Witam.
lewnie uznacie mnie za wyrodna matke, zimna sucz, kretynke, egoistke i ogolnie powiesicie na mnie psy Jednak zaczne od poczatku...
W 2015 roku wyszlam za maz w tym czasie po ok 2 mc moj maz wyjechal za granice iz zaszlam w ciaze. Cala ciaze przezylam samotnie.
Znajome zniknely jeszcze zanim wyszlam za maz bo wybralam inna droge ktora nie byly studia. Tak wiec zylam od niedzieli do niedzieli bo wtedy moi rodzice mieli wolne i moglam do nich wpadac. Pamietam jak przeplakalam wiele dni nocy w samotnosci widzialam rosnacy brzuch i nienawidzilam go nienawidzilam siebie.
Gdy mowilam mezowi ze kiepsko on mowil ze tez musi dawac rade a jeszcze pracuje. (TAAA imprezy po robocie straszna samotnosc) bylo mi ciagle smutno minuty trwaly jak godziny godziny jak dni a dni jak lata po 4 mc wpadal na pare tyg potem znow az do rozwiazania. Urodzilam... maly trafil na oiom moj maz niestety nie mogl zostac az wyjdzie synek ze szpitala wyjechal przed jego wypisem. Znow bylam sama ale ulrywalam wszystko gralam ze daje rade przy moih rodzicach po 2 tygodniach pobytu w domu mlody znow trafil do szpitala.
Okazalo sie ze uprzednio w szpitalu dostal zapalenia pluc. Maz nie zjechal nie mogl... siedzialam dzien w dzien czasem mnie zmienila mama raz oooo raz tesciowa. Jestem pewna ze gdyby nie moi rodzice to nie posalam bym teraz tego...
maz wrocil od drugiego wypisu po ok2 mc na tz gotowe gdy minelo najgorsze zachaczyl tylko troche o kolki. Pojezdzil jeszcze troche a potem wyjechal posiedzial troche w kraju i znow pojechal na 2 mc a potem wrocil na stale. Okazalo sie ze przed jego wyjazdem.zaszlam w ciaze jednak myslalam ze synek bedzie miec rodzenstwo to beda sie bawic....
Teraz pracuje w PL a ja siedze w domu i tu sie zaczyna...
3 pietro waska kladka schodowa sasiedzi niezyczliwibrak strychu brak normalnej piwnicy...
Ja 3 pietro wozek ciaza i 10kg bombel.
Synek na kupe energi a ja jestem gownem szmata zdzira nienawidze siebie nie mam sily isc na dwor z nim na tydzien jest raz gora dwa na dworze. Nie jestem dobra w nawiazywaniu kontaktow. Nie cieszy mnie kompletnie nic
kasa z holandi ... nie zaoszczedzil nic bo nie umial kuil zasrane auto ktore i tak sprzedal bo nie mielismy go za co utrzymac.
ja zyje w stresie i frustracji sa dnie ze chce sie nie obudzic krzycze na synka z byle powodu klne bije sie q brzuch i juz nie chce 2 dziecka yeraz poszac to becze.
jestem szmata.
Moj maz mowi ze co ze mnie za matka gdy wybicham lub poprostu mam takie dni ze leze i pragne nie istniec. Najgorsze ze dzis jest tak a wczoraj bylo ok.
Nie mam kasy na psychologa nie mam z kim o tym pogadac maz mnie nie rozumi a ja juz nie daje rady chce uciec gdzies gdzie kolwiek
jestem suka i bezemnie bedzie im lepiej.
Latwo sie denerwuje moj maz potwm tez jest zly ze nie mam dobrego himoru synek na tym coerpi wybaczcie ale mam dosc do uslyszenia... moze...
Witam... Powiem tak masz mala depresje .... Wiem zejest ci ciezko mialam strasznie podobna sytulacjw tylko ja nie mialam rodzicow bylam z tym wszystkim sama moj maz pracowal nie bylogo calymi dniami tesciowa niepomagala nic kompletniw nic ... Musisz znalesx sile dla swoich dzisci dla nich to zrob wie co mowie bo ja je stracilam przez meza tyrana ktory nie chcmi pozwolic sie z nimi zobaczyc... Nie wiem czy wierzys boga ale jak tak to sie modl codzinie on ci da sile zacznij wstawax rano i mysl pozytywnie to nie jest latwe ale sproboj ... Dzieci nas potrzebuja ... My jestesmy mamy i musimy dawac rade mimo wszystko ... Postaraj sie walczyc z zlym nastawienie ... Nie ktorzy ludzie maja gorzej i daja rade wiec ty tez musisz dla nich dac rade powodzenia
Do psychologa możesz dostać się na NFZ.Pójdź do lekarza rodzinnego,powiedz,że nie radzisz sobie psychicznie i da Ci skierowanie.Najlepiej będzie jak wybierzesz się do psychologa specjalizującego się w pomocy parom bo problem jest także w Twoim małżeństwie i stąd się bierze Twoja depresja.
Ja byłam sama przez cała swoją ciążę-spędziłam prawie całą ciążę w szpitalu z perspektywą,że po urodzeniu córki rozstaniemy się z mężem.
Też miałam depresję.Ale sama sobie z nią poradziłam.
Głupotą z Twojej strony była decyzja o drugim dziecku,szczególnie tłumaczona tym,że dzieci będą się razem bawić.
Musisz iść do psychologa-cierpisz Ty i Twoje dziecko,które nie wie co Ci chodzi,czuje się niepewnie i pewnie też jest niespokojne.
Masz depresjie ;( dostałaś jej przez męża którego zachowanie Cie dobijało . Jeżeli czujesz że jesteś nikomu nie potrzebna , chcesz popełnić samobójstwo placzesz bez powodu to jest juz to depresja głęboka (ja taka mam) teraz jak nie pójdziesz do lekarza to zamkniesz sie w sobie . prosze idz do lekarza i nie denerwuj sie tak jesteś wspaniałą matką bo nie każda by tak przeżywała to wszystko . Widać że jesteś wrażliwa dlatego tak szybko wpadłaś w depresjie . Będzie dobrze :*
A jesli moge spytac: czym sie zajmowalas przed urodzeniem pierwszego dziecka i w trakcie ciąży? Czy w waszym zwiazku tylko mąz pracuje? To sa wbrew pozorom istotne pytania.
Przed porodem pracowalam na kuchni jako pomoc potem gin dal mi zwolnienie bo robilam w ciezkich warunkach dookola halas i pelno mikrofali plus robilam 12h. Potem gdy urodzilam firma splajtowala
Teraz maz tylko pracuje
Czytając Twoje pozostałe wpisy, problemy, odnoszę wrażenie, że problemy emocjonalne miałaś już dużo wcześniej.. Potrzebna jest Ci pomoc psychologa, jeśli nie chcesz zrobić sobie krzywdy i swoim dzieciom. Jak już pisał ktoś wyżej, wystarczy że pójdziesz do lekarza rodzinnego i poprosisz o skierowanie do poradni zdrowia psychicznego, a dostaniesz się na NFZ. Nie bagatelizuj tego i daj sobie pomóc..
Przede wszystkim, to nie myśl o sobie tak źle! Nie jesteś żadna su***, ani nic podobnego! Jak w ogóle możesz coś takiego o sobie mówić? Nigdy w ten sposób nie myśl. Jesteś wartościowym człowiekiem, tylko masz problemy, jest Ci ciężko, bo też wsparcia za wiele nie masz od otoczenia.
Mimo wszystko w takiej najgorszej sytuacji też nie jesteś, bo mimo wszystko mąż Ciebie i dziecko utrzymuje, a do tego masz rodziców, którzy czasem Ci jednak pomagali. Jak mówisz, nawet teściowa raz Ci w szpitalu pomogła (może i jest to "tylko" raz, ale czasem trzeba cieszyc sie choc z okruchów, gdy calego chleba nie ma...).
Też myśle, nie było to dobre, ze udawałaś wtedy, ze sobie świetnie radzisz, ze wszystko jest OK. To skąd ludzie mogli wiedzieć, że nie jest? Może trzeba było wprost poprosić rodziców, czy nawet teściową, żeby więcej pomagali, że jesteś bardzo zmęczona już... Wiem, że to niełatwo sie przyznać, że nie daje się już rady, ale czasem na prawde warto poprosić o pomoc. Niż tylko czekać biernie, udając jeszcze, ze wszystko jest OK. Czemu masz taką potrzebę "grać" przed rodzicami? Czy nie masz z nimi dobrego kontaktu? Nie można w życiu ciągle grać... W końcu człowiek może sie tym zmęczyć. A i otoczenie też nie wie, jaka jest prawda.
Rzeczywiscie psycholog/psychiatra by Ci sie mógł przydać w celu wsparcia psychicznego. I żebyś zmieniła to negatywne myślenie o sobie. Zależy skad jesteś, ale nie zawsze sie dlugo czeka na NFZ. Mam nadzieje, ze uda Ci sie trafic na szybki termin.
Dziecku nie rób jednak krzywdy, bijąc w brzuch, w ostateczności możesz przecież urodzić i oddać do adopcji/okienka życia, jeśli czujesz, że sobie nie poradzisz. Oczywiście w porozumieniu z mężem, to przecież także jego dziecko. Więc gdybyście doszli do wniosku, ze nie dacie rady jednak wychować dwójki, to jest to odpowiedzialny sposób, na pewno dużo lepszy, niż dziecko krzywdzić, wyżywać się na nim. Mnóstwo ludzi czeka na takiego maluszka, wręcz kolejki się tworzą chętnych do adopcji. Więc nie powinnaś się martwić jakby co.
A na przyszłość, to przede wszystkim, pamiętajcie z mężem o dobrym zabezpieczeniu, gdy się kochacie... Bo kolejna wpadka to nie jest sposób na poprawe sytuacji, sama rozumiesz... Tu trzeba na prawde pilnować zażywania tabletek, nie zapominać o tym, do tego guma jako podwójne zabezpieczenie. Wtedy można w spokoju sumienia cieszyć się sexem.
Życzę powodzenia i siły w podejmowaniu mądrych decyzji.