Przyszłość napisał/a:Dżdżownik,
Niby rozumiem Twoją mowę, potrafię myśleć Twoimi kategoriami, zanurzyć się w Twoim świecie, ale mam ochotę szybko uciekać z tego świata. Jest mi w nim obco, smutno i samotnie. Nie ma w tym świecie dla mnie miejsca. Nieprzyjemne uczucie.Tak to już jest, że każdy sam musi znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Mnie z kolei przeraża świat uczuć taki jak Twój. Niby drobna różnica - oboje zgadzamy się, że najlepiej jest, gdy partnerzy nie odczuwają pozazwiązkowych pragnień, różni nas tylko to, że gdy jednak takie pragnienia pojawią się i zostaną zrealizowane, w Twoim świecie jest to cios, ból, może koniec miłości lub związku. W moim to nie powoduje odwrócenia się od kochanej osoby, nie powoduje wrogości wobec niej.
Mój świat jest może za spokojny, nudny. Taki świat jak Twój tętni życiem... rzec można - do bólu.Nie piszę tego, by się odgryźć. Piszę tak z... pokorą i brakiem sił...
Wierzę, że powyższy wpis nie jest po to, żeby się odgryźć, ale wydaje mi się, że dotknęły Cię moje słowa. Ten "brak sił", poczucie bycia niezrozumianym. Przykro mi jeśli Cię "osłabiłam" W sumie to niepotrzebnie pisałam o swoich odczuciach i wrażeniach, mogłam ograniczyć się na pogłębieniu zrozumienia.
Nie sądzę, że Twój świat jest nudny a mój tętni życiem. Zupełnie nie Myślę, że po prostu w różny sposób odpowiadamy i REAGUJEMY na życiowe sytuacje. Odczuwamy podobnie, reagujemy inaczej. Wydaje mi się, że w Tobie jest dużo więcej akceptacji i przyzwolenia dla różnorakich (nawet bardzo trudnych) sytuacji. Przyjmujesz i aprobujesz to, że inni ludzie (nawet najbliżsi) mogą mieć inny system wartości od Ciebie i nie uwzględniać Ciebie i Twoich wartości w swoich myślach, uczuciach i zachowaniu. Podporządkowujesz się. U mnie to wygląda inaczej. Dla mnie typowym radzeniem sobie z odmiennymi postawami jest ucieczka. Miałeś przykład powyżej. Wystrzegam się sytuacji, unikam ludzi, którzy naraziliby mnie na ból, zranienie.
Jest jeszcze trzeci sposób radzenia sobie z "trudnymi sytuacjami", który nie jest dominujący ani dla Ciebie, ani dla mnie. Jest to kontratak.
W obliczu zdrady każda z osób zareaguje inaczej. Ja będę pakowała manatki i uciekała od danej sytuacji i krzywdzącej mnie osoby, aby uniknąć bólu. Ty przyjmiesz tę sytyację jako "normalną" i pogodzisz się ze swoimi odczuciami nawet jeśli będzie bolało. Osoba kontratakująca będzie próbowała udowodnić sobie i całemu światu, że jest "ponad", że nie odczuwa bólu, a do zdrajcy będzie pałała żądzą zemsty.
Prawdopodobnie sposoby radzenia sobie wynikają z indywidualnych predyspozycji biologicznych. Dlatego ludzie w obliczu tego samego niebezpieczeństwa reagują różnie: albo zastygają, albo uciekają, albo przechodzą do kontrataku. Dobrze być świadomym swojego podstawowego stylu, ale w życiu stosować kombinację wszystkich trzech.
PS Ciekawe, czy Autor wątku zaglądnie tu jeszcze, hmmm...?