Cześć, chciałabym by ktoś z boku spojrzał na moją sytuację i doradził, co mogę dalej zrobić. Z góry przepraszam za długość tekstu, mam nadzieję że ktoś znajdzie chwilę!
Około dwa miesiące temu zaczęłam praktykę w pewniej firmie. Wcześniej przychodziłam tam tylko raz w tygodniu, więc nie złapałam z nikim kontaktu. Dopiero gdy zaczęłam być tam na stałe poznałam D, bo koło niego siedzę. Od początku pomagał mi we wszystkim, tłumaczył co i jak, pomógł mi wdrożyć się w firmę. Gdy nie miałam co robić i nie chciałam się nudzić wyszukiwał mi zadania. Poświęcał naprawdę sporo czasu, by mi pomóc. Bałam się, że po zakończeniu praktyki nie zostanę zatrudniona, a on bardzo mnie wspierał - mówił, że na pewno będę mogła zostać w firmie bo świetnie sobie radzę i szybko się uczę. Gdy w końcu odbyłam rozmowę z szefem to bardzo się cieszył i powiedział, że jeśli ktokolwiek będzie mówił, że dostałam tę pracę po znajomości to bym pamiętała, że zapracowałam sobie na to, i to moja ciężka praca a nie znajomości sprawiły że mogę to pracować. Przez te dwa miesiące zaczęliśmy też rozmawiać o naszym życiu prywatnym. Jestem osobą dość nieśmiałą i introwertyczną, dlatego trochę zajęło mi otworzenie się. Na początku to on opowiadał - o swoich pasjach, imprezach, rodzinie, poglądach. Bardzo chętnie mówił o sobie i widać że chciał, bym go poznała. Ja też zaczęłam mu opowiadać o mojej rodzinie, przyjaciołach, planach czy obawach związanych z jakimś wyjazdem. Gdy wspominałam o mich kolegach z paczki czy przyjacielu to dopytywał, czy coś między nami jest.
Dużo też żartujemy, mamy takie samo poczucie humoru - dużo się przekomarzamy, dokuczamy sobie ale w taki miły, nie dziecinny sposób. Raz gdy mieliśmy mniej pracy przewiózł mnie na motorze, a gdy zobaczył jak mi się spodobało obiecał, że gdy zacznę zajęcia to zawiezie mnie na uczelnię . Niestety kontakt poza pracą mamy tylko smsowy. Zaczął się od tego, że przed jedną z imprez napisał mi wiadomość z życzeniami miłej zabawy.
Teraz gdy wyjechałam na dwa tygodnie prosił, bym napisała czy bezpiecznie dojechałam, pytał o rzeczy związane z moimi wcześniejszymi obawami co do tego wyjazdu, pisaliśmy dość sporo, pokazywałam mu zdjęcia. Pisał w żartach, że muszę już wracać. jednak w pierwszy dzień po moim powrocie on miał bardzo dużo pracy - starał się zagadywać w wolnej chwili o opaleniznę, że będę musiała mu pokazać zdjęcia, ale nie miał czasu by porozmawiać jak zawsze. Wieczorem napisałam do niego w sprawie książek które pożyczył mi na wyjazd, a on przeprosił mnie że nie miał dla mnie dziś czasu.
I teraz moje pytanie - czy jestem dla niego tylko koleżanką, czy robi te wszystkie rzeczy bo mu się podobam? Nie potrafię go rozgryźć. Ja sama boję się ryzykować, bo to moja wymarzona praca i jako że mamy miejsca koło siebie, to gdyby coś poszło nie tak to byłoby niewesoło. Jednak on też nie proponuje niczego poza pracą, choć gdy w niej jesteśmy zazwyczaj poświęca nawet z godzinę czy dwie na rozmowę ze mną. Widać, że szuka ze mną kontaktu, chce bym chodziła na obiad wtedy gdy on, czy czasem rzuca delikatne komplementy - szczególnie na temat inteligencji, rzadziej wyglądu. Ale tłumaczę sobie, że może lubi mnie tylko jako kumpelęz bo przecież gdybym mu się podobała to zaprosiłby mnie gdzieś poza pracą.
Znaczenie może mieć też fakt, że obiektywnie patrząc on nie jest atrakcyjny z wyglądu (choć mi się zaczął podobać gdy go poznałam lepiej), ja za to jestem atrakcyjna, kilku kolegów z firmy mnie podrywa ale nie zwracam na to uwagi. Dla mnie to w żaden sposób nie jest problemem, ale może on to widzi inaczej.
Przywiozłam mu też z wyjazdu malutki lokalny alkohol, jednak jeszcze nie wiem czy wypada mu go dać...
Więc jak jest Waszym zdaniem, jestem tylko koleżanką czy jest szansa że mu się podobam? I jeśli to drugie, to jak ruszyć to dalej?