Złudne szczęście - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Złudne szczęście

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 49 ]

Temat: Złudne szczęście

Witam ,Nowa jestem na forum  ,nie mam się komu wygadać więc piszę :
Mam 34 lata ,dwójkę dzieci:12 i 10 lat i męża  który jest alkoholikiem wg.mnie bo on nie widzi  dużego problemu w tym ze dzień bez alkoholu to dzień  stracony.
Chciałam być dobra żona ,pobralismy się jak byłam w ciąży (nikt nas nie zmuszał-miłość?)niedługo po ślubie dziecko ,on pracował  więc rano kawka ,śniadanie ,uszykowane ubrania...później obiadek  itd...chodziłam ,dogadzałam i po co...,później drugie dziecko ja nadal w domu skakajaca koło wszystkich....
W czym problem:Maz pije i to codziennie  nie raz mniej nie raz więcej ale pije (nie wiem czy przez te 12 lat był Pół  roku trzezwy: trochę się wystraszył było to jak leżał w szpitalu na wątrobę i po tym jak się zaszyl )
Z pracą też jest różnie  miga się od niej jak moze (teraz po latach wiem ze to po prostu len)raz do roku wyjerzdza za granicę na 2 miesiące a później ze trzy odpoczywa bo zmeczony (a jak się czepiam to przecież zarobił tle co tu przez  pół roku-takie ma podejście )
Ja zawsze go krylam przed rodziną ze wszystko jest ok ,ale już ostatnio chyba mam dosc bo mówię prawdę (od 3 lat pracuje odkąd mam kontakt z ludźmi widzę że to jak nie traktuje  Mój mąż to masakra)Zawsze ja ogarnialam  wszystko  rachunki ,pieniądze na to by było co zjeść ,chrzciny ,komunie itp (nawet jak były komunie to bez kieliszka do kościoła nie dał rady by wytrzymac)
Prawda jest taka że od lat pije robi awantury  upokarza mnie wyzywa od najgorszych ,bije (ja nawet podbite oko potrafiłam z miłości wytłymaczyc),zawsze wszystko zło czy cokolwiek  mu nie wyjdzie to moja wina ,zero szacunku i zrozumienia.
Teraz wiem ze powinnam  od niego odejsc dla dzieci (zeby mialy spkoj i nie baly sie )ale przedewszystkim dla siebie ,ale nie potrafię tego przerwać tego uzależnienia  od niego.... (chociaż nawet nie boję się o to ze sobie nie poradzę bo organizacyjnie zawsze sama ogarnialam wszystko ,a jeżeli chodzi o mieszkanie to mam wsparcie w swojej rodzinie i mam gdzie się wyprowadzic)
Jakaś część mnie chce być szczęśliwa ?A coś mnie trzyma ,ile jeszcze upokorzeń by coś we mnie pękło...co myslicie
Boję się tej decyzji o rozwodzie ,boję się ze będę tego żałować a z drugiej strony wiem ze on się nigdy nie zmieni....

Zobacz podobne tematy :
Odp: Złudne szczęście

Witaj. Jest to trudna sytuacja, lecz niestety często pojawiająca się. Zastanów się od czego Ty jesteś uzależniona. Od jego wyzwisk? Od bicia Ciebie? Od oglądania pijanego faceta na co dzień?  Bo on ani Cię nie utrzymuje, ani nie daje wsparcia. Pomyśl o przyszłości, wyobrażasz sobie z nim życie? Dzieci też bije? Jeśli nie, to może kiedyś zacznie...

Masz możliwość wyprowadzki, masz wsparcie u rodziny - to jest bardzo ważne. Nic Cię przy nim nie trzyma. Jeśli się z nim rozstaniesz, to dzieci kiedyś jeszcze Ci podziękują za tę decyzję. Bo lepiej nie mieć wcale ojca, niż mieć ojca, który bardzo nas krzywdzi.

To nie jest miłość, bo miłość nie wyrządza krzywdy. A szczęśliwa oczywiście możesz jeszcze być. Sama z dziećmi lub znajdziesz kogoś, kto będzie dla Was odpowiedni pod każdym względem.
Drugiego życia mieć nie będziesz, więc nie krzywdź siebie i swoich dzieci. Daj Wam szansę na szczęśliwe życie.

3

Odp: Złudne szczęście

Dzięki  za mądre słowa ?wiesz co jest najgorsze że ja w głębi siebie wiem ze muszę odejść ,ba ze powinno zrobić to dawno ....Ale nie mam tyle siły by się odwazyc (chore?)A mam siłę znosić lata upokorzeń, nie mogę zrozumieć czemu tak jest....

4

Odp: Złudne szczęście

Poszukaj w swej miejscowości poradni ds. uzależnień, wyznacz wizytę (dla siebie) i poproś o skierowanie na terapię dla osób współuzależnionych.

5

Odp: Złudne szczęście

Myślisz że jestem wspoluzalezniona  I taka terapia by mi pomogła.

6

Odp: Złudne szczęście

Co myślicie powinnam zawalczyć o siebie i o dzieci czy się poddać i męczyć się dalej ,może macie podobne doświadczenia  podzielcie  się ,może kiedyś musieliscie podjąć taką decyzję, jak to wygląda z perspektywy  czasu (czy zalujecie).

7 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-04-28 08:50:53)

Odp: Złudne szczęście
andzia2004 napisał/a:

Co myślicie powinnam zawalczyć o siebie i o dzieci czy się poddać i męczyć się dalej ,może macie podobne doświadczenia  podzielcie  się ,może kiedyś musieliscie podjąć taką decyzję, jak to wygląda z perspektywy  czasu (czy zalujecie).

Mogę powiedzieć z pozycji kogoś, kto zajmował się zawodowo, między innymi, sprawami związanymi z konfliktami rodzinnymi mającymi źródło w alkoholizmie w związku i współzależnieniu partnera.
Co prawda, było to związane z tzw. represjami wobec alkoholika - wniesieniem do sądu  o orzeczenie konieczności leczenie przymusowego i dobrą radą dla partnera, by udał się do najbliższej poradni uzależnień, by zrozumieć mechanizm trzymający współzależnioną osobę przy alkoholiku, narkomanie, hazardziście, etc.
Jednak, innej opcji nie ma, jeśli "dobrowolne" poddanie się terapii związane jest wyłącznie ze strachem o własne życie nałogowca lub, gdy tylko "dla świętego spokoju" da sobie wszyć esperal. Taki ktoś, podobnie, jak ( ale o wiele czasu później), współzależniony partner, nie rozumie, dlaczego to, co nim zawładnęło, jest złe i niszczy rodzinę.
Poradnie uzależnień znajdują się w każdym powiecie. Z reguły, w jego stolicy.

8

Odp: Złudne szczęście
andzia2004 napisał/a:

Co myślicie powinnam zawalczyć o siebie i o dzieci czy się poddać i męczyć się dalej ,może macie podobne doświadczenia  podzielcie  się ,może kiedyś musieliscie podjąć taką decyzję, jak to wygląda z perspektywy  czasu (czy zalujecie).

Miałam takie dylematy przed rozwodem. Moim problemem nie był wprawdzie alkoholizm małżonka, ale inne sprawy, niemniej jednak mechanizmy były podobne. Było bardzo ciężko. Ale nigdy nie żałowałam!
Jeśli już to tylko tego,że zrobiłam to tak późno...

9

Odp: Złudne szczęście

O ile to nie trolling...

Jesteś współuzalezniona.
Przed odejściem powstrzymują Cię mechanizmy współuzaleznienia i strach przed zmianą.
W imię tego świadomie, dzień po dniu, niszczysz życie swoim dzieciom. Tak, właśnie Ty też, nie tylko mąż, ale i Ty, trwając przy nim, kryjąc go, zapewniając mu komfort picia (ma wszystko ogarnięte i o nic nie musi się martwić) tłumacząc go i pozwalając, żeby w takim domu dorastały dzieci.
Wierz mi, że jak dobrze pójdzie, to one Wasze rodzicielstwo będą leczyć u psychologów na kozetkach. To jest ten DOBRY scenariusz. Scenariuszów złych jest tyle, ile rodzajów zaburzeń emocjonalnych wywołanych takim rodzajem "wychowania".
Ale, jak Ci to zwisa, to spoko, zastanawiaj się dalej czy od niego odejść czy może BĘDZIESZ ŻAŁOWAŁA odejścia od pijaka i przemocowca.

10

Odp: Złudne szczęście
andzia2004 napisał/a:
rampampam napisał/a:
andzia2004 napisał/a:

Co myślicie powinnam zawalczyć o siebie i o dzieci czy się poddać i męczyć się dalej ,może macie podobne doświadczenia  podzielcie  się ,może kiedyś musieliscie podjąć taką decyzję, jak to wygląda z perspektywy  czasu (czy zalujecie).

Miałam takie dylematy przed rozwodem. Moim problemem nie był wprawdzie alkoholizm małżonka, ale inne sprawy, niemniej jednak mechanizmy były podobne. Było bardzo ciężko. Ale nigdy nie żałowałam!
Jeśli już to tylko tego,że zrobiłam to tak późno...

Wiesz co jest najgorsze  ze ja wiem że muszę odejść A nie mam w sobie  tyle odwagi (nie mam pojęcia czemu to tak jest)

11

Odp: Złudne szczęście
andzia2004 napisał/a:

sze  ze ja wiem że muszę odejść A nie mam w sobie  tyle odwagi (nie mam pojęcia czemu to tak jest)

Czasami do pewnych decyzji długo dojrzewamy...

12

Odp: Złudne szczęście

Dziewczyny A co myślicie o pierwszej milosci spotkanie po latach :
Nie widzicie się naście lat wpadacie na siebie na fb (wymiana numerow)nie możecie się nagadac ,super się rozumiecie , czy jest to wogole   możliwe .

13

Odp: Złudne szczęście

Wszystko zależy od tego w jakich okolicznościach doszło do rozstania i co działo się w życiu tych dwóch osób przez cały ten czas, kiedy nie mieli ze sobą kontaktu. Generalnie jestem zdania, że takie powroty do przeszłości to wynik jakichś niespełnionych oczekiwań, ucieczka przed trudami codzienności i tęsknota za jakimś "pierwszym uniesieniem". Często są to tylko wyobrażenia na temat danej osoby, bo trudno oczekiwać, że dawny 17-latek będzie taki sam w wieku 35 lat. Można się więc solidnie rozczarować.

Ale jeżeli dwoje ludzi przeszło swoje, podchodzi do życia w dojrzały sposób i ocenia siebie nawzajem przez pryzmat tego, kim są TERAZ, w tej chwili, jako dorośli ludzie zaczynający z czystą kartą, to czemu nie?

14

Odp: Złudne szczęście

Najpierw zdefiniuj co to jest pierwsza miłość? Bo wbrew pozorom to nie takie łatwe...

15

Odp: Złudne szczęście

Pytanie czy chcecie poznać się na nowo, czy bazujecie na wspomnieniach? Kilkanaście lat temu każdy z Was był innym człowiekiem, przez ten czas mieliście różne doświadczenia, które w określony sposób na Was wpłynęły.

Czy możliwe? Zakochanie się w wyidealizowanym obrazie nastoletniej miłości - pewnikiem jest taka szansa big_smile

16

Odp: Złudne szczęście
Jacenty89 napisał/a:

Najpierw zdefiniuj co to jest pierwsza miłość? Bo wbrew pozorom to nie takie łatwe...

Dla mnie był to pierwszy chłopak ,który  jak mnie zostawił strasznie cierpialam bo to było takie pierwsze czyste uczucie ,był dla mnie mega ważny i to jego spojrzenie  do dzisiaj  pamietam (to było to coś )a rozstalismy się bo jak się teraz dowiedziałam  po latach nie był jeszcze gotowy na związek miał inne wartości (choć przyznał  ze w pewnym momencie swojego życia zrozumiał że ja fajna dziewczyna byłam.....)

17

Odp: Złudne szczęście

W ramach  wyjaśnienia  :
On jest sam nie ulozyl sobie życia ,ja tak nawet do pewnego momentu   oszukiwalam się ze mam super życie (a prawda jest taka że tkwie w toksycznym związku  :zobacz temat "złudne szczęście ")
Utrzymujemy kontakt ze sobą od jakiś 10 miesięcy  ,nie  spotykamy się (nigdy nie zdradziła męża ) rozmawiamy jak nam źle ,wymieniamy SMS  .
Jedynie  Co mnie zastanawia  to  ze potrafię  Z nim szczerze rozmawiać o wszystkim  ( czego nie potrafię z obecnym partnerem  bo on zaraz robi mega aferę z niczego  )i działa to we dwie  strony ,śmiejemy się nieraz ze życie  pisze niezwykle scenariusze najpierw możesz z kimś być i nie doceniasz tego co masz i chrzanisz  to a później  życie zatacza koło i stwierdzasz ze  fajnie było by z tą osobą ale już na to za późno
..
Dziwne to życie

18

Odp: Złudne szczęście

Jest to możliwe i bardzo bywa przyjemne. Ale nie w kontekście reaktywacji związku, moim zdaniem, ale po prostu takiej ludzkiej wymiany doświadczeń z kimś, kto kiedyś był nam bliski, ale było to dawno, emocje minęły etc. Jednorazowo jestem za!!!

19

Odp: Złudne szczęście
andzia2004 napisał/a:

oszukiwalam się ze mam super życie (a prawda jest taka że tkwie w toksycznym związku  :zobacz temat "złudne szczęście ")
Utrzymujemy kontakt ze sobą od jakiś 10 miesięcy, nie  spotykamy się (nigdy nie zdradziła męża ) rozmawiamy jak nam źle ,wymieniamy SMS.

Aha, czyli jednak trafiłam pisząc, że "generalnie jestem zdania, że takie powroty do przeszłości to wynik jakichś niespełnionych oczekiwań, ucieczka przed trudami codzienności i tęsknota za jakimś "pierwszym uniesieniem"." wink

Idealizujesz "tamtą miłość", bo źle Ci z mężem. Tworzysz w głowie obraz sielanki, która zastępuje Ci Twoją szarą rzeczywistość. Oliwy do ognia dodaje jeszcze fakt, że komunikujecie się wyłącznie przez internet, czyli Twoja wyobraźnia pracuje na maksymalnych obrotach.

20

Odp: Złudne szczęście

Tak miałaś rację ze takie powroty do przeszłości mają duży związek  Z naszym obecnym życiem..

Mówisz że się nakrecam ale my nie tylko gadamy przez Internet  Ale dużo też przez tel. wystarczy  ze puszczę sygnała A on już dzwoni  i pyta co się stało ,itd ,
Masz rację tego mi  brakowało  dawno nikt się
O mnie nie martwił ,nie pytał wszystko  ok ,czy jak się czujesz ....niby nic a jednak  Tak wiele. ...

21

Odp: Złudne szczęście
andzia2004 napisał/a:

Tak miałaś rację ze takie powroty do przeszłości mają duży związek  Z naszym obecnym życiem..

Mówisz że się nakrecam ale my nie tylko gadamy przez Internet  Ale dużo też przez tel. wystarczy  ze puszczę sygnała A on już dzwoni  i pyta co się stało ,itd ,
Masz rację tego mi  brakowało  dawno nikt się
O mnie nie martwił ,nie pytał wszystko  ok ,czy jak się czujesz ....niby nic a jednak  Tak wiele. ...

Widzisz, Andziu.
Pytasz nas, co my na to?
Ja zaś spytam, czego oczekujesz od "pierwszej miłości", skoro jesteś mężatką,.A utrzymujesz intensywny kontakt z tamtym?
Z tego co wyczytałem,  partnera spisałaś już na straty.
I w związku z tym, co zamierzarz z tym zrobić?

22

Odp: Złudne szczęście
Excop napisał/a:
andzia2004 napisał/a:

Tak miałaś rację ze takie powroty do przeszłości mają duży związek  Z naszym obecnym życiem..

Mówisz że się nakrecam ale my nie tylko gadamy przez Internet  Ale dużo też przez tel. wystarczy  ze puszczę sygnała A on już dzwoni  i pyta co się stało ,itd ,
Masz rację tego mi  brakowało  dawno nikt się
O mnie nie martwił ,nie pytał wszystko  ok ,czy jak się czujesz ....niby nic a jednak  Tak wiele. ...

Widzisz, Andziu.
Pytasz nas, co my na to?
Ja zaś spytam, czego oczekujesz od "pierwszej miłości", skoro jesteś mężatką,.A utrzymujesz intensywny kontakt z tamtym?
Z tego co wyczytałem,  partnera spisałaś już na straty.
I w związku z tym, co zamierzarz z tym zrobić?

Wiesz co mnie najbardziej  zranilo  W twojej wypowiedzi  ,"partnera spisałam JUŻ na straty"(nie wiem czy czytałeś mój wątek "złudne  szczęście ).
Jeżeli uważasz że tyle lat upokorzeń  znęcania i doręczania psychicznego i fizycznego totalna olewka  na wszystko  bo ja to załatwię byle by  na alkohol było on nawet  jak miał chleb kupić dzieciom nie raz na śniadanie to kupował piwo (twierdząc  ze ten wczorajszy chleb jest ok),jeżeli uważasz że nocne awantury ,wybite szkiełko w okularach ,kilka razy podbite oko ,zbite żebra,kopanie po brzuchu lub z łokcia  W kręgosłup  jest ok ,wyzywanie od najgorszych  ,ciagle ponizanie i czepianie  sie  O wszystko  jest ok,to ze kladzac  się do łóżka boisz się  bo nie  Wiesz w którym momencie Cię uderzy ( albo zaslaniasz się poduszka by nie było śladu  A on Ci powie na drugi dzień  sorry nie pamietam)
Ja od Lat znoszę to wszystko, dajac mu szansę ale on nie widzi ani problemu w piciu ani w swoim zachowaniu

Jeżeli uważasz ze to wszystko  jes t ok  ,to tak masz rację przekreslilam partnera ,po prostu nie ma się chyba co łudzić że on się zmieni.)
A najgorsze  jest to że nawet  nie potrafię  od niego odejść....
A jeżeli chodzi o ta pierwsza milosc  to niczego nie oczekuje my się po prostu traktujemy jak przyjaciele wspierajac sie nawzajem i to wszystko.
Ja już niczego nie oczekuje  od życia (bo co dobrego  może mnie jeszcze spotkac)chyba że spokoju i tego że kładąc się spać nie będę czuła strachu.

23

Odp: Złudne szczęście
andzia2004 napisał/a:

Wiesz co mnie najbardziej  zranilo  W twojej wypowiedzi  ,"partnera spisałam JUŻ na straty" (...)  Ja od Lat znoszę to wszystko, dajac mu szansę ale on nie widzi ani problemu w piciu ani w swoim zachowaniu

Nie dajesz mu szansy na zmianę Andzia, tylko akceptujesz to wszystko. "Przez lata" dajesz się bić i upokarzać na oczach własnych dzieci I NIC Z TYM NIE ROBISZ. Tu jest problem w Tobie, a nie w sytuacji zewnętrznej, bo ta sytuacja jest konsekwencją podejmowanych przez Ciebie decyzji. Jeżeli myślisz, że romansowanie przez internet da Ci poczucie szczęścia, to jesteś w błędzie. To jest dokładnie taka sama relacja, jak ta z mężem. Po prostu ta internetowa jest opakowana w kolorowy papier przewiązany ładną wstążką. Niestety nie wiadomo co jest w środku, bo nawet nie chcesz tego otworzyć. Bo nie podejmujesz ŻADNEJ decyzji. Wolisz udawać. Żyjesz na pół.

To nie jest tak, że "życie tak nam się układa i jest nam ciężko". TO MY układamy sobie życie tak, że jest nam ciężko. Pytanie brzmi CO ROBIŁAŚ, żeby poprawić życie swoje i swoich dzieci? Czy PRÓBOWAŁAŚ w ogóle wynająć sobie coś własnego, zadbać o siebie sama, rozejść się z mężem i zacząć wszystko jeszcze raz? Oczywiście, że lepiej udawać, że wszystko jest ok, podstawiać mężowi wódę pod nos, wmawiać dzieciom, że tatuś jest zmęczony i bawić się przez internet z gościem, o którym wiesz tylko tyle, ile Ci powie i ile sobie wyobrazisz. Twoje życie to fikcja, teatr, i udawanie. W tej chwili nie różnisz się niczym od tych wszystkich mężatek, które czają się na nowego faceta i swoje postępowanie tłumaczą tym, że "mają do tego prawo, bo mąż tak źle je traktuje". Twoja reakcja na wpis Excopa właśnie to sugeruje. Że zabolało, bo wiesz, że napisał prawdę smile

Dlaczego niczego nie zmieniasz? Bo prawda jest taka, że tak Ci wygodnie. Wiadomo, że się boisz, że współuzależnienie zrobiło swoje, ale w zasadzie już się przyzwyczaiłaś i tak jest ok. No bo sytuacja jest znajoma, ułożyłaś ją sobie jakoś, wszystkie role w spektaklu zostały już obsadzone, więc po co to zmieniać? Opisana przez Ciebie historia jest czarno-biała. To opowieść o "beznadziejnym złym mężu" oraz "cudownym księciu na białym koniu". A jaką rolę w tej opowieści przypisałaś samej sobie? Jaką rolę grają w niej Twoje dzieci?

24

Odp: Złudne szczęście
pop_corn napisał/a:
andzia2004 napisał/a:

Wiesz co mnie najbardziej  zranilo  W twojej wypowiedzi  ,"partnera spisałam JUŻ na straty" (...)  Ja od Lat znoszę to wszystko, dajac mu szansę ale on nie widzi ani problemu w piciu ani w swoim zachowaniu

Nie dajesz mu szansy na zmianę Andzia, tylko akceptujesz to wszystko. "Przez lata" dajesz się bić i upokarzać na oczach własnych dzieci I NIC Z TYM NIE ROBISZ. Tu jest problem w Tobie, a nie w sytuacji zewnętrznej, bo ta sytuacja jest konsekwencją podejmowanych przez Ciebie decyzji. Jeżeli myślisz, że romansowanie przez internet da Ci poczucie szczęścia, to jesteś w błędzie. To jest dokładnie taka sama relacja, jak ta z mężem. Po prostu ta internetowa jest opakowana w kolorowy papier przewiązany ładną wstążką. Niestety nie wiadomo co jest w środku, bo nawet nie chcesz tego otworzyć. Bo nie podejmujesz ŻADNEJ decyzji. Wolisz udawać. Żyjesz na pół.

To nie jest tak, że "życie tak nam się układa i jest nam ciężko". TO MY układamy sobie życie tak, że jest nam ciężko. Pytanie brzmi CO ROBIŁAŚ, żeby poprawić życie swoje i swoich dzieci? Czy PRÓBOWAŁAŚ w ogóle wynająć sobie coś własnego, zadbać o siebie sama, rozejść się z mężem i zacząć wszystko jeszcze raz? Oczywiście, że lepiej udawać, że wszystko jest ok, podstawiać mężowi wódę pod nos, wmawiać dzieciom, że tatuś jest zmęczony i bawić się przez internet z gościem, o którym wiesz tylko tyle, ile Ci powie i ile sobie wyobrazisz. Twoje życie to fikcja, teatr, i udawanie. W tej chwili nie różnisz się niczym od tych wszystkich mężatek, które czają się na nowego faceta i swoje postępowanie tłumaczą tym, że "mają do tego prawo, bo mąż tak źle je traktuje". Twoja reakcja na wpis Excopa właśnie to sugeruje. Że zabolało, bo wiesz, że napisał prawdę smile

Dlaczego niczego nie zmieniasz? Bo prawda jest taka, że tak Ci wygodnie. Wiadomo, że się boisz, że współuzależnienie zrobiło swoje, ale w zasadzie już się przyzwyczaiłaś i tak jest ok. No bo sytuacja jest znajoma, ułożyłaś ją sobie jakoś, wszystkie role w spektaklu zostały już obsadzone, więc po co to zmieniać? Opisana przez Ciebie historia jest czarno-biała. To opowieść o "beznadziejnym złym mężu" oraz "cudownym księciu na białym koniu". A jaką rolę w tej opowieści przypisałaś samej sobie? Jaką rolę grają w niej Twoje dzieci?

Pojechałaś mi nie ma co?Ale to mi się właśnie tu podoba na tym portalu  ze każdy jest obiektywny i pisze co myśli :
Jeżeli chodzi o meza to w spieralam go nie raz (jak leczył wątrobę ,jak się zaszywal, jak miał atak padaczki ,zawsze byłam przy nim ,zawsze ale jak ktoś nie chce przestać pić to już nie jest moja wina )
Masz dużo  racji  zawsze potrafię  to jakoś wytumaczyc (i tu ze robię wszystko   by mąż był zadowolony i była cisza w domu -dzieci to widzą ....)Ja wiem że mąż nieraz jest dobry ,zdarza mu się nawet kawe mi zrobić ...
Ja po prostu przez te lata poddalam się mężowi całkowicie  ,zatraciłam się .
Wiem że powinnam  sie wyprowadzić i wiem że poradzilabym sobie bo nie jestem od niego zależna ale nie potrafię  I tu znowu  chyba masz rację ze tak jest mi wygodnie.....
Nie umiem o siebie zawalczyć  I o dzieci  idę na łatwiznę tkwiac w tym dalej....
A jezeli  chodzi  O  tego cudownego  rycerza to wiem że on  nie jest taki cudowny. ...
Może brakuje mi zainteresowania ale aż taka naiwna   nie jestem.

25

Odp: Złudne szczęście
andzia2004 napisał/a:

Pojechałaś mi nie ma co

Przepraszam, że tak ostro, ale osobiście przerabiałam już wszystkie możliwe powody, dla których "moje życie nie może się teraz zmienić na lepsze".

Chcę, żebyś zdała sobie sprawę z absurdu sytuacji, w której tkwisz. Jesteś na statku, którego kapitan leży zalany w trupa, za chwilę uderzycie w skały, a Ty zamiast łapać za ster...szorujesz pokład, zapewniasz trupowi zapas rumu i mrugasz zalotnie do rybaka z pobliskiej barki.

Możesz się złościć, denerwować, że ktoś zarzuca Ci stagnację, chociaż nie chodzi w Twoich butach, ale prawda jest taka, że pytania o to "czego oczekujesz od nowej relacji" i "co zamierzasz z tym zrobić" będą chodzić za Tobą jak cień i prędzej czy później będziesz musiała sobie na nie odpowiedzieć. Bo jesteś odpowiedzialna za siebie i swoje dzieci. Bo zapewniając mężowi komfort picia nieświadomie go zabijasz. Bo masz 34 lata i szansę, żeby zacząć wszystko od nowa. Pytania "czego oczekujesz?", "co zamierzasz z tym wszystkim zrobić?" i "jak chcesz się do tego zabrać?" są więc fundamentalne.

26

Odp: Złudne szczęście

Ponieważ oba Twoje wątki dotyczyły tych samych problemów - połączyłam je. Bez sensu (i niezgodne z regulaminem) było opisywanie Twojego małżeństwa w wątku o pierwszej miłości. Te dwa zagadnienia, w Twoim przypadku, są nierozerwalnie ze sobą połączone i tak będzie łatwiej prowadzić rozmowę

27

Odp: Złudne szczęście
vinnga napisał/a:

Ponieważ oba Twoje wątki dotyczyły tych samych problemów - połączyłam je. Bez sensu (i niezgodne z regulaminem) było opisywanie Twojego małżeństwa w wątku o pierwszej miłości. Te dwa zagadnienia, w Twoim przypadku, są nierozerwalnie ze sobą połączone i tak będzie łatwiej prowadzić rozmowę

Dobrze . Nowa jest na forum i nie dokonca jeszcze wiem jak się tu poruszać. Ale staram się zaklimatyzowac.

28 Ostatnio edytowany przez andzia2004 (2016-04-29 09:59:16)

Odp: Złudne szczęście
pop_corn napisał/a:
andzia2004 napisał/a:

Pojechałaś mi nie ma co

Przepraszam, że tak ostro, ale osobiście przerabiałam już wszystkie możliwe powody, dla których "moje życie nie może się teraz zmienić na lepsze".

Chcę, żebyś zdała sobie sprawę z absurdu sytuacji, w której tkwisz. Jesteś na statku, którego kapitan leży zalany w trupa, za chwilę uderzycie w skały, a Ty zamiast łapać za ster...szorujesz pokład, zapewniasz trupowi zapas rumu i mrugasz zalotnie do rybaka z pobliskiej barki.

Możesz się złościć, denerwować, że ktoś zarzuca Ci stagnację, chociaż nie chodzi w Twoich butach, ale prawda jest taka, że pytania o to "czego oczekujesz od nowej relacji" i "co zamierzasz z tym zrobić" będą chodzić za Tobą jak cień i prędzej czy później będziesz musiała sobie na nie odpowiedzieć. Bo jesteś odpowiedzialna za siebie i swoje dzieci. Bo zapewniając mężowi komfort picia nieświadomie go zabijasz. Bo masz 34 lata i szansę, żeby zacząć wszystko od nowa. Pytania "czego oczekujesz?", "co zamierzasz z tym wszystkim zrobić?" i "jak chcesz się do tego zabrać?" są więc fundamentalne.

Ta ostrość  to dobra ,taki kubeł zimnej wody każdemu potrzebny .
A z tym statkiem też fajnie to ujelas.
Coraz częściej  czuję że jestem na  jakimś rozstaju dróg i nie wiem w która stronę iść  ,czy próbować ułożyć sobie życie od Nowa ,czy dalej się oszukiwać  ze wszystko ok i tkwić w tej stagnacji...
Co zrobić by np. Za 10 lat nie mieć do siebie pretensji że jest tak a nie inaczej i stwierdzić ze zrobiłam wszystko  co mogłam zrobić by było lepiej.
Wiesz czego się jeszcze  boję że jakbym odeszła od niego ...A on stoczy się jeszcze bardziej  albo zapije i coś mu się stanie  to będzie  to moja wina...

A jak  twoje życie znalazłaś sposób na zmianę  na lepsze -udało Ci się (nie znam tematu,jak mam go namierzyc)

29

Odp: Złudne szczęście

Wpisałem swoją repliką do Twojego komentarza, ale w międzyczasie, moderacja połączyła oba wątki, więc przepadła.
W skrócie więc teraz:
Nie czytałem źródła. Moim zdaniem, nic by mi to nie dało.
Stwierdziłem fakt i zadałem proste pytanie.
Teraz już chyba nieaktualne, więc to tyle.
Nie chciałem Cię zranić, to pewne. smile

30

Odp: Złudne szczęście
Excop napisał/a:

Wpisałem swoją repliką do Twojego komentarza, ale w międzyczasie, moderacja połączyła oba wątki, więc przepadła.
W skrócie więc teraz:
Nie czytałem źródła. Moim zdaniem, nic by mi to nie dało.
Stwierdziłem fakt i zadałem proste pytanie.
Teraz już chyba nieaktualne, więc to tyle.
Nie chciałem Cię zranić, to pewne. smile

Wiem wyraziłeś po prostu swoje zdanie ...☺
W rzeczywistości  nie wszystko  jest zawsze czarne lub białe....
Pozdrawiam  mam nadzieję  ze jeszcze się usłyszymy

31

Odp: Złudne szczęście
andzia2004 napisał/a:
Excop napisał/a:

Wpisałem swoją repliką do Twojego komentarza, ale w międzyczasie, moderacja połączyła oba wątki, więc przepadła.
W skrócie więc teraz:
Nie czytałem źródła. Moim zdaniem, nic by mi to nie dało.
Stwierdziłem fakt i zadałem proste pytanie.
Teraz już chyba nieaktualne, więc to tyle.
Nie chciałem Cię zranić, to pewne. smile

Wiem wyraziłeś po prostu swoje zdanie ...☺
W rzeczywistości  nie wszystko  jest zawsze czarne lub białe....
Pozdrawiam  mam nadzieję  ze jeszcze się usłyszymy

Nie zrozumiałaś mnie, Andziu.
Stwierdziłem,  co stwierdziłem. I sama przyznałaś, że tylko obawa przed podjęciem decyzji o odejściu trzyma Cię przy "papierkowym" mężu.
Tutaj nie ma miejsca na odcienie szarości. Albo zostajesz, tonąc w bagnie albo chwytasz się znanej od dawna gałęzi (choć może być nieco śliska po latach)
Masz motywację. Masz kogoś, kto Cię wspiera.
Tyle, że nie masz pewności, czym to wsparcie jest dyktowane.
Myśle jednak, że lepiej rozczarować się przyszłością, niż nie widzieć jej dla siebie w ogóle.

32

Odp: Złudne szczęście
Excop napisał/a:
andzia2004 napisał/a:
Excop napisał/a:

Wpisałem swoją repliką do Twojego komentarza, ale w międzyczasie, moderacja połączyła oba wątki, więc przepadła.
W skrócie więc teraz:
Nie czytałem źródła. Moim zdaniem, nic by mi to nie dało.
Stwierdziłem fakt i zadałem proste pytanie.
Teraz już chyba nieaktualne, więc to tyle.
Nie chciałem Cię zranić, to pewne. smile

Wiem wyraziłeś po prostu swoje zdanie ...☺
W rzeczywistości  nie wszystko  jest zawsze czarne lub białe....
Pozdrawiam  mam nadzieję  ze jeszcze się usłyszymy

Nie zrozumiałaś mnie, Andziu.
Stwierdziłem,  co stwierdziłem. I sama przyznałaś, że tylko obawa przed podjęciem decyzji o odejściu trzyma Cię przy "papierkowym" mężu.
Tutaj nie ma miejsca na odcienie szarości. Albo zostajesz, tonąc w bagnie albo chwytasz się znanej od dawna gałęzi (choć może być nieco śliska po latach)
Masz motywację. Masz kogoś, kto Cię wspiera.
Tyle, że nie masz pewności, czym to wsparcie jest dyktowane.
Myśle jednak, że lepiej rozczarować się przyszłością, niż nie widzieć jej dla siebie w ogóle.

A teraz zrozumiałam ☺
Wiesz mówi  sie ze nic w życiu nie dzieje się bez powodu...ze wszystko  ma swój sens....
Jak się tak nieraz zastanawiam  czemu ta osoba znowu  stanęła  na mojej drodze... może właśnie 
by mi uświadomić  pewne rzeczy  I zmotywować  do zmian....nie wiem......to wszystko  takie dziwne

33

Odp: Złudne szczęście

A powiedzcie mi czy ktoś  Z was był w podobnej suytuacji (w pewnym momencie zycia musiał  zdecydowac czy zyc tak dalej czy nie),podjął pewne decyzje ,jak to wygląda z perspektywy  czasu.....

34

Odp: Złudne szczęście
andzia2004 napisał/a:

Myślisz że jestem wspoluzalezniona  I taka terapia by mi pomogła.

Wszystko co piszesz o tym swiadczy. Nie-wspoluzalezniony czlowiek spieprza od alkocholika jak szybko moze, a nie tlumaczy bicie i awantury miloscia.

35

Odp: Złudne szczęście
Iceni napisał/a:
andzia2004 napisał/a:

Myślisz że jestem wspoluzalezniona  I taka terapia by mi pomogła.

Wszystko co piszesz o tym swiadczy. Nie-wspoluzalezniony czlowiek spieprza od alkocholika jak szybko moze, a nie tlumaczy bicie i awantury miloscia.

Ja odeszlam od mojego bylego  z powodu jego picia. Da sie i chyba najtrudniejsze jest pierwsze pol roku. Nie tyle organizacja zycia co ciagle pytania znajomych dlaczego sie rozstaliscie. Ale w koncu wszyscy sie dowiedza dlaczego i zycie staje sie spokojne.

36

Odp: Złudne szczęście

Cieszę się ze tu jestem .
Bo jak się tak czyta niektóre wątki to ma się inne spojrzenie  na pewne sprawy ,otwierają  się oczy
Ja  np już wiem że nie ma co zamydlac sobie oczu i pchać się w jakieś chore sytuacje ,tylko starać się uporządkować  swoje zycie (BO W Końcu to od Nas zależy jak ono wyglada-niema się co uzalac,szkoda zycia ,nikt za Nas nic nie zmieni w Naszym zyciu)
Więc znalazłam poradnie w Naszym mieście dla osób uzaleznionych (dzwoniłam ,a w poniedziałek  mam pierwszą wizyte)maly krok ale zawsze coś .....
Najpierw  muszę dojść do ładu  sama ze sobą bo trochę zatraciłam  poczucie własnej wartości  W tym swoim zyciu (A ostatnio  udało mi się zdać wymarzone  prawo jazdy)
A PÓŹNIEJ ZOBACZYMY  MOŻE JESZCZE ZNAJDĘ SWOJE SZCZĘŚCIE W ŻYCIU.
(Na razie wiem ze mam super adte dzieci  ,pomimo całej sytucji i one da najważniejsze )

37

Odp: Złudne szczęście

Dawno  się nie oddzywalam bo w sumie nie mam się czym pochwalić   Tym ze nadal tkwie  U boku pijacego meza ,kontakt internetowy  Ze znajomym sprzed lat zerwalam .Jedyne na co się odwazylam to 5 dni temu wezwalam  policję jak maz sie awanturowal.Nie zdawalam sobie sprawy ze mozna tak uzaleznic sie od drugiej osoby.....A odejsc nadal nie potrafie

38

Odp: Złudne szczęście

Dawno  się nie oddzywalam bo w sumie nie mam się czym pochwalić   Tym ze nadal tkwie  U boku pijacego meza ,kontakt internetowy  Ze znajomym sprzed lat zerwalam .Jedyne na co się odwazylam to 5 dni temu wezwalam  policję jak maz sie awanturowal.Nie zdawalam sobie sprawy ze mozna tak uzaleznic sie od drugiej osoby.....A odejsc nadal nie potrafie

39

Odp: Złudne szczęście

Jednak jakiś krok do przodu zrobiłaś. Zwykle długo tkwimy w toksycznej sytuacji, bo to jest nam znane. Boimy się nowego. Ale jak chodzisz na terapię, to będzie dobrze. Nie licz na to, że mąż się zmieni. Oni się nie zmieniają. Będzie tylko gorzej.

40

Odp: Złudne szczęście

Coraz bardziej  dociera  do mnie ze on się nigdy nie zmieni i zawsze co by się nie stało to jest moja wina.......nawet  jakieś obietnice poprawy ,dzień dwa spokoju i znowu  jest to samo .....A najgorsze  jest ze robie wszystko  zajmuje sie dziecmi utrzymuje obecnie nas wszystkich bo on nie pracuje a ciagle slysze ze ja nic nie robie z toba to sie nigdy nic nie dorobie (a on lezy albo chodzi na ryby) Porazka

41

Odp: Złudne szczęście

Coraz bardziej  dociera  do mnie ze on się nigdy nie zmieni i zawsze co by się nie stało to jest moja wina.......nawet  jakieś obietnice poprawy ,dzień dwa spokoju i znowu  jest to samo .....A najgorsze  jest ze robie wszystko  zajmuje sie dziecmi utrzymuje obecnie nas wszystkich bo on nie pracuje a ciagle slysze ze ja nic nie robie z toba to sie nigdy nic nie dorobie (a on lezy albo chodzi na ryby) Porazka

42

Odp: Złudne szczęście

Andzia, może po prostu to tak ma być w twoim wypadku czyli metoda małych kroczków. Prawko zdane, poszłaś na terapie, wezwałaś policje. To wszystko idzie do przodu. Ważne aby nie zwalniać wink jak idzie terapia? wink

43

Odp: Złudne szczęście

Powoli uświadamiam sobie moja głupotę i to ze to jest pasożyt który na mnie żeruje.....

44

Odp: Złudne szczęście

Witam
Wracam do swojego watku bo trochę się u mnie zmieniło.Mąż 1listopada wrócił  Z Niemiec  całe dnie pil i nietrzezwial .
23 listopada  coś we mnie pękło i zabrałam dzieci  nasze rzeczy i wyprowadzilam się od męża. Ta decyzja dojrzewala  we mnie długo i w momencie  wyprowadzki byłam pewna że robię dobrze.Tak teraz powoli zaczynam  mieć wątpliwości. Czy to normalne. Mąż się stara wytrzezwiał był na odtruciu  I naprawdę  się stara ( nigdy się tak nie zachowywał prawie przez 13 lat małżeństwa , bo zawsze dla niego najważniejszy był alkohol).Ale ja teraz po prostu  już nie wierze ze to na długo taka zmiana (bo po 2 krotnym zaszyciu też przez 1 -1.5 miesiaca też  bylo dobrze)Nie wiem czy wystarczy  mi sił,by wierzyć w to ze alkoholik rzadko się zmienia i czy wytrwałości w swojej decyzji.Powiem tylko że dzieci w miare dobrze znoszą nową sytuację '

45

Odp: Złudne szczęście

Autorko jeszcze raz przeczytaj swoje wszystkie posty, zwłaszcza ten przedostatni.
Alkoholik do końca życia będzie alkoholikiem, a ty jesteś osobą wspóluzależnioną stąd też masz zniekształcony obraz widzenia rzeczywistości. Twoje małżeństwo jest toksycznym związkiem- ty potrzebujesz pomocy dla siebie i dzieci, zeby wyjść z roli osób współuzależnionych.Poszukaj pomocy psychologa w MOPSie lub w poradni uzależnień, poszukaj terapii rodzinnej.

Tutaj masz odpowiedź na swoje wątpliwości,
andzia2004: Powiem tylko że dzieci w miare dobrze znoszą nową sytuację '
Twoje dzieci i ty potrzebujecie spokoju, poczucia bezpieczeństwa.
Pracuj dalej nad sobą i idź do przodu. Potrafisz to, bo masz przy sobie kochające dzieci. Nie zawiedź ich i siebie.

46

Odp: Złudne szczęście

Witam
Nie mieszkam już z mezem  3 miesiace  Ale jakoś strasznie  ciężko mi się zebrać by to wszystko  prawnie uregulować. Teraz jestem  dopiero  na etapie  czy wniosek  O separację czy rozwód.Czy  ktoś był w podobnej sytuacji ze pomimo ze tkwił w toksycznych związku ciężko było mu to uciąć.Czy to normolane ze się zastanawiam.Może ktoś miał podobnie.Pozdrawiam

47

Odp: Złudne szczęście

Decyzja : separacja czy rozwód to Twoja decyzja - nie mieszkasz z nim, nie szanuje Cię, oderwałaś się w codzienności od niego - wszystko wskazuje, że dążysz do rozwodu.

48

Odp: Złudne szczęście

Witam
I stało się złożyłam dzisiaj pozew o rozwod  Z orzeczeniem  O winie .Niby cala moja rodzina  mnie wspiera jest  ze mnie dumna.
A Ja czuję się dziwnie bardzo  Dziwnie ......czy to normalne  oodczucie......

Może byliście w podobnej sytuacji .

49

Odp: Złudne szczęście

Czesc
Dawno się nie oddzywalam.
Udało się od 3 miesięcy  jestem  W końcu szczęśliwa tak mogę powiedzieć  szczęśliwa rozwodka.Która zaczyna cieszyć się życiem i odzyskuje wiarę w siebie.Do wszystkich  którzy tkwią w toksycznych związkach....A zwłaszcza  Z alkoholikiem  można zmienić  wszystko  wystarczy chcieć....choć nie jest to łatwe....Ale uwierzcie  warto ...mamy jedno życie...

Posty [ 49 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Złudne szczęście

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024