hej! Chciałabym sie Was poradzić w pewnej sprawie, bo targają mną wątpliwości co do pewnego dosyć ciekawego faceta. Znaliśmy sie z widzenia, jesteśmy razem na roku, on był z jedną dziewczyną, a ja zakończyłam toksyczny, bez przyszłości związek ( mówiłam mu o tym wczesniej). Chodziliśmy razem na angielski w grupie i po pewnym czasie zaczął siadać obok mnie, pożyczać długopis etc. Niby zwykłe,a jednak...:) Potem pisaliśmy dużo na fejsie razem, kiedyś miało mnie nie być na jakichś zajęciach i chciał, żebym mu coś pożyczyła, napisałam, że przecież się nic nie stanie, jak mnie tam nie będzię, a on "Jak to ? Przecież się nie zobaczymy". Minął jakiś czas i jakoś tak pod koniec stycznia zproponował spotkanie u niego w domu w zamian za pomoc w czymś tam na uczelni. Oczywiście, że się zgodziłam. Przyjechał po mnie do domu, poszliśmy razem do sklepu coś tam miał ugotować ( akurat wracając z pracy po mnie przyjechał). Potem były drinki, rozmowy o wszytskim i o niczym, później wyszło, że mamy wspólne zainteresowania. W pewnym momencie pamiętam, że zaczęliśmy sie całować. No i tak sie stało, że on nie odepchał mnie od sieb,a wręcz kontynuował. Nie doszło między nami do seksu. Potem było drugie spotkanie, wziął mnie do restauracji, potem do pubu i znowu zostaliśmy u niego. Nie było w dalszym ciągu niczego poza całowaniem się. Potem trzecie spotkanie, równie miłe i ciekawe. On w pewnym momencie, jak sie całowaliśmy powiedział "Cos się zaczyna a coś kończy" ( na początku mu mówiłam, jak to wyglądało u mnie ze związkami, ze jak jeden się skonczył to drugi już się miał zaczynać). Nie wiem dlaczego, ale nie spytałam sie "A co sie zaczyna?" Może dobrze, może źle nie wiem...Jakis czas temu spotkaliśmy się 4 raz, coś tam pichciliśmy wspólnie potem oglądanie filmów. Na zajutrz, gdy miałam wracać do mieszkania, nie mogliśmy się odczepić od siebie Ostatecznie, wychodząc od niego zostawiłam szczoteczkę do zębów,ale nie specjalnie, zeby mnieć pretekst. Miał mi ja dostarczyć, ale wynikły pewne problemy z dostarczeniem.
Codziennie ze sobą piszemy, większość kontaktów on inicjuje, ja też zdarzy sie, że do niego napiszę, bo nie chcę, żeby to wyglądało na takie "leżę i pachnę, a ty mnie goń".
Wiem, że faceci to łowcy i nie warto za szybko im się podawac od razu w całości na tacy.
Często też przyłapywałam go, jak mnie obserwuje na uczelni. Raz sie zdarzyło, ze się patrzyliśmy na siebie dosyć dłużej niż normalnie. Ma wielu znajomych, a mnie zawsze prosi o jakąś przysługę (oczywiście potem odwdzięcza się). Bardzo dobrze się czuję w jego towarzystwie, a wiem też, że on także
Nawet jak jest w pracy to zawsze coś stara się napisać. Nie chcę być - jak wiadomo - nachalna.
Bardzo go lubię itp... I nie wiem, co czasami robić, bo głupieję w takich sprawach. Czy proponować spotkanie kolejne, czy czekać aż on wyjdzie z inicjatywą?
Co sądzicie o tej sytuacji ?
Pozdrawiam
Serio? Po to zmarnowałem trzy minuty życia na przeczytanie tego wszystkiego? Litości...
Przecież sprawa jest oczywista. To tanga trzeba dwojga i oni są.
hej! Chciałabym sie Was poradzić w pewnej sprawie, bo targają mną wątpliwości co do pewnego dosyć ciekawego faceta. Znaliśmy sie z widzenia, jesteśmy razem na roku, on był z jedną dziewczyną, a ja zakończyłam toksyczny, bez przyszłości związek ( mówiłam mu o tym wczesniej). Chodziliśmy razem na angielski w grupie i po pewnym czasie zaczął siadać obok mnie, pożyczać długopis etc. Niby zwykłe,a jednak...:) Potem pisaliśmy dużo na fejsie razem, kiedyś miało mnie nie być na jakichś zajęciach i chciał, żebym mu coś pożyczyła, napisałam, że przecież się nic nie stanie, jak mnie tam nie będzię, a on "Jak to ? Przecież się nie zobaczymy". Minął jakiś czas i jakoś tak pod koniec stycznia zproponował spotkanie u niego w domu w zamian za pomoc w czymś tam na uczelni. Oczywiście, że się zgodziłam. Przyjechał po mnie do domu, poszliśmy razem do sklepu coś tam miał ugotować ( akurat wracając z pracy po mnie przyjechał). Potem były drinki, rozmowy o wszytskim i o niczym, później wyszło, że mamy wspólne zainteresowania. W pewnym momencie pamiętam, że zaczęliśmy sie całować. No i tak sie stało, że on nie odepchał mnie od sieb,a wręcz kontynuował. Nie doszło między nami do seksu. Potem było drugie spotkanie, wziął mnie do restauracji, potem do pubu i znowu zostaliśmy u niego. Nie było w dalszym ciągu niczego poza całowaniem się. Potem trzecie spotkanie, równie miłe i ciekawe. On w pewnym momencie, jak sie całowaliśmy powiedział "Cos się zaczyna a coś kończy" ( na początku mu mówiłam, jak to wyglądało u mnie ze związkami, ze jak jeden się skonczył to drugi już się miał zaczynać). Nie wiem dlaczego, ale nie spytałam sie "A co sie zaczyna?" Może dobrze, może źle nie wiem...Jakis czas temu spotkaliśmy się 4 raz, coś tam pichciliśmy wspólnie potem oglądanie filmów. Na zajutrz, gdy miałam wracać do mieszkania, nie mogliśmy się odczepić od siebie Ostatecznie, wychodząc od niego zostawiłam szczoteczkę do zębów,ale nie specjalnie, zeby mnieć pretekst. Miał mi ja dostarczyć, ale wynikły pewne problemy z dostarczeniem.
Codziennie ze sobą piszemy, większość kontaktów on inicjuje, ja też zdarzy sie, że do niego napiszę, bo nie chcę, żeby to wyglądało na takie "leżę i pachnę, a ty mnie goń".
Wiem, że faceci to łowcy i nie warto za szybko im się podawac od razu w całości na tacy.
Często też przyłapywałam go, jak mnie obserwuje na uczelni. Raz sie zdarzyło, ze się patrzyliśmy na siebie dosyć dłużej niż normalnie. Ma wielu znajomych, a mnie zawsze prosi o jakąś przysługę (oczywiście potem odwdzięcza się). Bardzo dobrze się czuję w jego towarzystwie, a wiem też, że on także
Nawet jak jest w pracy to zawsze coś stara się napisać. Nie chcę być - jak wiadomo - nachalna.
Bardzo go lubię itp... I nie wiem, co czasami robić, bo głupieję w takich sprawach. Czy proponować spotkanie kolejne, czy czekać aż on wyjdzie z inicjatywą?
Co sądzicie o tej sytuacji ?
Pozdrawiam
Ale kupiłaś sobie już nową szczoteczkę do zębów czy nadal czekasz, aż on Ci odda tamtą? Bo to może mieć wpływ na rozwój tej znajomości...