Witam Wszystkich. Mam problem z pracą licencjacka, a właściwie z jej brakiem. Obrona za 3 tygodnie , za 2 ostateczny termin zdania pracy. A ja mam tylko jeden rozdział, kawałek drugiego i kompletną pustke w głowie... Wątpie bym obroniła się teraz... Nie wyrobie się ...
Wiem że to moja wina, na początku wmawiałam sobie że mam czas , że za miesiąc się za to wezme. Zaczełam pisać ją w kwietniu, a skończyło się to jak zawsze. Przez kilka zdarzeń losowych (zachorowałam, kilka problemów rodzinnych i ostatnio pobyt tata w szpitalu) nie miałam do tego głowy i nie miałam czasu.
Nie mam już sił by pisać tą pracę, promotor powiedział mi żebym pisała , ale i tak nie wiem czy mnie dopuści do obrony. Nie wiem czy jest sens pisać tą prace byle jak , na szybko.
Stad moje pytanie, czy są tu osoby, które tak jak ja zwlekały do ostatniej chwili i jak to u nich wyglądało. I jak to jest z obroną w innym terminie , we wrześniu bądź za rok ? Bo nawet nie wiem , a promotora o to pytać nie będę ..
Z góry dziękuje za pomoc
Pisz i nie poddawaj się.Choćby na trójach się skończyło. Ja miałam trochę inną sytuację. Mój promotor był bardzo chaotycznym człowiekiem, który kompletnie nie potrafił powiedzieć o co dokładnie mu chodzi w związku z moją pracą. To, że przyjął konspekt i pierwszy rozdział to był cud. Dodam, że wśród kilkunastu osób moj był jednym z trzech przyjętych(inni też nie potrafili porozumieć się z promotorem). Oczywiście nie obyło się bez ciągłych "poprawek poprawek" promotora, których dokonywalam tak naprawdę "na czuja", bo do tej pory nie wiem(a minęło kilkanaście lat) co pan promotor miał na myśli :-) Jak już przeszłam feralny konspekt i pierwszy rozdział to zostało mi ok dwa tyg. na dokończenie pracy. W międzyczasie robiłam badania do swojej pracy i tak naprawdę to całość pracy tworzyłam na dwa dni przed terminem jej oddania. Udało się, tak jak wszystkim z mojej grupy. Większość obroniła się na trzy, ale to nie ma znaczenia. Takich zrezygnowanych jak Ty była u nas cała grupa :-) Tak więc działaj, ogarnij się i nie poddawaj, żebyś później nie pluła sobie w brodę, że niepotrzebnie opuściłaś.