Brat - złodziej - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

Temat: Brat - złodziej

Witam,

to jest moje drugie konto tutaj, ale nie chciałam pisać pod swoim nickiem, aby nikt nie połączył wszystkiego w całość. Proszę moderację o wyrozumiałość. Mam problem i nie wiem jak go mam już rozwiązać. Mój brat to prawie 30-letni niedojrzały gnojek. Wiele ma za uszami, ale przynajmniej w stosunku do mnie zawsze starał się być fair. Kilka miesięcy temu wrócił z zagranicy, gdzie zarobił sporo pieniędzy. Jako, ze jego niedojrzałość we wszystkich aspektach życia wylewa się uszami, pieniądze, które tam zarobił były pod moją kontrolą. Sama teraz to pisząc zaczynam się pukać po łbie, bo jak to brzmi? Jak to możliwe, że 30-letniego faceta można tak kontrolować? Nawet nie wiem, czy dziwniejsze jest to, że był kontrolowany, czy dał się kontrolować. Jednak to Wam powinno mówić o wszystkim.

Teraz do sedna. Większość jego pieniędzy została wpłacona przeze mnie na konto, ale część trzymałam w domu. Z miesiąc temu z tych swoich pieniędzy ukradł (tak, wiem, ze jego ale mi nie powiedział, że bierze, więc dla mnie to kradzież) kilka stówek. Była awantura, że w jakiej sytuacji mnie stawia, że ja jestem odpowiedzialna za te pieniądze i zamiast przyjść do mnie i normalnie powiedzieć to bierze za moimi plecami, że jest niedojrzałym gnojem i że skoro zachowuje się jak dziecko to będzie traktowany jak dziecko itd.  Miałam nadzieję, że coś dotarło. Bardzo się pomyliłam. Wczoraj okazało się, że nie dość, że zniknęła większa suma z jego pieniędzy, to i tym razem okradł i nas, co prawda niewielką sumę, ale zawsze.

Ja już naprawdę nie mam siły do tego gada. Czuję się w pułapce pomiędzy tym, co wiem, ze powinnam zrobić, a tym co jestem w stanie zrobić. Powinnam wykopać, dać w końcu ponosić konsekwencje swoich czynów, ale nie mogę. Ręce mam związane przez rodziców, przez to, ze jest moim bratem i czuję odpowiedzialność i nie chcę aby źle skończył. Błędne koło. Nie będę Was zalewać w tej chwili słowotokiem. Potrzebuję jakiejkolwiek mądrej rady po prostu. Potrzebuję z kimś obiektywnym pogadać.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Brat - złodziej

Ale dlaczego masz zwiazane rece przez rodzicow? Jak oni podchodza do tej kwestii i dlaczego ty, a nie oni, masz go kontrolowac? Przeciez to nie twoj syn...

3

Odp: Brat - złodziej

Uściślając, nie rodzice, ale mama mi wiąże ręce. Wzięłam w tej kwestii odpowiedzialność na siebie z dwóch powodów:
1. Brat wolał, abym to ja sprawowała kontrolę jak już miał do wyboru, bo nie będę się darła jak opętana, będzie miał większy wpływ na rozporządzanie gotówką, jestem współpracująca pod tym względem, podsunę mu dobre pomysły, karzę się nad czymś zastanowić, zmuszę go do przemyślenia wydatków.
2. Mama z jednej strony też wolała, abym to ja sprawowała, ponieważ mi ufa i ją to będzie mniej emocjonalnie kosztować. Paradoks sytuacji wygląda tak, że jest niekonsekwentna, w jednej chwili zrobi mu piekło na ziemi, w drugiej rzuci mu wszystkie pieniądze w twarz, karze mu pakować manatki, a w trzeciej poda mu obiadek pod pysk i wyciągnie go z każdych kłopotów.

W obecnej sytuacji wzięłam to na siebie, bo wiem, że relacja matka-syn jest bardzo zaburzona. Moja matka nie nadaje się na matkę, wychowała życiowego kalekę, nieudacznika, wiecznego bezrobotnego, lenia, kłamcę i złodzieja i mimo, że sto razy z nią rozmawiałam na temat błędów wychowawczych to moje gadanie jest jak grochem o ścianę. Nie mówię, że jestem lepsza (mam ten sam zaburzony syndrom, aby mimo wszystko ratować swoje dziecko i nie pozwolic mu się stoczyć), ale powiedzmy, że w tej kwestii mimo wszystko mam więcej rozsądku, jestem twardsza, spokojniejsza, bardziej konsekwentna więc tak jestem z jednej strony jak matka dla mojego brata.

Dlaczego mam związane ręce? Bo mogę z siebie zrzucić te odpowiedzialność i przerzucić na nią, zrezygnować z bycia "druga mamą", starszą siostrą, ale on się stoczy. Ja będzie kłamał, oszukiwał, odwali jakiś numer znowu, okradnie ją,  wpadnie na pomysł złodziejstwa nie tylko wśród swoich, tak że w końcu wyląduje w więzieniu. Mnie się dostanie za to, że się wypięłam, dodatkowo zje mnie sumienie i będę się czuć winna, a on nie wiadomo jak skończy. Czuję się w pułapce.

4

Odp: Brat - złodziej

Prawda jest taka, że sama sobie wiążesz ręce.
Wzięcie odpowiedzialności za kogoś, kto jest dorosły może jedynie nastąpić przez sąd (np. w przypadku niepoczytalności) i wtedy rzeczywiście to Ty jesteś za taką dorosłą osobę odpowiedzialna.

W tej sytuacji sama zdecydowałaś o tym, że będziesz brała na siebie wszystko, co dotyczy brata.
Nie dość że ratujesz brata, to jeszcze ratujesz matkę - swoim kosztem.
Dla mnie kompletnie niewyobrażalna sytuacja.

A jak brat wyląduje w więzieniu, to nawet lepiej dla niego smile będzie miał ciepło, wikt, opierunek, opiekę medyczną i mnóstwo czasu na zajęcie się swoim życiem smile
Współczuję Ci, ale sama sobie zgotowałaś ten los.

5

Odp: Brat - złodziej

_v_ nie współczucia szukam. Dla Ciebie sytuacja jest niewyobrażalna, dla mnie codzienna i normalna, z którą sobie muszę poradzić. Nie pierwsza.

Uważasz, że sama zgotowałam sobie taki los? Czyli ja wybrałam chorą, toksyczną rodzinę w której się wychowałam?
Nie _v_ nie ja wybierałam, kto mnie urodził, kto mnie wychował, kto jest moim rodzeństwem. Ja w tym tylko uczestniczę, czy mi się to podoba czy nie, bo mam ludzkie odruchy, bo nie potrafię się wypiąć i myśleć tylko o sobie, bo nie potrafię się odciąć i stać się bezduszną su..ą.

Powiedz mi proszę obiektywnie, co w takim razie jest Twoim zdaniem dobrym wyjściem? Bo ja go nie widzę.

6

Odp: Brat - złodziej

No to jak nie widzisz, to nic się nie zmieni.
Możesz se co najwyżej pomarudzić na forum smile

Poza tym czy Ty widzisz tylko dwa możliwe wyjścia? Albo bycie zimną suką, która myśli tylko o sobie, albo bycie psychicznym, emocjonalnym i każdym innym typem materaca dla niedojrzałych ludzi (matka, brat)?
Naprawdę nie uważasz, że może być coś pośrodku?

Ok, rodziny się nie wybiera. Ale jak już się ma świadomość, co i jak, świadomość mechanizmów, które działają, świadomość istnienia pewnych zachowań, to - mając lat więcej niż 18 - można w dowolny sposób decydować o sobie. I niekiedy tą decyzją jest całkowite odcięcie się od osób, które robią Ci krzywdę.
A jakby nie patrzeć Twoja rodzina robi Ci krzywdę. Może nawet większą niż gdyby Cię bili i katowali.
Może i nie mogłaś wybierać kto jest Twoim bratem, ale możesz wybierać, czy będziesz przeżywać życie za brata, który ma 30 lat( 30???? byłam przekonana, czytając opis, że ma jakieś 18 najwyżej) i czy będziesz urabiała sobie ręce po łokcie, żeby nic mu się nie stało i nie spotkały go żadne przykrości życiowe.

Jesteś jak żona pijaka, która będzie robiła wszystko, żeby pijakowi nie stała się krzywda, żeby miał zawsze miękkie lądowanie.
Wbrew pozorom najlepsze rozwiązania dla takiego człowieka to zostawienie go i pozwolenie żeby sam sobie radził. Jak się stoczy, to się stoczy.
Ale zapomnij, że mu jakkolwiek pomożesz.

Ale skoro nie widzisz rozwiązania, albo inaczej - widzisz rozwiązanie, ale sama podejmujesz decyzję o jego odrzuceniu, to sorry, ale będziesz się zajmować braciszkiem do końca życia.

7

Odp: Brat - złodziej

_V_ rozumiem Twoją radę bardzo dobrze. Sama stojąc z boku taką bym komuś dała. Jestem tego wszystkiego świadoma. Tylko inaczej się pisze z boku, a inaczej tkwiąc w tym wszystkim. Też moim zdaniem to jest najlepsze rozwiązania, tylko co z tego skoro to nie rozwiąże problemu. Ja mogę się od niego odciąć, może mieć zakaz wstępu do mojego domu, mogę od czasu do czasu z nim porozmawiać lub nie rozmawiać w ogóle. Tylko co z tego, że zdejmę z siebie odpowiedzialność jak dołożę ją matce? Czy to coś zmieni dla niego? Nic. Czy dla mnie? Pozbędę się jednego kłopotu, ale tylko pozornie. Nastąpią inne. Będę musiała wysłuchiwać żali matki, która będzie musiała sama tkwić w tej gehennie. No tak, mogę się i od matki odciąć. Można i tak, ale czy aby na pewno? 

Oczywiście można go wyrzucić z domu, na start dać mieszkanie, odciąć się i niech sobie radzi. Twoim zdaniem najlepsze rozwiązanie. Ale wiesz czego się obawiam? Nawet nie obawiam, spodziewam się. Przehula mieszkanie, wyląduje pod mostem lub w więzieniu,  a w końcu sobie coś zrobi. Czy mając taka świadomość posunęłabyś się do tak radykalnych kroków? To mój brat, matki syn. Emocje, więzi zawsze były są i będą. Nie wyłączysz tego.

Skoro uważasz, że jest jeszcze coś pośrodku powiedz mi co? Bo ja tak, widzę tylko te dwa wyjścia. Albo tak tkwię i mam garba do końca życia, albo pozwalam mu się stoczyć, a to nie wiadomo jak się skończy.

8

Odp: Brat - złodziej

Wychodzisz z zalozenia, ze jak mu bedziesz pomagac, to sie nie stoczy...

Zacznij od matki, to bedzie trudne, ale to jej najpierw musisz uswiadomic, ze  jej syn jest DOROSLYM czlowiekiem i ona nie jest juz odpowiedzialna za to co on robi.

Jego myslenia nie zmienisz, jej mozesz.

9

Odp: Brat - złodziej

Iceni rozmawiałyśmy na ten temat nie raz z matką. Ona to wie i to nic nie zmienia. Tkwi w takim błędnym kole jak ja.
Mnie o tyle może być łatwiej się z tego uwolnić, bo to nie ja jestem jego matką. A jej?

10 Ostatnio edytowany przez Lalaland (2017-04-07 15:58:00)

Odp: Brat - złodziej

Też uważam, że musisz postawić granicę - inaczej to będzie trwało w nieskończoność. Jeśli Twoja mama będzie chciała nadal mu pomagać, wręcz wyreczać - trudno jej wybór.
Od razu mogę Ci też napisać, że Twoje tłumaczenia mamie niczego nie dadzą. A w takiej sytuacji w jakiej jest Twój brat - to nie ma żadnej motywacji do zmiany. Na pewno jest mu wygodnie - zrobi siostra,  a jak nie to zrobi mama.
Niestety mam podobne doświadczenie. Jak mieszkałam z rodzicami mój brat był agresywny wobec mnie, roszczeniowy itp. Doszło do takiej sytuacji, że wezwałam policję - bo gdyby nie to, to rodzice nic by nie zrobili.
Od tamtego wydarzenia minęło ponad 10 lat, oboje jesteśmy po 30 - stce. Brat nie pracuje, nadal mieszka z rodzicami na ich utrzymaniu..

Jeśli chcesz być odpowiedzialna za brata to nadal go "wychowuj", bierz za niego odpowiedzialnośc. A jak masz dość to prostu to zostaw - jeśli brat nie chce się zmienić to chocbys stanęła na głowie nic nie zdzialasz. Tylko będziesz się frustrować - wybór należy do Ciebie.
Ja zostawiłam to - najtrudniejsza była bezsilność - bo widzisz rozwiązanie, podpowiadasz mamie a to jak grochem o ściane...
Jeśli ktoś nie chce pomocy to czas się z tym pogodzić.

11

Odp: Brat - złodziej

przede wszystkim nie pisze z boku, bo przezylam podobna historie

nadal jednak to Ty podejmujesz decyzje
skoro podejmujesz decyzje o pomaganiu to przyjmij na siebie konsekwencje i przestan marudzic

Odp: Brat - złodziej
Iceni napisał/a:

Wychodzisz z zalozenia, ze jak mu bedziesz pomagac, to sie nie stoczy...

Zacznij od matki, to bedzie trudne, ale to jej najpierw musisz uswiadomic, ze  jej syn jest DOROSLYM czlowiekiem i ona nie jest juz odpowiedzialna za to co on robi.

Jego myslenia nie zmienisz, jej mozesz.

Kobitka ma calkowita racje. Jak nie ogarniesz mamy oraz nie postawisz siebie w jasnej i dobrej sytuacji bedziesz go zaraz sama osobiscie karmic  bo mu bedzie ciezko podniesc lyzke czy widelec...

13

Odp: Brat - złodziej

Stawiałam zawsze granicę.  Pomagałam zawsze psychicznie, ale kazałam ponosić odpowiedzialność za swoje czyny, nakierowywałam go.

No właśnie czuję się bezsilna, po tylu latach, różnych jego okresach, raz lepszych, raz gorszych, gdzie miał przebłyski, gdzie zdawało się, że dorosnął to widzę, że jak krew w piach. Nic nie dotrze, tacy ludzie się nie zmieniają.

Rozmawiałam z nim niedawno, dzisiaj miała się wyklarować sytuacja dotycząca jego pracy. Nie podejmie jej, bo gość potrzebował tylko kogoś na weekend. Ogarnęła mnie furia. Bez wykształcenia, bez zawodu, z dwoma lewymi rękami do roboty, wiecznie kombinuje co by tu robić, aby się nie narobić i wybrzydza. Wygarnęłam mu wszystko (od wczoraj wiem, że pieniądze zniknęły, ale dałam sobie czas na przemyślenia), zadzwoniłam do matki.

Czytałam właśnie podobne wątki, gdzie dajecie podobne rady. Wydaje się, że każdy kto się odciął wyszedł na tym lepiej. Jak? Jak nie myśleć, nie czuć, nie zamartwiać się.  Ja nawet czuję się winna temu, że od niedawna ma dziewczynę, która prawdy o nim nie zna i myśli, że Pana Boga za nogi złapała i się martwię, czy jej życia nie zniszczy. Czuję tą odpowiedzialność, presję. Tak jak trzeba zając się małym dzieckiem, tak jak trzeba zając się schorowanym rodzicem. Jak niby mam to wyłączyć? Mam wmówić sobie, że to dla dobra siebie, jego i wszystkich wokół?

14

Odp: Brat - złodziej
Siostra12 napisał/a:

Stawiałam zawsze granicę.  Pomagałam zawsze psychicznie, ale kazałam ponosić odpowiedzialność za swoje czyny, nakierowywałam go.

No właśnie czuję się bezsilna, po tylu latach, różnych jego okresach, raz lepszych, raz gorszych, gdzie miał przebłyski, gdzie zdawało się, że dorosnął to widzę, że jak krew w piach. Nic nie dotrze, tacy ludzie się nie zmieniają.

Rozmawiałam z nim niedawno, dzisiaj miała się wyklarować sytuacja dotycząca jego pracy. Nie podejmie jej, bo gość potrzebował tylko kogoś na weekend. Ogarnęła mnie furia. Bez wykształcenia, bez zawodu, z dwoma lewymi rękami do roboty, wiecznie kombinuje co by tu robić, aby się nie narobić i wybrzydza. Wygarnęłam mu wszystko (od wczoraj wiem, że pieniądze zniknęły, ale dałam sobie czas na przemyślenia), zadzwoniłam do matki.

Czytałam właśnie podobne wątki, gdzie dajecie podobne rady. Wydaje się, że każdy kto się odciął wyszedł na tym lepiej. Jak? Jak nie myśleć, nie czuć, nie zamartwiać się.  Ja nawet czuję się winna temu, że od niedawna ma dziewczynę, która prawdy o nim nie zna i myśli, że Pana Boga za nogi złapała i się martwię, czy jej życia nie zniszczy. Czuję tą odpowiedzialność, presję. Tak jak trzeba zając się małym dzieckiem, tak jak trzeba zając się schorowanym rodzicem. Jak niby mam to wyłączyć? Mam wmówić sobie, że to dla dobra siebie, jego i wszystkich wokół?


Na pewno odcięcie / postawienie wyraźnej granicy nie jest proste. U mnie trwa już dobrych kilka lat. Dzięki temu mogę skupić się na swoim życiu i na tym co dla mnie jest ważne. Pamiętając o tym, że moi rodzice to są dorośli ludzie, zresztą mój brat również. Podejmują własne decyzje, ja za nich nic zrobić nie mogę - choćbym miała jak najlepsze intencje.
Na pewno uzyskałam pomoc w rozwiklaniu tej sytuacji, zwróciłam się o nią, byłam u psychologa. Zresztą mam przyjaciół, partnera,  osoby,  którymi mogę porozmawiać. Dla mnie było to bardzo trudne.
Mimo tak długiej wprawy - dałam się złapać i w styczniu podjęłam interwencję pomocy mojej rodzinie. Oczywiście było jak zwykle, ja straciłam mnóstwo energii i nic z tego nie było. Dlatego dałam sobie spokój.
Staram się o tym nie myśleć i nie ingerować w to.
Tobie również tego życzę.
To co na pewno zyskałam,  to spokój.

15

Odp: Brat - złodziej

A więc próbowałam raz jeszcze uświadomić mamie, że to dorosły człowiek. Skończyło się źle, oczywiście dla mnie i w sumie przeze mnie.
Okazuje się, że wszystko, nawet to jaki on jest to moja wina. Nawet wpadła wczoraj na pomysł, że brat ma schizofrenię jak babcia i dlatego taki jest.  Rozmowa wymknęła się spod mojej kontroli (winię się za to, bo dałam się ponieść emocjom, zamiast się wycofać) i dodatkowo dołożyłam do pieca mówiąc, że jest toksyczna, że sama miała toksyczny dom, nam taki stworzyła i dalej robi te same błędy. Wpadłam w długą, niepotrzebną wymianę zdań, gdzie jej powiedziałam kilka prawd...
Teraz ja jestem ta najgorsza. W sumie nic nowego, a ja popełniłam kolejny raz ten sam błąd.

Zostawiam bez dalszego komentarza.

16 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-04-09 12:04:28)

Odp: Brat - złodziej
Siostra12 napisał/a:

Okazuje się, że wszystko, nawet to jaki on jest to moja wina. Nawet wpadła wczoraj na pomysł, że brat ma schizofrenię jak babcia i dlatego taki jest.  Rozmowa wymknęła się spod mojej kontroli (winię się za to, bo dałam się ponieść emocjom, zamiast się wycofać) i dodatkowo dołożyłam do pieca mówiąc, że jest toksyczna, że sama miała toksyczny dom, nam taki stworzyła i dalej robi te same błędy. Wpadłam w długą, niepotrzebną wymianę zdań, gdzie jej powiedziałam kilka prawd...

Jeśli chcesz przygotować się do takiej rozmowy to nie możesz pozwolić sobie na emocjonalną wymianę zdań. Najpierw matka Ciebie obwinia, a później Ty ją. Tak wynika z tego co piszesz. Popełniasz to samo co Twoja mama. "Kilku prawd" nie mówi się w takich sytuacjach. Człowiek pod wpływem wzburzenia nie myśli racjonalnie. Rozmowy na trudne tematy też trzeba umieć prowadzić. Tak by nie brzmiało to jak obwinianie. Pewnie Twoja matka odebrała to jako atak na brata. Mogę się mylić, ale tak mi się wydaje.
A co do kradzieży. Skoro to jego pieniądze to niczego nie ukradł Tobie.
Trzeba zdać sobie też sprawę, że niektórych rzeczy nie zmienisz. Nie jesteś centrum świata i nie musisz mieć wpływu na wszystko. Nie odpowiadasz za cały świat.

17

Odp: Brat - złodziej
Siostra12 napisał/a:

Czuję tą odpowiedzialność, presję. Tak jak trzeba zając się małym dzieckiem, tak jak trzeba zając się schorowanym rodzicem. Jak niby mam to wyłączyć? Mam wmówić sobie, że to dla dobra siebie, jego i wszystkich wokół?

Nie masz sobie wmowic. Masz zrozumiec.

18

Odp: Brat - złodziej

twoja rodzina i ty krzywdzicie twojego brata, bo co innego wspieranie, doradzanie a co innego ubezwłasnowolnienie

niech se chłopak jest jaki jest i niech ma życie takie jakie mu jest zapisane, kurcze a gdzie w tym wszystkim ty?

całe życie będziesz pilnować brata? to ci zrujnuje życie

mój brat podobnie do twojego tylko, że wieczny chłopiec, bez pracy tylko koledzy ważni i pyskowanie do matki, obarczanie winą za swoje niepowodzenia otoczenie

w pewnym momencie został sam jak palec, jeszcze został z nim ojciec (swoją drogą niezłe ziółko) i teraz co? poszedł wreszcie do pracy, przestał być dokuczliwy, zaczął nawet gotować i sprzątać w domu

19

Odp: Brat - złodziej

Pomyśl o tym tak: Ty ich NIE ratujesz. Ty ratujesz własne sumienie i komfort psychiczny ich (i swoim) kosztem.
Nikt nie dorośnie, jeśli troskliwa rodzinka nie pozwoli mu odczuć konsekwencji własnych czynów. Bo po co? On może robić co chce, a siostra pokrzyczy, pokrzyczy, ale odpowiedzialność za wszystko  i tak spoczywa na niej. Tak go nauczyliście, więc tak właśnie robi.
Tak, to m. in. Twoja postawa utrzymuje brata w stanie "niedojrzałego gnojka".
Najlepiej dla Ciebie, a także dla niego, będzie jeśli w końcu przestaniesz utrzymywać tę bańkę wokół jego osoby.

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024