Dziewczyny, czas przygotowań do ślubu to gorący okres. Załatwianie sali, oprawy muzycznej, urzędy, kościoły, ubiór, dekoracje i wiele wiele innych detali. Do tego dochodzą zaproszenia dla gości i odwiedziny u nich osobiste i... milion "życzliwych" często rad, komentarzy, marudzeń, wymagań bliskich nam osób, znajomych i pozostałych gości jakby mało było kłopotów pomimo tego, że jest to najszczęśliwsze wydarzenie w życiu , to na kilkanaście dni przed (przynajmniej u nas) dało się wyczuć napięcie. Fajnie byłoby gdyby każda/y z nas dał jakieś rady jak przetrwać ten radosny, ale i trudny czas co Wam pomogło?
Mi osobiście pomogły rozmowy i wylewanie wszelkich frustracji przyjaciółce. Z innymi ludźmi natomiast nie poruszałam tematu ślubu, jak ktoś coś pytał mówiłam tylko, że wszystko jest dobrze i zmieniałam szybciutko temat poza tym warto dać sobie wytchnienie od tematów związanych z weselem, pójść zrobić coś dla siebie : mnie relaksował basen i bieganie. Czymś co mnie uspokajało była lista spraw ważnych do załatwienia : dzięki temu to co zapisałam już mogłam wyrzucić chwilowo z pamięci. I coś co jest bardzo trudne: asertywność. Wielu gości próbowało przeforsować swoje pomysły, wcisnąć nam dodatkowe osoby na weselu.. nie migałam się i nie mówiłam im "dobrze zobaczę co da się zrobić" , tylko od razu komunikowałam: "przykro mi , ale nie mogę się na to zgodzić" - tu uważam, że to nasze wesele, nasz komfort i musimy o niego sami zadbać. Na dziś to tyle z mojej strony, później będę uzupełniać