adiaphora napisał/a:... Ze jak jakis facet masuje jakiejs pani cycki, dupcie i grzebie palcami w cipie w wiadomym celu, czyli aby doprowadzic ja do orgazmu to to nie ma nic wspolnego z seksem, ze to tylko masaz tantryczny...?
Aha. To jak moj ginekolog chlapnie mi minete to tez nie bedzie to zaden seks tylko... zaawansowane badanie organoleptyczne?
Przyznam, że ten język też jest dla mnie nieprzystępny... taki wulgarny, brudny... fuj, fuj.
Sprawa jest prosta -- kobieta płaci za wymasowanie się do orgazmu, choć masażysta nie wchodzi penisem w cipkę. Takie sobie postawiła granice...
Facet idzie do kobiety, aby mieć z nią seks, a ona nie całuje się i nie pozwala sobie wkładać paców w cipkę. Takie są granice.
Inna całuje się, minetka, palce w cipkę, nie rozróżni się czy to kochankowie, czy prostytucja.
Inna dorabia do normalnego etatu, inna pracuje okazyjnie jak nie ma kasy, inna musi spłacić długi, inna jest studentką i idzie tylko "na sponsoring", kilku stałych partnerów, inna robi tylko masaże, bez seksu, ale jedna pozwala się dotykać w czasie masażu, inna nie ściąga majtek, inna robi loda na końcu.
To są zwykłe układy pieniądze za coś... Nie znajdziemy etykiety na każdy z nich... jak sobie ludzie ułożą to tak jest, jakie sobie postawią granice to takie są.
W małżeństwach też są granice... ktoś uważa, że pupa jest tylko od wiadomo czego... inna nie zrobi mężowi loda, bo niehignienicznie, albo młody mężuś brzydzi się cipki, bo tam dziewczynki siusiają.
PS. Mam problem ze słowem "cipa", bo raz mi kobieta mówiła "cipki mają małe dziewczynki, a ja mam cipę"... ma rację... ale z kolei "cipa" brzmi dość wulgarnie nawet jak się z kimś o seksie rozmawia.