Jestem zerem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 29 ]

1

Temat: Jestem zerem

Cześć ludzie
Przyszłam się tutaj poużalać i zapytać o radę bo ja już nie wiem co mam ze sobą począć. Mam 25 idzie 26 nie mało, nie dużo. Od pół roku mieszkam w Niemczech ze względu na mojego mężczyznę, który jest Niemcem. Nam obojgu jest wspaniale, ale niestety od kiedy mieszkam tutaj na zachodzie dotyczą nas same problemy. W Polsce studiowałam, mam wykształcenie wyższe, po studiach znalazłam bardzo szybko pracę, umowa o prace, pieniążki wystarczały na wszystko. Wiadomo, nie zarabiałam milionów, ale żeby na wakacje odłożyć, na mieście zjeść i normalnie żyć, dla Singla starczało. Potem poznałam jego i postanowiłam się zwolnić. Doszliśmy do wniosku, że po prostu będzie nam na zachodzie lepiej finansowo, no i żyje się taniej ...do tego zarabia więcej. Byliśmy tak zakochani, że w zasadzie nie patrzyliśmy na nic, byle ze sobą mieszkać. Moim marzeniem było wyjechać do Niemiec i robić tam karierę. Pół roku uczyłam się języka, obecnie skończyłam kurs z certyfikatem, zaawansowany i nie mogę znaleść żadnej pracy, w między czasie wysłałam ze 100 cv do laboratorium, bo mam wykształcenie medyczne, a poza tym do wielu agencji pracy, ponieważ i tam mam doświadczenie w pracy.  Ani w zawodzie ani poza nim, ani z językiem ani  bez. Poza tym mówię w języku angielskim zaawansowanie.
W Polsce to nawet gów... prace jakoś człowiek młody znajdzie, a tutaj chyba bez znajomości dla obcokrajowca nie da rady... do tego okazało się, mimo że płacę prywatne ubezpieczenie zdrowotne, muszę zapłacić karę za to, że 3 miesiące nie byłam w Polsce ubezpieczona. Wyczaili to Niemcy i muszę za to płacić, że kiedy się zwolniłam nie miałam ubezpieczenia 3 miesiące. Jestem kompletnie załamana tym faktem ... pochodzę z biednej rodziny. Sama dorobiłam się wszystkiego, sama płaciłam za utrzymanie na studiach, po studiach prace znalazłam szybko itd. Całe życie radzę sobie sama. Rodzice nic mi nigdy nie dali, jedynie co potrafią to mnie krytykować, dlatego też urywam z nimi kontakt i odzywam się do nich raz na miesiąc, sami do mnie i tak nie dzwonią.  Więc to nie wygląda tak, że rodzice mi płacą, a ja się kształcę. Niestety kończą mi się pieniądze i utrzymuje mnie mój chłopak. Marzenia legły w gruzach, nie mam żadnej nadziei na to, że coś tu znajdę, przykre...
Teraz szukam byle jakiej pracy, sprzątanie cokolwiek. 2/3 miesiące zabieram całą kasę i  wracam do PL  na szczęście tutaj za nic nie muszę płacić, w pl chcę  wynajmujac mieszkanie, zrobić prawo jazdy, i podyplomówkę za to.  Czy mam rację? Wrócić do Polski i tam jakoś żyć?
czy powinnam dać sobie czas i szanse tutaj w Niemczech??
Już nie mam żadnej nadziei dlatego myślę, że już lepiej byle jaką pracę mieć w pl, dokształcić sie troszkę i szukać, szukać... jest mi wstyd przed sobą, że mimo mobilizacji i tego, że się uczę marzeń swoich nie osiągam. Bez przerwy tylko kłody pod nogi. Jestem bardzo nieszczęśliwa w swoim życiu, ojciec mnie bił, nie szanował, od 18 roku utrzymuje się sama, mam narwicę i opadam kompletnie z sił. Na rodzinę nie mam co liczyć. Mój brat jest bogaty też mieszka w Niemczech jest dyrektorem dużej międzynarodowej firmy, ale w innym landzie, raczej mi nie pomoże bo to firma IT więc nie mam co tam szukać, to raz, dwa gdyby chciał to może by mi coś skołował.  Ogólnie życie w cale nie jest łatwe...
czasem się zastanawiam dlaczego muszę całe życie tylko cierpieć przez innych, a przez to nie radzić sobie ze swoim życiem
Na całe szczęście przynajmniej mój mężczyzna jest idealny, jednak boje się, że życie z polką po przejściach, z niełatwej rodziny i której ciągle pod górkę... że i on się zmęczy

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez navelbina (2017-01-31 22:24:04)

Odp: Jestem zerem

Nie jesteś zerem, ty jesteś po prostu głupia.

to, że w polsce szybko znalazłaś pracę, nie oznacza, że za granicą też tak będzie - więc wrzuć na luz. Daj sobie więcej czasu i przede wszystkim więcej CIERPLIWOŚCI.

Twój problem jest bardziej z d...y a ty go podnosisz do rangi wielkiego dramatu życiowego.

Masz faceta, masz wykształcenie, znasz języki, z tego co piszesz facet jest dla ciebie dobry, wspiera cie i pomaga.
Do tego masz brata w tym samym kraju który jest na stanowisku ale brak ci jaj żeby się do niego odezwać.
Jesteś po prostu kretynką smile

Pozdrawiam.

3

Odp: Jestem zerem

Nie rozpędziłaś się za bardzo, navelbina? Kobieta ma rozterki, czuje się niedowartościowana, chciała się zwierzyć na forum i od razu głupia, kretynka? A może to po prostu zawiść, że ty nie masz nawet tego, co ona?

4

Odp: Jestem zerem
Chomikowa napisał/a:

Nie rozpędziłaś się za bardzo, navelbina?

Ja nie, ale ty chyba tak - więc nie unoś się personalnie do mnie a dywagacje o zawiści zostaw sobie na innych użytkowników których znasz osobiście smile

Mój post do autorki jest skierowany w formie lekko prześmiewczej ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Bo uważam, że dziewczyna niepotrzebnie dramatyzuje.

5

Odp: Jestem zerem

Oj malide, skąd jak to znam, jakbyś o mnie pisała, nie pochodzę z bogatej rodziny, by iść na studia również musiałam sama na nie zarobić, ale to nie o tym chciałam pisać....Powiem Ci jedno, to co nas spotyka w życiu, hartuje i daje mocnego kopa, według mnie pod górkę mają ci, którzy chowani byli pod kloszem, mam wyższe wykształcenie, jestem poliglotką, podróżuję po świecie, mam wspaniałego męża, mieszkam za granicą i jestem szczęśliwa, ale tylko dzięki temu, że sama do tego dążyłam i osiągnęłam wiele dzięki pracy własnych rąk. Niestety za granicą nie jest różowo, praca wcale nie czeka na starcie, podobne miałam podejście do twojego, przecież mam wyższe wykształcenie, znam pięć języków obcych, powinni się o mnie zabijać, niestety z chmur szybko spadłam na ziemię...powiem Ci jedno, nie poddawaj się nigdy, bo początki są trudne, zwłaszcza w innym kraju, inny system, kultura, język, podejście firm do obcokrajowca co wcale nie ułatwia sprawy, ja się z tym zmagałam dłuższy czas i również pół roku mi zajęło zanim znalazłam interesującą posadę. Jesteś Wielka i masz ogromną wartość, nigdy o tym nie zapominaj, a początkowe kłody pod nogi niestety trzeba przełknąć, zobaczysz już niedługo znajdziesz swoje miejsce i radość. Na szczęście jak i w twoim przypadku miałam u boku ukochanego, który dodawał mi skrzydeł i odwagi, dlatego nie załamuj się, zobaczysz, że krok po kroku sobie poradzisz, nic niestety nie dostaniemy na pstryk tu i teraz tylko czas i cierpliwość jest naszym towarzyszem. Pozdrawiam Cię cieplutko i jeszcze raz pamiętaj nie poddawaj się !!!!

6

Odp: Jestem zerem

Hej dziękuję za odpowiedź.  Co do pierwszej wiadomości jeżeli lepiej czujesz się pisząc w taki sposób to spoko,  ale nie wiem skąd wysnuwasz wnioski ze myślałam, że będzie latwo. Kretynów i inne zwroty pominę.  Niestety nigdy nie myślę że będzie łatwo, bo w moim życiu nigdy tak nie było.  Bieda, ojciec agresywny,  matka musiała dźwigać całą rodzinę, nie wiem skąd brala na to wszystko siłę. Mimo że rodzinę mam, to wsparcia w nikim. 2 lata temu mama moja miała udar,  wiec teraz trzeba się nią opiekować. A po podpisała sąsiad ce kredyty. Sąsiadka zgarnęła kasę a my placimy z rodzenstwem dziesiatki tysiecz by sad ukaral sasiadke i przepisal kredyty na nia . No cyrk. Rodzeństwo mam 15 lat starsze wiec to zawsze ja musiałam wszystko robić, bo oni umywali ręce będąc gdzieś daleko. W sumie teraz rozumiem dlaczego. Je jeszcze bylam naiwna i za wszelka cene probowalam sztucznie naprawiac rodzine i pomagac finansowo rodzicom.Nigdy nie twierdziłam ze będzie łatwo.  Natomiast jeżeli wiesz ze możesz zawsze do tej bliskiej osoby zadzwonić, pogadać o głupotach,  pozalic się i to we własnym języku zawsze to jakoś lżej.  Do mnie nikt od pół roku nie zadzwonił z domu. Nikt. Gdybym była zaginiona albo cokolwiek by mi się stało myśle że może po roku albo więcej ktoś by się zainteresował albo i nigdy. I tak siedząc w domu ucząc się codziennie jezyka bez większych zajęć w miedzy czasie takie chwile powracają i ciężko je opanować,  że ktoś cię bił,  że ktoś cię nie szanował, że ty rodzicom pomagałaś naiwnie wierzac ze cos sie zmieni, a teraz oni od pół roku nawet do ciebie nie zadzwonili. Wszystko to się nawarstwia, problemy ze znalezieniem pracy,  problemy rodzinne i stad ten dół to niedowartosciowanie. Jeżeli chciał mnie ktokolwiek obrazić na pewno nie widzę ku temu powodu. Ale rozumiem wszelkie uniesienia i te również

7

Odp: Jestem zerem

Malide, niestety żyjemy w społeczeństwie, wśród ludzi i nie ominiemy osobników, którzy zamiast wspomóc dadzą nam kopa, każdy jest inny, inaczej rozumie pewne problemy, zwłaszcza jeśli podobnych nie zaznał, nie jesteśmy w stanie tego uniknąć, najlepsze co można zrobić to zignorować i nie zniżać się do ich poziomu. Ty sama znasz swoją wartość, doszłaś do tego co masz tylko dzięki ciężkiej pracy własnych rąk i wielu wyrzeczeń. Ja również pochodzę z tzw.''toksycznej rodziny'', mój ojciec zachowywał się podobnie do twojego, w psychice każdego dziecka czy tego chcemy czy nie zostanie po takim traktowaniu ślad...Po wielu latach dopiero uświadamiamy sobie jak wiele przeszliśmy, ale jednocześnie mamy w sobie ''nadzieję'' na lepsze jutro. Wiem, że to bardzo trudne, ale uwierz, że nie jesteś sama, masz wspaniałą drugą połówkę, która na pewno wesprze Cię w każdej sytuacji, masz za sobą studia, uczysz się języka, dążysz do jakiegoś wyznaczonego celu, a więc już dokonałaś wielu wartościowych rzeczy. Mieszkasz za granicą, gdzie owszem o pracę nie łatwo, ale wyobraź sobie, że w podobnej sytuacji na pewno jest sporo osób. Życzę Ci wytrwałości i mimo wszystko pozytywnego nastawienia. Zobaczysz, że po jakimś czasie, nawet jeśli wydaję się to wiecznością, i dla Ciebie zaświeci słońce. A co do rodzeństwa, na pewno jest Ci bardzo ciężko, ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu, może za jakiś czas, sami zrozumieją, iż rodzinę ma się tylko jedną, a może sama zrób ten pierwszy krok i zadzwoń do nich, wymieńcie ze sobą choć tych kilka słów.

8

Odp: Jestem zerem

Przecież autorka napisała w pierwszym poście, że kurs języka ukończyła z certyfikatem a teraz jednak pisze, że nadal się go uczy?

Napisałaś też w pierwszym poście, że z rodzicami masz kontakt raz w miesiącu, a teraz napisałaś, że od pół roku nikt się z tobą nie skontaktował - to znaczy, że ty sama się z nimi kontaktujesz raz na miesiąc tak?
Czy coś tu jednak kręcisz?

Nie miałam na celu ciebie obrażania - po prostu mnie nie zrozumiałaś (jak zresztą inni się tu wypowiadający) - przede wszystkim osoba wykształcona po studiach, ze znajomością języka na poziomie conajmniej zaawansowanym nigdy nie powiedziałaby o sobie, że jest zerem.

Jeżeli jest TAK JAK NAPISAŁAŚ czyli:
- znasz język b.dobrze kraju w którym przebywasz
- jesteś w szczęśiwym związku w którym mężczyzna ciebie wspiera
- sama zapracowałaś na swoją edukację

To znaczy, że jesteś samodzielna, odpowiedzialna i potrafisz być niezależna. Dlatego wyśmiałam ciebie - bo dla mnie takie osoby NIE SĄ ZEREM.

A twój problem chyba jednak nie leży w znalezieniu pracy a w relacjach z rodziną i z tym należałoby pójść do specjalisty.

9

Odp: Jestem zerem

Navelbina, zgadzam się z Tobą, jednak uwierz mi osoby po wielu przejściach, zwłaszcza w dzieciństwie, mają często zerowe poczucie wartości. Wiem, że trudno to zrozumieć , bo przecież ktoś z wyższym wykształceniem i umiejętnościami często przekraczającymi jakieś tam standardy, a nie potrafi odnaleźć się w otaczającej rzeczywistości. Wyobraź sobie, iż całe życie ciężko pracujesz, bo z jednej strony musisz się utrzymać (nie masz żadnego oparcia w rodzinie), z drugiej dążysz do jakiegoś konkretnego celu, jednak nie ma przy Tobie nikogo kto by choć jedno dobre słowo powiedział, udzielił wsparcia, czy powiedział ''głupi'' komplement, na jakiej podstawie w takich warunkach można wypracować poczucie wartości?  Wsparcie w rodzinie jest elementem, który naprawdę daje siłę i jeśli tego brakuje to niestety bardzo trudno jest się odnaleźć. Jestem pewna, iż Malide  dzięki obecności partnera i okoliczności w jakich się znajduje z czasem na pewno uwierzy w siebie i wypracuje system wartości tak bardzo jej potrzebny. Malide napisz czasem co u Ciebie!?

10

Odp: Jestem zerem

Navelbina ale Ty się czepiasz. Certyfikat jak zapłacisz i zdasz 3 testy po każdym poziomie możesz ukończyć,  a języka człowiek uczy się całe życie co innego rozmawiać o chlebie i niebie, a co innego dokumenty, język fachowy,  a co innego język nastolatka. Wiec to jest oczywiste że się uczę i pewnie lata będę się jeszcze  uczyła.  Tak dzwonilam do rodziców raz w miesiącu a oni do mnie nigdy . Dlatego tez teraz i ja nie będę. Zresztą nie wiem po co Ci się tłumaczę. W poniedziałek mam dzień próbny ale kasa na prawdę słaba w Polsce więcej zarabiają no ale zobaczymy może da się czegoś tam nauczyć. Dzisiaj mnie zaprosili.

11

Odp: Jestem zerem

Malide, może pomogłoby Ci po prostu określenie priorytetów ?
Ot, na zwykłej kartce papieru wypisz plusy dodatnie i plusy ujemne wink obecnej sytuacji.
A na drugiej stronie - wypisz to co dla Ciebie osobiście jest mniej, i bardziej ważne w życiu.
Myślę, że troszeczkę się pogubiłaś, i ciężko jest Ci teraz wrócić do równowagi i odzyskać pewność siebie i poczucie własnej wartości zarówno osobistej - jak i zawodowej.
Doskonale to rozumiem, bo stres związany z wielkimi zmianami jakie wprowadziłaś w swoje życie - jest ogromny.
Zmiana środowiska, zmiana codzienności, zmiana kraju, zmiana języka - hoho, to całkiem sporo jak na jeden raz smile
Ale jeśli ważny jest dla Ciebie Twój partner, jeśli cenisz sobie szczęście jakie daje Ci bycie z nim w związku, to odsuń na chwilkę wątpliwości dotyczące pracy zawodowej, zarobków i przeliczania kursu euro na złotówki.
Daj sobie czas, żeby zobaczyć jak radzisz sobie z sytuacją. Z pewnością prędzej, czy później znajdziesz jakieś zajęcie, co do tego nie mam wątpliwości, ponieważ wydajesz się być osobą konsekwentną i zorientowaną na cel, zdeterminowaną.
Na obecną chwilę bilans masz taki, że dzielisz życie z człowiekiem którego darzysz uczuciem. On wspiera Cię na miarę swoich możliwości.
Jesteś osobą młodą, jesteś również zdrowa. Masz możliwość uczenia się języka w tempie jakie jest dla Ciebie odpowiednie.
Może warto dać temu życiu szansę, bo wrócić do Polski zawsze możesz.

Czy myślałaś o tym, żeby ze swojej pozornej słabości uczynić prawdziwy atut ?
Założę się, że jeszcze nie smile
Wyobraź sobie, że jest wiele branż, w których Twoja dobra znajomość języka polskiego będzie dużym atutem.
To są wszelkiego rodzaju korporacje międzynarodowe, ale też firmy produkcyjne z łańcuchem dostaw do Polski, albo z tranzytem przez Polskę.
To mogą być również przedsiębiorstwa importujące towary, produkty z Polski. To również mogą być firmy transportowe i niekoniecznie ograniczające się tylko do transportu drogowego.
W takich miejscach byłabyś bardzo cennym nabytkiem, nawet jeśli początkowo musiałabyś wiele się uczyć, a i wynagrodzenie nie rzuciłoby Cię na kolana.
Masz czas i możliwości zgłębienia tych tematów i spokojnie możesz nad tym pomyśleć.

Z drugiej strony - rozumiem, jeśli to rozwój zawodowy, prestiż i finanse są dla Ciebie najważniejsze.
Jeśli takie są Twoje priorytety, to sytuacja w której się znalazłaś staje się dla Ciebie boleśnie upokarzająca.
W takim wypadku rzeczywiście lepiej będzie wrócić do kraju i podjąć tutaj z powrotem budowanie kariery zawodowej i dobrobytu finansowego.

Jakkolwiek się nie czujesz - ta decyzja jest Twoja i to Ty sama będziesz musiała ją podjąć.
Trzymam kciuki, żeby dała Ci dużo szczęścia i satysfakcji życiowej smile

12

Odp: Jestem zerem

Dziękuję za te wszystkie słowa. Na pewno jutro usiądę i wszystko przemyślę. Skorzystam z tak prostej i bardzo mądrej rady , usiądę i zapiszę to co jest dla mnie bardzo ważne. Co do moich priorytetów. Jeśli pół etatu i 500 euro... to niestety jak z tego żyć? Mężczyzna mi pomaga, ale ... przez to czuje się słaba i bez chęci do życia. Wcześniej byłam niezależna, mogłam kupić co chciałam, przez to czułam się atrakcyjniej w swojej skórze i zdrowiej. Teraz przez swoją sytuację czuję się jak dziecko we mgle, które zagubiło gdzieś swoją pewność siebie i do tego musi prosić tatę o złotówkę na lizaka. Nie ukrywać, że łapie przez to często stany depresyjne. W Polsce zaproponowano mi 2 pozycje w dużych korporacjach gdzie mogłabym się rozwijać i też mieć bardzo dobre wynagrodzenie. Stąd pomysł powrotu. Wysłałam bardzo wiele emaili oraz CV w związku z tym co napisałaś, czyli język polski plus niemiecki. Niestety tutaj te lepsze stołki już obsadzone, byłam na paru rozmowach zawsze mi mówili, że zapytają czy jakiś kolejny rekrutem, supervisor się nie przyda, ale potem wysyłali tylko oferty dotyczące sprzątania. Do tego mężczyzna, który mnie dzisiaj rekrutował wysłał mi na znanym portalu wiadomość jak mi się dzisiaj podobało, zapytał o moje wrażenia. Niestety nie odbieram tego pozytywnie, koleś dziany, właściciel firmy z fikcyjnym kontem na portalu pisze mi o 23 wiadomość jak mi się podobało... zaczynam mieć wątpliwości co do tego co czeka mnie w poniedziałek.

13

Odp: Jestem zerem

Hm.
To rzeczywiście bardzo dziwne i powiedziałabym - niecodzienne, że Twój potencjalny szef pisze do Ciebie o tak późnej porze wiadomości.
Bądź ostrożna.

Rozumiem Twoje rozterki, wydajesz się być bardzo samodzielną osobą i zależność finansowa musi być dla Ciebie dużym problemem.
Ale może spójrz na sprawę z innej strony - wszak Twój partner chętnie Cię utrzymuje. Z tego co piszesz wynika, że daje Ci wsparcie, że jesteście szczęśliwi razem.
Tak naprawdę potrzeba Ci jeszcze tylko trochę czasu smile Jestem pewna, że znajdziesz pracę, która na samym początku będzie dla Ciebie choć trochę satysfakcjonująca, również finansowo.
A później to już z górki będzie.

Wartość głębokiego uczucia, szczęśliwego związku - jest niewymierna i trudno ją przeliczyć i określić.
Ale nierzadko okazuje się być to największą siłą napędową życia w ogóle.
Musisz przemyśleć, czy dla kariery i pieniędzy jesteś w stanie z tego obecnie zrezygnować.
A może istnieje możliwość, że Twój partner przeprowadzi się wraz z Tobą do Polski ?
Albo masz plany kontynuować Wasz związek, jako relację "na odległość" ?
Przemyśl sobie wszystko na spokojnie i koniecznie odezwij się w poniedziałek po pierwszym próbnym dniu, trzymam za Ciebie kciuki !

14

Odp: Jestem zerem

Ta praca niestety była niewypałem totalnym .

Żyje w stresie od kilku miesięcy. Nie mam siły już tego wszystkiego dźwigać i chcę mieć normalne, stabilne życie.
Nie wiem natomiast jak do tego wszystkiego się odnieść
Zacznę od początku.
Jestem za granicą, miało być różowo, a jest inaczej...
Wszystko mnie przerosło, w większości moje kwalifikacje i wykształcenie jest nie ważne i muszę potwierdzić je urzędowo poprzez egzamin. W związku z tym jest to długo trwający proces... wysłać dokumenty, wstępna analiza, wykaz obowiązków... suma sumarów trzeba na końcu tej drogi zdać egzamin, w którym potwierdzą, że Polska Uczelnia nie jest gorsza od tutejszej i potrafisz to samo co inni, tyczy się to zarówno zawodów lekarskich jak i nauczycielskich. Oczywiście nie za darmo.
W związku z tym dostałam wiele odpowiedzi negatywnych, że nie mogę robić praktyki, że nie mogę nawet robić wolontariatu... o pracy nie wspominając. Potem udało się znaleść pracę w administracji, okazała się za trudna, do tego warunki pracy śmieszne, musiałabym sama pokrywać koszty ubezpieczenia, co za tym idzie lepiej być bezrobotnym, śmieszne ale prawdziwe.
Na całej linii klops... ale byłam cierpliwa, a cierpliwość nie popłaciła, a pcha w otchłań depresji. Wychodzi teraz na to, że mój pobyt po prostu jest nie opłacalny. Oczywiście mogę pracować jako sprzątaczka, pakowaczka... ale ja nie chce tego robić, mimo że kasa jest lepsza niż w biurze...
Dobiłoby mnie to bardziej. Nie po to się uczyłam, by teraz w obcym Landzie podłogi myć.
Mąż biznesmen... a Ty co?
Dlatego chciałabym wrócić na rok albo 1,5 do Polski. On ze mną też pojedzie.
Pracowałabym, uczyła się języka w szkole i za te pół roku czy tam więcej zdała ten egzamin "zawodowy". W Polsce robiła prawo jazdy i podyplomówkę - taki jest plan.
Mam 3 propozycje pracy, 1 jestem prawie, że pewna 99%
Reszta jeszcze nie wiadomo, piłka w grze.
Ta "pewna" praca nie jest niczym skomplikowanym tylko musisz trochę znać niemiecki. Natomiast tam w ogóle się nie rozwijasz, ale za to pieniążki są super, jak w mojej starej korpo.
I teraz mam dylemat co zrobić, być tam dla kasy i się nie rozwijać czuć się trochę jak głupek... czy szukać dalej, czekać na inne odp. Boje się że po 3 miesiącach dopadnie mnie depresja, że tyle się uczyłam, a tu robię nic nie warte rzeczy ... nie rozwijam się. Z innej strony, mogę w spokoju po pracy chodzi na kurs niemieckiego, a w weekend robić podyplmówkę. Raz, że będzie mnie stać, dwa praca bez stresu to i siła będzie po pracy się rozwijać.
Przyznam się, że wstydzę się co moja rodzina, znajomi o mnie pomyślą, że głupia wróciła, że robi głupie rzeczy teraz zamiast kształcić się tutaj... itd.
Niestety nic mnie tu na razie nie czeka solidnego, i może w pl też nie .. ale zawsze prace można zmienić, a przynajmniej za to co zarobie mogę prawo jazdy zrobić, kurs niemieckiego kupić i podyplomówkę zacząć. Za te kase tutaj za to ... mimo iż możesz wpisać sobie w CV fajną firmę mogę sobie ubezpieczenie zapłacić i perfumy kupić. Od tyle.

Podziwiam polskie rodziny, które tutaj tabunami przyjeżdżają, pracują i żyją... nie mam pojęcia jak oni to robią, jak znajdują siłę i jak czują się jako tania siła robocza.

ja natomiast... Jestem zmęczona tym
i tylko cały czas się dołuję i truję do okola o tym ludziom, którzy także mają mnie dość.

No i co zrobić...

15

Odp: Jestem zerem
malide napisał/a:

Podziwiam polskie rodziny, które tutaj tabunami przyjeżdżają, pracują i żyją... nie mam pojęcia jak oni to robią, jak znajdują siłę i jak czują się jako tania siła robocza.

Nie podoba mi się to zdanie.
Ci ludzie widocznie mają motywację do tego by żyć nawet za cenę szorowania podłóg w obcym landzie czy pakowania paczek- bo tam jest im lepiej niż tu,w Polsce.

jeszcze jedno Ci powiem- ja sama wyjechałam do UK świeżo po  dobrych studiach  niezłym angielskim co nie robiło wrażenia na nikim. zaczynałam od hotelu jako sprzątaczka i kelnerka, potem zauważono że jestem dobrym pracownikiem i przeniesiono mnie na restaurację , a następnie bar i teraz mam trening na recepcji, tak więc za granicą do wszystkiego trzeba dochodzić powoli. Nie czuje się jako tania siła robocza, gdyż uczciwie pracuję,płacę podatki i sama siebie utrzymuje.
Ja też nie po to studiowałam i uczyłam się by szorować podłogi, jednak decydując się na wyjazd byłam zdeterminowana i gotowa poświęcić wiele, gdyż ten wyjazd jest środkiem do innego,większego celu w życiu -ale zostawię to dla siebie.

16 Ostatnio edytowany przez navelbina (2017-02-17 20:35:14)

Odp: Jestem zerem
malide napisał/a:

Oczywiście mogę pracować jako sprzątaczka, pakowaczka... ale ja nie chce tego robić, mimo że kasa jest lepsza niż w biurze...
Dobiłoby mnie to bardziej. Nie po to się uczyłam, by teraz w obcym Landzie podłogi myć.

Ale ty marudzisz,

Nadal twierdzę, że przesadzasz. Inni użytkownicy wykazali się względną pobłażliwością wobec ciebie ale ja taka nie będę. Nawet z twoich postów specjalna depresja czy załamanie nie przemawia.
Ty jesteś po prostu sfustrowana, bo wyjechałas za granicę i myślałaś, że będzie tak samo różowo z pracą jak miałaś w Polsce. Ale rzeczywistość zweryfikowała to inaczej.

Tak jak Izabela napisała - jesteś zdrowa, masz dwie ręce i dwie nogi, do tego inteligentna ALE czasami warto "zakasać rękawy" aby do czegoś dojść.

Dlaczego nie pójdziesz do jakiejkolwiek pracy, będzie Ciebie stać na kurs języka  w Niemczech - na pewno szybciej się go nauczysz niż w Polsce. A skoro jesteś taka ambitna, to dlaczego by nie zacząć studiów tam ? Skoro uwiera Cię brak znajomości języka na poziomie zawodowym - to będzie dobra lekcja dla Ciebie.

a teraz pare słów żebyś znowu z językiem nie wyskoczyła:

Ja wyjechałam z kraju w wieku 26 lat, dokładnie prawie dwa lata temu. Znajomość języka w tamtym czasie oceniałam na "zaawansowany" ale w praktyce również czułam, że mi brakuje jeszcze sporo.
Do tego problem ze znalezieniem pracy, mieszkania, po trzech miesiącach oszczędności zaczęły mi się kończyć i nie było mnie nawet stać na opłacenie jednego dnia w hostelu.
I to właśnie dlatego, że zrobiłam ten sam błąd co ty, byłam zbyt dumna żeby iść do jakiejkolwiek pracy. Sytuacja zmusiła mnie do pracy GDZIEKOLWIEK, na szybko udało mi się znaleźć jakieś dorywcze prace zmianowe (bar, sprzątaczka, niania, kelnerka) - takie dzięki którym miałam na jedzenie i nocleg. Po trzech miesiącach odkładania każdego grosza (btw to były trzy miesiące wyjęte z życia), znalazłam normalne mieszkanie - po 7 miesiącach znalazłam normalną pracę w zawodzie. I byłam sama, bez faceta, bez wsparcia, bez znajomych, bez przyjaciół bez rodziny, w obcym kraju.

Dlatego przestań się użalać i wypisz na kartce jak dużo masz. Zresztą wszystkie opcje rozpisałaś sobie sama - my na forum za ciebie nie wybierzemy, to twoje życie i sama o nim decyduj. Rób tak aby tobie było dobrze.

Pozdrawiam.

17

Odp: Jestem zerem
navelbina napisał/a:
malide napisał/a:

Oczywiście mogę pracować jako sprzątaczka, pakowaczka... ale ja nie chce tego robić, mimo że kasa jest lepsza niż w biurze...
Dobiłoby mnie to bardziej. Nie po to się uczyłam, by teraz w obcym Landzie podłogi myć.

Ale ty marudzisz,

Nadal twierdzę, że przesadzasz. Inni użytkownicy wykazali się względną pobłażliwością wobec ciebie ale ja taka nie będę. Nawet z twoich postów specjalna depresja czy załamanie nie przemawia.
Ty jesteś po prostu sfustrowana, bo wyjechałas za granicę i myślałaś, że będzie tak samo różowo z pracą jak miałaś w Polsce. Ale rzeczywistość zweryfikowała to inaczej.

Tak jak Izabela napisała - jesteś zdrowa, masz dwie ręce i dwie nogi, do tego inteligentna ALE czasami warto "zakasać rękawy" aby do czegoś dojść.

Dlaczego nie pójdziesz do jakiejkolwiek pracy, będzie Ciebie stać na kurs języka  w Niemczech - na pewno szybciej się go nauczysz niż w Polsce. A skoro jesteś taka ambitna, to dlaczego by nie zacząć studiów tam ? Skoro uwiera Cię brak znajomości języka na poziomie zawodowym - to będzie dobra lekcja dla Ciebie.

a teraz pare słów żebyś znowu z językiem nie wyskoczyła:

Ja wyjechałam z kraju w wieku 26 lat, dokładnie prawie dwa lata temu. Znajomość języka w tamtym czasie oceniałam na "zaawansowany" ale w praktyce również czułam, że mi brakuje jeszcze sporo.
Do tego problem ze znalezieniem pracy, mieszkania, po trzech miesiącach oszczędności zaczęły mi się kończyć i nie było mnie nawet stać na opłacenie jednego dnia w hostelu.
I to właśnie dlatego, że zrobiłam ten sam błąd co ty, byłam zbyt dumna żeby iść do jakiejkolwiek pracy. Sytuacja zmusiła mnie do pracy GDZIEKOLWIEK, na szybko udało mi się znaleźć jakieś dorywcze prace zmianowe (bar, sprzątaczka, niania, kelnerka) - takie dzięki którym miałam na jedzenie i nocleg. Po trzech miesiącach odkładania każdego grosza (btw to były trzy miesiące wyjęte z życia), znalazłam normalne mieszkanie - po 7 miesiącach znalazłam normalną pracę w zawodzie. I byłam sama, bez faceta, bez wsparcia, bez znajomych, bez przyjaciół bez rodziny, w obcym kraju.

Dlatego przestań się użalać i wypisz na kartce jak dużo masz. Zresztą wszystkie opcje rozpisałaś sobie sama - my na forum za ciebie nie wybierzemy, to twoje życie i sama o nim decyduj. Rób tak aby tobie było dobrze.

Pozdrawiam.


chyba pisałyśmy posta w tym samym niemal czasie;)
też wiem co znaczy liczyć każdego pensa by starczyło na bułkę i serek i rachunek za prąd
też wiem co znaczy mieszkać w nieumeblowanym mieszkaniu ze starym dywanem i brudnymi firankami - któe tamtego czasu było pałacem, gdyż wynajęłam je tylko dla siebie za własne pieniądze
i też wiem co znaczy czasem płakać otulona kocem z ikei za pare funtów na podłodze pustego mieszkania z bezsilności, bez wsparcia

malide- nie jesteś zerem,nie znam Ciebie ale uważam że jesteś wartościową osobą , która zaliczyła po prostu zderzenie z betonem szarej emigracyjnej rzeczywistości. Wyciągnij wnioski, nabierz skórki nie zapominaj -co nie zabije to wzmocni wink

pozdrawiam

18

Odp: Jestem zerem

Napisałam, że podziwiam bo ja np. nie mam siły sprzątać pakować i słuchać poniżających tekstów.
Podziwiam ich bo tutaj wszystko jest mega drogie, a płace dla Polaków bardzo niskie, dlatego ich podziwiam za odwage i siłę do działania.
Dlaczego nie chce iść do byle jakieś pracy, to proste.
Mój mężczyzna tego nie chce by jego kobieta podłogi ścierała, a ja nie chcę bo znam siebie, że taka praca by mnie dołowała, niesatysfakcionowała i suma sumarum źle by się to skończyło. Utrzymuje się od zawsze sama. Studiowąłam wiązałam koniec z końcem, mamusia czy tatuś nic mi nie dali. Sama sobie komputer kupiłam, czy telefon... ale za to jadłam codziennie najtańszą bułkę z pasztetem. Po paru latach stać mnie było na  laptopa, które każdy od dawnia miał, i cieszysz się ale z bólem np. musisz wydać te piniądze bo jest to rzecz potrzebna na studiach. I wiem jak jest cieżko na to zapracować. Skoro wiem, że czeka mnie na razie w Polsce lepsze życie to dlaczego mam się sama dołować tutaj i żyć w biedzie. Sama jej całe życie doświadczałam, więc proste że nie chcę jej nigdy więcej. Studiować tutaj moge tylko w j. angielskim i to jak zdam maturę międzynarodową. Tutaj jest uniwersytet techniczny, ja nie skończyłam politechniki, więc nie mam iżyniera, więc nie mogę. Poza tym mam już magistra, więc prawdopodobnie musiałabym albo płacić albo płacić w polsce i wycjechać na erazmusa. Mogę iść do szkoły medycznej musiałabym kolejne 6 lat studiować, nie znam języka na takim poziomie by studiować i zdać egzamin do tej szkoły. Poza tym na to mnie nie stać. Muszę opłacać ubezieczenie 200 euro i reszte innych rzeczy... kurs zafundował mi chłopak 1600 euro... więc skoro mam 0 euro na koncie i  z tego muszę płacić 200 na ubezpieczenie to jaki to ma sens? To jest wschód... tutaj jest bieda w porównaniu do Munchen albo innych miast. Sprzączka także zarbia 900 euro ... jak się ktoś postara to 1000 pyknie. Rozumiem wasz bulwers... a ja rozumiem swoje rozczarowanie. Pieniądze się kończą,a mnie nie czeka nic rozwijającego tutaj, nie ma dla mnie prostej drogi bo moja przeprowadzka raz może pozbawić mojego mężczyzny pracy, albo oddalić nas z partnerem. Więc to wcale takie łatwe wszystko nie jest.

19 Ostatnio edytowany przez navelbina (2017-02-17 21:10:45)

Odp: Jestem zerem
PeachMelba napisał/a:

chyba pisałyśmy posta w tym samym niemal czasie;)
też wiem co znaczy liczyć każdego pensa by starczyło na bułkę i serek i rachunek za prąd
też wiem co znaczy mieszkać w nieumeblowanym mieszkaniu ze starym dywanem i brudnymi firankami - któe tamtego czasu było pałacem, gdyż wynajęłam je tylko dla siebie za własne pieniądze
i też wiem co znaczy czasem płakać otulona kocem z ikei za pare funtów na podłodze pustego mieszkania z bezsilności, bez wsparcia

Ojj tak, ciężko było, pamiętam, że przez trzy miesiące wyłam jak bóbr - jeszcze gorzej było jak wracałam do tej rudery którą wynajmowałam, nie dość, że zimno - bo współlokatorzy oszczędzali na ogrzewaniu, to jeszcze grzyb na ścianach... specjalnie zostawałam dłużej w pracy, żeby tylko nie trzeba było tam wracać  tongue


malide napisał/a:

Bo mój facet nie chce aby jego kobieta podłogi ścierała [..]

A o czym on myślał, o czym ty myślałaś, jak oboje wyjeżdżaliście? Nie zrobiłaś wcześniej rozeznania w jego miejscowości odnośnie pracy i możliwości? A on zbaierał ciebie z polski z myślą, że będzie ciebie utrzymywał ?

Możesz mieć pretensje tylko do siebie o obecną swoją sytuację, porozmawiaj szczerze z partnerem i mu powiedz, że skoro on sobie nie życzy abys pracowała, ABYS ZARABIAŁA pieniądze a tobie nie odpowiada bycie jego utrzymanką to jedynym sensownym rozwiązaniem jest twój wyjazd do Polski.

Chyba, że wasza miłość jest ważniejsza od "wycierania podłóg" - korona ci z głowy nie spadnie, ale przynajmniej będziesz sama na siebie zarabiać. Przecież to nie na całe życie, tylko na chwile, abyś nie musiała prosić faceta o 10euro na tampony...

Weź się w garść - skoro nie widzisz swojej przyszłości w Niemczech to odpuść sobie i wracaj do kraju.

Jeśli nie chcesz go zostawiać - znajdź pracę na swoje utrzymanie i bądź z nim.

Jeśli on nie chce abyś pracowała "byle jak" to niech książe rzuci swoją pracę i jedzie za Tobą.

Jeśli żadna z opcji nie wchodzi w gre, to sobie podziękujcie i niech każde idzie w swoją stronę.

Malide nie rób z tego równań różniczkowych czy fizyki kwantowej - wóz albo przewóz, nie trać czasu bo uwierz, że nie warto.

20

Odp: Jestem zerem

Mnie nie satysfakcjonuje taka praca, innych satysfakcionuje. Chce mieć 30 lat i dobre stanowisko, więc muszę zacząć teraz. NIe chce by moje dzieci miały tak ja ja. Poza tym prawdopodobnie problemy moich rodziców jeżeli nie wygramy sprawy spadną na moje ramiona, więc wolę to dzwigać w przeszłości mając z czego płacić. Pamiętam moich rodziców ... mama produkcja, ojciec w domu nic nie robił wiecznie renta i telewizor, bez wykształcenia bez chęci do czegokolwiek.  Mam chłopaka ... i jestem szczęśliwa, ale nigdy nie wiesz co się wydarzy...kiedyś też miałam 8 lat mężczyznę i jakoś się ulotnił mimo wspólnego mieszkania. Także warto być niezależnym... bo nigdy nie wiesz co cię czeka, potem zostanę z groszem albo i bez i od nowa ta historia. Mnie nie interesuje życia od 1 do 1 i męczarnia, skoro wiem że można jakoś to obejść to po co się męczyć, to masochizm?

Rozumiem, że ktoś nie ma żądnego wyjścia to wtedy jest to jedyne sensowne i człowiek ma te siłę walczyć.
Być może jestem słaba a być może za silna to  by się biczować.

Pozdrawiam

Po prostu ja chcę czegoś więcej od życia

21 Ostatnio edytowany przez PeachMelba (2017-02-17 21:12:48)

Odp: Jestem zerem

maldie- Może miałaś pecha albo masz jakiś lekko skrzywiony obraz pracy osób z innych krajów gdyż ja NIGDY nie słyszałam żadnego poniżającego tekstu -a pracowałam w kilku miejscach, wręcz przeciwnie, doceniano moją pracę i nastawienie. Też nie było to spełnieniem moich marzeń praca typu housekeeping, ale dumą nie napełnię talerza czy nie zapłacę rachunków.

Ja nie jestem zbulwersowana, po prostu jeśli naprawdę rzeczywistość zagraniczna az tak Ciebie przytłoczyła i jeśli masz większe szanse w kraju to chyba na dobre Ci wyjdzie powrót.

i...ja też chcę coś od tego życia, osiągnęłam sporo a wiem że jeszcze wiele dobrego przede mną.

Tobie życzę tego samego

22

Odp: Jestem zerem
malide napisał/a:

Po prostu ja chcę czegoś więcej od życia

Ja też chcę - ale to nie znaczy, że mam nosić pupę wyżej niż ją mam smile a ty użalasz się nad sobą i zastanawiasz się czy nie wrócić do wygodnej polski na wygodną posadkę, grzać tam miejsce i dorobić się drugiego laptopa w wieku 30 lat... masakra z tobą. Ja odpuszczam ten temat. Życzę ci powodzenia i wszystkiego dobrego smile

23

Odp: Jestem zerem

Jezu Dziewczyno cały czas podkreślasz, że TY MASZ WYKSZTAŁCENIE WYŻSZE co czyni Cię w Twoim mniemaniu kimś lepszym.. no błagam - wszyscy teraz mają wykształcenie wyższe. Ty po prostu nie chcesz iść do pracy, bo za przeproszeniem - bieda do tyłka porządnie Ci jeszcze nie zajrzała. Ja też mam wyższe wykształcenie, ale z braku pieniędzy schowałam dumę do kiszeni i zapierdzielałam w sklepie, bo mnie nie miał kto utrzymać. Chcesz czegoś więcej? mówisz o sobie , że jesteś ambitna? to zacznij coś robić i to pokaż. Mieszkałam za granicą i też sprzątałam - zarabiałam dzięki temu 10 tysięcy miesięcznie i w nosie miałam moje wykształcenie - za taką kasę człowiek może godnie żyć, wyjechać na wakacje, czy spełniać inne marzenia i plany,a w Polsce z wykształceniem 1500zł pozwala mi w tym momencie na egzystencję.

24

Odp: Jestem zerem

Hahaha ja nic nie podkreślam i nigdy tego nawet nie napisałam smile Masz problemy ze sobą dlatego się tak bulwersujesz i od razu innych obrażasz i reagujesz na wszystko dość nerwowo. A z resztą jest mi to obojętne co sobie tam myślisz.
Wracam i biore byka za rogi, a ty sobie rób co tam chcesz smile

25

Odp: Jestem zerem

Malide trzeba umieć niestety przyjąć krytykę. Nie żyjemy wspólnie żebyś mogła powiedzieć, że mam problemy ze sobą i na WSZYSTKO reaguje nerwowo smile tak bierz byka za rogi, bo o to właśnie chodziło nam wszystkim, którzy Cię po głowie nie pogłaskali.

26 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2017-02-21 23:43:01)

Odp: Jestem zerem

Masz prawo czuc rozgoryczenie. Ba, na chwilke mozesz nawet sie zalamalac. Jestesmy ludzmi  z emocjami, a nie robotami.

Ale jesli chcesz czegos wiecej od zycia, to musisz dzialac teraz. Pewne zydowskie przyslowie mowi, ze "ludzie okrajaja swoje marzenia i dopasowuja je do rzeczywistosci, a Zyd zastanawia sie, co chcialby miec, a nastepnie znajduje sposob, aby to zdobyc" - moze i smieszne, ale wlasnie - badz jak ten Zyd. Zrob wszystko, by spelnic marzenia. Ciebie nie zadowoli byle co, ale tez nie mozesz dac byle czego. W przyrodzie nie ma nic za darmo.

Nie pytaj, czy sie da - da sie. Masz naprawde dobra sytuacje, tylko ciagnie sie za toba zla przeszlosc. Wiem z autopsji, ze patologiczny model rodziny potrafi odebrac radosc z nawet najwiekszych osiagniec w naszym doroslym zyciu. Uwolnij sie od tego zanim zabierze ci wszystko wlacznie z sila do dzialania.

Nigdy nie mysl, ze jesstes zerem. Wyszlas z tak &%ujowej rodziny, ale nie chlejesz i nie cpasz pod mostem, idziesz do przodu. Wiec idz dalej bez narzekania. Podnies sie. Pomysl, ze sa ludzie, ktorzy nie dostaja nigdy tej szansy ktora ty dostalas. Wykorzystaj ja.

Mam jedno pytanie - dlaczego do tej pory nie poprosilas o pomoc brata? Nie latwiej byloby ci mieszkac tam gdzie on, byc moze ma kontakty i latwiej mu znalezc tobie prace niz ty sama sobie? Ja rowniez pomoglam swojemu bratu w emigracji i nie tylko jemu. Za kazdym razem to ktos przychodzil z prosba do mnie, a nie na odwrot. Na co czekasz?

27

Odp: Jestem zerem

Dlatego, że on mi powiedział, ze nigdy mi nie pomoże. W końcu jestem toksyczną osobą

28

Odp: Jestem zerem

jak sobie radzisz, malide?

29

Odp: Jestem zerem
Chomikowa napisał/a:

jak sobie radzisz, malide?

Ano tak:
http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?pid=3174980

Posty [ 29 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024