Mieszkam od kilku miesięcy w Hiszpanii,w Barcelonie przeprowadziłam się do chłopaka Hiszpana. Bardzo brakuje mi polskości, polskiej mentalności i znajomych Polek/ Polaków. Ktoś może ma podobną sytuację? Co sądzicie o tym kraju, bądź samej Catalonii. Jak sobie poradzic z ludźmi o południowym charakterze, kulturze wywodząc się z zupełnie innej mentalności? Są na forum Panie/ Dziewczyny które mieszkają na stałe w Hiszpanii?
Ja mieszkalam tylko na wyspach kanaryjskich. Kocham Hiszpanie, Hiszpanow (w sensie nie tylko facetow, babki tez), ich kulture. Straaasznie chcialabym sie tam wyprowadzic na stale.
Jak Tobie sie to udalo? Co robisz zawodowo? Ciezko bylo? Moja przyjaciolka jest Hiszpanka, mieszka w Galicji..i mowi ze maja teraz mega kryzys. Tez to odczuwasz?
Pozdrawiam (i zazdroszcze! )
Mieszkam od kilku miesięcy w Hiszpanii,w Barcelonie przeprowadziłam się do chłopaka Hiszpana. Bardzo brakuje mi polskości, polskiej mentalności i znajomych Polek/ Polaków. Ktoś może ma podobną sytuację? Co sądzicie o tym kraju, bądź samej Catalonii. Jak sobie poradzic z ludźmi o południowym charakterze, kulturze wywodząc się z zupełnie innej mentalności? Są na forum Panie/ Dziewczyny które mieszkają na stałe w Hiszpanii?
Mieszkałam w Hiszpanii sześć lat. Przez pierwsze trzy lata byłam absolutnie zachwycona kulturą, też mieszkałam na wybrzeżu. Miałam wielu przyjaciół z wielu kultur, znałam hiszpańskie rodziny, zwyczaje, poczucie humoru. Było to nowe, a przez to fascynujące. Po tym okresie zaczęłam realniej podchodzić do tego kraju i mieszkańców.
Ja wyjechałam do chłopaka z którym jestem od kilku lat, razem mieszkamy, on pracuje ja ucze sie plynnie języka, odnośnie kryzysu to w catalonii sytuacje wydaje się dobra, ja nie widze tu biedy ani bezrobocie, w sumie ludzie wydają się zamożni, mój partner i jego rodzina są bardzo dobrze sytuowani, ale hiszpanska mentalnosc jest trudna, z jednej strony to optymisci, mili i uśmiechnięci, z drugiej leniwi, nie lubią pracowac, ciagle wszystko jest zamknięte, poczta, sklepa, biura, są mało logiczni podchodzą do życie lekkomyślnie, im dłużej tu jestem tym bardziej realistyucznie dostrzegam otoczenie i rzeczywistosc, myśle ze człowiek zawsze tęskni za swoimi, za miejsce gdzie czuje sie u siebie i gdzie ludzie się rozumieją maja podobny sposób życia i bycia, trudne sytuacje szczególnie jeśli nei wyjechało sie za pracą a razej w celu ułożenia sobie życia z kimś stamtąd..
Jak Ci sie nie podoba w Hiszpanii, to wracaj do Polski.Tam wszyscy sa pracowici, nie ma sjesty, bo widze,ze ona Ci przeszkadza.
witam,
Od lipca mieszkam w hszpansiej Maladze razem z narzeczonym, jest mi ciezko poniewaz nikogo nie znam, a brakuje mi "pogadania po polsku" czyli z osoba o podobnej mentalnosci jak i ja.pozdrawiam
Oj gdyby tam tylko bylo wiecej pracy.. to juz dawno bym sie tam wyprowadzila. Ehh.
witam,
Od lipca mieszkam w hszpansiej Maladze razem z narzeczonym, jest mi ciezko poniewaz nikogo nie znam, a brakuje mi "pogadania po polsku" czyli z osoba o podobnej mentalnosci jak i ja.pozdrawiam
W całej Hiszpanii mieszka bardzo dużo Polaków, są stowarzyszenia. Wystarczy się rozejrzeć, poszukać.
proszę, proszę....szukałam na forach hiszpańskich, a znalazłam oczywiście i niezawodnie na polskim - też mieszkam i pracuję w Hiszpanii od czerwca - Andalusia(Estepona)
gdyby nie to, że mam tu też rodzinę, pewnie długo bym nie wytrzymała - po początkowej fascynacji krajem, ludźmi i słońcem, nadszedł czas deszczów i "dołów", bo wcale nie jest łatwo żyć w takiej odległości od wszystkiego, co kochasz....więc wracam na święta do mojego domku, a potem ....zobaczymy. może po powrocie będę mieć większą motywację do nauki hiszpańskiego
a Polacy tutaj są, ale jakoś trudno do nich dotrzeć z kolei rodowici Hiszpanie to straszni nacjonaliści....
pozdrawiam
życie w Hiszpanii to nie dla mnie...mielismy osiedlic sie na stale a wrocilismy po dwoch miesiacach, tam nie da sie zyc normalnie. tak jak dziewczyny pisaly- inna mentalnosc, lenistwo, wszystko pozamykane...olewczy stosunek do wszystkiego.
No jestem zdziwiona Waszymi wypowiedziami, sama bardzo chciałabym tam w przyszłości mieszkać, a hiszpańskiego uczę się od 3 lat. bardzo motywujący jest ten wywiad z dziewczyną która na stałe zamieszkała na Balearach i sobie chwali Jest opiekunem wycieczek, praca wydaje się zadowalająca, szczegóły dot. życia na wyspie również.
Poza brakiem bliskich i tą tęsknotą do ojczystego otoczenia coś jeszcze Was męczyło?
sprawdzprace.pl/artykuly/zycie-i-praca-za-granica/praca-dla-polakow-opiekun-wycieczek-turystycznych-w-hiszpanii,11/
życie w Hiszpanii to nie dla mnie...mielismy osiedlic sie na stale a wrocilismy po dwoch miesiacach, tam nie da sie zyc normalnie. tak jak dziewczyny pisaly- inna mentalnosc, lenistwo, wszystko pozamykane...olewczy stosunek do wszystkiego.
Byłam turystycznie w Hiszpaniii i odniosłam takie samo wrażenie. Po początkowej fascynacji bolesna prawda. Dla mnie to obecnie kraj zaściankowy, który stacza się pod każdym względem na samo dno.
jadę we wrześniu do Barcelony. Jeżeli spodoba mi się zostanę, albo przyjadę później. Bardzo bym chciała. Tylko znając angielski a z kiepskim hiszpańskim dam radę? oni gadają po angielsku czy tak jak włosi sa oporni na inne języki?
Witaj! Ja od okolo 3 lat mieszkam na Balearach z moim hiszpanskim chlopakiem.. Na poczatku bylo mi ciezko, bo choc znajac jezyk hiszpanski nie umialam sie odnalezc w tym ich swiecie.. wszyscy traktowali mnie jak (doslownie!) glupia, myslac, ze nic nie rozumiem..niestety z charakteru nie jestem zbytnio otwarta i nawiazywanie znajomosci nie przychodzi mi latwo (nie mowiac juz o nowych znajomosciach w obcym kraju!!) Wszyscy znajomi i przyjaciele mojego traktowali mnie jak powietrze a pozniej czulam sie jakbym stracila moja osobowosc! rzadko kiedy bylam MAGDA, prawie zawsze DZIEWCZYNA Hiszpana.. niestety podobnie traktowala mnie rodzina chlopaka.. na szczescie z czasem i ja sie otwarlam bardziej i inni zaczeli widziec we mnie moje JA
niestety tesknoty za rodzina i domem nie umiem sie wyzbyc za kazdym razem, gdy wracam z polskich swiatecznych wakacji ciezko mi przestawic sie na hiszpanska rzeczywistosc.. po powrocie do hiszpanskiego domu wszystko wydaje mi sie obce, puste.. potrzebuje kilka dni na powrot ale niestety.. tesknota pozostaje zawsze, tak wiec rzucam sie w wir pracy i czekam na kolejne swieta i wizyte w domu pozdrawiam! saludos! m
A ja powiem tak, mieszkałam już w wielu miejscach świata i według mnie każdy z nas jest inny, kształtuje nas kultura, wychowanie, religia, nawet klimat ma wpływ na to jak postrzegamy świat. Owszem Hiszpanie mają nieco inne nastawienie do życia niż my, wydają się bardziej otwarci, ale pod wielu względami to jednak zamknięte osobniki, nie lubią zmian ani nowości, trudno jest im zaakceptować nowe otoczenie, zwłaszcza jeśli chodzi o obcokrajowców. Powodem takiego stanu rzeczy jest nieznajomość języków jak i niechęć do inności, której po prostu nie rozumieją, Hiszpanie nie chcą, a może nie potrafią żyć z dala od rodziny, ale i to zaczyna się zmieniać. W dobie kryzysu młodym bardzo trudno znaleźć jakąkolwiek pracę, siłą rzeczy trzeba się wziąć do roboty, często wyjechać z dala od domu i zaakceptować otoczenie z jakim przychodzi im się zmierzyć. Również i ja do wielu ich przyzwyczajeń nie mogę się przystosować, mimo, iż mieszkam tu ponad rok (owszem nie jest to szmat czasu, ale wystarczający by poznać choć w części hiszpańską kulturę i zwyczaje) Dwugodzinna sjesta, w trakcie której miasto zamiera nie należy do moich ulubionych, ale taki znaleźli sposób na popołudniowy upał, zresztą jak i we Włoszech i innych naszych sąsiadów z południa. Z drugiej strony nie można generalizować, mój chłopak, również Hiszpan, jest bardzo otwartą, lubianą i wykształconą osobą, również wiele podróżował i wie jak ważna jest kwestia przystosowania się do kultury i zwyczajów danego kraju oraz zrozumienie mentalności jego mieszkańców. Zarówno w Polsce jak i Hiszpanii można znaleźć tak samo zamknięte i niedokształcone osóbki, które niestety nie będą nam sprzyjać. Osobiście nie mam tu przyjaciół Polaków, utrzymuję jedynie kontakt z jedną Polką, a co do Hiszpanów powiem tak ze wszystkimi znajomymi mojej drugiej połówki świetnie się dogaduję, niestety znajomymi płci męskiej, gorzej mają się natomiast stosunki z płcią żeńską, która jakoś specjalnie nie obsypuje mnie zainteresowaniem . Zupełnie nie wiem z czego to wynika, a może macie tak samo? W każdym razie nie przejmuję się tym, tak już po prostu jest. Inność nas wyróżnia, bo fakt faktem różnimy się kulturowo, fizycznie, pod względem wychowania, sposobu bycia. Poza tym inaczej gdy znasz kogoś całe życie, co u Hiszpanów jest bardzo ważne, rodzina i przyjaciele to dwie najważniejsze kwestie w życiu każdego Hiszpana. U nas również a jakże, ale nie jesteśmy aż tak zaborczy pod względem chociażby codziennych obiadków u rodziny. Najważniejsze by się nie zrażać złymi początkami, ale robić swoje i cieszyć się każdym dniem, w zdrowym ciele zdrowy duch, a po jakimś czasie otoczenie samo zacznie się do nas przekonywać.
Katarynka666 Hiszpanie w odróżnieniu do Polaków nie klękają przed obcokrajowcami na kolana. Chcesz się zasymilować? To musisz mówić po hiszpańsku. Może w miejscowościach turystycznych się z kimś po angielsku dogadasz, ale to też bez rewelacji. Nie wiem skąd się bierze to przekonanie Polaków, że po angielsku dogadasz się wszędzie i wieczne narzekanie jak gdzieś ktoś po angielsku nie mówi (tak jakby Polacy mówili po angielsku). Z drugiej strony znajomość angielskiego powinna być u nich lepsza choćby z racji dużego napływu turystów i dłuższej obecności w UE. A jak widać to tak nie działa.
17 2014-05-13 17:01:27 Ostatnio edytowany przez sarenka1990 (2014-05-13 17:04:43)
Katarynka666 Hiszpanie w odróżnieniu do Polaków nie klękają przed obcokrajowcami na kolana. Chcesz się zasymilować? To musisz mówić po hiszpańsku. Może w miejscowościach turystycznych się z kimś po angielsku dogadasz, ale to też bez rewelacji. Nie wiem skąd się bierze to przekonanie Polaków, że po angielsku dogadasz się wszędzie i wieczne narzekanie jak gdzieś ktoś po angielsku nie mówi (tak jakby Polacy mówili po angielsku). Z drugiej strony znajomość angielskiego powinna być u nich lepsza choćby z racji dużego napływu turystów i dłuższej obecności w UE. A jak widać to tak nie działa.
podpisuje się pod tym obiema rekami.
To był dla mnie szok gdy będąc w Hiszpanii zdałam sobie sprawę,że z językiem angielskim i niemieckim nie mam za bardzo czego szukać ;D ale jednocześnie dało mi kopa by się zacząć uczyć hiszpańskiego
a co do odpowiedzi dla autorki tematu- też byłam w Barcelonie i miasto kompletnie mnie urzekło, jego klimat,architektura bajka ponadto bardzo mili ludzie którzy mimo tego że nie rozumieli co mówie byli zawsze uśmiechnięci i pozytywnie nastawieni.
Już na wakacje zabukowałam kolejne bilety, bo chyba się zakochałam w tym miejscu
18 2014-07-10 13:20:03 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2014-07-10 14:32:33)
Ja wynajmowałem miesiąc temu apartament na wybrzeżu Costa Blanca i wszystkim serdecznie polecam. Mają bardzo ciekawe oferty z widokiem na morze.
Czytając was, mam wrażenie, że nie warto jechać do Hiszpanii, ja mam inne zdanie może dlatego, że wyjeżdżam tam z rodzinną i mam zapewniona lepszą pracę niż tu, mieszkanie mam zamiar na razie wynająć poprzez costainvest, wydaje mi się, że tak będzie bezpieczniej niż samemu szukać. Pozdrawiam
nie znosze Hiszpanow za barbarzynstwo jakie hołubią i jakiemu sie z pasja oddaja czyli corride. Mentalnosc dzikusow. Nigdy tego kraju nie uwzgledniam w planach wakacyjnych.
21 2016-07-01 08:54:40 Ostatnio edytowany przez verdad (2016-07-01 08:55:47)
Czytając was, mam wrażenie, że nie warto jechać do Hiszpanii, ja mam inne zdanie może dlatego, że wyjeżdżam tam z rodzinną i mam zapewniona lepszą pracę niż tu, mieszkanie mam zamiar na razie wynająć poprzez costainvest, wydaje mi się, że tak będzie bezpieczniej niż samemu szukać. Pozdrawiam
Zycze powodzenia.
Ten costainvest to jakis posrednik ?
Masz racje, oni Ci pomoga zalatwic wszelkie formalnosci.Tak na wlasna reke to malo kto szuka mieszkania.Po co sobie utrudniac zycie, jak mozna je ulatwic.
Z rodzina ? Masz dzieci ?
Nigdy w życiu nie zdecydowałabym sie na zakup mieszkania bez pośrednika. Tak jak pisała verdad - pośrednik załatwia formalności co bardzo, bardzo mocno upraszcza proces kupna domu czy mieszkania. Ja kupując swoje mieszkanie korzytsałam z oferty
Niestety co do języka angielskiego czy jakiegokolwiek innego to prawda, ale z drugiej strony z jakiej racji wszyscy mamy znać angielski, mnie osobiście ten język drażni, zresztą większość mieszkańców naszej planety mówi po chińsku i hiszpańsku, angielski dopiero na dalszym miejscu, więc nie rozumiem tego typu wymagań. Podobne spojrzenie mają Francuzi czy Włosi, nie chcą i nie będą rozmawiać po angielsku, choć owszem jest to bardzo uciążliwe, w Polsce gdybyśmy wyznawali taką zasadę to nikt by się nie dogadał z turystą. Jednak bariera językowa dla zwykłego zjadacza chleba, który chce spędzić dwa udane tygodnie nad morzem czy w mieście nie powinna stanowić dużego wyzwania, bo zawsze jakoś się dogadasz.
Powiedzcie mi macie jakieś doświadczenia w zakładaniu działalności w Hiszpanii? Moja siostra zastanawia się nad wyjazdem, chce tam sobie otworzyć swoją kawiarenkę razem z chłopakiem. Najgorzej boi się o formalności, rozliczeń, aby nie było żadnych błędów, tym bardziej, że akurat ona z językiem obcym średnio. Ja staram się jej pomóc, wyszukuje firmy, ksiegowe. Natrafiłam np. na takie biuro spam ale nie wiem - czy ktoś kojarzy, zna albo wie, jak się z nimi współpracuje?
25 2018-01-31 15:46:51 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2018-01-31 15:48:04)
Cudze ganicie, swego juz nie znacie?
Hiszpanie corrida- Polacy psy na lancuchach, ciagle informacje w internecie o znecaniu sie nad zwierzetami.
Hiszpanie zamknieci na inne kultury, jezyki itp? bzdura. W Polsce warto przebrac sie za muzulmana i przejechac sie autobusem w Warszawie. Albo pojsc z ciemnoskorym kolega do restauracji. Moga byc niespodzianki.
Hiszpanie mowia i rozumieja po angielsku. Ze nieraz nie chca? ich sprawa. W polskich hotelach czy restauracjach bywa nieraz tak, ze w zadnym obcym jezyku nie masz szans. A to jest Standard swiatowy w tej branzy.
Hiszpanie zasciankowi? na pewno nie bardziej zasciankowi, niz katolicka czesc Polakow.
I tak dalej.
Cudze ganic jest latwo, a jak sie za Polska teskni, to sie nieraz zapomina, jak tam naprawde jest.
26 2018-02-07 06:47:15 Ostatnio edytowany przez hehheh (2018-02-07 06:47:48)
nie znosze Hiszpanow za barbarzynstwo jakie hołubią i jakiemu sie z pasja oddaja czyli corride. Mentalnosc dzikusow. Nigdy tego kraju nie uwzgledniam w planach wakacyjnych.
Ja też jestem tym zaskoczony. Przecież to jest tożsamość narodowa. Tylko że dla adiaphora to nią nie jest. Potem narzeka, że w Europie jej niby nie ma... Wg Ciebie jedynym krajem na świecie, gdzie jest tożsamość narodowa jest USA? Nie jest to przypadkiem myślenie dziwne? Aż tak już USA dominują, żeby wyznaczyć jedyny standard "tożsamości narodowej"? Nie przesadzasz trochę?
Co do corridy zgadzam się, iż jest to barbarzyński rytuał, sama jestem proanimals, ale bez przesady tutaj od ładnych kilka lat mamy silny ruch zmierzający do zniesienia tej ''tradycji'', nie znam nikogo z moim znajomych kto by uczęszczał na tego typu widowiska, więc mam nadzieję, za kilka lat umrze śmiercią naturalną. Lepiej jechać do Francji aby posmakować foi gras, poczytaj jak się przyrządza ten ''przysmak'' We Włoszech, Polsce czy wielu innych krajach również mamy wiele przykładów znęcania się nad zwierzętami, bez przesady nazywać wszystkich barbarzyńcami i wrzucać do jednego worka.
Nie wspomnę o traktowaniu koni we Włoszech gdzie konina jest narodowym przysmakiem czy corocznej rzezi delfinów w Japonii...każdy kraj ma jakieś swoje durne ''tradycje'' i przyzwyczajenia, których wykorzenienie może trwać bardzo długo bądź też nigdy się nam to nie uda. W Hiszpanii ostatnio obserwuję bardzo silny ruch contra Corridzie, manifesty, zwłaszcza młodych ludzi, są na porządku dziennym.
@Patito, też nigdy nie akceptuję takich barbarzyństw. Mam nadzieję, że jakoś zmieni się... Boli mnie wciąż ten festiwali coroczny w Chinach, gdzie jedzą psa.