summerka88 napisał/a:Piegowata, czy jesteś w stanie zdefiniować pytanie, które cię nurtuje?
Wielokrotnie, w różnych wątkach poruszasz wciąż ten sam temat. Gołym okiem widać, że próbujesz się z "czymś" ułożyć i zaakceptować, ale ci się to nie udaje i ponownie wracasz do tematu. Może łatwiej będzie, gdy nazwiesz to, co jest dla ciebie wciąż abstrakcyjne.
Uprzedziłam Twoje pytanie w poście poprzednim.
Tak, wlazło mi w głowę całe to randkowo-związkowe zamieszanie, z którym słabo sobie radzę, które w ogóle mi w życiu nie wyszło. Pomyślałam kiedyś, że popytam tutaj, że to tańsze i łatwiejsze niż wywnętrzanie się przed jakimś terapeutą, bo anonimowe. Szkoda tylko, że już zniknął mi ten komfort poczucia anonimowości. Ale skoro kiedyś zaczęłąm... nic złego przecież nie robię.
Pytanie, które mnie nurtuje... Trudno mi sprecyzować. Generalnie dręczyło mnie (chyba jednak dziś już mniej), co ze mną nie tak, dlaczego nie potrafię sobie ułożyć szczęśliwego życia osobistego, mieć normalnego fajnego związku, w którym mogę być sobą, dlaczego rozleciało mi się małżeństwo, dlaczego tak idiotycznie się w nie wpakowałam. Dlaczego dziś tak rozmijam się w oczekiwaniach z facetami, których spotykam. Czy moje oczekiwania są w ogóle realne i rozsądne, czy też skazują mnie na odrzucenie. Dlaczego na przykład ten cholerny Meczowy tak sobie wobec mnie pozwalał, przecież widział wyraźnie, że czuję się z tym co najmniej niekomfortowo. I dlaczego panikuję, gdy tylko ktoś próbuje podejść do mnie bliżej. A może właśnie powinnam słuchać tego panikowania i mieć więcej zaufania do siebie?
Jakoś sobie pomału próbuję to wszystko poukładać.
Benta pisze: "jest tyle postaw, ile ludzi, ważne by się dobierać wedlug swoich kryteriów". Mam czasem wrażenie, że jestem ze swoimi jedyna na świecie. Zawsze sobie mówilam po rozwodzie, że albo będę kochana tak jak chcę, albo będę sama. Zanosi się na to drugie i spoko, zaakceptuję to, ale czy na pewno jest to jedyna możliwość?
Cóż... może to głupie pytana...