Witam. Od paru dni czuję się tak jakby umarlo we mnie wszystko. Straciłam pracę, ktorej poświęciłam 6 lat życia.
Pracowałam na stanowisku kierowniczym bardzo odpowiedzialnym. Miałam pod sobą zespoł ludzi ( okolo 200osób) i dużo poważnych zleceń slużbowych związanych z Ochroną. Uwielbiałam tą pracę i dla ludzi byłam nie tylko szefem ale czlowiekiem, na ktorego każdy mogł liczyć. Miałam określone grono najbliższych mi pracowników a nawet mogłam powiedzieć że przyjaciół.
Gdy musiałam odejść, obecnie jestem na urlopie ponieważ moj presez praktycznie chciał się mnie pozbyć. Okazalo się że zawiodłam się na najbliższych. Mogę zrozumieć że każdy boi się utraty pracy i przyszedł nowy szef. Ale widzę jak ich traktuje i jaką od razu wprowadził dyscypline. Byąłm dla nich osobą , na ktora zawsze mogli liczyć, zawsze uważałam że muszą wiedzieć że jestem ich szefową ale i przyjacielem.Dzisiaj dostałam taka nauczkę i podziękowanie za moją dobroć i lojalność. Każdy nawet boi się ze mną kontaktować. Nie potrafię zrozumieć jednego jak ludzie mogą być tak nieuczciwi. Zawsze mowiono mi że jestem naiwna i zbyt ufna. Nie dochodzi do mnie jak można przekreślić tyle lat pracy i to ja walczylam dla nich o wszystko, stawialam się prezsesowi, stawialam warunki. Boli mnie to bardzo że ludzie sa tak fałszywi. Moja asystentka, która przez tyle lat była moją
prawą ręką i pzryjaciółką, teraz udaję że jest przy mnie a tak naprawdę oddala się bardzo szybko. Stworzyłam im pracę na luzie w atmosferze dobroci i chyba wydawalo mi się zaufania. Teraz poustawiani są po kątach i traktowani jak bydło a nie ludzie.
Nie potrafię pozbierac myśli, nie mogę zrozumieć jak tak ludzie potrafią żyć. Jak jeden drugiemu spojrzy w oczy wiedząć jak dużo dla nich zrobiłam, a na pożegnanie bali mi się podać ręke bo patrzal nowy szef.!!!!!!!!!!! mam nadzieje że dostałam nauczkę do końca życia i coś mnie to nauczy. Tylko wiem że mam charakter bardzo ludzki i tylko slabi ludzie nie potrafią wybaczać. Muszę sobie poradzić z tym, jest mi przykro że pęka mi serce ale muszę jakoś sobie to poukladać. Siedzę jak narazie w domu i szukam wyjścia z sutuacji i mam nadzieje że znajdę pracę a sprawiedliwości dosięgnę w sądzie pracy. Nie pozostawię tego bez echa, bo każdemu wielkiemu Prezesowi wydaje się że może wszystko. Pozdrawiam kobietki. Riwcia.
Ojej, masakra kochana, tak mi przykro. Zawsze to bardzo straszne wydarzenie stracić pracę, zwłaszcza jeżeli się ją lubiło i wykonywało z tak dużym zaangażowaniem. Przykre to ,że właśnie ci różni wielcy Panowie prezesi nie doceniają swoich zaufanych kierowników i pracowników. Trzymaj się ! Na pewno znajdziesz coś innego ! Potrzeba właśnie takich ludzkich kierowników jak ty ! A dostałaś wymówienie tak z dnia na dzień ? Czy miałaś wcześniej jakieś sygnały ?
Współczuję Ci bardzo, jednak taklich sytuacji jest naprawdę wiele. Dlatego w życiu stałam się bardziej podejrzliwa i trudno zdobyć moje zaufanie. I morał z tego jest tylko jeden "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedze" a także, najlepiej to liczyć tylko na samego siebie. Takie przyszły czasy, że jeden drugiemu zbija noż w plecy. Smutne ale jakie prawdziwe i aktualne...
Bardzo fajny cytat Natalia!!!! Mądre słowa, dlatego mam taką cichą nadzieje że kiedyś to dobro powróci do mnie podwójnie!
Chciałabym móc cieszyć się dniem dzisiejszym ale nie potrafię bo ufność do ludzi doprowadziłam mnie właśnie do tego stanu w jakim teraz jestem. Zawsze powtarzam swojej córce że nie ma nic bardziej drogiego na świecie jak to że gdy patrzysz w lustro to widzisz w nim siebie - człowieka, który nie musi wstydzić się swojego odbicia. Bo życie to niesienie pomocy innym i lojalność.
Wiem że dalej będę taka głupia i ufna bo cech charakteru nie da się tak w sobie zmienić. Taka jestem i nie życzę nikomu aby musiał
przechodzić to co ja. Mam taką nadzieje że ludzie kiedyś przewiozą się na swojej dwulicowosci a wtedy będzie już za póżno!
Pozdrowionka!
Ojej, masakra kochana, tak mi przykro. Zawsze to bardzo straszne wydarzenie stracić pracę, zwłaszcza jeżeli się ją lubiło i wykonywało z tak dużym zaangażowaniem. Przykre to ,że właśnie ci różni wielcy Panowie prezesi nie doceniają swoich zaufanych kierowników i pracowników. Trzymaj się ! Na pewno znajdziesz coś innego ! Potrzeba właśnie takich ludzkich kierowników jak ty ! A dostałaś wymówienie tak z dnia na dzień ? Czy miałaś wcześniej jakieś sygnały ?
no masakra! dostawałam juz sygnały wcześniej.Stalam się niewygodna bo po raz pierwszy od 6 lat upomnialam się o coś dla siebie, napisałam e-maila do prezesa i do wiadomości nadzoru! To od tej pory mnie znienawidził! Jak mogłam i to ja! Osoba, która dawała sobie tyle lat rade, tylu kontrahentów, ważnych umów, wszystko było zawsze oki. Miałam pod sobą magazyny broni, grupę interwencyjną i byłam poprostu baba z jajami. Zawsze mogli na mnie liczyć! Chociaż preses miał zawsze do mnie pewny respekt i to dało sie odczuć. No i znalazł na mnie wtyczkę ale niestety On zdaje sobię sprawę z tego że jeden mój dokument i zniosę firmę z pola ziemi. Ale jak narazie nie robię nic! Nie potrafię być wredną suką! Boli mnie tylko to jak moi najbliższi się zachowali i dla mnie to nie są ludzie. Ja tak nie potrafiłam i chyba nawet po takiej nauczce się nie zmienię. Wolałam sama nie mieć a dać drugiemu dać! Teraz jestem na urlopie bo nie podpisałam zwolnienia na zasadzie porozumienia stron i oczywiście nadmienione było że nie będę od firmy rościć żadnych spraw finansowych. Nie podpisałam tego a Oni wysłali mnie na zaległy urlop. Wezmę potem chyba l- 4 i pójdę z tym do sądu. Sama mam mieszane uczucia zostałam zraniona i to głęboko przez ludzi, którym tak ufałam i dla których byłam gotowa na wszystko. Książkę bym mogła napisać o tym wszystkim i napewno byłby to bezceler!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam nareczka!
ja też niedawno straciłam pracę dostałam wypowiedzenie po 2 latach tyle że ja za bardzo się nie przejęłam, ponieważ i tak chciałam ją zmienić nie wiązałam z nią przyszłości teraz po prostu mam więcej czasu na szukanie czegoś innego
"porażka jest matką sukcesu"
może to odpowiedni moment na coś własnego?
Dorota84 - łatwo się mówi... Jak się traci pracę, to raczej ciężko zrobić coś twórczego. Ale ogólnie się z Tobą zgadzam - pracowanie na swoim jest dużo lepsze. Tylko założenie firmy, to nie taka prosta sprawa. Pomijając już kwestie finansowe. Ja powoli coś kombinuje, bo trafiłam na konferencję organizowaną przez Darboven, w której kobiety "udowodniły", że zawsze można coś dobrego zrobić dla siebie. No i tak mnie to wszystko zainspirowało, że tworze biznesplan, żeby wystartować w tym konkursie. Obiecują 100 tysięcy do wygrania Co mi tam szkodzi Mam nadzieję, że się uda i więcej nie będę musiała narzekać, że straciłam pracę, bo to nic przyjemnego
Szkoda, że niczego dzisiaj nie można być pewnym... ani tego, że długotrwały związek będzie trwał wiecznie, ani tego, że praca, której się tyle poświęciło pozostanie na długo... Im więcej czytam takich postów, tym smutniej mi się robi... ale motywuje mnie to do działania. I chociaż mam pracę całkiem dobrą (ale nie jest ona szczytem moich marzeń), to od czasu do czasu przeglądam portale z ofertami (jak jobexpress.pl, pracuj.pl, gazetapraca.pl i inne)... czekam aż znajdę pracę idealną i wtedy nie zawaham się ani chwili rzucić tej, którą mam obecnie. I wierzę, że gdzieś tam na końcu świata jest!
Ty wysądź, co masz do wysądzenia, bo nie można dawać sobą pomiatać, ale szukaj innego zajęcia. Myślę, że nie zasługują na Ciebie w tej firmie, w której byłaś. Kobiety z jajami sobie poradzą
Powodzenia!
Przykro mi bardzo , bo po pierwsze stracilas prace, ktora lubilas, a po drugie zawiodlas sie na ludziach, do ktorych wyszlas z sercem. Jest niestety wiele takich ludzi i teraz musisz sie z tym pogodzic, a na przyszlosc uwazac .
Wierze, ze jednak Twoje dobro zostanie wynagrodzone. Glowa do gory, trzeba sie pogodzic z sytuacja i wierzyc, ze bedzie dobrze.Serdecznie pozdrawiam!
Całe życie się hartujemy. Kilka razy trzeba oberwać, a potem podnieść się i nie popełniać tych samych błędów. Przynajmniej ja się staram tak robić. I chyba dlatego zawalczę o własny biznes. A że pójdę trochę na skróty, bo skorzystam z pomocy, to co tam.. Być dla siebie szefem, to chyba lepsze, niż drżeć, że nas ktoś zwolni
z firmą też może się nie udać, trzeba być tego świadomym, ale próbować trzeba, bo lepiej żałować, że coś się nie udało, niż żałować, że się w ogóle nie spróbowało
Ja wręcz mam wrażenie, że z własną firmą jest trudniej. Ale i satysfakcja większa. Ja chcę ograniczyć "negatywne skutki" ewentualnej porażki i dlatego szukam sposobów na sfinansowanie mojego biznesu (z innego źródła, niż moja kieszeń ). Pomijając pozytywne myślenie, bo to jednak jest niezbędne przy zakładaniu czegoś własnego
14 2010-07-23 09:20:42 Ostatnio edytowany przez Dorota84 (2010-07-23 09:21:25)
a bierzesz udział w konkursach wspierających przedsiębiorców? trwa teraz akurat taki specjalnie dla kobiet i niezłą kasę można wygrać
spam
Tak Już trafiłam na to I bardzo się ciesze, bo wygląda obiecująco. W odpowiednim momencie zaczęłam się tym interesować, bo ten konkurs jest do końca sierpnia Dzięki za podpowiedź A Ty tez startujesz?
Potrzebuję sensownej porady! od 4 miesięcy nie pracuję- straciłam pracę ponieważ "miałam swoje zdanie i za głośno je wypowiadałam" -mam 4 letnie doświadczenie w pracy na stanowisku przedstawiciela handlowego i medycznego -zawsze byłam w czołówce najlepszych- wyższe wykształcenie, szereg szkoleń i co z tego - systematycznie chodzę na rozmowy, przechodzę do następnego etapu i nic... dwa razy usłyszałam,że mam za duże kwalifikacje...
zaczynam tracić nadzieję .... niestety krąg moich przyjaciół to sami pracoholicy -tacy sami jak ja kiedyś, więc na częstsze spotkanie niż raz w miesiącu nie mam co liczyć- rozumiem to, telefonami też nie chcę im przeszkadzać w ciągu dnia a wieczorami wiem,że mają swoje rodziny i chcą odpocząć - mój partner też nie pokazuje się wcześniej w domu niż o 21.- też to rozumiem bo teraz on nas utrzymuje i jeszcze spłaca kredyt ...ale nie mam co z sobą zrobić ...jakieś propozycje ?
pozdrawiam
Ktoś kiedyś napisał że "najgorsze doświadczenia w naszym życiu to często furtka do lepszego życia". Dlatego głowa do góry. Często jest tak, że jak spojrzymy z perspektywy czasu, to najgorsze doświadczenie w naszym życiu przyniosło nam w perspektywie jeszcze lepszą pracę, przyjaźń itd. Wtedy warto zadać sobie pytanie: "Czy nie można było już wtedy tak spoglądać na to doświadczenie jak oceniam je dzisiaj?" Wiem, że to niełatwe jednak wiem też, że znajdziesz jeszcze lepszą pracę, prawdziwych przyjaciół i wiarę w ludzi i spojrzysz kiedyś na to doświadczenie i za nie podziękujesz.
Ktoś inny jeszcze powiedział, że "Niebiosa nie dają nam tego czego chcemy, ale tego czego potrzebujemy."