OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 29 ]

Temat: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

Witam mam problem czy któraś z Was jest w związku z męzczyzną stosującym wobec Was przemoc psychiczną?czym się objawia taka przemoc,czy nieodbieranie telefonów lub brak kontaktu przez np.tydzień tak bez powodu a potem jakby nic się nie stało rozmwa.Najgorsze,że to się powtarza cyklicznie czy można to nazwac przemocą? trudno tak żyć.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

Nie wiem czy to mozna nazwać przemocą, ale na pewno jest to wysoce toksyczny związek.
Żyć się da- ale po co?

3

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

Gdyby to pytanie zadała nastolatka to bym może zrozumiała...
Nieodbieranie telefonu bez powodu przez dłuższy czas (rozumiem, że nie ma oddzwaniania) to według mnie prosty komunikat : "mam Cię gdzieś, nie szanuję Cię - nie narzucaj mi się".
To nie związek - to kompletny brak szacunku. Nawet znajomi tak się nie zachowują, tylko z grzeczności oddzwaniają - czyż nie?

4

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

To nie jest przemoc psychiczna.
Mężczyzna który nie odzywa się przez dłuższy czas , (czego przyczyną nie jest np. kłótnia wynikająca oczywiście z Twojej winy.) nie ma poważnych zamiarów wobec Ciebie. Ładnie to ujmując bo brutalnie...
Jesteś z Nim w związku?

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

witam,

wymienię co od niego dostaję:
*wyzwiska
*agresja
*brak realnego myślenia
*złośliwość
*brak mówienia wprost o problemach wyzywanie się na mnie psychiczne
*poprawa zachowania trwa max dzien
*problem z narkotykami- morfina,heroina
*problem z prawem
*nieustanne szukanie problemu w moim zachowniu
*wyżywanie sie na zwierzętach domowych brutalne

powiem tak, wiem że juz trzeba odejsc, nie wiem jak sie za to zabrac czuje sie jakbym sie obudzila bolesnie, mamy córke 4 miesiace jest zima... czuje sie zagubiona i potrzebuje pomocy zeby sobie z tym poradzic chyba, nie wiem gdzie mam zaczac pisac

6 Ostatnio edytowany przez JustynaPiatkowska (2012-12-22 07:37:30)

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

Teosia10,
jako przykłady przemocy - przede wszystkim przemocy psychicznej, ale także seksualnej, fizycznej i ekonomicznej - wymienić można również (na podstawie materiałów Centrum Praw Kobiet):

"Mój partner:
- mówi, że jestem głupia, brzydka i że sobie bez niego nie poradzę
- podnosi na mnie rękę, bije mnie
- żąda, abym była posłuszna, rozkazuje mi, co mam robić
- zmusza mnie do współżycia bądź robienia tego w nieakceptowany przeze mnie sposób
- awanturuje się, gdy nie zrobię obiadu lub porządków na czas, albo nie tak, jak sobie tego życzył
- zabrania mi chodzenia do pracy lub do szkoły
- jest chorobliwie zazdrosny i podejrzliwy wobec moich znajomych lub rodziny
- nie daje mi pieniędzy na prowadzenie domu, kontroluje wszystkie moje wydatki
- zabiera mi dokumenty i pieniądze
- obraża mnie, poniża w obecności innych osób
- grozi mi bronią, nożem itp.
- niszczy celowo moje rzeczy osobiste
- grozi, że skrzywdzi moich najbliższych
- zabrania mi spotykać się z moją rodziną i znajomymi
- krytykuje i wyśmiewa wszystko, co robię i mówię
- grozi, że odbierze mi dzieci
- mówi, że jestem chora psychicznie
- krzyczy, wydziera się na mnie
- jest agresywny, gdy mówię mu że za dużo pije lub proszę, aby coś zrobił w domu"

Te przykłady zachowań wiążą się z bardzo bliską relacją, "zlaniem się ze sobą" partnerów - sprawca nie istnieje bez ofiary, ofiara nie istnieje bez sprawcy. Osoba stosująca przemoc ma na celu uzależnienie od siebie partnera.

Aby zrozumieć zachowanie i cel (świadomy lub nieświadomy) mężczyzny, o którym piszesz, należałoby zastanowić się nad jego motywacją. Czy nie odzywa się przez tydzień, bo sprawia mu satysfakcję Twoja tęsknota za nim? Chce wywołać w Tobie huśtawkę emocjonalną - najpierw wywołując smutek, przykrość, a potem "nagradzając" Cię swoim powrotem? Jeśli odpowiedź brzmi tak - jest to przemoc psychiczna.

Jeśli zaś mężczyzna podczas tygodnia milczenia nie myśli o Tobie lub, zamiast nawiązania kontaktu z Tobą wybiera inne zajęcia, inne spotkania - Wasz związek nie jest dla niego ważny, nie traktuje Cię poważnie, nie dba o Ciebie. Nie jest to silna wzajemna zależność, bo nie tworzycie związku.

Jak czujesz się, kiedy mężczyzna "znika", tracisz z nim kontakt? Szarpiesz się ze sobą, rozpaczasz, tęsknisz? Jak czujesz się, kiedy po tygodniu milczenia on wraca? Jesteś szczęśliwa, czujesz ulgę, radość, wdzięczność? Jeśli tak, weszłaś w tej relacji w rolę ofiary przemocy. Warto zastanowić się, dlaczego tak się stało i czy są/ były w Twoim życiu, w Twojej rodzinie, w historii Twoich związków inne sytuacje, w których czułaś się podobnie.

7

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

Witam,
Pozwoliłam sobie odpowiedzieć w tym już otwartym temacie gdyż zaciekawiła mnie ostatnia odpowiedź. Zaglądając na takie forum wiadomo, że szukam odpowiedzi na pytania z podobnego zakresu, sama nie wiem co i czy jest w moim małżeństwie przemoc, ale są pewne sprawy, które mi bardzo nie odpowiadają. Otóż, podsumowałam:
Mój Mąż
- mówi, że jestem głupia, brzydka i że sobie bez niego nie poradzę
- żąda, abym była posłuszna, rozkazuje mi, co mam robić
(nie nazwałabym tego rozkazywaniem, ale pewnymi oczekiwaniami, które mam obowiązek spełniać, bo obecnie jestem w domu)
- zmusza mnie do współżycia bądź robienia tego w nieakceptowany przeze mnie sposób
(trudno powiedzieć czy mnie zmusza, czasem nie mam ochoty, wynika to głównie z tego że nie odczuwam przyjemności)
- awanturuje się, gdy nie zrobię obiadu lub porządków na czas, albo nie tak, jak sobie tego życzył
(nie nazwałabym tego awanturą, bardziej docinakami, aluzjami, wytykanie...)
- krytykuje i wyśmiewa wszystko, co robię i mówię
(wszystkiego nie wyśmiewa, głównie w kłótni, lub jeśli jemu coś się nie zgadza... np. on pamięta że było inaczej)
- grozi, że odbierze mi dzieci
(no niestety wielokrotnie, nieustannie, jeszcze od czasu ciąży)
- mówi, że jestem chora psychicznie
(ale to jak się kłócimy)
- krzyczy, wydziera się na mnie
(też tylko jak się kłócimy lub nie zgadzamy ze sobą, ale nie jest to wydzieranie tylko podniesienie głosu)
- jest agresywny, gdy mówię mu że za dużo pije lub proszę, aby coś zrobił w domu"
(mój mąż nie ma problemów z alkoholem, ale jak ma coś zrobić w domu to jest "agresywny słownie")

no cóż przerażające że aż tyle występuje w moim małżeństwie i nie jest to problemem jednej strony, ja nie jestem dłużna, a będąc fer muszę napisać, że  ja jako żona:
- mówi, że jestem głupia, brzydka i że sobie bez niego nie poradzę
na pewno w innym kontekście i innych sytuacjach, bardziej spokojnych i żartobliwych
- podnosi na mnie rękę, bije mnie
no cóż podczas jednej z kłótni kiedy było bardzo źle, a ona tak manipulował i podsycał moje uczucia, uderzyłam go i powiedziałam że go "zabiję" bardzo źle mi z tym, ale i on pierwszy raz tak świadomie się zachował i przeprosił mnie, no ale jednak to ja uderzyłam i tu nie ma się czym podpierać, uderzyłam i powiedziałam co powiedziałam.
- żąda, abym była posłuszna, rozkazuje mi, co mam robić
bardziej go proszę niż żądam, prośby są wielokrotne i długotrwałe.
- awanturuje się, gdy nie zrobię obiadu lub porządków na czas, albo nie tak, jak sobie tego życzył
no cóż awanturuję się, jeśli już coś robi i zrobi to bardzo "na odwal się",
- krytykuje i wyśmiewa wszystko, co robię i mówię
krytykuje głównie jego formę spędzania wolnego czasu, ale nie wszystko co robi i mówi
- grozi, że odbierze mi dzieci
no cóż, grożę dokładnie tak jak on.
- mówi, że jestem chora psychicznie
tylko przy kłótniach
- krzyczy, wydziera się na mnie
jak już nie wytrzymuję to wydzieram się i krzyczę
- jest agresywny, gdy mówię mu że za dużo pije lub proszę, aby coś zrobił w domu"
tez nie mam problemów z alkoholem, ale jak mi karze zrobić coś w domu to na przekór jemu nie robię,

od pewnego czasu nie czuje się dobrze we własnym małżeństwie, czuje się przytłoczona tymi wszystkim obowiązkami i nakazami, tak- czuje się samotna, moje potrzeby nie są zaspokojone. Buntuje się, nie chce tak spędzić swojego życia... co mam robić, gdzie szukać pomocy? Odejść??-- to tak łatwo powiedzieć?? Przecież to, że mój maż nie zmyje naczyń raz na jakiś czas czy nie umyje podłogi nie jest końcem świata, a jednak tak bardzo mi to przeszkadza.

Czy w ogóle w moim domu występuje przemoc? Czy ja szukam dziury w całym? W tym wszystkim jestem bardzo zagubiona.

8

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

"Przemoc, której nie widać
Przemoc w związku zaczyna się w momencie, w którym jedna strona zaczyna rościć sobie prawo do decydowania o wyborach życiowych, nawykach, sposobie myślenia i doświadczania drugiej strony. Przemoc psychiczną trudno jest rozpoznać, bo bardzo często ukryta jest pod pozorami normalnej relacji.

Najczęściej sygnałem alarmowym, że coś się dzieje źle, jest pogarszający się stan psychiczny ofiary, która czuje się coraz gorzej, ale nie potrafi ustalić, z jakiego właściwie powodu. Ofiara przemocy psychicznej traci wiarę w swoje możliwości, zaczyna odczuwać lęk przed partnerem, czuje się odpowiedzialna za zachowanie sprawcy, nieustannie dąży do doskonałości w celu uzyskania jego akceptacji, ale pomimo wysiłku, nieustannie doświadcza odrzucenia i krytyki.

Co to jest przemoc psychiczna?

Przemoc psychiczna rozwija się w związku w sposób niezauważalny, w formie kolejnych, często drobnych aktów kontroli, upokarzania, narzucania własnego zdania przez sprawcę. 80 proc. sprawców przemocy w rodzinie to mężczyźni, znacząca większość ofiar to kobiety. Przemoc psychiczna nie przebiega w sposób gwałtowny i wybuchowy, tak jak w przypadku nadużyć fizycznych. Bardzo często nie towarzyszą jej nawet szczególnie mocne emocje. Akty odbierania autonomii drugiej osobie są tak drobne, że często trudno je zauważyć, cóż dopiero mówić o rozpoznaniu czy jakiejkolwiek obronie. Z perspektywy ofiary byłoby to narażanie się na śmieszność i zarzut, że partner ?znowu się czepia? albo ?jest przewrażliwiony i nic nie można mu powiedzieć?.

No bo właściwie, czy można nazwać aktem przemocy to, że partner upiera się, żeby stawiać szklanki w szafce w pewien określony sposób, ogórki na sałatkę powinny być krojone w kostkę, w żadnym wypadku nie w talarki, a klucze muszą być trzymane zawsze w szufladzie, nie na komodzie. I kiedy tak się nie dzieje, zaczyna bardzo się złościć, być kąśliwy lub chłodny. ?A może ma rację?? - myśli ta strona związku, która ma się dostosować do zaleceń i ciągle robi to niewystarczająco dobrze. Akty przemocy psychicznej bywają tak drobne, że nie wywołują jakichkolwiek reakcji obronnych. Kara za niedostosowanie się do zaleceń sprawcy jest także trudno uchwytna ? zmasowana krytyka (odbierana przez ofiarę jako zasłużona), chłodny, obojętny wzrok, zły humor przez kolejne dni, zapomnienie o ważnej rocznicy, ostentacyjne chwalenie innych osób itp. Cały proces odbywa się niemal podprogowo - jest mało uchwytny dla świadomości ofiary, a nawet świadków takiej przemocy.

Niewidoczny wróg

Istotą przemocy psychicznej nie są pojedyncze akty wrogości i próby kontroli, ale fakt, że są stosowane przez sprawcę w sposób nieprzerwany dniami, tygodniami, miesiącami, latami? W doświadczeniu ofiar nie ma konkretnego zdarzenia, które można by nazwać nadużyciem. Trudno jest nawet powiedzieć, co się właściwie wydarzyło, bo lista konkretnych działań ze strony sprawcy brzmi niewinnie. - W ciągu dziesięciu minut od wejścia do domu powiedział mi, że źle wyczyściłam czajnik, potem skomentował, że zaniedbuję dzieci, bo daję im kanapki z białym pieczywem, a to przecież niezdrowe, zajrzał do lodówki i spytał, ile razy ma mi przypominać o wyrzucaniu otwartych jogurtów, a na końcu odniósł ostentacyjnie do zlewu talerz z zupą, która jego zdaniem była zbyt zimna - wspomina ofiara napaści słownej. Poszczególne elementy nie brzmią groźnie, ale wydźwięk całości jest bardzo raniący.

Ofiary przemocy, doświadczające tego rodzaju nadużyć, żyją w nieustającym poczuciu winy i lęku, którego źródłem są narzucone przez sprawcę bardzo sztywne ramy codziennej egzystencji. Oczekiwania sprawców przemocy psychicznej są osadzone w zasadach, wynikających ze stereotypowej roli kobiecej: ?powinnaś bardziej dbać o dzieci; jedzenie, które przygotowujesz jest niezdrowe/niesmaczne/nieestetycznie podane; za mało czasu spędzasz w domu; jesteś zbyt opiekuńcza/zbyt mało opiekuńcza; nie utrzymujesz domu w czystości; źle zamykasz lodówkę? ? przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Ofiara nie ma nawet jak się bronić, bo przecież nie było ataku - sprawca po prostu przypomina (dla dobra jej i dzieci) o tym, do czego jest zobowiązana jako matka i żona.
Przemoc psychiczna jest stosowana przez sprawcę w bardzo precyzyjny sposób, co jest możliwe dzięki dobrej znajomości psychiki ofiary, wiedzy o jej potrzebach, systemie wartości, słabych punktach. Taktyki przemocy psychiczne są niszczące właśnie dlatego, że dotykają obszarów ważnych dla ofiary. Dla kobiety, która realizuje się przede wszystkim w macierzyństwie, najboleśniejsza będzie krytyka i podważanie jej wartości jako matki. Dla kobiety, która postawiła na rozwój zawodowy, podcinające skrzydła będą kąśliwe uwagi pod adresem jej inteligencji, osiągnięć, kreatywności, itp . Celem ukrytym działań sprawcy jest władza i kontrola w związku. Celem pozornym - troska o dobro rodziny, dzieci, a nawet wręcz samej ofiary. Nieprawdą jest, że ofiary nie bronią swojej wolności, autonomii lub też nie usiłują wydostać się spod kontroli. Problem polega na tym, że każda próba wywołuje silniejszą reakcję ze strony sprawcy. Im bardziej ofiara stara się wyrwać, tym bardziej doświadcza przemocy. Z biegiem czasu, każda próba uzyskania autonomii prowadzi do coraz ostrzejszych psychologicznych lub fizycznych kar.

Przemoc nigdy nie zatrzymuje się sama

Sprawca ma na tyle dużo zysków w tak funkcjonującej relacji, że nie ma żadnej motywacji do zmiany. Przemoc psychiczna jest tak samo niszczącym nadużyciem, jak przemoc fizyczna, seksualna czy ekonomiczna. Osoba doświadczająca przemocy psychicznej powinna koniecznie skorzystać z pomocy placówki pomocowej. Adresy takich placówek na terenie całej Polski można znaleźć w Internecie na stronie: www.porozumienie.niebieskalinia.pl. W placówce pomocowej istnieje możliwość skontaktowania się z psychologiem i prawnikiem. W przypadku przemocy ze strony najbliższych, pomoc z zewnątrz jest niezbędna, ponieważ ofiara, działając w pojedynkę, nie ma dystansu do sprawcy, przejawia skłonność do minimalizowania swoich strat, liczenia na to, że ?to było ostatni raz? i ?on się zmieni tak, jak obiecał?. Wiele ofiar przemocy psychicznej obawia się zawiadamiać o tym policję. Boją się braku zrozumienia ze strony przedstawicieli prawa, wynikającego z ?ulotności? przestępstwa, np. braku dowodów. Sprawca stara się często utrzymywać ofiarę w przekonaniu, że nic nie wskóra i nikt jej nie pomoże. Jest to część strategii uzależniania partnera od siebie.

Każdy ma prawo do życia wolnego od przemocy
W przypadku doświadczania jakiejkolwiek formy przemocy, w tym przemocy psychicznej, ofiara ma prawo: kontaktować się z dzielnicowym i każdorazowo po doświadczeniu przemocy oczekiwać założenia Niebieskiej Karty, czyli notatki policyjnej uruchamiającej procedurę ochrony ofiary; złożyć doniesienie na prokuraturę; otrzymać bezpłatną pomoc psychologiczną i prawną, świadczoną przez specjalistyczne placówki pomocowe finansowane przez samorząd, znajdujące się na terenie całego kraju. Pomoc jest możliwa!"

A tu tak bardziej dosadniej...

Zazdrosc napisał/a:

Trafilam tu gdy rozpaczliwie chcialam sie wyplakac. Poskarzyc na los. Poprosic o porade. Anonimowosc byla super sprawa. Moglam opisac cale ochydztwo mojej sytuacji, zenujaca historie. To bylo super. A potem moglam wrocic do pracy i udawac w biurze jak to wszystko OK w moim zyciu. No bo jak podac swoje prawdziwe nazwisko, imie i opowiedziec jak pozwalam sie facetowi upokorzyc, zeszmacic, traktowac jak dziwke, jak glupka.
Anonimowo mozna.
Teraz zagladam czasem na to forum i czytam. I zal mi tych wszystkich glupich ludzi.
bo to my jestesmy glupi, nie lubimy sie, nie szanujemy i nie kochamy... i boimy sie ze ten jeden jedyny "dupek" co nam sie trafil to skarb, ktorego trzeba trzymac za wszelka sile. Niech nas bije, poniza, zdradza... my wszystko wybaczymy bo go kochamy...
a to pomylka my go nie kochamy... my tylko nie potrafimy odroznic milosci do "dupka" od braku milosci do samych siebie.
a brak milosci do siebie oznacza, ze:
- boimy sie ze go stracimy i zyc bez niego nie bedziemy juz mogly
- wybaczamy ochydzienstwa, niesprawiedliwosc, brak szacunku
- mowimy ze mamy nadzieje ze kiedys ON to zrozumie..... ale nawet przed soba nie chcemy sie przyznac, ze wydaje nam sie ze jak jego nie bedzie to juz nikogo nie bedzie... i  splesniejemy w kacie. Udajemy wiec ze czekajemy az zrozumie. Przeciez zrozumiec moze bez nas w poblizu.
-zapominamy... mowimy "to ostatni raz" albo "tym razem wybaczam" ... a potem wypieramy z naszej swiadomosci ze cos takiego powiedzielismy
- BO TAK NAPRAWDE PANICZNIE BOIMY SIE ZE NIKT NAS JUZ NIE POKOCHA (takie do niczego jestesmy, brzydkie, grube, obwisle cycki, albo brak wyksztalcenia, biedne, albo moze stare)

Ja wlasnie odrabiam moja prace zyciowa.
Ucze sie jak kochac siebie. Wydawalo mi sie ze to mnie nie dotyczy. A jednak! Slepa bylam i biedna. Az mi zal siebie.

Napiszcie mi wszystkie zdradzone, pobite, porzucone, nieszanowane dziewczyny dlaczego tak walczycie o tego "PANA DUPKA"?

Ja powiem pierwsza.
Bo gruba jestem i wydaje mi sie ze nie jestem na tyle ladna by ktos na mnie zwrocil uwage... no i jeszcze pokochal
boje sie ze nie jestem rowniez zbyt madra... a interesuja mnie wylacznie inteligentni faceci
ON mowil, ze kocha.... no to myslama ze kocha tylko inaczej, i ze ja moze tego nie widze... a fakty co swiadcza przeciw niemu... no to nie wiem... moze przejaskrawiam? Wiec jak dluzej bedziemy razem to sie dopatrze wreszcie. I sie dopatrywalam czasami. Kwiaty przyniosl, usmiechnal sie do mnie... mama niby tez, ale na mame nie bylam taka napalona.
Mowil ze kocha... a jak mowi ze kocha to znaczy ze mowi, a nie ze kocha.
... i bardzo nie lubie byc niekochana. Normalnie panika. To nic ze zdradzil... ale powiedzial ze kocha i ze jestem najwazniejsza. To jak narkotyk. To nic ze sie zabijam, ale mam przez chwile przyjemnosc

a co z Wami nie tak?
potraficie zrobic sobie pranie mozgu?

No i powtorze sie - tez z innego watku
Bezsilnosc, idealizacja, poczucie odrzucenia, przyjmowanie na siebie winy za rozpad zwiazku, "spitolenia" smile pewnch spraw jest dzialaniem toksycznym, destrukcyjnym. Byc moze - swiadomie lub tez nie w takich relacjach byliscie.
Tego na pierwszy rzut oka nie idzie wyczuc jak i sam partner nie ma tej pelnej swiadomosci, ze jest toksykiem lub ma takowe zapedy. To jest objaw, ktory chyba najlepiej pasuje pod pojecie efektu odstawienia jak to ma miejsce z alkoholem czy narkotykami.
Nie jestesmy jedynymi - bo tez to przerabialem, ktorzy to przechodza i tak sie czuja czy tez to odczuwaja.
Pozwole sobie tutaj przytoczyc bardzo konkretna i sensowna wypowiedz psychologa wlasnie o tej tematyce poczucia ostawienia "leku", zerwania z "nalogiem"

Toksyczne związki są bardzo uzależniające, są jak narkotyk. Twoja separacja - o ile do niej dojdzie, nawet poprzez czasowe rozstanie -  jest jak odwyk, a na odwyku brakuje Ci tego, co was uzależniło. Ponadto przez cały okres trwania związku Twoje życie było podporządkowane i zorganizowane wokół "szalejących" emocji Twojej partnerki. Teraz brakuje Ci po prostu czynnika, który (paradoksalnie) nadawał Twojemu życiu kierunek. Teraz jest czas, żebyś rozpoczął swoje życie na nowo...

Odczucia zalamania, gorszej "jakosci" Naszej osobowosci, ktore sa oznaka stania na progu u drzwi zwanych depresja sa jej poczatkowym stadium. Z tym trzeba walczyc, by nie popasc w dlasze, negatywne w skutkach skrajnosci. Jak to mi ktos tu kiedys powiedzial "wyjdziesz z tego z twarza ale skopanym tylkiem"...
Zakasac rekawy, spiac posladki i do przodu vel utwor Dzemu o tym tytule.
A na deser Pawel Wojcik "niech sie toczy"...

9

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

bags dziękuje za odpowiedź, teraz już wiem. Rozmowa z mężem była i ja na pewno się wybiorę po pomoc, bo jestem na to gotowa i bo chcę coś zmienić, zacząć od siebie. A mój mąż nie wykluczył ale i nie potwierdził, uznał że dołączy się w odpowiednim czasie, znam go i wiem że to będzie szybko.

I o ile nasze problemy nie urosły jeszcze do kosmicznych wielkości, mam pytanie jak radzić sobie z innymi osobami które stosuja przemoc psychiczną? Przecież z nimi nie pójdę na terapię?
W każdym radzie problem jest, może dopiero kiełkuje ale nie ma na co czekać!
Znalazłam już listę ośrodków w moim mieście, muszę jutro wszędzie tam zadzwonić i popytać konkretnie o terapię dla osób z problemem przemocy psychicznej, póki co wszędzie piszą o udzieleniu pomocy w przemocy fizycznej i problemach rodzinnych, a nie przemocy psychicznej. Ale tak jak pisze, muszę się zorientować czy po prostu pomoc będzie w formie terapii grupowej czy indywidualnej, sama nie wiem czy mam się przygotować w jakiś sposób? Ale pewnie szybko zostanę uświadomiona...

jestem pełna nadziei.

bags dziękuje smile

10

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

bags - bardzo kompleksowo smile
ja tez polecam Centrum Praw Kobiet, są tam telefony zaufania, bo często łatwiej z kimś porozmawiać anonimowo.. a na pewno warto, rozmawiać, pisać. nie milczeć.
chociaż to o czym piszę autorka tematu z przemocą mi się nie kojarzy, tylko jak już pisały dziewczyny - z kompletnym brakiem szacunku i niedojrzałością. Pan ma problem..

11

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU
zaniepokojonaS napisał/a:

mam pytanie jak radzić sobie z innymi osobami które stosuja przemoc psychiczną? Przecież z nimi nie pójdę na terapię?

Przede wszystkim ignorqancja i smiech. To najlepsze lekarstwo bez wyjmowania z opakowania i czytania ulotki, ktorego to "szpecyfiku" oni sie boja jak swieconej wody. Jesli za bardzo startuja z pazurkami (nie mylic z tipsami szanowne forumowiczki) to zaaplikowac im snickersa, by za bardzo nie gwiazdorzyli
Trzeba sie nauczyc asertywnie i z zimna krwia, w lukrowanych a nawet przeslodzonych slowach "dawac im w pysk", okazujac w ten sposob zainteresowanie, chec "rozwiazania" i "wyjasnienia" niecierpiacej zwloki sprawy a raczej jej calkowity brak.

Jesli ta metoda nie skutkuje, to trzeba sie nauczyc stawiac granice, mowic stanowcze i zdecydowane NIE, odpowiadac krotko, zdawkowo i nie wdawac sie w zadne dyskusje.
Watek "15 lat w klamstwie" to najlepszy chyba jak dotad przyklad, jak takie osobowosci potrafia zdemolowac czlowieka i "oczyszczenie" zawierajacy podstawowe wskazowki do samoobrony.
Bo jakakolwiek proba walki z nimi, to jest jak bitwa dwoch armii na froncie, ktore nic nie wiedza o sobie a w przypadku pojedynku na ringu, to stoi sie do siebie obroconym plecami i obrzuca inwektywami po obwodzie kuli ziemskiej.

Jak ktos potrzebuje wiecej wiadomosci to zalecam poszukac i poczytac o relacjach z toksycznymi osobistosciami i zglebic tajniki tych "profesji".
Jay Carter "Wredni ludzie" dostepny na necie w pdf-ie na poczatek

12

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU
bags napisał/a:
zaniepokojonaS napisał/a:

mam pytanie jak radzić sobie z innymi osobami które stosuja przemoc psychiczną? Przecież z nimi nie pójdę na terapię?

Przede wszystkim ignorqancja i smiech. To najlepsze lekarstwo

Dokładnie. To samo chciałam napisać. Taki sposób, czyli olewanie najbardziej działa na takich przemocowców, o jakich pisała autorka tego wątku:

teosia1 napisał/a:

czy nieodbieranie telefonów lub brak kontaktu przez np.tydzień tak bez powodu a potem jakby nic się nie stało rozmwa.Najgorsze,że to się powtarza cyklicznie czy można to nazwac przemocą?

Oczywiście, że to jest przemoc (o ile tak zachowuje się ktoś kto jest z nami w jakiejś relacji-związku, a nie ktoś kto po prostu nas zlewa smile), a może raczej bardziej bierna (pasywna) agresja - tak to się fachowo nazywa, która polega właśnie na obrażaniu się, dąsaniu.
Znajoma miała takiego męża, który obrażał się na nią (a jak na nią to i na dzieci!) średnio raz w tygodniu i wtedy na przykład... ustanawiał sobie swoją półkę w lodówce i żądał, żeby z jego półki nie jeść smile za karę big_smile Albo demonstracyjnie nie jadł obiadów, które przygotowywała żona i zamiast usiąść z rodziną przy wspólnym posiłku zamykał się w osobnym pokoju z suchą bułką smile
Mega śmiech jak dla mnie smile Mężem wspomnianej znajomej ten pan już nie jest, obraził się na amen wink
Oczywiście taka forma agresji działa jedynie wtedy, kiedy właśnie jest ktoś kto zgadza się grać w tą gierkę z szantażystą.
Jak dla mnie życie jest za krótkie, żeby się w takie znajomości wdawać.

13

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

bags musze dobrze przeanalizować Twoją wypowiedź i ?dostosować? ją i siebie do rzeczywistości- bo co jak to nie działa?

Otóż im dłużej czytam i zgłębiam temat wychodzi na to, że ani ja ani mój maż nie jesteśmy ani agresywni ani nie stosujemy przemocy? o zgrozo zaraz się zacznie? ale?

My przejedliśmy pewne wzorce traktowania się w rodzinie z naszych domów rodzinnych i radzimy sobie bardziej i mniej z tym na co dzień. O ile żadne z Nas nie chce tego powielać, to czasem jak by się to wszystko wymyka z pod kontroli. I tu to co mogliśmy razem wypracować korzystając z doświadczenia z dzieciństwa już wypracowaliśmy, doszliśmy do tej granicy, a przynajmniej ja doszłam gdzie zdaje sobie sprawę z tego, że sama już nic  więcej nie dam rady zrobić. Za to oboje wiemy, że coś jest nie tak. Ja poszłam o krok dalej i wiem a przynajmniej tak mi się wydaje co to jest ?coś?, ale mój mąż dalej jest na tym etapie że ?coś jest jeszcze coś-em?.

Całym tym katem jest mój teść!! A ja jestem wyrodną, nieszanującą synową bo nie gram w jego grze. Wyjaśnię:  mój teść nie posiada swojego życia, żyje życiem innych osób i to życie innych chce za wszelka cenę kontrolować. I tu pojawiam się ja? bo wszyscy oni żyli tak bo ? on już tak ma?, mój zdrowy rozsadek poradził sobie w takim razie doskonale? zlewanie, dosadne odpowiedzi tak/nie i śmiech? na występującą permanentnie głupotę. Mój maż pozostaje jednak na etapie uczestnictwa w tej grze.

Ale? mimo to nie działa to tak jak bym chciała? i teraz już wiem dlaczego? ten mój teść jest na wyższym poziomie! On swój system terroru fizycznego, psychicznego i finansowego udoskonalił do perfekcji! Mistrz nad mistrzami!

W każdym razie w piątek idę do ośrodka.

14 Ostatnio edytowany przez bags (2013-03-19 19:41:25)

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU
zaniepokojonaS napisał/a:

Całym tym katem jest mój teść!! A ja jestem wyrodną, nieszanującą synową bo nie gram w jego grze. Wyjaśnię:  mój teść nie posiada swojego życia, żyje życiem innych osób i to życie innych chce za wszelka cenę kontrolować. I tu pojawiam się ja? bo wszyscy oni żyli tak bo ? on już tak ma?, mój zdrowy rozsadek poradził sobie w takim razie doskonale? zlewanie, dosadne odpowiedzi tak/nie i śmiech? na występującą permanentnie głupotę. Mój maż pozostaje jednak na etapie uczestnictwa w tej grze.
Ale? mimo to nie działa to tak jak bym chciała? i teraz już wiem dlaczego? ten mój teść jest na wyższym poziomie! On swój system terroru fizycznego, psychicznego i finansowego udoskonalił do perfekcji! Mistrz nad mistrzami!

Ciekawe rzeczy prawisz... ale mnie to ani nie martwi ani nie smieszy. Przerobilem taki schemat bardziej dobitnie. Jeszcze nie wiesz w jakiej "bitwie napoleonskiej" siedzisz...  Co ty Na to:
"Bogobojne" teściowe są zawsze najmądrzejsze..szkoda tylko, że nie szanują i nie słuchają tego co jest w Piśmie Św.napisane. Małżeństwo rzecz święta i żona ma męża a nie mamę, ciocie, wujka, siostrę - MA MĘŻA. Niestety toksyczne matki samotnie wychowujące swoje córki lub matki które wychowują synków na tych co to święci są to najtrudniejszy orzech do zgryzienia.Ty masz właśnie taką teściową , ja miałam właśnie taką matkę.ja swoja matkę zostawiłam to jedna z tych spraw toksycznych które niestety w imię wielkiej miłości rozwalały moje życie na milion kawałków.
Moim zdaniem sprawa jest prosta albo ktoś przemówi Twojej żonie do rozsądku i odetnie pępowinę albo nie masz o co walczyć...pocieszający jest jeden fakt. Z czasem dojdzie do tego, że Twoja zona zrozumie co zrobiła jej matka - nie Ty...i efekt będzie taki, że ją znienawidzi....jeśli Ci na niej nadal zależy to obyś Ty w tym czasie nie był już "byłym" mężem...."
Taki maly przypis z mojego tematu, ktory Ty powielasz... Toksyczny trojkat.
A co do Tescia to musze Cie zmartwic, bo to On Was probuje za wszelka cene przerobic na wlasna modle. A tatko w oczch Twojego meza widocznie jest cacy i basta.

15

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

A jak wygląda przemoc psychiczna wobec mężczyzn ? Może jakaś wyliczanka symptomów ? I nie chodzi mi wcale o bronienie facetów. Co to to nie, jednak ilu z nas też doświadczyło czegoś takiego ? Sądzę, że znalazłoby się całkiem sporo.

16

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU
bags napisał/a:

A co do Tescia to musze Cie zmartwic, bo to On Was probuje za wszelka cene przerobic na wlasna modle. A tatko w oczch Twojego meza widocznie jest cacy i basta.

dlatego trzeba zacząć coś robić, dla siebie i dla Nas.
ostatnim czasem mój mąż zrozumiał pewne sprawy po pewnych incydentach, problem tkwi w tym, że zawsze będzie synem swoich rodziców i choć wie jacy są, co Nam robią i jak to na Nas wpływa, synem pozostaje. Trudno jest przyznać, że osoba Ci tak bliska (matka /ojciec) jest cieniem, który Cię niszczy. Niektórym trzeba lat by to zrozumieć. Mój mąż wie, ale nie rozumie. A ja dopiero teraz zrozumiałam, że "jakoś" to wiedzę sobie poukładał- jakość jednak tego poukładania jest mało stabilna i chwiejna. Jeśli się tkwi w "czymś" trudno spojrzeć na całokształt z dystansem czy całkiem na sucho bez emocji. Jeśli nigdy nie widziało się innej perspektywy trudno też jest zrozumieć, że inna perspektywa istnieje. Tu też jest wpajana bardzo błędna, zła definicja szacunku przez moich teściów swoim dzieciom. Być może im ktoś tak wyprał mózg i tak ten mózg piorą swoim dzieciom.
Pytanie... czy uda się a właściwie czy jest to możliwe by zmienić pewne pojęcia i wartości wpajane przez lata? Czy uznanie pewnych wartości za złe kiedy to tej pory wpajane były za słuszne i te dobre jest możliwe?


O ile dość dużo rozumiem i o wielu tematach potrafię rozmawiać, tak tej ścieżki nikt tkwiący w tym otoczeniu nie da rady naprawić. A ja tkwię w tym wszystkim czy mi się to podoba czy nie.

17 Ostatnio edytowany przez bags (2013-03-21 15:11:48)

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU
zaniepokojonaS napisał/a:

Pytanie... czy uda się a właściwie czy jest to możliwe by zmienić pewne pojęcia i wartości wpajane przez lata? Czy uznanie pewnych wartości za złe kiedy to tej pory wpajane były za słuszne i te dobre jest możliwe?

Mozna  to zmienic, zreformowac ale wskazana jest pomoc specjalisty psychologa.
Bo rozlozyc siebie i te szkodliwe czynniki na czesci pierwsze mozna, ale poskladac we wlasciwy sposob i tak jakby sie tego chcialo, to samemu juz na pewno nie.

zaniepokojonaS napisał/a:

O ile dość dużo rozumiem i o wielu tematach potrafię rozmawiać, tak tej ścieżki nikt tkwiący w tym otoczeniu nie da rady naprawić. A ja tkwię w tym wszystkim czy mi się to podoba czy nie.

I co z tym zrobisz??? bo swiadomie staczasz sie na dno.
Nie stoisz w miejscu czy pniesz w zwiazku do gory.

Zaliczylem tej wspanialej "terapii" 9 m-cy w toksycznym 3 os. malzenstwie i prawie 3 letnim calosciowo zwiazku. potrzebowalem prawie pol roku po rozstaniu, by to zrozumiec w calosci, wyjsc z tego bajzlu i wyrwac sie ze szponow uzaleznienia.
Dopiero teraz, praktycznie od sylwestra moge powiedziec, ze zyje pelna piersia i pne sie dalej... do gory z dala od tego - doslownie - kretynizmu, co sie zwie moje "malzenstwo".

18

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU
zaniepokojonaS napisał/a:

My przejedliśmy pewne wzorce traktowania się w rodzinie z naszych domów rodzinnych i radzimy sobie bardziej i mniej z tym na co dzień.
...
Całym tym katem jest mój teść!! A ja jestem wyrodną, nieszanującą synową bo nie gram w jego grze.
...
Mój maż pozostaje jednak na etapie uczestnictwa w tej grze.

Miło, tzn. nie wiem czy miło, ale w kazdym bądź razie ciekawie jest spotkać kogoś z podobnymi problemami smile

klarek napisał/a:

A jak wygląda przemoc psychiczna wobec mężczyzn ? Może jakaś wyliczanka symptomów ? I nie chodzi mi wcale o bronienie facetów. Co to to nie, jednak ilu z nas też doświadczyło czegoś takiego ? Sądzę, że znalazłoby się całkiem sporo.

Tak na szybko, uwidziane i zasłyszane:

01. "a bo ty zawsze (tu cały katalog gorzkich żali)"

02.  "a bo ty nigdy (kolejna lista)"

03.  "a bo ty ciągle (etc. ważne sprawy)" (przy czym do głowy jej nie przyjdzie, że "zawsze" i "ciągle" bardziej jej dotyczy bo ględzenie odbywa się cyklicznie)

04. " jakiś taki zapyziały, nieświeży jesteś, te spodnie, koszulkę etc to byś do pania już wyrzucił" (przy czym z uporem maniaka kupuje mu jasne rzeczy, bo lepiej i szybciej się brudzą i nie da sobie wytłumaczyć, że on wolałby ciemne, albo wolałby kupować sobie sam a robotę ma taką, że czasem musiałby sie przebierać co kilka minut)

05. "nie masz w czym chodzić, ubierasz sie jak fleja, mąż jest wizytówką żony..." (on jest minimalistą nauczonym żyć oszczędnie a mimo to toleruje stertę markowych szmat i pięć par firmowych dżinsów po 2-3 stówy wiszącuch w szafie i tylko cichutko załka w kąciku kiedy dostanie kolejne pod choinkę, tak nawiasem mówiąc kupione za  własnoręcznie ciężko zarobione pieniądze)

06. "ja nie wiem po co sie truję tymi tabletkami, bo coś nie widzę, żebyś był ostanio zainteresowany, chyba sobie zaczne znaczyć w kalendarzu"

07. "tą brodę to masz jakąś taką... faceci to mają brody... o, Józek to ma brodę... zrobiłbyś coś z tym..." (motyw oczywiście cykliczny)

08. "do fryzjera byś w końcu poszedł..." on zawsze nosił długie włosy, przed ślubem też

09. przez 15 lat nie może nauczyć sie gasić światła za sobą, odkręcać kran nie do końca (prąd, woda, gaz - koszty) i za każdym razem kiedy on zwróci jej uwagę i poprosi, żeby pamietała wyskakuje na niego z przysłowiowym ryjem i pretensjami, że "ciągle, zawsze i nie może sie (on) opanować"

10. każda próba zwrócenia uwagi na chore układy panujące w domu i konkretne problemy, często całkiem poważne (jego szurniety teść a jej ojciec) wywyłuje atak histerii "czemu ty go tak nienawidzisz, co on ci takiego zrobił*??!!"
* boh pomułuj, przeca on właśnie o tym próbuje powiedzieć, co zrobił

Może to być ?

19

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU
bags napisał/a:
zaniepokojonaS napisał/a:

Pytanie... czy uda się a właściwie czy jest to możliwe by zmienić pewne pojęcia i wartości wpajane przez lata? Czy uznanie pewnych wartości za złe kiedy to tej pory wpajane były za słuszne i te dobre jest możliwe?

Mozna  to zmienic, zreformowac ale wskazana jest pomoc specjalisty psychologa.
Bo rozlozyc siebie i te szkodliwe czynniki na czesci pierwsze mozna, ale poskladac we wlasciwy sposob i tak jakby sie tego chcialo, to samemu juz na pewno nie.

zaniepokojonaS napisał/a:

O ile dość dużo rozumiem i o wielu tematach potrafię rozmawiać, tak tej ścieżki nikt tkwiący w tym otoczeniu nie da rady naprawić. A ja tkwię w tym wszystkim czy mi się to podoba czy nie.

I co z tym zrobisz??? bo swiadomie staczasz sie na dno.
Nie stoisz w miejscu czy pniesz w zwiazku do gory.

Zaliczylem tej wspanialej "terapii" 9 m-cy w toksycznym 3 os. malzenstwie i prawie 3 letnim calosciowo zwiazku. potrzebowalem prawie pol roku po rozstaniu, by to zrozumiec w calosci, wyjsc z tego bajzlu i wyrwac sie ze szponow uzaleznienia.
Dopiero teraz, praktycznie od sylwestra moge powiedziec, ze zyje pelna piersia i pne sie dalej... do gory z dala od tego - doslownie - kretynizmu, co sie zwie moje "malzenstwo".

bags napisał/a:

I co z tym zrobisz??? bo swiadomie staczasz sie na dno.
Nie stoisz w miejscu czy pniesz w zwiazku do gory.

bags przeczytałam Twoja historię. Wiem co Cię spotkało, przynajmniej wiem tyle ile Ty napisałeś. Odnoszę wrażenie, że jedynym rozwiązaniem jest rozwód- może dla Ciebie i w Twojej sytuacji tak. Nie znasz natomiast ani mnie ani mojej sytuacji więc wyrokowanie że receptą dla Nas- mnie i męża jest rozwód jest zbytnim uogólnieniem.
Zresztą w każdym małżeństwie są "teście"- trzeba się nauczyć z nimi radzić. Są sytuacje gdzie nie jest to możliwe np. Twoja i są sytuacje gdzie jest to możliwe np. moja.
Otóż nie stoję w miejscu. Ja nie mieszkam z teściami- mieszkałam łącznie przez ponad 3 lata małżeństwa może ze 3 mc. Zawsze staraliśmy się iść "na swoje" i wynajmować mieszkanie gdziekolwiek. Poza tym mój teść mieszka ale nie przebywa w Polsce. Zjawia się na kilka miesięcy- czasem 2-3 mc w roku i właśnie wtedy rujnuje wszystkim dookoła życie, bo swojego nie ma.

Na pewno pewne zagrania mojego męża- można zaliczyć do przemocy psychicznej, ale i moje zagrania są i tak samo je można zaliczyć do takiej samej przemocy. Jutro idę do psychologa z poradni rodzinnej. Sama bez Męża bo wyjechał w delegacje. Zbadam grunt, przedstawię sytuację i mam nadzieje, że ta kobieta pomoże nam radzić sobie z teściem i z tym co on Nam po sobie pozostawia. Zarówno ja jak i Mój mąż zdajemy sobie sprawę z naszej sytuacji i chcemy zasięgnąć pomocy specjalisty.

bags widzisz naprawdę nie każde małżeństwo nie umie rozwiązywać swoich problemów. A kobiety tu zaglądające nie koniecznie są w związkach toksycznych czy całkowicie patologicznych. To stereotyp, że tylko "patologia" i "biedota" szuka pomocy. Wspólnie ze swoim mężem mam udane, szczęśliwe życie, chce jedynie podwyższyć standardy tego życia na jeszcze wyższe. O ile pomogłeś mi swoja pierwsza wypowiedzą, ponieważ zrozumiałam ze można coś z tym zrobić z tymi " jednostkowymi sytuacjami jakie się czasem zdarzają", tak akurat dla nas rozwód nie jest receptą.

20 Ostatnio edytowany przez bags (2013-03-21 18:58:23)

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU
zaniepokojonaS napisał/a:

[
bags przeczytałam Twoja historię. Wiem co Cię spotkało, przynajmniej wiem tyle ile Ty napisałeś. Odnoszę wrażenie, że jedynym rozwiązaniem jest rozwód- może dla Ciebie i w Twojej sytuacji tak. Nie znasz natomiast ani mnie ani mojej sytuacji więc wyrokowanie że receptą dla Nas- mnie i męża jest rozwód jest zbytnim uogólnieniem.

bags widzisz naprawdę nie każde małżeństwo nie umie rozwiązywać swoich problemów. A kobiety tu zaglądające nie koniecznie są w związkach toksycznych czy całkowicie patologicznych. To stereotyp, że tylko "patologia" i "biedota" szuka pomocy. Wspólnie ze swoim mężem mam udane, szczęśliwe życie, chce jedynie podwyższyć standardy tego życia na jeszcze wyższe. O ile pomogłeś mi swoja pierwsza wypowiedzą, ponieważ zrozumiałam ze można coś z tym zrobić z tymi " jednostkowymi sytuacjami jakie się czasem zdarzają", tak akurat dla nas rozwód nie jest receptą.

Stereotypy to kompleksy dawnej epoki, komuny jakiegos zakorzenienia w "niezmiennych" zasadach tak bym to okreslil.
A do rozwodu nie zachecam Ciebie nie zalecam i nie zmuszam. Dalem zagadnienia do przemyslenia, rozwazenia i etc., podajac siebie jedynie za przyklad. To tylko tyle i az tyle z mojej strony. big_smile

21

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

Z cyklu ogródkowego:

11. on idzie coś podłubać, nie przebiera się na roboczo bo tylko na moment albo ciuchy ma już takie, że dobrudzi i da do prania, a ona tylko na to czeka, wpada i się zaaaczyyyyyyna:
"w tych spodniach, a przebrałbyś, czemu nie przebierzesz, wybrudzisz, zniszczysz, a kto będzie prał...nowiutka koszula..."

12. teraz ona coś robi, kończy i zaczyna ględzić "jaka zapracowana, że robi i robi a nikt nie pomoże, pies z kulawą nogą się nie zainteresuje czy w ogóle jeszcze żyje, czy tam nie umarła"

13. ona coś robi, on nauczony doświadczeniem podchodzi i pyta czy coś pomóc, na co słyszy "a domyśliłbyś się sam co!!!"

14. on coś robi, jakieś bardzo męskie prace,  gips, beton - wiadomo, że trzeba szybko skończyć zanim zwiąże, stwardnieje... na to wpada ona i woła na obiad, że na stole, wystygnie, zimnioki skołceją, że ma być już... NIEEE??? to ona się stara, żeby z głodu nie zdechł a tu taka wdzięczność, że nie szanuje jej pracy, że ma ją za nic i się z nią nie liczy
(sytuacja oczywiście z gatunku tych nawracających jak niedoleczona angina, wystarczyło by się wcześniej umówić, ale to niestety a-wy-ko-nal-ne)

Jeszcze takie coś widziałem (i całą masę zdarzeń analogicznych):

15. na stole leży pilot od tv, on go bierze do ręki i po chwili odkłada, ale nie na dokładnie to samo miejsce, z którego wziął, więc wysłuchuje że "to jej pokój, jej telewizor, jej pilot, ona tu ma porządek, sprząta, układa, a wszyscy tylko chodzą i bałaganią a ona nie nadąża żeby za nimi sprzątać"

smile

22

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

Witam,

Podejrzewam, ze jestem ofiara przemocy psychicznej w zwiazku, ale nie wiem, jak sie od niej uwolnic. Zaczne od poczatku.

Mieszkalam od 7 lat w Anglii, gdzie poznalam mojego meza. Poczatkowo nasz zwiazek byl wzorowym. Ja skonczylam studia filmowe, ale z praca trudno w takim zawodzie, wiec dostalam awans w swojej pracy. I tu zaczely sie problemy. Ja duzo pracowalam za te sama stawke (kapitalizm). Maz odszedl z pracy. Niby szukaljej, ale nieudolnie, a ja zaszlam w ciaze. Coagle duzo pracowalam, ale bylam tez odpowiedzialna za caly dom.

Gdy nasza coreczka miala 2.5 tyg, maz wyjechal do Kanady (ma obywatelstwo). Wlasnie do niego przylecialysmy. Ja nie moge jeszcze pracowac, a maz sie ciagle na mnie wyrzywa. Ciagle cos robie nie tak (nawet nie umiem siedzieckiem zajac, chociaz bylam z nia sama przez 8 m-cy i wyrosla na zdrowa rezolutna dziewczynke). Chce odejsc, ale jak odejde on nie bedzie mnie sponsorowal w Kanadzie, a do Anglii nie chce wracac, bo niczego tam nie mam, tylko dlugi...

Chcialabym wrocic do Polski, ale cale moje dorosle zycie bylo za granica. Nie chce zyc na garnuszku rodzicow, a boje sie, ze nie znajde pracy, a mam juz 30 lat. prosze, pomozcie! Maz rowniez uwaza, ze byl przesladowany przeze mnie, moja rodzine i cale miasteczko, w ktorym zylismy w Anglii. Co robic?

23

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

Witam. Znalazłam ten watek szukając w internecie czegoś odnośnie znęcania się psychicznego. Zastanawiam się czy mam prawo myśleć że jestem jedną z takich ofiar....

Może postaram się w miarę krótko opiszę moją sytuację.....

Od 10 lat jestem w związku, od 7 lat jesteśmy małżeństwem. mamy dwoje dzieci (4 i 6 lat) mieszkamy w domu z rodzicami męża. Od czasu pojawienia się pierwszego dziecka źle się zaczęło dziać w naszym małżeńskie, zaczęłam dostrzegać pewne oznaki kryzysu, oddalenia się od siebie. Niestety moje próby zwrócenia uwagi  mężowi na ten problem spełzły na niczym! Po 2 latach pogłębiającego się kryzysu osiągnęliśmy apogeum a ja popadłam w depresję. W końcu udało mi się namówić go na terapię małżeńską....dojrzałam światełko w tunelu....spotkania z psychologiem zaczęły dawać jakieś pozytywne efekty,niestety nie na długo bo i terapii nie udało nam się skończyć bo:najpierw mąż był przeziębiony, potem powiedział że nie ma pieniędzy na spotkania, później usłyszałam że nie ma czasu. Pomyślałam ok, rzeczywiście z pieniędzmi jest krucho...może dzięki tym kilku spotkaniom jakoś damy radę sami to naprawić....Przez pól roku był spokój...niestety potem wszystko zaczęło wracać jak bumerang...

Głównym problemem w naszym małżeństwie jest to że:

- mąż mnie nie szanuje i nie wspiera
- non stop jestem przez niego oszukiwana
- ciągle składa obietnice których nie dotrzymuje (jakby to robił na odwal się, dla świętego spokoju)
- NON STOP ZWIERZA SIĘ SWOJEJ MATCE Z NASZYCH PROBLEMÓW!
- uważa że on nie jest niczemu winien, że wszystko co się dzieje w naszym związku to moja wina
-zaczął nastawiać dzieci przeciwko mnie.

Przez tych prawie 5 lat nasłuchałam się od niego i od jego matki że jestem zła żoną,złą matką, że jestem leniem i syfiarzem

Jak kiedyś nie wytrzymałam i mu powiedziałam że któregoś dnia moja psychika w końcu nei wytrzyma, że odejdę to mi powiedział że mogę się pakować i odchodzić bo nikt mnie siła nie trzyma ale sama bo on dzieci mi nie odda, że on sie już postara z rodizną o to żebym ich nie dostała....

Mąz utrudnia mi wychowanie dzieci, kwestionuje i krytykuje każdą moją metodę wychowawczą.

Przykład nagminnego zachowania:

Jak mam na II zmianę i wracam do domu przed 23 dzieci nigdy nie śpią! Jak mu tłumaczyłam że one o 21 najpóźniej muszą być w łóżkach to zostałam olana! Często po kolacji i kąpieli jak dzieci lądują w łóżkach zaczyna się "jazda" - ja nie chce spać, ja chce siku, ja chce pić i JA JESTEM GŁODNA! Ja się postawię, jestem twarda i konsekwentna, mówię dzieciom że nie ma żadnego jedzenia bo jedli kolację a teraz mają iść spać bo jutro idą do przedszkola...to wtedy się nasłucham że jestem wyrodną matką BO GŁODZĘ DZIECI! Raz olałam sprawę...pośniedziałym sobie że mam dosyć użerania się, skoro on uważa że wie lepiej to niech sam sobie radzi...skończyło się na tym że o północy gotował córce makaron bo ONA CHCIAŁA rosół....potem jak go jadła usłyszanym od niego że mam jej włączyć bajkę bo ona chce!

Ale to ja jestem złą matką!

Przykład świeży z wczoraj!

Dzieci wykąpałam, nakarmiłam i o 21 posłałam spać...miałam czytać im bajkę.....i zaczęła się jazda bez trzymanki! Córka stwierdziła że spć nie chce i nie będzie, uciekała mi z pokoju, jak zamykałam drzwi i jej nie wypuszczałam to mnie okładała rękami i się rechotała....on zaczął mi zwracać uwagę że CO JA WYCZYNIAM! Powiedziałam mu że ma się nie wtrącać bo jego metody wychowawcze sa o kand dupy rozbić to uszłysząłam że ja z domu wyniosłam patologie iże to on wie lepiej....zrezygnowałam i poszłam do pokoju....minuty mijały a córka nie spała, polazła za mną do pokoju i dalej mi dokuczała, ja coraz bardziej traciłam cierpliwość bo mąz nie robił nic! stał tylko na przedpokoju i mówił "Maja no chodź spać, Maja no chodź spać" i NIC WIĘCEJ!.....W końcu się wkurzyłam, wygoniłam ją z naszego pokoju i zamknełam drzwi żeby nie wlazła...maż jej nie zabrał spac tylko stał pod drzwiami patrzył jak ona wali w nie drewnianą łyżką i gadał do niej "Maja no chodź spać, przecież widzisz że mam cię tam nie chce" W końcu  o ok. 22:40 jej szaleństw włączył jej bakę bo ona chciała! Za chwilę słyszę jak mówi do niego "jestem głodna" on do niej "a co chcesz zjeść" ona: "batonika", on: "nie mamy batoników ale mam ma czekoladę to niech ci da" ona: "babcia ma, chodź do niej ona mi da".....i co poszedł!

Dziś usłyszałam że to JA zachowałam się jak gówniara! A jego metoda była dobra bo dał ziecku batona (o 23:00!!!) zjadła i poszła spać bo dostała to co chciała....W między czasie jeszcze jak ją usypiał to usłyszałam jak ją buntuje przeciwko mnie mówiąc jej "co brzydko sie mama zachowuje?, nie lubisz jak sie tak zachowuje no nie?" Myślałam że go udusze gołymi rękami!!!!!!

Do tego mąz non stop mnie okłamuje!

Przykłąd bierzący:

dostał wypłatę za luty, miał opłacić część racunków (reszta miała iśc z mojej wypłaty którą dostaję 10 dni później) Po 2 tygodniach okazało się że opłaty dalej są nie zrobione....a on cały czas mnie okłamywał i na moje pytanie "zrobiłes przelewy" słyszłąm odpowiedź "tak wczoraj"

Po 30 telefonie z banku z zapytaniem czemu zalegamy ze spłatą nie wytrzymałam i wybuchłam! żądałam od niego odpowiedzi czemu dalej nie opłacił rachunków! że ma mi natychmiast pokazać potwierdzenia przelewu to powiedział że on nic nie musi a rachunki opłaci do końca tygodnia....jak się go spytałam co zrobił z wypłatą skoro na czas nie opłacił rachunków to usłyszałam tylko że "miałem inne zobowiązania"....

Jak syn przywlekł z przedszkola jelitówkę to usłyszałam że to moja wina bo karmię dzieci śmieciowym jedzeniem (miał na mysli słodycze które im czasem kupuję i jogurty typu mone) Jak raz zabrałam dzieci na zakupy i dla frajdy jeździliśmy autobusami to usłyszałam że jestem niepoważna i nieodpowiedzialna bo znęcam się nad dziećmi!

Jak kiedyś zabrałam dzieci na spacer (Wczesna wiosna) a po 4 dniach córka z przedszkola przywlekła znowu jakieś przeziębienie to usłyszałam że to MOJA wina bo zabrałam dzieci na dwu godzinny spacer!

Jak mu móię że matka nim manipuluje, że robi wszystko żeby się mnie pozbyć z domu, że NIE MA PRAWA chodzić do niej i jej się żalić to usłyszałam że sobie to uroiłam, że mi się nudzi i szukam atrakcji....

nie raz usłyszałam że jestem psychiczna, że jestem wariatką.....wiem popadłam w depresję, załamałam się totalnie tak że żyć mi się odechciało....ale zamiast wsparcia dostałam od niego same kpiny i krytykę

Jak w sobotę przed pójściem do pracy na II zmianę powiedziałam muże wyciągnełam mięso na rosól żeby ugotował dzieciom (on w weekendy nie pracuje) to usłyszanym że sama mogę to zrobić bo mam jeszcze czas przed pracą....

Jak mu powiedzioną że wykańcza mnie psychicznie to usłyszałam że mam przestać mu wciskać takie bzdury....

Wiem sama święta nie jestem! Ja to wiem i umiem się do tego przyznać! Wiem że doprowadzona do kompletnej ostateczności wydzieram przysłowiowego ryja a wtedy nie kontroluje tego co mówię.....ale ja już po prostu nie mam sił!

Czuję się jak nic nie warte gówno!

Najgorsze jest to że on w śród obcych czy znajomych taki nie jest! Wszyscy się dziwią że jak mogę na niego narzekać a on taki złoty chłopak....no flaki mi się wywracają jak tego słucham!

Jestem tak wymęczona psychicznie że nawet nie ma już sił płakać.....

Nie wiem co mam robić...czy w ogóle mam prawo czuć się ofiarą w tym wszystkim? a może sama jestem takim tyranem bo przecież krzykiem domagam się swojego.....

Nie pojmuję jak człowiek który przyrzekał mi przed ołtarzem miłość i szacunek może doprowadzać mnie do takich skrajnych emocji!

Moje koleżanki (które bardzo mnie wspierają i bez nich chyba już dawno palnęłabym se w łeb) doradzają mi żeby nie reagować! że on specjalnie mnie prowokuje bo wie że mnie to wytrąci z równowagi.....uwierzcie mi że się staram serio! Naprawdę się staram ale w pewnym momencie po prostu już nie mogę i wybucham jak granat.....

Nie wie już co mam robić, w co wierzyć.....czy to już kompletny koniec i uciec jak najdalej czy liczyć że może w końcu przejrzy na oczy, że zrozumie że postępowanie jego i jego matki jest złe...chodź on twierdzi że się bezpodstawnie czepiam....

Poza tym BOJĘ SIĘ że on mi zabierze dzieci! Dzieci są dla mnie wszystkim, jak mi je zabierze to mi po prost pęknie serce! Poza tym patrzę realnie i wiem że nie będzie mnie stac na to aby samej wynając i opłacić dla mnie i dzieci mieszkanie, choźby jednopokojowe....

Nie ma już sił, nie wiem co ma robić, jestem totalnie rozchwiana emocjonalnie!

24

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

A co powiesz o samotnym lub kolezenskim 3 -5 dniowym wyjeździe z domu w jakieś fajne miejsce, żeby zwyczajnie odpocząć? albo cykliczne spotkania w "babskim" gronie na pogaduchy lub fitness...
Co do metod wychowawczych, to można skonsultować się wspólnie z mezem u psychologa np.w poradni., wspólnie poszukać czegoś na ten temat.
Kiedy ostatnio jako rodzina spędziliście wspólnie z dziećmi czas?
Kiedy jako para byliście gdzieś tylko we dwoje?
Jak dbacie z mężem o siebie nawzajem?

25

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU
Zecora napisał/a:

Witam. Znalazłam ten watek szukając w internecie czegoś odnośnie znęcania się psychicznego. Zastanawiam się czy mam prawo myśleć że jestem jedną z takich ofiar....

Może postaram się w miarę krótko opiszę moją sytuację.....

Od 10 lat jestem w związku, od 7 lat jesteśmy małżeństwem. mamy dwoje dzieci (4 i 6 lat) mieszkamy w domu z rodzicami męża. Od czasu pojawienia się pierwszego dziecka źle się zaczęło dziać w naszym małżeńskie, zaczęłam dostrzegać pewne oznaki kryzysu, oddalenia się od siebie. Niestety moje próby zwrócenia uwagi  mężowi na ten problem spełzły na niczym! Po 2 latach pogłębiającego się kryzysu osiągnęliśmy apogeum a ja popadłam w depresję. W końcu udało mi się namówić go na terapię małżeńską....dojrzałam światełko w tunelu....spotkania z psychologiem zaczęły dawać jakieś pozytywne efekty,niestety nie na długo bo i terapii nie udało nam się skończyć bo:najpierw mąż był przeziębiony, potem powiedział że nie ma pieniędzy na spotkania, później usłyszałam że nie ma czasu. Pomyślałam ok, rzeczywiście z pieniędzmi jest krucho...może dzięki tym kilku spotkaniom jakoś damy radę sami to naprawić....Przez pól roku był spokój...niestety potem wszystko zaczęło wracać jak bumerang...

Głównym problemem w naszym małżeństwie jest to że:

- mąż mnie nie szanuje i nie wspiera
- non stop jestem przez niego oszukiwana
- ciągle składa obietnice których nie dotrzymuje (jakby to robił na odwal się, dla świętego spokoju)
- NON STOP ZWIERZA SIĘ SWOJEJ MATCE Z NASZYCH PROBLEMÓW!
- uważa że on nie jest niczemu winien, że wszystko co się dzieje w naszym związku to moja wina
-zaczął nastawiać dzieci przeciwko mnie.

Przez tych prawie 5 lat nasłuchałam się od niego i od jego matki że jestem zła żoną,złą matką, że jestem leniem i syfiarzem

Jak kiedyś nie wytrzymałam i mu powiedziałam że któregoś dnia moja psychika w końcu nei wytrzyma, że odejdę to mi powiedział że mogę się pakować i odchodzić bo nikt mnie siła nie trzyma ale sama bo on dzieci mi nie odda, że on sie już postara z rodizną o to żebym ich nie dostała....

Mąz utrudnia mi wychowanie dzieci, kwestionuje i krytykuje każdą moją metodę wychowawczą.

Przykład nagminnego zachowania:

Jak mam na II zmianę i wracam do domu przed 23 dzieci nigdy nie śpią! Jak mu tłumaczyłam że one o 21 najpóźniej muszą być w łóżkach to zostałam olana! Często po kolacji i kąpieli jak dzieci lądują w łóżkach zaczyna się "jazda" - ja nie chce spać, ja chce siku, ja chce pić i JA JESTEM GŁODNA! Ja się postawię, jestem twarda i konsekwentna, mówię dzieciom że nie ma żadnego jedzenia bo jedli kolację a teraz mają iść spać bo jutro idą do przedszkola...to wtedy się nasłucham że jestem wyrodną matką BO GŁODZĘ DZIECI! Raz olałam sprawę...pośniedziałym sobie że mam dosyć użerania się, skoro on uważa że wie lepiej to niech sam sobie radzi...skończyło się na tym że o północy gotował córce makaron bo ONA CHCIAŁA rosół....potem jak go jadła usłyszanym od niego że mam jej włączyć bajkę bo ona chce!

Ale to ja jestem złą matką!

Przykład świeży z wczoraj!

Dzieci wykąpałam, nakarmiłam i o 21 posłałam spać...miałam czytać im bajkę.....i zaczęła się jazda bez trzymanki! Córka stwierdziła że spć nie chce i nie będzie, uciekała mi z pokoju, jak zamykałam drzwi i jej nie wypuszczałam to mnie okładała rękami i się rechotała....on zaczął mi zwracać uwagę że CO JA WYCZYNIAM! Powiedziałam mu że ma się nie wtrącać bo jego metody wychowawcze sa o kand dupy rozbić to uszłysząłam że ja z domu wyniosłam patologie iże to on wie lepiej....zrezygnowałam i poszłam do pokoju....minuty mijały a córka nie spała, polazła za mną do pokoju i dalej mi dokuczała, ja coraz bardziej traciłam cierpliwość bo mąz nie robił nic! stał tylko na przedpokoju i mówił "Maja no chodź spać, Maja no chodź spać" i NIC WIĘCEJ!.....W końcu się wkurzyłam, wygoniłam ją z naszego pokoju i zamknełam drzwi żeby nie wlazła...maż jej nie zabrał spac tylko stał pod drzwiami patrzył jak ona wali w nie drewnianą łyżką i gadał do niej "Maja no chodź spać, przecież widzisz że mam cię tam nie chce" W końcu  o ok. 22:40 jej szaleństw włączył jej bakę bo ona chciała! Za chwilę słyszę jak mówi do niego "jestem głodna" on do niej "a co chcesz zjeść" ona: "batonika", on: "nie mamy batoników ale mam ma czekoladę to niech ci da" ona: "babcia ma, chodź do niej ona mi da".....i co poszedł!

Dziś usłyszałam że to JA zachowałam się jak gówniara! A jego metoda była dobra bo dał ziecku batona (o 23:00!!!) zjadła i poszła spać bo dostała to co chciała....W między czasie jeszcze jak ją usypiał to usłyszałam jak ją buntuje przeciwko mnie mówiąc jej "co brzydko sie mama zachowuje?, nie lubisz jak sie tak zachowuje no nie?" Myślałam że go udusze gołymi rękami!!!!!!

Do tego mąz non stop mnie okłamuje!

Przykłąd bierzący:

dostał wypłatę za luty, miał opłacić część racunków (reszta miała iśc z mojej wypłaty którą dostaję 10 dni później) Po 2 tygodniach okazało się że opłaty dalej są nie zrobione....a on cały czas mnie okłamywał i na moje pytanie "zrobiłes przelewy" słyszłąm odpowiedź "tak wczoraj"

Po 30 telefonie z banku z zapytaniem czemu zalegamy ze spłatą nie wytrzymałam i wybuchłam! żądałam od niego odpowiedzi czemu dalej nie opłacił rachunków! że ma mi natychmiast pokazać potwierdzenia przelewu to powiedział że on nic nie musi a rachunki opłaci do końca tygodnia....jak się go spytałam co zrobił z wypłatą skoro na czas nie opłacił rachunków to usłyszałam tylko że "miałem inne zobowiązania"....

Jak syn przywlekł z przedszkola jelitówkę to usłyszałam że to moja wina bo karmię dzieci śmieciowym jedzeniem (miał na mysli słodycze które im czasem kupuję i jogurty typu mone) Jak raz zabrałam dzieci na zakupy i dla frajdy jeździliśmy autobusami to usłyszałam że jestem niepoważna i nieodpowiedzialna bo znęcam się nad dziećmi!

Jak kiedyś zabrałam dzieci na spacer (Wczesna wiosna) a po 4 dniach córka z przedszkola przywlekła znowu jakieś przeziębienie to usłyszałam że to MOJA wina bo zabrałam dzieci na dwu godzinny spacer!

Jak mu móię że matka nim manipuluje, że robi wszystko żeby się mnie pozbyć z domu, że NIE MA PRAWA chodzić do niej i jej się żalić to usłyszałam że sobie to uroiłam, że mi się nudzi i szukam atrakcji....

nie raz usłyszałam że jestem psychiczna, że jestem wariatką.....wiem popadłam w depresję, załamałam się totalnie tak że żyć mi się odechciało....ale zamiast wsparcia dostałam od niego same kpiny i krytykę

Jak w sobotę przed pójściem do pracy na II zmianę powiedziałam muże wyciągnełam mięso na rosól żeby ugotował dzieciom (on w weekendy nie pracuje) to usłyszanym że sama mogę to zrobić bo mam jeszcze czas przed pracą....

Jak mu powiedzioną że wykańcza mnie psychicznie to usłyszałam że mam przestać mu wciskać takie bzdury....

Wiem sama święta nie jestem! Ja to wiem i umiem się do tego przyznać! Wiem że doprowadzona do kompletnej ostateczności wydzieram przysłowiowego ryja a wtedy nie kontroluje tego co mówię.....ale ja już po prostu nie mam sił!

Czuję się jak nic nie warte gówno!

Najgorsze jest to że on w śród obcych czy znajomych taki nie jest! Wszyscy się dziwią że jak mogę na niego narzekać a on taki złoty chłopak....no flaki mi się wywracają jak tego słucham!

Jestem tak wymęczona psychicznie że nawet nie ma już sił płakać.....

Nie wiem co mam robić...czy w ogóle mam prawo czuć się ofiarą w tym wszystkim? a może sama jestem takim tyranem bo przecież krzykiem domagam się swojego.....

Nie pojmuję jak człowiek który przyrzekał mi przed ołtarzem miłość i szacunek może doprowadzać mnie do takich skrajnych emocji!

Moje koleżanki (które bardzo mnie wspierają i bez nich chyba już dawno palnęłabym se w łeb) doradzają mi żeby nie reagować! że on specjalnie mnie prowokuje bo wie że mnie to wytrąci z równowagi.....uwierzcie mi że się staram serio! Naprawdę się staram ale w pewnym momencie po prostu już nie mogę i wybucham jak granat.....

Nie wie już co mam robić, w co wierzyć.....czy to już kompletny koniec i uciec jak najdalej czy liczyć że może w końcu przejrzy na oczy, że zrozumie że postępowanie jego i jego matki jest złe...chodź on twierdzi że się bezpodstawnie czepiam....

Poza tym BOJĘ SIĘ że on mi zabierze dzieci! Dzieci są dla mnie wszystkim, jak mi je zabierze to mi po prost pęknie serce! Poza tym patrzę realnie i wiem że nie będzie mnie stac na to aby samej wynając i opłacić dla mnie i dzieci mieszkanie, choźby jednopokojowe....

Nie ma już sił, nie wiem co ma robić, jestem totalnie rozchwiana emocjonalnie!

Dla niego jesteś ścierka. To chciałaś usłyszeć? Dla mnie jednak jesteś człowiekiem i dobrze że widzisz ze szacunek jest bardzo ważny. Jego brak wyniszcza człowieka. Ogolnie to nie ma się tu czego bać decyzji bo strach to obawa przez tym, bo się chce utrzymać obecny stan rzeczy. Jak zrozumiesz ze się w tym nie da być "zdrowym" człowiekiem, nie da się dac dzieciom odpowiedniego przykładu, dopiero wtedy będzie Ci latwiej podjąć decyzje. Najpierw jednak sama musisz odrobić te "lekcje".

26

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

Wszystkim ofiarom przemocy psychicznej, tkwiacym w toksycznych zwiazkach polecam ksiazke "Moje dwie glówy"  Mai Friedrich, to dzieki tej ksiazce zrozumialam wszytskie mechanizmy i okrucienstwa przez ktore moja psychika byla rujnowana i wyrwalam sie ze szponow toksycznej relacji, ta ksiazka uratowala mi zycie, jest jedynym poradnikiem ktory dotarl do mnie mimo przestudiowania masy lektury.
Psychopaci polują tuż obok, na nas. Sprawiają dobre wrażenie, bez trudu pozyskują zaufanie i bezpardonowo je sprzeniewierzają. Możesz ich spotkać w pracy, w rodzinie, wśród znajomych i nowo poznanych. Tylko część spośród nich to przestępcy czy brutalne osiłki. Większość żyje wśród nas, nie wzbudzając podejrzeń. I mogłoby Cię to nie obchodzić, ot, jedno z wielu zjawisk tego świata, zarezerwowanych dla znawców tematu. Ale co, jeśli jeden z nich weźmie sobie Ciebie na swój widelec i uzna, że potrzebuje właśnie takiej, jak Ty, partnerki?

Jeśli już żyjesz w bolesnym, krzywdzącym Cię związku, to w książce ?Moje dwie głowy? Mai Friedrich nie znajdziesz pomysłu na to, jak sprawić, by partner lepiej Cię traktował. Autorka bezlitośnie odziera ze złudzeń potencjalne czytelniczki, które liczą na jakiś magiczny lub specjalistyczny sposób na ?odtrucie? ich toksycznego, zdeprawowanego partnera. Recepta jest krótka: ?UCIEKAJ! Byle do przodu!?, choć jak się okazuje nie tak łatwa do zrealizowania. Jednak możliwa ? na podstawie własnego doświadczenia i przetrawienia ?tony? fachowej literatury Maja daje nie tylko nadzieję na powodzenie takiej zdrowej ucieczki, ale też i cały wachlarz przećwiczonych na samej sobie bardzo życiowych, zaskakująco konkretnych wskazówek. To nie ckliwy amerykański poradnik, pełen trywialnych sloganów ? to zestaw survivalowy, opracowany własnym potem i łzami. Przy okazji fantastyczna śmiechoterapia.

27

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

witam. Mam 29lat. mój partner 45. z tego 15 przesiedział w wiezieniu. na początku było miedzy nami jak w bajce ale teraz jest masakra. jest alkoholikiem. nie zwraca uwagi na to gdzie i z kim jesteśmy. ubliza mi, wyzywa od najgorszych, straszy ze udezy, szarpie. zabiera mi pieniądze, 3 razy mnie udezyl ale oddalam. nie jestem bezbronna na ciosy ale jego słowa mnie rania bardziej niż wszystko, nie umiem uwiezyc w siebie. mój poprzedni partner traktowal mnie tak samo.... czy to zachowanie jest przemocą psychiczna??? żadne moje uwagi ze mnie krzywdzi nie dzialaja na niego. ani słowa, ani lzy....

28

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

zalezy w jaki sposób wyrażane są te oznaki, o jakich Pani pisze. Kobiety, które doznaja przemocy psychicznej, bardzo czesto nie umieją nawet tak tego przedstawić, jak wygląda naprawdę, bo wydaje im sie że przecież kazdy ma swoje problemy, kłotnie itp. Mówiąc, opowiadając o problemach często juz w głowie usprawiedliwiamy niektóre reakcje, przedstawiając sytuacje jakby były całkiem normalne. Być czy nie być w takim związku? Jest to dość trudne, bowiem mimo iż jesteśmy krzywdzone przez partnerów, to ich kochamy. Ja sama jestem w takim związku, mimo iż oboje mamy wyższe wykształcenie, nawet oboje robilismy podyplomówki. Mimo tego, będąc na terapii, stwierdzono jednoznacznie juz po pierwszym spotkaniu, że jest to mocny przemocowo związek. W sprawie szczegółów zapraszam na mojego bloga kobietanakrancuwytrzymalosci Niektóre sprawy wygladaja z pozoru niepozornie, dopiero konretne przykłady pokazują w jakiej atmosferze trzeba żyć...

29

Odp: OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

Miałem kiedyś koleżankę, która miała facet, który się nad nią znęcał.....masakra a ona to w ogóle nic nie reagowała.

Posty [ 29 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » OZNAKI PRZEMOCY PSYCHICZNEJ W ZWIAZKU

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024