Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELIGIA - DUCHOWE POSZUKIWANIA » Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 45 ]

1

Temat: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Jest na naszym forum wątek „Kiedy Bóg w końcu zlikwiduje cierpienie?!” http://www.netkobiety.pl/t64627.html

Wydaje mi się, że nie czytam i nie trawię filozofów. Jestem osobą praktyczną i filozofia nijak się ma do mojego umiłowania prostoty.
Również wydaje mi się, że nie obarczam innych swoim poglądem.
A jednak! [Powinnam napisać ale, którego tak nie cierpię;) we własnym kontekście.]
Bo czytam. Sporo czytam... Literatura, jak wiadomo, nie stroni od filozoficznych wynurzeń – przeciwnie.
Do czego zmierzam?
Często (nader często) czytam w literackich dziełach o cierpieniu dzieci. I o ile autorzy potrafią wytłumaczyć sobie na płaszczyźnie religijnej, duchowej i mentalnej cierpienie dorosłych, to z „za wiarę ojców waszych” nie bardzo sobie radzą w kontekście niewinnych dzieci.
(Fiodor Dostojewski ciekawie mówi o problemie ustami swojego bohatera Iwana.)
Dzieci rodzą się „nagie”, czyli niewinne i cierpią nieświadomie.

To my, dorośli zakażamy je swoją ideologią poprzez zachowanie, przykład, wychowanie i świadomie wpojoną naukę, albo zaniechanie wychowania.

Niedawno pytałam Was, czym jest dla Was rozwój duchowy. Odpowiedzi w temacie przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Nie podejrzewałam, że ktokolwiek się wypowie, a Wy śmiało i bez pardonu opowiedzieliście, co Was rozwija. Miałam opory przed wyznaniem, że mój rozwój pobudza poszerzanie wiedzy.
Widząc Wasze odpowiedzi uznałam, że niesłusznie.

Dziś pytam z innej beczki.: „Czy cierpienie dzieci ma sens?”

Czy dorosłym jest potrzebne cierpienie dzieci? Jeżeli tak, to do czego? Czy dzieci są cokolwiek winne ojcom, żeby cierpieć?
A może stwierdzenie „za ojców waszych” odnosi się do cierpienia wynikającego ze złego wychowania, z niewłaściwie wskazanej przez rodziców drogi duchowej? Dzieciaki cierpią, bo dziecinną ufnością zawierzyły wychowaniu?
Pytanie na chwilę obecną.:
Dlaczego niewinne i jeszcze nieskażone własnym poglądem ideologicznym dzieci, cierpią?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

zarówno to nieszczęsne "ale" jak i "dlaczego"

dlaczego  się dzieje tak, nie inaczej


jako rodzice, opiekunowie, wpisane w egzystencję, przedłużenie gatunku, utrzymaniu przy życiu swego "genu" itd itp

mamy "wpisane" powielanie/nauczanie/podtrzymywanie(opatrznie pojmowana w moim przekonaniu tradycja)/opiekowanie się(to też może być zdeformowane)
coś co w naszym mniemaniu, jest "dobre"

tylko jak życie pokazuje, nie wszystko dobre dla nas, dobre jest dla naszych dzieci, jednak w pewnym sensie daje to bardzo konkretne podstawy żeby takie się stało
jest bunt pokoleniowy, jest bunt osobowości

myślę że gdyby "bólu" nie było nie było by rozwoju wink nie da się tego ominąć
w takim pozytywnym kontekście

mam w rodzinie, małżeństwo, młodzi ludzie, syn 10 lat, oni po 28-29
i nie tak dawno Oni zbuntowani, cierpiący wobec własnych rodziców, a teraz cierpiący tak naprawdę wobec dziecka
naturalną koleją losu, dziecko wychowywane w trybie nie tak dawno i chyba jeszcze popularnym "bezstresowym"
pomijam fakt że dziś wiem, dlaczego to się dzieje, że dziecko nie jest wychowywane a tylko chowane :d

i teraz kwestia, kogoś "życiowego" aby tym pokierował, albo no właśnie
brak alternatywy, świat magii, wierzeń, magicznych rytuałów

w większości sądzę, wiąże się to z tym, że nie dorośli, wchodzą w dorosłe życie
łatwiej jest narzucać swoją wolę komuś, niż trzymać się jej samemu wink

to w takim kontekście o cierpieniu, w układzie totalitarno-autoratywnym wink zwanym rodzina

3

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Osobiście uważam że dzieci wcale nie są niewinne więc nie odpowiem na Twoje pytanie wink

4

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Bardzo chaotyczny temat. Wrzucilas do niego cos nowego, pomieszalas to z opisem wlasnych przemyslen odnosnie poprzedniego tematu, a na koniec dorzucilas watek z jeszcze innego.

Dlaczego uczymy "nieskazone" umysly naszych ideologii? Bo te umysly musza zyc tu i teraz i radzic sobie z otaczajacym je swiatem, a to oznacza, ze musza ten otaczajacy je swiat znac.

Dlaczego piszesz, ze " Miałam opory przed wyznaniem, że mój rozwój pobudza poszerzanie wiedzy".. Czyli co? Mialas opory przed przyznaniem, ze jestes Homo Sapiens?

Czy cierpienie dzieci ma sens?
A czy jakiekolwiek cierpienie ma sens? Cierpienie to s k u t e k pewnych zdarzen: choroby, straty, niedoboru... pytanie o sens cierpienia to tak jakby pytac jaki jest sens w tym, ze odczuwamy zimno...

5

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Iceni napisał/a:

Bardzo chaotyczny temat. Wrzucilas do niego cos nowego, pomieszalas to z opisem wlasnych przemyslen odnosnie poprzedniego tematu, a na koniec dorzucilas watek z jeszcze innego.

Dlaczego uczymy "nieskazone" umysly naszych ideologii? Bo te umysly musza zyc tu i teraz i radzic sobie z otaczajacym je swiatem, a to oznacza, ze musza ten otaczajacy je swiat znac.

Dlaczego piszesz, ze " Miałam opory przed wyznaniem, że mój rozwój pobudza poszerzanie wiedzy".. Czyli co? Mialas opory przed przyznaniem, ze jestes Homo Sapiens?

Czy cierpienie dzieci ma sens?
A czy jakiekolwiek cierpienie ma sens? Cierpienie to s k u t e k pewnych zdarzen: choroby, straty, niedoboru... pytanie o sens cierpienia to tak jakby pytac jaki jest sens w tym, ze odczuwamy zimno...

Ja tam widzę jakiś sens w cierpieniu

6 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-10-06 09:34:21)

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Małpa69 napisał/a:
Iceni napisał/a:

Bardzo chaotyczny temat. Wrzucilas do niego cos nowego, pomieszalas to z opisem wlasnych przemyslen odnosnie poprzedniego tematu, a na koniec dorzucilas watek z jeszcze innego.

Dlaczego uczymy "nieskazone" umysly naszych ideologii? Bo te umysly musza zyc tu i teraz i radzic sobie z otaczajacym je swiatem, a to oznacza, ze musza ten otaczajacy je swiat znac.

Dlaczego piszesz, ze " Miałam opory przed wyznaniem, że mój rozwój pobudza poszerzanie wiedzy".. Czyli co? Mialas opory przed przyznaniem, ze jestes Homo Sapiens?

Czy cierpienie dzieci ma sens?
A czy jakiekolwiek cierpienie ma sens? Cierpienie to s k u t e k pewnych zdarzen: choroby, straty, niedoboru... pytanie o sens cierpienia to tak jakby pytac jaki jest sens w tym, ze odczuwamy zimno...

Ja tam widzę jakiś sens w cierpieniu

Jezeli bylby w tym sens (sens w moim rozumieniu sugeruje cos pozytywnego) to robilibysmy to celowo.

Czy jest sens w celowym zadawaniu cierpienia?

Czy ktokolwiek z nas odczuwa cierpienie dla samego cierpienia?

Czy idac do dentysty prosisz o wyrwanie zęba bez znieczulenia zeby pocierpiec?

Czy sprawiasz przykrosc mezowi bo jezeli bedzie cierpial to to go czegos nauczy?

Czy przywiazujesz psa do drzewa albo go glodzisz bo to wzmocni jego organizm?

Cierpienie to jedynie przeszkoda do pokonania. A dopiero pokonywanie przeszkod ma sens. Dopiero ta walka lub zaniechanie walki nas czegos uczy, ale to dotyczy wszystkich przeciwnosci losu a nie tylko cierpienia.

Cierpienie samo w sobie nie jest zadna wartoscia, a wiec jako takie nie ma w nim "sensu". To t y l k o reakcja na cos.

7

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Ale cierpienie uczy.

8 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-10-06 09:53:35)

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Wszystko nas uczy. Kazde zdarzenie w zyciu czegos nas uczy. A przynajmniej powinno.

Kwestią zasadniczą jest jak zdefiniujemy cierpienie.

Dodatkowo cierpienie fizyczne oraz cierpienie psychiczne to w zasadzie dwie rozne sprawy.

Choroby przynoszą cierpienie - czy to oznacza, ze kazdy z nas przynajmniej raz w zyciu powinien miec raka, bo to go czegos nauczy?

Utrata bliskiej osoby sprowadza cierpienie - czy w takim razie powinnismy konczyc szczesliwe zwiazki bo wtedy sie dowiemy jak to jest cierpiec po utracie bliskiej osoby?

Masz psa? Czego nauczy go cierpienie?

Czy komukolwiek, kiedykolwiek zadalas cierpienie bo to go czegos nauczy, a wiec jest w tym sens? (Cierpienie, a nie chwilowy stan braku komfortu )

Jedyne co mozna zrobic z cierpieniem to go unikać, a jak się zdarzy to je pokonac. Nie poddac sie i zyc POMIMO.

9

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Małpa69 napisał/a:

Osobiście uważam że dzieci wcale nie są niewinne więc nie odpowiem na Twoje pytanie wink

Słuszna taktyka.

Iceni napisał/a:

Bardzo chaotyczny temat.

Chaos jest dobry, wszak z chaosu powstał świat;)

Iceni napisał/a:

Dlaczego uczymy "nieskazone" umysly naszych ideologii? Bo te umysly musza zyc tu i teraz i radzic sobie z otaczajacym je swiatem, a to oznacza, ze musza ten otaczajacy je swiat znac.

Tak jest z wychowaniem, przystosowaniem do życia. Są jednak sytuacje, w których dzieci cierpią bez sensu, które niczego ich nie uczą.
Ale odpowiedziałaś już na to pytanie: "skutek pewnych zdarzeń"

Iceni napisał/a:

Dlaczego piszesz, ze " Miałam opory przed wyznaniem, że mój rozwój pobudza poszerzanie wiedzy".. Czyli co? Mialas opory przed przyznaniem, ze jestes Homo Sapiens?

No raczej;) Raczej jestem homo sapiens. (Pewne cechy na to wskazują;)
Miałam opory, bo nie każdy się przyznaje do niewiedzy. Ktoś, kto poszerza wiedzę, ma w niej braki.

Iceni napisał/a:

Czy cierpienie dzieci ma sens?
A czy jakiekolwiek cierpienie ma sens? Cierpienie to s k u t e k pewnych zdarzen: choroby, straty, niedoboru... pytanie o sens cierpienia to tak jakby pytac jaki jest sens w tym, ze odczuwamy zimno...

Tu mnie zaskoczyłaś. Zimno też jest jakimś cierpieniem.

Iceni napisał/a:

Jezeli bylby w tym sens (sens w moim rozumieniu sugeruje cos pozytywnego) to robilibysmy to celowo.

Czy jest sens w celowym zadawaniu cierpienia?

Czy ktokolwiek z nas odczuwa cierpienie dla samego cierpienia?

Czy idac do dentysty prosisz o wyrwanie zęba bez znieczulenia zeby pocierpiec?

Czy sprawiasz przykrosc mezowi bo jezeli bedzie cierpial to to go czegos nauczy?

Czy przywiazujesz psa do drzewa albo go glodzisz bo to wzmocni jego organizm?

Cierpienie to jedynie przeszkoda do pokonania. A dopiero pokonywanie przeszkod ma sens. Dopiero ta walka lub zaniechanie walki nas czegos uczy, ale to dotyczy wszystkich przeciwnosci losu a nie tylko cierpienia.

Cierpienie samo w sobie nie jest zadna wartoscia, a wiec jako takie nie ma w nim "sensu". To t y l k o reakcja na cos.

Polać!


Jest jednak druga strona medalu, o którą chciałabym zapytać wierzących.
Jaki sens widziałby ewentualnie Bóg w cierpieniu dzieci?

10 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-10-06 10:00:07)

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Iceni napisał/a:

Jezeli bylby w tym sens (sens w moim rozumieniu sugeruje cos pozytywnego) to robilibysmy to celowo.

może warto zweryfikować, co jest ukryte pod pojęciem "coś pozytywnego"
wtedy z bólu, można zrobić "trud, przeszkodę, potencjał, możliwość, przypadek, los itd, itp"

Iceni napisał/a:

Cierpienie samo w sobie nie jest zadna wartoscia, a wiec jako takie nie ma w nim "sensu". To t y l k o reakcja na cos.

kwestia o jakim cierpieniu mówi, fizycznych, psychicznym wink skoro ta wartość/nie wartość ma taki wpływ na ludzi
bo przecież nie reagujemy bo nie ma "wartości" która by była motywatorem do działania

"z pustego i Salomon nie naleje" smile

ps. wiem o czym mówisz, tylko podśmiechuję big_smile


ewelinaL napisał/a:

Jaki sens widziałby ewentualnie Bóg w cierpieniu dzieci?

nie kroi Ci się serce jak widzisz skrzywdzonego dzieciaka??
co Ci mówi Bóg, nie rusza Tobą?? przechodzisz obojętna??
chyba nie widzi sensu skoro znajdują się ludzie "dobrego serca" big_smile

11 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2016-10-06 10:37:23)

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Ja widzę sens w cierpieniu, u innych się go nie doszukuję bo nie chcę by ktokolwiek cierpiał, ale widzę sens w swoim cierpieniu, może dzięki temu jest mi łatwiej wink kto wie


Powiem nawet więcej temat zmusił mnie do refleksji, czy gdybym mogła nigdy nie być chora to bym z tego skorzystała i odpowiedź brzmi o dziwo- nie.
Cofnąć choroby bliskich mi osób tak, ale moich zdecydowanie nie.

Co innego gdybym mogła się teraz wyleczyć ze wszystkiego, ale tak żeby nigdy to bym na prawdę nie chciała.

12

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Świadomie wypowiem się przez lekturą postów, które już się tutaj pojawiły, potem przeczytam i porównam smile.

ewelinaL napisał/a:

Dziś pytam z innej beczki.: „Czy cierpienie dzieci ma sens?”

Chyba zacząć powinniśmy od tego o jakim cierpieniu mowa. Czy tym fizycznym, na które nie zawsze mamy wpływ, bo takimi stworzyła nas natura, czy tym zadawanym przez innych ludzi - fizycznym i/lub psychicznym.
Z jednej strony uważam i zawsze uważałam, że żadne cierpienie nie ma sensu, bo nas upokaża, odbiera poczucie wartości, godności, a stwierdzenie "cierpienie uszlachetnia" można między bajki włożyć. Z drugiej są takie sytuacje, kiedy cierpienie czegoś nas uczy - sądzę, że z dziećmi jest podobnie. Niekoniecznie jednak ta nauka jest czymś dobrym, bo nawet jeśli niesie ze sobą jakieś doświadczenie i kształtuje charakter, to niekoniecznie jest to pozytywna zmiana.
Mówi się natomiast, że wystarczy odwiedzić dziecięcy oddział onkologiczny, aby zobaczyć w dzieciach ich mądrość, bo tam dzieci właśnie dzięki chorobie, której niedołącznym elementem jest cierpienie, przechodzą przez szybki kurs dojrzewania.

ewelinaL napisał/a:

Czy dorosłym jest potrzebne cierpienie dzieci? Jeżeli tak, to do czego?

Pierwsza moja myśl - chyba tylko psychopatom i zwyrodnialcom. Tuż po niej przyszła jednak refleksja, że dorośli patrząc na cierpienie dzieci sami dużo mogą się od nich nauczyć.

ewelinaL napisał/a:

Czy dzieci są cokolwiek winne ojcom, żeby cierpieć?

A czemu mogłoby być winne dziecko, które zostało przez ojca swego ukształtowane? Jego nieudolności chyba.

Edit:

ewelinaL napisał/a:

Miałam opory, bo nie każdy się przyznaje do niewiedzy. Ktoś, kto poszerza wiedzę, ma w niej braki.

Wskaż, proszę, choć jedną taką osobę, która wie wszystko i nie ma już możliwości swojej wiedzy poszerzać. Wstydzić to się można ignorancji w tym temacie, nie braków, które się niweluje wink.

13 Ostatnio edytowany przez femte (2016-10-06 12:46:51)

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Najpierw trzeba rozroznic miedzy czuciem bolu a cierpieniem. Czucie bolu chociaz angazuje mozg jeest po prostu zmyslem, jak wzrok. Cierpienie to wyzsza czynnosc nerwowa, nie musi byc fizyczne. by cierpiec trzeba miec swiadomosc.
Bol, chociaz pozyteczny nie jest potrzebny sam w sobie. Wiec jesli juz wiemy ze boli albo ze bedzie bolec to najlepiej bol wylaczyc.
Cierpienie nie ma zadnego sensu. Nic nie daje, tylko oglupia. Dobrze ze da sie likwidowac farmaceutycznie. Jestem zwolennikiem pogladu ze wiekszosc zaburzen ma podloze biochemiczne. I dobrze, da sie leczyc. Coraz lepiej.

14

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Olinka napisał/a:
ewelinaL napisał/a:

Czy dzieci są cokolwiek winne ojcom, żeby cierpieć?

A czemu mogłoby być winne dziecko, które zostało przez ojca swego ukształtowane? Jego nieudolności chyba.

W Starym Testamencie Bóg przestrzega naród wybrany przed bałwochwalstwem i ostrzega, że będzie je karał do czwartego pokolenia.

(...)jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą. (2Moj 20:4-5; 5Moj 5:7-9)

Wielu ludzi bierze dosłownie ten cytat. W dalekiej przeszłości (być może obecnie w jakiejś formie również) wykorzystywano go, żeby wyzyskiwać ludzi. Wmawiano biednym, że praca na rzecz bogatego pana jest karą za grzechy ich ojców.

15

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
ewelinaL napisał/a:

(...)jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą. (2Moj 20:4-5; 5Moj 5:7-9)

Zazdrość jest jednym z grzechów głównych, pycha także. Choć kontekst jest inny, to w tym miejscu raz jeszcze mogłabym wkleić stwierdzenie z poprzedniego posta.
Odpowiadając jednak wprost na zadane pytanie - w moim odczuciu dzieci nie mogą być karane za poprzednie pokolenia, nie można bowiem obarczać ich winą za coś, na co nie miały wpływu. Jeśli dzieje się inaczej, to który z pozostałych grzechów wymienimy - gniew i jego następstwa? Tu dla mnie wniosek nasuwa się jeden: pycha. No i mit miłosiernego, doskonałego zostaje obalony.
Przepraszam jeśli kogoś uraziłam, nie takie są moje intencje.

16

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Ta uporczywa potrzeba szukania sensu we wszystkim.
Bo jak coś ma sens, to łatwiej to znieść.
Nie.
Dzieci cierpią jako skutek różnych okoliczności i to nie ma żadnego sensu. Po prostu.

17

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Jakie cierpienie masz na myśli, fizyczne czy psychiczne kiedy dziecko staje się sierotą lub jest bite przez dorosłych ?
Piszesz że dzieci rodząc się jest czyste i niewinne ale opierając się na wierze chrześcijańskiej już od poczęcia jest skażone grzechem pierworodnym i tylko zaufanie i wiara w oczyszczającą ofiare i krew Chrystusa może nas  zbawić. Ale teraz przyjżyjmy się sprawie nie mieszając do tego religi.

Nasz świat rządzi się swoimi prawami i nie "patrzy" na to czy człowiek jest niewinny czy nie. Rządzi tutaj przypadek i rachunek prawdopodobieństwa. Więc jeśli mòwimy tutaj o chorobach np genetycznych to ważnym elementem jest rachunek prawdopodobieństwa ktòre bierze pod uwage każdy element jak złe prowadzenie się matki, wadliwe geny, chemie w żywności i zanieczyszczone powietrze. Więc owszem w tym przypadku częściowo winni są rodzice ale zazwyczaj napewno w mniejszym stopniu jak reszta czynnikòw niezależnych od nas. Widzę że jesteś oczytaną osobą więc obstawiam że znasz teorie światòw ròwnoległych a jeśli nie to polecam poczytać na ten temat bo lektura jest szalenie ciekawa ; ) Ogòlnie fizyka kwantowa daje miejsce na ròżne cielawe przemyślenia.

18

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Olinka napisał/a:
ewelinaL napisał/a:

(...)jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą. (2Moj 20:4-5; 5Moj 5:7-9)

Zazdrość jest jednym z grzechów głównych, pycha także. Choć kontekst jest inny, to w tym miejscu raz jeszcze mogłabym wkleić stwierdzenie z poprzedniego posta.
Odpowiadając jednak wprost na zadane pytanie - w moim odczuciu dzieci nie mogą być karane za poprzednie pokolenia, nie można bowiem obarczać ich winą za coś, na co nie miały wpływu. Jeśli dzieje się inaczej, to który z pozostałych grzechów wymienimy - gniew i jego następstwa? Tu dla mnie wniosek nasuwa się jeden: pycha. No i mit miłosiernego, doskonałego zostaje obalony.
Przepraszam jeśli kogoś uraziłam, nie takie są moje intencje.

Nie wiem, czy można kogoś urazić hipotezami niewłaściwej interpretacji Pisma.
Masz rację, jeżeli ktoś dosłownie bierze cytowane słowa, to siłą rzeczy zbłądzi. Na szczęście (dla wierzących) w Biblii wielokrotnie jest mowa, że Bóg nie jest mściwy, ani niesprawiedliwy i nie kara nikogo za to, czego nie zrobił.

Czarna Kotka napisał/a:

Ta uporczywa potrzeba szukania sensu we wszystkim.
Bo jak coś ma sens, to łatwiej to znieść.
Nie.
Dzieci cierpią jako skutek różnych okoliczności i to nie ma żadnego sensu. Po prostu.

Oczywiście, że jak nada się znaczenie niezrozumiałym okolicznościom, to łatwiej je znieść.
Oprócz ciągłego doszukiwania się sensu we wszystkim, człowiek ma jeszcze jedną cechę - samouzdrawiania psychicznego, duchowego;)
Również uważam, że cierpienie, nie tylko dzieci, nie ma sensu. Niestety jest wbudowane w naturę człowieka i je odczuwamy. Buntujemy się przed nim, zwłaszcza, kiedy jesteśmy bezsilni wobec cierpienia niewinnych, ale często nie potrafimy go wyeliminować. Są dolegliwości, na które człowiek nie wymyślił pigułki;)

Jeszcze jedna refleksja.
Człowiek, który nawet sam fizycznie nie doświadczył bólu, cierpi widząc cierpienie dziecka.

19

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
ewelinaL napisał/a:

Jeszcze jedna refleksja.
Człowiek, który nawet sam fizycznie nie doświadczył bólu, cierpi widząc cierpienie dziecka.

Słuszna uwaga, która dodatkowo potwierdza tezę, że ból psychiczny jest nie mniej dotkliwy od fizycznego, nawet jeśli trudno go w jakikolwiek sposób zmierzyć. Moim subiektywnym zdaniem jest on wręcz trudniejszy do pokonania, dla mnie walka z nim zwykle okazuje się być znacznie większym wyzwaniem. 

W tym miejscu zastanawiam się dlaczego właściwie sami cierpimy widząc cierpienie dziecka? Nasunęło mi się kilka myśli: żal nam kogoś w naszym odczuciu bezbronnego, zwłaszcza kogoś, kogo kochamy lub w jakiś inny sposób jest nam bliski, gdzieś w podświadomości jednak silnie tkwi w nas przekonanie o jego niewinności i niesprawiedliwości kary (jeśli cierpienie nazwiemy karą) albo też boli nas poczucie absolutnej niemocy. Być może jednak łącznie działają wszystkie te czynniki.

20

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

"W tym miejscu zastanawiam się dlaczego właściwie sami cierpimy widząc cierpienie dziecka?"
neurony lustrzane

21

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
femte napisał/a:

"W tym miejscu zastanawiam się dlaczego właściwie sami cierpimy widząc cierpienie dziecka?"
neurony lustrzane

Ja bym na dodatek nie przesadzala z tym cierpieniem na widok dzieci. Dla mnie osobiscie cierpienie dziecka jest w pewnym sensie mniejsze, bo dzieci nie zdaja sobie sprawy z tego co je czeka. Dzieci w szpitalach cierpia jedynie z powodu bolu.

(Pomijam kiedy dziecko jest torturowane czy doznaje innej krzywdy - ale wtedy tez nie ma znaczenia, czy to dziecko, czy dorosly, dorosly pewne rzeczy zniesie gorzej niz dziecko)

Ludzie dorosli bardziej cierpia psychiczne. A bol psychiczny moze byc tortura, ktora trwa latami.

22 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2016-10-07 08:06:47)

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Olinka napisał/a:
ewelinaL napisał/a:

Jeszcze jedna refleksja.
Człowiek, który nawet sam fizycznie nie doświadczył bólu, cierpi widząc cierpienie dziecka.

Słuszna uwaga, która dodatkowo potwierdza tezę, że ból psychiczny jest nie mniej dotkliwy od fizycznego, nawet jeśli trudno go w jakikolwiek sposób zmierzyć. Moim subiektywnym zdaniem jest on wręcz trudniejszy do pokonania, dla mnie walka z nim zwykle okazuje się być znacznie większym wyzwaniem.

Ból psychiczny jest często przyczyną dolegliwości fizycznych, które się realnie odczuwa. Te wszystkie pojęcia objawów psychosomatycznych...

Olinka napisał/a:

W tym miejscu zastanawiam się dlaczego właściwie sami cierpimy widząc cierpienie dziecka? Nasunęło mi się kilka myśli: żal nam kogoś w naszym odczuciu bezbronnego, zwłaszcza kogoś, kogo kochamy lub w jakiś inny sposób jest nam bliski, gdzieś w podświadomości jednak silnie tkwi w nas przekonanie o jego niewinności i niesprawiedliwości kary (jeśli cierpienie nazwiemy karą) albo też boli nas poczucie absolutnej niemocy. Być może jednak łącznie działają wszystkie te czynniki.

Jest coś takiego jak instynkt. Natura obdarzyła wszystkie gatunki instynktem, który dąży do przetrwania gatunku. Nie skarcimy niemowlaka za to, że zwymiotował nam na koszulę. Podczas gdy dorosłemu za taki czyn moglibyśmy coś zrobić, to u dziecka wydaje nam się to w pewnym sensie urocze. Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy się zachwycają wymiocinami niemowlaka. Nie, nie wszyscy, ale rodzice dziecka tak. Gdybyśmy nie posiadali instynktu (pomińmy tu rozum), to zagryźlibyśmy swoje młode. Być może się mylę, ale uważam, że ten sam instynkt, który chroni nasze młode, odzywa się empatią wobec cierpienia bezbronnych i włącza potrzebę opieki, chronienia.

femte napisał/a:

"W tym miejscu zastanawiam się dlaczego właściwie sami cierpimy widząc cierpienie dziecka?"
neurony lustrzane

Neutrony lustrzane? A czy nie są one narzędziem? Tak jak nogi do chodzenia. To, że człowiek ma nogi, wcale nie znaczy, że musi się nauczyć na nich chodzić.
Tu nawiążę do swoich wcześniejszych słów o instynkcie. To, że się z nim rodzimy wcale nie znaczy, że umiemy go prawidłowo używać. Potrzeba wzorców i nauki, a te w pierwszym rzędzie otrzymujemy od rodziców.

23

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Nauczyć to się trzeba nie zwracać uwagi na cierpienie.

24

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Instynkt to jest to, co wiemy bez nauki.
Dlaczego male dzieci mniej cierpia? Bo nie maja swiadomosci i wyzszych funkcji nerwowych. Jak je wyksztalca (swiadomosc podobno okolo drugiego roku) to  cierpienie jest podobne do cierpieia doroslych, a nawet wieksze, jesli mowimy o szpitalu. Dorosly wie, ze np. musi w nim byc, ze czeka na operacje i tak dalej. Dziecko wie, ze dzieje sie cos niedobrego, ze caly jego swiat sie skonczyl.

25

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Iceni napisał/a:

Nauczyć to się trzeba nie zwracać uwagi na cierpienie.

Przez takie myślenie na świecie jest jak jest. Tak jak te trzy małpy, ważne że mi jest dobrze. Żałosne...

26

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Revenn napisał/a:
Iceni napisał/a:

Nauczyć to się trzeba nie zwracać uwagi na cierpienie.

Przez takie myślenie na świecie jest jak jest. Tak jak te trzy małpy, ważne że mi jest dobrze. Żałosne...

Musiałes komus kiedys zalozyc opatrunek na dużą ranę? Albo opatrzyć odlezyny osobie w stanie terminalnym? Wjąć szklo z rany  "na zywca" grzebiąc w niej przez 5 minut? Opatrzec ranne zwierze? Pomoc osobie po wypadku?

Czasem bywaja sytuacje, kiedy trzeba mocno zaciskac zęby żeby nie czuć bólu innych i robić swoje...

27

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Od czego srodki znieczulajace?

28

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Wiesz, nie kazdy chodzi z bateria anestetykow w plecaku...

29

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Iceni napisał/a:
Revenn napisał/a:
Iceni napisał/a:

Nauczyć to się trzeba nie zwracać uwagi na cierpienie.

Przez takie myślenie na świecie jest jak jest. Tak jak te trzy małpy, ważne że mi jest dobrze. Żałosne...

Musiałes komus kiedys zalozyc opatrunek na dużą ranę? Albo opatrzyć odlezyny osobie w stanie terminalnym? Wjąć szklo z rany  "na zywca" grzebiąc w niej przez 5 minut? Opatrzec ranne zwierze? Pomoc osobie po wypadku?

Czasem bywaja sytuacje, kiedy trzeba mocno zaciskac zęby żeby nie czuć bólu innych i robić swoje...

Poruszasz ciekawą kwestię. Nie tylko rozczulanie się nad cierpiącym dzieckiem jest wyrazem współczucia. Pomoc medyczna, która przecież ma podłoże we współczuciu, również.
W tym przypadku cierpienie fizyczne dziecka (wciąż mówimy w tym wątku o cierpieniu dzieci i doszukujemy się w nim sensu) mobilizuje do uśmierzenia bólu i/lub ratowania życia.
Człowiek, który nie zwraca uwagi na cierpienie, nie podejmie pomocy. Owszem, musi znaleźć w sobie siłę do zadania bólu, ale wie bądź się spodziewa, że w końcowym rezultacie ból uśmierzy, a nawet uratuje życie.

30

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Niekoniecznie ratujac zycie. Niedawno suka sasiadow przedostala sie do kojca z kurami. Suke wywleklm za uszy, a kury musialam podobijac.

31

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
femte napisał/a:

Niekoniecznie ratujac zycie. Niedawno suka sasiadow przedostala sie do kojca z kurami. Suke wywleklm za uszy, a kury musialam podobijac.

Femte wiesz, że wątek nie jest o zwierzętach? (Jeżeli się ustosunkowałaś do mojej wypowiedzi o instynkcie, to mówiłam w kontekście ludzi.)
Tytuł, który nie zmieścił mi się w całości w okienku, może sugerować różną tematykę, ale zakładając go, myślałam o wpływie cierpienia niewinnych dzieci na ludzką psychikę, empatię, zachowanie i postrzeganie poprzez pryzmat wiary.
Poproszę moderację, żeby uściślono tytuł wątku i żeby przez moją opieszałość już nie było niedomówień.

32

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Ale dlaczego wlasciwie cierpienie DZIECI?

Co takiego szczegolnego jest w dzieciach, że to cierpienie jest inne?

I czy mowimy tu o niemowletach, przedszkolakach czy moze 12-latek jest nadal niewinny?

Czy cierpienie 17-latka ma mniejsze znaczenie niz 7-latka?

33 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2016-10-08 09:57:36)

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Iceni, już wcześniej, a z nami inne osoby, zgodziłyśmy się, że cierpienie nie ma sensu bez względu na wiek.
Ale!
Mówimy o cierpieniu dzieci. Jeżeli dzieci, to jeszcze nie zdążyły negatywnie wpłynąć stylem życia na swój organizm i jeszcze nie zdążyły poznać jakiejkolwiek ideologi religijnej, żeby uznać ich cierpienie za cel wyższy.
Pytanie dlaczego dzieciaki (niewinne dzieciaki) cierpią?

34

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Bo sa do tego zdolne.

35

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Iceni napisał/a:
Revenn napisał/a:
Iceni napisał/a:

Nauczyć to się trzeba nie zwracać uwagi na cierpienie.

Przez takie myślenie na świecie jest jak jest. Tak jak te trzy małpy, ważne że mi jest dobrze. Żałosne...

Musiałes komus kiedys zalozyc opatrunek na dużą ranę? Albo opatrzyć odlezyny osobie w stanie terminalnym? Wjąć szklo z rany  "na zywca" grzebiąc w niej przez 5 minut? Opatrzec ranne zwierze? Pomoc osobie po wypadku?

Czasem bywaja sytuacje, kiedy trzeba mocno zaciskac zęby żeby nie czuć bólu innych i robić swoje...

Ja zrozumiałem twòj post inaczej. Że najważniejszy jestem ja i moje najbliższe otoczenie. A na cierpienie innych lepiej nie zwracać uwagi bo ono nas ogranicza więc lepiej się na nie uodpornić. Tak ja to zrozumiałem.

36 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-10-08 16:53:01)

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Myślę, że są różne rodzaje cierpienia, niektóre mają sens, inne nie.

Cierpienie fizyczne dzieci - wzbudza współczucie, uczy ludzi patrzeć na coś jeszcze, niż czubek własnego nosa. Rodzi wolontariat, rodzi fundacje.
Ludzie dzielą się tym, co mają. Robią darowizny, datki. Przelewają pieniądze na coś dobrego. To ma sens.

Kolejna funkcja cierpienia - gdyby nie ono, często nie wiedzielibyśmy, że popełniamy błąd, albo robimy coś wbrew sobie. Przykład: mąż nas zdradza, cierpimy. Cierpienie powoduje reakcję, jaką jest np. rozstanie.

Jest takie powiedzenie, że cierpienie uszlachetnia. Zgadzam się z nim. Uszlachetnia cierpiących i ludzi wokół.
Oglądaliście kiedyś może film pt. ''Olej Lorenza''? Tam jest pięknie pokazane cierpienie.

Albo poszukajmy bliżej... biczowanie Jezusa i jego ukrzyżowanie. Ilu ludzi te cierpienie poruszyło. Miliardy.

----

Gryząc z drugiej strony. Oczywiści straszne jest, gdy ktoś z naszych bliskich cierpi, szczególnie, gdy jest to dziecko.
Ciężko na to patrzeć, ciężko to zaakceptować i ciężko z tym żyć. Ale myślę, że bez cierpienia nie byłoby życia.

Iceni napisał/a:

Ale dlaczego wlasciwie cierpienie DZIECI?
Co takiego szczegolnego jest w dzieciach, że to cierpienie jest inne?

Może to, że są dopiero na początku drogi. Mało widziały, możliwe, że mało przeżyły. Nie dokonały dorosłych wyborów, a na ich życie mieli wpływ wyłącznie dorośli, a nie one same.

37

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

"Cierpienie fizyczne wzbudza wspilczucie".... "uszlachetnia"...

Wiesz, w zasadzie masz racje, ale ja z przyjemnoscia pozostalabym mniej "uszlachetniona" jezeli moje uszlachetnianie ma sie odbywac kosztem dzieci. Czy kogokolwiek.

38

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

cierpienie nikogo nie uszlachetnia - chyba tylko tych, co na takie cierpienie patrzą

ale na pewno nie cierpiacego.
zapytaj ludzi śmiertelnie chorych, na których nie dzialaja najsilniejsze leki przeciwbólowe - czy czuja sie uszlachetnieni.

39

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Iceni napisał/a:

"Cierpienie fizyczne wzbudza wspilczucie".... "uszlachetnia"...

Wiesz, w zasadzie masz racje, ale ja z przyjemnoscia pozostalabym mniej "uszlachetniona" jezeli moje uszlachetnianie ma sie odbywac kosztem dzieci. Czy kogokolwiek.

Ja również, jednak to nie jest możliwe, bo na cierpienie mamy wpływ tylko kontrolując siebie i swoje zachowania.
A na własne cierpienie fizyczne lub jego brak mamy wpływ tylko w niektórych przypadkach.

40

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Ja tylko co do tego ze cierpienie uszlachetnia. Nie uszlachetnia! Cierpienie dlugotrwale potrafi doprowadzic do psychozy, potrafi doprowadzic ludzi do zabijania, znecania sie nad slabszymi, do samodestukcji. Cierpienie krotkotrwale moze i uszlachetnia, ale nie dlugotrwale. To ostatnie prowadzi najczesciej do tragedii.

41

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Szpileczka napisał/a:

Ja tylko co do tego ze cierpienie uszlachetnia. Nie uszlachetnia! Cierpienie dlugotrwale potrafi doprowadzic do psychozy, potrafi doprowadzic ludzi do zabijania, znecania sie nad slabszymi, do samodestukcji. Cierpienie krotkotrwale moze i uszlachetnia, ale nie dlugotrwale. To ostatnie prowadzi najczesciej do tragedii.

Mysle, ze masz calkowita racje. Gdyby cierpienie uszlachetnialo to nie bylloby tylu chetnych do eutanazji. smile Nie wspominajac o samobojcach.

42

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

A ja myślę, że to zależy od indywidualnego przypadku.

43

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
_v_ napisał/a:

cierpienie nikogo nie uszlachetnia - chyba tylko tych, co na takie cierpienie patrzą

ale na pewno nie cierpiacego.
zapytaj ludzi śmiertelnie chorych, na których nie dzialaja najsilniejsze leki przeciwbólowe - czy czuja sie uszlachetnieni.

Cierpienie nie uszlachetnia. Jednak wielu ludzi odczuwa potrzebę przekucia cierpienia w coś pozytywnego, znalezienia sensu i chyba niektórym to się udaje.
Iceni wspomniała, że gdyby cierpienie miało sens, poddawalibyśmy się cierpieniu celowo, wywoływalibyśmy je. To trochę uproszczenie, bowiem - jak mi się zdaje - dość często sens cierpienia ludzie odnajdują w pokonywaniu własnej woli, w poddaniu się losowi, woli Boga lub poczuciu własnej małości wobec czegoś większego... Sprawy, Idei...

Jednak zdecydowanie świat bez cierpienia w moim przekonaniu byłby "bardziej sensowny" Choćby to miał być świat statyczny, bez zmian i śmierci (śmierć umożliwia zmianę).

44

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
dżdżownick napisał/a:

Cierpienie nie uszlachetnia. Jednak wielu ludzi odczuwa potrzebę przekucia cierpienia w coś pozytywnego, znalezienia sensu i chyba niektórym to się udaje.

Z tym się zgodzę, bo cierpienie ludzi zmienia. Spójrzmy na tych, którzy cierpią w wyniku ciężkiej choroby, a potem z tej choroby wychodzą. Zwykle są to zupelnie inni ludzie, zdystansowani do spraw, które nie są warte tego, aby się na nich nadmiernie skupiać, czerpiący radość z drobnych rzeczy i - jak to się zwykło mawiać - biorący życie pełnymi garściami.
Te osoby zauważają jak pozytywny wpływ na ich życie miało cierpienie, którego swego czasu doświadczyli. Znam takie i mogę powiedzieć, że ich przemiana wewnętrzna jest niezwykła.

45 Ostatnio edytowany przez podobno_zuzanna (2016-11-01 10:22:23)

Odp: Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?
Iceni napisał/a:
Szpileczka napisał/a:

Ja tylko co do tego ze cierpienie uszlachetnia. Nie uszlachetnia! Cierpienie dlugotrwale potrafi doprowadzic do psychozy, potrafi doprowadzic ludzi do zabijania, znecania sie nad slabszymi, do samodestukcji. Cierpienie krotkotrwale moze i uszlachetnia, ale nie dlugotrwale. To ostatnie prowadzi najczesciej do tragedii.

Mysle, ze masz calkowita racje. Gdyby cierpienie uszlachetnialo to nie bylloby tylu chetnych do eutanazji. smile Nie wspominajac o samobojcach.

Czy ja wiem? Czy ludzie tak pragną być szlachetni? To takie powszechne? Szczęśliwi, zdrowi, piękni, bogaci i pare innych - jak najbardziej. Ale szlachetni?

A co do niewinności dzieci - są dzieci wyjątkowo wredne, nieempatyczne, kłótliwe, przekonane o własnej wyższości nad innymi, męczące zwierzęta. Może powiecie - to wina rodziców. Ale ja znam przypadki super rodziców, mądrych, wrażliwych i świadomych, którzy nie są wcale wpatrzeni w swoje dzieci jak w obrazek i przekonani o ich doskonałości, a jednak ich dzieci to rozwydrzone bachory, których po prostu nie da się lubić.

Posty [ 45 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELIGIA - DUCHOWE POSZUKIWANIA » Czy cierpienie niewinnych dzieci ma sens?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024