Cześć. Na początku stycznia po 5 miesiącach zostawiła mnie kobieta. To była moja pierwsza tak na bardzo poważnie. Stwierdziła, że mega dobrze było nam w łożku, ale poza tym jednak do siebie nie pasujemy. Od razu urwałem kontakt.
Mamy po 24 lata, czyli wiek juz wcale nie tak młody. Ja do dziś nie potrafię zapomnieć o niej, a ona świetnie się bawi z koleżankami (widzę po zdjęciach) i już na pewno o mnie zapomniała.
Od tego rozstania codziennie jestem zły, smutny, mam żal i nic mi nie sprawia radości. Najbardziej dobijają mnie dwa fakty: że ona wkrótce kogoś znajdzie i ułoży sobie życie, a ja dalej będę cierpiał i to, że jeszcze dłuuugo, a może do końca będę sam. Nie mam za wielu znajomych, nie chodzę na imprezy, bo nie lubię. Sam już nie wiem co robić. Teraz siedzę i płaczę pisząc to.... Nie chce mi się żyć, bo nie widzę już powodów.
Tak, to jest niby błahostka, bo poza tym niczego mi nie brakuje, ale jednak to jest silniejsze ode mnie. Co robić? Ja już nie wiem