Jestem singielką i już Ci mówię, jak to u mnie wygląda
Oczywiście, odczuwam potrzebę bycia z mężczyzną, nigdy się zresztą nie zamykałam na poznawanie nowych ludzi. Jest mi dobrze tak, jak jest obecnie, ale nie miałabym nic przeciwko temu, żeby ponownie się zakochać i nie prowadzę krucjaty pod wezwaniem "Nie-Chcę-Być-W-Związku". Jeżeli kogoś poznam i poczuję coś więcej, naturalnie wejdę w związek i nie będę z bólem i żalem żegnać obecnego stanu.
Intensywne życie towarzyskie - to zależy, o czym mówimy. Wydaje mi się, że w porównaniu do "okresu związkowego" mam o wiele więcej czasu dla przyjaciół i rzeczywiście spotykam się z nimi częściej - miejsce romantycznych wieczorków we dwoje zajęły "babskie wieczory". Nie zmieniło się natomiast moje "imprezowanie", nie bywam w klubach/pubach częściej niż kiedyś i nie czuję potrzeby wyszalenia się, bo nie tak rozumiem swoje bycie singlem
Jeśli się niedawno rozstałaś to pewnie doświadczyłaś takiego uczucia, że zaniedbałaś kontakty towarzyskie i chcesz je teraz odbudować, ja dokładnie tak miałam. Ale to nie było u mnie szaleństwo
W kwestii czasu wolnego mam przyjaciółki przeważnie wolne, więc spędzam około 50-70% w towarzystwie, zależy od tygodnia, nawału pracy, jaki mamy, naszych nastrojów, nic na siłę Będąc w związku prowadziłam dom przymknięty, był czas tylko dla mnie i partnera, teraz znajomi mogą wpadać bez zaproszenia, mam dom otwarty
Mam w domu szynszylę, jest ze mną pięć lat i nie zauważyłam, żebym się jakoś mocniej do niej przywiązała po rozstaniu, ale może jest inaczej, jak ktoś ma "kontaktowe" zwierzątko typu pies/kot.
Jakie korzyści odczuwam? Mogę skupić się na swoim własnym rozwoju poświęcając temu nawet 100% czasu i energii. Angażuję się w nowe projekty, nawet, gdy wymagają ślęczenia po nocach, bo wiem, że nie ucierpi na tym partner, który zszedłby na drugi plan. I mogę więcej podróżować