Od podstawówki nie akceptowana przez rówieśników, brak koleżanek w rodzinie też nie najlepiej ojciec nie okazujący uczuć z resztą między rodzicami też nie było tego widać , po kilku latach rozwiedli się choć nadal mieszkają razem. Wiele lat trzymała mnie wiara w dobrym stanie psychicznym bo jak można to inaczej wytłumaczyć. Jednak po kilku latach, kiedy byłam już nastolatką to nie wystarczało wpadłam w depresję.
Co dzień idąc do szkoły przy ruchliwej drodze, miałam chęć nawet więcej pchało mnie abym wskoczyła pod rozpędzony pojazd, zjechać z stromego dachu i się zabić. Tak to trwało dniami, tygodniami miesiącami. Tylko mnie trzymało jedno rozpacz mamy kiedy bym się zabiła i tak już dużo wycierpiała. Więc nie dodając następnego ciężaru nie robiąc sobie krzywdy , ani nikomu nie mówiąc. Walczyłam tak sama ze sobą to na prawdę bardzo trudna walka. Większość z Was pewnie tego nie zrozumie.
Wiele przeżyłam, dużo mam opowieści lecz większość negatywnych.
W klasie już każda miała chłopaka więc i ja chciałam chociaż wiedzieć jak to jest. Więc zarejestrowałam się na portalu randkowym. Poznałam tam chłopaka z którym się spotkałam w chłody listopadowy dzień okazało się że jeździmy tym samym autobusem. Nie mal co dzień po szkole chodziliśmy po mieście.
Przy nim zapominałam o wszystkim. Czułam się przy nim bezpieczna, nie dawałam po sobie poznać mało to zapominałam o moich problemach.
Pewnej nocy wracaliśmy już ostatnim autobusem który kursował tego dnia rozmawialiśmy jak zawszę. Gdy chciałam wysiadać nie chciał mnie przepuścić puki go nie pocałuje i zrobiłam to. Spotykaliśmy się nadal, tym razem już siadaliśmy na tyłach autobusu aby inni nie widzieli choć i tak czasami nam pasażerowie zwracali uwagę.
Kolejnej rance wpadł na pomysł zapraszając mnie na sylwestra do siebie na działce gdzie mieliśmy być sami. Pewnie wtedy zrozumiałam, że chodzi mu tylko o jedno choć nie koniecznie. Złapałam go na kłamstwie ale zachowałam to dla siebie. Przed świętami przestaliśmy się spotykać. Rozstaliśmy się w pokoju. Spędziłam sylwestra z rodziną.
Dzięki niemu być może żyję. Chęć samobójstwa ustały pewnym męcie spotykania się z nim. Nigdy mu nie powiedziałam, pomógł mi choć nie miał zielonego pojęcia o mojej sytuacji. Jestem jemu bardzo wdzięczna i miło wspominam tamten czas.
Wniosek jest taki pozytywny człowiek może pomóc nawet nie wiedząc o tym, nie rozmawiając na ten temat tylko dając radość z życia osobie która tego potrzebuje, choć tego nie okazuję. Takich ludzi jest dużo więc starajmy się być dla innych mili.