instynkt łowcy vs bliśkość - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » instynkt łowcy vs bliśkość

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14 ]

Temat: instynkt łowcy vs bliśkość

Pytanie do Was mam nt bliskości w związku :

Czy tez macie tak, ze Wasz partner, potrzebuje poczuć że nie macie ochoty na sex z nim, by chciał się do Was zbliżyć , złowić, upolować, nie tylko fizycznie?
A gdy wie,czuje,widzi, że Wy macie na niego ochotę, to Was do siebie nie dopuszcza, odtrąca ?


Czekam na Wasze opinie, zdanie bo na ten moment podejrzewam, że partner może mieć problem, z bliskością ... a nawet jeśli ma, to jak mu pomóc ? być zdystansowaną dalej , gdyć bliskość moja ostrąca go ode mnie ? 

I to że instynkt łowcy się w nim budzi w momencie gdy ma coś niedostępnego w zasięgu swojej ręki ( o martwych przedmiotach tez - chęć posiadania ) - nawet koleżanki, obce kobiety potrafił "podrywać" w mojej obecności , nie zdająć sobie sprawy ponoć, że tak się zachowywał, gdy swoją kobietę miał niezaspokojoną i spragnioną jego męskości ....widocznie nie chciał tego widzieć i się speszył .. ? 
Stąd podejrzewam, że ten problem bliskości połączony z trybem łowcy ?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość
SweetPepper napisał/a:

Czy tez macie tak, ze Wasz partner, potrzebuje poczuć że nie macie ochoty na sex z nim, by chciał się do Was zbliżyć , złowić, upolować, nie tylko fizycznie?
A gdy wie,czuje,widzi, że Wy macie na niego ochotę, to Was do siebie nie dopuszcza, odtrąca ?

Wg mnie to nieprawda, delikatnie mówiąc, aby tego co napisałaś nie nazwać bzdurą, mitem, albo jakimś zaburzeniem emocjonalnym. Jak kobieta ma ochotę na mężczyznę, to jest pożądanie, erotyzm i w końcu seks.

Mit "faceta-łowcy" bierze się stąd, że większość kobiet dla niego jest niedostępna, więc aby mieć seks musi takim właśnie być "zdobywaczem". Z kolei mężczyzna, który ma dużo seksu, jak kobieta nie jest chętna na seks z nim, to idzie do następnej.

Całość tej gry opiera się na tym kto czego chce... Ona chce seksu i on chce seksu == to mają razem seks. Jeśli któreś nie chce, to nie ma seksu.


Czekam na Wasze opinie, zdanie bo na ten moment podejrzewam, że partner może mieć problem, z bliskością ... a nawet jeśli ma, to jak mu pomóc ? być zdystansowaną dalej , gdyć bliskość moja ostrąca go ode mnie ?

Tak.... stawiam na problemy emocjonalne w tym przypadku. Normalnie on nie jest Tobą zainteresowany, może jest aseksualny, może się do Ciebie przyzwyczaił... ale nie chce Cię stracić, więc gdy tylko się dystansujesz to momentalnie on skupia uwagę na Tobie.

Może też tak być, że twoje zainteresowanie tworzy u niego presję, że na przykład musi mieć z Tobą seks, a może temu nie podołać (nie mieć erekcji, albo nie da Ci orgazmu). Więc się broni przed tym zainteresoaniem, bo woli mieć seks wtedy kiedy on chce, a nie wtedy kiedy Ty tego chcesz.

I to że instynkt łowcy się w nim budzi w momencie gdy ma coś niedostępnego w zasięgu swojej ręki ( o martwych przedmiotach tez - chęć posiadania ) - nawet koleżanki, obce kobiety potrafił "podrywać" w mojej obecności ,

Wybacz... ale to burak, niedojrzały.



nie zdająć sobie sprawy ponoć, że tak się zachowywał, gdy swoją kobietę miał niezaspokojoną i spragnioną jego męskości ....widocznie nie chciał tego widzieć i się speszył .. ? 
Stąd podejrzewam, że ten problem bliskości połączony z trybem łowcy ?

Twoja historia wcale mnie nie dziwi. Nawet jak widzę super laskę, co idzie z chłopakiem, to od razu myślę, że pewnie nie mają dobrego seksu, bo on jest aseksualny, a ona cierpi.

3

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość

Gary, dziękuję Ci za odpowiedź w moim temacie.

Więc co mogła bym zrobić ?
Partner zgodził się z moimi obserwacjami, przyznał się ze coś jest na rzeczy, ale że nie o mnie tu chodzi, lecz o niego ( nie zawierzam tu jemu w 100%) , i że zajmie się tym... Na początku jak się poznawaliśmy, a znamy sie 2 lata, razem tworzymy parę od jakichś 9 miesięcy, pokazał mi się jako ktoś kto ogarnia samego siebie, dogadywaliśmy się na każdej płaszczyźnie - spodobał mi się że jest zaradny bo i ja taka jestem, za taką się uważam ( choć ten post pewnie o tym nie świadczy wink) bo nie związałą bym się z kimś kto swoje problemy przelewa na innych, nie szuka rozwiązań problemów, sam ze sobą nic nie zrobi by polepszyć swoje położenie.....  - wierzyć że sobie sam z tym poradzi ? i jak się zachowywać wobec takiego problemu ( trwa to od 5-6 miesiecy ...) Bo teraz jak mi ktoś z zewnątrz, odpowiada, że nie jest w porządku jednym słowem mówiąc - CO MAM ZROBIĆ ??? po za tym że postanowiłam się trochę oddalić bo na prawdę czuję się psychicznie zmęczona... Temat poruszałam też z koleżankami bliskimi, każda twierdzi że ma jakiś problem a ja wiem, że tylko on może ten problem rozwiązać - ja się nie dam wcisnąć w sukienki kiedy nie mam ochoty ( takie stwierdzenie padlo z jego ust, gdy na pytanie czy jestem wystarczająco kobieca dla niego - tak tak, juz mi frustracja zaczela robic odcisk na samoocenie - usłyszałam, że miło by było gdybym czasem w sukience chodziła - do tej pory nie czułam takiej potrzeby zwłaszcza że wcześniej podkreślając swoje atuty próbowałam go sobą zainteresować... i nic ... wiec nie chcę leczyć jego problemów zachowaniem , sposobem ubioru który wydaje się ze mu pomoże..próbowałam  i dostawałąm po nosie... i z pewnoscią tolerować zaczepianie innych kobiet nie będę, i tez już o tym wie... też przyznał że mam rację, że to nie wporządku , że rozumie o co mi chodzi "zadnych takich tekstów do kobiet, ok, raz wystarczy jak mi to powiedziałaś" ...

Zaczynam na prawde coraz bardziej się zastanawiać czy on dorósł do związku jaki ja chcę z nim tworzyć ( który oboje na początku określiliśmy jak chcemy by nasz związek wyglądał, czego oczekujemy od siebie, co jesteśmy w stanie od siebie dać... daliśmy sobei czas, było dobrze) .. wiem że na wszystko trzeba czasu , lecz jeśli wciąz będzie zamiatanie problemów pod dywan, ucieczka w czynnosci które odsuwają uwagę od problemu ... to nie wiem ..

4 Ostatnio edytowany przez SweetPepper (2016-09-17 13:46:28)

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość

co do mojej chęci sexu z nim, nie ma problemu z erekcją. Na prawdę, aż sama się zatsnawiałam - jest gotowy, ale psychicznie się blokuje na zbliżenie ze mną - czy myśli że nie podoła ? Możliwe... Parę razy pokazał swoje rogi aż ja miałam dość ... hehe wink skolei później przyznał że ma problem ze zbyt szybkim wytryskiem.. ja jakoś tego nie zauważyłam , może czasem faktycznie gdy się podczas zbliżeń , rozszalaliśmy to nie było odwrotu ... zaproponowałąm w takim razie, że skoro problem jest takiego kalibru, to "praktyka czyni mistrza" dająć mu do zrozumienia że unikająć sexu nie za bardzo pomoże mu w kontroli wytrysku,... ok, zgodził się z chęcia na ten pomysł by częśćiej się zbliżać - no ale jednak nic nie wyszło z tego na początku...  raz "go uwiodłam" ( tak tak, sexi bielizna , kokietowanie tak tak odwalilo mi juz ... ) , później po uwiedzeniu go , wpadłam na pomysł, by zachęcić go  zacząć kochać się drugi raz po chwili odpoczynku, więc...  czekaliśmy, nie odpoczął a ja w końcu lub zasypiałam lub mieliśmy do roboty co innego .... tak, jestem niezaspokojna przez te unikanie z jego strony, ale mam udawać że tak nie jest ? ... myślę że on sam nie wierzy we własne możliwości a potrafi zatrząść ziemią... więc stąd zastanawianie się z mojej strony " o co chodzi " ... pokazywałam i daje mu do zrozumienia że mnie kręci, podnieca... ale gdy widzę że go to peszy to nie wiem.. siedzieć z założonymi rękoma i być niedostępna ? nie da się tak żyć...

a tłumaczenie mi że to nie o mnie chodzi, zaczyna mi w głowie wiercić dziurę, że chyba z mojej strony też go coś odpycha....

Padło też pytanie czy nei jestem zbyt męska dla niego ? nie boje sie różnych rzeczy czy to ubrudzić smarem, wymienić koło... troche widział w tym problemu że sama koło mogę wymienić ( no jednak miał mi pomóc ale gdy był kiedy mielismy razem to zrobić, nie wpomniał o tym, więc gdy zaczęło robić się późno, stwierdziłam ze zajme się z tym jutro z tatą... bo i sam dobrze wiedział ze na czasie mi zalezy ) no chyba ze celowo chcial mi przedluzyc moj dyskomfort z przemieszczaniem sie po mieście... W każdy razie , gdy powiedział o wymianie koła/opony .. to z drugiej strony stwierdził że podoba mu sie we mnie moja odwaga, chęć, ze umiem samej to zrobić <wtf?! > wiec , tak , czy nie ? ... nie ciągnęłam już tego tematu później ... bo sama już się zakręciłam...


EDIT:

też ważna sprawa, raz mi powiedział, przy ostatnich rozmowach na ten temat CO widzę ... powiedział, że przypomina mu się sytuacja, sytuacje z poprzednich związków... że stoi pod ścianą... że chce , ale nie może... Czyli co, problem jakis jest w nim...


jak mogła bym mu pomoc ? stanowczością by podjął kroki ? że jestem kobietą która nie będzie wzięta na litość ? 

Jak ...

5 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-09-17 15:00:53)

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość
SweetPepper napisał/a:

co do mojej chęci sexu z nim, nie ma problemu z erekcją. Na prawdę, aż sama się zatsnawiałam - jest gotowy, ale psychicznie się blokuje na zbliżenie ze mną - czy myśli że nie podoła ? Możliwe... Parę razy pokazał swoje rogi aż ja miałam dość ... hehe wink skolei później przyznał że ma problem ze zbyt szybkim wytryskiem.. ja jakoś tego nie zauważyłam , może czasem faktycznie gdy się podczas zbliżeń , rozszalaliśmy to nie było odwrotu ... zaproponowałąm w takim razie, że skoro problem jest takiego kalibru, to "praktyka czyni mistrza" dająć mu do zrozumienia że unikająć sexu nie za bardzo pomoże mu w kontroli wytrysku,... ok, zgodził się z chęcia na ten pomysł by częśćiej się zbliżać - no ale jednak nic nie wyszło z tego na początku...  raz "go uwiodłam" ( tak tak, sexi bielizna , kokietowanie tak tak odwalilo mi juz ... ) , później po uwiedzeniu go , wpadłam na pomysł, by zachęcić go  zacząć kochać się drugi raz po chwili odpoczynku, więc...  czekaliśmy, nie odpoczął a ja w końcu lub zasypiałam lub mieliśmy do roboty co innego .... tak, jestem niezaspokojna przez te unikanie z jego strony, ale mam udawać że tak nie jest ? ... myślę że on sam nie wierzy we własne możliwości a potrafi zatrząść ziemią... więc stąd zastanawianie się z mojej strony " o co chodzi " ... pokazywałam i daje mu do zrozumienia że mnie kręci, podnieca... ale gdy widzę że go to peszy to nie wiem.. siedzieć z założonymi rękoma i być niedostępna ? nie da się tak żyć...

Przede wszystkim Ty musisz działać tak, aby sama ze sobą być szczera. NIE udawaj, że jesteś niedostępna, NIE udawaj orgazmów, NIE udawaj nikogo kim nie jesteś. Po drugie musisz o niego dbać -- "potrafi zatrząść ziemią" -- czy mu to powiedziałaś? Czy jak Ci było dobrze, to mu mówiłaś? Czy wystarczająco dobrze mu pokazałaś, że Wasz seks jest udany... np. po nocy widział twój uśmiech, błyszczące oczy, zadowolenie? Dlaczego musiałaś go uwieść? Dlaczego on sam Cię nie podrywa?

Może jest aseksualny, nie zależy mu na tym. W przyszłości będziesz cierpieć. Bo Cię nie dotknie, bo nie będzie na Ciebie patrzył z pożądaniem. Z biegiem lat wasz seks stanie się nieprzyjemny dla Ciebie -- będziesz myślała, że on to robi dla świętego spokoju, a jego dotyk będziesz odbierać tak sztucznie, jakby on konia dotykał -- bez emocji, bez pożądania.


Padło też pytanie czy nei jestem zbyt męska dla niego ? nie boje sie różnych rzeczy czy to ubrudzić smarem, wymienić koło... troche widział w tym problemu że sama koło mogę wymienić

Dżizas! Masz takie poglądy jakbyś czytała gazety dla nastolatek i rozmawiała z koleżankami, które też się tak wychowały. Nie ważne, czy wymieniasz koło, czy gotujesz, czy jedziesz na rowerze, czy robisz zakupy, czy w miniówie tańczysz na dyskotece -- w każdej sytuacji możesz być seksi. "Zbyt męska" może znaczyć że ogółnie dziewczyna jest taką chłopczycą, bez seksapilu -- ale zazwyczaj one same są sobie winne.


też ważna sprawa, raz mi powiedział, przy ostatnich rozmowach na ten temat CO widzę ... powiedział, że przypomina mu się sytuacja, sytuacje z poprzednich związków... że stoi pod ścianą... że chce , ale nie może... Czyli co, problem jakis jest w nim...

Piszesz niejasno... Jaką ścianą? czego chce a nie może? Erekcji nie ma? Czy to przenośnia że nie radzi sobie psychicznie? Możesz z nim porozmawiać szczerze.



SweetPepper napisał/a:

  - wierzyć że sobie sam z tym poradzi ? i jak się zachowywać wobec takiego problemu ( trwa to od 5-6 miesiecy ...) Bo teraz jak mi ktoś z zewnątrz, odpowiada, że nie jest w porządku jednym słowem mówiąc - CO MAM ZROBIĆ ??? po za tym że postanowiłam się trochę oddalić bo na prawdę czuję się psychicznie zmęczona...

Mądra jesteś dziewczna. Wybrałaś najlepsze słuszne rozwiązanie... Trochę się oddalić i zobaczyć co będzie. Potem jeszcze trochę i zobaczyć co będzie. Może on zobaczy, że się oddalasz i szybko zacznie o siebie i Ciebie i o Was razem walczyć. A może nic nie zrobi, aby ten związek zwiędł jak niepodlewana róża.


Temat poruszałam też z koleżankami bliskimi, każda twierdzi że ma jakiś problem a ja wiem, że tylko on może ten problem rozwiązać - ja się nie dam wcisnąć w sukienki kiedy nie mam ochoty ( takie stwierdzenie padlo z jego ust, gdy na pytanie czy jestem wystarczająco kobieca dla niego - tak tak, juz mi frustracja zaczela robic odcisk na samoocenie - usłyszałam, że miło by było gdybym czasem w sukience chodziła - do tej pory nie czułam takiej potrzeby zwłaszcza że wcześniej podkreślając swoje atuty próbowałam go sobą zainteresować... i nic ... wiec nie chcę leczyć jego problemów zachowaniem , sposobem ubioru który wydaje się ze mu pomoże..próbowałam  i dostawałąm po nosie...

Fajna laska nawet w dresie super wygląda. Nie ma problemu.

A czy Ty jesteś chłopczycą? Nie umiesz się ubrać? Masz zaniedbane pazury? Krótkie włosy? Tatuaż? Klniesz? Brzydko chodzisz i się nie kobieco poruszasz? Czy jesteś atrakcyjna powinnaś wiedzieć na podstawie tego, czy się podobasz obcym chłopakom.


i z pewnoscią tolerować zaczepianie innych kobiet nie będę, i tez już o tym wie... też przyznał że mam rację, że to nie wporządku , że rozumie o co mi chodzi "zadnych takich tekstów do kobiet, ok, raz wystarczy jak mi to powiedziałaś" ...

Okej... takie wchowywanie chłopca... Nadrabianie zaległości za jego mamę...


Zaczynam na prawde coraz bardziej się zastanawiać czy on dorósł do związku jaki ja chcę z nim tworzyć ( który oboje na początku określiliśmy jak chcemy by nasz związek wyglądał, czego oczekujemy od siebie, co jesteśmy w stanie od siebie dać... daliśmy sobei czas, było dobrze) .. wiem że na wszystko trzeba czasu , lecz jeśli wciąz będzie zamiatanie problemów pod dywan, ucieczka w czynnosci które odsuwają uwagę od problemu ... to nie wiem ..

Związku się nie tworzy... związek istnieje. O związek się nie dba, nie walczy -- on po prostu trwa.
Dlatego przestań przesadnie o ten związek dbać... może będzie trwał a może umrze.

Po drugie... "Ty chcesz związku" -- ale twoje chcenie nic nie zmieni... nie zmienisz świata, nie zmienisz jego, nie ustawisz go tak, aby był w takim związku jak sobie wymarzyłaś. Ludzie mają wady, trzeba ta wady akceptować.

6

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość

Ja tu żadnego łowcy nie widzę. Ewidentnie chłopak ma problem bo albo:
1.Krępuje go to ,że za szybko " kończy"i jest mu po prostu głupio przed Tobą co go blokuje
2.Jesteś dla niego zbyt dominującą osobą, naciskającą i to może chłopaka odstraszać.
Poczekaj aż się zacznie sam do Ciebie dobierać. Powiedz mu jak dla Ciebie jest ważny, praw mu komplementy. Może wystarczy zbudować w nim poczucie własnej wartości.

7

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość

Ma ścianę przed sobą, chce ale nie może - do końca nie wiem, przy tamtej rozmowie strasznie zaczęła go głowa boleć, nie dziwię mu się.

Wspominał że z poprzednimi kobietami nie wychodziło własnie przez to... ( tego nie chciał mi wyznać, więc do końca nie mam pojęcia o co dokładnie chodziło,m o jaki problem jego.)

Doceniam go, komplementuje, powtarzam jak było cudownie - i widzę w nim brak wiary w te słowa... może potrzebuje wiecej psychicznej i emocjonalnej pieszczotliwości.

Nie czytam gówien czasopismowych, pytanie aporopo " czy nie jestem zbyt męska mało kobieca" zrodziło się z frustracji narastającej z biegiem czasu... w pierwszej chwili odpowiedział, że zna odpowiedź, ale że nie jest ona na ten moment...
Odpowiedział później.

Czy jestem męska ? Paznokcie zadbane, pomalowane. Czasem są krótko spiłowane bo niestety zdaży mi się je zbyt krótko spiłować wink , perfum , styl ubioru , fryzura ( tak, włosy ścięłam i o to też podejżewałam spadek zainteresowania z jego strony .. ) ale twierdzi że zaj*** go kręce , kłamałby ? Wie że nie wydre się na niego, nie jestem hard babą z toporem - jestem szczera, nie jestem chamska. Nie przeklinam , nie worze się chodem, fakt, za sukienkami, spodniczkami nie przepadam ale nie uwazam ze ujmuje mi mojej kobiecosci to jaki mam styl - kobiecosc mam w sobie a nie na SOBIE. Odpisowuje sie dla "tego z którym jestem" kiedy wiem, że chce sprawić i jemu przyjemnosć bo wiem ze tez by chciał...
Powiedział raz, że ciężko mu się przyzwyczaić do takiego układu , w którym partnerzy się nie kłócą, nie strzelają fochów, nie obrażają się na siebie z byle pierdoły, że jest troska, zainteresowanie, ciepło i tak...dobrze  - to jego słowa.... problem tkwi za pewne po obu stronach , jego jak i mojej .

Gary masz rację, że jak będzie to będzie, jak nie , to nie. Nie ma co udawać.

W pewnym momecie czułam brak jego dotyku, dystans... stwierdził że sytuacja w domu go stresuje. Rodzice. Bo tam nie ma za fajnie. Rozumiem to. Wspieram go. Po tym jak sie otworzył co go boli w domu i czemu sie tak zamyka na mnie ... widziałam ze się odblokował... wieć moze boi się mnie - tego co ma w swojej głowie , że mogło by być a nie jest i to powoduje w nim tez jakąś frustracje. Trochę go już znam, wiem że cieżko mu się przestawić, uwierzyć w to że moze byc tak dobrze jak jest miedzy nami mimo tego braku sexu ze nie jestem jędzą że mu nie robie wyrzutów, nie , nie robie, lecz na spokojnie poruszam tamat.... też ciąglę się uczę być taktowna, wiem , po swoich przejściach, że nei da się nic załatwić chorym postępowaniem ...
ram mi powiedizał " Ty tyle przeszlas...wiesz wiecej" , "ale ja glupi jestem... " - powiedzialam mu ze to nei ma znaczenia ile kto przezyl, doswiadczyl, kazdy z nas ma inne sciezki i kazdy sie od siebie czegos nowego uczy a to ze mowi jaki to on glupi jest bo cos poszlo nei po jego mysli, tlumacze mu by sam sobei takich bzdur nie wmawial...

Nie chce zachowywać się jak matka która go dochowywuje,... otawrcie mowie gdzie przekracza pewne granice ... on z reszta tez mi je pokazuje i szanujemy je wzajemnie...

Domyślam się ze dystans może zniszczyć nić i coś pęknie ... chodzi o dystans w środku - uspokoić nerwy, mysli i być przy nim, być tym oparciem jaki on bywa dla mnie i zobaczyć co będzie dalej ...

Dziękuję Gary za Twe odpowiedzi, dałeś mi do myślenia

8

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość

Po przeczytaniu obu wątków dotyczących jego, na myśl przychodzi jedno: poza i pozór.
Żaden łowca, tylko niedowartościowany człowiek.
Co do strachu przed bliskością, to raczej po prostu nie chce być blisko z Tobą.
Nie rozmawia z Tobą szczerze tylko Cię zbywa. W najlepszym wypadku dostajesz jakieś pseudokomunikaty nad którymi potem się rozwodzisz, a tu chyba nie ma nad czym. Dobrze w związku było przez całe 3 miesiące (słownie: trzy miesiące)...

9 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-09-17 18:26:17)

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość

Domyślam się ze dystans może zniszczyć nić i coś pęknie ... chodzi o dystans w środku - uspokoić nerwy, mysli i być przy nim, być tym oparciem jaki on bywa dla mnie i zobaczyć co będzie dalej ...

Waśnie o to chodzi... łączy was tylko nić? Niteczka? Czy może jesteście silno związani?
Ludzie są jak dwie łódki... najpiękniej gdy te dwie łódki płyną razem i się nie oddalają, obie szczęśliwe.
Ale czasem jedna łódka płynie gdzie indziej niż druga. Jeśli się oddalają, to może któraś zatęskni i czym prędzej się zbliży do tej pierwszej? A może tak się oddalą, że zapomną, że razem płynęły?
Nie trzymaj tych łódek na siłę razem... zobacz gdzie płyną.

PS. nie kojarzę ile on ma lat, ale z opowieści stawiam, że 17-cie.

10

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość

Gary, partner ma lat 24. 2 lata młodszy ode mnie. Na swój wiek... wiecie co chcę napisać.

Porozmawialiśmy szczerze raz jeszcze, wyjaśniliśmy sobie co ma miejsce... Wspieramy się wzjamenie - czasem on zrozumie coś przesadnie, dopowie sobie coś czego nie powiedziałam... Staram sie zadbać by się odpręzył psychicznie , odciął od swoich problemów które gdzieś go potruwają. On sam swoją osobą wyzwolił we mnie pokłady energii dzięki której ja mogłam uporać się z pewnymi "blokadami" , więc teraz moja kolej by być dla niego oparciem.

Jest sporo nie wiadomych, intuicja która podpowiada mi by obserwować cała sytuacje - żadne z nas nie chce się męczyć, ale nie jedno już przeszliśmy ... mam tylko nadzieję że on swoimi pewnymi zachowaniami podświadomie mnie nie karze... bo czasem tak to odbieram, ale to może być moje wyczulenie na zachowania które mówią więcej niż słowa które słyszę od niego.

Tak, anegdotka o łódkach jest tu Gary bardzo trafna - nie trzymamy się siebie kurczowo, wiele nas łączy - jeśli któreś z nas, pewnego dnia, uzna , że jego podróż u boku drugiej osoby się skończyła, damy sobie płynąć swoją drogą dalej. Kto wie co spotkamy w dalszej podróży. Oboje tak na to patrzymy. Nie nazywamy się "zwiążkiem" , a partnerami, co daje większą swobodę nam obojgu, świadomość że nie jesteśmy "przytwierdzeni" - pewne warstwy w ciągu "związku" zaczynają się ujawniać, uwydatniać, i nie ma innej drogi jak praca nad samym sobą by móc z drugą osobą tworzyć coś dalej - tylko z wolnej woli. Wiem, że ani ja , ani On nie zmusimy się do czegoś, na co nie jesteśmy gotowi. Nic na siłe, lecz dynamika "Związku" działa jednak trochę inaczej na nasz wewnętrzny kompas.

Staram się poprzez takie rozmowy z bliskimi, pisaniem rozładować emocje które za bardzo oddalają mnie od rzeczywistości ....raz na góze, raz na dole...

Zależy mi na nim, daje mu to odczuć, twierdzi że to widzi, czuje ... tylko nie jest do tego przyzwyczajony. Więc czas pokaże, dokąd, decyzje które będziemy podejmować, nas zaprowadzą .
Jeśli podkusi go coś, i "zawruci" - w porządku - jego decyzja.

Dziękuję Ci Gary, Uspokoiłam się , nawet mandat mi nie psuje krwi w tym momencie wink

11

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość

Powodzenia smile

12 Ostatnio edytowany przez SweetPepper (2016-11-24 09:14:16)

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość

Troche czasu minelo.

Partner ma problem nie tylko z sexem, poprzez wstyd, ktory jak wspomniales Gary":




"Może też tak być, że twoje zainteresowanie tworzy u niego presję, że na przykład musi mieć z Tobą seks, a może temu nie podołać (nie mieć erekcji, albo nie da Ci orgazmu). Więc się broni przed tym zainteresoaniem, bo woli mieć seks wtedy kiedy on chce, a nie wtedy kiedy Ty tego chcesz. "

ale i z "rozmowami".

Mowi mi ze popracuje nad tym.
Mianowicie ?
Dalam mu do zrozumienia ze czuje sie upokorzona gdy dochodzi do zblizen, On konczy na mnie i nie che uzywac gumek. Ok. Mimo ze stwierdzil iz nie lubi gumek, mielismy nad tym popracowac.

Skutek?
2 miesiace mijaja, zadne z nas tematu nie poruszylo do czasu. Ja to zrobilam.
2-3razy doszlo do sexu po tamtej rozmowie.
Jednak partner nie mial gumek... a ja glupia sie zgodzilam na sex.

I czuje wstet do siebie ze nie dotrzymuje slowa samej sobie, ze nie pozwole na sex bez dodatkowego zabezpieczenia.
Biore tabletki ktorym On nie ufa.
Gumek nielubi.

Ostatnio przyznal sie, ze bal sie poruszyc temat bo bal sie ze sie zezloszcze ze on gumek nie mial ostatnio a sie kochalismy...

Troche to nie dojzale. Lecz twierdzi ze przy mnie dojzewa.

Partner 2 lata mlodszy ode mnie.

Coraz bardziej odczuwam dystans do niego, do tego wszystkiego. Mecze sie.
On to widzi. Stara sie.

A ja ?
Nie ufam za bardzo juz w to wszystko. I to mnie martwi.
Martwi mnie fakt, ze chowa sie wkolko za romantycznymi slowkami ktorymi mnie karmi ( byc moze tak, boi sie ze odejde)
Nie jest przyzwyczajony do tego ze kobieta sie nim interesuje.
??!?!?!
ok...

Zastanawiam sie nad drastycznym rozwiazaniem...

Zwlaszcza po ostatniej akcji. Gdy kochalismy sie bez gumek, chcialam miec pewnosc ze nie jestem w ciazy. Poinformowalam go o tescie na ciaze dodajac ze nie czuje sie zbyt bezpiecznie.
Sam stwierdzil ze On sam nie czul sie komfortowo po ostatnim zblizeniu, ze tez sie bal. Ale nic mi w tym temacie nie wspominal... sama zadbalam o sprawdzenie jak to wyglada "od srodka". Nie jestem w ciazy. Ucieszyl sie. A ja sie czulam zazenowana..

Byly roznowy. Ostatnio dosc powazne. Z moje strony poruszane.
W miedzy czasie zaprosil mnie na droga impreze, temat ktory interesuje nas oboje. Zaplacil za bilety, byla to forma niespodzianki, po czym probowal "w zarcie" wymusic na mnie kupienie jedzenia, wody itp tlumaczac sie ze "kupil mi bilety wiec chyba moze poprosric mnie o to bym mu cos kupia, nie? -.-  to bylo dla mnie dziwne. Okazalam mu zdziwienie i zniesmaczenie bo kupila bym mu cos do jedzenia czy picia ale po tym ze "nalezy mu sie odplata"jakos wzbudzil moj niesmak...
Tego samego dnia, przyjechal do mnie do pracy czego dawno nie robil, przywiozl mi roze. Skrucha?

Twierdzi ze jestem jak spadajace liscie z drzewa, on stara sie je zbierac i je na miejsce odstawic.
Dochodze do wniosku ze on nie nadaza nad rozwojem zwiazku... sad

Pozniej byly roznowy kolejne. Nie chcialam dac sie przekupic i wprowadzic w odplatnosc. Dalam mu wyraznie do zrozumienia swoja niepewnosc.

Partner wyprzedzil mnie mowiac mi ze na przyjazn sie nie zgodzi.
Ze "albo zwiazek, albo nic."
Jak ja to rozumiem ? - na razie jeszcze nijak, czuje sie zmieszanie.

Jestem na etapie weryfikacji.
Dodatkowo czuje sie nie pewnie i zazenowana dodatkowo tym ze mysle iz tu osoby postronne cos mi powiedza...co swoim okiem widza czego ja nie dostrzegam

Ja Wy rozumienie obecny uklad ?

Dodam ze osobiscie, zaczynam tracic wiare w szczere zmiany.

Gary zwlaszcza Twoje zdanie mnie interesuje ... < help >

13

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość
SweetPepper napisał/a:

Dochodze do wniosku ze on nie nadaza nad rozwojem zwiazku... sad

Myślę, że to słuszna koncepcja.....

Czytam Twoje relacje i wyczuwam, że jest w tym wszystkim coś co go przeraża, może zbyt mocne słowo - coś co go powstrzymuje od czerpania z tego związku pełnymi garściami. Dla mnie związek między kobietą i mężczyzną, to coś wspaniałego. Tym bardziej, kiedy jesteście jeszcze na początku związku - więc wszystko dopiero przed Wami. Nauczenie się siebie, czerpanie przyjemności z bliskości, seksu. Człowiek ma jeszcze dużo mocy i mu się chce. Nie ma rutyny w związku, zmęczenia sobą, problemów związanych z prozą życia, dzieciaków, które potrafią człowieka niejednokrotnie zmusić do kapitulacji. Ogólnie rzecz biorąc, żyć nie umierać i cieszyć się życiem - bynajmniej ja to tak postrzegałem w tym czasie.

Tu zamiast radości ze związku widać jakieś problemy..... Z opisu, który przedstawiasz może być tak, że on jednak przy Tobie czuje się trochę niepewnie. Chyba Twoja pewność siebie, dojrzałość wybiły go z rytmu. Być może w w jego pojmowaniu relacji damsko-męskich, to facet powinien być tym, który kieruje wszystkim i wszystko odbywa się według jego rytmu. Tu trafił na mocniejszy od niego egzemplarz, który pomimo iż wykazuje zrozumienie i stara się z nim rozmawiać, ustalać itd.. i tak swoją postawą, wyraża mocniejszą pozycję w tym związku i to może doprowadziło do tego, że nie potrafi sobie z tym poradzić.

Kwestia rozmów - jak mówiłaś, istnieje jakiś problem i przez dwa miesiące nie potrafił o nim z Tobą porozmawiać, to znów była Twoja inicjatywa, by podjąć rozmowy.

Wyczuwam, że chyba chłop nie ogarnia związku z Tobą. Ja bym kwilił ze szczęścia, gdybym trafił taki "egzemplarz" jak Ty, lecz widocznie dla niego to coś, z czym sobie nie potrafi poradzić. Jako facet, nie przyzna się do tego, dlatego też wymyśla jakieś historie, problemy z rodziną itd. Każde wytłumaczenie jego zachowania jest dobre, aby odepchnąć od siebie sytuację, w której będzie się czuł i czuje niekomfortowo.

Może też stąd brało się,że w momencie gdy odpuszczałaś i nie angażowałaś się w związek, nie było Ciebie jakby więcej wokół niego, nie czuł presji Twojej mocnej osobowości na sobie i odżywał, co znajdowało przełożenie na poprawę relacji -jak to pisałaś, odpalał się w nim instynkt łowcy.

Jak pisałaś, nawet jakaś inicjatywa w seksie wychodziła z Twojej strony i to Ty go uwodziłaś. Na żadnej płaszczyźnie nie widać w jego zachowaniu chęci przejęcia inicjatywy, lub jej wykazania. Wszędzie i wszystko odbywa się z Twojej inicjatywy. Jakby bał się wszystkiego. Nie wiadomo jednak z czego to wynika, bo z tego co piszesz, nie jesteś osobą, która podcina mu skrzydła przy każdej okazji, a wręcz przeciwnie, cały czas jeszcze starasz się go dopingować do działania.....

Myślę, że jeżeli chłop nie zrozumie, że trafił na rewelacyjną kobietą, o którą warto zabiegać i dla niej zwalczać swoje słabości, to raczej grozi Waszemu związkowi rozpad. Nie będziesz go niańczyć całe życie, a on jak już na początku czuje się "zagrożony" w tym związku, to nie sądzę, żeby mu się potem zmieniło. Później ewentualnie może zacząć być agresywny, aby jednak przejąć kontrolę, a do czego nie dopuścisz lub wypadnie z tego związku bo go on przerośnie.

14

Odp: instynkt łowcy vs bliśkość
SweetPepper napisał/a:

Jednak partner nie mial gumek... a ja glupia sie zgodzilam na sex.

Po co tak ryzykować... zajdziesz w ciążę, życie sobie nie ułożysz tak jak sama chcesz, tylko tak jak wyjdzie... Szkoda szczęścia na takie ryzyko.


I czuje wstet do siebie ze nie dotrzymuje slowa samej sobie, ze nie pozwole na sex bez dodatkowego zabezpieczenia.
Biore tabletki ktorym On nie ufa.
Gumek nielubi.

Słyszę ciągle, że są faceci, co jak założą gumę to im opada. Moja rada jest taka, abyś odstawiła tę chemię co w siebie ładujesz, a on jak chce w cipce popluskać, to tylko w gumie. Koniec kropka.    Wg mnie problem z gumą jest taki, że facet musi myśleć zakładając gumę i ta sytuacja powoduje, że traci erekcję.   Ja na przykład lubię gumki, bo wiem że jak zakładam, to zaraz bedę w cipce i nic mi nie opada -- cieszę się, prawda?


Coraz bardziej odczuwam dystans do niego, do tego wszystkiego. Mecze sie.
On to widzi. Stara sie.

NIE stara się, albo jest na poziomie synka-mamusi... Nie umie gumek kupić? Jak dziecko dosłownie.


Nie ufam za bardzo juz w to wszystko. I to mnie martwi.
Martwi mnie fakt, ze chowa sie wkolko za romantycznymi slowkami ktorymi mnie karmi ( byc moze tak, boi sie ze odejde)
Nie jest przyzwyczajony do tego ze kobieta sie nim interesuje.

Taaaak... matkujesz mu. Wychowujesz go. On zdobywa z Tobą doświadczenie. Ty nosissz spodnie w tym związku... Końcowy efekt bedzie (albo już jest nawet), że on Cię NIE podnieca.


Poinformowalam go o tescie na ciaze dodajac ze nie czuje sie zbyt bezpiecznie.
Sam stwierdzil ze On sam nie czul sie komfortowo po ostatnim zblizeniu, ze tez sie bal. Ale nic mi w tym temacie nie wspominal... sama zadbalam o sprawdzenie jak to wyglada "od srodka". Nie jestem w ciazy. Ucieszyl sie. A ja sie czulam zazenowana..

Sorki! Ale jak ja miałem 19 lat i bałem się z dziewczyną ciąży, to byłem z nią w aptece kupować test. Twój chłopak jest dzieciaczkiem wymagającym wychowania. Tracisz czas.


miedzy czasie zaprosil mnie na droga impreze, temat ktory interesuje nas oboje. Zaplacil za bilety, byla to forma niespodzianki, po czym probowal "w zarcie" wymusic na mnie kupienie jedzenia, wody itp tlumaczac sie ze "kupil mi bilety wiec chyba moze poprosric mnie o to bym mu cos kupia, nie? -.-  to bylo dla mnie dziwne. Okazalam mu zdziwienie i zniesmaczenie bo kupila bym mu cos do jedzenia czy picia ale po tym ze "nalezy mu sie odplata"jakos wzbudzil moj niesmak...
Tego samego dnia, przyjechal do mnie do pracy czego dawno nie robil, przywiozl mi roze. Skrucha?

Kurczę... nie chcę go krytykować, ale totalnie nie doświadczony, albo mega cymbał. Róża jest okej... ale sugerowanie w żartach, że Ci picia i bułki nie kupi to baaaardzo żenujące. On NIE może być twoim mężem, bo się zajedziesz psychicznie. Zapewniam Cię, że jakby był na wakacjach i zobaczył super maczetę, albo lot helikopterem, to nie miałby skrupułów wydać pieniędzy... Tylko szkoda mu na dziewczynę, bo wiadmo -- ona zje, wypije i nic z tego nie ma. Dziecko potrzebuje zabawki, a nie troszczyć się o jedzenie. Mama mu kupowała watę cukrową, a nie On mamie. Taka jest relacja.


Twierdzi ze jestem jak spadajace liscie z drzewa, on stara sie je zbierac i je na miejsce odstawic.
Dochodze do wniosku ze on nie nadaza nad rozwojem zwiazku... sad

Hhihi... smile smile no bo drzewo trzeba podlewać, a nie zasuszać i przyklejać liście do gałązek. smile smile


Partner wyprzedzil mnie mowiac mi ze na przyjazn sie nie zgodzi.
Ze "albo zwiazek, albo nic."
Jak ja to rozumiem ? - na razie jeszcze nijak, czuje sie zmieszanie.

Ojej... ale twardziel. Uczy się chłopak... Powinien mieć 17-latkę, a nie dziewczynę, która szuka miłości i związku.


Gary zwlaszcza Twoje zdanie mnie interesuje ... < help >

No to proszę... lubię jeśli można komuś pomóc.

Posty [ 14 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » instynkt łowcy vs bliśkość

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024