Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 16 ]

1 Ostatnio edytowany przez CzarnaBiedronka (2017-08-15 08:26:02)

Temat: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Witajcie...nie sądziłam, że będę musiała kiedyś przeżyć swoje katharsis, pisząc posta na forum! Wszystko potoczyło się ostrym zjazdem w dół ( emocjonalnym ) około 3 tygodni temu. Mój narzeczony wyjechał w ramach pewnego projektu, w celach zarobkowych. Mieszkaliśmy ze sobą ponad 4 lata ( ja mam 32 ...on 33). Po przyjeździe zauważyłam pewne delikatne zmiany zachowań, powiecie typowe dla pierwszych etapów zauroczenia inną osobą: mniejsze zainteresowanie moją osobą, shoppingi ubraniowe, blokowanie telefonu, późniejsze powroty z pracy, jakieś niedorzeczne wymówki. Na początku machnęłam na to ręką, uznając, że po pierwsze jestem przewrażliwiona, po drugie : no przecież on ( człowiek kryształowy, ideał cnót wszelakich, z wysoko rozwiniętym poziomem empatii) by mnie nie oszukiwał. I tak sobie trwałam w tym niepokoju, lekko labilna emocjonalnie, z jednoczesną wiarą w niezłomność zasad wierności mego rycerza, do pamiętnego 1 tygodnia sierpnia, kiedy to wyjechał na 3 część projektu. Głupia ja, pomyślałam sobie :"sierpień zmieni wszystko na lepsze!". Pełna wiary, nadziei, miłości, surfująca na fali sprzecznych emocji, postanowiłam poczynić wszystko by stać się lepszą wersją siebie w zaledwie tydzień! Kierując się jedynie słuszną prawdą, że przez libido do serca mężczyzny zakupiłam pakiet seksownej koronkowej bielizny za prawie 1000zł, nauczyłam się piec sernik i postanowiłam zawalczyć razem z Chodakowską o sześciopak na brzuchu! Dni jednak mijały, a ja bijąc się z myślami, w ramach nagrody pocieszenia dostawałam zdawkowe smsy " Jak się masz" " Wybacz nie mam tu zasięgu". Przestał odbierać moje telefony, wyłączał swój, by potem włączyć go późną nocą...Bolało bardzo, niepokoiło jeszcze bardziej. Z uwagi na ambiwalentność odczuć co do jego osoby, po długiej walce z poczuciem własnego zhańbienia, postanowiłam unaocznić sobie prawdę,której nie chciałam do siebie dopuścić. Nie było to dla mnie ani proste, ani komfortowe posunięcie...ale gdy emocje sięgają Mount Everestu, człowiek robi rzeczy, z których niekoniecznie jest potem dumny. Zalogowałam się na stronie jego operatora sieci i moim oczom ukazały się rozmowy i smsy z pewnym numerem telefonu, które trwały od wczesnych godzin porannych do późnych godzin wieczornych. Popłakałam się, nie wiedząc , co mam uczynić zadzwoniłam do koleżanki, która podobnie jak ja, nie mogła uwierzyć, że ideał mógłby sięgnąć bruku! Obmyśliłyśmy, rzecz najbardziej idiotyczną, infantylną i... ( w miejsce kropek wpiszcie swój epitet )i 5 minut później usłyszałam jej głos w słuchawce. Przedstawiłam się, wyjaśniłam, że jestem jego narzeczoną, że niepokoi mnie cała sytuacja i bardzo chciałabym, aby ten telefon rozwiał moje wątpliwości i lęki, bo najgorsze dla mnie, to tkwić w zawieszeniu. Ku mojemu zdziwieniu, kobieta wydawała się być całkiem"spoko". Stwierdziła, że nie mam się czego obawiać, że to tylko rozmowy, że nie wiedziała, że tak mnie tym zrani, i że jak chce to ograniczy kontakt i w ramach kobiecej solidarności, nie zdradzi, że szperam mu w billingach telefonicznych. Tej nocy odetchnęłam z ulgą. Pewnie domyślacie się już tego, czego ja się nie domyślałam, sądząc NAIWNIE, że należy w końcu wierzyć ludziom. Gdy z ciekawości na drugi dzień zalogowałam się na stronie, smsy i rozmowy między nimi przybrały na intensywności...pojawiały się już od 3 nad ranem, do 2 w nocy!To był dla mnie cios w serce! Policzek od wyrachowanej, zimnej jędzy, która wiedziała czego chce i wiedziała jak ma to osiągnąć! Faktycznie, nie powiedziała mu , że dzwoniłam, nie powiedziała, że wiem o ich " koleżeńskich stosunkach", i chyba chciała mi dobitnie pokazać, kto tu teraz rządzi i gdzie jest moje miejsce. Udało się jej to perfekcyjnie. Po powrocie, mój narzeczony ( wtedy jeszcze) nie chciał mi nic wyjaśniać, oddał klucze do mieszkania, spakował się i powiedział, że musi teraz zawalczyć o siebie. Moje serce pękło i zostało wyrwane z piersi w sposób najbardziej okrutny i brutalny. Zero jakiegokolwiek tłumaczenia się, zero jakiejkolwiek troski...pierwszy raz w życiu zmierzyłam się z obojętnością bliskiej mi osoby... nie chciałabym przeżyć tego nigdy więcej. Tej nocy, spał na kanapie w salonie, a ja tuląc się do poduszki w sypialni, stawiałam czoła własnym myślom, lękom i poczuciu klęski. Co jest w tym najgorsze dla mnie? Świadomość, że można potraktować w taki bezwzględny sposób bliską osobę, że zerwanie więzi dla jednej ze stron może być tak proste... Wszystko jest dla mnie nowe, świeże i bardzo dziwne... Jeszcze tydzień temu dałabym sobie odciąć rękę, że dla niego też nie jest to proste, że się miotał, że gdzieś tam mogłabym się dokopać do resztek uczuć dla mojej osoby. Dziś sądzę, że nie warto rzucać się na ochłapy i reanimować trupa. Jest to dla mnie niezwykle przykre, tym bardziej, że mam świadomość, że wiele rzeczy zrobiłabym inaczej i nie popełniłabym tych samych błędów...może tak miało być, może dzięki temu stanę się lepszą wersją samej siebie...czas pokaże.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Upływ czasu myślę że Ci pomoże, choć nie jestem w stanie określić, ile tego czasu potrzebujesz.

3

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Bardzo Ci współczuję. Potrzebujesz teraz czasu. Bądź dla siebie dobra, rozpieszczaj siebie, kochaj siebie. Z tego, jak piszesz wnioskuję, ze jesteś inteligentną, zabawną, wartościową kobietą, jestem pewna, że znajdziesz kogoś, kto będzie na Ciebie zasługiwał. Rozumiem w jakim jesteś stanie- sama przeżywam obecnie rozstanie, ale to trwało dużo krócej i inne powody.. Tak czy owak zycze siły i wytrwałości. I duuuzo miłości do siebie samej..

4

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć
CzarnaBiedronka napisał/a:

Witajcie...nie sądziłam, że będę musiała kiedyś przeżyć swoje katharsis, pisząc posta na forum! Wszystko potoczyło się ostrym zjazdem w dół ( emocjonalnym ) około 3 tygodni temu. Mój narzeczony wyjechał w ramach pewnego projektu, w celach zarobkowych. Mieszkaliśmy ze sobą ponad 4 lata ( ja mam 32 ...on 33). Po przyjeździe zauważyłam pewne delikatne zmiany zachowań, powiecie typowe dla pierwszych etapów zauroczenia inną osobą: mniejsze zainteresowanie moją osobą, shoppingi ubraniowe, blokowanie telefonu, późniejsze powroty z pracy, jakieś niedorzeczne wymówki. Na początku machnęłam na to ręką, uznając, że po pierwsze jestem przewrażliwiona, po drugie : no przecież on ( człowiek kryształowy, ideał cnót wszelakich, z wysoko rozwiniętym poziomem empatii) by mnie nie oszukiwał. I tak sobie trwałam w tym niepokoju, lekko labilna emocjonalnie, z jednoczesną wiarą w niezłomność zasad wierności mego rycerza, do pamiętnego 1 tygodnia sierpnia, kiedy to wyjechał na 3 część projektu. Głupia ja, pomyślałam sobie :"sierpień zmieni wszystko na lepsze!". Pełna wiary, nadziei, miłości, surfująca na fali sprzecznych emocji, postanowiłam poczynić wszystko by stać się lepszą wersją siebie w zaledwie tydzień! Kierując się jedynie słuszną prawdą, że przez libido do serca mężczyzny zakupiłam pakiet seksownej koronkowej bielizny za prawie 1000zł, nauczyłam się piec sernik i postanowiłam zawalczyć razem z Chodakowską o sześciopak na brzuchu! Dni jednak mijały, a ja bijąc się z myślami, w ramach nagrody pocieszenia dostawałam zdawkowe smsy " Jak się masz" " Wybacz nie mam tu zasięgu". Przestał odbierać moje telefony, wyłączał swój, by potem włączyć go późną nocą...Bolało bardzo, niepokoiło jeszcze bardziej. Z uwagi na ambiwalentność odczuć co do jego osoby, po długiej walce z poczuciem własnego zhańbienia, postanowiłam unaocznić sobie prawdę,której nie chciałam do siebie dopuścić. Nie było to dla mnie ani proste, ani komfortowe posunięcie...ale gdy emocje sięgają Mount Everestu, człowiek robi rzeczy, z których niekoniecznie jest potem dumny. Zalogowałam się na stronie jego operatora sieci i moim oczom ukazały się rozmowy i smsy z pewnym numerem telefonu, które trwały od wczesnych godzin porannych do późnych godzin wieczornych. Popłakałam się, nie wiedząc , co mam uczynić zadzwoniłam do koleżanki, która podobnie jak ja, nie mogła uwierzyć, że ideał mógłby sięgnąć bruku! Obmyśliłyśmy, rzecz najbardziej idiotyczną, infantylną i... ( w miejsce kropek wpiszcie swój epitet )i 5 minut później usłyszałam jej głos w słuchawce. Przedstawiłam się, wyjaśniłam, że jestem jego narzeczoną, że niepokoi mnie cała sytuacja i bardzo chciałabym, aby ten telefon rozwiał moje wątpliwości i lęki, bo najgorsze dla mnie, to tkwić w zawieszeniu. Ku mojemu zdziwieniu, kobieta wydawała się być całkiem"spoko". Stwierdziła, że nie mam się czego obawiać, że to tylko rozmowy, że nie wiedziała, że tak mnie tym zrani, i że jak chce to ograniczy kontakt i w ramach kobiecej solidarności, nie zdradzi, że szperam mu w billingach telefonicznych. Tej nocy odetchnęłam z ulgą. Pewnie domyślacie się już tego, czego ja się nie domyślałam, sądząc NAIWNIE, że należy w końcu wierzyć ludziom. Gdy z ciekawości na drugi dzień zalogowałam się na stronie, smsy i rozmowy między nimi przybrały na intensywności...pojawiały się już od 3 nad ranem, do 2 w nocy!To był dla mnie cios w serce! Policzek od wyrachowanej, zimnej jędzy, która wiedziała czego chce i wiedziała jak ma to osiągnąć! Faktycznie, nie powiedziała mu , że dzwoniłam, nie powiedziała, że wiem o ich " koleżeńskich stosunkach", i chyba chciała mi dobitnie pokazać, kto tu teraz rządzi i gdzie jest moje miejsce. Udało się jej to perfekcyjnie. Po powrocie, mój narzeczony ( wtedy jeszcze) nie chciał mi nic wyjaśniać, oddał klucze do mieszkania, spakował się i powiedział, że musi teraz zawalczyć o siebie. Moje serce pękło i zostało wyrwane z piersi w sposób najbardziej okrutny i brutalny. Zero jakiegokolwiek tłumaczenia się, zero jakiejkolwiek troski...pierwszy raz w życiu zmierzyłam się z obojętnością bliskiej mi osoby... nie chciałabym przeżyć tego nigdy więcej. Tej nocy, spał na kanapie w salonie, a ja tuląc się do poduszki w sypialni, stawiałam czoła własnym myślom, lękom i poczuciu klęski. Co jest w tym najgorsze dla mnie? Świadomość, że można potraktować w taki bezwzględny sposób bliską osobę, że zerwanie więzi dla jednej ze stron może być tak proste... Wszystko jest dla mnie nowe, świeże i bardzo dziwne... Jeszcze tydzień temu dałabym sobie odciąć rękę, że dla niego też nie jest to proste, że się miotał, że gdzieś tam mogłabym się dokopać do resztek uczuć dla mojej osoby. Dziś sądzę, że nie warto rzucać się na ochłapy i reanimować trupa. Jest to dla mnie niezwykle przykre, tym bardziej, że mam świadomość, że wiele rzeczy zrobiłabym inaczej i nie popełniłabym tych samych błędów...może tak miało być, może dzięki temu stanę się lepszą wersją samej siebie...czas pokaże.

5

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Skąd j to znam jestem 4 miesiącu po rozstaniu z jego decyzji 15 lat związku przekreślił . Po miesiącu już był z inna . No ale ja popełniłM błąd spotkałam się z nim i był seks namiętny seks i tak już 4 spotkania . Czuje się fatalnie ponieważ go kocham on nie mówi nic ale tez nie może tego zakończyć . Zastanawiam się czasami czy on ja kocha skoro spotyka się ze mną . Wiem napewno że mu na niej zależy jest inna ode mnie tak mówi wyrozumiała itd . CiekWe czy nylonu wyrozumiała jakby wiedział o nas

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Dziewczyny bardzo wam dziękuje za miłe słowa. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że w chwili ciosu w szczękę, obudziły się we mnie wszystkie klasycznie-idiotyczne typy zachowań, o które bym siebie samą nie podejrzewała. 1. Bawienie się w detektywa 2. Pisanie ckliwych smsów 3. Labilność emocjonalna 4. Konsultacja jego zachowań z naszymi wspólnymi znajomymi, a także z jego matką - czyli wciąganie osób trzecich lub jak kto woli metoda chwytania za brzytwę 5. próba ratowania związku przez sex!  i zapewne inne, tak samo żenujące jak poprzednie.
Wnioski jakie wyciągnęłam ostatnio: mleko się wylało, nie ma co nad nim płakać, muszę się stać ważna dla samej siebie, bo nikt inny za mnie tego życia nie przeżyje. Każdy nowy dzień może przynieść mi coś wspaniałego, dlatego należy wierzyć w swoje szczęście i z niego korzystać.
Nie powiem, że jest mi łatwo, bo nie jest prosto wybić sobie z głowy prawie 5 lat mieszkania ze sobą!
Agniechatier1 odnosząc się do Twojego postu, oddawanie swojej seksualności w nadziei na powrót partnera, to nie jest dobry pomysł. Nasz ostatni seks jest chyba moim najgorszym przeżyciem, bo należę do osób, które intymność traktują w sposób szczególny, jako więź dwojga ciał i dusz...oddawanie siebie i przyjmowanie w zamian oddania drugiej strony. Ten ostatni raz był między nami czystym aktem seksualnym, nic ponad to! To było jak oddanie swego ciała pod dyktat libida partnera. Gdyby nie prezerwatywa, nie tylko w przenośni czułabym się jak worek na spermę. Najgorsze jest to, że zawsze wydawało mi się, że do intymności mamy podobne podejście, traktując ją jako coś ponad zwykłą cielesność. W tą noc wpisałam się w schemat jego typowych zakończeń relacji z kobietą. Ostatniego zdania możecie nie zrozumieć, ale to jest temat moich osobistych przemyśleń, biorąc pod uwagę jego przeszłość, jaką znam.
Cholernie trudno jest być porzuconą, sarkastycznie powiem, że wolałabym stać po drugiej stronie barykady!

7 Ostatnio edytowany przez agniechatier1 (2017-08-15 20:33:59)

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Próbuje być twarda ale kiepsko mi to wychodzi . Mam 37 lat i będę już do końca życia sama nie radzę sobie . Chodzę na psychoterapię ale to nie pomaga . Ja się uzależniłam od niego emocjonalnie . Powiedzcie mi jak mam dobie poradzić z ta chora sytuacja

8

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Ze strachu przed samotnością to Ty dobrego związku z szacunkiem nie stworzysz.

9

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć
Symbi napisał/a:

Ze strachu przed samotnością to Ty dobrego związku z szacunkiem nie stworzysz.

10

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Jestem tego świadoma ale nie potrafię żyć w samotności on był od zawsze .

11

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Nauczysz się, ja się nauczylam. A też nie znałam innego życia.

12

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć
Symbi napisał/a:

Nauczysz się, ja się nauczylam. A też nie znałam innego życia.

13

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Mam taką nadzieję , tylko ile czasu to potrwa ???? Trzy miesiące po rozstaniu nie mieliśmy kontaktu . Próbowałam jakoś funkcjonować ,ale było ciężko . Teraz jest jeszcze gorzej !!' Widzimy się raz w tygodniu jest super przez chwile , a potem on wraca do niej i jest tragedia . Może gdybym kogos poznała to coś by się zmieniło . W obecnej sytuacji ja nie potrafię tego przerwać , mimo że bardzo bym chciała .

14

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Po co się katujesz spotkaniami z nim, przerwij je. Im więcej czasu spędzisz bez niego, tym rozsądniejszy będziesz miała pogląd na całość. To już nie miłość, to uzależnienie.

15 Ostatnio edytowany przez kaja77 (2017-08-22 14:05:42)

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Witaj Agniechatier1 smile
Symbi ma rację, Ona się nauczyła, dzięki Niej ja się nauczyłam, więc i Ty się nauczysz smile
Potrzebujesz po prostu czasu lub jak kto woli czas potrzebuje czasu. Ja potrzebowałam 1,5 roku, a byłam w związku 24 lata. Teraz ciesze się, że się od niego uwolniłam, żyję teraz sama dla siebie. Jak do tego dojdziesz, zrozumiesz jakie to wspaniałe uczucie. Oczywiście jak każdy, chciałabym być szczęśliwa z tym jedynym na całe życie, jednakże ten okazał się mnie nie wart. Musisz zmierzyć się z samotnością, na początku jest to bardzo trudne, bo nie znasz innego życia,ale musisz polubić samą siebie, swoje towarzystwo, a wtedy otworzysz się na ten cały wspaniały (bez niego) świat smile

CzarnaBiedronko trzymaj się smile

16

Odp: Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Samotność jest siłą, z którą radzą sobie tylko najtwardsi.

Posty [ 16 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie, z którego nie mogę się otrząsnąć

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024