Żona chce wrócić - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Żona chce wrócić

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 54 ]

Temat: Żona chce wrócić

Moja żona rozstała się z mną cztery lata temu . Poznała kogoś i wyjechała do innego miasta . Najpierw wzięła córkę a  po miesiacu córka przyjechała do mnie i nie chciała wracać. Została ze mną.
Jej mama prowadziła i prowadzi ciągle  burzliwe życie towarzyskie , uczuciowe .

Od dwóch tygodni siedzi w mieszkaniu swojej mamy i codziennie esemsuje i nas odwiedza . Najpierw mówiła . że stęskniła się za córką .
Ale córka zapytała mnie czy chciałbym żeby mama z nami zamieszkała .
Przez ostatnie dwa dni moja była żona też nie mówi o niczym innym : że przemyślała . że kocha jednak tylko mnie , że jeszcze wszystko możemy poskładać .

Nie wiem czy chcę składać i czy żona mówi prawdę . Wyczuwam , że może ma  w tym jakiś  interes .

Gubię się w tych jej kombinacjach - to nie na moją głowę .
I nie wiem co mam z tym zrobić : czy zostawić jak jest - wtedy przynajmniej będzie jasne jak dalej będzie toczyć się moje życie z córką
czy może dać się namówić na kolejną próbe ? I znowu wyjść z tego połamany ?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Żona chce wrócić

Zajmijcie sie dobrze dzieckiem I nie mieszajcie corce juz w glowie.

Szanse mozesz dac, jesli tego na prawde chcesz, ale moim zdaniem bez uczuc do zony, to nie ma sensu.
A dobrymi rodzicami mozecie byc zawsze, nie nastawiajac dziecka przeciwko drugiemu I nie manipulujac dziewczynka.

3

Odp: Żona chce wrócić

Ja tam córką nie manipuluje więc nie wiem o co ci chodzi . Nie chciałabyć z mamą to została ze mną . To manipulacja ?
Córka wie jaka jest jej mama , pewnie nie miała swojego miejsca u matki bo dla niej ważniejsze jest życie towarzyskie .
Nie uważam , że jestem złym rodzicem . Nigdy nie mówię nic złego o jej mamie nawet jak corka na nią narzeka .

4 Ostatnio edytowany przez ZielonaKama (2017-12-15 11:18:28)

Odp: Żona chce wrócić
goshenit napisał/a:

Ja tam córką nie manipuluje więc nie wiem o co ci chodzi . Nie chciałabyć z mamą to została ze mną . To manipulacja ?
Córka wie jaka jest jej mama , pewnie nie miała swojego miejsca u matki bo dla niej ważniejsze jest życie towarzyskie .
Nie uważam , że jestem złym rodzicem . Nigdy nie mówię nic złego o jej mamie nawet jak corka na nią narzeka .

Wcale nie napisalam ze TY to robisz, tylko zeby tego nie robic, bo dziecko moze ucierpiec.
Ale TY sie bronisz...

5

Odp: Żona chce wrócić
goshenit napisał/a:

Ale córka zapytała mnie czy chciałbym żeby mama z nami zamieszkała .

Raczej mama jej podpowiedziala o czym ma z Toba rozmawiac.
Zapewne zona zdazyla sie wyszalec i zatesknila za domowym ciepelkiem.

6 Ostatnio edytowany przez goshenit (2017-12-15 13:32:35)

Odp: Żona chce wrócić
ZielonaKama napisał/a:

Wcale nie napisalam ze TY to robisz, tylko zeby tego nie robic, bo dziecko moze ucierpiec.
Ale TY sie bronisz...

A to nie ty przypadkiem napisałaś :
 

ZielonaKama napisał/a:

Zajmijcie sie dobrze dzieckiem I nie mieszajcie corce juz w glowie.

  ?

i jeszcze że się bronie . Wytłumaczyłem o co chodzi ale według ciebie się bronie . Bo pewnie mam powody co nie ?

Szukasz pretekstu by opierdzielić  obcego faceta? SERIO ?

7

Odp: Żona chce wrócić

Sprawa jest prosta. Nie kochasz jej, nie chcesz by wróciła - odmów. Oznajmij jej krótko i stanowczo, że dla Ciebie to rozdział zamknięty i tyle.
Wspieraj córkę.

8

Odp: Żona chce wrócić

Powie Ci jak facet. Rób jak czujesz. Słuchaj siebie.
Jak nie chcesz, by wracała, bo wiesz, że będzie tak samo... odpuść. Była żona.. była.

9

Odp: Żona chce wrócić
Cyngli napisał/a:

Sprawa jest prosta. Nie kochasz jej, nie chcesz by wróciła - odmów. Oznajmij jej krótko i stanowczo, że dla Ciebie to rozdział zamknięty i tyle.
Wspieraj córkę.

Ja jestem miękka dupa .
Widzę że corka by się cieszyła jakbyśmy mieszkali razem . Widze że byłej żonie też zależy .

Córke wspieram cały czas . Ona nie ma kontaktu z dziadkami -moi rodzice nie żyją a była żona nie utrzymywała kontaktu ze swoją matką do tej pory .
Więc właściwie ona nie ma nikogo innego prócz mnie kto ma zawsze dla niej czas , pieniądze i dobre chęci .

10 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-12-15 13:42:00)

Odp: Żona chce wrócić

Tobie ma zależeć - Ty też się liczysz. Dlaczego nie myślisz o sobie?

Żonie zależy, bo jej się nie ułożyło. Córce zależy, bo dziecko zawsze chce mieć oboje rodziców. A Ty?

11 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-12-15 14:07:00)

Odp: Żona chce wrócić

Po ok. 4 latach związki najczęściej się rozpadają. Nie wyszło jej to teraz chce wrócić. Wcześniej jakoś przestałeś istnieć. Ubzdurała sobie teraz budowę rodziny? Jeszcze te, jak piszesz ciągłe burzliwe życie. Ja bym ją olał. Tym bardziej, że masz dobre relację z córką. A robienie sobie i córce możliwych problemów nie ma sensu. Zapewne też już przeszedłeś swoje i masz już rozpad związku za sobą.

12

Odp: Żona chce wrócić
goshenit napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Wcale nie napisalam ze TY to robisz, tylko zeby tego nie robic, bo dziecko moze ucierpiec.
Ale TY sie bronisz...

A to nie ty przypadkiem napisałaś :
 

ZielonaKama napisał/a:

Zajmijcie sie dobrze dzieckiem I nie mieszajcie corce juz w glowie.

  ?

i jeszcze że się bronie . Wytłumaczyłem o co chodzi ale według ciebie się bronie . Bo pewnie mam powody co nie ?

Szukasz pretekstu by opierdzielić  obcego faceta? SERIO ?

Nie szukam. Ale nerwowy to jestes. I nadinterpretujesz.
Moze Ci sie wydaje, ze zona chce wrocic;) ?

13

Odp: Żona chce wrócić
goshenit napisał/a:

Moja żona rozstała się z mną cztery lata temu . Poznała kogoś i wyjechała do innego miasta . Najpierw wzięła córkę a  po miesiacu córka przyjechała do mnie i nie chciała wracać. Została ze mną.

Przez 4 lata nie poznałeś nikogo innego? Cały czas czekałeś na nią, schodząc się i rozstając?
Teraz znów powtórka z rozrywki, dobrze to rozumiem?
Jeśli tak, to ten kabaret będzie trwał ciągle. Pytanie czemu znów chce wrócić? Może zaraz po przyjęciu jej, dowiesz się że jesteś tatusiem ...
Przemyśl to dobrze, po co pchać się w to ( wstaw odpowiednią cyfrę ) raz.

14

Odp: Żona chce wrócić
LeweL napisał/a:

...Pytanie czemu znów chce wrócić? Może zaraz po przyjęciu jej, dowiesz się że jesteś tatusiem ...
Przemyśl to dobrze, po co pchać się w to ( wstaw odpowiednią cyfrę ) raz.

Chciałem dokładnie to samo zasugerować...
Jak na osobę, która rozwaliła związek i sobie "szalała" taka nagła zmiana jest wyjątkowo podejrzana. I obstawiam z ogromną pewnością, że to nie nagłe opamietanie i tęsknota - to bardziej wyrachowana gra (zauważyłeś autorze, że jej nachalność przybiera na sile? Że nawet córkę w swoją intrygę wciągnęła, by Cię "urobiła"? Że wieje tu jakąś nagłą desperacją?) by Cię Autorze urobić, okręcić i byś się zgodził na jej powrót i - oczywiście - normalne, wspólne życie "z łóżkiem" od razu... I tu pojawiają się dwa możliwe rozwoje wydarzeń:
1. Jeśli jesteś w jej oczach frajerem, to wkrótce powie Ci, że nagle jest z Tobą w ciąży, od razu...
2. Jeśli jesteś - jak sam przyznałeś - "miękki", to Cię omami, pokaże, jaka jest cudowna i jak jej potrzebujesz, sprawi, że przestaniesz sobie wyobrażać życie znów bez niej. I wówczas będzie "nagle zaskoczona", że jest w ciąży, ale Ty - "jeśli ją naprawdę kochasz" musisz uznać to dziecko...

Nawet chętnie bym się założył, że to właśnie ciąża z kimś tam jest powodem tej jej nagłej "tęsknoty" smile

15

Odp: Żona chce wrócić

Nam jest o wiele prosciej tutaj pisac jak Tobie zadecydowac.Najlepiej bedzie jak sam podejmiesz decyzje i bede trzymal kciuki by wszystko poszlo po twojej mysli.

16

Odp: Żona chce wrócić
goshenit napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Sprawa jest prosta. Nie kochasz jej, nie chcesz by wróciła - odmów. Oznajmij jej krótko i stanowczo, że dla Ciebie to rozdział zamknięty i tyle.
Wspieraj córkę.

Ja jestem miękka dupa .
Widzę że corka by się cieszyła jakbyśmy mieszkali razem . Widze że byłej żonie też zależy .

Córke wspieram cały czas . Ona nie ma kontaktu z dziadkami -moi rodzice nie żyją a była żona nie utrzymywała kontaktu ze swoją matką do tej pory .
Więc właściwie ona nie ma nikogo innego prócz mnie kto ma zawsze dla niej czas , pieniądze i dobre chęci .

Widzisz czy chcesz widzieć?

17

Odp: Żona chce wrócić
goshenit napisał/a:

Moja żona rozstała się z mną cztery lata temu . Poznała kogoś i wyjechała do innego miasta . Najpierw wzięła córkę a po miesiacu córka przyjechała do mnie i nie chciała wracać. Została ze mną.
Jej mama prowadziła i prowadzi ciągle  burzliwe życie towarzyskie , uczuciowe .

Od dwóch tygodni siedzi w mieszkaniu swojej mamy i codziennie esemsuje i nas odwiedza . Najpierw mówiła . że stęskniła się za córką .
Ale córka zapytała mnie czy chciałbym żeby mama z nami zamieszkała .
Przez ostatnie dwa dni moja była żona też nie mówi o niczym innym : że przemyślała . że kocha jednak tylko mnie , że jeszcze wszystko możemy poskładać .

Nie wiem czy chcę składać i czy żona mówi prawdę . Wyczuwam , że może ma  w tym jakiś  interes .

Gubię się w tych jej kombinacjach - to nie na moją głowę .
I nie wiem co mam z tym zrobić : czy zostawić jak jest - wtedy przynajmniej będzie jasne jak dalej będzie toczyć się moje życie z córką
czy może dać się namówić na kolejną próbe ? I znowu wyjść z tego połamany ?


Tak , nam jest łatwo doradzać. Ale twoja historia jest standardowo schematyczna.To jest chwila byś pomyślał jak sie czułeś w chwili odrzucenia , co przechodziłeś , jak długo to trwało i ile zdrowia Cie to kosztowało.

18

Odp: Żona chce wrócić
goshenit napisał/a:

Moja żona rozstała się z mną cztery lata temu . Poznała kogoś i wyjechała do innego miasta . Najpierw wzięła córkę a  po miesiacu córka przyjechała do mnie i nie chciała wracać. Została ze mną.
Jej mama prowadziła i prowadzi ciągle  burzliwe życie towarzyskie , uczuciowe .

Od dwóch tygodni siedzi w mieszkaniu swojej mamy i codziennie esemsuje i nas odwiedza . Najpierw mówiła . że stęskniła się za córką .
Ale córka zapytała mnie czy chciałbym żeby mama z nami zamieszkała .
Przez ostatnie dwa dni moja była żona też nie mówi o niczym innym : że przemyślała . że kocha jednak tylko mnie , że jeszcze wszystko możemy poskładać .

Nie wiem czy chcę składać i czy żona mówi prawdę . Wyczuwam , że może ma  w tym jakiś  interes .

Gubię się w tych jej kombinacjach - to nie na moją głowę .
I nie wiem co mam z tym zrobić : czy zostawić jak jest - wtedy przynajmniej będzie jasne jak dalej będzie toczyć się moje życie z córką
czy może dać się namówić na kolejną próbe ? I znowu wyjść z tego połamany ?

Śmiem wątpić w uczucia żony do Ciebie. Mogą to być teraz tylko puste słowa, żeby nie zostać na przysłowiowym lodzie. Nie porzuca się osoby, którą się kocha. Ja miałabym wątpliwości, co do szczerości takiego wyznania. Możliwe, że życie z tym kimś nowym nie okazało się taką sielanką jaką sobie wymarzyła, może w codziennym życiu ten drugi mężczyzna okazał się człowiekiem 'gorszym' od Ciebie.
Jednego mogę być pewna - wraca, bo jej się nie ułożyło. A to jeszcze nie oznacza, że naprawdę kocha tylko Ciebie. Z Tobą pewnie było jej lepiej.

Nie piszesz ile lat ma córka. Można sklecić z powrotem tę Wasza rodzinę dla dziecka. Żonie raczej bym już nie ufała. Nie jestem zwolennikiem drugich szans. Nie w takich okolicznościach.

19

Odp: Żona chce wrócić
przypominajka napisał/a:
goshenit napisał/a:

Moja żona rozstała się z mną cztery lata temu . Poznała kogoś i wyjechała do innego miasta . Najpierw wzięła córkę a po miesiacu córka przyjechała do mnie i nie chciała wracać. Została ze mną.
Jej mama prowadziła i prowadzi ciągle  burzliwe życie towarzyskie , uczuciowe .

Od dwóch tygodni siedzi w mieszkaniu swojej mamy i codziennie esemsuje i nas odwiedza . Najpierw mówiła . że stęskniła się za córką .
Ale córka zapytała mnie czy chciałbym żeby mama z nami zamieszkała .
Przez ostatnie dwa dni moja była żona też nie mówi o niczym innym : że przemyślała . że kocha jednak tylko mnie , że jeszcze wszystko możemy poskładać .

Nie wiem czy chcę składać i czy żona mówi prawdę . Wyczuwam , że może ma  w tym jakiś  interes .

Gubię się w tych jej kombinacjach - to nie na moją głowę .
I nie wiem co mam z tym zrobić : czy zostawić jak jest - wtedy przynajmniej będzie jasne jak dalej będzie toczyć się moje życie z córką
czy może dać się namówić na kolejną próbe ? I znowu wyjść z tego połamany ?


Tak , nam jest łatwo doradzać. Ale twoja historia jest standardowo schematyczna.To jest chwila byś pomyślał jak sie czułeś w chwili odrzucenia , co przechodziłeś , jak długo to trwało i ile zdrowia Cie to kosztowało.



To jest wlasnie to o czym czlowiek powinnien pamietac gdy przychodzi moment taki jak ten kiedy podkulamy ogon czujac w sobie wine.Bardzo dobrze to ujelas wink
Szkoda tylko ze 4 lata sprawily ze ten bol poszedl w zapomnienie i nagle nie wraca bo wtedy byloby mu latwiej podjac decyzje ale dzis jest dzis i ma chlop napewno metlik w glowie.

20

Odp: Żona chce wrócić
SonyXperia napisał/a:
goshenit napisał/a:

Moja żona rozstała się z mną cztery lata temu . Poznała kogoś i wyjechała do innego miasta . Najpierw wzięła córkę a  po miesiacu córka przyjechała do mnie i nie chciała wracać. Została ze mną.
Jej mama prowadziła i prowadzi ciągle  burzliwe życie towarzyskie , uczuciowe .

Od dwóch tygodni siedzi w mieszkaniu swojej mamy i codziennie esemsuje i nas odwiedza . Najpierw mówiła . że stęskniła się za córką .
Ale córka zapytała mnie czy chciałbym żeby mama z nami zamieszkała .
Przez ostatnie dwa dni moja była żona też nie mówi o niczym innym : że przemyślała . że kocha jednak tylko mnie , że jeszcze wszystko możemy poskładać .

Nie wiem czy chcę składać i czy żona mówi prawdę . Wyczuwam , że może ma  w tym jakiś  interes .

Gubię się w tych jej kombinacjach - to nie na moją głowę .
I nie wiem co mam z tym zrobić : czy zostawić jak jest - wtedy przynajmniej będzie jasne jak dalej będzie toczyć się moje życie z córką
czy może dać się namówić na kolejną próbe ? I znowu wyjść z tego połamany ?

Śmiem wątpić w uczucia żony do Ciebie. Mogą to być teraz tylko puste słowa, żeby nie zostać na przysłowiowym lodzie. Nie porzuca się osoby, którą się kocha. Ja miałabym wątpliwości, co do szczerości takiego wyznania. Możliwe, że życie z tym kimś nowym nie okazało się taką sielanką jaką sobie wymarzyła, może w codziennym życiu ten drugi mężczyzna okazał się człowiekiem 'gorszym' od Ciebie.
Jednego mogę być pewna - wraca, bo jej się nie ułożyło. A to jeszcze nie oznacza, że naprawdę kocha tylko Ciebie. Z Tobą pewnie było jej lepiej.

Nie piszesz ile lat ma córka. Można sklecić z powrotem tę Wasza rodzinę dla dziecka. Żonie raczej bym już nie ufała. Nie jestem zwolennikiem drugich szans. Nie w takich okolicznościach.


''Z Toba pewnie bylo jej lepiej'' z tym sie zgodze na 100% ale co do jej uczuc to nie wiem ale byc moze boi sie juz zostac sama bo i taka opcja istnieje.

21 Ostatnio edytowany przez maruk (2017-12-15 22:24:00)

Odp: Żona chce wrócić

Jeśli Autor sam o sobie pisze, że jest "miękki" to jest niestety szansa, że da sie urobić. Więc albo za mało "bolało" go tamto rozstanie w takim stylu, albo nadal "coś" czuje do tej kobiety skoro sama myśl o jej powrocie - zamiast odrzucać, jak kazdego po takim zagraniu - go męczy i ...kusi (?).
To już jego decyzja i jego prawdopodobny (wielce prawdopodobny) kolejny wstrząs i ból, bo będzie powtórka na 100%

22

Odp: Żona chce wrócić

Myslisz o powrocie, Twoje prawo, tylko Ty znasz powody, nikt z nas, z tego forum nie jest w stanie tego zrozumiec. Nikt z nas nie zna tej kobiety tak jak Ty.
Corka chcialaby miec was oboje znow razem, nie ma co sie dziwic, wiekszosc dzieci z domow gdzie nie bylo patologii tak by chcialo.
Wiesz masz dwa wyjscia, i ja mysle, ze oba sa rowne sobie.
Pierwsze to stanowcze nie na powrot, po takim czasie, niech sobie zona uklada zycie samodzielnie, Ciebie to juz nie powinno obchodzici.
Drugie to dajesz szanse, ale trzymasz tzw. garde zeby nie wyprowadzila ciosu, ktory ostatecznie Cie powali.
Mysle, ze po takim czyms to juz niewiele moze zrobic, zeby Cie powalic.
Podejmij decyzje najlepsza dla was, i nie sluchaj slepo rad z forum, bo tu sa ludzie madrzy, ale spaczeni wlasnymi doswoadczenimi, sam sie do nich zaliczam, wiec moja rada tez jest spaczona smile

23 Ostatnio edytowany przez starr (2017-12-15 23:27:21)

Odp: Żona chce wrócić
goshenit napisał/a:

Moja żona rozstała się z mną cztery lata temu . Poznała kogoś i wyjechała do innego miasta . Najpierw wzięła córkę a  po miesiacu córka przyjechała do mnie i nie chciała wracać. Została ze mną.
Jej mama prowadziła i prowadzi ciągle  burzliwe życie towarzyskie , uczuciowe .

No dobrze, ale Macie orzeczenie o rozwodzie, czy nie?
Skoro nadal prowadzi bujne życie towarzyskie i uczuciowe, to jest najmniej wiarygodną kandydatką na partnerkę.

goshenit napisał/a:

Od dwóch tygodni siedzi w mieszkaniu swojej mamy i codziennie esemsuje i nas odwiedza . Najpierw mówiła . że stęskniła się za córką .

Ma wyjątkowy tupet...
Zapaliło się jej pod tyłkiem i trzeba znaleźć miękkie lądowisko? Dlaczego Was odwiedza, nie może córki brać do siebie i babci?

goshenit napisał/a:

Ale córka zapytała mnie czy chciałbym żeby mama z nami zamieszkała .

Najwyraźniej córkę już zmanipulowała. Teraz będzie naciskać na Ciebie.

goshenit napisał/a:

Przez ostatnie dwa dni moja była żona też nie mówi o niczym innym : że przemyślała . że kocha jednak tylko mnie ,

A świstak siedzi i zawija je w sreberka? Pali jej się pod tyłkiem...

goshenit napisał/a:

że jeszcze wszystko możemy poskładać .

W Twojej sytuacji, nie ma już kleju pod żadną postacią, żeby to udało się trwale skleić. Może na jakiś czas, ale potem, jak w banku, Masz zapewnioną "powtórkę z rozrywki" Pokaż jaja i wyślij ją na drzewo. Cztery lata miała Ciebie i córkę w doopie. Liczyło się tylko dupczenie. Teraz Masz prawo pokazać jej jak się czuje człowiek odrzucony.

goshenit napisał/a:

Nie wiem czy chcę składać i czy żona mówi prawdę . Wyczuwam , że może ma  w tym jakiś  interes .
Gubię się w tych jej kombinacjach - to nie na moją głowę .

To Twoje i córki życie. Jednak to tylko Ty podejmiesz decyzję.

goshenit napisał/a:

I nie wiem co mam z tym zrobić : czy zostawić jak jest - wtedy przynajmniej będzie jasne jak dalej będzie toczyć się moje życie z córką

Z mojego punktu widzenia, człowieka będącego poza Twoimi emocjami, z boku, To by było dla Ciebie i córki najlepsze. Z tym, że z ograniczoną do niezbędnego minimum, ilością jej odwiedzin u Ciebie w domu.

goshenit napisał/a:

czy może dać się namówić na kolejną próbe ? I znowu wyjść z tego połamany ?

Jeżeli jednak zdecydujesz dać szansę, postaw warunki:
1. Ma Ci przedstawić zaświadczenie od ginekologa, że nie jest w ciąży.
2. Ma Ci przedstawić wyniki badań na wszystko, co przenosi się drogą płciową - grzyby, drożdże, bakterie, w tym kiła i rzeżączka, wirusy -  ze szczególnym naciskiem na HIV, HPV i WZW.
3. Ma Ci przedstawić zaświadczenie z Krajowego Rejestru Długów, że nie występuje.
4. Ma Ci przedstawić na piśmie, plan zrekompensowania Tobie czterech lat upokorzeń.

I zacznij siebie szanować. Ostatecznie Masz tylko siebie i córkę, to jeżeli nie dla siebie, to przynajmniej niech córka ma w Tobie obraz mężczyzny, a nie ci(a)py...

24

Odp: Żona chce wrócić
starr napisał/a:
goshenit napisał/a:

Moja żona rozstała się z mną cztery lata temu . Poznała kogoś i wyjechała do innego miasta . Najpierw wzięła córkę a  po miesiacu córka przyjechała do mnie i nie chciała wracać. Została ze mną.
Jej mama prowadziła i prowadzi ciągle  burzliwe życie towarzyskie , uczuciowe .

No dobrze, ale Macie orzeczenie o rozwodzie, czy nie?
Skoro nadal prowadzi bujne życie towarzyskie i uczuciowe, to jest najmniej wiarygodną kandydatką na partnerkę.

goshenit napisał/a:

Od dwóch tygodni siedzi w mieszkaniu swojej mamy i codziennie esemsuje i nas odwiedza . Najpierw mówiła . że stęskniła się za córką .

Ma wyjątkowy tupet...
Zapaliło się jej pod tyłkiem i trzeba znaleźć miękkie lądowisko? Dlaczego Was odwiedza, nie może córki brać do siebie i babci?

goshenit napisał/a:

Ale córka zapytała mnie czy chciałbym żeby mama z nami zamieszkała .

Najwyraźniej córkę już zmanipulowała. Teraz będzie naciskać na Ciebie.

goshenit napisał/a:

Przez ostatnie dwa dni moja była żona też nie mówi o niczym innym : że przemyślała . że kocha jednak tylko mnie ,

A świstak siedzi i zawija je w sreberka? Pali jej się pod tyłkiem...

goshenit napisał/a:

że jeszcze wszystko możemy poskładać .

W Twojej sytuacji, nie ma już kleju pod żadną postacią, żeby to udało się trwale skleić. Może na jakiś czas, ale potem, jak w banku, Masz zapewnioną "powtórkę z rozrywki" Pokaż jaja i wyślij ją na drzewo. Cztery lata miała Ciebie i córkę w doopie. Liczyło się tylko dupczenie. Teraz Masz prawo pokazać jej jak się czuje człowiek odrzucony.

goshenit napisał/a:

Nie wiem czy chcę składać i czy żona mówi prawdę . Wyczuwam , że może ma  w tym jakiś  interes .
Gubię się w tych jej kombinacjach - to nie na moją głowę .

To Twoje i córki życie. Jednak to tylko Ty podejmiesz decyzję.

goshenit napisał/a:

I nie wiem co mam z tym zrobić : czy zostawić jak jest - wtedy przynajmniej będzie jasne jak dalej będzie toczyć się moje życie z córką

Z mojego punktu widzenia, człowieka będącego poza Twoimi emocjami, z boku, To by było dla Ciebie i córki najlepsze. Z tym, że z ograniczoną do niezbędnego minimum, ilością jej odwiedzin u Ciebie w domu.

goshenit napisał/a:

czy może dać się namówić na kolejną próbe ? I znowu wyjść z tego połamany ?

Jeżeli jednak zdecydujesz dać szansę, postaw warunki:
1. Ma Ci przedstawić zaświadczenie od ginekologa, że nie jest w ciąży.
2. Ma Ci przedstawić wyniki badań na wszystko, co przenosi się drogą płciową - grzyby, drożdże, bakterie, w tym kiła i rzeżączka, wirusy -  ze szczególnym naciskiem na HIV, HPV i WZW.
3. Ma Ci przedstawić zaświadczenie z Krajowego Rejestru Długów, że nie występuje.
4. Ma Ci przedstawić na piśmie, plan zrekompensowania Tobie czterech lat upokorzeń.

I zacznij siebie szanować. Ostatecznie Masz tylko siebie i córkę, to jeżeli nie dla siebie, to przynajmniej niech córka ma w Tobie obraz mężczyzny, a nie ci(a)py...

Tia a na koncu ma mu przedstawcic plan na najblizsza pieciolatke.
Badania rozumiem, dlugi rozumiem, ale plan na zrekompensowanie tego co zepsula?
Nie da sie chocby na zesach stawala. Ona teraz moze tylko pokazac jak bardzo jej na nim zalezy, bez sztucznego udowadniania.
Dla mnie miec plan oznacza tylko chec dojscia do celu, sztuka jest nie miec planu a cel osoagnac.

25 Ostatnio edytowany przez starr (2017-12-15 23:51:42)

Odp: Żona chce wrócić

[OT]

Piotr74 napisał/a:

/.../.
Tia a na koncu ma mu przedstawcic plan na najblizsza pieciolatke.

No niby Masz rację Piotr, ale jeżeli, co sugeruje tytuł, nadal nie mają rozwodu, to zgoda na rozwód z orzeczeniem jej winy, zabezpieczył by autora przed alimentami na eks. Na dodatek, nie musiał by przedstawiać twardych dowodów, wzywać świadków... A to już dużo...

Piotr74 napisał/a:

Badania rozumiem, dlugi rozumiem, ale plan na zrekompensowanie tego co zepsula?
Nie da sie chocby na zesach stawala.


Zawsze można spróbować, a w razie niedotrzymania podziekować w trybie natychmiastowym.

Piotr74 napisał/a:

Ona teraz moze tylko pokazac jak bardzo jej na nim zalezy, bez sztucznego udowadniania.
Dla mnie miec plan oznacza tylko chec dojscia do celu, sztuka jest nie miec planu a cel osoagnac.

Podstawa, to zaufanie. Do zony autora, autor zaufania nie odbuduje jeszcze długo. To jak wierzyć w te starania?[/OT]

26

Odp: Żona chce wrócić
starr napisał/a:

[OT]

Piotr74 napisał/a:

/.../.
Tia a na koncu ma mu przedstawcic plan na najblizsza pieciolatke.

No niby Masz rację Piotr, ale jeżeli, co sugeruje tytuł, nadal nie mają rozwodu, to zgoda na rozwód z orzeczeniem jej winy, zabezpieczył by autora przed alimentami na eks. Na dodatek, nie musiał by przedstawiać twardych dowodów, wzywać świadków... A to już dużo...

Piotr74 napisał/a:

Badania rozumiem, dlugi rozumiem, ale plan na zrekompensowanie tego co zepsula?
Nie da sie chocby na zesach stawala.


Zawsze można spróbować, a w razie niedotrzymania podziekować w trybie natychmiastowym.

Piotr74 napisał/a:

Ona teraz moze tylko pokazac jak bardzo jej na nim zalezy, bez sztucznego udowadniania.
Dla mnie miec plan oznacza tylko chec dojscia do celu, sztuka jest nie miec planu a cel osoagnac.

Podstawa, to zaufanie. Do zony autora, autor zaufania nie odbuduje jeszcze długo. To jak wierzyć w te starania?[/OT]

Starr jestem juz troche na tym forum, ale jak czytam takie uzasadnienie, ze rozwod z orzekaniem o winie z uzasadnieniwm, ze zona, czy maz moze wystapic o alimenty na siebie, to przykro mi sie robi. Owszem sa tacy ludzie, i dla takich warto brac to pod uwage. Ja mysle, ze glownym powodem powinno byc to, ze kiedys w przyszlosci powinien to byc dowod, ze to nie my rozwilismy ten zwiazek.
Zaufanie to podstawa zwizaku. Budujac nowy zwiazek zaczyna sie od zaufania, autor powinien tak to potraktowac. Nowy zwiazek z kobieta, ktorej tak na prawde nie zna.

27

Odp: Żona chce wrócić

Mądre powiedzenie mówi: nie wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. Zdaniem córki też nie przejmuj się do końca, bo ona gdy dorośnie będzie mieć swoje życie i pójdzie w swoją stronę. Tyle kobiet na świecie wolnych, po co ci ta niewierna? Życia szkoda.

28 Ostatnio edytowany przez Piotr74 (2017-12-16 00:19:34)

Odp: Żona chce wrócić
balin napisał/a:

Mądre powiedzenie mówi: nie wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. Zdaniem córki też nie przejmuj się do końca, bo ona gdy dorośnie będzie mieć swoje życie i pójdzie w swoją stronę. Tyle kobiet na świecie wolnych, po co ci ta niewierna? Życia szkoda.

Nie mozna wejsc dwa razy do tej samej rzeki, ona sie zmienia tal jak zycie smile Nie kazde przyslowie jest madroscia smile O ile nie potrafi sie z niego wyciagnac wlasciwych wnioskow.

29 Ostatnio edytowany przez starr (2017-12-16 00:31:20)

Odp: Żona chce wrócić
Piotr74 napisał/a:

/.../

Starr jestem juz troche na tym forum, ale jak czytam takie uzasadnienie, ze rozwod z orzekaniem o winie z uzasadnieniwm, ze zona, czy maz moze wystapic o alimenty na siebie, to przykro mi sie robi. Owszem sa tacy ludzie, i dla takich warto brac to pod uwage. Ja mysle, ze glownym powodem powinno byc to, ze kiedys w przyszlosci powinien to byc dowod, ze to nie my rozwilismy ten zwiazek.
Zaufanie to podstawa zwizaku. Budujac nowy zwiazek zaczyna sie od zaufania, autor powinien tak to potraktowac. Nowy zwiazek z kobieta, ktorej tak na prawde nie zna.

Tak a'propos rekompensaty, pozwolę sobie zacytować słowa Summerki88 z Twojego wątku, pod którymi podpisuję się wszystkimi kończynami:
zapomniałam jeszcze wspomnieć o postawie zdrajcy jako elementu skłaniającego do dania drugiej szansy. Ma znaczenie, czy zdrajca zrozumiał cierpienie osoby, którą zdradził, czy ma wyrzuty sumienia, poczucie winy, wstyd, chęć zrekompensowania cierpienia. Np. to jak zachowuje się zdrajca, gdy widzi cierpienie zdradzonego, ma niebagatelne znaczenie. Jak przechodzi obojętnie nad tym cierpieniem, potem wraca, bo z tamtym nie wyszło, to słabo rokuje. Ale jak w obliczu cierpienia wycofuje swoje krzywdzące działania, pragnie ulżyć w bólu, to jest jeszcze co naprawiać.
Jak rozumiem, pisząc "nowy związek" Masz na myśli związek z całkiem inną osobą, a nie tą samą, choć odmienioną.

EDIT: Autorze, przeczytaj cały wątek... http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=87191

30

Odp: Żona chce wrócić
starr napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

/.../

Starr jestem juz troche na tym forum, ale jak czytam takie uzasadnienie, ze rozwod z orzekaniem o winie z uzasadnieniwm, ze zona, czy maz moze wystapic o alimenty na siebie, to przykro mi sie robi. Owszem sa tacy ludzie, i dla takich warto brac to pod uwage. Ja mysle, ze glownym powodem powinno byc to, ze kiedys w przyszlosci powinien to byc dowod, ze to nie my rozwilismy ten zwiazek.
Zaufanie to podstawa zwizaku. Budujac nowy zwiazek zaczyna sie od zaufania, autor powinien tak to potraktowac. Nowy zwiazek z kobieta, ktorej tak na prawde nie zna.

Tak a'propos rekompensaty, pozwolę sobie zacytować słowa Summerki88 z Twojego wątku, pod którymi podpisuję się wszystkimi kończynami:
zapomniałam jeszcze wspomnieć o postawie zdrajcy jako elementu skłaniającego do dania drugiej szansy. Ma znaczenie, czy zdrajca zrozumiał cierpienie osoby, którą zdradził, czy ma wyrzuty sumienia, poczucie winy, wstyd, chęć zrekompensowania cierpienia. Np. to jak zachowuje się zdrajca, gdy widzi cierpienie zdradzonego, ma niebagatelne znaczenie. Jak przechodzi obojętnie nad tym cierpieniem, potem wraca, bo z tamtym nie wyszło, to słabo rokuje. Ale jak w obliczu cierpienia wycofuje swoje krzywdzące działania, pragnie ulżyć w bólu, to jest jeszcze co naprawiać.
Jak rozumiem, pisząc "nowy związek" Masz na myśli związek z całkiem inną osobą, a nie tą samą, choć odmienioną.

Starr moj zwiazek, i moj temat nie maja nic wspolnego z historia tutsj opisana. To sa inne osoby, inne doswoadczenia. Jedna rzecz jest wspolna tak mysle, i to jest tylko moje zdanie, subiektywne. Ze po takim czyms stajemy sie odporniejsi na to, co mozemy dostac. Zadna magia, zwykle zycie, czlowiek sie uodparnia. Pierwszy raz, cos, nokaut. Drugi raz juz tak nie jest. Ich slabosc staje sie nasza sila.

31

Odp: Żona chce wrócić
Piotr74 napisał/a:
starr napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

/.../

Starr jestem juz troche na tym forum, ale jak czytam takie uzasadnienie, ze rozwod z orzekaniem o winie z uzasadnieniwm, ze zona, czy maz moze wystapic o alimenty na siebie, to przykro mi sie robi. Owszem sa tacy ludzie, i dla takich warto brac to pod uwage. Ja mysle, ze glownym powodem powinno byc to, ze kiedys w przyszlosci powinien to byc dowod, ze to nie my rozwilismy ten zwiazek.
Zaufanie to podstawa zwizaku. Budujac nowy zwiazek zaczyna sie od zaufania, autor powinien tak to potraktowac. Nowy zwiazek z kobieta, ktorej tak na prawde nie zna.

Tak a'propos rekompensaty, pozwolę sobie zacytować słowa Summerki88 z Twojego wątku, pod którymi podpisuję się wszystkimi kończynami:
zapomniałam jeszcze wspomnieć o postawie zdrajcy jako elementu skłaniającego do dania drugiej szansy. Ma znaczenie, czy zdrajca zrozumiał cierpienie osoby, którą zdradził, czy ma wyrzuty sumienia, poczucie winy, wstyd, chęć zrekompensowania cierpienia. Np. to jak zachowuje się zdrajca, gdy widzi cierpienie zdradzonego, ma niebagatelne znaczenie. Jak przechodzi obojętnie nad tym cierpieniem, potem wraca, bo z tamtym nie wyszło, to słabo rokuje. Ale jak w obliczu cierpienia wycofuje swoje krzywdzące działania, pragnie ulżyć w bólu, to jest jeszcze co naprawiać.
Jak rozumiem, pisząc "nowy związek" Masz na myśli związek z całkiem inną osobą, a nie tą samą, choć odmienioną.

Starr moj zwiazek, i moj temat nie maja nic wspolnego z historia tutsj opisana. To sa inne osoby, inne doswoadczenia. Jedna rzecz jest wspolna tak mysle, i to jest tylko moje zdanie, subiektywne. Ze po takim czyms stajemy sie odporniejsi na to, co mozemy dostac. Zadna magia, zwykle zycie, czlowiek sie uodparnia. Pierwszy raz, cos, nokaut. Drugi raz juz tak nie jest. Ich slabosc staje sie nasza sila.

To że z każdym kopniakiem w tyłek, przyzwyczajamy się do nich i sprawiają nam coraz mniej bólu, nie znaczy, że dostawanie kopniaków w tyłek jest fajne. Czy ja wiem czy to taka siła? Na pewno nie ona sprawiła, że twoja żona Piotrze wróciła do ciebie, tylko to, że kochanek zawalił. Jak często wracają do ciebie myśli, że żona może znowu zdradza, albo kiedy przypominasz sobie, że przez długi okres czasu wolała od ciebie jakiegoś nieatrakcyjnego prymitywa? Takie, rzeczy zostają z człowiekiem, bo w związkach nie można wybrać opcji New Game, gdzie wszystko zaczyna się od nowa i wraca do statusu quo. Jak żona znowu pójdzie w tango pretensje będziesz mógł mieć tylko i wyłącznie do siebie.

32

Odp: Żona chce wrócić
Biały napisał/a:

...nie ona sprawiła, że twoja żona Piotrze wróciła do ciebie, tylko to, że kochanek zawalił. Jak często wracają do ciebie myśli, że żona może znowu zdradza, albo kiedy przypominasz sobie, że przez długi okres czasu wolała od ciebie jakiegoś nieatrakcyjnego prymitywa? Takie, rzeczy zostają z człowiekiem, bo w związkach nie można wybrać opcji New Game, gdzie wszystko zaczyna się od nowa i wraca do statusu quo. Jak żona znowu pójdzie w tango pretensje będziesz mógł mieć tylko i wyłącznie do siebie.

Racja.
Jest tu jeszcze coś, czego Piotr chyba za bardzo nie ma świadomości (po lekturze jego historii):
prócz miłości jest jeszcze coś takiego jak ...poczucie własnej wartości. Bycie erzacem, zastępnikiem kogoś "lepszego", "kołem ratunkowym", wyjściem awaryjnym - jak zwał tak zwał - jest tylko potwierdzeniem, ze w oczach takiej "wracającej" partnerki(?) jesteśmy niepełnowartościowi i niedoskonali ale - w myśl zasady "na bezrybiu i rak = ryba" nadajemy się (chwilowo) na zaszczyt uznania za partnera. Jeśli taki stan rzeczy akceptujemy, potrafimy przełknąć pod pretekstem "wielkiej miłości" to tym samym tracimy na poczuciu własnej wartości a honor idzie się ...ć. Nie każdy mężczyzna jest po czymś tak ufny i pełen wiary w reaktywację związku, nie mówiąc juz o uczuciu obrzydzenia do jakiegokolwiek fizycznego kontaktu (nawet pocałunek - co ona robiła tymi ustami tamtemu?). Nie kazdy mężczyzna ma w sobie tak mało honoru...
No ale to moje zdanie smile

33

Odp: Żona chce wrócić
maruk napisał/a:
Biały napisał/a:

...nie ona sprawiła, że twoja żona Piotrze wróciła do ciebie, tylko to, że kochanek zawalił. Jak często wracają do ciebie myśli, że żona może znowu zdradza, albo kiedy przypominasz sobie, że przez długi okres czasu wolała od ciebie jakiegoś nieatrakcyjnego prymitywa? Takie, rzeczy zostają z człowiekiem, bo w związkach nie można wybrać opcji New Game, gdzie wszystko zaczyna się od nowa i wraca do statusu quo. Jak żona znowu pójdzie w tango pretensje będziesz mógł mieć tylko i wyłącznie do siebie.

Racja.
Jest tu jeszcze coś, czego Piotr chyba za bardzo nie ma świadomości (po lekturze jego historii):
prócz miłości jest jeszcze coś takiego jak ...poczucie własnej wartości. Bycie erzacem, zastępnikiem kogoś "lepszego", "kołem ratunkowym", wyjściem awaryjnym - jak zwał tak zwał - jest tylko potwierdzeniem, ze w oczach takiej "wracającej" partnerki(?) jesteśmy niepełnowartościowi i niedoskonali ale - w myśl zasady "na bezrybiu i rak = ryba" nadajemy się (chwilowo) na zaszczyt uznania za partnera. Jeśli taki stan rzeczy akceptujemy, potrafimy przełknąć pod pretekstem "wielkiej miłości" to tym samym tracimy na poczuciu własnej wartości a honor idzie się ...ć. Nie każdy mężczyzna jest po czymś tak ufny i pełen wiary w reaktywację związku, nie mówiąc juz o uczuciu obrzydzenia do jakiegokolwiek fizycznego kontaktu (nawet pocałunek - co ona robiła tymi ustami tamtemu?). Nie kazdy mężczyzna ma w sobie tak mało honoru...
No ale to moje zdanie smile

Panowie, czy Wy naprawdę żyjecie samymi ideałami oderwanymi od rzeczywistości ?

Pokażcie mi osobę której nowy związek kwitnie a ona postanawia wrócić do poprzedniego partnera/ męża/ żony ??

To czywiste, ze powrót do poprzedniego związku możliwy jest dopiero kiedy nowy się wypali, zderzy z rzeczystoscia , minie czas amoku, zauroczenia i włącza się trzeźwe myślenie .

Problem w tym , żeby te trzeźwe myślenie nie było jedynie kunktatorstwem, wyrachowaniem ale żeby włączyły się u zdradzacza emocje pozytywne, empatia , chęć naprawy tego co spierniczyla.

I to daje Tobie autorze pod rozwagę .
Rozpoznaj czy masz do czynienia z kimś kto poszukuje kasy, wiktu i opierunku, dachu nad głowa żeby nabrac sił i środków przed dalsza balanga, czy tez osobę która więcej daje niż bierze.

Nie wierze w nagła restauracje uczuć po zdradzie.
Być może za rok, dwa odnowionego związku, przy wspólnej , dużej pracy nad jej odrodzeniem pojawi się milosc ale nie jako zauroczenie, motylki w brzuchu ale dojrzalsza. Oparta na wzajemnej trosce, przekonaniu ze druga osoba jest ta przystania przy której czuje się dobrze.

Co do honoru faceta przyjmującego zdradzona żonę ...- nie sztuka kopnąć w tyłek , cały sukces polega na poskromieniu emocji i racjonalne podejście do związku , ocena czy warto czy nie warto.

I tu pytanie do obu panów : który facet jest bardziej męski - ten który unosi się honorem, czy ten który potrafi racjonalne myślenie przenieść ponad emocje ?

34

Odp: Żona chce wrócić
Secondo1 napisał/a:

I tu pytanie do obu panów : który facet jest bardziej męski - ten który unosi się honorem, czy ten który potrafi racjonalne myślenie przenieść ponad emocje ?

Tu nie chodzi o męskość, ale aby żyć szczęśliwie. Racjonalne myślenie to dla mnie właśnie: "żona kopnęła mnie w tyłek -> żona chce do mnie wrócić, ni z tego ni z owego -> to nie jest osoba której mogę zaufać". A co to za związek gdzie facet żyje nadzieją, że żona znowu nie odejdzie? Piotr został w małżeństwie, może i żona to doceni i zostanie z nim do końca jego życia, ale czy wymagało to od niego poświęcenia? Nie, tylko zapomnienia tego co zrobiła, oswojenia się z myślą, że żona nie kocha go bezgranicznie. Ja bardziej podziwiam tych którzy walczą o swoje szczęście (tak, aby nie ranić przy tym niewinnych), mają odwagę pójść inną drogą, spróbować czegoś nowego, a nie iść ciągle tą starą choć jest ona wyboista i kamieni. Również dla własnych dzieci. Bo lepiej mieć dwoje szczęśliwych rodziców, nieżyjących razem, niż pozory stabilności w domu. To ich decyzja i tylko oni mają prawo podjąć decyzje, ale niech też nie robią z siebie Jezusów noszących krzyże, bo nie cierpią oni za grzechy świata, tylko z powodu własnych wyborów życiowych. Dobrali sobie złe połówki , to niech próbują je zmienić, a nie płakać że "znowu w życiu mi nie wyszło".

35 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-12-16 16:04:51)

Odp: Żona chce wrócić

@Biały
True Story.

balin napisał/a:

Mądre powiedzenie mówi: nie wchodzić drugi raz do tej samej rzeki.

Nie sposób wejść drugi raz do tej samej smile

36 Ostatnio edytowany przez random.further (2017-12-16 16:43:46)

Odp: Żona chce wrócić

który facet jest bardziej męski - ten który unosi się honorem, czy ten który potrafi racjonalne myślenie przenieść ponad emocje ?
Hm…, no nie wiem, choć może faktycznie postawa w takiej sytuacji ujawnia, bądź nie, męskość…

Ale też nie może być jednoznacznej odpowiedzi na Twoje pytanie, mi się wydaje że to BARDZO indywidualna sprawa i nie deprecjonowałabym żadnej ostatecznej postawy mężczyzny.
To trzeba wyważyć, i : o co w tym chodzi (znaczy konkretnie w tym temacie dla : goshenit) ? o związek ! Od tego się zaczęło i o takie szczęśliwe zakończenie chodzi. Jasnym jest, że prawdziwy związek,  więc i taki w którym mężczyzna zachowa wszystko to co jest Mu niezbędne.
Taka wygrana (przy poczuciu wygranej przede wszystkim) to też może być wygrana samego siebie…, z samym sobą… i ponad wszystko : DLA SIEBIE.
No chyba, że nie o związek w tym chodzi… no to wtedy można temat rozwinąć w dowolnym kierunku… wink
Decyzja należy do Autora, coś tylko mam poczucie, że niełatwo Mu pomóc, może właśnie przez niejednoznaczność postawy...

37

Odp: Żona chce wrócić
Biały napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
starr napisał/a:

Tak a'propos rekompensaty, pozwolę sobie zacytować słowa Summerki88 z Twojego wątku, pod którymi podpisuję się wszystkimi kończynami:
zapomniałam jeszcze wspomnieć o postawie zdrajcy jako elementu skłaniającego do dania drugiej szansy. Ma znaczenie, czy zdrajca zrozumiał cierpienie osoby, którą zdradził, czy ma wyrzuty sumienia, poczucie winy, wstyd, chęć zrekompensowania cierpienia. Np. to jak zachowuje się zdrajca, gdy widzi cierpienie zdradzonego, ma niebagatelne znaczenie. Jak przechodzi obojętnie nad tym cierpieniem, potem wraca, bo z tamtym nie wyszło, to słabo rokuje. Ale jak w obliczu cierpienia wycofuje swoje krzywdzące działania, pragnie ulżyć w bólu, to jest jeszcze co naprawiać.
Jak rozumiem, pisząc "nowy związek" Masz na myśli związek z całkiem inną osobą, a nie tą samą, choć odmienioną.

Starr moj zwiazek, i moj temat nie maja nic wspolnego z historia tutsj opisana. To sa inne osoby, inne doswoadczenia. Jedna rzecz jest wspolna tak mysle, i to jest tylko moje zdanie, subiektywne. Ze po takim czyms stajemy sie odporniejsi na to, co mozemy dostac. Zadna magia, zwykle zycie, czlowiek sie uodparnia. Pierwszy raz, cos, nokaut. Drugi raz juz tak nie jest. Ich slabosc staje sie nasza sila.

To że z każdym kopniakiem w tyłek, przyzwyczajamy się do nich i sprawiają nam coraz mniej bólu, nie znaczy, że dostawanie kopniaków w tyłek jest fajne. Czy ja wiem czy to taka siła? Na pewno nie ona sprawiła, że twoja żona Piotrze wróciła do ciebie, tylko to, że kochanek zawalił. Jak często wracają do ciebie myśli, że żona może znowu zdradza, albo kiedy przypominasz sobie, że przez długi okres czasu wolała od ciebie jakiegoś nieatrakcyjnego prymitywa? Takie, rzeczy zostają z człowiekiem, bo w związkach nie można wybrać opcji New Game, gdzie wszystko zaczyna się od nowa i wraca do statusu quo. Jak żona znowu pójdzie w tango pretensje będziesz mógł mieć tylko i wyłącznie do siebie.

Szkoda mi Piotra bo znam jego wątek. No ale tak zadecydował. Stracił godność w imię „ratowania” rodziny i uważa, że w tym jego siła, bo to on dał „szansę” niewiernej małżonce i teraz ma przewagę. Z drugiej strony sam pisze, że drugi raz by to już go tak nie zabolało. Czyli tak jak piszesz... jak się przyzwyczaiło do kopniaków, to kolejny już nie zrobi wrażenia... Czy to siła? Wręcz odwrotnie.
Żona nie wróciła, bo coś rozumiała, tylko dlatego, że kochaś ją kopnął, jedyne co Piotr zrobił to doprowadził do sprawy sądowej i łaskawie znów ją przyjął pod dach myśląc że teraz jest panem sytuacji. Smutne to ogólnie..

38 Ostatnio edytowany przez Piotr74 (2017-12-17 00:34:17)

Odp: Żona chce wrócić
Biały napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
starr napisał/a:

Tak a'propos rekompensaty, pozwolę sobie zacytować słowa Summerki88 z Twojego wątku, pod którymi podpisuję się wszystkimi kończynami:
zapomniałam jeszcze wspomnieć o postawie zdrajcy jako elementu skłaniającego do dania drugiej szansy. Ma znaczenie, czy zdrajca zrozumiał cierpienie osoby, którą zdradził, czy ma wyrzuty sumienia, poczucie winy, wstyd, chęć zrekompensowania cierpienia. Np. to jak zachowuje się zdrajca, gdy widzi cierpienie zdradzonego, ma niebagatelne znaczenie. Jak przechodzi obojętnie nad tym cierpieniem, potem wraca, bo z tamtym nie wyszło, to słabo rokuje. Ale jak w obliczu cierpienia wycofuje swoje krzywdzące działania, pragnie ulżyć w bólu, to jest jeszcze co naprawiać.
Jak rozumiem, pisząc "nowy związek" Masz na myśli związek z całkiem inną osobą, a nie tą samą, choć odmienioną.

Starr moj zwiazek, i moj temat nie maja nic wspolnego z historia tutsj opisana. To sa inne osoby, inne doswoadczenia. Jedna rzecz jest wspolna tak mysle, i to jest tylko moje zdanie, subiektywne. Ze po takim czyms stajemy sie odporniejsi na to, co mozemy dostac. Zadna magia, zwykle zycie, czlowiek sie uodparnia. Pierwszy raz, cos, nokaut. Drugi raz juz tak nie jest. Ich slabosc staje sie nasza sila.

To że z każdym kopniakiem w tyłek, przyzwyczajamy się do nich i sprawiają nam coraz mniej bólu, nie znaczy, że dostawanie kopniaków w tyłek jest fajne. Czy ja wiem czy to taka siła? Na pewno nie ona sprawiła, że twoja żona Piotrze wróciła do ciebie, tylko to, że kochanek zawalił. Jak często wracają do ciebie myśli, że żona może znowu zdradza, albo kiedy przypominasz sobie, że przez długi okres czasu wolała od ciebie jakiegoś nieatrakcyjnego prymitywa? Takie, rzeczy zostają z człowiekiem, bo w związkach nie można wybrać opcji New Game, gdzie wszystko zaczyna się od nowa i wraca do statusu quo. Jak żona znowu pójdzie w tango pretensje będziesz mógł mieć tylko i wyłącznie do siebie.

Nie chce zasmiecac watku autora sprawami dotyczacymi mojej historii, bo to nie jest to miejsce. Ale odpowiem. Nie zaprzatam sobie glowy myslami o kolejnej zdradzie zony, z jednego prostego powodu. Wiem, ze po prostu moze to zrobic i jest do tego zdolna. To jest wlasnie ta sila o ktorej pisalem. Strach jest czyms co nas oslabia, co powoduje, ze czesto tracimy mozliwosc racjonalnego myslenia. Czego mam sie bac? Tego, zd odejdzie? Jesli zechce to niech to zrobi. Ja juz to przerabialem i przezylem. Dalem jej szanse na powrot i nie bede wracal w naszym codziennym zyciu do tego co bylo. Wyjasnilismy sobie tamta sytuacje, przyjalem do wiadomosci jej tlumaczenie, i nie bede tego roztrzasal do konca naszych dni, bo to nic by nie zmienilo.
Kto nam da gwarancje, ze budujac nowy zwiazek z kims innym, nie doswiadczymy zdrady? Nikt. Jaka jest wiec roznica w daniu szansy zdradzaczowi gdy wiemy do czego jest zdolny, a nowej osobie, gdzie takiej wiedzy nie mamy?
I na koniec kwestia honoru i meskiej dumy. Dlaczego ja mam sie czuc gorzej? Czy to ja zdradzilem? Nie. Zdradzila moja zona, dorosla kobieta, ktora ma swoj rozum i jak to sie na tym forum czesto pisze, nie bedeca moja wlasnoscia. Dlaczego mam miec poczucie utraty honoru czy godnosci za postepowanie innego doroslego czlowieka. To ona musi nosic brzemie osoby, ktorej nie mozna ufac, nie ja.

39 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-12-17 01:19:58)

Odp: Żona chce wrócić
Piotr74 napisał/a:

I na koniec kwestia honoru i meskiej dumy.

Oczywiście możesz mieć do tego inne podejście. Nie chodzi o męską dumę, lecz własna godność. Nie widzę miejsca dla ludzi, oszukujących za plecami. Raz stracone zaufanie już nie wróci. Jeśli Ci z tym dobrze to super. Ja bym się brzydził takiej kobiety.

40

Odp: Żona chce wrócić
Miłycham napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

I na koniec kwestia honoru i meskiej dumy.

Oczywiście możesz mieć do tego inne podejście. Nie chodzi o męską dumę, lecz własna godność. Nie widzę miejsca dla ludzi, oszukujących za plecami. Raz stracone zaufanie już nie wróci. Jeśli Ci z tym dobrze to super. Ja bym się brzydził takiej kobiety.

A tej, ktora bedzie deklarowala, ze bedzie Cie kochala do konca swoich dni nie bedziesz sie brzydzil? A jak jej sie odwidzi po czasie? Jaka masz pewnosc, ze tego nie zrobi?
Jasne, zakonczysz zwiazek i sprobujesz z kolejna, a jak nastepna zrobi to samo?
Czym ona bedzie sie roznila od pierwszej?
Ja tez nie widze miejsca dla ludzi oszukujacychych za plecami, ale ja juz wiem, ze kobieta, z ktora jestem jest do tego zdolna, wiec jesli zdarzy sie, ze znow to zrobi, to nie bede zakladal tu kolejnego tematu, tylko zwyczajnie jej podziekuje za wspolne lata i sie rozstaniemy. A co Ty zrobisz? Brzydziles sie kobiety zdradzajacej, zwiazales sie z kobieta o ktorej takiej wiedzy nie miales a zdradzila. Zostawisz ja, zwiazesz sie z kolejna, jaka bedziesz mial gwarancje, ze tego nie zrobi? A moze sam ja zdradzisz, bedziesz sam siebie sie brzydzil?

41

Odp: Żona chce wrócić
Piotr74 napisał/a:

Czego mam sie bac? Tego, zd odejdzie? Jesli zechce to niech to zrobi. Ja juz to przerabialem i przezylem. Dalem jej szanse na powrot i nie bede wracal w naszym codziennym zyciu do tego co bylo. Wyjasnilismy sobie tamta sytuacje, przyjalem do wiadomosci jej tlumaczenie, i nie bede tego roztrzasal do konca naszych dni, bo to nic by nie zmienilo.

Hm…, no właśnie, NIE boisz się, że odejdzie, bo to przerobiłeś. Ale przecież obawiamy się utraty kogoś bliskiego, również obawiamy się utraty dobrego mniemania o bliskiej osobie. Nie, nawet nie dlatego się boimy, że mamy ku temu podstawy. Po prostu związek jest ‘nasz’, przynależy do nas fundamentalnie niczym kawałek ciała (związek – nie partner, nie mam na myśli nadmiernego poczucia własności). I czy sytuacja gdy z takim dystansem można powiedzieć o partnerze w związku :
- jesteś i jest dobrze ale
- MOŻE Cię nie być i też będzie dobrze, to
czy to dobry, hm…, układ ? Rozumiem, że WYSTARCZAJĄCO dobry i chyba na tym należy poprzestać.


Piotr74 napisał/a:

Kto nam da gwarancje, ze budujac nowy zwiazek z kims innym, nie doswiadczymy zdrady? Nikt. Jaka jest wiec roznica w daniu szansy zdradzaczowi gdy wiemy do czego jest zdolny, a nowej osobie, gdzie takiej wiedzy nie mamy?

Ta różnica zasadza się właśnie w wiedzy i sposobie odczuwania i budowania zaufania. Z nowym partnerem wchodziłabym w związek z przekonaniem, że mogę Mu ufać bo mnie NIE zdradził. Ze zdradzającym partnerem wchodziłabym w układ wiedząc, że zdradzić MNIE może i ufam, że tego nie zrobi (bo nie chcę być zdradzana). Prawdopodobnie wypracowanie tego : ufam do zdradzającego partnera, przerosłoby moje możliwości. Rozumiem, że nie każdy tak ma, że Ty potrafisz zaufać i szczerze chylę czoła bo ja chyba nie potrafiłabym. Może to i dziwne bo w tym wypadku zaufanie powstaje przy braku wiedzy smile. Ale z wiedzą o zdradzaczu – czy zaufanie może powstać ? Może. Więc różnica jest w punkcie – jak odczuwamy i budujemy zaufanie. Ty potrafisz ze zdradzaczem, ja chyba nie potrafiłabym. I cenię wyżej, że ktoś potrafi.


Piotr74 napisał/a:

I na koniec kwestia honoru i meskiej dumy. Dlaczego ja mam sie czuc gorzej? Czy to ja zdradzilem? Nie. Zdradzila moja zona, dorosla kobieta, ktora ma swoj rozum i jak to sie na tym forum czesto pisze, nie bedeca moja wlasnoscia. Dlaczego mam miec poczucie utraty honoru czy godnosci za postepowanie innego doroslego czlowieka. To ona musi nosic brzemie osoby, ktorej nie mozna ufac, nie ja.

Ależ oczywiście, że nie Ty jesteś winny i nie obciąża Cię Jej brzemię. Ale nie o tym mówimy. Możesz czuć się gorzej ponieważ budowałeś związek z osobą, która była zdolna podeptać to co razem budowaliście dla siebie wzajemnie, i osobę wybrałeś do budowania - Ty. Czy chciałeś budować związek z kimś takim czy tez chciałeś budować związek z kimś na kim możesz ZAWSZE polegać ? Zdradzający odwraca się od nas, zaniża wartość budowania bo : kłamie zamiast zdobyć się na szczerość i - odejść. Upokarza bo nie widzieliśmy, że poważa nas mniej niż myśleliśmy gdy nie zdobywa się na szczerość. To co zostało zbudowane nie było trwałe bo partner nie sprostał poszanowaniu dla wybudowanej bliskości. Myśleliśmy, że bliskość jest prawdziwa bo takiej oczekiwaliśmy a tak nie jest – ma więc mniejszą wartość bo miała być prawdziwa a : nie jest. Czujemy się naiwnymi głupcami bo zaofiarowaliśmy z siebie komuś coś co dla nas miało znaczenie a zdradzacz nie przykładał do tego jednakowego znaczenia. Upokorzenie i oszukanie, które ‘zawdzięczamy’ zdradzaczowi powoduje gorsze samopoczucie. Chyba, że dla Ciebie jest to obojętne i nie czujesz tego upokorzenia i oszukania. To faktycznie w takiej sytuacji może nie mieć znaczenia dla Ciebie czy partner oszukuje czy nie.

Natomiast ja akurat miałam na myśli coś innego myśląc o męskiej dumie/honorze. Chodziło mi o zachowanie mężczyzny po zdradzie – czy, hm…, sposób oceny zdrady i sposób radzenia sobie ze zdradą partnera może świadczyć o ujawnionej lub nie, męskości. Możliwe, że może.

42 Ostatnio edytowany przez maruk (2017-12-17 09:24:33)

Odp: Żona chce wrócić

Honor mężczyzny, męskość, duma mężczyzny, siła... Widzę, że w interpretacji tych wartości mamy bardzo rózne zdania. Wybaczcie, że dla zilustrowania mojego stanowiska posunę się do przykładu wielce kazdego chyba poruszającego - do polskiej, aktualnej polityki. Ale mamy tu wyjątkowo jaskrawy przykład na pokazanie mojego stanowiska. Postać "głowy państwa" - osoba uległa, podległa i godząca się na lekceważenie, brak poszanowania, bo ileż było na niego "wylanych pomyj", tekstów urągających stanowisku, lekceważących zachowań, gdy zrobił coś, powiedział coś, co nie było zgodne z "Linią partii"? Każdy normalny i ceniący siebie człowiek - mając jak on mozliwość oderwania się od szydzącego i lekceważącego go towarzystwa - zacząłby być niezależny i samostanowiący zrywając z ludźmi tak go traktujacymi. Jednakże wykazał i wykazuje "siłę"(?), "niezłomność" (?) i "miłość" (?) do swojego środowiska - niepoomny upokorzeń dalej jest dla nich i robi to, co ...powinien. Kwestia spojrzenia czy to jest własnie ta "miłość, siła" czy coś wręcz przeciwnego: uzależnienie, tchórzostwo i brak poczucia własnej wartości. Mam nadzieję, że tym irytującym przykładem naświetliłem mój pogląd na ostatnie zagadnienie w wątku.
Uważąm, że dla każdego człowiaka, szanującego SIĘ człowieka, są jakieś granice lekceważenia, po przekroczeniu których - bez względu na cenę i konsekwencje - mówi się "dość!". Dla mnie tłumaczenia "siłą" czy "miłością" dlaszego biernego tolerowania takich zachowań, dawanie kolejnej i kolejnej szansy, przełykanie gorzkich uczuć i udawanie, że "nic się nie stało" jest nieporozumieniem i mocnym naciąganiem... W moim otoczeniu jest człowiek, który tkwi w małżeństwie z koszmarów: żona nie pracuje całe zycie, dzień w dzień robi mu piekło o bzdury, o jakieś sprawy sprzed lat. Jednoczesnie - nie pracując - jest na jego utrzymaniu. Od kilku lat utrzymuje "kontakt" z innym mężczyzną, z którym prócz spotkań mocno kontaktuje się (smsy, telefony), za co płaci jej mąż (on utrzymuje małżeństwo i opłaca rachunki. I mimo, że ten człowiek od kilku już lat wie o "romansie" małżonki, mimo, że dzień w dzień traktowany jest przez nią jak szmata (nawet kilka dni temu słyszałem jak z jadem w głosie ta kobieta mówiła do niego podczas kolejnej awantury "nienawidzę cię chu...") - nadal grzecznie ja utrzymuje i udaje, że zyje w małżeństwie. Mają dorosłego juz syna - więc usprawiedliwienie, że "dla dziecka" jest tu niewłasciwe. Co ważne: wyznań w tym związku nie ma od lat (jedyne jakie od żony słyszy to "ty chu...", "spier.... " itp.), a seks miał miejsce chyba tylko na samym początku małżeństwa (czyli ponad dwadzieścia lat temu). Czy nazwiecie postawę tego "mężczyzny" za silną, pełną miłości? Dla mnie to tchórzostwo, słabość i brak poczucia własnej godności i honoru... Może przedstawiłem tu ekstremum i skrajny przykład takich "relacji", jakie próbuje nam tu parę osób nazwać  prawdziwą miłością, siłą i odwagą? Dla mnie określenie takich relacji jest zupełnie przeciwstawne do tych wartości. A przy okazji wspomnę, że nawet w moich oczach wspomniany mężczyzna nie wzbudza za grosz szacunku - skoro daje sie tak gnoić i nic z tym nie robi, skoro "pluje sie na niego, a on udaje, że deszcz pada" - to daleko mi do nazwania jego postawy za "silną" i pełną "miłości", a o "honorze", męskiej dumie to nawet nie ma co mówić...
Pewnie pojechałem po bandzie, ale przynajmniej w ostrym świetle pokazałem swoje stanowisko.

43

Odp: Żona chce wrócić
Piotr74 napisał/a:

Nie chce zasmiecac watku autora sprawami dotyczacymi mojej historii, bo to nie jest to miejsce. Ale odpowiem. Nie zaprzatam sobie glowy myslami o kolejnej zdradzie zony, z jednego prostego powodu. Wiem, ze po prostu moze to zrobic i jest do tego zdolna. To jest wlasnie ta sila o ktorej pisalem. Strach jest czyms co nas oslabia, co powoduje, ze czesto tracimy mozliwosc racjonalnego myslenia. Czego mam sie bac? Tego, zd odejdzie? Jesli zechce to niech to zrobi. Ja juz to przerabialem i przezylem. Dalem jej szanse na powrot i nie bede wracal w naszym codziennym zyciu do tego co bylo. Wyjasnilismy sobie tamta sytuacje, przyjalem do wiadomosci jej tlumaczenie, i nie bede tego roztrzasal do konca naszych dni, bo to nic by nie zmienilo.

Siła? Po prostu pogodziłeś się z losem. Myślisz, że nic nie stracisz jeśli żona odejdzie, cóż stracisz ileś tam lat swojego życia, podczas których mogłeś znaleźć kogoś innego, kto (być może) będzie cię kochał jak nikt inny, kto będzie ci lojalny (być może), kto będzie gotów oddać za ciebie życie (być może). Ciebie te "być może" blokują i zamiast szukać szczęścia wolisz, stać w miejscu. Brak strachu nie równa się odwadze! Odwaga to działanie właśnie pomimo tego, że się boimy. Kiedy boję się, że kogoś stracę to znaczy, że jest dla mnie ważny, oczywiście strach może doprowadzić do tego, że zamknę tego kogoś w piwnicy, dlatego trzeba umieć ograniczać swój strach. Skoro ty się nie boisz stracić żonę, to czy naprawdę ci na niej zależy?

Piotr74 napisał/a:

Kto nam da gwarancje, ze budujac nowy zwiazek z kims innym, nie doswiadczymy zdrady? Nikt. Jaka jest wiec roznica w daniu szansy zdradzaczowi gdy wiemy do czego jest zdolny, a nowej osobie, gdzie takiej wiedzy nie mamy?

Czytałem twój wątek i z tego pamiętam żona miała dwóch kochanków. Raz zdradziła, ty wybaczyłeś bo nie było to takie poważne. Następna zdrada to już była jednak jazda bez trzymanki. Strasznie męczyłeś się psychicznie, widząc jak żona szykuje się dla kochanka. Gdybyś nie wybaczył za pierwszym razem, to oszczędziłbyś sobie drugiego razu. Więc tak jest różnica. Możesz iść w nocy ulicą i ktoś cię pobije. Potem idziesz nią znowu tą samą ulicą i kolejny raz zostajesz pobity. A ty myślisz więc sobie "Może powinienem iść inną ulicą, ale co jeśli tam też mnie pobiją, albo zrobią coś jeszcze gorszego? Tamte oprychy już więcej mnie nie napadną, a właściwie nie biją tak mocno?". Czyli boisz się szukać najlepszego dla siebie rozwiązania, zostajesz przy tym co znasz i cię nie zaskoczy.         

Piotr74 napisał/a:

I na koniec kwestia honoru i meskiej dumy. Dlaczego ja mam sie czuc gorzej? Czy to ja zdradzilem? Nie. Zdradzila moja zona, dorosla kobieta, ktora ma swoj rozum i jak to sie na tym forum czesto pisze, nie bedeca moja wlasnoscia. Dlaczego mam miec poczucie utraty honoru czy godnosci za postepowanie innego doroslego czlowieka. To ona musi nosic brzemie osoby, ktorej nie mozna ufac, nie ja.

Honor? Duma? Są ważne u mężczyzny, ale najważniejsze jest twoje szczęście. Jeśli jesteś to dobrze, naprawdę się ciesze. Sam osobiście nie mógł być trwać w takim związku, ale to tylko moje zdanie. A może nie tylko moje? Może autor wątku ma takie samo podejście. Dlatego odpowiadam na twoje odpowiedzi, bo zderzają się tu dwie różne perspektywy i żadna nie jest tą najwłaściwszą. Obie są relatywne! Wszystko zależy od tego, czym dla nas jest szczęście.

Życie daje nam do wyboru nieskończoną liczbę scenariuszy. Ty wybrałeś ten. Odrzuciłeś gorsze, odrzuciłeś lepsze. Tylko ty wiesz czy ta rola ci odpowiada.

44

Odp: Żona chce wrócić
Biały napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Nie chce zasmiecac watku autora sprawami dotyczacymi mojej historii, bo to nie jest to miejsce. Ale odpowiem. Nie zaprzatam sobie glowy myslami o kolejnej zdradzie zony, z jednego prostego powodu. Wiem, ze po prostu moze to zrobic i jest do tego zdolna. To jest wlasnie ta sila o ktorej pisalem. Strach jest czyms co nas oslabia, co powoduje, ze czesto tracimy mozliwosc racjonalnego myslenia. Czego mam sie bac? Tego, zd odejdzie? Jesli zechce to niech to zrobi. Ja juz to przerabialem i przezylem. Dalem jej szanse na powrot i nie bede wracal w naszym codziennym zyciu do tego co bylo. Wyjasnilismy sobie tamta sytuacje, przyjalem do wiadomosci jej tlumaczenie, i nie bede tego roztrzasal do konca naszych dni, bo to nic by nie zmienilo.

Siła? Po prostu pogodziłeś się z losem. Myślisz, że nic nie stracisz jeśli żona odejdzie, cóż stracisz ileś tam lat swojego życia, podczas których mogłeś znaleźć kogoś innego, kto (być może) będzie cię kochał jak nikt inny, kto będzie ci lojalny (być może), kto będzie gotów oddać za ciebie życie (być może). Ciebie te "być może" blokują i zamiast szukać szczęścia wolisz, stać w miejscu. Brak strachu nie równa się odwadze! Odwaga to działanie właśnie pomimo tego, że się boimy. Kiedy boję się, że kogoś stracę to znaczy, że jest dla mnie ważny, oczywiście strach może doprowadzić do tego, że zamknę tego kogoś w piwnicy, dlatego trzeba umieć ograniczać swój strach. Skoro ty się nie boisz stracić żonę, to czy naprawdę ci na niej zależy?

Piotr74 napisał/a:

Kto nam da gwarancje, ze budujac nowy zwiazek z kims innym, nie doswiadczymy zdrady? Nikt. Jaka jest wiec roznica w daniu szansy zdradzaczowi gdy wiemy do czego jest zdolny, a nowej osobie, gdzie takiej wiedzy nie mamy?

Czytałem twój wątek i z tego pamiętam żona miała dwóch kochanków. Raz zdradziła, ty wybaczyłeś bo nie było to takie poważne. Następna zdrada to już była jednak jazda bez trzymanki. Strasznie męczyłeś się psychicznie, widząc jak żona szykuje się dla kochanka. Gdybyś nie wybaczył za pierwszym razem, to oszczędziłbyś sobie drugiego razu. Więc tak jest różnica. Możesz iść w nocy ulicą i ktoś cię pobije. Potem idziesz nią znowu tą samą ulicą i kolejny raz zostajesz pobity. A ty myślisz więc sobie "Może powinienem iść inną ulicą, ale co jeśli tam też mnie pobiją, albo zrobią coś jeszcze gorszego? Tamte oprychy już więcej mnie nie napadną, a właściwie nie biją tak mocno?". Czyli boisz się szukać najlepszego dla siebie rozwiązania, zostajesz przy tym co znasz i cię nie zaskoczy.         

Piotr74 napisał/a:

I na koniec kwestia honoru i meskiej dumy. Dlaczego ja mam sie czuc gorzej? Czy to ja zdradzilem? Nie. Zdradzila moja zona, dorosla kobieta, ktora ma swoj rozum i jak to sie na tym forum czesto pisze, nie bedeca moja wlasnoscia. Dlaczego mam miec poczucie utraty honoru czy godnosci za postepowanie innego doroslego czlowieka. To ona musi nosic brzemie osoby, ktorej nie mozna ufac, nie ja.

Honor? Duma? Są ważne u mężczyzny, ale najważniejsze jest twoje szczęście. Jeśli jesteś to dobrze, naprawdę się ciesze. Sam osobiście nie mógł być trwać w takim związku, ale to tylko moje zdanie. A może nie tylko moje? Może autor wątku ma takie samo podejście. Dlatego odpowiadam na twoje odpowiedzi, bo zderzają się tu dwie różne perspektywy i żadna nie jest tą najwłaściwszą. Obie są relatywne! Wszystko zależy od tego, czym dla nas jest szczęście.

Życie daje nam do wyboru nieskończoną liczbę scenariuszy. Ty wybrałeś ten. Odrzuciłeś gorsze, odrzuciłeś lepsze. Tylko ty wiesz czy ta rola ci odpowiada.

Madre zakonczenie Twojego postu. Ja wybralem taka droge, Ty bys wybral inna. Wcale nie uwazam, ze gorsza, bo ona wynika z Twojej madrosci i Twoich doswiadczen.
,,Byc moze" stracilem szanse na poznanie innej kobiety, ,,byc moze" bylbym przy niej szczeslowszy, ale ,,byc moze" bede szczesliwy z kobieta, ktora zbladzila, z kobieta, ktora jest matka moich synow. ,,Byc moze", ze ta historia bedzie dla niej nauczka i nigdy wiecej tego nie zrobi. ,,Byc moze" jej slowa, ze kocha, nie sa klamstwem.
Ktore ,,byc moze" jest prawdziwsze? Ja nie wiem.
Nie jest tak, ze mozliwe jej odejscie, jest mi obojetne. Nie jest. Ale jedno czgo nauczylo mnie to forum, to to, ze nie jest moja wlasnoscia, ze ma prawo do dexydowania o wlasnej przyszlosci i skoro nie bedzie jej widziala ze mna, to powinienem dac jej odejsc.
Zakladajc tutaj moj watek, myslalem zupelnie inaczej. Bo oltarz, bo przysiega. Dla mnie to wartoaci. Dla niej jak sie okazalo nie.
Moglbym i w sumie nadal moge, doprowadzic rozwod do konca, sprawa jest zawieszona i jeszcze moge do niej wrocic, ale nie chce.
Moja zona jest teraz taka jak kiedys, taka jak wtedy gdy ja poznalem. Nasze dzieci sa szczesliwe, nic tak nie dodaje energii jak syn, ktory kladzie sie miedzy nami i mowi jak dobrze miec nas oboje razem.

45

Odp: Żona chce wrócić

[OT]

Piotr74 napisał/a:

/.../
Moglbym i w sumie nadal moge, doprowadzic rozwod do konca, sprawa jest zawieszona i jeszcze moge do niej wrocic, ale nie chce.
Moja zona jest teraz taka jak kiedys, taka jak wtedy gdy ja poznalem. /.../

Mówi, że kocha... hmmm... mówiła, że Wasze małżeństwo to jej największa życiowa pomyłka...
Teraz wisi nad jej głową miecz Demoklesa, czyli zawieszony rozwód, którego nie chciała, bo był na Twoich warunkach. "Być może" chce to teraz rozegrać na swoich warunkach... a rok udawania jest wkalkulowany w ten scenariusz. Jedno jest pewne - nic nie ma raz na zawsze i nikomu nie udało się wyrwać zdradzającej żony z "toksycznej" miłości.[/OT]

Goshenit, Masz już chyba dość "pomocy naukowych" do rozwiązania swojego dylematu... Teraz tylko chłodna kalkulacja...

46

Odp: Żona chce wrócić

Nie daj się zrobić w konia, nie wolno dać się zmanipulować. Twoja żona powinna po pierwsze dojrzeć do odpowiedzialności.

47 Ostatnio edytowany przez ronnypaua (2017-12-18 21:59:22)

Odp: Żona chce wrócić

Nie daj się. Żona cię wyrzuciła jak śmiecia, ale znudziło jej się nowe życie i szuka teraz komfortu. Pewnie też kasy.

Ty nie ułożyłem sobie życia przez te 4 lata? Nikogo nie miales? Brzmisz dość zdesperowanie że w ogóle rozważasz taką opcję.

48 Ostatnio edytowany przez authority (2017-12-18 23:45:56)

Odp: Żona chce wrócić

Ich sprawa ich życie i tak decyzja zależy od niego. Ja bym nie przyjął po 5 latach przerwy ale mój kuzyn owszem przyjął.

49

Odp: Żona chce wrócić

U mnie jest na odwrot. Po 7 latach pracy w stolicy( moj maz) odkrylam rok temu ze cos jest na rzeczy. Maz b. Sie zmienil a wszelkie proby podjecia rozmow konczyly sie awanturami. Twierdzil ze to jego prywatne zycie, ze mam sie nie w...dalac , ze z Ta kobieta to tylko przyjazn bo maja wspolne tematy.
Byl moment ze wogole nie interesowal sie domem dziecmi mamy 2 chlopcow. Zaczely sie wyjazdy a to maratony w Plcku nocowanie po domkach znajomych nad piekna rzeka pod lasem .....Moglabym godzinami opowiadac tyle tego bylo. Rownoczesnie twierdzil ze on chce z nami byc ale sam podejmuje decyzje dotyczace rodziny...malzenstwa.
Musisz odpowiedziec sobie na pytanie czy Ty ja nadal kochasz ( nie wiem czy jestescie po rozwodzie?) Czy chcesz to zrobic dla dziecka.
Jesli chcialbys porozmawiac to zapraszam.

50

Odp: Żona chce wrócić

Z jednej strony można powiedzieć, że "dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki", ale przecież "człowiek uczy się na własnych błędach", więc każda decyzja podjęta przez Ciebie, będzie Twoim świadomym wyborem. Jeżeli dasz jej szansę i uda się Wam odbudować szczęśliwie związek, to powiesz, że to był słuszny wybór. Jeśli jednak poczujesz, że ona nie zasługuje na drugą szansę, to oznacza, że nie potrafiłeś się z tym pogodzić i widocznie tak musiało być.

51

Odp: Żona chce wrócić

Moim skromnym zdaniem: jeśli ktoś oszukuje i my tego nie widzimy to za dobrze nie jest. Trzeba wiedzieć kiedy jest się oklamywanym. Choć to trudne.
Z własnego doświadczenia wiem że jak takie sytuacje mają miejsce to żadna "miłość" nic na to nie poradzi.
Fakt że ludzie się zmieniają, ale tylko w pewnym stopniu mogą zahamować jakieś swoje działania.
Z opisu Twojego za dobrze to nie wygląda.
Musisz sam wiedzieć czy jesteś gotów podjąć to ryzyko i wrócić, spróbować...czy jest to warte Twoich starań. Nie znam Twojej żony więc nic nie wiem na temat jej osoby, aby móc lepiej doradzić.
Pozdrawiam

52

Odp: Żona chce wrócić

Dobrze doradzac ale trzeba to przezyc zadaj sobie pytanie ktorego ja sobie nie zadalam bo nie wiedzialam nikt nie ostrzegl "czy chcesz byc znowu porzucony i przezywac powtornie ? ktos kto zdradza pozuca nie kocha

53 Ostatnio edytowany przez kwadrad (2017-12-20 21:29:41)

Odp: Żona chce wrócić

A gdyby mamusia nie chciała się męczyć z córką, w jednym lokum,  to pewnie znalazła by jakiś sposób żeby znaleźć dla niej lokum.

A gdyby mamusia mamusi nie chciała się męczyć z córką, w jednym lokum,  to też pewnie znalazła by jakiś sposób żeby znaleźć dla niej lokum.

Myślę , że po sposobie w który autor się pociesza.
Porównując swoje zachowanie do zachowania byłej żony.
Zastanowił co to za relacja była wcześniej, czy równorzędna, i komu ona rzeczywiście dawała ona benefity.
Pamięć nie jest taka znowu zawodna ...a pewnych błędów nie warto popełniać ponownie.

54 Ostatnio edytowany przez bullet (2017-12-22 10:24:31)

Odp: Żona chce wrócić
goshenit napisał/a:

Przez ostatnie dwa dni moja była żona też nie mówi o niczym innym : że przemyślała . że kocha jednak tylko mnie ,

no to stary ... pojechałeś, po 4 latach sobie uświadomiła big_smile
ja bym tego nie łyknął ale Ty widzę jak młody rekin chwytasz

1. po 4 latach obudziła się rano, spojrzała na gacha i stwierdziła, ze syf ten sam co wcześniej, ze tylko twarz się zmieniła ...
lub
2. gach ja kopnął w d..ę, bo on mądrzejszy i się z takimi "złymi kobietami" nie chce zadawać (pewnie mu się opatrzyła) i została z ręką w nocniku więc ...
.
.
a z Tobą miała ciepłe kluchy więc wymyśliła odwrót, trochę posapie, postęka, pozapewnia o miłości wtedy małżowin złapie przynętę ... no i widać miała rację ...


Piotr74 napisał/a:

Moja zona jest teraz taka jak kiedys, taka jak wtedy gdy ja poznalem. ...

do czasu aż znów nie poczuje, że natura ją wzywa ... w końcu wiosna się zbliża ...

Posty [ 54 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Żona chce wrócić

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024