Czuję się bezradny ponieważ... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czuję się bezradny ponieważ...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

Temat: Czuję się bezradny ponieważ...

Witajcie.
Od kilku miesięcy jestem w związku z kobietą. Wcześniej byliśmy przyjaciółmi ale odkryliśmy w nas coś więcej i... Dzieli nas 300 km. Widujemy się regularnie, jeździmy do siebie itd. Jest wspaniale i obojgu nam jest w tym wszystkim dobrze. Jesteśmy pełni optymizmu, nieśmiało snujemy plany na przyszłość...

Ostatnio partnerka źle się czuła. Lekarz stwierdził że coś jest nie tak z jedną z piersi. Stwierdził że to guz. Po niedługim czasie zostało zrobione USG które wykazało że *coś* jest i się powiększa. Skierowano na biopsję cienkoigłową... Wynik będzie za dwa tygodnie ale lekarze mówią że jest duże prawdopodobieństwo że trzeba będzie zrobić biopsję gruboigłową w znieczuleniu miejscowym...

Jestem mężczyzną i tylko mogę domyślać się co kobieta w takiej sytuacji może czuć. Jak bardzo ona to przeżywa, jak cierpi. Możliwe że chodzą jej po głowie czarne scenariusze z mastektomią włącznie... Partnerka przygasła mocno, nic jej nie cieszy i zamknęła się w sobie. Nie chce o tym rozmawiać. Poniekąd nie dziwię jej się. Bardzo możliwe że całymi dniami ona się zamartwia... Dzwonię codziennie, staram się nie wchodzić na ten temat. Martwię się, myślę i chcę jej jakoś pomóc.

Ostatnio odwołała spotkanie bo stwierdziła że chce być sama i nie potrzebuje by ktokolwiek przy niej był. Nie mam prawa zmusić jej do niczego więc jedyne co pozostało to uszanować jej decyzję... Powiedziała że potrzebuje pobyć sama ze sobą, nie wie jak długo. Czuję się bezradny bo na swój sposób też to przeżywam. Kocham ją i choćby nie wiem co miało się zdarzyć pragnę z nią być. Biorę czarny scenariusz pod uwagę (choć wierzę że do niego nie dojdzie) i liczę się z nim. Jednakże wiem że nawet gdyby utraciła kawałek ciała dalej będzie tą samą kobietą którą pokochałem. Ona nic ze swej kobiecości nie straci w moich oczach. Tak, mówię za siebie bo za nią nie mogę. Nie jestem nią i nigdy nie będę.

Boję się że ona się załamie, że zwątpi w siebie, w nas i to wszystko może się rozpaść. Wiem też że niejako odpowiedzialność za *nie upadnięcie* w dużej mierze spoczywa teraz na mnie. To ja muszę być tym *silniejszym* z nas dwojga... Zależy mi na niej i pragnę by była zdrowa, szczęśliwa... Czuję jednocześnie się trochę w tym wszystkim sam i stąd ta bezradność...

Proszę Was o spojrzenie swoimi oczami na to wszystko i jeśli możecie powiedzcie choć kilka słów...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...

Biopsja gruboigłowa przy znieczuleniu miejscowym to nie wyrok śmierci, także obydwojgu życzę spokoju przede wszystkim. Po biopsji mniej więcej będzie wiadomo z czym ma do czynienia, ale jest duże prawdopodobieństwo, że jest to nowotwór łagodny. Nie ma co już teraz roić sobie mastektomie. Po biopsji przyjdzie czas na zabieg, a dopiero analiza całego guza da ostateczne wyjaśnienie. Jeżeli chce pobyć sama, to ok. Jeżeli chce pobyć sama, po to, żeby pogrążać się w czarnej rozpaczy, to już ok nie jest i przydałoby się jednak oderwać jej myśli od czarnych scenariuszy.

3

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...
Klio napisał/a:

Biopsja gruboigłowa przy znieczuleniu miejscowym to nie wyrok śmierci, także obydwojgu życzę spokoju przede wszystkim. Po biopsji mniej więcej będzie wiadomo z czym ma do czynienia, ale jest duże prawdopodobieństwo, że jest to nowotwór łagodny. Nie ma co już teraz roić sobie mastektomie. Po biopsji przyjdzie czas na zabieg, a dopiero analiza całego guza da ostateczne wyjaśnienie. Jeżeli chce pobyć sama, to ok. Jeżeli chce pobyć sama, po to, żeby pogrążać się w czarnej rozpaczy, to już ok nie jest i przydałoby się jednak oderwać jej myśli od czarnych scenariuszy.


Staram się podejmować inne tematy, odrywać ją od tych złych myśli. Nie jestem przy niej 24 h... fizycznie. Ona już wcześniej miała skłonności do tego że jak coś było nie tak to chowała się w siebie i trawiła to po swojemu. Ale to były problemy innej *kategorii*.

4 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-10-23 21:44:01)

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...

Każdy na swój sposób przeżywa kryzysy i trzeba się z tym liczyć, ale z drugiej strony jej reakcja jest niewspółmierna do przyczyny. Skierowanie na biopsję nie powinno stać się impulsem do zawieszania znajomości i depresji. Bez przesady. Co dopiero, gdyby rzeczywiście okazało się, że nowotwór nie jest łagodny. Wtedy trzeba wykrzesać z siebie pozytywne nastawienie, ducha walki choćby nie wiem co. Ona dostała skierowanie na badanie i już się poddała...
Może napisz, że tęsknisz, że rozumiesz, ale potrzebujesz kontaktu. Zorganizuj spotkanie i jeżeli ona nie będzie chciała skupiać się na tym temacie, to tym bardziej Ty tego nie rób. Rozerwijcie się gdzieś razem i tym razem na spotkaniu twarzą w twarz ustal, że jeżeli powodem zawieszenia znajomości mają być badania, to Ty z takim powodem się nie godzisz.

5

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...
Klio napisał/a:

Każdy na swój sposób przeżywa kryzysy i trzeba się z tym liczyć, ale z drugiej strony jej reakcja jest niewspółmierna do przyczyny. Skierowanie na biopsję nie powinno stać się impulsem do zawieszania znajomości i depresji. Bez przesady. Co dopiero, gdyby rzeczywiście okazało się, że nowotwór nie jest łagodny. Wtedy trzeba wykrzesać z siebie pozytywne nastawienie, ducha walki choćby nie wiem co. Ona dostała skierowanie na badanie i już się poddała...
Może napisz, że tęsknisz, że rozumiesz, ale potrzebujesz kontaktu. Zorganizuj spotkanie i jeżeli ona nie będzie chciała skupiać się na tym temacie, to tym bardziej Ty tego nie rób. Rozerwijcie się gdzieś razem i tym razem na spotkaniu twarzą w twarz ustal, że jeżeli powodem zawieszenia znajomości mają być badania, to Ty z takim powodem się nie godzisz.

Spotykamy się co dwa tygodnie i to było regularnie. Ona nie zawiesza znajomości, odbiera telefon. Pisze czasem smsy. Nie raz zapewniałem ją że jestem i będę zawsze, że tęsknię i że może na mnie liczyć. Według naszego *grafiku* następne spotkanie ma być 04.11. Czy do niego dojdzie nie wiem. Mam nadzieję że tak.

6

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...

Nie rezygnuj i sam nie okazuj swoim podejściem i zachowaniem rezygnacji i czarnowidztwa. Najlepszym rozwiązaniem w obecnej sytuacji jest życie po staremu, bo tak naprawdę jeszcze nic nie wiadomo. Nawet kiedy będzie wiadomo i okaże się, że nie jest dobrze, to życie toczy się dalej i trzeba skupiać się właśnie na życiu, a nie na czarnych myślach o nie wiadomo czym. Wynik będzie za dwa tygodnie i wtedy coś można będzie postanowić, zorganizować, a tymczasem życie po staremu. Naprawdę większość przypadków nowotworów piersi, to nowotwory łagodne. Potrzebny będzie zabieg, a po nim regularne kontrole. Dopóki nie ma pewności, lepiej nie zakładać, że to musi być najczarniejszy scenariusz.
Dobrze byłoby się spotkać przed wynikami badań i może porozmawiać, fizycznie dać znać o wsparciu i uczuciu.

7

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...

Witajcie,mam ciężkie życie w swoim związku i czuje się bezradna nie wiem co mam robić.
Od 5 lat mam partnera który wciąż mnie olewa albo obiecuje i nie dotrzymuje danego słowa.Mówiłam że odejdę od niego jak mnie tak traktuje ale nie mam odwagi.Dodam że od dawna nie słyszałam od niego że mnie kocha nie pamiętał nawet o moich 40stych urodzinach .Ale nie umię odejść od niego bo go kocham.Ale czuje że jestem coraz słabsza psychicznie i się tym sama wykańczam.Prosze pomóżcie mi jak tozrobić.

8

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...
Klio napisał/a:

Nie rezygnuj i sam nie okazuj swoim podejściem i zachowaniem rezygnacji i czarnowidztwa. Najlepszym rozwiązaniem w obecnej sytuacji jest życie po staremu, bo tak naprawdę jeszcze nic nie wiadomo. Nawet kiedy będzie wiadomo i okaże się, że nie jest dobrze, to życie toczy się dalej i trzeba skupiać się właśnie na życiu, a nie na czarnych myślach o nie wiadomo czym. Wynik będzie za dwa tygodnie i wtedy coś można będzie postanowić, zorganizować, a tymczasem życie po staremu. Naprawdę większość przypadków nowotworów piersi, to nowotwory łagodne. Potrzebny będzie zabieg, a po nim regularne kontrole. Dopóki nie ma pewności, lepiej nie zakładać, że to musi być najczarniejszy scenariusz.
Dobrze byłoby się spotkać przed wynikami badań i może porozmawiać, fizycznie dać znać o wsparciu i uczuciu.

Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Nie okazuję nic co jeszcze bardziej mogłoby by ją podłamać. Niektórzy mówią że jak się człowiek martwi to stan zdrowia mu się pogarsza. Wierzę że będzie dobrze i że przejdziemy przez to jeszcze silniejsi niż do tej pory. W końcu nie zakochujemy się tylko na dobre chwile ale także na te pochmurne.

9

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...
tomaszjeka1972 napisał/a:

W końcu nie zakochujemy się tylko na dobre chwile ale także na te pochmurne.

Dokładnie smile
Skoro ma obecnie pochmurne chwile postarajcie się wspólnie rozchmurzyć. Miłego i słonecznego spotkania smile

10

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...
Klio napisał/a:
tomaszjeka1972 napisał/a:

W końcu nie zakochujemy się tylko na dobre chwile ale także na te pochmurne.

Dokładnie smile
Skoro ma obecnie pochmurne chwile postarajcie się wspólnie rozchmurzyć. Miłego i słonecznego spotkania smile

Dzięki Klio. Dobrej nocy...

11

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...

Ciąg dalszy - styczeń.

Prawostronna mastektomia już była. Wycięty jeden węzeł chłonny po prawej stronie. Dziś wyniki po mastektomii. Kolejne węzły do wycięcia +te w klatce piersiowej...  Będzie chemia i prawdopodobnie radioterapia. Nie wiem co mogę zrobić... Czuję bezsilność. Gadanie o tym że będzie dobrze tylko Ją denerwuje. Tak naprawdę jest w tym wszystkim sama... Musiałbym być w Jej skórze by zrozumieć pewne rzeczy...
Jestem jednym z setek, tysięcy mężczyzn w podobnej sytuacji. Nie jestem jedyny.
Wiem że moje słowa są nieco ni z gruszki, ni z pietruszki ale czasem człowiek chce krzyczeć a słowa więzną w gardle...
Pozdrawiam wszystkich.

12

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...

Bardzo mi przykro, że tak to się jednak rozwinęło.
Jedyne tak naprawdę co możesz zrobić i co pomoże to bycie przy niej. Twoja obecność daje już ogromne wsparcie. To, że nie jest z tym sama jest niezwykle ważne.
Jeżeli ona sama wyrazi chęć i wolę, to możesz wskazać jej grupy wsparcia w waszej okolicy. Na stronie internetowej Amazonek możesz rozpocząć poszukiwania, a przy okazji być może znaleźć odpowiedzi na choćby część swoich pytań i wątpliwości.
Ściskam was oboje serdecznie smile

13

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...

W przypadku związku na odległość *bycie przy kimś* jest niejako trudniejsze niż w *bliższym* życiu. Nie możesz dotknąć, przytulić albo zwyczajnie pomilczeć z kimś. Najbliższy weekend już odwołany. Będzie po zabiegu więc potrzebuje odpoczynku. Ma w swoim mieście klub amazonek i mówiła że tam pójdzie. Ja w swoim też pójdę. Może dowiem się czegoś co pomoże. Muszę walczyć po swojemu. Każde jest w swym własnym piekiełku samo. Na szczęście lekarze są bez zarzutu i złego słowa nie można o nich powiedzieć...

14

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...
tomaszjeka1972 napisał/a:

Ciąg dalszy - styczeń.

Prawostronna mastektomia już była. Wycięty jeden węzeł chłonny po prawej stronie. Dziś wyniki po mastektomii. Kolejne węzły do wycięcia +te w klatce piersiowej...  Będzie chemia i prawdopodobnie radioterapia. Nie wiem co mogę zrobić... Czuję bezsilność. Gadanie o tym że będzie dobrze tylko Ją denerwuje. Tak naprawdę jest w tym wszystkim sama... Musiałbym być w Jej skórze by zrozumieć pewne rzeczy...
Jestem jednym z setek, tysięcy mężczyzn w podobnej sytuacji. Nie jestem jedyny.
Wiem że moje słowa są nieco ni z gruszki, ni z pietruszki ale czasem człowiek chce krzyczeć a słowa więzną w gardle...
Pozdrawiam wszystkich.

Bardzo wzruszyła mnie Twoja postawa , Autorze. To piękne,  że nie przestraszyłeś się tej choroby i jesteś z nią. Uwierz, ze to najlepsze co mozesz zrobic.
Jesli da radę z chemią, to radioterapia pewnie nie będzie już potrzebna. Ważne jednak by tę chemię wytrzymać. Im młodszy organizm tym ma wiecej siły. Nie poddawajcie się.
Nowotwory sa teraz niczym choroba cywilizacyjna. Z jednej strony to straszne, z drugiej - coraz lepiej lekarze sobie z nimi radzą.
Medycyna się rozwija. Wierzę że sobie poradzicie i z całego serca Wam tego życzę smile

15

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...

Dziękuję. Staram się robić to co mogę. Ona jest po 40-tce. Do tej pory psychicznie wyglądało że nie jest tak źle. Przynajmniej tak mi się ukazywała. Wczoraj nadeszło *załamanie formy*..

16

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...

Ciąg dalszy... Chemioterapia trwa. Zarządzono TAC, 6 wlewów z przerwami co 3 tygodnie. Ostatni wlew 11.07. Potem przerwa i radioterapia. Związek stał się czymś w zawieszeniu... W lutym, przed chemią, widzieliśmy się po raz ostatni. Potem wydała zakaz jeżdżenia. Dmucha na zimne bo boi się że coś złapie, że obniżona odporność... Jedynie domownicy mają dostęp. Oczywiście wychodzi na spacery. Unika miejsc gdzie jest dużo ludzi.

Znalazłem się na bocznym torze. Nie ma mowy o uczuciach bo wszystko Ją drażni. Wcześniej nie była wylewna ale teraz... nawet nie pamiętam kiedy powiedziała że kocha, tęskni. Dzwonię rzadziej bo twierdzi że chce mieć święty spokój. Skupiła się tylko i wyłącznie na sobie i na niczym innym.

Byłem u psychologa onkologicznego. Rozjaśniła trochę w głowie. Choćby tym że będę walić w mur, że będę dawać i nie dostawać nic w zamian. Że ten okres minie. Na jakiś czas pomogło. Nie umiem z Nią rozmawiać bo niekiedy agresywnie reaguje. Na niektóre pytania aż kipi złością. Na Wielkanoc oczywiście nie pozwoliła przyjechać. Trzeci wlew jest we wtorek więc organizm się już zregenerował trochę. Jestem zdrowy.

Próbuję Ją zrozumieć, wczuć się w Jej położenie choć wiem że do końca nie jest to możliwe. W moim pojęciu w takiej sytuacji chciałbym by bliska mi osoba przy mnie była a tu jest zupełnie odwrotnie... Trudne to dla mnie wszystko... Kocham Ją, tęsknię, pragnę przy Niej być. A Ona jakby tego nie widziała. Jakbym nie istniał. Owszem, telefon odbiera, odpisuje na wiadomości. Powoli tracę siły. Nie wątpię w swe uczucia. Nie wiem jak to z Nią jest a próba rozmowy podnosi temperaturę między nami. Stworzyła mur na którym się rozbijam. Może pewnych rzeczy nie widzi, może nie jest tego świadoma. Chemia z pewnością czyni szkody w organizmie ale to bardziej chodzi o fizyczne aspekty. Nie wiem, nie rozumiem. Zdjęcie swoje jako łysej kobiety przysłała. Więc chyba nie o to chodzi.

Czuję się bezradny. Zdarzyło mi się rozmawiać z kilkoma osobami i mówiły to samo. Albo wytrwać albo odejść bo to wszystko jest co najmniej dziwne... Jeśli możecie wypowiedzcie się, proszę. Może ktoś jest w podobnej sytuacji.

17

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...
tomaszjeka1972 napisał/a:

Ciąg dalszy... Chemioterapia trwa. Zarządzono TAC, 6 wlewów z przerwami co 3 tygodnie. Ostatni wlew 11.07. Potem przerwa i radioterapia. Związek stał się czymś w zawieszeniu... W lutym, przed chemią, widzieliśmy się po raz ostatni. Potem wydała zakaz jeżdżenia. Dmucha na zimne bo boi się że coś złapie, że obniżona odporność... Jedynie domownicy mają dostęp. Oczywiście wychodzi na spacery. Unika miejsc gdzie jest dużo ludzi.

Znalazłem się na bocznym torze. Nie ma mowy o uczuciach bo wszystko Ją drażni. Wcześniej nie była wylewna ale teraz... nawet nie pamiętam kiedy powiedziała że kocha, tęskni. Dzwonię rzadziej bo twierdzi że chce mieć święty spokój. Skupiła się tylko i wyłącznie na sobie i na niczym innym.

Byłem u psychologa onkologicznego. Rozjaśniła trochę w głowie. Choćby tym że będę walić w mur, że będę dawać i nie dostawać nic w zamian. Że ten okres minie. Na jakiś czas pomogło. Nie umiem z Nią rozmawiać bo niekiedy agresywnie reaguje. Na niektóre pytania aż kipi złością. Na Wielkanoc oczywiście nie pozwoliła przyjechać. Trzeci wlew jest we wtorek więc organizm się już zregenerował trochę. Jestem zdrowy.

Próbuję Ją zrozumieć, wczuć się w Jej położenie choć wiem że do końca nie jest to możliwe. W moim pojęciu w takiej sytuacji chciałbym by bliska mi osoba przy mnie była a tu jest zupełnie odwrotnie... Trudne to dla mnie wszystko... Kocham Ją, tęsknię, pragnę przy Niej być. A Ona jakby tego nie widziała. Jakbym nie istniał. Owszem, telefon odbiera, odpisuje na wiadomości. Powoli tracę siły. Nie wątpię w swe uczucia. Nie wiem jak to z Nią jest a próba rozmowy podnosi temperaturę między nami. Stworzyła mur na którym się rozbijam. Może pewnych rzeczy nie widzi, może nie jest tego świadoma. Chemia z pewnością czyni szkody w organizmie ale to bardziej chodzi o fizyczne aspekty. Nie wiem, nie rozumiem. Zdjęcie swoje jako łysej kobiety przysłała. Więc chyba nie o to chodzi.

Czuję się bezradny. Zdarzyło mi się rozmawiać z kilkoma osobami i mówiły to samo. Albo wytrwać albo odejść bo to wszystko jest co najmniej dziwne... Jeśli możecie wypowiedzcie się, proszę. Może ktoś jest w podobnej sytuacji.

Bartek Prokopowicz mówił, że Ci którzy są obok mają gorzej, nie wydaje mi się.
Ale pomocy szukaj wyłącznie u specjalistów. Jeśli zdecydujesz się pozostać - przyjmij wszystko.
Trzymaj się.

18

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...

Bądż przy niej w taki sposób, w jaki ona chce...może nie chce,żebyś ją taką widział, w niedyspozycji, podłamaną, smutną, dla kobiet to ważne. Powoli próbowałabym się zbliżać, drobnymi kroczkami, jeśli cię zatrzyma, uszanuj to. Nic na siłę. Czasem osoby w takiej sytuacji nie wierzą, że mimo ich choroby ktoś je kocha i chce z nimi być...wtedy się odsuwają, a nawet proszą, żeby partner ułozył sobie inaczej życie...powodzenia.

19

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...
PolnyMotylek napisał/a:

Bądż przy niej w taki sposób, w jaki ona chce...może nie chce,żebyś ją taką widział, w niedyspozycji, podłamaną, smutną, dla kobiet to ważne. Powoli próbowałabym się zbliżać, drobnymi kroczkami, jeśli cię zatrzyma, uszanuj to. Nic na siłę. Czasem osoby w takiej sytuacji nie wierzą, że mimo ich choroby ktoś je kocha i chce z nimi być...wtedy się odsuwają, a nawet proszą, żeby partner ułozył sobie inaczej życie...powodzenia.


Dzięki. Wciąż próbuję walczyć. Z samym sobą. Z Nią nie.

20

Odp: Czuję się bezradny ponieważ...

Trzeba wierzyć, że się uda...ode mnie odszedł mężczyzna, po operacji, gdy się okazało,że nie będę mieć dzieci. Po kilku latach nagle się odkochał. Teraz jest z młodszą kobietą, a ja udaję,że ta operacja nie  była powodem. Nie odsuwałam go, nie byłam zamknięta, tylko on mnie trzymał w całości. Niestety, nie dał chyba rady...może tak miało być. W każdym razie, bądż i czuwaj, jeśli ona cię odsunie i nie zechce, musisz to uszanować, bo do miłości nie zmusisz.

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czuję się bezradny ponieważ...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024