Zdrada marynarza - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 205 ]

131

Odp: Zdrada marynarza
Iceni napisał/a:

Ryyba - co jest dla ciebie w tym momencie wiekszym problemem - wspomnienie tego, co się stalo, czy strach, ze to sie moze powtorzyc?

czy kiedy myslisz o tamtym zdarzeniu pojawia sie mysl, ze on moze to zrobic znowu?

Nawet przez ułamek sekundy ,nie przyszło mi do głowy ,że może to powtórzyć ,może się mylę ,ale takie mam wewnętrzne przekonanie, a może podpowiada mi to moja nieuleczalna naiwność . Gdybym zakładała,że to zrobi ponownie ,nie byłoby całej tej dyskusji, a sprawa rozwodowa byłaby w toku.
Dla mnie problemem jest to, co się wydarzyło ,zdrada sprzed lat. Jestem nawet skłonna uwierzyć ,że po tej historii z grzybicą więcej tego nie zrobił, ale 100% pewności nie mam sad
On twierdzi ,że moje leczenie było dla niego  przykre i dołujące i to, że mnie naraził ,całkowicie go otrzeźwiło.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Zdrada marynarza
_v_ napisał/a:
Iceni napisał/a:

no tak, ja jej "narzucam" co ma zrobic, bo pokazuje inna droge, ale inni moga ja oceniac, ze jest "frajerka" albo ze "nie szanuje siebie" i to juz jest ok?

A moze wlasnie dlatego tez boi sie wybaczyc, bo inni mogliby tak o niej pomyslec?

"nie szanuje siebie"? Serio?

oczywiscie, w dzisiejszych czasach cnota jest wystawienie walizek za drzwi i rozwod, bo po co cos naprawiac...

jesli w tej sytuacjo ktokolwiek ma cos naprawiać, to chyba nie autorka.

i wprawdzie o mezu za duzo nie pisze, alez tego co moge wyczytać między wierszami,to mąż nie uwaza, zeby zrobil cos zlego.

Ryyba,popraw mnie,jeśli sie myle.

Co mogę napisać o moim mężu,zaznaczam,że nie chcę go usprawiedliwiać ,od tego jestem daleka,chcę tylko pokazać jego zachowanie PO.  Na pewno bardzo mnie kocha,chociaż dziwnie to brzmi w świetle tej zdrady. Dzisiaj chciałby cofnąć czas , żałuje ogromnie, przyznaje że był głupim idiotą, strasznym egoistą ,że bzykając panienkę myślał tylko o sobie. Był przekonany, że ja się o tym nigdy nie dowiem , uważał, że nie uderza to we mnie. Jest świadom,że zrobił coś potwornego ,widząc moje cierpienie zdał sobie z tego sprawę.Mówi ,że wydarzyła się straszna tragedia i ,że zrobi wszystko co tylko będę chciała. Oczywiście wszystkie jego tłumaczenia były punktowane i obracane w pył.

133 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-06-21 19:05:33)

Odp: Zdrada marynarza

V, może i nie rozumiem, bo dla mnie takie orgie na legalu to większe dziwactwo niż zdrada na boku, ktorą się ukrywa, bo nie ma się czym chwalić. Ale co, kto woli, nie potępiam.
To o co chodzi w swingu? Jest obopólna zgoda na seks z innymi, tak? No więc o tym mówię. Że w tej kwestii nie ma zdrady, skoro to jest na legalu. Ale mi nie chodzi o ten aspekt wie/nie wie, tylko o fizyczny, o sam seks. Seks z innymi na legalu to w końcu seks, tak? Twoj facet wkłada tego fiuta w inną, bynajmniej nie za karę, lecz ma z tego przyjemność. Ale Ty z tego powodu nie czujesz dyskomfortu, prawda? Nie odczuwasz zdrady, że on tego fiuta trzyma w innej. A Ryyyba czuje. I w tym kontekście odczuwa zdradę, jako seks z kimś innym a nie, że on jej zapytał/nie zapytał o zgodę w tej kwestii. I z tego powodu odczuwa też wstręt do męża, mając w glowie obrazy tego seksu z tamtą. Ta zdrada tak naprawdę ma dla niej głownie wymiar emocjonalny, bo w żaden namacalny sposob nie wplynęła na jej malżenstwo, nie zaszkodziła mu. Gdyby się nie dowiedziała, nadal czulaby się zadowolona i szczęśliwa. Być może gdyby mąż Ryyyby oszukiwał ją i do tego z premedytacją to bez żalu zakończyłaby swoje malżenstwo i nie byłoby tego wątku, ale poki co nie widać w tym, co nam tu Ryyyba napisała, ani oszukiwania, ani premedytacji.  Na razie wiemy tylko tyle, że puścił się z inną i nie wyznał jej prawdy. No mało chwalebne, ale chyba nikogo nie dziwi, że zataił prawdę. Jak ktoś się spodziewał, że przybiegnie z tą nowiną do Ryyyby to chyba urwał się z choinki. Tez bym nie powiedziała, licząc, że może się nie wyda. Trzeba być idiotą, żeby strzelić takiego samobója. Uważasz, że jakby się przyznał, to Ryyyba by pokiwala  ze zrozumieniem glową ciesząc się, jakiego ma szczerego męża? Byłoby dokładnie to samo co teraz.
Także ja uważam, że pisanie Ryyybie w tej sytuacji, że się nie szanuje, bo nie wystawiła męża za drzwi za przesadę.  Może Ty masz taki imperatyw, żeby być taką bezwzględną, nie wnikam dlaczego, ja tam bardziej cenię sobie zdrowy rozsądek i życiowe podejście a ludzi stawiam przed zasadami, zwlaszcza gdy ich kocham. Nie skazuje się ludzi dla zasady.
Ryyyba ma na razie mętlik w glowie, ale mam nadzieję i szczerze jej tego życzę, że sie ogarnie z tymi emocjami, ktore jej zatruwają umysł, i jeśli nadal kocha męża, dadzą radę przez to przejść.
Rybka, trzymam kciuki żeby wam się udało!

134 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-06-21 19:20:42)

Odp: Zdrada marynarza
adiaphora napisał/a:

V, może i nie rozumiem, bo dla mnie takie orgie na legalu to większe dziwactwo niż zdrada na boku, ktorą się ukrywa, bo nie ma się czym chwalić. Ale co, kto woli, nie potępiam.

Nie swinguję, ale tak na czują mogę wskazać zasadnicze różnice:
- konsensualność (zgoda wszystkich stron)
- wierność nieorganizującą się wokół wyłączności seksualnej
- bezpieczeństwo


adiaphora napisał/a:

Także ja uważam, że pisanie Ryyybie w tej sytuacji, że się nie szanuje, bo nie wystawiła męża za drzwi za przesadę.  Może Ty masz taki imperatyw, żeby być taką bezwzględną, nie wnikam dlaczego, ja tam bardziej cenię sobie zdrowy rozsądek i życiowe podejście a ludzi stawiam przed zasadami, zwlaszcza gdy ich kocham. Nie skazuje się ludzi dla zasady.

Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami.

135

Odp: Zdrada marynarza
summerka88 napisał/a:
adiaphora napisał/a:

V, może i nie rozumiem, bo dla mnie takie orgie na legalu to większe dziwactwo niż zdrada na boku, ktorą się ukrywa, bo nie ma się czym chwalić. Ale co, kto woli, nie potępiam.

Nie swinguję, ale tak na czują mogę wskazać zasadnicze różnice:
- konsensualność (zgoda wszystkich stron)
- wierność nieorganizującą się wokół wyłączności seksualnej
- bezpieczeństwo


adiaphora napisał/a:

Także ja uważam, że pisanie Ryyybie w tej sytuacji, że się nie szanuje, bo nie wystawiła męża za drzwi za przesadę.  Może Ty masz taki imperatyw, żeby być taką bezwzględną, nie wnikam dlaczego, ja tam bardziej cenię sobie zdrowy rozsądek i życiowe podejście a ludzi stawiam przed zasadami, zwlaszcza gdy ich kocham. Nie skazuje się ludzi dla zasady.

Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami.

Cieszę się summerko w Twoje nawrócenie big_smile Jak ja w swoim wątku chciałem zebyscie zrozumiały moje podejście do życia po zdradzie to chyba Ty mi napisałaś, że jestem prostak i nie ma co gadac ze mną..., a tu prosze..., popierasz zdrowy rozsądek i życiowe podejście wink

136 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-06-21 21:08:30)

Odp: Zdrada marynarza
lolek8080 napisał/a:

Cieszę się summerko w Twoje nawrócenie big_smile Jak ja w swoim wątku chciałem zebyscie zrozumiały moje podejście do życia po zdradzie to chyba Ty mi napisałaś, że jestem prostak i nie ma co gadac ze mną..., a tu prosze..., popierasz zdrowy rozsądek i życiowe podejście wink

Oj Loluś, Loluś. Chyba znowu nie zrozumiałeś cudzej wypowiedzi big_smile
Może i tym razem ktoś trzeci tobie wyjaśni. Tak samo jak to miało miejsce w przypadku prostaka i człowieka prostego, co już ci Ela wyjaśniła. Chyba jej też nie zrozumiałeś big_smile Bystrzachą to ty zdecydowanie nie jesteś big_smile

Dalej uważam, że zdrada jest świństwem i świadczy o osobie, która się jej dopuszcza. I świadczy jak najgorzej.

137 Ostatnio edytowany przez lolek8080 (2017-06-21 21:20:48)

Odp: Zdrada marynarza

Oczywiście, że wszystko zrozumiałem wink Co do prostaka i człowieka prostego to nie przemawiają do mnie wyjaśnienia skopiowane ze sjp wink No, ale nie zaśmiecajmy tematu bo tu nie o tym wink
Ps. Ciekawe jest to, że tylko po wpisach na forum potrafisz ocenić człowieka czy jest mądry lub głupi albo bystry wink
Ja się nigdy nie podejmuje takiej oceny ludzi tylko po "słowie" pisanym w necie wink Internet ma to do siebie, że czasami można różnie rozumieć to co ktoś napisze wink Także uważaj z tak łatwym ocenianiem innych..., możesz się kiedyś mocno zdziwić wink

138 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-06-21 21:32:03)

Odp: Zdrada marynarza
lolek8080 napisał/a:

Ps. Ciekawe jest to, że tylko po wpisach na forum potrafisz ocenić człowieka czy jest mądry lub głupi albo bystry wink
Ja się nigdy nie podejmuje takiej oceny ludzi tylko po "słowie" pisanym w necie wink Internet ma to do siebie, że czasami można różnie rozumieć to co ktoś napisze wink

Po wpisach, tylko kilku wpisach nie da się ocenić, czy ktoś jest głupi czy mądry. Ja przynajmniej tego nie potrafię tongue
Ale czy ktoś jest bystry, łapie kontekst i sens wypowiedzi oraz potrafi się posługiwać językiem polskim (i np. potrafi odróżnić prostaka od człowieka prostego),  to już można mniej więcej oszacować. No sorry, ale ty do tych najbystrzejszych nie należysz big_smile Żeby nie było całkiem jełop też nie jesteś, w końcu wiesz, co to sjp wink

Dobra kończmy ten offtop. Na twoje kolejne zaczepki już nie odpowiem. Tym bardziej, że mnie mąż zachęcająco do sypialni zaprasza big_smile Dobrej Nocy.

139 Ostatnio edytowany przez lolek8080 (2017-06-21 21:35:43)

Odp: Zdrada marynarza

Idę o zakład, że językiem polskim potrafię się posługiwać nie gorzej niż Ty wink

Ps. Ty, Ci, Ciebie, Twoje.., pisze się wielką literą wink
Wzajemnie dobrej nocy big_smile

140

Odp: Zdrada marynarza

"Właśnie w tym ambaras, że nie wiem co dla mnie najlepsze, jeszcze nie wiem,ale mam nadzieję,że przyjdzie taki moment i wreszcie się określę"
Dokładnie- przyjdzie.
Niczego nie przyspieszysz.
Teraz oboje jesteście na nieznanych wodach i nie podjęłabym się obstawiać zakończenia.
Życzę Ci siły na drodze której skrócić się nie da.
Obok strat będą i zyski- chociaż nie wszyscy w to uwierzą.

Odp: Zdrada marynarza

Wydaje mi się, że gdyby post napisał facet, to jego żonę nazwalibyście "cichodajką" i sami wyprowadzilibyście ją za drzwi.
Gdybym była w sytuacji autorki, nie dałabym sobie wmówić, że to był taki "skok w bok" , głupota, no po prostu tak wyszło...Guzik prawda. Spędzał tam z nią dzień w dzień, 4 miesiące a potem 2 miesiące. To nie jest związek? Ja bym to tak widziała. I nie chodzi mi o to, by zdołować autorkę ale uzmysłowić, że to była premedytacja. Ale nie jestem w sytuacji autorki...

Jak żyć po zdradzie? Zapytajmy zdradzającego, jej mąż żyje już z tym 18 rok i chyba nawet nieźle.

Wybaczyć można wszystko, dla własnego spokoju, ale czy na pewno da nam to ukojenie? Można spróbować.

142

Odp: Zdrada marynarza

No cóż, zdrada to temat rzeka. Zawiedzione zaufanie, ból....i nie ważne czy to się wydarzyło wczoraj czy 18 lat temu.
Zdradę trzeba przepracować, a potem podejmować jakieś decyzje.
Reakcje na zdradę są podobne do reakcji na śmierć bliskiego. Nie na darmo się mówi, że zdrada, zaraz po śmierci jest najbardziej stresogennym wydarzeniem w życiu człowieka.
I tak jak po śmierci bliskiego, tak i po zdradzie następują pewne etapy: szok, zaprzeczenie, smutek, potem ukojenie i pogodzenie się z sytuacją. A jakie podejmiemy decyzje później, to już zależy od nas samych.

143 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-06-22 09:10:18)

Odp: Zdrada marynarza
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Wybaczyć można wszystko, dla własnego spokoju, ale czy na pewno da nam to ukojenie? Można spróbować.

Wybaczyć można także dlatego, że widzi się poczucie winy, żal i skruchę tego, który jest sprawcą cierpienia. Albo dlatego, że oprócz zdrady są jeszcze inne przeszłe i teraźniejsze historie, które "ocieplają" wizerunek sprawcy cierpienia.

Nie ma sensu sprowadzać kilkudziesięciu lat małżeństwa i zachowań osoby do jednego epizodu. Warto jednak rozszerzyć perspektywę i dostrzec wszystkie inne elementy, które miały i mają wpływ na relację dwóch stron.
Ja np. nie wierzę w bliskość w związkach na odległość, które w ten sposób trwają latami. A takim związkiem jest małżeństwo z marynarzem. Do rozwoju bliskiej relacji potrzebna jest fizyczna bliskość (oksytocyna i wazopresyna), która pomaga stworzyć głęboką, długotrwałą relację z drugim człowiekiem. Potrzebne są też codzienne wsparcie i troska. Ryyyba tego wszystkiego nie miała a mąż odebrał jej dodatkowo coś, co mogło stać się dla niej podstawą łączącej ich relacji, czyli wyłączność seksualną. Może dlatego nie moźe się tak bardzo pogodzić z jego zdradą. Gdyby np. miała jego codzienne wsparcie w trudnych sprawach, wspólne zadanie opieki nad dziećmi, sytuacje, w których okazałby się jej oddanym przyjacielem, to łatwiej byłoby jej skupić się na tych pozytywnych aspektach ich związku.

144

Odp: Zdrada marynarza
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Spędzał tam z nią dzień w dzień, 4 miesiące a potem 2 miesiące. To nie jest związek? Ja bym to tak widziała. I nie chodzi mi o to, by zdołować autorkę ale uzmysłowić, że to była premedytacja.

Jak żyć po zdradzie? Zapytajmy zdradzającego, jej mąż żyje już z tym 18 rok i chyba nawet nieźle.

Zdrada zawsze jest z premedytacją. Nie ma zdrady nieumyślnej wink

Co do tego jak żyć po zdradzie, odpowiem Ci jako zdradzający (raz), Pisałem o tym w swoim wątku, ale napiszę i tutaj..., zamierzam żyć normalnie, budować stare/nowe relacje z żoną, zadbać o dzieci, realizować wspolne rodzinne marzenia. Bylo to dla mnie doswiadczenie, ktorego nie zamierzam nigdy powtórzyć.
I teraz ważna rzecz nawet w kontekście tego wątku..., wiele osób na forum przyjęło moją postawę po zdradzie jako cos niedopuszczalnego bo wg nich powinienem ponieść karę (najlepiej karę od żony i jeszcze jak sam bym sie jakoś ukarał). Wg tych osob jestem osobnikiem pozbawionym empatii itp itd. Tylko dlatego, że jakoś bezboleśnie ,dla siebie, do tego podszedłem. W tym wątku też pojawiała się kwestia ze jak jest wina to MUSI być kara. Kara zawsze powinna mieć znaczenie wychowawcze na przyszłość. W moim przypadku jakaś kara pewnie by zadziałała, ale tutaj po 18 latach karanie tego gościa mija się z celem..., napisze tak..., po tylu latach to zdrada sie przedawniła pod względem karnym..., został tylko aspekt moralny.

145

Odp: Zdrada marynarza

nie tyle kara co konsekwencje
tego sie uczy dzieci od malego - jest akcja i reakcja.

co do tego wybaczenia i widzenia skruchy

ja tu nie widzę żadnej skruchy
pan panikuje,bo sie wydało - tak jak zdecydowana większość zdradzajacych

a nie ze zrobil cos zlego i kogos skrzywdził

dla niego sprawy nie ma

tak jak i większość zdradzajacych nie potrafi pojąć, ze wyrządził zone krzywdę,bo dla niego to byl tylko epizod
nie mówiąc juz o grzybicy hmm

ja bym byla zlosliwa i poprosilabym pana o rozmowę, na ktorej bym wyznała,ze tez miałam przygode kilkumiesieczna jak go nie byli i poprosilabym,zeby potraktował to jako nic nieznaczacy epizod smile na koniec bym dodala, że teraz mozemy sobie wzajemnie wybaczyć i zyc dalej smile

jestem ciekawa jak dlugo pan by wytrzymal big_smile

146

Odp: Zdrada marynarza

No ale jak wg Ciebie powinna wyglądać dobra skrucha i jakie powinny być konsekwencje? Co ten facet powinien zrobić, jak sie zachować żeby bylo dobrze? To jest bardzo trudne bo zdrady nie można naprawić. Są przestępstwa jak np zabójstwo gdzie nie można w żaden sposób naprawić szkody bo nic życia nie przywróci. Zdrada to mniejszy kaliber ale z naprawieniem szkody po zdradzie jest podobnie. Nie ma możliwości naprawienia szkody. W obu przypadkach zostaje tylko wybaczenie lub w przypadku zdrady odejście od partnera.

Odp: Zdrada marynarza
lolek8080 napisał/a:

No ale jak wg Ciebie powinna wyglądać dobra skrucha i jakie powinny być konsekwencje? Co ten facet powinien zrobić, jak sie zachować żeby bylo dobrze? To jest bardzo trudne bo zdrady nie można naprawić. Są przestępstwa jak np zabójstwo gdzie nie można w żaden sposób naprawić szkody bo nic życia nie przywróci. Zdrada to mniejszy kaliber ale z naprawieniem szkody po zdradzie jest podobnie. Nie ma możliwości naprawienia szkody. W obu przypadkach zostaje tylko wybaczenie lub w przypadku zdrady odejście od partnera.

Lolek, nie czytałam Twojego wątku, więc nie będę się wypowiadać w temacie.

Pytasz jak powinna wyglądać skrucha. Każdy z nas jest inny, jednemu wystarczy słowo "wybacz" a innemu "odchodzę". Ja sama nie wiem czego bym oczekiwała. Mało tego, nawet zastanawiałam się co ja bym robiła, gdybym zdradziła partnera. Nie da się codziennie stawać na rzęsach i udowadniać miłość kwiatami, bo zacznie się rzyganie tęczą, której ja osobiście nienawidzę.  Czy temat zdrady byłby w domu tematem tabu? Też nie bardzo, bo to znaczyłoby, że nadal coś wisi. Gdybym codziennie czuła opór w drugiej osobie, mimo własnej skruchy- odeszłabym. Poniosłabym konsekwencje. I to nie tylko dlatego, że czułabym że moje starania nic nie dają i że się poddaje, tylko dlatego, że ta osoba już nigdy nie spojrzy na mnie takimi oczami, jakie miała wcześniej. Zawsze widziałabym w nich ból i pytanie "dlaczego?".

Można oddzielić wiele rzeczy kreską i powiedzieć, że się zaczyna od nowa. Ale to musi być decyzja obydwojga ludzi. Żeby przy każdej kłótni nie wypominać i nie rozgrzebywać wszystkiego od nowa. Są ludzie , którzy tego nie potrafią.

148 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-06-22 11:40:43)

Odp: Zdrada marynarza

O kant d...y rozbić  tzw skruchę typu błaganie, przepraszanie, śpiewanie serenad, polepszanie obrotów pobliskiej kwiaciarni czy oklejanie plakatami miasta.
Tu chodzi o prawdziwą świadomość wyrządzenia krzywdy związkowi- bo wyrządza sie ją, czy się wydało czy nie.
A i ta nie jest wystarczająca, by dalej iść razem.
Nie piszcie o tym że to było dawno, bo dla autorki to było wtedy, gdy się dowiedziała, czyli pół roku temu
Ból jest taki sam i jeszcze żal, że tyle lat to kłamstwo rzucało cień na ich związek.
Obraz męża jaki miała został zburzony i trzeba będzie się z tym uporać.
Może przy okazji burzenia tego idealnego obrazu Ryyba odkryje inne rzeczy w swoim małżeństwie i to razem przebudują- czego jej życzę.
Jesli naprawdę przerobią temat, a nie uciekną od niego- to chęć wypominania i żal znikną bez śladu, tak jak i brak zaufania.
Myślę, że "przypadkowo" takie odkrycia po 18 latach nie zdarzają się..

149

Odp: Zdrada marynarza
adiaphora napisał/a:

  Bo Ryyyba bardziej przeżywa sam aspekt fizyczny, że jej mąż w ogole mógł dotykać, pieścić, calować...inną kobietę niż to, że jej o tym nie powiedział. Po prostu czuje się z tego powodu źle, że nie jest jedyną kobietą z ktorą on sypiał.  I to ją glownie gnębi i sprawia ból, że on mógł uprawiać seks z inną.   Dla Ryyyby zdrada ta ma wymiar głownie czysto fizyczny, bo jest monogamistką. Cierpi glownie jej kobieca duma. On zataił prawdę. Logiczne. Bał się konsekwencji. Ale to nie dlatego cierpi Ryyyba.

Adiaphora do licha , jak to się stało,że siedzisz w mojej głowie i czytasz w moich myślach. Myślałam całe życie, że jestem tą jedyną, to dawało mi siłę ,żeby czekać, tym bardziej ,że nigdy nie czułam się niekochana nawet przez chwilę. Czułam miłość ,czułam przyjaźń ,czułam wsparcie. Jak zmarł mój Tato ,pracował wtedy na Dalekim Wschodzie ,to na drugi dzień był już ze mną  ,zabrali go ze statku helikopterem. Jak zmarła moja Mama,a pracował  na Morzu Północnym ,sytuacja się powtórzyła,był już tego samego dnia wieczorem. Nie musiał tego robić ale nie wyobrażał sobie, żeby nie być w takiej chwili przy mnie. Dlatego nie mogę tego zrozumieć jak mógł mnie tak sprzedać za chwile przyjemności  . Czy to tak musi już być ,że oni są z Marsa a my z Wenus.

150 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-06-22 11:57:01)

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:
adiaphora napisał/a:

  Bo Ryyyba bardziej przeżywa sam aspekt fizyczny, że jej mąż w ogole mógł dotykać, pieścić, calować...inną kobietę niż to, że jej o tym nie powiedział. Po prostu czuje się z tego powodu źle, że nie jest jedyną kobietą z ktorą on sypiał.  I to ją glownie gnębi i sprawia ból, że on mógł uprawiać seks z inną.   Dla Ryyyby zdrada ta ma wymiar głownie czysto fizyczny, bo jest monogamistką. Cierpi glownie jej kobieca duma. On zataił prawdę. Logiczne. Bał się konsekwencji. Ale to nie dlatego cierpi Ryyyba.

Adiaphora do licha , jak to się stało,że siedzisz w mojej głowie i czytasz w moich myślach. Myślałam całe życie, że jestem tą jedyną, to dawało mi siłę ,żeby czekać, tym bardziej ,że nigdy nie czułam się niekochana nawet przez chwilę. Czułam miłość ,czułam przyjaźń ,czułam wsparcie. Jak zmarł mój Tato ,pracował wtedy na Dalekim Wschodzie ,to na drugi dzień był już ze mną  ,zabrali go ze statku helikopterem. Jak zmarła moja Mama,a pracował  na Morzu Północnym ,sytuacja się powtórzyła,był już tego samego dnia wieczorem. Nie musiał tego robić ale nie wyobrażał sobie, żeby nie być w takiej chwili przy mnie. Dlatego nie mogę tego zrozumieć jak mógł mnie tak sprzedać za chwile przyjemności  . Czy to tak musi już być ,że oni są z Marsa a my z Wenus.

Bo my kobiety Ryyybo często mamy w głowie  taką bajkę o dwóch przznaczonych sobie połówkach, które się sobie nie sprzeniewierzą, choćby nie wiem co.
Tymczasem dla mężczyzn jest to bardziej kwestia wyboru- Ciebie wybieram- Ciebie kocham..
Nie wiem, czy chodziło o chwile przyjemności? Czy może o zaspokojenie innej ważnej potrzeby która wtedy 18 lat temu była w wielkim deficycie. Bo coś sprawiło, że się na ten krok zdecydował.W jakiś sposób ta dziewczyna obraz Jego jako mężczyzny dopełniała

151

Odp: Zdrada marynarza
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Wydaje mi się, że gdyby post napisał facet, to jego żonę nazwalibyście "cichodajką" i sami wyprowadzilibyście ją za drzwi.
Gdybym była w sytuacji autorki, nie dałabym sobie wmówić, że to był taki "skok w bok" , głupota, no po prostu tak wyszło...Guzik prawda. Spędzał tam z nią dzień w dzień, 4 miesiące a potem 2 miesiące. To nie jest związek? Ja bym to tak widziała. I nie chodzi mi o to, by zdołować autorkę ale uzmysłowić, że to była premedytacja.

Owieczko, co ja bym oddała ,żeby myśleć inaczej, ale też niestety widzę ,że był to swojego rodzaju związek.
Siedział, jak na przesłuchaniu prokuratorskim, a ja domagałam się prawdy, bo uważałam, że na nią zasługuję. Zakładam ,że powiedział mi wszystko tak jak było. Twierdzi ,że zapraszał ja do swojej kabiny ,co 7 ,nieraz co 10 dni, nieraz nawet rzadziej.
W sumie nie ma to aż takiego znaczenia, był z nią a nie powinien, nie powinien !!!  Ta  dobrowolność z jaką to zrobił jest nie do zniesienia.
Pracuje na statku 12 godzin na 12, praca jest bardzo sterująca, ma odpowiedzialne stanowisko,  jak statek jest na pozycji to na dnie pracują nurkowie, więc nie ma tam atmosfery bazarowo- burdelowej , ale jak widać znalazł chwile na wytchnienie sad

152

Odp: Zdrada marynarza

Zwiazek to by byl gdyby utrzymywal z nia kontakt poza rejsami. Oczywiscie, ze utrzymywal z nia kontakt przez 4 miesiace, bo tyle trwal rejs. A okazja czyni zlodzieja - 20 lat temu kobieta na statku to byl wyjatek wiec sam ten fakt sprzyjal by latwiej bylo ulec pokusie. Wystarczy, ze byl jednym z mlodszych czlonkow zalogi, lub po prostu atrakcyjnym wiec dla tamtej kobiety mogl byc naprawde atrakcyjny. A biorac pod uwage tamta kulture, gdzie kobiety sa wlasciwie wychowywane po to, by byc dla facetow - to twoj maz mogl po prostu "zglupiec" w takiej sytuacji. Pozadanie i seks w zasiegu reki nie sprzyja logicznemu mysleniu.

Nie powinien, ale to zrobil. Nigdy nie zrobilas czegos, czego potem zalowalas?

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:

W sumie nie ma to aż takiego znaczenia, był z nią a nie powinien, nie powinien !!!

Nie powinien.

Czy teraz jest przy Tobie? Spędzacie razem dnie i noce? Jak wygląda Twój dzień przez te 6 miesięcy?

154

Odp: Zdrada marynarza

Tylko wtedy była taka sytuacja ,że musiał zostać na statku ,aż 4 miesiące, zastąpił zmiennika, który nie mógł przyjechać. Najczęściej pracuje w cyklach 6 tygodni na 6 lub 4 tygodnie na 4, w zależności od firmy.

W tej chwili jest na statku ,wraca na początku lipca, rozłąka dała mi odetchnąć, ,na skypie nie chcę go oglądać, więc dzwoni  codziennie, i tak sobie pomilczymy przez telefon,przeprosi i koniec rozmowy.  Ja pracuje ,od kilku miesięcy chodzę na fitness, zajmuję się domem, ot codzienność, jestem przyzwyczajona, ale tym razem nie tęsknię.

155

Odp: Zdrada marynarza

Zapomniałam jeszcze o jednym, jak jest w domu to spędzamy razem dnie ,ale noce już nie. Te dnie to tez takie nie do końca udane.

156

Odp: Zdrada marynarza

dzizas... czyli nie mógł wytrzymać pół roku bez seksu!
ależ biedaczek - zgłupiał big_smile

sperma mu się rzuciła na mózg, bo to przecież 6 miesięcy!
no nikt by nie wytrzymał, a co dopiero facet.

jeny, ja to sądziłam, że on miesiącami pływał - np. rok czy dłużej.

a tu się okazuje, że on bywał częściej w domu niż niejeden emigrant za pracą, czy pan co ma tylko delegacje.

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:

Zapomniałam jeszcze o jednym, jak jest w domu to spędzamy razem dnie ,ale noce już nie. Te dnie to tez takie nie do końca udane.

Myślę, że to jednak krótki czas by zacząć normalnie funkcjonować. Pytanie czy Ty nadal jesteś w tym małżeństwie czy już jedną nogą Cię nie ma.
Nie wiem jaka jest kolejność uczuć, może u każdego jest inaczej. Czy najpierw jest wk*rw a potem ból, czy na odwrót? Czy to jest wszystko naraz? Po jakim czasie przychodzi obojętność?

Jeśli czytałaś moje odpowiedzi to wiesz, jakie mam zdanie na temat zdradzacza. Jednak dzisiaj zatrzymałam się chwilę na Twojej odpowiedzi, gdzie pisałaś o jego czynach kiedy odchodzili Twoi Rodzice. Oczywiście, nie ma to nic wspólnego z jego rozgrzeszaniem czy umniejszaniem winy ( jak pisałaś, "nie powinien!"). Ale się zatrzymałam...

Był jakiś czas temu wątek Kasi o tym, jak mąż zdradził ją emocjonalnie. Kasia bardzo mądrze, dojrzale podeszła do tematu, po jakimś czasie odcięła się, powiedziała, że potrzebuje czasu i wróci. Potrzebowała czasu dla siebie i męża. Na zaprzestanie rozgrzebywania i solenia ran.
Czego Ty teraz potrzebujesz?

158 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-06-22 14:02:21)

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:
adiaphora napisał/a:

  Bo Ryyyba bardziej przeżywa sam aspekt fizyczny, że jej mąż w ogole mógł dotykać, pieścić, calować...inną kobietę niż to, że jej o tym nie powiedział. Po prostu czuje się z tego powodu źle, że nie jest jedyną kobietą z ktorą on sypiał.  I to ją glownie gnębi i sprawia ból, że on mógł uprawiać seks z inną.   Dla Ryyyby zdrada ta ma wymiar głownie czysto fizyczny, bo jest monogamistką. Cierpi glownie jej kobieca duma. On zataił prawdę. Logiczne. Bał się konsekwencji. Ale to nie dlatego cierpi Ryyyba.

Adiaphora do licha , jak to się stało,że siedzisz w mojej głowie i czytasz w moich myślach. Myślałam całe życie, że jestem tą jedyną, to dawało mi siłę ,żeby czekać, tym bardziej ,że nigdy nie czułam się niekochana nawet przez chwilę. Czułam miłość ,czułam przyjaźń ,czułam wsparcie. Jak zmarł mój Tato ,pracował wtedy na Dalekim Wschodzie ,to na drugi dzień był już ze mną  ,zabrali go ze statku helikopterem. Jak zmarła moja Mama,a pracował  na Morzu Północnym ,sytuacja się powtórzyła,był już tego samego dnia wieczorem. Nie musiał tego robić ale nie wyobrażał sobie, żeby nie być w takiej chwili przy mnie. Dlatego nie mogę tego zrozumieć jak mógł mnie tak sprzedać za chwile przyjemności  . Czy to tak musi już być ,że oni są z Marsa a my z Wenus.

Ryyyba, nie jest tak, że zwątpiłaś w miłość swojego męża, bo dla ciebie wyrazem miłości była i jest wyłączność seksualna w relacji z mężem i wasza wstrzemięźliwość w pozostałych relacjach damsko-męskich?
Pytasz jak twój mąż mógł w jednej sytuacji postąpić tak, że czułaś, że możesz na niego liczyć, a teraz okazuje się, że jednak nadużywał twojego zaufania i zlekceważył twoje zaangażowanie. Nie wiem. Odpowiedzi może być wiele. Może to tylko tobie wydawało się, że możesz na niego liczyć. Może to typ narcyza, któremu zależy tylko na dobrym wrażeniu, więc jego zachowanie było obliczone na efekt. Może działał w poczuciu obowiązku i jego postępowanie miało na celu wolicjonalne wykonanie wyuczonych zachowań, bo czuł, że tak powinno się zrobić. Może skorzystał z okazji żeby się wyrwać na chwilę że statku, dla odmiany. A może chciał być przy tobie, bo czuł taką potrzebę, która wynikała z serca.
W innym wątku ktoś napisał mi dzisiaj o nadinterpretacjach, co przypomniało mi cytat z Nietschego: "faktów nie ma, są tylko interpretacje". Rzeczywistość i to, co postrzegamy jako rzeczywistość czyli interpretacja, wcale nie są tożsame. Każdy filtruje przez swoje filtry i np. dla niejakiej Roxann, która gościła na tym forum jakiś czas temu i na szczęście  zniknęła, seksualna propozycja jej żonatego kolegi z pracy była wyrazem pochlebstwa, a dla mnie byłaby zniewagą.
Czy w ogóle rozumiesz Ryyyba, co mam na myśli? Bo mnie na filozofowanie wzięło.

159

Odp: Zdrada marynarza

Czego Ty teraz potrzebujesz?

Owieczko nie pytaj ,bo NIE WIEM.
Jak na razie POTRZEBUJE  uzewnętrznić swój gniew,złość ,frustrację, bo czuje ,że nie wyrażony gniew jest jak toksyna, która zatruwa moje życie i moje ciało.
Wierze w to ,że ból ,którego teraz doświadczam ,przeniesie mnie w inne miejsce w naszym związku, w nową rzeczywistość, że znajdę w sobie siłę i powiem ,nie chcę z Tobą już dłużej być lub spróbujmy to uratować.

160

Odp: Zdrada marynarza

Oj Summerko ,chyba Cię rozumiem,ale to takie smutne co piszesz, oczywiście ,każdy postrzega tę samą rzeczywistość na  swój subiektywny sposób.
Może to było tylko moje złudzenie, może te jego gesty zinterpretowałam na swój sposób, tak jak to ja bym chciała żeby było, może jego intencje były zupełnie inne.
Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, ale ktoś z boku nieraz widzi naszą rzeczywistość zupełnie inaczej. Może tym razem właśnie tak jest.

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:

Czego Ty teraz potrzebujesz?

Owieczko nie pytaj ,bo NIE WIEM.
Jak na razie POTRZEBUJE  uzewnętrznić swój gniew,złość ,frustrację, bo czuje ,że nie wyrażony gniew jest jak toksyna, która zatruwa moje życie i moje ciało.
Wierze w to ,że ból ,którego teraz doświadczam ,przeniesie mnie w inne miejsce w naszym związku, w nową rzeczywistość, że znajdę w sobie siłę i powiem ,nie chcę z Tobą już dłużej być lub spróbujmy to uratować.


Ty już jesteś w innym miejscu Waszego związku. I nigdy nie będzie tak jak było, dlatego nie ma sensu "naprawianie" tylko chodzi o zbudowanie ewentualnie czegoś nowego z Was obydwojga.

Wg mnie powinnaś uzewnętrznić się u psychologa. Męczysz się z tym już 6 miesięcy i nie widać byś zbierała się w sobie. My tutaj będziemy kłócić się o moralność, powody zdrady Twojego męża i czy ma ponieść konsekwencje czy nie, ale to nie o to w tym chodzi. Chodzi o Ciebie. Rozgrzebywanie i dochodzenie wg mnie nakręca tylko ten gniew. Czas się skupić na sobie i poszukać pomocy u fachowcy. Tutaj każdy z nas coś przeżył, możemy dzielić się doświadczeniami. Jednemu się udało, drugiemu nie, ale najważniejsze to żyć w zgodnie ze sobą i swoimi uczuciami. Nie ma sensu walczyć o coś, czego już nie ma. Ale trzeba walczyć zawsze do końca, jeśli widzi się promyk szansy.

162

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:

Oj Summerko ,chyba Cię rozumiem,ale to takie smutne co piszesz, oczywiście ,każdy postrzega tę samą rzeczywistość na  swój subiektywny sposób.
Może to było tylko moje złudzenie, może te jego gesty zinterpretowałam na swój sposób, tak jak to ja bym chciała żeby było, może jego intencje były zupełnie inne.
Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, ale ktoś z boku nieraz widzi naszą rzeczywistość zupełnie inaczej. Może tym razem właśnie tak jest.

Ryyyba, dlaczego to, że każdy filtruje rzeczywistość przez system swoich przekonań, wydaje ci się smutne? Jeśli ktoś jest narcyzem, to nie potrafi patrzeć na świat inaczej niż przez pryzmat siebie. Jeśli myśli o innych to tylko w kontekście tego, jakie wrażenie wywołuje w innych, itd. Ludzie są przez to różni i ciekawi. I co więcej potrafią zmieniać swój system przekonań, przez co zmienia się ich sposób odczuwania i zachowania.
Ale nie wszyscy. Ogólnie wśród ludzi można wyróźnić tych, co wierzą w możliwość zmiany swojej i innych oraz tych, co nie wierzą. Albo tych, co uważają, że świat jest sprawiedliwy lub jest wręcz przeciwnie. To nie jest smutne. To jest ciekawe.
Ale chyba fajnie znać swoje filtry, umieć je dostrzec w różnych życiowych sytuacjach, wiedzieć, czy ja jestem tym, dla którego ludzie są niezmienni a świat niesprawiedliwy, czy jednak jestem w drugiej grupie. To pozwala inaczej patrzeć na swoje emocje, myśli i zachowania. To pozwala być bardziej świadomym człowiekiem i nie działać jak automat, zaprogramowany na konkretny program.

163

Odp: Zdrada marynarza

Cześć dziewczyny, nie zniknęłam, jestem cały czas na forum, czytam na spokojnie posty, od nowa je analizuję. Ile osób, tyle sposobów na wyjście z piekła.
Wszystkim bez wyjątku serdecznie dziękuję ,że zatrzymałyście się chwilkę przy mnie i poświęciłyście swój czas.To niezwykle oczyszczające móc pisać na forum ,i za jego pośrednictwem kontaktować  się z Wami.

Za Waszą namową rozejrzałam się za psychologiem i w przyszłym tygodniu idę na pierwsze spotkanie.
Nie podjęłam jeszcze decyzji co zrobię ze swoim ( naszym) życiem, mam nadzieję ,że Pani psycholog poukłada mi trochę w głowie.

Przeczytałam gdzieś ostatnio fajne zdanie;

dla mężczyzn miłość jest rzeczą jedną z wielu ,dla kobiet staje się taką po czterdziestce.
Parafrazując można powiedzieć ,że staje się taką po zdradzie.

164

Odp: Zdrada marynarza

nie czytaj takich "sentencji" bo to wszystko bzdury
niestety żyjemy w srodowisku, które nam wbija do glowy różne glupoty, a my w to potem przez całe życie wierzymy

165

Odp: Zdrada marynarza

Też bym była nieco ostrożna przy sentencjach, które generalizują i dzielą ludzi (kobiety i mężczyzny) na przeciwne drużyny.

Ja się czujesz, Ryyyba?

166

Odp: Zdrada marynarza

przeczytałam wątek.jak wiesz jestem żoną marynarza;)
niekiedy zdarza sie tak,ze zony /dziewczyny marynarzy mają skłonność do idealizowania swoich związków.full romantic.czekamy wiernie euforycznie i motylicznie brzuchowo witamy panów po rejsie.
tak postrzegam większość zwąków znanych mi osoboście.trzeba dodać sobie tej aury niezwykłości ,zeby nie poczuć sie na końcu życia frajerką....
taka to przypadłość.zaczarowanie oczarowanie ...
w mojej ocenie taka sytuacja jest nienaturalna i szkodząca związkom.im szybciej sie człowiek odczaruje i złapie równowagę tym lepiej.
przypuszczam,ze być moze nigdy się nie odczarowałaś,nie zauważyłas sygnałów ,że coś nie halo grało u Was te naści lat temu.i to byłby dla mnie problem.bo nagle co? całe zycie w ułudzie?
dla mnie przebudzenie w zwiazku marynarkim było bolesne straszne,ale nie żałuję. bolesna świadomość przyniosła w nas po czasie dobre zmiany .
przeżyć te zmiany to był horror ,ale satysfakcja dzika.
odniosę tu to tekstu Twojego M o Twojej dmniemanej zdradzie i że zniósłby to i cierpiał.wiesz co? nie kupuje tego tekstu.albo ten Twój chłop nie ma serca i szacunku dla siebie Ciebie albo jest zwyczajnie głupi.no rozum mu odebrało.chyba,że chce grać skrzywdzonego białego puszystego kotka ....z naciskiem na GRAĆ.manipulować.brrr

167

Odp: Zdrada marynarza

Dzięki Summerko, chciałabym napisać, że czuję się lepiej, ale szczerze mówiąc to do bani.
Mam typową huśtawkę nastrojów, jednego dnia jakoś znośnie a drugiego wszystkiego się odechciewa.
Nie wiem skąd wziąć siłę, żeby tego nie rozpamiętywać , żeby przed oczami nie przelatywał mi obraz z moim mężem
w roli głównej. To mnie po prostu wykańcza ,jestem zła na siebie, że nie potrafię tego opanować ,to jest silniejsze ode mnie. 
Może te siedem miesięcy to jeszcze za wcześnie żeby dać sobie z tym rade.
Jestem bardzo ciekawa spotkania z Panią psycholog, wiem, że ostateczną decyzję muszę podjąć sama, że ale może dzięki niej
coś z tego zrozumiem.

168

Odp: Zdrada marynarza

Witaj Małpazielona, bardzo się cieszę ,że się pojawiłaś, będziemy mogły wreszcie normalnie "pogadać",  jestem ogromnie ciekawa Twojej historii,
napisz coś więcej.

Nie wiem o co chodziło mojemu M ,że niby zniesie moją zdradę, może gadał wszystko co mu przyszło do głowy bez zastanowienia,
ja nie ciągnęłam wątku a on też już więcej o tym nie wspomniał.

169

Odp: Zdrada marynarza

Może dziewczyny doradzą inaczej, ale myślę.że nie warto zbierać sił na walkę z rozpamietywaniem, spychaniem tego gdzieś, bo i tak wylezie.
Lepiej to przeżyć, dopuscić do siebie ( i do męża) te wszystkie negatywne emocje). One w pewnym momencie sie wypalą, uwierz.
Ktoś wczesniej napisał- coś w tamtym momencie nie zagrało w Waszej relacji, może warto o tym porozmawiać.
mąż wyjechał na bezpieczną odległość- gdy wróci moze jednak warto pomysleć o tej terapii małżeńskiej- żeby to ogarnąć.?

170

Odp: Zdrada marynarza

Tak w ogóle myślę,ze o zdrada /jej forma/i Twoje rozpamiętywanie jej ma drugie dno.coś oprócz tego co się ujawniło jest nie tak.
marynarze /co bysmy nie mówiły i idealizowały pogrążone w romantycznym;) duchu zawodu rozstań powrotów ..../ pracują w męskim towarzystwie,czętso sie podkręcaja podpuszczaja - słabsi ulegają tłumowi idą jak stado baranów "jak Kazio pobzyka to czemu nie ja .Kaziowa się nie dowie/.
Jaki system wartości ma facet,który oszukał i lata całe świecił oczami ,ze jest super mężem?Bo tak jak wcześniej pisałaś Was jako parę postrzegają.
Mam przyjaciołkę po przejściach ...zwykła mawiać "co chatka to zagadka co domek to ułomek".Jaka jest Wasza zagadka?
Ja chyba nie wierzyłabym w tę jedną pannę.Ale to ja.
wiesz ,że daaawno temu kiedy istniała flota rybacka statki zawijały do Montevideo i dość długo tam stały wielu przykładnych ojców i mężów zapraszało na statek lokalne panny,utrzymywali je,panny im prały i dostarczały uciech ?wracali do domów stęsknieni.ich zony na ogól nie wiedzą.straszne było patrzeć na ćwierkających panów kiedy znałam te fakty.Mój M opowiadał mi te historyjki jeszcze zanim w ogóle przyszło nam do głowy być parą.Rzadko ,który robił raz....
Marynarze maja zasade ,ze nie pewne sprawy zostawiają na statku.Zastanawiam się dlaczego kolega się wysypał.Był pijany? przy zonie? jaką ma relację z Tobą i Mężem?
Przepraszam jest kretynem? czy walczy o jedyną idealna prawdę?
wiesz znam środowisko i dotąd nie słyszałam o takim słodkim donosie?
Twój sposób pisania o emocjach jest mi bardzo bliski Twoje reakcje....mogłabym pisać tak o sobie.i rozumiem Twój ból .utłukłabym gościa tętnice przegryzła.szok po prostu.wiele w życiu zmienia czekanie czyż nie?
ja zawsze byłam lojalna więc ...puszczam wodze fantazji.....po Twojej wypowiedzi tej premierowej słabo mi sie zrobiło.myśłałam o niej poza siecią natrętnie....więc wybacz.zajątrzyłam zapewne.ale dla mnie nie jesteś nienormalna

171

Odp: Zdrada marynarza

Małpazielona ,zgadza się, przebudzenie to miałam nie z tej ziemi ,matrix ala archiwum X ,ale lepiej późno niż wcale.
Nie mam już na nosie różowych okularów,spadły z hukiem.

Nie ma drugiego dna ,przynajmniej ja go nie widzę i nawet nie mam siły szukać, dla mnie i tak  zdrada jest numerem jeden.
Byliśmy normalna rodziną ,zdarzały się kłótnie ,ba nawet ciche dni ale to i tak pikuś w porównaniu z romansem w tropikach.
Może były inne dziewczyny (dziad się nie przyznaje) ,zresztą Filipinka bije wszystkie na głowę, przez sam fakt  ,że trwało to kilka miesięcy.

Koleś pływa w innej firmie więc nie mamy teraz z nim kontaktu,zresztą w sumie powinnam być mu wdzięczna bo poznałam prawdę.
Dziewczyny pisały na forum że po co mi ta cała prawda, ale po zastanowieniu doszłam do wniosku, że wolę ją znać ,nie umrę frajerką,
mimo że jestem sponiewierana.

Mzielona mnie interesuje ile czasu zajęło Ci dojście do siebie od momentu jak się dowiedziałaś o zdradzie?Czy jesteś szczęśliwa?
O zaufanie nie pytam ,bo skoro dałaś drugą szansę a mąż wypływa ,więc chyba ufasz.
No i ta sypialnia ,dla mnie temat nie do przejścia, kosmos.

Elu210 piszesz ,że emocje się wypalą ,niech się sfajczą jak najszybciej , bo może poczuję ulgę.
Jak na razie popłaczę sobie w samotności i tak mija dzień za dniem.
Nastrój to mam dokładnie taki sam jak pogoda za oknem.

172

Odp: Zdrada marynarza

Co u Ciebie? zmiany?

173 Ostatnio edytowany przez authority (2017-07-25 21:46:36)

Odp: Zdrada marynarza

Praca za granica delegacje to w 70% gwarant zdrady sam wiem co ludzie tam wyprawiają ponieważ mój znajomy jednocześnie kluczowy kontrahent opowiadał co się dzieje nie tylko w  korpo ale w średnich a także małych firmach które są tylko filiami firmy za granicą. tam wyjazdy w delegacje są bardzo częste.  W czasie tych szczególnie dłuższych delegacji burdel to standard. Najczęściej żony nic nie wiedzą. Zam faceta co zdradzał żonę w delegacji a jak ktoś dla żartu mu sypnął i8ż spotyka się z innym to przyjechał zrobił  taką awanturę iż prawie rozwalił mieszkanie. Dla takich ludzi Bereza kartuska to zdecydowanie za mało.

174

Odp: Zdrada marynarza

Witam wszystkich. Nie zaglądałam tutaj przez dłuższy czas. Wakacyjne urlopy spowodowały ,że w firmie ktoś musiał pracować i byłam tym faktem bardzo zadowolona. W domu, można powiedzieć ,byłam gościem.

Mój M wrócił w lipcu i został bardzo chłodno przyjęty, widziałam ,że czekał na jakiś ciepły, miły gest z mojej strony ,ale nie miałam na nic takiego ochoty.
Żyjemy obok siebie, od czasu do czasu zbiera mi się na rozmowę i wyrzucam wszystkie żale. Tak na co dzień  komunikujemy się ze sobą, chociaż chwilami są momenty ,że normalnie ze sobą rozmawiamy.Bardzo się stara, żałuje ,zapewnia o swoim uczuciu. Tak mija dzień za dniem i jest jakoś dziwnie, tak nienaturalnie, obco.Nie potrafię wykonać żadnego przyjaznego gestu. Można nienawidzić i kochać, tego pierwszego jestem pewna ale czy jeszcze kocham?

Teraz wyjechał ponownie do pracy , wraca we wrześniu.
Minęło trochę czasu,jestem już spokojniejsza,godzę się powoli z rzeczywistością ,oswajam ją, staram się nie myśleć o tym co się stało. Są jednak chwile ,że to wraca i jest ból, smutek,łzy. Nie spieszę się jednak z podejmowaniem decyzji, czekałam na mojego M prawie 30 lat ,teraz niech on czeka na mnie, oby nam życia starczyło.

Dziękuję wszystkim za wsparcie, za to że jesteście. Dzięki Wam zaczęłam terapię. Pani psycholog układa mi w głowie, działa na mnie jak balsam, jest jedyna osobą w realu ,z która mogę szczerze i otwarcie rozmawiać o moim małżeństwie.
Pozdrawiam wszystkich.

175

Odp: Zdrada marynarza

witajcie,
na ten wątek trafiłam z wątku zdrada po roku,

4 miesiące temu dowiedziałm się, że mój miał romans, sam nic nie chce mi powiedzieć mówią znajomi, z którymi spędzali czas. Niektórzy to nasi wspólni. Podobno byli bardzo zakochani, ze mną był bo małe dzieci. Dostaje szału jak mu mówię co ustaliłam, jak mantrę powtarza, że jestem miłością jego życia a jak to słyszy to chce mu się rzygać. Odchodzę potem wracam i tak w kółko. Cały czas chce mi się płakać. Mam żal do siebie, że nie zorientowałam się, to była jego pracownica, kiedyś nawet zapytałam czy nie maja romansu w odpowiedzi usłyszałam - "gdzie się pracuje chujem się nie wojuje" , skoro zapytałam coś musiało mi się nie spodobać a mimi to zadowoliłam się taką odpowiedzią. Jezdził gdzie chciał, nigdy nie robiłam problemu. W pracy śmiali się ze mnie, że tak mu ufam a ja się wkurzaam na nich - mój jest inny.No i nie jest. Nie wiem ile to trwało jak mi powiedział znojomy trochę to trwało z racji upływu czasu sam już nie pamięta.
Nie wiem, co robić, żeby znowu nie wyjść na naiwną idiotkę, której można wcisnąć byle kit.
Boję się co jej o nas opowiadał, co wie o naszym życiu. Mowi, że o rodzinnych sprawach z nikim nie rozmawia. No ale skoro byli zakochani to musieli rozmawiać o sytuacji w domach, cieszyć się, że znowu udało im się mnie oszukać i mogli spędzić weekend we dwoje. Qrwa jak to boli.
Może gdyby nasze małżeństwo było usłane różami byłoby łatwiej odpuścić, że przecież jesteśmy szczęśliwi razem, ale ostatnio jakoś się bardzo oddaliliśmy pomimo moich rozmów nic się nie zmieniało a teraz nagle kocha mnie tylko mnie i zawsze tak było. Kiedy pyta czy go kocham odpowiadam nie wiem, bo tak jest zepchnął moją miłość na same dno serca. Ale wtedy bez sekundu zastanowienia odpowiedziałbym nadżycie. Kiedy decyduje się na rozstanie dopada mnie taki żal, strach. Cokolwiek się stanie zawsze będzie dla mnie ważną osobą.
Na dzień dzisiejszy postanowiłam, że żeby być dalej razem musi spęłnić warunki:
1. ma wszystko powiedzieć- jak to się zaczęło , ile trwało, kto zakończył, co czuł wtedy - wiem, że tego nie spełni
2. pójść do psychologa, żeby mu łopatologicznie wyjaśnił co czuję
3. Zorganizawać dla nas terapię
4. nie ma już wyrozumiłej żony pozwaljącej na wszystko tylko zołżę, kontrolującą wszystko,
5. w niedzielę robi obiady dla rodziny
może macie jeszcze jakieś pomysły?
Jeszcze go o tym nie poinformowałam, dzisiaj były korki więc był czas pomyśleć - to co postanowiłam trochę dało mi siły.Ale na jak długo nie wiem.
Tylko co zrobić jesli w dalszym ciągu będzie mówił, że nigdy mnie nie zdradził, tylko zaniedbał? Przecież nie mogę tak po prostu dać mu zawygraną, zadowolić się frazesami - nie postawiłem granic.

176

Odp: Zdrada marynarza
sierotka12 napisał/a:

witajcie,
na ten wątek trafiłam z wątku zdrada po roku,

4 miesiące temu dowiedziałm się, że mój miał romans, sam nic nie chce mi powiedzieć mówią znajomi, z którymi spędzali czas. Niektórzy to nasi wspólni. Podobno byli bardzo zakochani, ze mną był bo małe dzieci. Dostaje szału jak mu mówię co ustaliłam, jak mantrę powtarza, że jestem miłością jego życia a jak to słyszy to chce mu się rzygać. Odchodzę potem wracam i tak w kółko. Cały czas chce mi się płakać. Mam żal do siebie, że nie zorientowałam się, to była jego pracownica, kiedyś nawet zapytałam czy nie maja romansu w odpowiedzi usłyszałam - "gdzie się pracuje chujem się nie wojuje" , skoro zapytałam coś musiało mi się nie spodobać a mimi to zadowoliłam się taką odpowiedzią. Jezdził gdzie chciał, nigdy nie robiłam problemu. W pracy śmiali się ze mnie, że tak mu ufam a ja się wkurzaam na nich - mój jest inny.No i nie jest. Nie wiem ile to trwało jak mi powiedział znojomy trochę to trwało z racji upływu czasu sam już nie pamięta.
Nie wiem, co robić, żeby znowu nie wyjść na naiwną idiotkę, której można wcisnąć byle kit.
Boję się co jej o nas opowiadał, co wie o naszym życiu. Mowi, że o rodzinnych sprawach z nikim nie rozmawia. No ale skoro byli zakochani to musieli rozmawiać o sytuacji w domach, cieszyć się, że znowu udało im się mnie oszukać i mogli spędzić weekend we dwoje. Qrwa jak to boli.
Może gdyby nasze małżeństwo było usłane różami byłoby łatwiej odpuścić, że przecież jesteśmy szczęśliwi razem, ale ostatnio jakoś się bardzo oddaliliśmy pomimo moich rozmów nic się nie zmieniało a teraz nagle kocha mnie tylko mnie i zawsze tak było. Kiedy pyta czy go kocham odpowiadam nie wiem, bo tak jest zepchnął moją miłość na same dno serca. Ale wtedy bez sekundu zastanowienia odpowiedziałbym nadżycie. Kiedy decyduje się na rozstanie dopada mnie taki żal, strach. Cokolwiek się stanie zawsze będzie dla mnie ważną osobą.
Na dzień dzisiejszy postanowiłam, że żeby być dalej razem musi spęłnić warunki:
1. ma wszystko powiedzieć- jak to się zaczęło , ile trwało, kto zakończył, co czuł wtedy - wiem, że tego nie spełni
2. pójść do psychologa, żeby mu łopatologicznie wyjaśnił co czuję
3. Zorganizawać dla nas terapię
4. nie ma już wyrozumiłej żony pozwaljącej na wszystko tylko zołżę, kontrolującą wszystko,
5. w niedzielę robi obiady dla rodziny
może macie jeszcze jakieś pomysły?
Jeszcze go o tym nie poinformowałam, dzisiaj były korki więc był czas pomyśleć - to co postanowiłam trochę dało mi siły.Ale na jak długo nie wiem.
Tylko co zrobić jesli w dalszym ciągu będzie mówił, że nigdy mnie nie zdradził, tylko zaniedbał? Przecież nie mogę tak po prostu dać mu zawygraną, zadowolić się frazesami - nie postawiłem granic.

Chcesz się na nim zemścić, czy odbudować małżeństwo?

177

Odp: Zdrada marynarza
Teufel napisał/a:

Chcesz się na nim zemścić, czy odbudować małżeństwo?

Na moje oko chce zadośćuczynienia wink

178 Ostatnio edytowany przez sierotka12 (2017-09-05 13:48:45)

Odp: Zdrada marynarza

czego chce? dobre pytanie. Chce nie myśleć o tym, chce normalnie żyć, chce aby nie dopadał mnie ucisk w klatce aby łzy przestały nagle płynąć, których nie można zatrzymać.
Chce usłyszeć prawdę - od niego.
Chcę przestać się "nakręcać" tzn. kombinować gdzie i co jeszcze mogłabym znależć
chce znowu poczuć uczucie szczęscia, lekkości na duszy.

Nie chcę się mścić,
Wierzę, że to co zrobił może być początkiem czegoś dobrego, co nas i nasze małżeństwo zmieni. Ale musi powiedzieć prawdę, bez niej się nie da. Próbowałam wraca z podwójną siłą. ak to mój mąż mówi 1 krok do przodu 2 do tyłu.
Ale to wynika, że nie powiedział mi prawdy.

179

Odp: Zdrada marynarza
sierotka12 napisał/a:

czego chce? dobre pytanie. Chce nie myśleć o tym, chce normalnie żyć, chce aby nie dopadał mnie ucisk w klatce aby łzy przestały nagle płynąć, których nie można zatrzymać.
Chce usłyszeć prawdę - od niego.
Chcę przestać się "nakręcać" tzn. kombinować gdzie i co jeszcze mogłabym znależć
chce znowu poczuć uczucie szczęscia, lekkości na duszy.

Nie chcę się mścić,
Wierzę, że to co zrobił może być początkiem czegoś dobrego, co nas i nasze małżeństwo zmieni. Ale musi powiedzieć prawdę, bez niej się nie da. Próbowałam wraca z podwójną siłą. ak to mój mąż mówi 1 krok do przodu 2 do tyłu.
Ale to wynika, że nie powiedział mi prawdy.

A jak ta prawda będzie druzgocąca dla Ciebie. Co wtedy  zrobisz?

180 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-09-05 15:24:23)

Odp: Zdrada marynarza
Teufel napisał/a:
sierotka12 napisał/a:

czego chce? dobre pytanie. Chce nie myśleć o tym, chce normalnie żyć, chce aby nie dopadał mnie ucisk w klatce aby łzy przestały nagle płynąć, których nie można zatrzymać.
Chce usłyszeć prawdę - od niego.
Chcę przestać się "nakręcać" tzn. kombinować gdzie i co jeszcze mogłabym znależć
chce znowu poczuć uczucie szczęscia, lekkości na duszy.

Nie chcę się mścić,
Wierzę, że to co zrobił może być początkiem czegoś dobrego, co nas i nasze małżeństwo zmieni. Ale musi powiedzieć prawdę, bez niej się nie da. Próbowałam wraca z podwójną siłą. ak to mój mąż mówi 1 krok do przodu 2 do tyłu.
Ale to wynika, że nie powiedział mi prawdy.

A jak ta prawda będzie druzgocąca dla Ciebie. Co wtedy  zrobisz?

Ooo!!  Tu pobrzmiewa nutka pt ochrońmy dziecko przed niewygodną prawdą.. A może siebie przed reakcją dziecka?
widocznie odkopanie tego jest jej potrzebne, nawet jak dla męża nieprzyjemne.
Więc niech On nie decyduje za nią, co dla niej lepsze, OK?
żeby odzyskać równowagę potrzebuje najpierw rozgryźć temat, przetrawić go i zacząć płynać w jakimś kierunku- o czym zadecyduje sama . To troche potrwa i ma do tego prawo.
Mąż zapewne chciałby to wszystko nakryć czapką i do tego nie wracać- ale to nie jest możliwe. na ochronę żony przed druzgocacą prawdą troche za późno- mleko się rozlało..

181

Odp: Zdrada marynarza

przede wszystkim warto sobie uświadomić, ze zdradzacz nigdy nie powie prawdy
choćby zostal przyparty do muru,to i tak bedzie kłamał

182

Odp: Zdrada marynarza
Ela210 napisał/a:
Teufel napisał/a:
sierotka12 napisał/a:

czego chce? dobre pytanie. Chce nie myśleć o tym, chce normalnie żyć, chce aby nie dopadał mnie ucisk w klatce aby łzy przestały nagle płynąć, których nie można zatrzymać.
Chce usłyszeć prawdę - od niego.
Chcę przestać się "nakręcać" tzn. kombinować gdzie i co jeszcze mogłabym znależć
chce znowu poczuć uczucie szczęscia, lekkości na duszy.

Nie chcę się mścić,
Wierzę, że to co zrobił może być początkiem czegoś dobrego, co nas i nasze małżeństwo zmieni. Ale musi powiedzieć prawdę, bez niej się nie da. Próbowałam wraca z podwójną siłą. ak to mój mąż mówi 1 krok do przodu 2 do tyłu.
Ale to wynika, że nie powiedział mi prawdy.

A jak ta prawda będzie druzgocąca dla Ciebie. Co wtedy  zrobisz?

Ooo!!  Tu pobrzmiewa nutka pt ochrońmy dziecko przed niewygodną prawdą.. A może siebie przed reakcją dziecka?
widocznie odkopanie tego jest jej potrzebne, nawet jak dla męża nieprzyjemne.
Więc niech On nie decyduje za nią, co dla niej lepsze, OK?
żeby odzyskać równowagę potrzebuje najpierw rozgryźć temat, przetrawić go i zacząć płynać w jakimś kierunku- o czym zadecyduje sama . To troche potrwa i ma do tego prawo.
Mąż zapewne chciałby to wszystko nakryć czapką i do tego nie wracać- ale to nie jest możliwe. na ochronę żony przed druzgocacą prawdą troche za późno- mleko się rozlało..

Nie Elu, to może być nieprzyjemne dla autorki, jak się dowie co robił i jak tamtej kobiecie. To może być dla niej szokiem, nie kiedy nie warto dociekać, no tak myślę.

183

Odp: Zdrada marynarza

Teufel,
Sierotka już 7 lat temu zadała mężowi pytanie i dostała odpowiedz i uwierzyła i nie dociekała .Zachowała się jak kochająca kobieta ,ufała.
Teraz nie musi się już martwić ,że przeżyje szok ,Ona właśnie go doznała, jest w samym epicentrum. Nie ma tych siedmiu lat ,czas się skurczył, jest tu i teraz.
To jest oczywiste ,że chce znać szczegóły, domysły są jeszcze gorsze. Pewnie ,że teraz mąż nie chce pamiętać , mój też nie chciał, zapomniał nawet jak filipinka miała na imię
Pomroczność jasna.

184

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:

Teufel,
Sierotka już 7 lat temu zadała mężowi pytanie i dostała odpowiedz i uwierzyła i nie dociekała .Zachowała się jak kochająca kobieta ,ufała.
Teraz nie musi się już martwić ,że przeżyje szok ,Ona właśnie go doznała, jest w samym epicentrum. Nie ma tych siedmiu lat ,czas się skurczył, jest tu i teraz.
To jest oczywiste ,że chce znać szczegóły, domysły są jeszcze gorsze. Pewnie ,że teraz mąż nie chce pamiętać , mój też nie chciał, zapomniał nawet jak filipinka miała na imię
Pomroczność jasna.

A to teraz to recydywa jest. To pokuta musi być długa i  uciążliwa.

185

Odp: Zdrada marynarza
Teufel napisał/a:
sierotka12 napisał/a:

czego chce? dobre pytanie. Chce nie myśleć o tym, chce normalnie żyć, chce aby nie dopadał mnie ucisk w klatce aby łzy przestały nagle płynąć, których nie można zatrzymać.
Chce usłyszeć prawdę - od niego.
Chcę przestać się "nakręcać" tzn. kombinować gdzie i co jeszcze mogłabym znależć
chce znowu poczuć uczucie szczęscia, lekkości na duszy.

Nie chcę się mścić,
Wierzę, że to co zrobił może być początkiem czegoś dobrego, co nas i nasze małżeństwo zmieni. Ale musi powiedzieć prawdę, bez niej się nie da. Próbowałam wraca z podwójną siłą. ak to mój mąż mówi 1 krok do przodu 2 do tyłu.
Ale to wynika, że nie powiedział mi prawdy.

A jak ta prawda będzie druzgocąca dla Ciebie. Co wtedy  zrobisz?

Ale ja juz wszystko wiem. Widzialam zdjecia ze spacerow wyjazdow jak sie przytulaja caluja spaceruja za reke. Osoby ktore spedzaly z nimi czas czesc znam byly ze mna szczere. Zadano mi pytanie kobieto gdzie ty mialas oczy? No gdzie? Nie wiem. Wierzylam , ze jest inny.ufalam.
Teraz chce to uslyszec od niego.

Odp: Zdrada marynarza
Ryyyba napisał/a:

Witam wszystkich. Nie zaglądałam tutaj przez dłuższy czas. Wakacyjne urlopy spowodowały ,że w firmie ktoś musiał pracować i byłam tym faktem bardzo zadowolona. W domu, można powiedzieć ,byłam gościem.

Mój M wrócił w lipcu i został bardzo chłodno przyjęty, widziałam ,że czekał na jakiś ciepły, miły gest z mojej strony ,ale nie miałam na nic takiego ochoty.
Żyjemy obok siebie, od czasu do czasu zbiera mi się na rozmowę i wyrzucam wszystkie żale. Tak na co dzień  komunikujemy się ze sobą, chociaż chwilami są momenty ,że normalnie ze sobą rozmawiamy.Bardzo się stara, żałuje ,zapewnia o swoim uczuciu. Tak mija dzień za dniem i jest jakoś dziwnie, tak nienaturalnie, obco.Nie potrafię wykonać żadnego przyjaznego gestu. Można nienawidzić i kochać, tego pierwszego jestem pewna ale czy jeszcze kocham?

Teraz wyjechał ponownie do pracy , wraca we wrześniu.
Minęło trochę czasu,jestem już spokojniejsza,godzę się powoli z rzeczywistością ,oswajam ją, staram się nie myśleć o tym co się stało. Są jednak chwile ,że to wraca i jest ból, smutek,łzy. Nie spieszę się jednak z podejmowaniem decyzji, czekałam na mojego M prawie 30 lat ,teraz niech on czeka na mnie, oby nam życia starczyło.

Dziękuję wszystkim za wsparcie, za to że jesteście. Dzięki Wam zaczęłam terapię. Pani psycholog układa mi w głowie, działa na mnie jak balsam, jest jedyna osobą w realu ,z która mogę szczerze i otwarcie rozmawiać o moim małżeństwie.
Pozdrawiam wszystkich.

Witaj smile
Cieszę się, że jesteś spokojniejsza. Terapia to bardzo dobry wybór, jednak pamiętaj, że lekko nie będzie. Będą chwile zwątpienia, załamki i bólu. Z czasem przyjdzie ulga. Rób wszystko w zgodzie z samą sobą.
Uważam, że nienawidzić można tylko osobę, którą się bardzo kocha. Innych można mieć gdzieś, nie lubić, ale nienawiść jest tylko dla najbliższych. Twój mąż nadal wywołuje w Tobie silne emocje, więc może nadal jest iskra.
Potrzebujesz czasu i dobrze o tym wiesz smile

Trzymam za Ciebie kciuki smile

187 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-06 10:12:29)

Odp: Zdrada marynarza
sierotka12 napisał/a:

czego chce? dobre pytanie. Chce nie myśleć o tym, chce normalnie żyć, chce aby nie dopadał mnie ucisk w klatce aby łzy przestały nagle płynąć, których nie można zatrzymać.
Chce usłyszeć prawdę - od niego.
Chcę przestać się "nakręcać" tzn. kombinować gdzie i co jeszcze mogłabym znależć
chce znowu poczuć uczucie szczęscia, lekkości na duszy.

Nie chcę się mścić,
Wierzę, że to co zrobił może być początkiem czegoś dobrego, co nas i nasze małżeństwo zmieni. Ale musi powiedzieć prawdę, bez niej się nie da. Próbowałam wraca z podwójną siłą. ak to mój mąż mówi 1 krok do przodu 2 do tyłu.
Ale to wynika, że nie powiedział mi prawdy.

To pogdybajmy, sierotko.
Załóżmy, że twój mąż przyznaje, że to wszystko, co już wiesz od waszych znajomych jest prawdą. Swego czasu zadłużył się w "koleżance" i mieli romans, który już dawno się skończył.

Czy TO ci wystarczy?
Czy gdy usłyszysz prawdę od męża, to zakończy się sprawa? Czy dopiero się zacznie?

188

Odp: Zdrada marynarza
summerka88 napisał/a:
sierotka12 napisał/a:

czego chce? dobre pytanie. Chce nie myśleć o tym, chce normalnie żyć, chce aby nie dopadał mnie ucisk w klatce aby łzy przestały nagle płynąć, których nie można zatrzymać.
Chce usłyszeć prawdę - od niego.
Chcę przestać się "nakręcać" tzn. kombinować gdzie i co jeszcze mogłabym znależć
chce znowu poczuć uczucie szczęscia, lekkości na duszy.

Nie chcę się mścić,
Wierzę, że to co zrobił może być początkiem czegoś dobrego, co nas i nasze małżeństwo zmieni. Ale musi powiedzieć prawdę, bez niej się nie da. Próbowałam wraca z podwójną siłą. ak to mój mąż mówi 1 krok do przodu 2 do tyłu.
Ale to wynika, że nie powiedział mi prawdy.

To pogdybajmy, sierotko.
Załóżmy, że twój mąż przyznaje, że to wszystko, co już wiesz od waszych znajomych jest prawdą. Swego czasu zadłużył się w "koleżance" i mieli romans, który już dawno się skończył.

Czy TO ci wystarczy?
Czy gdy usłyszysz prawdę od męża, to zakończy się sprawa? Czy dopiero się zacznie?

To co powinnam zrobić?
Przyjąc jego tłumaczenia -była nikim, chciała to jechała ze mną, nie przywiązywałem do tego wagi, nie potrafię wyjaśnić dlaczego tu się z nią całuję, nie , nie idę z nią za rękę, złapałem ją żeby się pospieszyła - to nic, że dłonie mają splecione, mam zakończyć temat nic się nie stało, mówi, że nie zdradził jestem miłością jego życia.
Jak w końcu będzie ze mną szczery tak zacznie się składanie tego rozbitego życia w kupę, przestanę grzebać w pamięci co jeszcze mogę sobie przypomnieć, zacznę myśleć o teraźniejszości i przyszłości.

189 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-06 19:26:43)

Odp: Zdrada marynarza
sierotka12 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

To pogdybajmy, sierotko.
Załóżmy, że twój mąż przyznaje, że to wszystko, co już wiesz od waszych znajomych jest prawdą. Swego czasu zadłużył się w "koleżance" i mieli romans, który już dawno się skończył.

Czy TO ci wystarczy?
Czy gdy usłyszysz prawdę od męża, to zakończy się sprawa? Czy dopiero się zacznie?

To co powinnam zrobić?
Przyjąc jego tłumaczenia -była nikim, chciała to jechała ze mną, nie przywiązywałem do tego wagi, nie potrafię wyjaśnić dlaczego tu się z nią całuję, nie , nie idę z nią za rękę, złapałem ją żeby się pospieszyła - to nic, że dłonie mają splecione, mam zakończyć temat nic się nie stało, mówi, że nie zdradził jestem miłością jego życia.
Jak w końcu będzie ze mną szczery tak zacznie się składanie tego rozbitego życia w kupę, przestanę grzebać w pamięci co jeszcze mogę sobie przypomnieć, zacznę myśleć o teraźniejszości i przyszłości.

Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Nie wprost. Pewnie coś tam mogę sobie wyczytać między wierszami, ale nie o to chodzi smile

Zofia Milska-Wrzosińska to znana psychoterapeutka, która zresztą od kilkudziesiędziu lat kształci nastepne pokolenia psychoterapeutów, napisała w "Bezradniku":

"Bardzo wiele małżeństw boryka się po zdradzie z tym problemem. Osoba zdradzona chciałaby mieć chociaż takie zadośćuczynienie – niechby ten niewierny partner uznał, że zrobił coś strasznego i że powinien odpokutować. Ale osoba zdradzająca często wcale nie chce poczuć się winna, przeciwnie, im bardziej jest przyciskana do muru, tym bardziej zaczyna winę za zdradę przypisywać partnerowi oskarżającemu (bo za mało kochał, bo przytyła, bo mało zarabiał, bo nie była zainteresowana seksem, bo pił, bo paliła…). Takie małżeństwo może spędzić wiele następnych lat próbując wciąż z tą samą złością i pretensją przerzucić winę na drugą osobę, chociaż o samej zdradzie już prawie nie pamiętają.
Gra tu rolę kilka czynników – przede wszystkim bardzo trudno jest zrezygnować z jednoznacznej odpowiedzi na pytanie „dlaczego”. Bywa tak, że im bardziej skomplikowane wydarzenia miały miejsce, tym większa nasza potrzeba jednoznacznego zrozumienia i ustalenia przyczyn. Jest nam trudno uznać, że czasami nie ma prostej odpowiedzi na pytanie o powód. Jeżeli jesteśmy przekonani, że zdrada jest jakąś nieprawidłowością, objawem zaburzenia związku – wtedy jedno z dwojga: albo my mamy jakiś defekt (i dlatego zostaliśmy zdradzeni), albo nasz partner jest nieodpowiedzialny, nieuczciwy, niedojrzały. Tylko dlaczego nie chce tego uznać? A jeżeli nawet uznaje, to dlaczego nie próbuje nas przebłagać, dlaczego nie sprawia wrażenia, że chce odpokutować swoje winy?
Uznanie, że ktoś jest winny, zakłada, że mamy do czynienia ze zjawiskiem nieprawidłowym czy odbiegającym od normy. Trudno zdradę traktować w taki sposób.
Po pierwsze – czy nam się to podoba, czy nie – zdrada jest zjawiskiem powszechnym, zatem na pewno nie stanowi odstępstwa od normy w sensie statystycznym.
Po drugie, jeśli zdrada prowadzi niekiedy do rozpadu małżeństwa, to na pewno równie często przyczynia się do jego rozwoju i wzmocnienia więzi.
Po trzecie wreszcie, jak dotąd nikt nie odkrył, co jest najbardziej naturalnym dla istoty ludzkiej sposobem budowania związków i czy zdrada jest z tym sposobem w zgodzie.
Zanim więc zaczniemy szukać winnego, zastanówmy się, czy aby na pewno miało miejsce przestępstwo.” 

Przeczytaj to kilkukrotnie.

190 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-09-06 19:49:15)

Odp: Zdrada marynarza

Biedni psychoterapeuci..
Pracując wsród samych zdradzonych można stracić poczucie, co jest normą, a co nie..
Ale żeby pochopnie nie oceniać Pani Zosi- moge prosic o jakiegos linka by przeczytać całość ?
Może zrozumiem dlaczego ja nie chciałam zadośćuczynienia..

191 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-06 20:07:24)

Odp: Zdrada marynarza
Ela210 napisał/a:

Biedni psychoterapeuci..
Pracując wsród samych zdradzonych można stracić poczucie, co jest normą, a co nie..
Ale żeby pochopnie nie oceniać Pani Zosi- moge prosic o jakiegos linka by przeczytać całość ?
Może zrozumiem dlaczego ja nie chciałam zadośćuczynienia..

Ela, łatwo ci przychodzi deprecjonowanie (nie)zaangaźowanego wglądu innych osób big_smile

Poszukaj w sieci, masz autora i tytuł. Ja przepisałam z wersji papierowej smile


EDIT:
Na marginesie, bardzo ciekawe jest to, co w dość obszernym tekście zatrzymuje poszczególne osoby, na co zwracają uwagę, a co przechodzi bez echa. Można w ten sposób zobaczyć, co jest dla kogo istotne.

192 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-09-06 20:37:05)

Odp: Zdrada marynarza

Cóż- deprecjonuję wyłącznie w swoim imieniu. W sieci znalazłam tylko ten fragment- więc chętnie odszukam ksiażkę.
Zdrada nie jest uznawana za przestepstwo formalnie- nie ma za to kary w Kodeksach.
Nie wyklucza tez nikogo ze społeczeństwa.
Ale jest przestepstwem wobec norm w zwiazku- no chyba że ktoś umówił się na otwarty związek, - i tu jest kara- rozpad związku lub poważny kryzys.
Kara dla dwojga..
Ja akurat dążenia do zadośćuczynienia nie rozumiem, nie czułam takiej potrzeby i prawdopodobnie jakieś błagalne jęki wzbudziłyby moja pogardę.
Ale stwierdzenie o normie budzi mój sprzeciw.. Dlatego przeczytam całość to może ogarnę.
Natomiast dążenie do zorientowania sie w sytuacji a nie zamiatania pod dywan rozumiem. Może to jest ta dotkliwa kara dla zdradzacza - grzebanie się w tym? Może dotkliwsza niż błagania, kwiaty itp.. ale przecież dla zdradzonego bolesna, rodzaj sadomasochistycznej gry dla obu stron wzajemnej. I czymze są błagania i zapewnienia o dozgonnej miłości po takim rytuale? Chyba niepotrzebnym dodatkiem..

193

Odp: Zdrada marynarza
Ela210 napisał/a:

Zdrada nie jest uznawana za przestepstwo formalnie- nie ma za to kary w Kodeksach.
Nie wyklucza tez nikogo ze społeczeństwa.
Ale jest przestepstwem wobec norm w zwiazku- no chyba że ktoś umówił się na otwarty związek, - i tu jest kara- rozpad związku lub poważny kryzys.
Kara dla dwojga..
Ja akurat dążenia do zadośćuczynienia nie rozumiem, nie czułam takiej potrzeby i prawdopodobnie jakieś błagalne jęki wzbudziłyby moja pogardę.
Ale stwierdzenie o normie budzi mój sprzeciw.. Dlatego przeczytam całość to może ogarnę.
Natomiast dążenie do zorientowania sie w sytuacji a nie zamiatania pod dywan rozumiem. Może to jest ta dotkliwa kara dla zdradzacza - grzebanie się w tym?

Co nie zmienia faktu, źe zdrada jest powszechna, a właściwie wszechobecna w mniejszym lub większym stopniu w różnych społecznościach, kulturach, środowiskach,... i można tak wymieniać.
A na końcu okazuje się, że zdrada jest cechą behawioralną sporej części ludzkości. A na tym forum, to już się wydaje, że trudno o związek bez zdrady. Czasami mam wrażenie, że wśród tych, którzy nie zdradzają tylko znikomy procent stanowią ci z wartościami. A pozostały solidny odsetek nie-zdradzających stanowią ci, którzy z uwagi na ... ( wstawić można: niewielką atrakcyjność, brak czasu, natłok innych zajęć, itd.) nie mają okazji i sposobności ku zdradzie.

194

Odp: Zdrada marynarza

Ryyyba ? jak u Ciebie? zmiany? cos drgnęło?Pozdrawiam

195

Odp: Zdrada marynarza

wierzę,ze znalazłaś dla Was/Siebie dobre rozwiązanie
dasz radę sie odezwać?

Posty [ 131 do 195 z 205 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024