Nie wiem jak zaczac.
Poznaliśmy się przez internet. Najpierw długo ze sobą rozmawialiśmy przez skype, potem kilka spotkań. Myślałam, że się zakochałam, powiedziałam mu o tym, on był zakochany po uszy. Zaproponował żebyśmy razem zamieszkali. Jak o tym teraz myślę, to pamiętam że nie skakałam z radości z tej propozycji. Byłam bardziej przerażona niż cokolwiek innego. Ale nie wiem czemu się zgodziłam. Przeprowadził sie do mnie 250 km.
I tutaj zauważyłam, że do siebie chyba nie pasujemy.
Ja jestem dość spokojną osobą, on jest wybuchowy, szybko się złości, szczególnie takimi małymi rzeczami. Wkurzy się i odrazu klnie. Przeklina nieziemsko. Często jest mi wstyd jak idę z nim ulicą, a on rzuca kurw*,pierdol*, pojeban*itd itd
Po pierwszej imprezie z moimi znajomymi, moja przyjaciółka się mnie zapytał czy on zawsze tak przeklina, czy tylko przed chłopakami się popisuje (moi kumple tak często takich epitetow nie używają), ale niestety nawet, gdy jestesmy sami to przeklina jak by to byly normalne slowa. Jest bardzo wulgarny i czasem myślę, że taki prostacki.
Nie jestem pedantką, ale lubię porządek. Jeśli jest miejsce w szafie to czemu tam nie wsadzi on swoich rzeczy? On woli przyjść do domu rozebrać się koło szafy i rzucić cichy na ziemię. Nie posprząta mieszkania raz na jakiś czas sam z siebie. Ja muszę go prosić. Chociaż teraz już przestałam, bo przecież ile można słuchać że coś ze mną jest nie tak jeśli raz na kilka tygodni poproszę go żeby pozamiatał, albo umył podłogę. Jak poproszę go żeby wyniósł śmieci, to też jest wielki wyczyn. Ostatnio nie zrobiłam tego za niego, powiedział że zaraz je wyniesie. Wyniósł po 3 dniachjak uzbierał się drugi worek. Jak umyje naczynia raz na tydzień, to zawsze musi mi powiedzieć że czemu on musi myć te naczynia, że ja nigdy nie myje tylko on! Do tego jak umyje pare naczyń to nigdy nie zmyje blatów w kuchni.
Łazienkę to zawsze ja muszę myć, bo jemu nie przyjdzie do głowy że czasem toalete trzeba umyć.
Jego poczucie humoru jest prymitywne. Ja jestem sztywna bo nie śmieje się z mega zboczonych i niesmacznych kawałów, z czarnych ludzi, otyłych czy polskich dresów i "lambadziar". Ja nie wiem nic o świecie, jestem nie doinformowana bo nie uwarzam żeby wszystkie polki co jeżdzą naErasmusa to puszczają się z czarnym a potem wracają do polski i szukaja mężów.
On nie potrafi być spontaniczny w naszym związku. Nigdy nic od niego nie dostałam bez okazji. Wciąż czekam na kwiaty. Ani jednej głupiej róży od niego nie dostałam. Jeśli wiem że coś mu się podoba, to ja mu to kupię bez okazji, ale on nigdy mi nic nie kupił, bo po prostu o. Na jego urodziny zaplanowałam super wyjazd na weekend, zapłaciłam z hotel i zabrałam go w kilka fajnych miejsc. Na moje urodziny mówił że coś zaplanauje że mam się nie martwić. A tydzień przed moimi urodzinami, pyta się mnie co chcę robić. Chciałam, żeby wykazał się inicjatywą, ale skończyło się na tym, że ja w sumie wszystko zaplanowałam. Moje szczęście kurcze...
A co do seksu to wciąż tego nie zrobiliśmy. Jestem dziewicą (26 lat i chyba już taka umrę, na dole to chyba mi tam już wszystko zarosło!) i napoczątku nie byłam gotowa (w sumie nie znaliśmy się tak długo jak się do mnie wprowadził) ale teraz to ja nawet nie mogę sobie wyobrazić żeby on miał mi go wsadzić, że tak powiem. Nie zrozumcie mnie źle, bo zabawiamy sie w inny sposob i ma naprawde fajnego penis i lubie mu robić dobrze, ale ja nie czuje miłości do niego i po prostu nie potrafie mu na to pozwolić. To chyba jest najwiekszy znak że nie powinniśmy być razem. W sumie czasem myślę że ja się bardziej staram w naszych igraszkach niż on. Kupiłam kilka fajnych strojów, bo chciałam spełnić jego fantazje. Ale jak ja mu mówiłam żeby kupił sobie takie fajne obcisłe bkserki (ma dużego, i wyglądałby w nich gorąco, to mnie bardzo podnieca) to nie kupił, chociaż mówił że kupi.Co może ja mam jeszcze mu je kupić. On uwlbia mnie klepać w tyłek i gryźć. Mi to nie przeszkadza, ale jak gryzie mnie bardzo mocno czy mocno klepnie i zwróce mu uwagę to on mówi że ja jestem sztywna i nie mam fantazji. Mam ją kurcze, tylko on nie potrafi w moja fantazje się wgrać. Ja lubie delikaność ale też sprośność. Ale nie ból.
On tutaj nie ma żadnych znajomych, przez pół roku nie znalazł żadnych kumpli. Czas "spędza" tylko ze mna, "spędza" bo tak naprawdę zawsze siedzi na laptopie i czyta głupoty. Jeśli się z nim rozstanę to gdzie on pójdzie?
Nie wiem co mam robić. Myślę że go kocham, ale nie jestemw nim zakochana. Co jeśli nigdy nie znajdę miłości i zostanę starą panną? Co jeśli popełnie bląd rozstając się z nim?
Nie jestem brzydka, głupia też nie, mieszkałam i utrzymywałam się sama przed tym związkiem. Nie boję się świata i wiem że sobie poradzę, ale czy ja znajdę miłość? Wsyztskie moje koleżanki albo mają facetów od wielu lat, albo są już mężatkami i mają dzieci. Czy ja nigdy nie znajdę kogoś konkretnego? Boje się że bede samotna...