A jednak mam trochę czasu więc napiszę
Przedszkole: u nas za wyprawkę płaciłam 100 zł (nic nie kupujemy sami, wszzystko zapewnia przedszkole). Ustawiłam ją do godziny 15.30, ale od października zmieniam na 14:30 kiedy dzieci ją po drzemce i podwieczorku.
w czwartek i piątek Karola nie była w przedszkolu bo była przeziębiona. Rozstania są nieciekawe, płacz, kurczowe trzymanie za szyję, ale kiedy powiem, że juz wystarczy tulasów i trzeba iść ona wie, że nie ma innego wyjścia i z płaczem idzie. Już w połowie drogi do przedszkola zaczyna się "nie tutaj, tu nie, na spacer, mamo nie...". Dwa pierwsze dni posikiwała w majtki, ale już teraz nie. Na drzemkach śpi jak suseł. Problem w tym, że Karola jest wycofana, nieśmiała, nie bawi się z dziećmi i unika brania udziału w zabawach. Pani mówi, że ona głównie siedzi przy stoliku. Do zabawy ciężko ją namówić bo jest "niedotknięta" i uparta (to moje zdanie). Pani twierdzi, że to początki i to normalne. Kiedy wraca do domu jest wulkanem niespożytej energii, biega po całym domu albo zaszywa się w swoim pokoju i się bawi (bo przecież przez pół dnia w przedszkolu się nie wybawi). Kosztuje mnie to wszystko troszkę nerwów i stresu, ale chcę cierpliwie poczekać, może w końcu się przekona, zintegruje i jakoś zaadoptuje, choć widze po niej, że jej tam źle. A może nie do końca... dzieci przestają plakać przy śniadaniu i potem już jest spokój. Może ona na razie jest obserwatorem, poznaje teren, zachowanie dzieci i za tydzień lub kilka się przełamie, ale boli mnie informacja, że ona się nie bawi... Ok wystarczy na ten temat, zobaczymy jak się to będzie rozwijać. Jeśli chodzi o jedzenie, to jak czytam menu, że będzie fasolka po bretońsku to ręce mi opadają, ale do kazdego z trzech posiłków są jakieś dodatki np owoce, chleb więc wiem, że cos tam ona zjada. Wczoraj jak ja odbierałam (jak Dorota pisała) Karola na buzi i bluzce miała całe menu;) co mnie raczej cieszy niż martwi)
Joanno czy mnie męczy patrzenie na jedzenie? Nie. W pewnym momencie życia Karoli kiedy postanowiłam wrzucić na luz przestałam się przejmować, że mała nie zjadła obiadu. Ocywiście wtedy nie dostanie żadnej przekąski aż do kolacji, nie chce to niech nie je, najwyraźniej nie jest głodna. Czasami (kiedy powinna być głodna a nie chce jeść) próbuję ją podkarmiać i czasem działa więc tak robię bo przynajmniej wiem, że trochę zjadla.
Fasolka ma się dobrze, ma teraz 11 tygodni. Na ostatnim usg widziałam dwie rączki, dwie nóżki i główkę. Z badań wynikło, że mam podwyższoną glukozę, teraz czeka mnie kolejne badanie z glukozą do picia. Czuję się... hmm... jakbym nie była w ciąży. Od 1,5 tyg nie miałam nawet mdłości, nic mi nie dolega, mam energię, normalny apetyt. Gdyby nie mój brzuch i wielkie cycki to nie wiedziałabym, ze jestem w ciąży. Wiem, że to za wcześnie na brzuch, ale mój naprawdę rośnie już!!!
Joanno, nie wiem co Ci napisać odnośnie Ali... naprawdę nie wiem. Może przestań się przejmować niektórymi rzeczami, a panie z przedszkola niech sobie radzą, moze tam z czasem Ala nauczy się współżycia z rówieśnikami i odpowiednich zachowań. Może na niektóre zachowania nie zwracaj uwagi to i Ala przestanie to robić gdy zobaczy, że Ciebie to nie rusza?
Gorka jak wypoczynek? co u Franka??