Witam, może być trochę chaotycznie więc z góry przepraszam. Niecałe 2 lata temu rozstałem się z dziewczyną, szukałem wsparcia u znajomych i pojawiła się ona. Ona 24 ja 23. Córka koleżanki mamy z która kiedyś chodziłem do szkoły. Były długie rozmowy, spacery z psami, wyjścia na miasto i w końcu się zakochałem. Zbliżyliśmy się do siebie i zostaliśmy parą. Jesteśmy razem półtora roku, mieszkamy blisko siebie, nasze matki chodzą razem na wino. Ogólnie super, jestesmy zgrani. Ostatnio jednak coś zaczęło się psuć. Miesiąc temu wróciliśmy z krótkiego wyjazdu za granicą, na którym troche się pokłociliśmy ale to nic wielkiego. Ja odstawiłem papierosy a ona mówiła że cały czas chodzę zły i ma tego dość. Zmieniłem nastawienie, ona odstawiła tabletki antykoncepcyjne i papierosy. Ogólnie widywaliśmy się codziennie. Ja po mojej pracy czasem ją odbierałem, chodziliśmy na siłownie, na basen. Tydzien temu była awantura podczas której powiedziała ze ten związek jest nijaki i czuje się jak bysmy byli kumplami a nie parą. Mówiła, że nigdzie nie wychodzimy ze znajomymi. Ona lubi sobie czasem pójść na miasto czy do klubu, ja mniej. Zaznaczam że od około poł roku seks był rzadkością, całowanie itp rownież. Że nie widzi mnie jako głowa rodziny za 10 lat. Ona mi zawsze mówiła ze nie potrzebuje takiej bliskości i to ja zawsze byłem bardziej miłosny i zawsze ja potrzebowałem więcej uwagi. W niedziele pokłociliśmy się o to że ona nie chciała iść na lodowisko bo nie wzieła karty a ja zapłaciłem. No i się zaczeło, nie słucham jej. Zawsze robie to co JA uważam za stosowne. 2 dni kłociliśmy się przez wiadomości, ja próbowałem każej taktyki ale ona ciągle mnie ciśnie, boli mnie to. Wczoraj już kazała mi spierdalać i powiedziała ze się odezwie jak bedzie chciała. Wiem że powiecie że mam czekać itp. Boję się bardzo bo to mój najlepszy przyjaciel. Byliśmy bardzo zgrani. Chyba się za bardzo przyzwyczaiłem i teraz to ja płaczę w domu a ona sobie żyje na luzie. Jutro jest dzień kobiet, chciałem do niej iść z kwiatami, co o tym sądzicie?
1 2018-03-07 08:08:04 Ostatnio edytowany przez marcin94 (2018-03-07 08:10:13)
Wiem że powiecie że mam czekać
Nie. Powiemy, że to koniec. Ten związek to trup, którego nie da się już reanimować. Prawdopodobnie ktoś pojawił się w jej życiu (albo były albo nowy) i ty zacząłeś mieć wady. Taki ciągle powtarzający się schemacik w podobnych opowieściach do Twojej na forum.
Ale ja wiem, że nikogo nie ma. Zauważyłbym to. Każdą chwilę spędzaliśmy razem. Nie miałaby nawet czasu.
Masz odpowiedź na pytanie zadane na końcu pierwszego posta:
(...) Wczoraj już kazała mi spierdalać i powiedziała ze się odezwie jak bedzie chciała. (...)
A na co masz niby czekac?:D
Nie wiem, aż jej przejdzie, uspokoi się, zatęskni ?
Masakra, jakiś wysyp jęczących i płaczących za nie wiadomo czym facetów na tym forum. Zamiast podnieść głowę, odwrócić się w drugą stronę i odmaszerować z pieśnią na ustach w kierunku nowego lepszego życia, to siedzą i lamentują, i czekają na nie wiadomo co, bo może panna, która ich NIE CHCE, zatęskni... a życie tymczasem przecieka przez palce i za 10-15 lat przyjdzie taki na forum znowu sobie popłakać, że jest sam... czy Wy się w tych nowych pokoleniach jakoś bez jaj rodzicie, czy to nabyte???
A masz Ty jakieś swoje poczucie godności? Własnej wartości?
Czy schowałeś na dnie szafy i przykryłeś ubraniami?