Moja rakofobia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

1

Temat: Moja rakofobia

Witam wszystkich serdecznie.
Mam 41 lat, wspaniałego męża, nastoletnie córki i dobrą pracę. Czego mi jeszcze potrzeba???  Spokoju i zdrowia. Od kilku lat cierpię na rakofobię. Sama się w to wpędziłam czytają namiętnie historie chorych ludzi. Doprowadziło to do tego, że każdy niepokojący objaw, który u siebie zauważę, od razu kojarzę z rakiem. Rok temu przerabiałam raka trzustki i płuc. Ilość badań jaką wykonałam w tym kierunku była ogromna. Oczywiście choroby te zostały wykluczone. W międzyczasie wypatrzyłam tez u siebie czerniaka, raka jelita i guza szczęki. Od ubiegłego roku leczę się psychiatrycznie. Biorę Paroxinor. Na początku leczenia czułam dużą poprawę, spokój, brak paniki. Ostatnio znów zaczęło się pogarszać, lekarka zwiększyła mi dawkę na 2 tabletki ale szału nie ma. W tej chwili jestem nakręcona na raka kości, ponieważ mam problem z bolącą , spuchnięta stopą. Po badaniach stwierdzono wysięk maziówki, brałam leki. Pomogło na 2 tygodnie a teraz dolegliwości wróciły. Dodatkowo doszły bóle stawów i mięśni. Wiem że to nie są sprawy reumatyczne bo przebadałam się w tym kierunku.  Więc już sobie wmówiłam że to zapewne rak skoro leki nie działają. Moje życie jest pasmem lęków i strachu że mam raka. Boję się co się stanie jak będę musiała odejść. Jak poradzi sobie mój mąż i córki. Te myśli całymi dniami zaprzątają mi głowę. Chodziłam do 2 psychologów po prawie pół roku, ale nie widziałam rezultatów. Nie widzę dla siebie ratunku i szansy na wyjście z tej sytuacji.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Moja rakofobia

naprawdę? kręci cię rak? takie fantazje na zgon w ciężkich męczarniach?
O dzieciaka i męża się nie martw, lepiej sobie poradzą bez twojej choroby, niż rakofobią... jeszcze ich zarazisz wink

3

Odp: Moja rakofobia

Averyl-nie wiesz o czym piszesz. Nie wiesz jaka to męczarnia.Ciesz się że jesteś zdrowa-zdrowy.

4

Odp: Moja rakofobia

Wiesz co to są afirmacje? Ludzie sobie mówią "jestem piękna" albo "jestem najlepszym sprzedawcą" ... i tak w kółko a potem okazuje się, że to działa.
Mózg nie rozróżnia tego co jest mierzalnym faktem, od tego, co wmawiasz, wizualizujesz... a ty sobie powtarzasz jestem chora, mam raka... itd za jakiś czas ziści się to w twoim życiu.
Nie znam się na tym, ale ty masz problem z nakręcającymi się myślami, w takiej sytuacji chyba najlepiej próbować obalać wyobrażenia.
A jeżeli nie radzisz sobie, mimo iż masz badania z wynikiem wykluczającym nowotwór... to spróbuj zaakceptować to, każdy jakoś umrze, a twoja rodzina sobie poradzi - inni sobie radzą (lepiej gorzej, ale sobie poradzą bez ciebie).

5

Odp: Moja rakofobia

Fobia jak to fobia, można ją skutecznie zwalczyć. Fakt, gdy jest potężną, potrzeba sporej determinacji i pracy pod bacznym okiem dobrego psychoterapeuty (ale najlepszy w tym fachu niewiele pomoże, gdy klient będzie stawiał opór). To zdanie:

(...) Nie widzę dla siebie ratunku i szansy na wyjście z tej sytuacji.

jest znamienne.

(...) Boję się co się stanie jak będę musiała odejść. Jak poradzi sobie mój mąż i córki. Te myśli całymi dniami zaprzątają mi głowę. (...)

Myślenie o tym "Jak oni sobie poradzą" jest prostą drogą do pogłębiania lęków. Pomocnym w rozwiązaniu przytoczonego problemu jest wyszukanie odpowiedzi na pytanie "Co, kiedy i jak mam zrobić, by moi bliscy poradzili sobie po mej śmierci?".

6 Ostatnio edytowany przez Mama Emigrantka (2017-08-29 21:43:56)

Odp: Moja rakofobia

Zaczyna mnie to przerazac, jak ludzie mysla w Polsce. jesli nie ma sie problemu, to trzeba go sobie wymyslic, prawda? :

"Mam 41 lat, wspaniałego męża, nastoletnie córki i dobrą pracę. Czego mi jeszcze potrzeba???  Spokoju i zdrowia. Od kilku lat cierpię na rakofobię. Sama się w to wpędziłam czytają namiętnie historie chorych ludzi."

I na co Ci to bylo? Zamiast cieszyc sie zyciem, postanowilas sie zameczyc i bliskich przy okazji? masakra. Sorki, ale nie rozumiem w ogole czegos takiego. Ja sie juz do zycia w takim razie definitywnie w bylym kraju nie nadaje.

Nakrecilas sie sama, to mozesz sie sama odkrecic. Dobrze, ze poszlas do psychiatry, Ja na miejscu Twojego meza odcielabym dostep do internetu, gazet, radia i mediow w gole, a telefon kupila Ci najprostszy, bys nie mogla nigdzie czytac tych glupich historii.

Wiesz, zmiana nastawienia potrafi cuda zrobic dla ciala. Nie darmo sie mowi, ze gdy dusza boli, to cialo boli. A dlaczego nie czytalas o tym, jak to ludzie nie dali sie rakowi, przezwyciezyli tego raka swoim pozytywnym nastawieniem i z niego wyszli? Sorki, ja nie rozumiem kompletnie, jak mozna sie bezmyslnie katowac i wnerwiac na wlasne zyczenie. To paranoja jakas. A Twojej rodzinie na pewno wymyslanie sobie chorob nie pomaga, prawda?

I jak sie czujesz chodzac do psychiatry? Zaloze sie, ze zanim zaczelas wymyslac sobie na sile choroby, to nie potrzebowalas psychiatry wcale. Ja bym spalila wszystkie materialy, jakie masz w domu na temat tych wszystkich chorob, skonczyla leczenie tego, co Cie obecnie boli, a za kazda probe wymyslania sobie kolejnej choroby, gdybym byla twoim mezem, kasowalabym Cie przynajmniej 100 PLN. Szybko by Ci sie odechcialo wymyslac pierdoly.

Nie twierdze, ze Cie obecnie cos nie boli. Wylecz to i skup sie na rodzinie, a nie na wymyslaniu sobie chorob.

Sluchaj, kazdy umrze. Teoretycznie od wszystkiego mozna umrzec.  Po jakie licho chcesz to przyspieszac dodatkowymi stresami? tego nie pojmuje. Umrzec mozna dzis od wody ( bo brudna, gdy nie filtrujesz), chleba (szal bezglutenowy), cukru, soli, powietrza zanieczyszczonego na swiecie, no ludzie, praktycznie od wszystkiego. Idziesz ulica i Ci ceglowka na glowe spadnie, ale w domu tez mozna sie zalatwic wieszajac firanki i spadajac z drabiny.... No qrna, wez babo wyluzuj.

Ja to sie nie przejmuje tym, ze umre. Moze nasiaknelam irlandzka mentalnoscia, ktora sie kaze skupic na "TU I TERAZ". Wole to od tego zasranego polskiego narzekania i martyrologii.

Umre, to umre, ale nie bede tego przyspieszac. Jem, co chce, kiedy chce, bez wyrzutow sumienia, potrafie sie kranowy napic, kielicha walnac, nie cwicze maniakalnie, nie stosuje diet, wygladam normalnie (nie za grubo, nie jak szkielet) i jakos zyje i swiat mi sie na glowe nie wali.... Wszystko zalezy w zyciu od nastawienia.

Ty sie skup raczej, jak to zycie przezyc dobrze. Chyba musisz sobie poczytaj i stoickim spokoju, jakies afirmacje, jak byc spokojna, przyjmowac wszystko ze spokojem... skoro potrafilas sobie wmowic choroby, to na pewno bedziesz mogla sie "przeprogramowac" dla dobra swojego i rodziny. Chciec to moc, a reszta to szukanie wymowek..... Ogarnij sie, kobieto, poki mozesz i nie wpedzisz sie o szpitala psychiatrycznego.... Dopiero maz Ci bedzie wdzieczny wtedy i rodzina......

7

Odp: Moja rakofobia
Agusko napisał/a:

Averyl-nie wiesz o czym piszesz. Nie wiesz jaka to męczarnia.Ciesz się że jesteś zdrowa-zdrowy.

Jesteś klasyczną chipochondryczką. A nie żadna rakofobia.

8

Odp: Moja rakofobia
SonyXperia napisał/a:
Agusko napisał/a:

Averyl-nie wiesz o czym piszesz. Nie wiesz jaka to męczarnia.Ciesz się że jesteś zdrowa-zdrowy.

Jesteś klasyczną chipochondryczką. A nie żadna rakofobia.

Jesteś lekarzem? Jeśli tak, to Twoja diagnoza jest nietrafiona.

9 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-09-01 12:21:52)

Odp: Moja rakofobia

rzeczywiscie niezly klops sobie zafundowalas. Straszenie Cie samospelniajaca sie przepowiednia chyba niewiele da a warto byłoby, abyś zrozumiała, ze jesli nie zmienisz myslenia, jesteś na prostej drodze do tego, aby w końcu mieć tego raka. I wtedy powiesz - a nie mowilam? wiedziałam, ze tak będzie!
Głównie od Ciebie zależy, nie od lekarzy i leków, na co będziesz kierować swoja uwagę. Medytacje i wizualizacje mogą Ci pomoc w odwracania uwagi od natarczywych myśli. Poki co wyhodowalas sobie potwora pod lozkiem  i za nic nie chcesz tam zajrzec ani dac sie przekonac, ze pod lozkiem co najwyzej kurz lezy.  Strachowi  musisz swiadomie stawić czolo, to tylko emocja, nic rzeczywistego. Odczuwasz przeciwnie, wiec musisz racjonalnie sobie tłumaczyć, jak dziecku, ze Twoje wyobrażenia to fikcja a rzeczywistość jest inna. Nie wiem pisz na kartce, wieszaj na lustrze, wymawiaj w myślach i na glos   afirmacje związane z dobrym zdrowiem. Ilekroć zaczniesz myśleć, ze trawi Cie rak,  skupiaj się na przeciwległych emocjach, wyobrazaj je sobie, poczuj je, powtarzaj w kółko. Na poczatku będzie ciężko zmienić matryce w Twojej głowie, będziesz wciąż wpadać w koleiny starego myślenia, bo to po prostu przyzwyczajenie a z nim zawsze trudno się walczy, ale z czasem będzie coraz lepiej.

10

Odp: Moja rakofobia

Rozdzieliłabym dwa lęki - strach przed chorobą, w tym przypadku nowotworem, i strach przed tym, jak Twoi bliscy sobie poradzą, gdyby Ciebie nieszczęśliwie zabrakło.
Z pierwszym możesz próbować uporać się z pomocą specjalistów (psychiatra, psychoterapeuta), na drugie w dużym stopniu masz wpływ sama - niech Twój dom zacznie funkcjonować w taki sposób, abyś miała pewność, że dzieci są samodzielne, mąż ma z nimi na tyle dobry kontakt oraz potrafi się nimi zająć w takim stopniu, że w razie godziny "W" na pewno nikomu krzywda się nie stanie. Oprócz tego możesz pozałatwiać wszystkie sprawy formalne, których uregulowanie w takich sytuacjach bywa pomocne, a czasem się o tym wcześniej nie myśli - jakieś pełnomocnictwa, upoważnienia, dostęp do dokumentów i spraw, którymi na co dzień to Ty się zajmujesz. To powinno dać Ci względny spokój.

Ponadto bezwzględnie odetnij się od źródła złych informacji, wtedy nie będziesz się dodatkowo i zupełnie niepotrzebnie nakręcać, a równocześnie, zwłaszcza na początku, szukaj zajęć, które pochłoną Cię na tyle, by odciągać 'złe' myśli. Nowotwory są straszną chorobą, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości, mogą dotknąć każdego z nas, ale przecież tak samo można zginąć w wypadku czy zachorować na coś równie poważnego. Daleka jestem od lekceważenia zdrowia, ale z lękiem należy walczyć, bo irracjonalny, pojawiający się na wyrost i w gruncie rzeczy bez konkretnego uzasadnienia, działa destrukcyjnie, czego zresztą sama doświadczasz.

I choć w pewnym stopniu jestem w stanie zrozumieć Twoje problemy, to jednak nie rozumiem ich podłoża. Czym innym jest doświadczenie i 'dotknięcie' tematu, a czym innym zupełnie nieuzasadnione obawy, które w pewien sposób masz na własne życzenie. Sądzę, że to jest ten moment, kiedy powinnaś zrobić naprawdę wszystko, by sobie pomóc, przy czym nie chodzi o kolejne badania i wyeliminowanie kolejnych, potencjalnych zagrożeń, a odzyskanie wewnętrznego spokoju i nie doszukiwanie się problemu tam, gdzie go nie ma.

11

Odp: Moja rakofobia

Twoja historia jest dość straszna,jeśli się głębiej zastanowić.
Wiele osób, które mają stany lękowe zazwyczaj bardzo długo nie zdaje sobie sprawy z tego, budują sobie strategię, by omijać sytuację wyzwalające lęk, tłumaczą sobie okolicznościami i o ile nie jest to stan paniki, to egzystują długie lata ograniczając swój świat stopniowo, tak że nawet nie są w stanie zauważyć swojej choroby.
Ty dokładnie wiesz, co się stało, jak nakręciłaś swoje lęki, podejmowałaś próby leczenia, które nie zadziałały.
Zastanawiałaś się, co jest przeszkodą w wyleczeniu? Chcesz się pozbyć lęku, czy tylko komplikacji życiowych (chodzenie po lekarzach, pogorszenie relacji z członkami rodziny, itp) towarzyszących lękom? Tabletki nie zadziałały, próbowałaś pracować z psychologiem, czy oczekiwałaś, że sama wizyta wyleczy niczym tabletka?
Zastanawiałaś się co jest przyczyną, że nie możesz się wyleczyć?

12

Odp: Moja rakofobia

Agusko - a ja cie doskonale rozumem. Pol zycia miałam podobnie, strasznie balam się (podświadomie), ze zachoruje kiedyś na raka. Mysalam sobie, zniose wszystko tylko Boze, uchron mnie przed ta okropna choroba...

No i stało się. Pare miesięcy temu zdiagnozowano u mnie nowotwor zlosliwy jelita grubego. A wiec można powiedzieć, ze ziscila się moja najwieksza chyba fobia w zyciu. I wiesz co ci powiem? Był szok, niedowierzanie... Przez krotka chwile, A potem... Jakis taki wewnętrzny spokoj poczułam. Pomyslalam sobie: co ma być to będzie, nikt nie wie co jest mu tak naprawdę w zyciu pisane. Podjelam szybko leczenie. Na tym się skupiłam. I na tym, żeby mimo tak strasznej diagnozy, starac się myslec pozytywnie wlasnie. Bo jakos podświadomie czułam ze tylko to może mnie tak naprawdę uratować. Przeszlam pomyślnie operacje. Okazalo się na szczęście, ze nie ma przerzutow do wezlow chłonnych ani gdzie indziej, wiec chemioterapia nie była konieczna. Po tygodniu (!) zostałam wypisana do domu. Teraz robiłam badania kontrolne, czekam na wyniki jeszcze tylko jednego, reszta jest ok. I ten tez będzie, musi być. I jakos zyje dalej. Powiedzialabym nawet, ze lepiej (???), na pewno inaczej patrze na swiat, na swoje zycie. Mam plany, marzenia, będę je realizować. Po kolei. Nie będę już tracic czasu na niepotrzebne zamartwianie się, wahanie czy cos zrobić czy nie ... itp. W pracy na mnie czekaja. Mam male dziecko dla którego chce i musze zyc, być silna. Chce sie zapisac na jeszcze jedne studia...

Wiec wyobraz sobie, ze masz już tego raka... Wyobraz sobe najgorszy scenariusz... Przygotuj się psychicznie na to, jak zareagujesz, co zrobisz, co się (w tym najgorszego) może stać... itp. Jeśli ma ci to choć trochę pomoc. Bedac choćby nawet w myślach "przygotowana" lepiej sobie poradzisz jak/ jeśli kiedykolwiek to się naprawdę wydarzy... A może, jak widać to na moim przykładzie.

I najważniejsze: pamiętaj, ze nawet jeśli... to rak to nie wyrok! To jeszcze nie jest koniec swiata i zycia. Ja tego doswiadczylam. I zyje. I mam zamiar zyc jeszcze dluugo i szczęśliwie. Bo tak naprawdę w jakims sensie to prawdziwe zycie wlasnie teraz (paradoksalnie) się dla mie zaczelo. I jest piękne...

Pozdrawiam cie serdecznie!

13

Odp: Moja rakofobia

No właśnie, rak to nie wyrok. Zauważyłam, że w Polsce rak to nadal hekatomba a np. w Niemczech nie, choć nikt się oczywiście z diagnozy nie cieszy.

A może zacznij myśleć o tym, że raka w przeważającej części przypadków można wyleczyć. Jesteś w stanie myśleć o tym w ten sposób, szukać takich przykładów w necie?

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024