Czuję się jak pasożyt społeczny. W liceum zmogła mnie choroba, nigdy w życiu nie pracowałam (nie licząc epizodów w komisji wyborczej). Czy są tutaj ludzie powyżej 20 roku życia, którzy nigdy w życiu nie pracowali? Z czego się utrzymujecie? Jak wygląda Wasze życie?
Może doprecyzuj przedział wiekowy, o który Ci chodzi, bo "powyżej 20 roku życia" to zarówno 21, 22, jak i 30, 40 lat. Z innego wątku widzę, że masz 23 lata, więc bez przesady z tym pasożytem społecznym. Jeśli do tej pory utrzymywali Cię rodzice, bo studiowałaś, to nikogo nie dziwi. Jednak to jest dobry moment na to, by po prostu iść do pierwszej pracy, zamiast wymyślać sobie jakieś problemy, że nie pracowało się od liceum. Powodzenia!
Cześć, znam takich co wieku 25lat nie pracowali. A sa pewnie starsi.:D Także się nie przejmuj.
Ja swoją pierwszą pracę dostałem w wieku 24 lat i 6 miesięcy. Wcześniej utrzymywałem się z kieszonkowego i stypendium. No i na studiach rodzice opłacali mi lokum i jedzenie, nie czułem się jak pasożyt. Zresztą na świat nikt się nie pcha sam. Poza tym,gdyby nie wysoki dochód rodziców (wg Uczelni) to dostawałbym jeszcze stypendium socjalne...
Cześć, znam takich co wieku 25lat nie pracowali. A sa pewnie starsi.:D Także się nie przejmuj.
Ja swoją pierwszą pracę dostałem w wieku 24 lat i 6 miesięcy. Wcześniej utrzymywałem się z kieszonkowego i stypendium. No i na studiach rodzice opłacali mi lokum i jedzenie, nie czułem się jak pasożyt. Zresztą na świat nikt się nie pcha sam. Poza tym,gdyby nie wysoki dochód rodziców (wg Uczelni) to dostawałbym jeszcze stypendium socjalne...
A okres wakacyjny jak spędzałeś? Nie brałeś jakiś prac sezonowych?
wydaje mi się, ze jeśli ktoś się uczy to można to zrozumieć, ale znam osoby około 28 lat, które skończyły dawno studia, a do pracy im nie spieszno. Wydaje mi się, że jest też wiele osób, które uważają ze za marne pieniądze nie warto się męczyć skoro minimum można od rodziców dostać. A powód do nie pracowania zawsze się znajdzie - a to wina systemu edukacji, a to wina państwa itd.
Też znam osoby, które w wieku 25+ lat w życiu nie pracowały. Ja zaczęłam pracę w wieku 22 lat, nigdy nie pracowałam w sklepie, restauracji czy na magazynie, nigdy nie miałam pracy sezonowej ani dorywczej. Zaczęłam od stażu i potem wkręciłam się w zawód związany z marketingiem.
Jeśli studiujesz/ robisz cokolwiek, rodzice nie głodują żeby zapewnić Ci dobrobyt- to nie masz powodu, żeby czuć się jak pasożyt
najgorsze jest to jeśli nikt nic nie robi. Ja pracowałam pierwszy raz jak miałam 18 lat i to była typowo dorywcza praca, a potem dopiero jak już byłam po licencjacie . Zależy też co studiujecie - jest wiele kierunków które można pogodzić z pracą na pół etatu.
Ja pracuję od 13 roku życia. Najpierw jako niania, potem od 16 roku życia jako hostessa, a potem to już różnie.
Ja mam więcej niz 20 lat i nigdy nie pracowałam. Jedynie jakies dorywcze zajecia, prace sezonowe.
Jak widzę ile młodych osób w ciągu dnia siedzi w knajpie to mam wrażenie, że takich nierobów jest więcej niż pracujących
Jak widzę ile młodych osób w ciągu dnia siedzi w knajpie to mam wrażenie, że takich nierobów jest więcej niż pracujących
No dokładnie Za studia płacą rodzice, to kto bogatemu zabroni, nie?
Jeżeli ktoś studiuje lub studiował to oczywiste ze nie pracował to nic złego, ale gorzej byłoby siedzeć po studiach w domu i dalej ciągnąć pieniążki z rodziców
Ja zacząłem pracować już w wieku 14 lat a praktyki zakończyłem jak byłem prawie pełnoletni i i od tamtąd dalej ciągiem pracuje.
Mówisz, że zmogła Cię choroba - to jest już powód. Pytanie tylko czy ta choroba jest nadal i nadal uniemożliwia pracę..
Ja osobiście, wyłączając względy zdrowotne, nie rozumiem jak można mieć 20 parę lat i nie pracować. Nieważne czy się studiuje czy nie, ja zaczęłam pracować dorywczo w wieku 15-16 lat, całe wakacje zasuwałam w knajpach, potem jeszcze w roku szkolnym w weekendy czasami. Studia również przepracowane. Nie ma dla mnie wymówek w tym względzie. Od swojego syna również będę wymagać, żeby próbował różnych zajęć dorywczych, praca uczy poszanowania pieniądza, dyscypliny, samozaparcia i wielu innych przydatnych cech w życiu dorosłym.
Można
moi rodzice cały czas mówili mi, że mamy warunki do tego, żebym skupiła się na sobie i na nauce i spokojnie mogłam sobie pozwolić na to, żeby do pierwszej pracy na część etatu pójść mając lat 24. 22 albo 23 miałam jak zaczęłam zdalnie recenzować książki dla jednego wydawnictwa, ale to się średnio liczy. Wcześniej pomagałam w sklepie, ale to tylko dwa tygodnie w wakacje jak miałam 18 i 19 lat, więc też bym tego nie doliczyła.
Przez całe studia dawałam korki, ale to też nie była jakaś wielka kasa, 50-100zł na tydzień.
Na pełen etat poszłam mając lat 26.
Mogłam wcześniej? Mogłam.
Ale nie widzę powodów, żeby krytykować czyjeś wybory. Jeden musi iść do pracy, inny nie musi.
Gdybym potrzebowała pieniędzy to pewnie poszłabym do pracy wcześniej niż po studiach. Ale z drugiej strony i tak najważniejszym momentem jest ten, kiedy dostaje się umowę o pracę, a na to niektórzy czekają i do 40tki.
Mówisz, że zmogła Cię choroba - to jest już powód. Pytanie tylko czy ta choroba jest nadal i nadal uniemożliwia pracę..
Ja osobiście, wyłączając względy zdrowotne, nie rozumiem jak można mieć 20 parę lat i nie pracować. Nieważne czy się studiuje czy nie, ja zaczęłam pracować dorywczo w wieku 15-16 lat, całe wakacje zasuwałam w knajpach, potem jeszcze w roku szkolnym w weekendy czasami. Studia również przepracowane. Nie ma dla mnie wymówek w tym względzie. Od swojego syna również będę wymagać, żeby próbował różnych zajęć dorywczych, praca uczy poszanowania pieniądza, dyscypliny, samozaparcia i wielu innych przydatnych cech w życiu dorosłym.
Racja.
Ja np. nie bardzo potrafię się porozumieć z osobami, które nigdy nie pracowały - w sensie balowały / marnowały wakacje - po prostu mają inne podejście do życia.
Od swojego syna również będę wymagać, żeby próbował różnych zajęć dorywczych, praca uczy poszanowania pieniądza, dyscypliny, samozaparcia i wielu innych przydatnych cech w życiu dorosłym.
Ja na szczęście nie muszę tego wymagać, bo choć podjęliśmy się finansowania całego okresu studiów (studia dzienne techniczne), to syn sam, jak tylko zaczynają się wakacje, szuka zajęcia dla siebie, a i w roku akademickim pracuje dorywczo, jeśli tylko nadarzy się okazja.
Generalnie jednak uważam, że dopóki młody człowiek się uczy, dopóty warto wziąć pod uwagę szereg różnych czynników, jak choćby wybrany kierunek studiów. Jeśli jednak edukacja zostanie ukończona, a mimo to nie pali się do pracy, należy podjąć jakieś stanowcze działania, choćby przestać finansować jakiekolwiek przyjemności, a nawet ubrania, kosmetyki czy inne tego typu 'luksusy'.
Istnieją też sytuacje, kiedy należy ten fakt potraktować indywidualnie, bo przecież nie zawsze brak podjęcia stałej pracy równa się bycie pasożytem.
Moim zdaniem na te "przyjemności" to dzieci powinny zarabiać już od 15-16 roku życia. To bardzo uczy gospodarności.
Właśnie, znam parę osób, ktorych czas już na emeryturę, a nigdy nie pracowały. Głowa do góry