Witam wszystkich.
Przejrzałam forum i nie byłam pewna, gdzie umieścić swój post. Mam nadzieję, że wybrałam stosunkowo dobry dział.
Jestem jeszcze przed 30-stką i mam... idealny związek od dwóch lat. Przeprowadziłam się dla ukochanego z drugiego końca Polski i tutaj leży mój problem. Pochodzę z dużego miasta i do takiego też się przeprowadziłam (pozwolę sobie nie podawać nazw), niestety w obecnym miejscu zamieszkania strasznie się męczę. Opuściłam rodzinę, duże grono przyjaciół, piękne miasto, ulubione miejsca. W tamtym mieście wydarzało się bardzo wiele wydarzeń kulturalnych, które mnie interesowały i co ważne, jest też duży rynek pracy i sporo miejsc związanych z branżą, która mnie interesuje.
Z obecnym miejscem nie czuję związku, przyjechałam nie znając nikogo oprócz niego. Nie podoba mi się miasto, o czym luby wiedział już na początku. Próbowałam się zaprzyjaźniać z ludźmi, stworzyć sobie nowe grono znajomych, jednak osoby,z którymi nadawałam na tych samych falach po prostu... wyjechały na stałe i to daleko. Zapisywałam się na kursy - ale chłopak z miłości chciałby robić wszystko to co ja, więc szedł ze mną. Robi mi za przyjaciółkę, kumpla od piwa, kochanka... Za wszystko, bo siedzę sama większość czasu, mam pecha do znalezienia kobiecego grona, któremu mogłabym się wyżalić i zwyczajnie wyjść sama raz na jakiś czas do jakiegoś pubu. Rynek pracy - katastrofa. Mam pracę (taką trochę z przypadku), nawet nie płacą mi tak źle, ale przeglądam ogłoszenia i strony www firm i po prostu nie ma tutaj tego, czego szukam. Po prostu. Nie ma tutaj tego rodzaju firm, instytucji, fundacji, ba, nawet kółek zainteresowań.
Wszystko, czego potrzebuję dla siebie znajduję nie tylko na tym drugim końcu Polski, ale nawet trochę bliżej, w innym mieście położonym godzinę drogi stąd, w którym zaocznie studiuję sobie dodatkowy kierunek. Chciałabym zmienić miejsce, ale chłopak jest przykuty na conajmniej kilka lat do znienawidzonego przeze mnie miasta z powodu obowiązków zawodowych, których nie chce porzucać i nie ma żadnej opcji, żeby facet się przeprowadził i dojeżdżał. Byłam z nim szczera - chociaż jestem z nim szczęśliwa, to nie potrafię żyć tylko cudownym związkiem, cała reszta moje życia mi się w chwili obecnej nie podoba i zagroziłam mu, że daję sobie jeszcze pół roku czasu i latem zastanowię się, gdzie mieszkać, bo nie chcę spędzić tak całego życia.
Chciałam zapytać, czy któreś z Was miały podobne historie, albo Wasze koleżanki takie miały. Może uda mi się zainspirowac czyjąś radą, żeby podjąć właściwe decyzje.
Pozdrawiam,
Lioelle.