzeczy razem które moglibyśmy robić razem.

odnośnie pytania 1, kto w związku spodnie nosi? smile Bo facet takich pytań kobiecie nie zadaje, to akurat damska domena. Co do drugiego, brak Twego wyjazdu w takiej sytuacji jest raczej oczywisty, więc czepia się niepotrzebnie.

Bez przesady. Takie pytanie może zadać zarówno facet, jak i kobieta.

23

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Sęk w tym, że on nie mówi
z początku myślałam, że to takie zaczepki, żart który ma sprowokować wyznanie uczuć - na co dzień jestem oszczędna w słowach, swoje uczucia wyrażam bardziej przez utrzymanie porządku w domu, obiad który mu smakuje, ulubiony deser czy jakieś drobiazgi które mu kupuje  (np modele samochodów które zbiera)
ale z każdym następnym razem irytuję się coraz bardziej

24

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

Sęk w tym, że on nie mówi
z początku myślałam, że to takie zaczepki, żart który ma sprowokować wyznanie uczuć - na co dzień jestem oszczędna w słowach, swoje uczucia wyrażam bardziej przez utrzymanie porządku w domu, obiad który mu smakuje, ulubiony deser czy jakieś drobiazgi które mu kupuje  (np modele samochodów które zbiera)
ale z każdym następnym razem irytuję się coraz bardziej

Czyli oboje nie lubicie za dużo mówić.
Szkoda, bo wydaje mi się, że problemy między wami wynikają głównie z NIEDOPOWIEDZEŃ. A okres zakochania, to najlepszy okres, żeby nauczyć się z sobą rozmawiać, bez oprów, bez wstydu. Może nawet to jest największy sekret udanych związków, że jak był ku temu najlepszy czas, to ludzie nauczyli się przed sobą otwierać, ufać sobie, że to, co przekażą drugiej stronie zostanie przyjęte bez ocen i bez wartościowania. smile

25

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

mów mu częsciej że go kochasz? wink

26

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Cześć, wracam do Was z ogromnym dla mnie problemem.
W Lutym 2017 roku zamieszkałam na dobre razem z moim Ł w domu wybudowanym przez moją rodzinę. Była to nasza wspólna decyzja, nigdy jej nie narzuciłam. Mój dom podzielony jest na 3 niezależne mieszkania: jedno nasze, jedno moich rodziców, jedno na ich działalność gospodarczą. Mieszkało nam się dobrze, mogliśmy remontować się i urządzać oraz razem pracować – Ł jak mógł tak pomagał mojemu tacie w rodzinnej filmie, było fajnie.
Jakiś czas temu sytuacja diametralnie się odmieniła i była spowodowana śmiercią mojego taty. Mama została z wszystkim „sama.
Ł wie, że chce zachować dom i jest to finansowo oraz czasowo możliwe. Warunkiem jest jednak pomoc moje mamie i kontunuowanie rodzinnej firmy. Ja pracuje od poniedziałku do piątku, wiec jak mogę tak pomagam wieczorami i weekendami. Tak długo jak zostaje jeszcze kredyt do spłacenia nie uda im się samej utrzymać domu, potem to co innego.
Od mojego Ł oczekiwałbym że np. na wolnym nie będzie leżał do 13, tylko że np. około 11 zejdzie i zapyta mojej mamy w czym jej pomóc. Nie wiem jak go zachęcić, zmobilizować, nie wiem czemu brakuje mu energii. Niby dzień wolny, dniem wolnym, ale kiedy podejmowaliśmy decyzję o wspólnym życiu, mieszkaniu wiedział i mówił, że godzi się z tym, ze przed nami dużo pracy, no ale jesteśmy jeszcze młodzi.
Nie wiem jak z nim rozmawiać, czuję się jak między młotem a kowadłem, między  nim a moją mamą której często jest przykro, że musi sama radzić sobie z tym czego nigdy nie robiła, mimo, że dwa pięta wyżej jest młody, teoretycznie zdrowy facet.

27

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Cześć, zwracam sie dziś do Was ponownie z prośbą o pomoc. Pokłóciłam się z narzeczonym, wiem, że cytowanie rozmów to najprawdopodobniej dziecinada, ale jak zeszła ze mnie złość i został sam smutek  zaczęłam się zastanowić.
Po krotce wprowadzenia aby wszystko było jasne
w tej chwili posiadamy 3 auta: boczek - samochód z czasów "kawalerskich" narzeczonego, w papierach jest na jego tatę i narzeczonego, forek - mój samochód ale głównym właścicielem jest narzeczony, ja jestem drugim, ramzes - auto niedawno kupione, narzeczony wziął na niego kredyt, jest jego jedynym właścicielem.
Mamty też "dynię" to taka nasza skarbona gdzie wrzucamy jakąś ekstra kasie jak wpadnie, żeby było na wszelki wypadek
niedawno narzeczonemu  ktoś wjechał w kufer i dziś dostał wypłatę z odszkodowania. Poprosiłam, żeby odpal mi tysiaka do dyni na nasze inwestycje - czasami uda sie coś kupic, odrestaurować i sprzedać drożej

ON
Słuchaj, chcesz? Dam ten tysiąc. Spoko
Nie ma problemu, tylko jasno Ci określam jakie wydatki TRZEBA ponieść w niedługim czasie. To nie są wydatki na pierdoły.
Jak nie zapomnę, jak wrócisz z pracy, będzie leżał w dyni.
Ogólnie z dyni ile poszło na rama?

Ja
nie chce przeciez nic na pierdoły, chciałm tylko żeby leżało tak na wszelki wypadek,
ja tylko chcę żeby było nam lepiej

On
Mhm. Ile z dyni poszło na rama?
Bo nie całe biurko, bo z czarnogodzinnego konta zerowałem.

JA
Powiedziałam ze nie wiem

ON
Mhm.
Myślisz,że więcej niż 2000?
Wsadze to do dyni i nie wezmę z niej więcej nic.

JA
dlaczego mi to robisz?\
czuje sie teraz jak złodziej
przeciez to nie jest tylko dla mnie i nie jest tylko dla ciebie
tlyko dla nas

ON
Co robię?

JA
w takim układzie to nie ma sensu

ON
Ja mówię o wydatkach na NASZE, jak to podkreslasz auta, co trzeba w nich porobić, że zaraz mi prawie 2 kola kary przypakują, że ubezpieczenie itd., a Ty co?
Że kasa z dyni poszła na ramzesa.
Więc skoro tak, to oddam do dyni co poszło na ramzesa i nic z niej więcej nie wezmę
Bo tu właśnie pokazalas że nie ma nasze.
Tylko wyrzucilas, ze poszlo na mohe auto.

JA
powiedziałam na ramzesa a nie na TWOJE
ja chciałam mieć tylko operacyjna $ zeby tym obracać?
co w tym złego?

ON
Ale mi to wypomniałaś, Iza
Pi raz któryś kolejny
Nic. Będziesz miała
Będziesz mogła obracać do woli
Jest to tylko idealnym dowodem na to,że najlepiej wszystko osiągać samemu, przynajmniej nikt potem nic nie wypomina


Kto Waszym zdaniem ma rację? czy powinnam przeprosić?

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Nie jestem przyzwyczajona do nazywania aut inaczej niż po ich marce, więc mogę pomieszać.

Rozumiem, że Dynia to normalna skarbonka, do której wrzucacie dobrowolnie kasę na wspólne wydatki.
On dostał jakieś odszkodowanie, więc mógł ale nie musiał wrzucać kasy do niej, więc Twoja prośba o "odpalenie" z niego tysiaka była mało elegancka, tym bardziej, że on napisał Ci, że czekają go wydatki związane z ubezpieczeniem.
Ponadto, Twoje odpowiedzi są lakoniczne. On zadaje Ci proste pytania, a Ty odpowiadasz w jakiś pokrętny sposób.

Podsumowując, wiedząc, że czekają Was wydatki i zapewne kwotę z odszkodowania chciał na nie przeznaczyć, Ty oczekujesz, że "odpali" coś, na "niewiadomopoco i niewiadomokiedy", ale żeby było. Widzisz tu sens?

29

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

tak, dynia to skarbonka
ale nie trzymam w niej głównie kasy po to żeby leżała tylko po to żeby ją zainwestować
ostatnio wziął nasze wspólne - chociaż najmniej się do ich zarobienia przyczynił - na swój samochód i chciałam cześć z tego odzyskać, na np na swój samochód nigdy nie brałam od niego lub z wspólnych - tylko z swoich

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Czyli nadal macie problem z komunikacją.
Albo ustalacie, że do tej dyni wrzucacie po równo i przeznaczacie na inwestycje, albo ustalacie, że każde wpłaca ile może, ale o wydatkach decydujecie wspólnie.
Było kilka takich wątków, temat pieniędzy w związku nie jest łatwym tematem. Ty czujesz się wykorzystana i masz żal, a on unosi się honorem.
Zdecydujcie na co przeznaczacie wspólne pieniądze a za co musicie płacić z własnych kieszeni.

31

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Ustaliliśmy, że do dyni/skarbonki wrzucamy kto co może, zgodziłam się, żeby wybrał z niej wszystko na samochód ale chciałam odzyskac część żeby móc znowu kupić coś co mogę odrestaurować i sprzedać zdrożej - bo tak właśnie pozyskuję dodatkowe środki finansowe które są moim wkładem w dynię/skarbonkę

32

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

Ustaliliśmy, że do dyni/skarbonki wrzucamy kto co może, zgodziłam się, żeby wybrał z niej wszystko na samochód ale chciałam odzyskac część żeby móc znowu kupić coś co mogę odrestaurować i sprzedać zdrożej - bo tak właśnie pozyskuję dodatkowe środki finansowe które są moim wkładem w dynię/skarbonkę

Czyli on coś wrzuca, Ty wybierasz i oddajesz potem z powrotem, że niby więcej? To chyba Cię zmartwić muszę, bo Ty wrzucasz tylko różnicę między tym, co on wrzucił, a co wrzucasz Ty...

33 Ostatnio edytowany przez Pokręcona Owieczka (2019-01-15 15:35:27)

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

Ustaliliśmy, że do dyni/skarbonki wrzucamy kto co może, zgodziłam się, żeby wybrał z niej wszystko na samochód

vs.

DisplayName napisał/a:

ostatnio wziął nasze wspólne - chociaż najmniej się do ich zarobienia przyczynił - na swój samochód

w sposób, w jaki się wypowiadamy, może wiele o nas świadczyć.

Raz piszesz, że ustaliliście iż wpłacacie ile możecie, a zaraz masz zarzuty, że najmniej do tej świnki wrzucił. Nieładnie tak.

Skoro to wspólna kasa, to dlaczego Ty chcesz z niej rozkręcać biznes?
On również, zamiast wziąć, mógł powiedzieć: "pożyczam z dyni, potem oddam", a tak to ani wspólne, ani każdego z osobna

Autorko, po części rozumiem Twój żal, ale gdyby bliska mi osoba tak powiedziała, to pewnie bym wybaczyła, ale niesmak by pozostał.

34

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
santapietruszka napisał/a:
DisplayName napisał/a:

Ustaliliśmy, że do dyni/skarbonki wrzucamy kto co może, zgodziłam się, żeby wybrał z niej wszystko na samochód ale chciałam odzyskac część żeby móc znowu kupić coś co mogę odrestaurować i sprzedać zdrożej - bo tak właśnie pozyskuję dodatkowe środki finansowe które są moim wkładem w dynię/skarbonkę

Czyli on coś wrzuca, Ty wybierasz i oddajesz potem z powrotem, że niby więcej? To chyba Cię zmartwić muszę, bo Ty wrzucasz tylko różnicę między tym, co on wrzucił, a co wrzucasz Ty...

Chyba żle się wyraziłam, tak w sumie mi się wydaje, gdy czytam to po raz drugi.
Skarbona powstała i z jego i z moich pieniędzy. Ja wrzuciłam to co miałam na luźno odłozeone, on Euro - czasami gdy jedzie w delegacje dostaje dietę.
Z tego zrobiła się jakaś suma. Potem kupiłam kupiłam wypatrzone przez moją mamę biurko, moja mama pomogła w odrestaurowaniu u sprzedaży i tak z w dyni zrobiło się więcej kasy. Potem on wybrał całość na naprawę auta - dodam, że swojego, zakupionego niedawno, zgodziłam się, ale miałam nadzieję, że odda coś z odszkodowania, żebym mogła znowu coś kupić i odrestaurować. Wiec to nie jest tak że na inwestycje przeznaczam jego pieniądze.

35 Ostatnio edytowany przez swampboy93 (2019-01-15 16:46:42)

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Dzień dobry Sz.P. DisplayName odpiszę na wszystko od początku (Pani listy z 2017 r.)

DisplayName napisał/a:

zdenerwował się bo oglądaliśmy podkładki na stół, wiece takie pod talerze, stwierdziłam, że nie ma sensu ich teraz kupować bo nie mamy jeszcze docelowego stołu.  Kiedy wyszliśmy ze sklepu powiedział, że to nie są sensu i że męczy go moje ciągłe „nie” (przytoczył sytuację z ikea) ale chwilę wcześniej kupiliśmy „cotton balls’e” które już dawno chciał powiesić w salonie.  Nie wiem, czy naprawdę jestem taka na „nie”

Argument Sz.P. moim zdaniem był uzasadniony, nerwowość przyjaciela Sz.P. nie była potrzebna.

DisplayName napisał/a:

Wczoraj wieczorem poruszył kwestię dzieci.  Mój ukochany ma brzydki zwyczaj zaczynania „poważnych” rozmów kiedy ja jestem już pod kołdrą i zaczynam przysypiać – więc nie jestem pewna czy wszystko usłyszałam i czy dobrze Go zrozumiałam. Po swoich obserwacjach stwierdza, że ja kiedy tylko w pobliżu znajduje się jakieś dziecko to uruchamiam wszystkie systemy obronne, że nie widzi we mnie instynktu macierzyńskiego i martwi się, czy będę chciała lub umiała z czułością zająć się naszym dzieckiem.

Jestem zdania, że każdy ma wolność wyboru, czy chce mieć dzieci, i jak chce zachowywać się wobec nich. Mnie martwiłoby, czy przyjaciel Sz.P. będzie chciał lub umiał z czułością zająć się swoją żoną, zwłaszcza mając na uwadze rozpoczynanie rozmów o późnych godzinach gdy Pani wolałaby już spać.

DisplayName napisał/a:

Sytuacja którą przeżywam sama. Jestem w szczęśliwym związku ponad rok. Ponad dwa lata temu rozstałam się z Panem który przez cały okres związku mnie zdradzał, Ponadto zfradzał mnie również z kobietą która całkiem niedawno została jego żoną a miesiąc temu urodziła mu dziecko. Niemal codziennie zadręczam się myślą o tym, że chciałabym aby byli nieszczęśliwi, aby oszukiwali się tak samo jak oszukiwali mnie i zostali tak samo zdradzeni i zranieni. Boli mnie ich szczęście, zwłaszcza, że po jakich 2 latach bycia z Exem miałam złe przeczucia co do tej dziewczyny, ale pan Ex zarzekał się jak żaba błota, że ja i tylko ja na zawsze.

Szanowna Pani ma nieprzyjemne doświadczenia w poprzednim związku i wszelkie obawy są uzasadnione, aczkolwiek przykre schematy niekoniecznie muszą się powielić. Zaproponowałbym rozważenie terapii, o ile Sz.P. sądzi, że byłoby to sensowne.

DisplayName napisał/a:

2. Ostatnio jak mój luby zdenerwował się, że nie pojadę z nim na Mazury ( mój tata jest w szpitalu) powiedział, że miedzy nami jest "coraz mniej szczerej bliskości", bo nie robimy wielu rzeczy razem które moglibyśmy robić razem.

Szanowna Pani mogła nie mieć chęci na wyjazdy wypoczynkowe w momencie ciężkiej choroby członka rodziny.

DisplayName napisał/a:

Nie ma problemu, tylko jasno Ci określam jakie wydatki TRZEBA ponieść w niedługim czasie. To nie są wydatki na pierdoły.

Nie dopuszczanie dyskusji, możliwości istnienia innego zdania/rozwiązania, zakładanie że rozmówca nie będzie uświadamiał sobie czegoś oczywistego.

DisplayName napisał/a:

Ale mi to wypomniałaś, Iza
Pi raz któryś kolejny
Nic. Będziesz miała
Będziesz mogła obracać do woli
Jest to tylko idealnym dowodem na to,że najlepiej wszystko osiągać samemu, przynajmniej nikt potem nic nie wypomina

Częste pretensje, próby manipulacji w niewiadomym celu, być może chęć dowartościowania się gdy druga osoba przeprasza, być może rzeczywiste niezrozumienie sytuacji, przywiązywanie zbyt dużej wagi do wypowiedzianych słów i zachowań, możliwe ze spowodowane urażoną dumą lub ambicją.

Moim zdaniem obydwie strony (z jego przewagą) zbyt dużo kalkulują, analizują czyje były środki. Pani uwadze polecam spostrzeżenia Szanownych Pań Pokręcona Owieczka oraz santapietruszka. Być może całkowita rezygnacja ze wspólnych środków, przynajmniej na jakiś czas, byłaby dobrym rozwiązaniem. Jednakże jest to tylko sugestia, nie potrafię powiedzieć czy skutki byłyby dobre.

36

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Tylko wiecie, mnie to zaczyna ciążyć
On często mówi "nie mogę się doczekać jak będziesz moją żoną"
z jednej strony chce mieć "tradycyjne" wesele ale z drugiej kupuje samochód na który przeznacza ( ratę) około 1/3 swojej aktualnej wypłaty. 3 strona medalu jest taka, że zgodziłam się na to auto, bo chciałam, żeby był szczęśliwy, żeby miał coś o czym od zawsze marzył a wcześniej będąc sam nie mógł sobie na to pozwolić.
On często mówi " nie mogę się doczekać jak będziesz mamusią naszych dzieci"
ale z drugiej strony frustuje mnie na to, że przy nim ciężko odłożyć mi jakaś większą sumę. Mamy gdzie mieszkać, co jeść i w co się ubrać, starczy i na jakiś wyjazd, ale to jest sytuacja w której obydwoje jesteśmy zdrowi i mamy pracę, gdyby coś się stało nie mamy planu awaryjnego....

37

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

autorko, witaj po raz kolejny smile
mój komentarz znowu będzie taki sam jak kiedyś - powiedz mu o tym co nam piszesz tu:
"frustuje mnie na to, że przy nim ciężko odłożyć mi jakaś większą sumę. Mamy gdzie mieszkać, co jeść i w co się ubrać, starczy i na jakiś wyjazd, ale to jest sytuacja w której obydwoje jesteśmy zdrowi i mamy pracę, gdyby coś się stało nie mamy planu awaryjnego."
a sytuacja z kasą- zgadzam się z Owieczką. moim zdaniem skoro dynia jest wspólna to on mógł zabrać z niej kasę.
powinniscie zmienic warunki tzn nie trzymaj w dyni kasy za swoją pracę zawodową to wtedy nie bedziesz czuła się oskubywana z tej kasy.

38

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Dziękuję wszystkim za uwagi.
Na spokojnie uważam, że za bardzo się uniosłam i mogłam inaczej podejść do tematu. On teraz oddał tę kasę do skarbonki i powiedział, że już nic nigdy z niej nie weźmie - więc skarbonka straciła sens.
a w skarbonce nie trzymam wypłaty z takiej wiecie regularnej pracy tylko wszystkie weekendowe, dodadkowe zarobki.
Nie wiem teraz jak to naprawić.
Kiedy kupowaliśmy samochód dla mnie, oczywiste było - dla mnie, że oboje będziemy figurować w dokumentach. Kiedy kupowaliśmy trzeci samochód - miałam nadzieje, że też tak będzie, raz mu to zasugerowałam.
narzeczony z jednej strony mówi, że co jego to i moje, a każdy z samochodów jest nasz, ale z drugiej w innych wypadkach mówi, że jednak papier to papier i nic na gębę.

39 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-16 10:32:13)

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

Kiedy kupowaliśmy samochód dla mnie, oczywiste było - dla mnie, że oboje będziemy figurować w dokumentach. Kiedy kupowaliśmy trzeci samochód - miałam nadzieje, że też tak będzie, raz mu to zasugerowałam.

A do raty kredytu się dokładasz bądź przynajmniej proponowałaś to? Czy tylko figurować w dokumentach chciałaś?

40 Ostatnio edytowany przez DisplayName (2019-01-16 10:37:32)

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Nie
mój samochód: właścicielami jesteśmy oboje, ratę spłacam ja, naprawy i ubezpieczenie płacę ja, on czasami wleje benzynę
jego samochód, właścicielem jest tylko narzeczony, nie dokładam się do raty, dokładam się do napraw i paliwa

Jego samochód wymaga jeszcze kilku kosztownych napraw na które musiał dobrać do kredytu. Postanowiliśmy, że w zależności od warunków kredytowania weźmie to na siebie on lub ja - tam gdzie będą lepsze warunki. Finalnie on dobrał do swojego kredytu, ja tak naprawdę nie chciałam zwieszać swojego długu w banku i płacić za coś do czego nie mam najmniejszych praw.

41

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

Nie, a on nie dokłada do mojej raty

To Ci powiem, że skoro wyszłaś przed szereg z tym wpisywaniem go w dokumenty swojego samochodu (pewnie o zniżkę na ubezpieczenie chodziło?), to nie oznacza, że on koniecznie musi zrobić tak samo, nie ma takiego obowiązku.

A ogólnie to strasznie słabo u Was nadal z komunikacją - nie wiem, czy na inne tematy też, ale na finansowe na pewno. Chyba za bardzo różnicie się w podejściu do finansów.

42

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Chodziło o rejestracje i ubezpieczenie samochodu w jego rodzinnym mieście bo wychodzi połowę taniej niż tu gdzie mieszkamy.

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Jest takie powiedzenie: "kochajmy się jak bracia, ale liczmy się jak Żydzi" i u Was to świetnie widać.
Niby jesteście razem, ale co do interesów, każde dba o swoje. Oczywiście, są plusy w takich sprawach, bo kto jak nie my sami, najlepiej zadbamy o swoje, ale trzeba potrafić o tym rozmawiać.
Wymawianie sobie nawzajem wydatków, kosztów, co kto komu wisi, jest słabe.
A jak jest w innych sytuacjach, takich jak mieszkanie, rachunki, wyżywwienie?

44 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-16 10:51:44)

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

A on nie ma żadnego interesu w tym, żeby do swojego samochodu dopisywać Ciebie jako współwłaściciela.

Zwłaszcza, że robisz mu jazdy o koszty jego naprawy.

45 Ostatnio edytowany przez DisplayName (2019-01-16 11:22:51)

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

OK więc, główne miesięczne wydatki:
rata za dom: ja
prąd, gaz: ja
szambo: czasami proszę żeby zapłacił, głównie dlatego, że nie umiem nauczyć go oszczędzania wody
zakupy: co weekend robię duże zakupy, bazarek market, warzywa owoce mięso, środki czystości: głównie ja, gdy jesteśmy razem czasem wyjmie swoją kartę i zapłąci
zakupy w tygodniu jakieś takie mniejsze lub jak czegoś zabraknie: on

46 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-16 11:20:54)

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

OK więc, główne miesięczne wydatki:
rata za dom: ja
prąd, gaz: ja
szambo: czasami proszę żeby zapłacił, głównie dlatego, że nie umiem nauczyć go oszczędzania wody
zakupy: co weekend robię duże zakupy, bazarek market, warzywa owoce mięso, środki czystości: głównie ja, gdy jesteśmy razem czasem wyjmie swoją kartę i zapłąci
zakupy w tygodniu jakieś takie mniejsze lub jak czegoś zabraknie: on

Ale nam tu to tak wszystko ładnie piszesz, a rozmawiałaś o tym z nim? Tak konkretnie, np. przy kawie, nie w taki dziki sposób, jak nam tu cytowałaś?

47

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

nie sad


chciałbym się jeszcze odnieść, że nie robię jazd o koszty naprawy tylko o to, że chciałam trochę odzyskać gotówki którą przeznaczam na inwestycje
chciałam również zaznaczyć, że trzeci samochód był niepotrzebną fanaberią w dodatku kosztowną
wiedziałam, że to odsunie np wesele, ale bardzo chciałam żeby miał ten samochód, chciałam żeby miał coś co kupi tylko i wyłączenie "sercem", coś o czym zawsze marzył.

48

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

nie sad

I w tym cały problem.

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Czy jest coś, za co on płaci?

Kto jest właścicielem domu? Jeśli jest to Wasz wspólny dom, powinien płacić połowę kredytu. Albo, jedno płaci ratę, drugie resztę wydatków związanych z codziennością.

Jesteście ze sobą kilka lat, planujecie ślub, a nie potraficie rozmawiać na takie tematy.
Nie dziwię Ci się, że jesteś rozgoryczona, bo gdybym ja miała dźwigać taki ciężar związany z wydatkami, na koniec miesiąca byłabym na minusie.

Musicie porozmawiać. Teraz masz do tego okazję, bo on się uniósł honorem i powiedział, że nic więcej ze świnki nie weźmie. Zatem, skoro świnka poszła w odstawkę, zapytaj się go, jak widzi dzielenie się kosztami dnia codziennego. Ustalcie, bez focha, które jest za co odpowiedzialne.

50 Ostatnio edytowany przez DisplayName (2019-01-16 12:09:57)

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Dom jest mój, dlatego ratę kredytu ponoszę ja i na nikogo się nie oglądam,miałam go już zanim się poznaliśmy.
od ponad 2 lat mieszkamy w nim razem, dzieliliśmy sie wydatkami na remonty i ulepszenia które robiliśmy pod siebie
Sytuacja ma się też taka, że ja zwyczajnie zarabiam więcej.

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

ok.
Skoro dom jest Twój, to nie ma tematu, ale reszta?
To, że więcej zarabiasz, nie oznacza że masz mieć na głowie wszystkie pozostałe wydatki.
Bo z tego co piszesz, on swoje pieniądze wydaje na kosztowne zachcianki, typu nowy samochód, a Ty go utrzymujesz.
Często zdarza się, że jedno zarabia więcej, drugie mniej. Ale nie zwalnia to z płacenia za rachunki, tego które ma mniejszą pensję.
Można to jakoś rozwiązać, np. każde z Was, przeznacza (przykładowo) 30 % swojej pensji na życie.

52 Ostatnio edytowany przez 1990rusałka (2019-01-17 01:54:27)

Odp: Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?
DisplayName napisał/a:

on: Jest to tylko idealnym dowodem na to,że najlepiej wszystko osiągać samemu, przynajmniej nikt potem nic nie wypomina

Jaki biedny, wypominają mu:((
Jak dla mnie robi problem z niczego.

Posty [ 52 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kłopoty w raju,czy to są prawdziwe problemy,czy tylko ja wyolbrzymiam?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024