PS - jak się tu pogrubia wybrany fragment tekstu...? ;|
[Xb]tekst[X/b]
Bez 'X'ów rzecz jasna.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » "Przeterminowane", czyli dziewice po trzydziestce
Strony Poprzednia 1 … 9 10 11 12 13 14 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
PS - jak się tu pogrubia wybrany fragment tekstu...? ;|
[Xb]tekst[X/b]
Bez 'X'ów rzecz jasna.
Ok, rozumiem ale bądź co bądź to są dość spore ogólniki, ja po cichu liczyłem na jakieś, jakiekolwiek konkrety.
Ja jestem z natury wolnym duchem, dzikim i niezależnym. Lubię wiele rzeczy robić spontanicznie. Chciałabym móc powiedzieć swojemu mężczyźnie: "Lecimy jutro do Peru?" i usłyszeć: "Jasne!".
PS - jak się tu pogrubia wybrany fragment tekstu...? ;|
[Xb]tekst[X/b]
Bez 'X'ów rzecz jasna.
edit: owszem ale zawsze istnieje jakieś tam prawdopodobieństwo że 'normalnych' jest więcej niż paru. Mimo ogólnego syfu i skurestwienia społeczeństwa i tym podobnych cudów wianków nadal myślę że jak ktoś chce to znajdzie. Też szukam gwoli ścisłości.
Myślę, że nie powinien was dziwić czy bulwersować fakt, że wiele młodych osób chce się wyszaleć i nie szuka partnera na całe życie. Czy trzeba to nazywać zezwierzęceniem? Jak dla mnie to rozbieżność celów i tyle.
xerxses, w tym nie ma niczego złego, pod warunkiem, że takie osoby mówią o tym otwarcie. A niestety zwykle jest tak, że pakują się w związki, obiecują, mydlą oczy, planują przyszłość, prześpią się, "zaliczą" i pozostawiają.
moim zdaniem tak nie jest "zwykle", raczej to jest rzadkość, na pewno jest to frajerstwo
No więc ja dziękuję za takie frajerstwo. Tym samym rzecz sprowadza się do tego, że jestem sama i tą samotność wybieram z pełną świadomością. Nie dziwię się więc, że kobiety po 30-tce są same, nietknięte - to jest moja konkluzja.
No więc ja dziękuję za takie frajerstwo.
Rozumiem Twoje swego rodzaju poirytowanie ale wiesz, ani kobiety ani mężczyźni nie powinni zakładać że druga strona jest jakby 'na wejście' zła, zdradliwa, dwulicowa i tym podobne. Oczywiście że nie jest łatwo trafić na kogoś wartego uwagi jak i zaufanego ale ja tam wierzę że ze którymś tam razem się uda. Co prawda oczywiście ani nie szukam sobie partnerki na siłę ani też nie staram się robić z samotności czegoś co by mnie jakoś bardzo wybitnie dołowało ( choć rzecz jasna, bywa ciężko ). Po prostu, żyje się dalej.
Chyba jednak kazda kobieta chcialaby znalezc fajnego faceta a nie skazywac sie na samotnosc. Czy nie warto zaryzykowac ? To ryzyko mozna ograniczyc, bo zanim sie pojdzie do lozka mozna jakos tego faceta sprobowac rozszyfrowac, ocenic jego intelekt i szczerosc
xerxes, ja już tyle razy ryzykowałam, że mi się nie chce. Poza tym od jakiegoś czasu mam już kogoś na oku .
Myślę, że nie powinien was dziwić czy bulwersować fakt, że wiele młodych osób chce się wyszaleć i nie szuka partnera na całe życie. Czy trzeba to nazywać zezwierzęceniem? Jak dla mnie to rozbieżność celów i tyle.
Hola, hola.
Ja też chciałam się wyszaleć i nadal chcę. Nie wiem dlaczego miałabym utożsamiać szaleństwo z rozwiązłością seksualną...? oO Dla mnie szaleństwem jest taniec od 3:00 nad ranem w fontannie miejskiej, skos ze spadochronem, doznania wynikające z obecności na koncercie ulubionego zespołu etc, etc.
Oczywiście, że 16-latki+ nie szukają miłości po grób, ale wydaje mi się, że jest to etap "trzymania się za rączki", a nie eksperymentowania z seksem. Jeśli któraś z Pań obecnych na forum przeżyła w tych granicach wiekowych swój pierwszy raz, bardzo proszę o podzielenie się doświadczeniami - było fantastycznie? Chciałybyście to powtórzyć w takim wydaniu?
Wątpię. W tym wieku brak gotowości psychofizycznej do podjęcia aktywności seksualnej, a Panowie mistrzami z pewną w te klocki również nie są. Być może mylę się. BYĆ MOŻE.
Rozbieżne cela mogą mieć osoby dorosłe, dojrzałe, ukształtowane. Dzieciaki powinny natomiast w tym czasie uczyć się w szkole i uczyć się budowania relacji uczuciowych, a nie rżnięcia w krzakach. IMHO.
Jeśli wygląda rzecz tak, jak ją Ty przedstawiasz, to W MOJEJ OPINII jest to dążeniem do zezwierzęcenia. Wyłączasz mózg, włączasz instynkt.
EDIT.
Chyba jednak kazda kobieta chcialaby znalezc fajnego faceta a nie skazywac sie na samotnosc. Czy nie warto zaryzykowac ? To ryzyko mozna ograniczyc, bo zanim sie pojdzie do lozka mozna jakos tego faceta sprobowac rozszyfrowac, ocenic jego intelekt i szczerosc
Umawiam się na kawusie i te inne regularnie. Rozszyfrowuję na wejściu, bo i tym facetom chyba nie za bardzo chce się kamuflować. Stąd wnioski o beznadziejności.
xerxes, ja już tyle razy ryzykowałam, że mi się nie chce.
A możesz zdradzić ile tych razów było? Bo ja swego czasu miałem dość 'próbowania' i jestem ciekaw jak rozbieżne są te liczby.
Ciemnooki, nawet nie zliczę. Byłam w kilku związkach, a w kilkanaście innych zapewne chciałam być .
Umawiam się na kawusie i te inne regularnie. Rozszyfrowuję na wejściu, bo i tym facetom chyba nie za bardzo chce się kamuflować. Stąd wnioski o beznadziejności.
Czyli chcesz powiedzieć że Twoje spotkania są albo z kolesiami którym tylko zależy na jednym i/lub jednorazowej akcji lub po prostu są beznadziejni ogólnie jako osoby? So sad.
Wilczyca no to ja już wysiadam. Najpierw mówisz że nikogo nie miałaś i z nikim nie byłaś a teraz że byłaś w kilku związkach. Więc ... byłaś w związkach ale nie czułaś że w nich jesteś hm ... w pełni? W każdym razie - nie zazdroszczę.
Chodziło mi o to, że byłam w kilku związkach, ale z żadnym partnerem nie wylądowałam w łóżku. No dobra, wylądowałam i nawet już gra wstępna była w akcji, ale... doszłam do wniosku, że to jednak zbyt wcześnie, wstałam i się ubrałam.
Vamp napisał/a:Umawiam się na kawusie i te inne regularnie. Rozszyfrowuję na wejściu, bo i tym facetom chyba nie za bardzo chce się kamuflować. Stąd wnioski o beznadziejności.
Czyli chcesz powiedzieć że Twoje spotkania są albo z kolesiami którym tylko zależy na jednym i/lub jednorazowej akcji lub po prostu są beznadziejni ogólnie jako osoby? So sad.
I tak, i nie. Są RÓŻNI - ROŻNIŚCI. W różnym wieku, z różnym wykształceniem, z różnych środowisk. Nie ograniczam się do niczego. Z początku wydają się być hojni, szarmanccy i czarujący, ale trwa to przez ułamek chwili.
Najświeższa sprawa - facet deklarował uczucia, prosił o to, żebym zaufała itd., wiecie o co chodzi, a ostatecznie robił mnie w bambuko. Tolerowałam to przez 3 tygodnie, następnie wyłożyłam kawę na ławę ze szczegółowym opisem jego przewałków, przeżył szok, wypierał się. Posądził o paranoję, a teraz wydzwania po nocach. Ani przepraszam, ani nic w tym stylu jednak nie usłyszałam. Kto tu ma z głowką? ja czy on...? ;|
Generalnie właśnie jakieś takie dziwne rzeczy mnie spotykają. A zdawało mi się, że jestem otwarta i tolerancyjna. Nie udaje mi się jednakże poznać faceta, któremu mogłabym zaufać, który byłby wobec mnie szczery i mial czyste intencje. Nie proszę i nie oczekuję deklaracji na wstępie, nie o to chodzi. Zależałoby mi na randkowaniu na zasadach fai play, kiedy to mogłabym tą druga stronę stosownie poznać i wtedy pomysleć nad stworzeniem związku - konstruktywnego dla obu stron, stabilnego, perspektywistycznego, a następnie dopełnionego poprzez jakże fascynującą sferę intymną tylko komu chciałoby się tyle czasu czekać na akt zbliżenia...?
Vamp chodzilo mi o wyszalec w znaczeniu seksualnym. Młode osoby tzn dwadziescia pare, studenci a nie dzieci po 16 lat. Świadome po prostu. Wierze ze jeszcze trafisz na porzadnego goscia
Moze korzystasz z jakichs portali randkowych ? Mysle ze tam jednak wiecej facetow jest nastawionych na seks
Kto tu ma z głowką? ja czy on...? ;|
Jeżeli to nie jest pytanie retoryczne to odpowiedź jest prosta - ten kto kantuje.
Zależałoby mi na randkowaniu na zasadach fai play, kiedy to mogłabym tą druga stronę stosownie poznać i wtedy pomysleć nad stworzeniem związku - konstruktywnego dla obu stron, stabilnego, perspektywistycznego, a następnie dopełnionego poprzez jakże fascynującą sferę intymną tylko komu chciałoby się tyle czasu czekać na akt zbliżenia...?
Jakbym siebie czytał jakiś czas temu, heh. Komu? Mnie.
Vamp napisał/a:Kto tu ma z głowką? ja czy on...? ;|
Jeżeli to nie jest pytanie retoryczne to odpowiedź jest prosta - ten kto kantuje.
Zależałoby mi na randkowaniu na zasadach fai play, kiedy to mogłabym tą druga stronę stosownie poznać i wtedy pomysleć nad stworzeniem związku - konstruktywnego dla obu stron, stabilnego, perspektywistycznego, a następnie dopełnionego poprzez jakże fascynującą sferę intymną tylko komu chciałoby się tyle czasu czekać na akt zbliżenia...?
Jakbym siebie czytał jakiś czas temu, heh. Komu? Mnie.
Hah To bardzo miło jest mi to czytać
:* :* :*
Vamp chodzilo mi o wyszalec w znaczeniu seksualnym. Młode osoby tzn dwadziescia pare, studenci a nie dzieci po 16 lat. Świadome po prostu. Wierze ze jeszcze trafisz na porzadnego goscia
Moze korzystasz z jakichs portali randkowych ? Mysle ze tam jednak wiecej facetow jest nastawionych na seks
Oj, daję sobie czas do 40-tki, potem rozejrzę się wśród kobiet A tak poważnie: nie jestem ani zdesperowana, ani załamana wielce. raczej zniesmaczona mentalnością społeczeństwa, ale mówię sobie "TRUDNO!" i żyję dalej. Zakładam, że jeśli jedna osoba jest inna - czyli ja -, to jest prawdopodobieństwo, że istnieje też drugi taki outsider jak ja (chociaż osobą wyalienowaną towarzysko nie jestem; raczej: samotna w tłumie.
Moje wypowiedzi sprowadzały się nie do mojej osobistej sytuacji ostatecznie, lecz były wyrazem zrozumienia dla dziewictwa 30-letnich kobiet. POZDRAWIAM WSZYSTKIE PANIE! :*
I UWAGA:
Nie korzystam z portali randkowych Umawiam się z ludźmi poznanymi w realu.
Hah To bardzo miło jest mi to czytać
:* :* :*
A proszę bardzo, mnie się przyda do snu.
jak rozumiem ty jesteś z tych 'wspaniałych'???
A jakże! I proszę, potraktuj to z przymrużeniem oka. Nie mam zamiaru się wywyższać ani bawić w samochwałę, ale na tyle, ile różnych kobiet, związków, poglądów i podejść do życia poznałam, to... Na pewno jestem inna, niż zdecydowana większość kobiet. I raczej w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Przeczytałam cały temt bo tytuł wziełam trochę do sibie. Chociaż do 30 brakuje mi jeszcze 5 lat to nie sądzę, żebym kiedykolwiek straciła dziewcitwo. A dlaczego? - WYGLĄD. Dziwią mnie ataki na wszystkie osby, które uważają, że w tych kwestiach wygląd nie jest najważniejszy. Jest. Kogo obchodzi, że właśnie zaczynam doktorat, skoro jestem tak brzydka, że ludzie aż wyśmiewają mnie na ulicy?
Wygląd jest ważny ale leży gdzieś daleko za charakterem i optymistycznym nastawieniem do świata. Poza tym co z tego że zaczynasz doktorat? Czujesz się lepsza? Dla mnie 99% na doktoratach to tacy nijacy właśnie co nie wiedzieli co z sobą zrobić po studiach. I tak żeby że odpływam od wątku - wiele dziewic jest przeświadczona o swojej wyjątkowości, bardzo silnym egocentryzmie. Znam i widziałem.
Nie mniej jednak często jest że po prostu tak wyszło. I chyba jest też tak że u tych ludzi jakby później budzi się chęć bycia z kimś, u mnie to się ujawniło po studiach-szkoda tylko że po studiach zawieranie nowych znajomości okazało się o wiele trudniejsze...
Wygląd jest ważny ale leży gdzieś daleko za charakterem i optymistycznym nastawieniem do świata.
Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Moim zdaniem nie da się stworzyć udanego związku z kimś, kto ma fajny charakter i fajne podejście do życia, ale prawie w ogóle nas nie pociąga. Tak może być w przyjaźni. Związek w dużym stopniu opiera się na seksie, a żeby uprawiać seks, trzeba odczuwać wzajemne pociąganie.
Poza tym co z tego że zaczynasz doktorat? Czujesz się lepsza? Dla mnie 99% na doktoratach to tacy nijacy właśnie co nie wiedzieli co z sobą zrobić po studiach.
Myślę, że chodziło raczej o to, że nikt nie chce dostrzegać jej zalet intelektualnych, ponieważ wszystko przyćmiewa jej niezbyt atrakcyjny wygląd.
I tak żeby że odpływam od wątku - wiele dziewic jest przeświadczona o swojej wyjątkowości, bardzo silnym egocentryzmie. Znam i widziałem.
W tym akurat nie ma niczego złego, ponieważ dziewice naprawdę są wyjątkowe.
I chyba jest też tak że u tych ludzi jakby później budzi się chęć bycia z kimś, u mnie to się ujawniło po studiach-szkoda tylko że po studiach zawieranie nowych znajomości okazało się o wiele trudniejsze...
Fajną kobietę możesz poznać wszędzie, nawet na tym forum .
Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Moim zdaniem nie da się stworzyć udanego związku z kimś, kto ma fajny charakter i fajne podejście do życia, ale prawie w ogóle nas nie pociąga. Tak może być w przyjaźni. Związek w dużym stopniu opiera się na seksie, a żeby uprawiać seks, trzeba odczuwać wzajemne pociąganie.
Inaczej może napisze bo wyżej za szybko to zrobiłem, chemia jest wskazana, ale wygląd w sensie ogólnych standardów, czyli np zgrabne nogi u kobiety, wysoki wzrost u faceta - ot takie osoby z okładki kolorowego magazynu. Wychodzę z założenia że wygląd i tak się kiedyś opatrzy i kiedyś też zmieni, co najwyżej oczy pozostaną te sam bo one są zawsze młode.
Myślę, że chodziło raczej o to, że nikt nie chce dostrzegać jej zalet intelektualnych, ponieważ wszystko przyćmiewa jej niezbyt atrakcyjny wygląd.
W dalszym ciągu nie widzę związku wysokiej inteligencji z pisaniem doktoratu
Jestem zdania że i tak wygląd jest gdzieś daleko w tyle za sposobem bycia. Kogo lubimy bardziej ładne buzie czy wesołych otwartych ludzi?
chemia jest wskazana, ale wygląd w sensie ogólnych standardów, czyli np zgrabne nogi u kobiety, wysoki wzrost u faceta - ot takie osoby z okładki kolorowego magazynu
Właśnie wręcz przeciwnie - nie chodzi o to, aby kobieta miała tyłek jak Jennifer Lopez, nogi jak Angelina Jolie i talię jak Lara Croft. Chodzi o to, aby podobała się Tobie, aby swoim wyglądem trafiała w Twój gust. A Ty możesz hipotetycznie lubić puszyste kobiety o krótkich nogach i małych piersiach. I grunt, żebyś znalazł taką, która będzie do tego "wzorca" pasować, bo ona da Ci większą satysfakcję z seksu, niż szczupła kobieta z długimi nogami i miseczką E, która z kolei może być "wzorcem" Twojego kumpla.
Dla mnie mój mężczyzna nie musi wyglądać jak Sergei Dragunov (choć bym się cieszyła, gdyby wyglądał), może być niższą ode mnie chudziną, ale nie może pod żadnym pozorem mieć krótkich włosów. Taki jest mój "wzorzec" - krótkowłosi mnie nie pociągają i nie chciałabym z nimi uprawiać seksu, więc o związku nawet nie myślę.
Wilczyca89 - na opak zrozumiałaś moją wypowiedź
Byłaś kiedyś w "poważnym" związku? Bo Twoje zdanie:
"Taki jest mój "wzorzec" - krótkowłosi mnie nie pociągają i nie chciałabym z nimi uprawiać seksu, więc o związku nawet nie myślę."
Przypomina mi moje dawne lata młodzieńcze
Byłaś kiedyś w "poważnym" związku?
Byłam. Mój facet miał na początku krótsze włosy. Zapuścił.
Gdybym nie spotkała na swej drodze pewnego faceta być może byłabym dziewicą po trzydziestce...
Oczekiwanie na wielką miłość, powody religijne, lęk przed własną seksualnością... Chociaż przeciętny Polak zaczyna swoje życie seksualne na długo przed dwudziestym rokiem życia, nie brakuje u nas dziewic po trzydziestce.
Jak postrzegacie w swoim otoczeniu takie osoby? Czy Wasze odczucia w tej kwestii są neutralne, czy może jednak uważacie je za gorsze lub wręcz wybrakowane? A może jest dokładnie odwrotnie, traktujecie ten fakt jak coś wyjątkowego, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu?
I jeszcze... Jak myślicie, jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? Są to świadome decyzje czy częściej jednak decydują okoliczności?
Na podstawie moich informacji (znam całkiem pokaźną liczbę dziewic i prawiczków z tej kategorii wiekowej) oceniłbym, że w 65% jest to kwestia połączenia charakteru i usposobienia z okolicznościami (te czynniki stosunkowo rzadko występują osobno)
Ja również nie uważam takich kobiet za gorsze... w sumie za lepsze też nie. To jest ich życie i ich wybór (albo też konieczność, jeśli jeszcze nie spotkały tego Jedynego). Znam kilka kobiet, które późno straciły dziewictwo, kilka moich koleżanek (w moim wieku lub starszych) jest nadal dziewicami i w ogóle nie przeszkadza to w naszych relacjach, bo i niby czemu miało by przeszkadzać. Ale wiem też, że sama bym tak nie mogła;)
Otóż to, są kobietami, podobnie jak cała reszta kobiet. Większości gejów i lesbijek też w codziennym życiu nie sposób odróżnić od osób heteroseksualnych (nie obnoszą się ze swoją odmiennością).
Ja również nie uważam takich kobiet za gorsze... w sumie za lepsze też nie. To jest ich życie i ich wybór (albo też konieczność, jeśli jeszcze nie spotkały tego Jedynego). Znam kilka kobiet, które późno straciły dziewictwo, kilka moich koleżanek (w moim wieku lub starszych) jest nadal dziewicami i w ogóle nie przeszkadza to w naszych relacjach, bo i niby czemu miało by przeszkadzać. Ale wiem też, że sama bym tak nie mogła;)
Otóż to, są kobietami, podobnie jak cała reszta kobiet. Większości gejów i lesbijek też w codziennym życiu nie sposób odróżnić od osób heteroseksualnych (nie obnoszą się ze swoją odmiennością).
Byłaś kiedyś w "poważnym" związku?
Byłam. Mój facet miał na początku krótsze włosy. Zapuścił.
A jak wyłysieje, to co wtedy? Peruka?
Ja też jestem wybredna - też cenię w facetach pasję, pewność siebie, charyzmę, itd. I znajduję takich facetów. A jak znajdę, to się nie zastanawiam i nie wybrzydzam tylko biorę. Nie siedzę na tyłku i nie marzę o księciu z bajki.
Ciemnooki napisał/a:Vamp napisał/a:Umawiam się na kawusie i te inne regularnie. Rozszyfrowuję na wejściu, bo i tym facetom chyba nie za bardzo chce się kamuflować. Stąd wnioski o beznadziejności.
Czyli chcesz powiedzieć że Twoje spotkania są albo z kolesiami którym tylko zależy na jednym i/lub jednorazowej akcji lub po prostu są beznadziejni ogólnie jako osoby? So sad.
I tak, i nie. Są RÓŻNI - ROŻNIŚCI. W różnym wieku, z różnym wykształceniem, z różnych środowisk. Nie ograniczam się do niczego. Z początku wydają się być hojni, szarmanccy i czarujący, ale trwa to przez ułamek chwili.
Najświeższa sprawa - facet deklarował uczucia, prosił o to, żebym zaufała itd., wiecie o co chodzi, a ostatecznie robił mnie w bambuko. Tolerowałam to przez 3 tygodnie, następnie wyłożyłam kawę na ławę ze szczegółowym opisem jego przewałków, przeżył szok, wypierał się. Posądził o paranoję, a teraz wydzwania po nocach. Ani przepraszam, ani nic w tym stylu jednak nie usłyszałam. Kto tu ma z głowką? ja czy on...? ;|
Generalnie właśnie jakieś takie dziwne rzeczy mnie spotykają. A zdawało mi się, że jestem otwarta i tolerancyjna. Nie udaje mi się jednakże poznać faceta, któremu mogłabym zaufać, który byłby wobec mnie szczery i mial czyste intencje. Nie proszę i nie oczekuję deklaracji na wstępie, nie o to chodzi. Zależałoby mi na randkowaniu na zasadach fai play, kiedy to mogłabym tą druga stronę stosownie poznać i wtedy pomysleć nad stworzeniem związku - konstruktywnego dla obu stron, stabilnego, perspektywistycznego, a następnie dopełnionego poprzez jakże fascynującą sferę intymną tylko komu chciałoby się tyle czasu czekać na akt zbliżenia...?
Ryzykowne (tacy faceci istnieją tylko w twojej wyobraźni, w prawdziwym świecie są rzadsi niż, dajmy na to, dropie w Polsce). Ja jestem szorstki, ale życie naucźyło mnie, że miłość między mężczyzną i kobietą to bardzo niebezpieczna iluzja. Nie trać czasu na jej poszukiwania, bo czegoś takiego nie ma
DirtyDianna napisał/a:Iskra napisał/a:Znam wegetarian, ktorzy potrafia polecic komus jedzenie miesa (np. z przyczyn zdrowotnych). I co? To oznacza, ze sa hipokrytami, choc sami miesa nie jedza?
Przepraszam ale muszę się wtrącić, pomimo że to offtop;) Ale tak, to oznacza że są hipokrytami, bo wegetarianizm to nie tylko dieta, to jest wręcz filozofia życia-przynajmniej dla tych którzy przestali je spożywać nie ze względu że im nie smakuje, ale ze względu na to że to po prostu martwe zwierzęta. Tak więc cóż to za wegetarianin, który dajmy na to poleca komuś jedzenia mięsa (nie ma w mięsie niczego, co nie można byłoby zastąpić), albo idzie do sklepu i kupuje skórzane rękawiczki, lub bierze z półki jajka z hodowli zamkniętej, gdzie kury trzymane były w klatkach. Tak tylko wtrącić chciałam, że przykład niefortunny tym razem był. Nie odbierzcie mnie źle (Ty i taki_on).
Bardzo dobry przykład!
To ,że ktoś jest wegetarianinem nie świadczy o tym ,że ma mieć klapki na oczach.
Jest widocznie świadomy tego ,że mięso jest o wiele lepiej przyswajalne i jak ktoś ma problem ze zdrowiem to nie rzuca w niego swoją teorię ale proponuje alternatywę i moim zdaniem to nie jest hipokryta. Jest jeszcze zdrowy rozsądek, otwartość i tolerancja.
O tak, poza tym człowiek jest z natury drapieżnikiem i nie ma sensu z tym walczyć, ale jeśli ktoś sam jest wegetarianinem i nie narzuca innym swojego stylu życia (to dopiero byłaby hipokryzja, a do tego zamordyzm!), zasługuje na najwyższy szacunek
Zenujące.
Niektórzy nie potrafią czytać ze zrozumieniem, nie chcą. Zbyt uparcie tkwią w swoim widzeniu rzeczywistosci. Co gorsza czują się atakowani, tyle że ja nie bronię mysleć komuś tego co chce, jednak nie jestem w stanie tolerować ignorancji...!!!
Paweł24 to może jest przykre ale niestety zdarzają się przypadki, że dziewczyny tracą cnotę pod presją chłopaka. I ta presja naprawdę istnieje. I pomimo faktu, że dziewczyna nie jest aseksualna (czyli dostrzega swoje potrzeby seksualne) może mimo to nie czuć się gotowa na seks ze swoim chłopakiem. Powody mogą być różne tej niegotowości.
I jeśli taka młoda dziewczyna w wieku np. 16, 17 lat, a czasem nawet i nieco starszym bardzo zakocha się w swoim chłopaku to pomimo niegotowości na seks moze pod wpływem presji zgodzić się na seks aby np. nie stracić chłopaka. Zdarza się, iż chłopacy w kwestiach seksu stosują wobec swojej dziewczyny szantaż emocjonalny tym samym wywołując presję. Taka dziewczyna często z lęku przed utratą chłopaka godzi sie na seks pomimo, że sama często z tą decyzją wolałaby zaczekać. Niestety świadczy to często o braku poczucia własnej wartości u takiej dziewczyny, gdyż z jej zachowania wynika, że nie ma ona odwagi wyrazić otwarcie swoich potrzeb i postąpić w zgodzie ze sobą. Bądź wynika to własnie z niedojrzałości.Po drugie chyba tylko osobnik zaburzony seksualnie nie jest w stanie powstrzymać się od istniejącego w nim popędu seksualnego. Gdyż istniejacy popęd seksulany nie jest czymś co bezwzględnie determinuje zachowanie człowieka. Ludzie nie zawsze kierują się impulsami, popędami, czasem wybieraja to co według nich jest najlpesze w danym momencie (np. chroniąc uczucia). Człowiek ma zawsze możłiwość dokonania wyboru. Tak też sugerowanie, że tylko kobieta aseksualna odmówiłaby seksu, bądź tylko kobieta aseksualna mogłaby odczuwać presję na seks jest absurdem. Tez absurdem jest nie przyjmowanie do wiadomości tego, że faktycznie kobieta seksualna może odczuwać presję na koniecznośc uprawiania seksu, czy godzić się na seks pod wpływem presji.
Paweł napisałeś też: "Czemu mówisz o straceniu dziewictwa z powodu presji?
Niektórzy np. są prawiczkami właśnie (niestety!) z powodu braku presji żadnej dziewczyny na seks z nimi.
Każdy kij ma dwa końce. Czyli nie stracenie dziewictwa z powodu braku presji (niestety)."A może są prawiczkami z powodu braku inicjatywy? Czekanie na dziewczynę, która sama z siebie uwiedzie mężczyznę to faktycznie można trochę poczekać.
Nikt też nie kwestionuje Waszych potrzeb. To normlane, że do róznych sytuacji można podejść w dwojaki sposób. Normalne jest też to, że prawiczek, który nim jest nie ze swojego wyboru chciałby zmienić swoją sytuację. Po prostu to Ty paweł24 nie ignoruj innego niż Twój sposób postrzegania rzeczywistości.
enya napisał:
To, że Wy za wszelką cenę pragniecie miec swój pierwszy raz za sobą, to, że pragniecie zaliczać i móc chwalić się nieskończoną ilością partnerek to nie znaczy, że wasze potrzeby są potrzebami WSZYSTKICH!odpowiedz mensy
i kto tu jest załosny.....pragnienie seksu ,to dla Pani chec zaliczania kobiet??? o cholera....mensa no własnie jakoś o dziwo dla mnie pragnienie seksu w ogóle nie jest chęcią jedynie zaliczania! Znów brak umiejętnosci czytania ze zrozumieniem!
mensa niestety ale niektórzy Panowie wypowiadajacy się tutaj piszą o swoich potrzebach seksulanych w taki sposób, że uproszczając można odnieść wrażenie, że głównie chodzi o zaliczanie.Co do innego tematu. Na portalach np. randkowych czasem dziewczyny nie podają swoich zdjęć nie dlatego, że są brzydkie ale dlatego, że szukają bardziej wartościowych znajomości niż tych opartych wyłącznie na fizyczności. Nie kazda kobieta chce aby facet patrząc na
(za to ona sama ma prawo to robić?) jej zdjęcie oceniał ją tylko pod kątem przydatności do ewentulanego seksu. Oczekują, że dany męzczyzna wysili się chociaż odrobinkę aby chciał ją poznać (porozmawiać choćby wirtualnie), a nie jednie oceniać jej wygląd.
A potem wylądować w szufladzie "znajomy" lub "przyjaciel"? Nie, dziękuję bardzo! Takich (i to obojga płci) mam dużo i nie potrzebuję ich więcej. Gorzej jest tylko, jeśli kobieta, która początkowo mnie odtrąciła, nagle się mną zainteresuje. Moja reakcja jest w takim wypadku zawsze utrzymana w tym samym duchu. ("Skoro sama mnie nie chciałaś, daj mi spokój raz na zawsze! Straciłem zainteresowanie i jeszcze mam szacunek do samego siebie"). Nie używam aż tak oschłych i lodowatych słów jak te powyżej w nawiasie, ale ich sens jest podobny. Kobietom jakoś nie chce się podejmować podobnych starań (znam to z autopsji).
Gorzej jest tylko, jeśli kobieta, która początkowo mnie odtrąciła, nagle się mną zainteresuje.
Tylko krowa nie zmienia zdania.
Podam przykład. Co prawda w relacjach przyjacielskich dwóch dziewczyn, ale jakiś ogląd będzie.
Nie lubiłam pewnej dziewczyny. Ona mnie też nie. Nie lubiłyśmy się długo.
A potem zostałyśmy przyjaciółkami.
Można? Można.
30Mircza - jesteś potwornie zgorzkniałym facetem. Ja się nie dziwię, że cię baby nie chcą. I chyba za dużo filozofujesz. Wyluzuj, chłopie.
Zenujące.
Niektórzy nie potrafią czytać ze zrozumieniem, nie chcą. Zbyt uparcie tkwią w swoim widzeniu rzeczywistosci. Co gorsza czują się atakowani, tyle że ja nie bronię mysleć komuś tego co chce, jednak nie jestem w stanie tolerować ignorancji...!!!
Paweł24 to może jest przykre ale niestety zdarzają się przypadki, że dziewczyny tracą cnotę pod presją chłopaka. I ta presja naprawdę istnieje. I pomimo faktu, że dziewczyna nie jest aseksualna (czyli dostrzega swoje potrzeby seksualne) może mimo to nie czuć się gotowa na seks ze swoim chłopakiem. Powody mogą być różne tej niegotowości.
I jeśli taka młoda dziewczyna w wieku np. 16, 17 lat, a czasem nawet i nieco starszym bardzo zakocha się w swoim chłopaku to pomimo niegotowości na seks moze pod wpływem presji zgodzić się na seks aby np. nie stracić chłopaka. Zdarza się, iż chłopacy w kwestiach seksu stosują wobec swojej dziewczyny szantaż emocjonalny tym samym wywołując presję. Taka dziewczyna często z lęku przed utratą chłopaka godzi sie na seks pomimo, że sama często z tą decyzją wolałaby zaczekać. Niestety świadczy to często o braku poczucia własnej wartości u takiej dziewczyny, gdyż z jej zachowania wynika, że nie ma ona odwagi wyrazić otwarcie swoich potrzeb i postąpić w zgodzie ze sobą. Bądź wynika to własnie z niedojrzałości.Po drugie chyba tylko osobnik zaburzony seksualnie nie jest w stanie powstrzymać się od istniejącego w nim popędu seksualnego. Gdyż istniejacy popęd seksulany nie jest czymś co bezwzględnie determinuje zachowanie człowieka. Ludzie nie zawsze kierują się impulsami, popędami, czasem wybieraja to co według nich jest najlpesze w danym momencie (np. chroniąc uczucia). Człowiek ma zawsze możłiwość dokonania wyboru. Tak też sugerowanie, że tylko kobieta aseksualna odmówiłaby seksu, bądź tylko kobieta aseksualna mogłaby odczuwać presję na seks jest absurdem. Tez absurdem jest nie przyjmowanie do wiadomości tego, że faktycznie kobieta seksualna może odczuwać presję na koniecznośc uprawiania seksu, czy godzić się na seks pod wpływem presji.
Paweł napisałeś też: "Czemu mówisz o straceniu dziewictwa z powodu presji?
Niektórzy np. są prawiczkami właśnie (niestety!) z powodu braku presji żadnej dziewczyny na seks z nimi.
Każdy kij ma dwa końce. Czyli nie stracenie dziewictwa z powodu braku presji (niestety)."A może są prawiczkami z powodu braku inicjatywy? Czekanie na dziewczynę, która sama z siebie uwiedzie mężczyznę to faktycznie można trochę poczekać.
Nikt też nie kwestionuje Waszych potrzeb. To normlane, że do róznych sytuacji można podejść w dwojaki sposób. Normalne jest też to, że prawiczek, który nim jest nie ze swojego wyboru chciałby zmienić swoją sytuację. Po prostu to Ty paweł24 nie ignoruj innego niż Twój sposób postrzegania rzeczywistości.
enya napisał:
To, że Wy za wszelką cenę pragniecie miec swój pierwszy raz za sobą, to, że pragniecie zaliczać i móc chwalić się nieskończoną ilością partnerek to nie znaczy, że wasze potrzeby są potrzebami WSZYSTKICH!odpowiedz mensy
i kto tu jest załosny.....pragnienie seksu ,to dla Pani chec zaliczania kobiet??? o cholera....mensa no własnie jakoś o dziwo dla mnie pragnienie seksu w ogóle nie jest chęcią jedynie zaliczania! Znów brak umiejętnosci czytania ze zrozumieniem!
mensa niestety ale niektórzy Panowie wypowiadajacy się tutaj piszą o swoich potrzebach seksulanych w taki sposób, że uproszczając można odnieść wrażenie, że głównie chodzi o zaliczanie.Co do innego tematu. Na portalach np. randkowych czasem dziewczyny nie podają swoich zdjęć nie dlatego, że są brzydkie ale dlatego, że szukają bardziej wartościowych znajomości niż tych opartych wyłącznie na fizyczności. Nie kazda kobieta chce aby facet patrząc na
(za to ona sama ma prawo to robić?) jej zdjęcie oceniał ją tylko pod kątem przydatności do ewentulanego seksu. Oczekują, że dany męzczyzna wysili się chociaż odrobinkę aby chciał ją poznać (porozmawiać choćby wirtualnie), a nie jednie oceniać jej wygląd.
A potem wylądować w szufladzie "znajomy" lub "przyjaciel"? Nie, dziękuję bardzo! Takich (i to obojga płci) mam dużo i nie potrzebuję ich więcej. Gorzej jest tylko, jeśli kobieta, która początkowo mnie odtrąciła, nagle się mną zainteresuje. Moja reakcja jest w takim wypadku zawsze utrzymana w tym samym duchu. ("Skoro sama mnie nie chciałaś, daj mi spokój raz na zawsze! Straciłem zainteresowanie i jeszcze mam szacunek do samego siebie"). Nie używam aż tak oschłych i lodowatych słów jak te powyżej w nawiasie, ale ich sens jest podobny. Kobietom jakoś nie chce się podejmować podobnych starań (znam to z autopsji).
30Mircza napisał/a:Gorzej jest tylko, jeśli kobieta, która początkowo mnie odtrąciła, nagle się mną zainteresuje.
Tylko krowa nie zmienia zdania.
Podam przykład. Co prawda w relacjach przyjacielskich dwóch dziewczyn, ale jakiś ogląd będzie.
Nie lubiłam pewnej dziewczyny. Ona mnie też nie. Nie lubiłyśmy się długo.
A potem zostałyśmy przyjaciółkami.
Można? Można.30Mircza - jesteś potwornie zgorzkniałym facetem. Ja się nie dziwię, że cię baby nie chcą. I chyba za dużo filozofujesz. Wyluzuj, chłopie.
Moje zgorzknienie to w bardzo duźej mierze właśnie zasługa takich kobiet, jak te, o których wspomniałem i takich rad jak twoje. Poza tym to nie jest zgorzknienie, tylko realizm. Jakim czołem mam obowiązek pakować się w związek z kimś, kto już raz potraktował mnie jak trędowatego? Jeśli odrzucisz faceta, licz się z tym, że kiedy ty zmienisz zdanie, on również ma prawo to zrobić i może cię potraktować tak samo, jak wcześniej ty potraktowałaś jego. To odruch obronny, mający chronić nasze zdrowie psychiczne i ocalić nasz szacunek do samych siebie
30Mircza napisał/a:Gorzej jest tylko, jeśli kobieta, która początkowo mnie odtrąciła, nagle się mną zainteresuje.
Tylko krowa nie zmienia zdania.
Podam przykład. Co prawda w relacjach przyjacielskich dwóch dziewczyn, ale jakiś ogląd będzie.
Nie lubiłam pewnej dziewczyny. Ona mnie też nie. Nie lubiłyśmy się długo.
A potem zostałyśmy przyjaciółkami.
Można? Można.30Mircza - jesteś potwornie zgorzkniałym facetem. Ja się nie dziwię, że cię baby nie chcą. I chyba za dużo filozofujesz. Wyluzuj, chłopie.
Moje zgorzknienie to w bardzo duźej mierze właśnie zasługa takich kobiet, jak te, o których wspomniałem i takich rad jak twoje. Poza tym to nie jest zgorzknienie, tylko realizm. Jakim czołem mam obowiązek pakować się w związek z kimś, kto już raz potraktował mnie jak trędowatego? Jeśli odrzucisz faceta, licz się z tym, że kiedy ty zmienisz zdanie, on również ma prawo to zrobić i może cię potraktować tak samo, jak wcześniej ty potraktowałaś jego. To odruch obronny, mający chronić nasze zdrowie psychiczne i ocalić nasz szacunek do samych siebie
Odkopuję starocia
Rożne są motywy 'przeterminowanych' - i w sumie, to bez znaczenia jakie są. To każdego sprawa indywidualna jak i kiedy podejdzie do tematu seksu.
Najbardziej przykra i żałosna jest moim zdaniem tzw. 'presja otoczenia'; Ci, którzy inicjacje maja już za sobą, niejednokrotnie uważają się za 'jedynych normalnych' - a i niejednokrotnie potrafią innym zręcznie przywalić ostrym słowem. Z tego powodu ludzie często nie rozmawiają na TEN temat, a zapytani szybko zbywają rozmowę. Nieraz można wyłapać że wiele osób kłamie nt. swojego dziewictwa - bo się wstydzą albo nie chcą zostać zranieni przez ludzi, których ich życie intymne nie powinno interesować. A największe chojraki seksualne w gębie czasem okazują się być niedopieszczonymi prawiczkami..
Widzę, że tu na tym forum pogląd jest normalny - być może bardziej świadomy.
Bardzo mnie rozbawiła nazwa tematu "przeterminowanych dziewic" - a i jednocześnie czytając go widzę, że w sumie dziewica/prawiczek 25+ to jeszcze nie jest taki 'ostatni jednorożec'
A teraz o sobie
Za nastoletniego młodu, mimo związków, nie czułam się gotowa na seks z moimi 'ukochanymi'. Wymarzyłam też sobie ten 'pierwszy raz' po ślubie, z tym jednym jedynym - z którym będę chciała spędzić cale życie. Na wielkim łóżku, gdy cała noc przed nami i gdy tylko my będziemy się liczyć. Postanowiłam sobie, a że uparta jestem to... Tak, dochodziła tu też kwestia religijności, nie ukrywam. Nie załamałoby mnie, gdyby mój wybranek miał jakieś wcześniejsze doświadczenia, jednakże nie ukrywam, że chciałam dostać taki dar od swojego męża, jaki ja chowam dla niego. No i.. nie chciałabym kiedyś otrzymać porównywania w stylu "moja była była była była lepsza"
Lata 20-25 jakoś tak mi przeszły na 'wielu prawie-związkach, które nie doszły do skutku' - cóż, albo ja zostawałam 'królową friendzonu', albo odpowiednio 'królem' stawał się chłopak. Po prostu nie było sensu angażować się głębiej, czując w zarodku, że to niewypał.
"Piąty rok mija, a ja niczyja"
Obroniłam magistra, zaczęłam wymarzone (wtedy) studia doktoranckie.
(Na marginesie to masa dziewiczych kwiatków kwitnie na doktoratach - chyba przez tą miłość do nauki )
I wtedy, właśnie tam poznałam mężczyznę który zaczął mnie do siebie przyciągać. Zaczęłam aranżować spotkania z gronem wspólnych znajomych, aby lepiej go poznać. Od słowa do słowa, od czynu do czynu. W końcu mocno zaiskrzyło.
Zaczęły się długie godziny wspólnych rozmów w pakiecie 'my'. Ja idealistka, on nieco mniej - ale zdania, że 'to kobieta powinna powiedzieć kiedy jest gotowa'. Związek trwał, dowiadywaliśmy się o sobie coraz więcej, o swoim życiu, marzeniach, ideałach, oczekiwaniach. Ja dziewica, on prawiczek - obydwoje 25+. Zanim mnie poznał nie zamierzał 'czekać na ślub' i sam przyznał, że jeśli kobieta wyraziłaby zgodę z chęcią rozpocząłby współżycie znacznie wcześniej, ale szanował i... czekał. Wstydził się tego, że był prawiczkiem. Gdy powiedziałam mu, że chce i zamierzam czekać z tym do ślubu zaakceptował to. Zapytał oczywiście co jak i dlaczego.
A poza tym... dobrze się stało, że czekał - i szczęściem moim zainteresowaniem medycyną... Któregoś razu widząc jego penis we wzwodzie zdziwiłam się, że dość ciężko schodzi mu napletek..
"- Kochanie, Ty chyba masz częściową stulejkę..
- Nie gadaj nawet, miałem jako dziecko zabieg... Potem wszędzie niby lekarze to sprawdzali wielokrotnie i niby wszystko wg. nich było OK..
- Konowały.. chyba trzeba będzie to sprawdzić..."
Sprawdziliśmy - i szybciutko umówiliśmy się na zabieg plastyki napletka i wędzidełka, a problem został rozwiązany raz na zawsze. Wole nie wiedzieć co by sobie zrobił gdyby - kierowany zapewnieniem armii konowałów badających chłopców metodą 'wszystko ok, następny proszę!' - rozpoczął współżycie
Mięło lat 4 Lepiły nam się do siebie łapy i pełni byliśmy radosnego oczekiwania na siebie..
Mając 29 lat wyszłam za mąż za mojego rok starszego ukochanego. I może nie noc poślubna (kto by miał po tym całym weselu siły na to?!), ale noc później - w hotelowym apartamencie nowożeńców... Poszliśmy do jacuzzi gdzie posączyliśmy sobie martini a potem na wielkim łóżku oddaliśmy się miłości....
Co mogę dodać - jako osoby świadome swoich ciał, mimo braku doświadczeń - już od pierwszego razu czerpaliśmy przyjemność ze stosunku, a ja od początku przeżywałam wielokrotne orgazmy. Dziś nie możemy się wręcz seksem i sobą nacieszyć Warto było czekać, aby to przeżyć i dziewictwo stracić z tym jedynym - i wtedy, kiedy się tego naprawdę chce - a nie pod jakąś głupawą presją otoczenia. Nie żałuję - było (I JEST!) cudownie!!
Witam, wszystkich, na to forum i ten temat trafiłem przypadkowo przeglądając odchłanie internetu. Mam 30 lat i jestem prawiczkiem, dlaczego jest tak a nie inaczej, nie wiem sam. Według mnie nie jest to ani powód do dumy czy też wstydu po prostu jest jak jest i tyle ;p
Ja myslę że najczęstszą przyczyną długo utrzymanego dziewictwa jest lęk przed bólem fizycznym, i lęk przed pokazaniem się nago.
A poza tym... dobrze się stało, że czekał - i szczęściem moim zainteresowaniem medycyną... Któregoś razu widząc jego penis we wzwodzie zdziwiłam się, że dość ciężko schodzi mu napletek..
"- Kochanie, Ty chyba masz częściową stulejkę..
- Nie gadaj nawet, miałem jako dziecko zabieg... Potem wszędzie niby lekarze to sprawdzali wielokrotnie i niby wszystko wg. nich było OK..
- Konowały.. chyba trzeba będzie to sprawdzić..."
Sprawdziliśmy - i szybciutko umówiliśmy się na zabieg plastyki napletka i wędzidełka, a problem został rozwiązany raz na zawsze. Wole nie wiedzieć co by sobie zrobił gdyby - kierowany zapewnieniem armii konowałów badających chłopców metodą 'wszystko ok, następny proszę!' - rozpoczął współżycie
A tak z innej beczki - względem tematu wątku - a co takiego złego jest w stulejce, zwłaszcza, że jemu nie przeszkadzało ? Co niby mogło się stać podczas wspolzycia? Przeciez jak nie schodzi to nie schodzi. Są osoby nawet z pełniejszą stulejką. Ale i tak odczuwaja satysfakcje podczas seksu. Czy to stanowi jakas duza roznice ? Zwlaszcza dla partnerki ? Zwlaszcza, ze taki zabieg bywa ryzykowany.
Ale nie operowana stulejka grozi stanami zapalnymi penisa.
Ja myslę że najczęstszą przyczyną długo utrzymanego dziewictwa jest lęk przed bólem fizycznym, i lęk przed pokazaniem się nago.
E, raczej nie. Niektórych po prostu nie ciągnie do tego by jak najszybciej mieć to za sobą. Od razu to sprowadzasz do czegoś negatywnego. Ja stosunkowo długo jak na obecne czasy się z tym wstrzymywałem. Powodem była nieznajomość realiów i tyle. Teraz żyję zupełnie inaczej i na dobrą sprawę nie czuję się ani lepszy, ani gorszy. Chociaż kobiety takie podziwiam i w pewnym sensie mnie ciekawią, bo nigdy żadnej nie miałem okazji poznać.
No, może być mnóstwo powodów, nieodczuwanie pociągu seksualnego, to że wszędzie mówia o seksie, i w pewnych osobach może to rodzić opór pomimo tego że odczuwają pociąg seksualny, powody religijne, lęk przed ciążą.
Albo np. dziewczyna schudła, i ma zniszczoną skórę, w ubraniu jest ładniutka, ale seksu już nigdy sobie nie pouprawia. Co z tego że ładna buzia, zadbana, i zgrabna, skoro rozebrać się nie może? No, i nie ma wyjścia już, dlatego najlepiej żeby osoby którym zalezy na seksie, albo wczesnie zaczely go uprawiac, albo do pewnego wieku utrzymywaly taka sama sylwetke.
Ja dziewictwo starcilam przy pierwszej lepszej okazji, bo balam sie ze potem moze mi sie uroda zniszczyc(np. wlosy, zeby, skora), i nie zdaze.
To szczerze mówiąc najbardziej absurdalny powód jaki słyszałem, ale spoko uśmiechnąłem się dzięki temu:P. Do 50tki kobiety potrafią wyglądać naprawdę fajnie.
criceti napisał/a:
A poza tym... dobrze się stało, że czekał - i szczęściem moim zainteresowaniem medycyną... Któregoś razu widząc jego penis we wzwodzie zdziwiłam się, że dość ciężko schodzi mu napletek..
"- Kochanie, Ty chyba masz częściową stulejkę..
- Nie gadaj nawet, miałem jako dziecko zabieg... Potem wszędzie niby lekarze to sprawdzali wielokrotnie i niby wszystko wg. nich było OK..
- Konowały.. chyba trzeba będzie to sprawdzić..."
Sprawdziliśmy - i szybciutko umówiliśmy się na zabieg plastyki napletka i wędzidełka, a problem został rozwiązany raz na zawsze. Wole nie wiedzieć co by sobie zrobił gdyby - kierowany zapewnieniem armii konowałów badających chłopców metodą 'wszystko ok, następny proszę!' - rozpoczął współżycie hmm
Mi jeszcze nigdy nie "Zszedł" napletek, myślałem, że to normalne, a teraz będę się zastanawiać czy coś jest ze mną nie tak...
Albo np. dziewczyna schudła, i ma zniszczoną skórę, w ubraniu jest ładniutka, ale seksu już nigdy sobie nie pouprawia. Co z tego że ładna buzia, zadbana, i zgrabna, skoro rozebrać się nie może? No, i nie ma wyjścia już, dlatego najlepiej żeby osoby którym zalezy na seksie, albo wczesnie zaczely go uprawiac, albo do pewnego wieku utrzymywaly taka sama sylwetke.Ja dziewictwo starcilam przy pierwszej lepszej okazji, bo balam sie ze potem moze mi sie uroda zniszczyc(np. wlosy, zeby, skora), i nie zdaze.
Dawno żadna wypowiedź na tym forum mnie wprawiła mnie w takie osłupienie... no, chyba, że czegoś nie zrozumiałam.
Jednym słowem Twoim zdaniem szanse na seks mają jedynie młodzi i piękni ??? Oczywiście koniecznie szczupli... z pełnym i jedynie własnym uzębieniem... gęste włosy są równie niezbędne jak wcześniej wymienione przymioty... Naturalnie odrobina oleju w głowie nie należy już w tym przypadku do rzeczy nieodzownych... ?
A tak z innej beczki - względem tematu wątku - a co takiego złego jest w stulejce, zwłaszcza, że jemu nie przeszkadzało ? Co niby mogło się stać podczas wspolzycia? Przeciez jak nie schodzi to nie schodzi. Są osoby nawet z pełniejszą stulejką. Ale i tak odczuwaja satysfakcje podczas seksu. Czy to stanowi jakas duza roznice ? Zwlaszcza dla partnerki ? Zwlaszcza, ze taki zabieg bywa ryzykowany.
Znasz termin załupek - inaczej nazywany parastulejką? Uwięźniecie napletka w rowku zażołędnym. Wymaga natychmiastowej interwencji chirurgicznej i ponoć za****cie boli. Kolejnym powikłaniem może być naderwanie lub rozerwanie napletka. Ups. Osobiście - świadomość tego co może się stać i że z łóżka można trafić na ostry dyżur stanowi różnice dla partnerki Zabieg plastyki napletka nie jest ryzykowny i zabiera jakieś 30 minut - ktoś Cie okłamał
Mi jeszcze nigdy nie "Zszedł" napletek, myślałem, że to normalne, a teraz będę się zastanawiać czy coś jest ze mną nie tak...
Nie zastanawiaj sie więc tylko sprawdź - czy sie zsuwa, czy sie zsuwa we wzwodzie. Jeśli nie, wybierz się do urologa - naprawdę są setki takich przypadków.
Zrozumiałym jest, że wiele dziewczyn boi się stracić cnotę jeżeli nie jest pewna czy chłopak jest tym właściwym. Z drugiej jednak strony nigdy nie jest się pewnym tego, czy ta druga osoba jest w pełni tą właściwą. Chyba najlepiej poprostu znaleźć jakieś wypośrodkowanie. Zresztą istnieje różnica między kobietami, które są dziewicami i nigdy nie uprawiały z mężczyzną żadnej formy zaspokojenia seksualnego a tymi, które już to robiły i wiedzą z czego rezygnują dla tego właściwego.
Oczekiwanie na wielką miłość, powody religijne, lęk przed własną seksualnością... Chociaż przeciętny Polak zaczyna swoje życie seksualne na długo przed dwudziestym rokiem życia, nie brakuje u nas dziewic po trzydziestce.
Jak postrzegacie w swoim otoczeniu takie osoby? Czy Wasze odczucia w tej kwestii są neutralne, czy może jednak uważacie je za gorsze lub wręcz wybrakowane? A może jest dokładnie odwrotnie, traktujecie ten fakt jak coś wyjątkowego, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu?
I jeszcze... Jak myślicie, jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? Są to świadome decyzje czy częściej jednak decydują okoliczności?
Bycie nastoletnia matką to dopiero wstyd i bycie gorszym dużo większy niż bycie dziewicą do 30. 100 razy większy wstyd kłopot. i Zmarnowane życie.
A z drugiej strony nie rozumiem skąd takie cieśninie na seks. Dla mnie wieku 15-30 to w ogóle seksu mogłoby nie być. Jak się pierwszy raz kochałam to traktowałam to wręcz jak obowiązek, zaręczamy się więc wypada się razem przespać. Ale żeby seks mnie wtedy pociągłą to nic a nic.
Ostatnio Lew Starowicz mówił, że ludzi aseksualnych jest coraz więcej
Ja znam dziewczynę, która ma 26 lat i jest dziewicą i absolutnie nie uważam, że to powód do wstydu, chociaż ona tak myśli i mówi innym, że jest już "po". Prawda jest taka, że nie spotkała właściwej osoby, z którą mogłaby to zrobić, a nie chce robić tego z byle facetem, który się nawinie. Kilkakrotnie została zraniona przez jakiegoś faceta, więc tym bardziej trzyma dystans do płci męskiej.
Straciłam dziewictwo mając prawie 23 lata. Myślałam, że to dużo i ze już dawno powinnam być po (tak jak moje koleżanki), ale z perspektywy czasu myślę, że to wcale nie jest późno, bo człowiek przed 20 jest niedojrzały, nie wie czego chce i łatwo można zrobić coś, czego się będzie żałować. Zresztą to zależy, jakie kto ma poglądy na te sprawy. Jak dla mnie to seks tylko z osobą, którą kocham, nie mogłabym zrobić tego z kimś od tak, więc musiałam poczekać na właściwą osobę I bardzo się z tego wyboru cieszę.
Problem z kobietami po 30 może być taki, że jak ktoś już czeka tak długo, to coraz trudniej się zdecydować na ten krok bo:
- dla niektórych to wstyd nie mieć doświadczenia w tym wieku i istnieje obawa że partner to zauważy, więc lepiej to odwlekać
- skoro już tak długo czekamy na tego jedynego to można mieć wrażenie, ze żaden nie jest godny, żeby mu się oddać (zbyt wysokie wymagania i skreślanie facetów już na wstępie).
Oczywiście pomijam przypadki osób, które miały jakiś uraz, czy mają problem z własną seksualnością, bo to nie jest do końca własny wybór, tylko problem natury psychicznej.
Odnośnie tego tematu to większość osób jest po prostu w błędzie. Osoby, które mają ponad 30 lat, a nigdy nie uprawiały seksu to najczęściej ludzie, którzy nie byli w żadnym związku (nigdy się nawet nie całowały), czyli nie mieli chłopaka lub dziewczyny, jak również nie szukali tak zwanego przygodnego seksu. Powodów jest mnóstwo. Brak odwagi/strach/panika, zaburzenia emocjonalne, problemy z nerwami, lęki/fobie czy inne.
Więc jakieś szukania prawdziwych miłości, powody religijne to marginalne przypadki. Również tacy, którzy mieli konkretne i wysokie oczekiwania. Na przykład jeśli mężczyzna poszukuje tylko ładnych dziewczyn, które są dziewicami. Przykładowo jeśli taka osoba jest po 30 roku życia, to w swoim wieku już dziewic raczej nie znajdzie, a z młodymi to dosyć nienormalne, bo jak na to patrzy społeczeństwo, a szczególnie rodzice i znajomi. A opcja płatnego seksu to zawsze ryzyko i totalna desperacja. Nigdy nie wiesz kto jest po drugiej stronie.
Wątek chyba trochę stary, ale się podpiszę
Sama mam 21 lat i jeszcze jestem dziewicą, a już się czuję trochę "przestarzała", bo przykładowo większość moich koleżanek z liceum ma już chłopaków, nawet jest już zaręczona, więc ja jako osoba, która nigdy nawet nie obcowała z facetem czuję się dziwnie przy nich, pomimo że nie mówiłam im nawet, że jestem dziewicą
Natomiast 30-letnie dziewice i prawiczków widzę trochę inaczej, ale to ze względu na obserwacje. Zauważyłam, że jak kobieta długo jest sama, to w 90% przypadków jest po prostu pracowita, stawia na karierę, nie chodzi na zbyt wiele imprez, sporo się uczy...natomiast faceta w tym samym wieku postrzegam raczej negatywnie, bo tych, których znałam to byli tacy trochę nieudacznicy życiowi: pracować się nie chciało, pranie robiła mama itp.
Oczywiście to tylko moje zdanie, na 100% jest pewnie inaczej
Wątek chyba trochę stary, ale się podpiszę
Sama mam 21 lat i jeszcze jestem dziewicą, a już się czuję trochę "przestarzała", bo przykładowo większość moich koleżanek z liceum ma już chłopaków, nawet jest już zaręczona, więc ja jako osoba, która nigdy nawet nie obcowała z facetem czuję się dziwnie przy nich, pomimo że nie mówiłam im nawet, że jestem dziewicą
Znajdź sobie chłopaka
i przestań się przejmować. Masa kobiet ma pierwszy raz później.
advokatova napisał/a:Wątek chyba trochę stary, ale się podpiszę
Sama mam 21 lat i jeszcze jestem dziewicą, a już się czuję trochę "przestarzała", bo przykładowo większość moich koleżanek z liceum ma już chłopaków, nawet jest już zaręczona, więc ja jako osoba, która nigdy nawet nie obcowała z facetem czuję się dziwnie przy nich, pomimo że nie mówiłam im nawet, że jestem dziewicąZnajdź sobie chłopaka
i przestań się przejmować. Masa kobiet ma pierwszy raz później.
A te co miały pierwszy raz zbyt wcześnie, to nieraz żałują, że nie poczekały
a ja taką prawie przeterminowaną dziewicą jestem (28l)
wychodzi na to, że mam problem ze sobą
bo byłam jako dziecko molestowana przez brata
a i jestem otyła
i uzależniona od masturbacji
byłam u terapeuty z innego powodu, ale odkryłam że jedno z drugim się łączy, znaczy się nie lubię swojej seksualności albo się jej boję, boję się mężczyzn i nie umiem nawiązywać z nimi innych relacji niż przyjacielskie, czasem naprawdę nie lubię tego, że jestem kobietą
i mam też tak w głowie, że dopóki jestem gruba to nie zwracam uwagi mężczyzn to jestem bezpieczna, a jak tylko przejdę na dietę i schudnę zaczynam mieć większe schizy
nie mam żadnego doświadczenia z facetami, z nikim nie chodziłam, nie zwracam ich uwagi (chyba? możliwe że przeoczyłam paru w życiu albo ich podświadomie ignorowałam czy odrzucałam...)
chciałabym kogoś mieć, nie żeby mi jakoś doskwierała mocno samotność, jest mi ok, ale chciałabym poznać seks
tylko wizja zmagania się z tym u psychologa jest straszna, trudno mi o tym wszystkim mówić bo wiem jakie to jest pokręcone i okropne, jak opowiadać komuś o molestowaniu albo że nie umiem powstrzymać się przed jedzeniem słodyczy?
tak sobie myślę, że część tych przeterminowanych dziewic może mieć podobnie, że jakieś molestowania i nadużycia wywołują problemy
Terapia!
Dużo da. Warto się przełamać
swoją drogą ja też jestem otyła - terapeutka stwierdziła, że to częściowo kwestia moich zaburzeń i autoagresji, generalnie niechęć do swojego ciała wywołuje reakcję, która jeszcze bardziej wzmaga niechęć do własnego ciała i koło się zamyka.
Niemniej moje myślenie o tym, że nikomu nigdy moje ciało się nie spodoba paradoksalnie minęło mi po pierwszym razie. Potem bardzo szybko pojawił się pierwszy związek na dłużej. Tak jakby przestało mnie interesować to, że komuś się nie spodoba moje ciało, bo znaleźli się ludzie, którym się podoba.
A ja próbuję doprowadzić do stanu, w którym będzie się też podobać mnie
(do ślubu minus 40kg i będę śmigać:D)
Nie powinnyście o sobie myśleć, że jesteście "przeterminowane", bo nie jesteście przedmiotami na sprzedaż. To, że się szanujecie nie powinno być uznawane za wadę. Ja np Wam zazdroszczę, bo szczerze żałuję, że uprawiałam seks, czuję niechęć do swojego ciała, czuję się jak tania, nic nie warta szmata. Mam nadzieję, że mój przykład da Wam do myślenia w kwestii doboru partnera w przyszłości.
Nie powinnyście o sobie myśleć, że jesteście "przeterminowane", bo nie jesteście przedmiotami na sprzedaż. To, że się szanujecie nie powinno być uznawane za wadę. Ja np Wam zazdroszczę, bo szczerze żałuję, że uprawiałam seks, czuję niechęć do swojego ciała, czuję się jak tania, nic nie warta szmata. Mam nadzieję, że mój przykład da Wam do myślenia w kwestii doboru partnera w przyszłości.
Uprawianie seksu nie czyni z Ciebie "szmaty". Po co Ci taka "autoagresja" ?
I tak się czuję jak zużyty przedmiot, stałam się gorsza. Seks mnie brzydzi do tego stopnia, że jestem gotowa raz na zawsze pozbyć się tego durnego popędu. Chcę stać się totalnie aseksualna. Wiem, że po antydepresantach można, tylko są na receptę. Jakiś pomysł, żeby je zdobyć? Przez Internet troche się boję kupować, bo ktoś mi może wcisnąć jakiś bubel. Chcę być sama do końca zycia, mam uraz do mężczyzn, popęd jest mi tak potrzebny jak rybie rower.
a ja taką prawie przeterminowaną dziewicą jestem (28l)
wychodzi na to, że mam problem ze sobą
bo byłam jako dziecko molestowana przez brata
a i jestem otyła
i uzależniona od masturbacji
byłam u terapeuty z innego powodu, ale odkryłam że jedno z drugim się łączy, znaczy się nie lubię swojej seksualności albo się jej boję, boję się mężczyzn i nie umiem nawiązywać z nimi innych relacji niż przyjacielskie, czasem naprawdę nie lubię tego, że jestem kobietą
i mam też tak w głowie, że dopóki jestem gruba to nie zwracam uwagi mężczyzn to jestem bezpieczna, a jak tylko przejdę na dietę i schudnę zaczynam mieć większe schizy
nie mam żadnego doświadczenia z facetami, z nikim nie chodziłam, nie zwracam ich uwagi (chyba? możliwe że przeoczyłam paru w życiu albo ich podświadomie ignorowałam czy odrzucałam...)
chciałabym kogoś mieć, nie żeby mi jakoś doskwierała mocno samotność, jest mi ok, ale chciałabym poznać sekstylko wizja zmagania się z tym u psychologa jest straszna, trudno mi o tym wszystkim mówić bo wiem jakie to jest pokręcone i okropne, jak opowiadać komuś o molestowaniu albo że nie umiem powstrzymać się przed jedzeniem słodyczy?
tak sobie myślę, że część tych przeterminowanych dziewic może mieć podobnie, że jakieś molestowania i nadużycia wywołują problemy
Jeżeli nie do końca trafia do ciebie terapia u psychoterapeuty to może pomyśl o podejściu do siebie od innej strony - przestań się grzebać w tym, co było, a zacznij tworzyć świadomie swoją przyszłość. Poszukaj na Youtube wykładów trenerów personalnych, coachów, mów motywacyjnych, poszukaj książek o rozwoju osobistym i skorzystaj ze sprawdzonych metod zmieniania siebie (przede wszystkim zmiany sposobu myslenia o sobie!) - jezeli zrozumiesz jak działasz "TY" będzie ci łatwiej osiągać zamierzone cele - w tym relacje z mezczyznami - tego tez mozna się NAUCZYĆ.
Strony Poprzednia 1 … 9 10 11 12 13 14 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » "Przeterminowane", czyli dziewice po trzydziestce
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024