Długo się zastanawiałam zanim postanowiłam opowiedzieć swoją historię.Szukałam grupy wsparcia,kogoś kto ma podobną sytuację do mojej. Nie mam komu się wyżalić Więc może na tym forum znajdę osobę która mnie zrozumie i wesprze duchowo. Czuję że jest ze mną coraz gorzej ale zacznę od początku.
Mój mąż pracuje w Norwegii już 6 lat. Od 4 i pół jesteśmy małżeństwem a od 2 lat jesteśmy rodzicami. Mąż przyjeżdża do nas co 2 miesiące na tydzień czasem dwa. Ciężko pracuje aby wyremontować dla nas dom po mojej Babci. Żebyśmy mogli wyprowadzić się z rodzinnego domu mojego M w którym teraz mieszkamy.. i tu zaczyna się moja droga przez mękę. Mieszkamy z teściową z jednej strony domu. Drugą stronę zajmuje męża siostra. Naszą część mąż wyremontował własnymi rękami, za własne pieniądze.mieszkamy w jednym pokoju. W Drugim mieszka teściowa.Trzeci pokój stoi pusty. Mamy wspólną łazienkę,kuchnię i korytarz.
Teściowa jest bardzo zaborcza.Zawsze musi być po jej myśli.Cały czas wszystkich obgaduje razem ze swoją córcią.A ja jestem osobą która jest cicha,spokojna, zamiast wszczynać awantury wolę się usunąć w kąt.Jestem taka i tak mam. Życie na kupie jest drogą przez mękę. Co prawda nikt nikomu głośno niczego złego nie wypomni ale gorsze jest szeptanie za czyimiś plecami.. zwłaszcza że ma się świadomość o kim mowa.Piszę chaotycznie bo chcę wszystko opowiedzieć, ale to może w kolejnych postach. Z każdym miesiącem jest coraz gorzej. Z każdą sytuacją coraz bardziej pogrążam się w czarną rozpacz. Nie wiem ile jeszcze tak będzie. rok, dwa. Brakuje mi męża. a mieszkanie kątem u teściowej już mnie wykańcza. Szukam bratniej duszy która mnie zrozumie.
Zuza